Podrażnione mistrzynie z Polkowic pokonały Ślęzę
Koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały derbowe spotkanie z BC Polkowice 80:97. Ten mecz był niewątpliwie ozdobą 21. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, a końcowy wynik nie odzwierciedla jego przebiegu.
Żółto-czerwone wyszły na parkiet zdeterminowane, żeby podyktować w tym starciu swoje warunki gry. Po trzypunktowym trafieniu Natalii Kurach prowadziły 7:4, lecz naturalnie zespół z Polkowic miał inne plany na ten mecz. Szybka seria 6:0 w wykonaniu gości dała im prowadzenie 10:7. Wtedy przyszła kolej na lepszy moment Ślęzy i passę 7:0 autorstwa gospodyń. Zala Friskovec swoim trafieniem za trzy przerwała punktowanie koszykarek 1KS-u.
Na ten rzut swoją półdystansową próbą odpowiedziała Stephanie Jones, a po drugiej stronie parkietu nieudaną akcję Klaudii Gertchen dokończyła dobitką Weronika Telenga. Wówczas do pracy zabrał się duet Julia Drop – Stephanie Jones. Rozgrywająca 1KS-u dwukrotnie asystowała przy trafieniach amerykańskiej podkoszowej, a do tego dołożyła jeszcze swoją trójkę i w 60 sekund z 18:17 zrobiło się 25:17 dla Ślęzy. Straty gości zdołała zminimalizować Liliana Banaszak celnym rzutem trzypunktowym, ale i tak inicjatywa była po stronie wrocławianek.
Polkowiczanki po wznowieniu gry szybko zabrały się za całkowite zniwelowanie przewagi 1KS-u i potrzebowały zaledwie dwóch minut, żeby to uczynić. Za wszystkie siedem punktów w tym okresie odpowiedzialna była Artemis Spanou, która rzuciła pięć oczek i dograła do Zali Friskovec. Podopieczne Karola Kowalewskiego były na prowadzeniu jedynie kilkanaście sekund, bo akcję 2+1 przeprowadziła Stephanie Jones. Przyjezdne miały w jednym posiadaniu trzy szanse, żeby trafić z dystansu, ale żadnej z nich nie wykorzystały. Swoją próbę zza łuku wykorzystała za to Renata Brezinova i było 32:27 dla Ślęzy.
W odpowiedzi Telenga przebiła się pod kosz, ale najpierw Drop trafiła za trzy, a następnie dograła w kontrze do Aleksandry Mielnickiej i przy stanie 37:29 trener Kowalewski musiał poprosić o czas. Pomógł on tylko na chwilę, przynosząc dwa punkty Friskovec. W kolejnej akcji Julia Drop przeprowadziła niesamowitą akcję 3+1, trafiając rzut równo z syreną pomimo faktu, że Weronika Telenga uderzyła ją w twarz. Trybuny w hali AWF eksplodowały radością, a Ślęza prowadziła 41:31.
Niestety dla wrocławskich kibiców, ich ulubienice zamiast kontynuować natarcie, dały rywalkom opanować kryzys i zdobyć siedem punktów z rzędu. Trener Arkadiusz Rusin nie wziął jednak czasu, co okazało się słuszną decyzją. Jego podopieczne pozwoliły przeciwniczkom się wyszumieć i same odpowiedziały passą 7:0, w której znów największy udział miała Drop. Przed przerwą polkowiczankom udało się zmniejszyć straty o trzy punkty, ale i tak przez 15 minut niespodzianka wisiała w powietrzu.
Przyjezdne w drugiej połowie zaczęły mocno, lecz Ślęza wytrzymała pierwsze ciosy, wyprowadzając także swoje. W efekcie po 3,5 minuty trzeciej kwarty różnica dzieląca obie drużyny wciąż wynosiła siedem oczek. A 120 sekund później trójkę trafiła Brezinova i Ślęza prowadziła 62:53. Ten rzut podziałał na zespół z Polkowic jak płachta na byka, aktywując w drużynie gości dodatkowe pokłady motywacji oraz energii.
Efekt? Polkowiczanki potrzebowały 40 sekund czasu gry, żeby doprowadzić do remisu. Akcja 2+1 Telengi oraz dwie trójki Erici Wheeler pokazały moc mistrzyń Polski i poważnie zachwiały pewnością siebie Ślęzy. Od tego momentu wszystko działo się pod dyktando Pomarańczowych, które włączyły dodatkowy bieg. Gospodynie nie miały pomysłu na to, jak dotrzymać kroku przeciwniczkom zaprawionym w europejskich bojach. A te kontynuowały swój koncert, przed końcem trzeciej odsłony wychodząc na prowadzenie 72:64.
Nie była to przewaga, której Ślęza nie mogła zniwelować, lecz doświadczony zespół z Polkowic doskonale wiedział, co ma zrobić, żeby doprowadzić mecz do szczęśliwego końca. Żółto-czerwonym brakowało argumentów po obu stronach parkietu, a dodatkowo absolutnie nie do zatrzymania była Erica Wheeler, która za punkt honoru postawiła sobie „przejęcie” meczu. W przeciągu trzech minut zdobyła 10 z 11 punktów drużyny z Polkowic, definitywnie kończąc emocje w derbowym starciu. Mistrzynie Polski trzymały nogę na gazie niemalże do samego końca spotkania, dopiero w ostatnich dwóch minutach dając Ślęzie szansę na nieznaczne zmniejszenie strat.
Drużyna BC Polkowice w sobotni wieczór wysłała ostrzeżenie do reszty ligi, pokazując, co potrafi zrobić, gdy zajdzie taka konieczność. Koszykarki Ślęzy przez 25 minut toczyły zacięty bój, ale w ostatnim kwadransie spotkania nie mogły nic poradzić na polkowicki huragan. Tak dysponowanych polkowiczanek po prostu nie dało się zatrzymać. Oczywiście żółto-czerwone mogły popełnić mniej błędów i tym samym zakończyć spotkanie mniejszą różnicą punktów, lecz styl, w jakim zespół Karola Kowalewskiego zagrał decydujące minuty nie pozostawił wątpliwości. Pomimo wyniku Ślęza pokazała się z dobrej strony i żółto-czerwone mają teraz tydzień na przygotowanie się do fazy play-off. W niej wciąż może dojść do kolejnych Derbów Dolnego Śląska. Wygrana 1KS-u w środę w Bydgoszczy przy jednoczesnej porażce Polonii Warszawa w meczu z MKS-em Pruszków da Ślęzie 7. miejsce po sezonie zasadniczym i doprowadzi do ponownego spotkania z BC Polkowice.
Ślęza Wrocław – BC Polkowice 80:97 (25:20, 24:22, 15:30, 16:25).
Ślęza: Drop 25, Jones 18, Jakubiuk 15, Brezinova 10, Kurach 5, Mielnicka 5, Jaworska 2, Stefańczyk 0. Kurkowiak, Kulesha, Kuczyńska DNP.
BC: Wheeler 33, Spanou 19, Telenga 14, Friskovec 14, Puter 8, Banaszak 7, Gajda 5, Zasada 0, Gertchen 0. Stępień DNP.