Koszykarki Ślęzy przed pierwszym meczem sezonu we własnej hali

W niedzielę o godz. 17 w hali wrocławskiej AWF Ślęza Wrocław podejmie Pszczółkę Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin w meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Będzie to pierwsze spotkanie brązowych medalistek z zeszłego sezonu na własnym parkiecie.

Pierwsze dwa mecze zespół Arkadiusza Rusina wygrał przekonująco. Spotkanie 1. kolejki z Eneą AZS-em Poznań zakończyło się wynikiem 91:50, tydzień później w Gdańsku wrocławianki zwyciężyły 83:51. W obu tych konfrontacjach kluczową rolę odgrywała defensywa, która tradycyjnie jest aspektem gry, na który szkoleniowiec Ślęzy najczęściej zwraca uwagę.

– Miałem sporo pretensji do defensywy w pierwszej połowie spotkania i to przede wszystkim zaprząta mi teraz głowę – powiedział Rusin po meczu z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską, ale nie zdradził, które elementy szwankują najbardziej. – Przed nami dwa trudne spotkania, zaczyna się okres grania z rywalami z górnej półki. My wiemy, jakie mamy niedociągnięcia, nad czym musimy pracować i cały czas się tym zajmujemy – dodał szkoleniowiec Ślęzy.

W trzeciej kolejce, która została rozegrana w minioną środę w przeciwieństwie do najbliższych rywalek zespół z Wrocławia pauzował. Lublinianki grały u siebie z Wisłą CanPack Kraków i przegrały to spotkanie 56:66. Aż 21 punktów zdobyła serbska rzucająca Dajana Butulija, a główną bolączką Pszczółek była skuteczność pod koszem, które w pomalowanym trafiły zaledwie 17 z 40 rzutów. Tego, że gra pod obręczą nie jest mocną stroną zespołu z Lubelszczyzny nie ukrywał Wojciech Szawarski.

– Ciężko wygrać z Wisłą, gdy nie trafia się kilkunastu rzutów spod kosza. Nie możemy sobie na takie coś pozwalać. Musimy wykorzystywać każdą okazję. Brakuje nam siły pod koszem. Myślę, że na ten moment to jest nasz największy problem – wyjaśniał trener Pszczółki Lublin.

Środowa porażka z krakowiankami oznacza, że po trzech seriach spotkań lublinianki mają na koncie tylko cztery punkty, co plasuje je na siódmym miejscu w tabeli. W drugiej kolejce przegrały bowiem z InvestInTheWest Eneą Gorzów Wlkp. 69:87. Jedyną wygraną w tym sezonie Pszczółka zanotowała na otwarcie sezonu, pokonując Ostrovię Ostrów Wlkp. 76:67. Taki rozwój sytuacji na początku rozgrywek nie zadowala koszykarek z Lublina.

– Po poprzednich dwóch meczach mamy spory niedosyt i chcemy pokazać że w tym zespole jest spora siła. Do Wrocławia jedziemy z ogromną chęcią wygrania meczu, bo nie chcemy przegrać trzeciego spotkania z rzędu na początku sezonu – podkreślała Dorota Mistygacz, była zawodniczka Ślęzy, a obecnie skrzydłowa Pszczółki.

Historia pokazuje, że starcia pomiędzy Ślęzą, a Pszczółką to zawsze zacięte mecze. Co prawda w większej ilości spotkań górą były wrocławianki, ale lublinianki zawsze grają do końca i potrafią wyjechać z Wrocławia z kompletem punktów. Miało to miejsce chociażby w grudniu zeszłego roku, kiedy to wygrały 73:68. Kibice powinni się zatem spodziewać walki o każdą piłkę i wyrównanej rywalizacji.

– Trener ma swój plan na ten mecz i doskonale wie, jak zagrać przeciwko Lublinowi. Drużyna się zmieniła personalnie i to nie jest tak, że mogę z łatwością powiedzieć, jak rozpracować Pszczółkę. To bardzo ambitny zespół i czeka nas trudne spotkanie. Lublinianki to niewygodny przeciwnik dla każdego i nie odpuści ani na minutę. Musimy być skupione przez 40 minut, to dla nas najtrudniejszy test jak do tej pory. Dzięki pauzie miałyśmy więcej czasu, żeby przygotować się do tego spotkania i mam nadzieję, że wyjdzie nam to na dobre – powiedziała Agata Dobrowolska, która w zeszłym sezonie pełniła rolę kapitan Pszczółki.

Podczas niedzielnego spotkania będzie działać strefa zabawa dla dzieci organizowana przez partnera klubu w programie 500po500 – Labibu Wrocław. Przypominamy, że dzieci poniżej 5 roku życia wchodzą na mecze Ślęzy Wrocław za darmo. Bilety na pierwsze domowe starcie wrocławianek w tym sezonie można kupić za pośrednictwem serwisu biletin.pl bądź bezpośrednio przed rozpoczęciem meczu w kasie hali. Mecz będzie także transmitowany w telewizji Sportklub – początek o godz. 17.