Najskuteczniejsze rywalki: reprezentantki Polski (cz. 2)

Prezentujemy drugą część rankingu najlepiej punktujących zawodniczek z Polski, które mierzyły się ze Ślęzą Wrocław od sezonu 2014/2015. W zestawieniu nie brakuje koszykarek doskonale znanych kibicom żółto-czerwonych oraz reprezentantek naszego kraju.

7. Magdalena Parysek-Bochniak i Katarzyna Motyl (71 punktów, 8.9 punktu na mecz) – obie zawodniczki mają na koncie osiem meczów przeciwko Ślęzie, obie także zakończyły rywalizację z wrocławiankami w ten sam sposób – w sezonie 2018/2019 zdobywając odpowiednio 2 i 6 punktów w swoich ostatnich meczach z żółto-czerwonymi. W tamtych rozgrywkach zarówno Motyl, jak i Parysek-Bochniak nie były już czołowymi strzelbami swoich zespołów. Gdy jednak pełniły ważniejsze role w rotacjach, umiały znaleźć sposób na defensywę Ślęzy. Ich wyczyny strzeleckie zazwyczaj zdawały się na nic, bowiem na szesnaście meczów obu zawodniczek tylko jeden zakończył się zwycięstwem. Katarzyna Motyl w sezonie 2014/2015 wraz z ROW-em Rybnik pokonała Ślęzę we Wrocławiu 82:80 po dwóch celnych rzutach osobistych Kateryny Rymarenko na sekundę przed końcową syreną.

6. Paulina Misiek (81 punktów, 9 punktów na mecz) – miniony sezon sprawił, że Paulina Misiek spadła z drugiego miejsca w naszym zestawieniu na szóstą pozycję. W mistrzowskim zespole Arki Gdynia 32-letnia skrzydłowa rozegrała tylko dziewięć meczów, w tym dwa przeciwko Ślęzie. Ponieważ zdobyła w nich łącznie zaledwie dwa punkty, znacząco obniżyła się jej średnia zdobycz w starciach z zespołem z Wrocławia. Reprezentacyjna skrzydłowa sprawiała najwięcej problemów naszej drużynie grając dla AZS AJP Gorzów Wlkp. W latach 2016-2018 Misiek rzuciła Ślęzie 54 punkty w 4 meczach, przewyższając swoją średnią punktową w drużynie Dariusza Maciejewskiego. Bez wątpienia problemy zdrowotne przeszkodziły jej w zajęciu wyższej lokaty w rankingu. Gdy jednak Paulina Misiek była zdrowa, mało która polska zawodniczka była w stanie dorównać jej poziomem.

5. Justyna Żurowska-Cegielska (181 punktów, 9.1 punktu na mecz) – Justyna Żurowska-Cegielska trzykrotnie stawała na drodze Ślęzy Wrocław w play-offach Energa Basket Ligi Kobiet i wszyscy kibice w stolicy Dolnego Śląska mogą się cieszyć, że zabrakło jej w serii decydującej o mistrzostwie Polski 2017, bowiem jedna z legend polskiej koszykówki nie przegrała żadnej z tych rywalizacji. W 2015 roku Wisła Kraków odprawiła żółto-czerwone w pierwszej rundzie, rok później w półfinale, zaś w 2018 Żurowska-Cegielska i Artego Bydgoszcz okazały się lepsze od Ślęzy w 1/2 finału wygrywając trzy mecze z rzędu. Sezony 2014/2015 i 2015/2016 to ostatnie lata regularnych występów skrzydłowej w pierwszej piątce i choć nie miała już tak dużej roli w ofensywie jak za czasów gry w Gorzowie Wielkopolskim, pewnych rzeczy się nie zapomina. Doskonale było to widać na przykładzie meczów ze Ślęzą, w których Żurowska-Cegielska zdobywała o dwa punkty więcej niż jej średnia w tamtych latach.

Szczyt dominacji nad defensywą wrocławianek przypadł na rok 2016, kiedy to w sześciu meczach zdobywała blisko 14 punktów, co przy takim towarzystwie jak Denesha Stallworth czy Yvonne Turner było naprawdę imponującym wyczynem. Transfer do Artego Bydgoszcz znacząco obniżył jej średnią przeciwko wrocławiankom, bowiem w siedmiu meczach rzucała Ślęzie średnio tylko 4 punkty. Gdy jednak wróciła do Krakowa w sezonie 2018/2019, przypomniała o swoich umiejętnościach, dokładając kolejne 18 oczek w dwóch spotkaniach. Gdyby nie epizod w Bydgoszczy, byłaby na pierwszym miejscu zestawienia.

4. Elżbieta Międzik (197 punktów, 9.4 punktu na mecz) – tylko dwie zawodniczki (Agnieszka Szott-Hejmej i Magdalena Ziętara) zagrały więcej spotkań przeciwko Ślęzie niż Elżbieta Międzik. W przeciwieństwie do wyżej wymienionego duetu, ikona Artego Bydgoszcz z dużą regularnością potrafiła rzucać Ślęzie sporo punktów. Na 36-letnią rzucającą zawsze trzeba było uważać, bowiem w momencie, w którym trafiła pierwszy rzut, zazwyczaj wpadały kolejne. Dlatego tak istotne było powstrzymanie jej w play-offach sezonu 2018/2019. W pierwszych trzech meczach zdobyła łącznie tyle samo punktów, co w czwartym – 16 i to właśnie w tym ostatnim spotkaniu była najlepiej rzucającą zawodniczką Artego. Gdyby nie pamiętny popis strzelecki Eliny Dikeoulakou, być może seria ćwierćfinałowa wróciłaby do Bydgoszczy, a tam mogła się wydarzyć powtórka z poprzedniego roku.

