Podsumowanie sezonu 2018/19: Cierra Burdick

Kolejną zawodniczką w posezonowym podsumowaniu jest Cierra Burdick. Amerykańska silna skrzydłowa przez większość rozgrywek była najlepszą koszykarką Ślęzy Wrocław.

25-letnia reprezentantka USA dołączyła do klubu z Wrocławia z reputacją ciężko pracującej zawodniczki, która potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów i kontrolowanie wydarzeń na tablicach. Błyskawicznie okazało się, że te komplementy nie były opowiadane na wyrost – Burdick wywalczyła tytuł MVP turnieju towarzyskiego w Krakowie, prowadząc 1KS do zwycięstwa w tych zawodach.

– Jestem wszechstronna, potrafię wyjść na obwód i wejść pod kosz. Zawsze przede wszystkim szukam podania, rozglądam się za koleżankami z zespołu. Staram się używać mojej boiskowej inteligencji, to mój duży atut. Lubię dyrygować zespołem i wiedzieć, że wszyscy są w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. – mówiła Burdick w rozmowie z oficjalną stroną klubu przed rozpoczęciem rozgrywek.

Sezon zasadniczy

Na inaugurację rozgrywek skrzydłowa Ślęzy nie musiała pokazywać pełni swoich możliwości. Wrocławianki kontrolowały wydarzenia boiskowe w starciu z Eneą AZS-em Poznań, więc Burdick spędziła na parkiecie zaledwie 21 minut. To wystarczyło, aby sprzedała próbkę tego, czym raczyła kibiców 1KS-u przez resztę sezonu. 10 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst i przechwyt – Burdick z pewnością rozbudziła apetyty fanów. W następnym meczu rozegrała 26 minut i dołożyła kolejne liczby do swoich statystyk. Spotkanie z Politechniką skończyła z linijką 16 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty i blok.

W pierwszym poważnym teście Ślęzy, czyli meczu z Arką Gdynia, można było się spodziewać najlepszego jak dotychczas występu amerykańskiej skrzydłowej i ta nie zawiodła. W epickim thrillerze Burdick stanęła naprzeciw Emmy Cannon i doskonale wywiązała się ze swoich zadań. Cierra była na parkiecie absolutnie wszędzie, po raz kolejny wypełniając niemal każdą rubrykę statystyk. Do kompletu brakowało jej jedynie trafionej trójki, oprócz tego: 22 punkty, 10 zbiórek, 3 asysty, 4 przechwyty, blok i aż siedem wywalczonych fauli w drodze do zwycięstwa 98:91. Burdick nadawała ton wydarzeniom, będąc osią ofensywy i defensywy wrocławskiego klubu.

Pomiędzy spotkaniem z Arką, a meczem z PGE MKK Siedlce Burdick doznała urazu. Nie była to groźna kontuzja, ale mając w perspektywie długą drogę do końca sezonu, trener Arkadiusz Rusin postanowił oszczędzić swoją gwiazdę i jedyny raz w swojej przygodzie z drużyną z Wrocławia Cierra Burdick rozpoczęła mecz na ławce rezerwowych. Pojawiła się na parkiecie w trakcie pierwszej kwarty, ale problemy zdrowotne zdecydowanie miały wpływ na jej postawę, więc skończyło się na czterech punktach (wszystkie zdobyte z linii rzutów osobistych), pięciu zbiórkach oraz asyście i bloku. Był to jedyny mecz w sezonie, w którym Cierra nie trafiła żadnego rzutu z gry.

Tydzień później wróciła już na właściwe tory – 17 punktów i 11 zbiórek z Ostrovią Ostrów Wlkp. Przeciwko InvestInTheWest Enei Gorzów Wlkp. skrzydłowa Ślęzy nie mogła się wstrzelić (2/12 z gry), ale w tym spotkaniu wszystkie zawodniczki 1KS-u miały problemy ze skutecznością. Przeciwko Wiśle było już lepiej, a w kompromitującej porażce z Widzewem jako jedna z niewielu koszykarek nie zawiodła, do 11 punktów dokładając aż 16 zbiórek. Rok w wykonaniu Burdick zakończył się 8 punktami i 11 zbiórkami w derbach z CCC Polkowice.

