„To dla nas bardzo cenne zwycięstwo”

Prezentujemy wypowiedzi przedstawicieli Ślęzy Wrocław po wygranej 77:73 z CTL Zagłębiem Sosnowiec.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratulacje dla mojego zespołu. Dziewczyny pokazały dzisiaj mega charakter. Graliśmy tak naprawdę w sześć osób, mamy duże problemy z kontuzjami, ale zespół to dźwignął. W przerwie nastawiałem drużynę, że bardzo ważny będzie początek trzeciej kwarty i wyszliśmy zmotywowanie. Troszkę były problemy przeciwko obronie strefowej rywalek w drugiej połowie. Na szczęście Jasna budziła się, kiedy trzeba, pomogła zespołowi i była naszym dżokerem. W przerwie mówiłem, że musi się dorzucić, musi nam pomóc, bo w pierwszej połowie trzy zawodniczki punktowały dobrze, brakowało nam czwartej. Młode zawodniczki w drugiej połowie dodały coś od siebie, pomogły w ataku. To dla nas bardzo cenne zwycięstwo, biorąc pod uwagę kłopoty zdrowotne, jakie mamy w tej chwili.

Julia Drop (zawodniczka Ślęzy): Mogę tylko powiedzieć, że po prostu jestem zwyczajnie dumna z naszego zespołu, bo każda wzięła się w garść. Prawdopodobnie jakbyśmy zapytały siebie, jak wyglądał mecz, to połowa by nie pamiętała. Wyciągnęłyśmy to, w odpowiednich momentach rzuty wpadały. Były przestoje i lekki lęk, ale dałyśmy radę.

Niemożliwe nie istnieje! Ślęza w szóstkę wygrywa w Sosnowcu

W meczu 8. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała CTL Zagłębie Sosnowiec. Jest to o tyle ważne zwycięstwo, że osiągnięte w sześcioosobowym zestawieniu.

Przed spotkaniem okazało się, że drobnego urazu doznała Dominique Wilson. Sztab szkoleniowy podjął decyzję o zostawieniu amerykańskiej obwodowej Ślęzy na ławce ze względów profilaktycznych. Do tego, pomimo starań, do pełni sprawności nie wróciła Michaela Fekete. W efekcie trener Arkadiusz Rusin desygnował do gry tylko sześć koszykarek.

Od samego początku wiadomo było, że jeżeli Ślęza chce odnieść szóste zwycięstwo w sezonie, żółto-czerwone muszą zostawić na parkiecie wszystko, co mają. Gospodynie znając sytuację rywalek nie zamierzały im ułatwić zadania, więc od pierwszych minut wyszły na parkiet zdeterminowane, aby jak najszybciej zbudować przewagę.

Ale za sprawą dwóch akcji Julii Drop Ślęza po trzech minutach remisowała z Zagłębiem 4:4. Dopiero kolejne minuty przyniosły zespołowi prowadzonemu przez Jorge Aragonesa odskoczyć na siedem punktów. Duża w tym zasługa zawodniczek z Wrocławia, które z czystych pozycji pudłowały swoje próby dystansowe. Dopiero Drop udało się przełamać niemoc ofensywną 1KS-u i od razu po trójce poprawiła wejściem pod kosz.

Gdyby nie dziewięć punktów z rzędu autorstwa rozgrywającej Ślęzy, sytuacja wrocławianek wyglądałaby bardzo źle. Pierwsze punkty innej zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska to udany atak na kosz Anny Jakubiuk na dwie minuty przed końcem pierwszej kwarty. Celnym rzutem popisała się także Monika Jasnowska, ale to za mało, żeby dotrzymać kroku gospodyniom, które zdołały wyjść na sześciopunktowe prowadzenie.

Druga odsłona zaczęła się lepiej dla żołto-czerwonych. Pod kosz przebiła się Jasnowska i ponownie z dystansu przymierzyła Drop, która chwilę później zdobyła także dwa punkty z linii rzutów osobistych. W 1,5 minuty wrocławiankom udało się zmniejszyć straty do jednego oczka, a trzydzieści sekund później za sprawą akcji Patricii Bright i Jakubiuk Ślęza wyszła na prowadzenie. O dziwo w tej sytuacji o czas poprosił nie Jorge Aragones, a Arkadiusz Rusin.