Trzypunktowy rzut Międzik zawsze był bardzo groźną bronią, a najlepiej było to widać w latach 2016-2017. W tym czasie w trzech meczach trafiła aż dziesięć trójek w drodze po 48 punktów. Łącznie, biorąc pod uwagę tylko rzuty trzypunktowe, zdobyła przeciwko Ślęzie aż 126 punktów. Tylko trzy koszykarki z Polski uzbierały więcej oczek licząc wszystkie ich rzuty! Nawet w minionym sezonie Międzik zaprezentowała swój znakomicie ustawiony celownik, trafiając sześć trójek w wygranej Artego 81:59. Zdobyła wówczas 24 oczka, oczywiście najwięcej spośród wszystkich polskich rywalek Ślęzy. Kilka słabszych występów sprawiło, że bodaj najgroźniejsza przeciwniczka żółto-czerwonych plasuje się w naszym rankingu na czwartym miejscu, choć patrząc pod kątem całkowitej liczby punktów jest niekwestionowaną liderką.

3. Julie McBride (171 punktów, 9.5 punktu na mecz) – są tylko dwa przypadki na przestrzeni czterech lat wspólnych występów Julie McBride i Elżbiety Międzik w Artego Bydgoszcz, w których obie te zawodniczki rzuciły Ślęzie dwucyfrową liczbę punktów w tym samym meczu. 8.03.2015 roku pierwsza zdobyła 11, druga 10 oczek, zaś 16 grudnia 2018 to McBride uzbierała 10 punktów, Międzik z kolei 13. W pozostałych meczach tylko jedna z nich przejmowała inicjatywę i brała na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Amerykanka z polskim paszportem, podobnie jak jej koleżanka z drużyny, również dysponuje niezwykle groźnym rzutem z dystansu, niekiedy strasząc nawet z dziewiątego metra.

Choć McBride trzykrotnie w swojej historii starć ze Ślęzą zdobywała zaledwie jeden punkt w meczu, w naszym zestawieniu wyprzedza młodszą o rok rzucającą Artego. Dlaczego? Otóż 37-letnia rozgrywająca posiada rekordową liczbę 12 meczów, w których rzucała żółto-czerwonym co najmniej 10 punktów. W siedmiu przypadkach dobijała do tej granicy bądź minimalnie ją przekraczała, ale miała też na koncie występ z 23 punktami czy mecz z 20 oczkami. W swoich ostatnich jak do tej pory play-offach także pokazała klasę, dwukrotnie zdobywając 14 punktów.

2. Aleksandra Pawlak (116 punktów, 10.5 punktu na mecz) – w przeciwieństwie do trzech poprzednich zawodniczek na naszej liście, Aleksandra Pawlak nigdy nie zagrała przeciwko Ślęzie w play-offach. Kibice wrocławianek mogą się z tego faktu cieszyć, ponieważ gdyby miała taką okazję, z pewnością napsułaby żółto-czerwonym sporo krwi. W 11 starciach z dwukrotnymi mistrzyniami Polski rzuciła 116 oczek, ponad połowę z nich z dystansu. Mecze z co najmniej dwoma celnymi trójkami to praktycznie standard. Przeciwko Ślęzie trafiała 43,2 proc. rzutów z gry, od momentu awansu 1KS-u do Energa Basket Ligi Kobiet tylko w sezonie 2015/2016 rzucała z lepszą skutecznością na przestrzeni całego sezonu. W każdym z jedenastu pojedynków miała na koncie co najmniej 7 punktów, nawet w barwach Enei AZS-u Poznań, kiedy zagrała odpowiednio 17 i 20 minut, zdążyła zrobić swoje. Żadna zawodniczka nie była tak regularna jak Aleksandra Pawlak, a to wszystko w średnio 27 minut gry.

1. Ewelina Kobryn (81 punktów, 11.6 punktu na mecz) – Ewelina Kobryn potrzebowała tylko jednego sezonu, żeby znaleźć się na pierwszym miejscu naszego zestawienia. Gdy po pięciu sezonach europejskich wojaży wybitna środkowa reprezentacji Polski wróciła do naszej ligi, wiadomo było, że trzeba będzie na nią uważać. Ale nie wystarczy tego mówić, za słowami musiały pójść również czyny. Tymczasem w debiucie przeciwko Ślęzie Kobryn rzuciła 21 punktów (9/17 z gry), do czego dołożyla 12 zbiórek, wywalczyła także pięć fauli. Jej rola zmalała nieco w momencie dołączenia do zespołu Vanessy Gidden, lecz bynajmniej nie przeszkodziło to Kobryn w dalszym nienagannym wywiązywaniu się ze swoich obowiązków. W sezonie zasadniczym trafiła tylko trzy rzuty z dystansu – jeden z nich oczywiście przeciwko Ślęzie.

Wrocławianki znalazły sposób na ograniczenie legendy reprezentacji Polski w trakcie serii finałowej, trzykrotnie zatrzymując ją poniżej 10 punktów. Co ciekawe, dwa z tych spotkań Wisła wygrała. W decydującym o złotym medalu meczu Kobrym rzuciła 12 oczek, zebrała siedem piłek i dołożyła dwie asysty, ale na nieszczęście „Białej Gwiazdy” była jedyną obok Hind Ben Abdelkader zawodniczką, która tego dnia stanęła na wysokości zadania. Reszta zespołu nie miała pomysłu na rozpracowanie zespołu Arkadiusza Rusina, który niesiony dopingiem przepełnionej hali wrocławskiej AWF sięgnął po drugie mistrzostwo Polski. Na pocieszenie Kobryn musi wystarczy, oczywiście obok 10 tytułów mistrzowskich, pierwsze miejsce w naszym zestawieniu najgroźniejszych rywalek Ślęzy Wrocław.