Po świętach „C” wróciła do pracy ze zdwojoną siłą. Dwa pierwsze spotkania w nowym roku zakończyła z double-double. Przeciwko Enerdze Toruń zdobyła 19 punktów i zebrała 10 piłek, a w starciu z Eneą AZS-em Poznań przeszła sama siebie. Burdick praktycznie nie popełniała błędów i była absolutnie nie do zatrzymania. Wysokie zawodniczki zespołu prowadzonego przez Marka Lebiedzińskiego próbowały znaleźć sposób na Amerykankę grającą w barwach Ślęzy, ale ta rzucała z każdej pozycji i z łatwością trafiała. Absolutna dominacja po obu stronach parkietu przyniosła efekt w postaci 21 punktów (9/12 z gry), 11 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwytów i bloku. Łącznie EVAL 35, jeden z najwyższych w tym sezonie Energa Basket Ligi Kobiet. Z zespołów grających w play-offach tylko pięć zawodniczek miało wyższą wartość tej statystyki.

Następne kilka spotkań to problemy ze skutecznością, a w przypadku meczu z Pszczółką w Lublinie także ze stratami. Burdick aż siedmiokrotnie oddała piłkę rywalkom i z nią na parkiecie Ślęza była gorsza od zawodniczek Wojciecha Szawarskiego o 16 punktów. Sporo, zważywszy na to, iż wrocławianki przegrały zaledwie sześcioma oczkami. Cierra wypadła blado (jak na siebie) także w pojedynku z Arką Gdynia, wciąż jednak była blisko double-double (8 punktów i 9 asyst).

Za to pięć meczów, które nastąpiło po starciu Ślęza – Arka, było niewątpliwie najlepszą serią gier w wykonaniu jakiejkolwiek zawodniczki Ślęzy w tym sezonie. Na dobry początek 17/8/2 (kolejno: punkty/zbiórki/asysty) z PGE MKK Siedlce. Kilka dni potem 16/7/3 z Ostrovią w zaledwie 20 minut. 16/6/3 w Gorzowie. Nawet gdy reszta zespołu niemiłosiernie męczyła się w Krakowie, przy nazwisku Burdick mogliśmy postawić plus – 14/11/1. Wszystko zwieńczyła rozbijając Widzew – 23/7/1. Łącznie w pięciu spotkaniach 86 punktów, 43 zbiórki i 10 asyst – EVAL 111.

Finisz sezonu zasadniczego nie był już tak imponujący, ale to dlatego, że Burdick zbierała siły na…

Play-offy

Najlepsi sportowcy zawsze starają się wejść na jeszcze wyższy poziom w decydujących momentach. W przypadku Cierry Burdick nie było inaczej. W każdej z trzech serii tegorocznych play-offów musiała się mierzyć z rywalkami z najwyższej półki i przez większość czasu nie tylko od nich nie odstawała, ale również pokazywała im miejsce w szeregu. Przede wszystkim cechowała ją konsekwencja – trener Rusin mógł liczyć na ponad 10 punktów i kilkanaście zbiórek swojej gwiazdy.

Pierwsze dwa mecze z Artego Bydgoszcz to 22 punkty i 24 zbiórki. W drugim spotkaniu, przez problemy z faulami Taisii Udodenko i bardziej obwodowym nastawieniem Darii Marciniak, Cierra przeważnie jako jedyna znajdowała się w strefie podkoszowej, a to narażało ją na straty. I popełniła ich aż osiem, ale nie tylko zrekompensowała to dwoma przechwytami, ponieważ dołożyła do tego jeszcze sześć wywalczonych fauli. Wysokie zawodniczki Artego miały problem z mobilną i dynamiczną skrzydłową, która jednocześnie dysponowała na tyle dużą siłą, żeby radzić sobie z kontaktem z ich strony.

Reprezentantka USA nie pomogła w odrabianiu strat w meczu numer trzy ćwierćfinałowej serii, ale stanęła na wysokości zadania dzień później. Choć w czwartym starciu najmocniej błyszczała gwiazda Eliny Dikeoulakou, to Burdick wykonała niewdzięczną pracę w postaci frustrowania Ziomary Morrison oraz Dragany Stanković. Zanim zeszła z parkietu z pięcioma faulami, zaliczyła trzecie double-double ćwierćfinałów – 14 punktów i 10 zbiórek.