Trener gospodyń też miał w tej sytuacji czas, żeby porozmawiać ze swoim zespołem i przyniosło to pożądany efekt. Najpierw dwa osobiste trafiła Sarah Sagerer, następnie za trzy trafiła dobrze dysponowana od pierwszych minut meczu Aishah Sutherland. Przyjezdne odpowiedziały punktami Bright i celnym rzutem wolnym Jakubiuk. Nie wystarczyło to jednak do utrzymania przewagi, bo kolejne celne rzuty Sutherland i Sagerer pozwoliły Zagłębiu odzyskać prowadzenie.

Kolejny fragment gry to walka cios za cios, punkt za punkt. Dopiero w końcówce pierwszej połowy koszykarki z Sosnowca miały serię punktową 6:0, dzięki czemu prowadziły 38:33. Nie zraziło to jednak zawodniczek 1KS-u, a dokładnie Patricii Bright, która zamieniła na punkty podania Karoliny Stefańczyk i Julii Drop. Dzięki tym akcjom wrocławianki miały tylko punkt straty do rywalek po 20 minutach gry.

W przerwie trener Arkadiusz Rusin zmotywował swój zespół do dalszego próbowania swoich sił z dystansu, mimo iż jego podopieczne zamieniły na punkty tylko trzy z 13 rzutów. Słowa otuchy przyniosły efekt bardzo szybko, bo już w trzeciej akcji drugiej połowy Monika Jasnowska przymierzyła zza łuku na 41:38. Ślęza lepiej od rywalek rozpoczęła tę część meczu i po trójce Kuczyńskiej prowadziła 46:40.

Dobry start wrocławianek zakończył się jednak po niespełna czterech minutach. Podrażnione koszykarki z Sosnowca odpłaciły się swoim rywalkom pięknym za nadobne. Trzypunktowe trafienia Niny Bogicević oraz Aleksandry Wojtali w połączeniu ze skutecznym wejściem pod kosz January doprowadziły do wyrównania, a na zakończenie serii 9:2 Wojtala wykorzystała jeden z dwóch rzutów osobistych.

Passa gospodyń nie zraziła jednak żółto-czerwonych, które szybko pozbierały się po tym fragmencie gry i wróciły do ciężkiej pracy. Udane akcje Stefańczyk i Jakubiuk pozwoliły wrocławiankom odzyskać prowadzenie. Chwilę potem popularna „Stefa” zanotowała znakomite 60 sekund – najpierw trafiła za trzy, a w kolejnym ataku przebiła się pod kosz wymuszając przy tym przewinienie Sutherland. Te akcje dały zespołowi ze stolicy Dolnego Śląska drugi oddech, bo chwilę potem kolejną trójkę zanotowała Jasnowska, a spod kosza po podaniu Stefańczyk trafiła Jakubiuk. 63:55 to było najwyższe prowadzenie Ślęzy w tym meczu.

Koszykarki z Sosnowca jeszcze przed końcem trzeciej kwarty zmniejszyły straty o dwa oczka. Konsekwentna gra na rozpoczęcie decydującej odsłony w połączeniu z mnożącymi się błędami Ślęzy pozwoliła gospodyniom doprowadzić do stanu 66:66. Wrocławianki w tym okresie popełniły trzy straty, spudłowały także trzy rzuty. Nie mogły odpocząć na ławce rezerwowych, a zmęczenie narastało, co naturalnie musiało przełożyć się na okres słabszej gry.

Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, ale chwila przerwy nie przyniosła natychmiastowego efektu. Na szczęście dla Ślęzy koszykarki z Sosnowca także zacięły się w ofensywie, więc utrzymywał się wynik remisowy. Impas przełamała trójką Jasnowska, ale na ten rzut błyskawicznie odpowiedziała trafieniem półdystansowym Karolina Zuziak. Po celnym osobistym January było 69:69, ale już w kolejnej akcji obręcz zaatakowała Jakubiuk, zdobywając ważne dwa punkty.

Przez kolejne 120 sekund żadna z drużyn nie zdobyła punktów, co grało na korzyść żółto-czerwonych. Taki stan rzeczy nie mógł się jednak utrzymywać do samego końca – Karolina Stefańczyk sfaulowała January, a ta wykorzystała oba osobiste. Kluczowy moment spotkania nastąpił na minutę przed końcową syreną. Monika Jasnowska stanęła na prawym skrzydle i przymierzyła za trzy. Piłka nie tylko wpadła do kosza, ale także w hali MOSiR rozległ się gwizdek. Sędziowie dopatrzyli się przewinienia Niny Bogicević, co dało Jasnowskiej szansę na rzadką akcję 3+1. „Jasna” nie pomyliła się z linii rzutów osobistych i Ślęza prowadziła 75:71.

39 sekund to jednak w koszykówce cała wieczność. Koszykarki z Sosnowca na trzy razy, ale skutecznie przebiły się pod kosz, zmniejszając straty o połowę. Trener Rusin wziął czas, przeniósł piłkę na pole ataku, a ta po timeoucie trafiła w ręce Julii Drop. Rozgrywająca 1KS-u przez 27 minut pozostawała bez punktów z gry, ale, jak już wielokrotnie w tym sezonie pokazała, umie zachować zimną krew w kluczowych momentach. Dlatego też zostawiła obronę Zagłębia w pokonanym polu i postawiła kropkę nad i udanym wejściem pod kosz. Rozpaczliwa próba January w samej końcówce nie znalazła drogi do kosza i żółto-czerwone mogły świętować zwycięstwo.

Zwycięstwo absolutnie wyszarpane, wydarte charakterem i sercem. Drop, Bright, Jasnowska i Jakubiuk spędziły na parkiecie ponad 36 minut. Kuczyńska i Stefańczyk ponad 22. Wrocławianki zanotowały 17 zbiórek w ataku. Po przerwie trafiły sześć trójek. A przede wszystkim przez cały mecz pracowały na tyle, na ile pozwoliły im siły, żeby ograniczyć poczynania ofensywne Zagłębia Sosnowiec. I to wszystko przyniosło bardzo ważną wygraną, która była żółto-czerwonym niezwykle potrzebne. Koszykarki Ślęzy pokazały po raz kolejny, że niemożliwe nie istnieje.

CTL Zagłębie Sosnowiec – Ślęza Wrocław 73:77 (19:13, 19:24, 19:26, 16:14).
CTL Zagłębie: January 20, Sagerer 17, Sutherland 16, Bogicević 11, Wojtala 4, Zuziak 4, Jasiulewicz 1, Wnorowska 0. Grzegorowska, Krakowczyk, Urbaniak-Dornstauder, Wojtylas DNP.
Ślęza: Jasnowska 20 (5×3), Jakubiuk 18, Drop 14, Bright 12, Stefańczyk 8, Kuczyńska 5. Jasińska, Wilson, Fekete, Szmyrka DNP.

Przed Ślęzą Wrocław trudny test w Sosnowcu

W sobotę o godz. 17 w hali widowiskowo-sportowej w Sosnowcu odbędzie się mecz 8. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet pomiędzy CTL Zagłębiem Sosnowiec i Ślęzą Wrocław. Przed zespołem ze stolicy Dolnego Śląska kolejne trudne starcie. 

Drużyna prowadzona przez Arkadiusza Rusina w minioną niedzielę uległa Polonii Warszawa 83:89. Po tym spotkaniu w obozie żółto-czerwonych trudno było znaleźć powody do optymizmu, zważywszy na wciąż skomplikowaną sytuację kadrową 1KS-u. Do zajęć z drużyną powoli powraca Michaela Fekete, lecz udział reprezentantki Słowacji w sobotnim starciu w Sosnowcu stoi pod dużym znakiem zapytania. Jeżeli Fekete zagra, to na pewno ze sporym ograniczeniem minut. Wykluczony jest występ Nikoliny Zubac, co oznacza kolejny mecz w zawężonej rotacji podkoszowej. Ślęza przegrała z Polonią właśnie między innymi przez wąską ławkę – rezerwowe warszawianek zdobyły aż 53 punkty w porównaniu do 11 oczek, jakie na swoim koncie zanotowały Monika Jasnowska i Wiktoria Kuczyńska, jedyne dwie aktywne koszykarki na ławce 1KS-u.

Pocieszeniem może być fakt, że trener Zagłębia Sosnowiec, Jorge Aragones, również w dużej mierze stawia na swoją wyjściową piątkę. Spośród podstawowych zawodniczek CTL Zagłębia najmniej czasu na parkiecie spędza Aleksandra Wojtala – 30,5 minuty. 21-letnia rozgrywająca jest też najgorzej punktującą spośród starterek, dokładając tylko 4.8 punktu na mecz. Gra drużyny ze Śląska opiera się na czterech zagranicznych filarach.