W półfinałach Cierra weszła na jeszcze wyższy poziom. Zaczęła od fenomenalnego występu – 18 punktów, 16 zbiórek, 5 asyst w meczu numer 1. Poprawiła linijką 18/15/1 dzień później. To nie w niej należało szukać przyczyny dwóch porażek Ślęzy w półfinałowych starciach z InvestInTheWest Eneą Gorzów Wlkp. Gdy rywalizacja przeniosła się do Gorzowa, Burdick pozostała w gazie. Choć nie pomagała zbytnio swoimi rzutami – spudłowała osiem z 11 prób, to absolutnie zdominowała tablice, zbierając aż 18 piłek. Dołożyła do tego dwa ważne przechwyty w drodze po zwycięstwo przedłużające serię. Niestety 8 oczek, 10 zbiórek i 4 asysty nie pomogły w pokonaniu gorzowianek po raz drugi.

Rywalizacja o brąz to przede wszystkim walka Cierry Burdick z własnym zdrowiem. Natężenie meczów w play-offach oraz zmęczenie sezonem wpłynęły na amerykańską skrzydłową Ślęzy, która zmagała się ze skręconą kostką. W dwóch pierwszych spotkaniach po prostu nie mogła pomóc swojej drużynie, co zwłaszcza w Gdyni bezlitośnie wykorzystała Arka. W pierwszym meczu z Burdick na parkiecie Ślęza była gorsza od rywalek o 20 punktów. W drugim tylko o pięć, ale to dlatego, że trener Rusin dał jej zaledwie 15 minut gry. Łącznie trafiła zaledwie dwa z 15 rzutów.

Gdy ważyły się losy brązowego medalu, po raz ostatni w minionym sezonie Cierra zostawiła na parkiecie wszystko, co miała. Nie zamierzała się poddać bez walki i zdobyła 12 punktów i zebrała 11 piłek, w swoim stylu dokładając asystę i dwa przechwyty. Możemy tylko gdybać, jak wyglądałaby ta rywalizacja z w pełni zdrową Burdick.

Podsumowanie

Nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że Cierra Burdick przyjechała, zobaczyła i z miejsca zaczęła zwyciężać. Cały sezon była sercem Ślęzy, jej motorem napędowym. Choć nie była rozgrywającą, to momentami reszta zespołu grała tak, jak grała Burdick. W jej słabszych momentach opadał też zespół, ale gdy Cierra grała znakomite spotkania, wrocławianki zawsze były zespołem groźnym. W play-offach pokazała wszystko, co czyni z niej znakomitą zawodniczkę. Zarówno pod kątem sportowym, jak i wolicjonalnym. – Żyć z pokorą, ciężko pracować, szanować i kochać wszystkich dookoła. To są wartości, które staram się na co dzień wyznawać w swoim życiu. Nie będę najszybszą, najsilniejszą, najwyższą czy najniższą koszykarką, ale zawsze dam z siebie wszystko, bo nad tym mogę mieć kontrolę – powiedziała Burdick przed sezonem. Wszystko, co najlepsze, jeszcze przed nią.

W liczbach

Wszystkie statystyki w pierwszej rubryce podano łącznie/średnio.

Minuty: 1006:27/28:45. Punkty: 440/12,6. Zbiórki: 324/9,3. Asysty: 89/2,5. Faule: 100/2,9. Faule wywalczone: 118/3,4. Straty: 99/2,8. Przechwyty: 39/1,1. Bloki: 19/0,5. Bloki otrzymane: 19/0,5. EVAL: 581/16,6. +/-: 45/1,3.

Skuteczność: za 2 punkty – 45,2%, za 3 – 35,7%, za 1 – 78,9%.

Najlepszy miesiąc: styczeń (trzy mecze) – średnio 18,3 punktu, 10 zbiórek, 2,7 asysty, 1,7 straty, 1,3 przechwytu, 1,3 bloku, EVAL 25,7, +/-3.

Najlepszy mecz: 13 stycznia z Eneą AZS-em Poznań – 21 punktów (1/2 za 3), 11 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty, 1 blok, EVAL 35, +/- 20.