W znakomitej formie strzeleckiej od początku sezonu jest Nina Bogicević, która w sześciu meczach trafiła już 20 rzutów trzypunktowych. Dla porównania, w minionym sezonie w Enei AZS-ie Poznań rzuciła dziewięć trójek w siedmiu spotkaniach. Serbska skrzydłowa dodaje jeszcze blisko sześć zbiórek i trzy asysty na mecz. W zdobywaniu punktów wspiera ją przede wszystkim Jessica January. 26-letnia amerykanka zanotowała progres w porównaniu do swojego pierwszego sezonu w Sosnowcu i wciąż imponuje swoją wszechstronnością, notując średnie na poziomie 19 punktów, 7.3 zbiórki, 7.8 asysty i 3.3 przechwytu, co daje jej drugi najwyższy EVAL w lidze.

Opcje numer trzy i cztery w zespole z Sosnowca to Aishah Sutherland i Sarah Sagerer. Skrzydłowa z USA trafia ponad 50 procent swoich rzutów, zbiera także blisko osiem piłek na mecz – aktywna jest zwłaszcza na atakowanej tablicy, co mecz ma co najmniej trzy zbiórki ofensywne. Sagerer to najmniej skuteczna z zagranicznych koszykarek Zagłębia. Potrzebuje 14 rzutów żeby zdobyć 13 punktów, lecz w każdej chwili może znaleźć swój rytm. Ślęza przekonała się o tym w styczniu tego roku, gdy reprezentantka Austrii uzbierała 24 punkty w barwach Energi Toruń i poprowadziła Katarzynki do wygranej 68:63.

Ogólnie podsumowując, zagraniczny kwartet trenera Aragonesa odpowiedzialny jest za 86 procent punktów, 80 procent zbiórek i 76 procent asyst CTL Zagłębia. Ograniczenie poczynań wspomnianej wyżej czwórki będzie kluczem do wygranej Ślęzy. Ważne będzie także zmuszenie gospodyń sobotniego starcia do oddawania trudnych rzutów z dystansu – koszykarki z Sosnowca trzykrotnie w tym sezonie trafiły 10 lub więcej trójek w meczu. Najlepiej udało się to drużynie Gorzowa Wielkopolskiego, która pozwoliła Zagłębiu tylko na pięć rzutów dystansowych.

Zmagające się z problemami koszykarki Ślęzy już nie raz w tym sezonie pokazały, że w obliczu przeszkód potrafią się zmobilizować i osiągnąć korzystny wynik. Czy stać je na kolejny tego typu wyczyn? Przekonamy się w sobotni wieczór. Piłka pójdzie w górę o godz. 17:00.

Transmisję z tego spotkania w formule pay-per-view przeprowadzi Instat TV. Partner rozgrywek oferuje możliwość wykupienia dostępu na jeden mecz, pakietu umożliwiającego obejrzenie wszystkich starć Ślęzy bądź abonamentu na każde spotkanie Energa Basket Ligi Kobiet. Link: https://instat.tv/

„Od początku meczu rywalki dominowały w tym spotkaniu”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – SKK Polonia Warszawa, w którym warszawianki wygrały 89:83.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): Gratulacje dla zespołu z Warszawy. Od początku meczu rywalki dominowały w tym spotkaniu. Miały przede wszystkim przewagę mentalną, cieszyły się grą. My cierpieliśmy od początku i to cierpienie trwało przez 40 minut. Jeżeli twoja praca jest beznadziejna przez cały tydzień, to później tak samo wygląda mecz.

Monika Jasnowska (zawodniczka Ślęzy Wrocław): Myślę, że trener podsumował już dobrze to spotkanie. Zawodniczki Polonii wyszły bardziej zaangażowane niż my. Chciały ten mecz wygrać, a my myślałyśmy, że wygramy go na chodzonego. Przed nami niedługo kolejne spotkanie i na nim musimy się skupić.

Maciej Gordon (trener Polonii Warszawa): Cieszę się bardzo, bo jest to kawał dobrze wykonanej roboty przez całą drużynę. Zwłaszcza w tym okresie trzech tygodni przerwy, dziewczyny doskonale zdawały sobie sprawę, że część zespołów dostała dużo więcej wolnego. Myśmy tego wolnego zrobili kawałki, fragmenty, dużo krócej niż inni. Zrobiliśmy to w pełni świadomie, gdyż wiedzieliśmy, że następne mecze są dla nas bardzo istotne i dziewczyny podeszły do tego z ogromnym zrozumieniem. Chwała im za to i to zwycięstwo im się za ten okres bardzo mocno należy! Najnormalniej w świecie wywalczyliśmy to. Mogę powiedzieć, że w pełni kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie i w momencie kiedy rywalki dochodziły odpowiadaliśmy bardzo dobrymi akcjami, zwłaszcza dzisiaj wyjątkową skutecznością za trzy. Co by nie mówić, 14/22 to jest 64 proc. Wiedziałem, że ten zespół został tak poskładany, że będziemy naprawdę nieźle rzucać za trzy punkty. To jest klucz. Jednocześnie mamy też graczy, którzy potrafią zagrać w strefie podkoszowej. Myślę, że trzeba było trochę poczekać na Whitney Knight, która dziś zagrała kolejny bardzo przyzwoity mecz. Jest to chyba niespodzianka mimo wszystko, gdyż wygraliśmy z zespołem rutynowanym, choć oczywiście mającym swoje kłopoty. Ślęza w poprzednich kolejkach zagrała bardzo dobre spotkania i pokonała mistrza i wicemistrza Polski i to dosyć spektakularnie, więc tym bardziej na to cieszy. tak więc ta wygrana znaczy bardzo dużo. Jesteśmy podbudowani tym zwycięstwem, jednak także tymi nad zespołami z Sosnowca czy też Bydgoszczy. Być może ciężką pracą dojdziemy jeszcze dalej. Walczymy o play-offy.

Weronika Preihs (koszykarka Polonii): Tak jak trener powiedział, trzy tygodnie przerwy, w trakcie których i odpoczywałyśmy i dawałyśmy z siebie wszystko na treningach. Przygotowywałyśmy się do tego meczu tak naprawdę od trzech tygodni i wydaje mi się, że zagrałyśmy dobrze i konsekwentnie.

Zmienniczki i festiwal trójek dają Polonii wygraną nad Ślęzą

W meczu 7. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z SKK Polonią Warszawa 83:89. Warszawianki do pokonania żółto-czerwonych wykorzystały swoją szeroką kadrę i doskonałą skuteczność z dystansu.

Już pierwsze minuty spotkania wskazywały na ciężką przeprawę dla liderek tabeli po sześciu kolejkach. Wrocławianki pierwsze punkty z gry zdobyły dopiero po upływie 3,5 minuty za sprawą rzutu Patricii Bright. Gospodyniom udało się jeszcze odpowiedzieć na celne próby debiutującej w barwach Polonii Martyny Pyki i byłej koszykarki Ślęzy Klaudii Sosnowskiej, ale na trafienia Teji Gorsić i Loryn Goodwin nie było już riposty. A zagraniczne koszykarki warszawianek dołożyły jeszcze odpowiednio cztery i dwa punkty i dość szybko prowadzenie przyjezdnych urosło do rozmiarów 19:8. Trwającą trzy minuty niemoc ofensywną Ślęzy przełamała Bright, ale już kilkadziesiąt sekund później z dystansu trafiła Whitney Knight. Wrocławianki odrobiły tę trzypunktową stratę dzięki celnym rzutom osobistym Dominique Wilson i Julii Drop, lecz i tak po pierwszych 10 minutach przegrywały dziewięcioma punktami.

Chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony straty Ślęzy urosły o kolejne dwa oczka, bo na akcję 2+1 autorstwa Wilson polonistki odpowiedziały celną dobitką Martyny Leszczyńskiej i trójką Goodwin. W połowie drugiej kwarty uruchomiła się także Weronika Preihs, najpierw trafiając spod kosza, a minutę później z dystansu. Po tej trójce Polonia prowadziła już 33:20. Wrocławianki w krótkim fragmencie dobrej gry zdobyły pięć oczek po akcjach Wilson i Moniki Jasnowskiej, ale na pierwszą trójkę „Jasnej” po powrocie do Wrocławia szybko odpowiedziała swoim trafieniem dystansowym Sylwia Siemienas.

Polonia dołożyła kolejny punkt zapasu po dwóch podaniach Klaudii Sosnowskiej i dwóch rzutach Gorsić – jednym z półdystansu, drugim zza łuku. Ślęza odpowiedziała skutecznym wejściami pod kosz Wiktorii Kuczyńskiej i Julii Drop, lecz gospodynie wciąż nie potrafiły jednocześnie zrobić serii punktowej i zatrzymać polonistek pod własnym koszem, co uniemożliwiało im odrabianie strat. Podopieczne Arkadiusza Rusina dopięły swego dopiero przed przerwą. Dwa celne osobiste Wilson, wejście pod kosz Anny Jakubiuk i celny rzut Karoliny Stefańczyk oznaczały passę 6:0, która zmniejszyła przewagę Polonii o połowę. Wynik 35:41 dawał Ślęzie szansę na przejęcie inicjatywy w drugich 20 minutach.

Przyjezdne miały jednak inne plany i wygrały pierwsze 120 sekund drugiej połowy 10:5, w czym główny udział miała Weronika Preihs. Obwodowa Polonii zanotowała zbiórkę w ataku oraz asystę przy trzypunktowym rzucie Whitney Knight, po czym sama trafiła trójkę, a chwilę póżniej trafiła z półdystansu. Ślęza za sprawą Jakubiuk i Bright zminimalizowała nieco to uderzenie, ale zaraz potem nadeszły kolejne ciosy.

Sprawy w swoje ręce wzięła Loryn Goodwin, która potrzebowała minuty na zdobycie siedmiu punktów, po których Polonia prowadziła 58:46. Wrocławianki na plecach Drop i Jakubiuk odpowiedziały swoimi siedmioma oczkami, więc wróciliśmy do status quo – 7 punktów różnicy pomiędzy obiema drużynami. Lecz kolejne minuty należały już wyłącznie do przyjezdnych. Zaczęło się od trójki Siemienas, następnie dwa punkty z linii osobistych dołożyła Leszczyńska. Potem pod kosz z faulem przebiła się Anna Pawłowska, która na deser dołożyła jeszcze celny rzut trzypunktowy. Przez te dwie minuty Polonia zdobyła 10 punktów, a Ślęza dwa. Przy stanie 73:58 warszawianki były już bardzo blisko pokonania lidera EBLK.

Gospodynie miały w sobie jeszcze jeden zryw, zdobywając w trzy minuty sześć punktów z rzędu. Wciąż brakowało im jednak kolejnych dziewięciu, żeby doprowadzić do remisu. Polonii wystarczyło zdobywanie punktów co kilka chwil, żeby trzymać rywalki na dystans. I zespół Macieja Gordona zrealizowały to zadanie – trójki Sosnowskiej i Preihs pozbawiły Ślęzę jakichkolwiek złudzeń. Wrocławianki wygrały ostatnie 2,5 minuty 11:4, ale to pozwoliło tylko zmniejszyć rozmiary porażki.

Porażki, która uwypukliła przede wszystkim problemy kadrowe żółto-czerwonych. Michaela Fekete powoli powraca do siebie po kontuzji pleców, zaś Nikolina Zubac na pewno nie pojawi się w tym roku na parkietach EBLK. Rezerwowe Polonii zdobyły 53 punkty, a jedyne dwie aktywne zmienniczki Ślęzy – Wiktoria Kuczyńska i Monika Jasnowska – tylko 11. Trzeba dodać do tego fenomenalną skuteczność warszawianek z dystansu – 14 trafionych trójek to rekord ligi po siedmiu kolejkach sezonu 2021/2022.

Ślęza straciła tytuł lidera rozgrywek na rzecz Pszczółki Lublin i już w sobotę w Sosnowcu żółto-czerwone staną naprzeciwko kolejnego doskonale dysponowanego rzutowo zespołu. W meczu z Zagłębiem o zwycięstwo na pewno łatwo nie będzie.

Ślęza Wrocław – SKK Polonia Warszawa 83:89 (13:22, 22:19, 23:32, 25:16).
Ślęza: Wilson 22, Bright 15, Jakubiuk 13, Drop 13, Stefańczyk 9, Kuczyńska 6, Jasnowska 5. Fekete, Jasińska, Szmyrka DNP.
SKK Polonia: Gorsić 16, Goodwin 16, Preihs 13, Knight 12, Sosnowska 10, Siemienas 6, Pawłowska 6, Pyka 5, Leszczyńska 5, Mistygacz 0, Janczak 0, Bucyk 0.