,

Ciekawe starcie w 1 lidze – Ślęza podejmie Lidera

Wyjątkowo już w piątek o godzinie 20:00 koszykarki PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław zagrają swój mecz w 1 Lidze Kobiet. Rywalkami młodych żółto-czerwonych w hali sportów walki AWF Wrocław będzie Lider Swarzędz. 

PZU Ślęza II to jedna z najlepszych historii początku sezonu w 1 lidze. Podopieczne Jarosława Krysiewicza po czterech meczach mają na koncie trzy zwycięstwa, w tym imponującą wygraną nad Isands Wichosiem Jelenia Góra, który przed starciem z wrocławiankami był niepokonany. Progres poczyniony przez młode koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska jest niepodważalny, z każdym kolejnym meczem ten zespół rośnie nie tylko sportowo, ale i jeżeli chodzi o cechy wolicjonalne. Kolejnym dobrym wyznacznikiem tego, w którym miejscu znajdują się zawodniczki 1KS-u będzie piątkowe starcie z Liderem Swarzędz.

Koszykarki z Wielkopolski w sezonie 2021/2022 dwukrotnie bardzo wysoko zwyciężyły w bezpośrednich konfrontacjach – 92:51 i 83:52. Te wyniki przytaczamy jednak wyłącznie z kronikarskiego obowiązku, ponieważ zespół Lidera zdecydowanie różni się od tego, który można było oglądać na parkietach 1LK w minionych rozgrywkach. Nie ma już zaciągu z Enei AZS-u II Poznań w osobach Weroniki Piechowiak, Maliny Piaseckiej czy Aleksandry Żukowskiej. Brakuje również Katarzyny Motyl oraz Wiktorii Flaszak i Wiktorii Plackowskiej. Można też sprawę przedstawić inaczej. Z 10 najlepiej punktujących zawodniczek Lidera w sezonie 2021/2022 w tym sezonie barw klubu ze Swarzędza bronią dwie.

I to właśnie Magdalena Wojdalska oraz Marta Wdowiuk są liderkami drużyny prowadzonej przez Tomasza Eicherta. Pierwsza legitymuje się średnimi na poziomie 15.2 punktu, 4 zbiórek i 3.8 asysty na mecz. Z kolei była koszykarka Ślęzy obecne rozgrywki rozpoczęła znakomicie – co mecz zdobywa 17.5 punktu, do tego dokłada 12 zbiórek i 2 asysty. Oprócz wspomnianego duetu trzeba uważać także na Magdalenę Piserę (średnio 11.4 punktu, 5 asyst), która do Lidera przeniosła się z Tęczy Leszno oraz na Magdalenę Ratajczak (7.2 punktu, 11.6 zbiórki), która pokonała dokładnie tą samą drogę.

W tym sezonie piątkowe przeciwniczki PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław rozegrały już pięć spotkań, wygrywając dwa i przegrywając trzy. Wygrane to pojedynki z Grot Widzewem Łódź i Dijo Maximus Kątami Wrocławskimi. Wyżej wymieniona czwórka koszykarek była odpowiedzialna za ponad 80% punktów zdobytych w obu meczach, więc koszykarki z Wrocławia to właśnie na tym kwartecie musi skupić większość swojej uwagi. Lider przegrał swoje mecze z MUKS-em Poznań, Contimaxem MOSiR Bochnia oraz RMKS-em Xbest Rybnik. Ten ostatni wynik, porażka aż 64:88, był pewnego rodzaju niespodzianką, choć należy zwrócić uwagę, że w składzie zespołu ze Swarzędza zabrakło Marty Wdowiuk. Nie wiadomo, czy koszykarka z Brzegu pojawi się w piątek na starych śmieciach, lecz pewnym jest, że jej nieobecność nie ułatwi drużynie gości zadania.

Koszykarki PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław podchodzą do tego spotkania jak do każdego innego – żółto-czerwone w piątkowy wieczór nic nie muszą, a presja będzie ciążyć na rywalkach. Dla trenera Krysiewicza liczy się to, żeby jego podopieczne realizowały przedmeczowe założenia, grały z zaangażowaniem i koncentracją przez całe 40 minut, a jeśli uda się to osiągnąć, to każdy wynik jest możliwy. Starcie PZU Ślęzy II z Liderem gwarantuje emocje, a pora jego rozpoczęcia (piątek, godzina 20:00) sprzyja odwiedzeniu hali sportów walki AWF. Wstęp na trybuny jest wolny, zachęcamy do wspierania młodych koszykarek z Wrocławia.

Wielka ucieczka PZU Ślęzy II w Jeleniej Górze

Koszykarki PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław w meczu 5. kolejki I ligi kobiet pokonały Isands Wichosia Jelenia Góra 67:66. Młode żółto-czerwone tym samym zanotowały trzecie zwycięstwo w sezonie.

Faworytem tej konfrontacji były gospodynie, które choć formalnie pełnią rolę beniaminka grupy B I ligi, wygrały wszystkie dotychczasowe mecze. I chciały potwierdzić swój status już od pierwszych minut niedzielnej konfrontacji, wychodząc na prowadzenie 6:3. Wtedy jednak swoje strzelanie rozpoczęła Sara Pająk, zdobywając osiem kolejnych punktów dla PZU Ślęzy II. Po drugiej trójce rozgrywającej żółto-czerwonych było 11:8 dla przyjezdnych.

Podopieczne Rafała Sroki na półtorej minuty przed końcem pierwszej kwarty wyrównały stan spotkania (17:17), ale ten stan rzeczy nie utrzymał się długo. W niewiele ponad 60 sekund dwukrotnie za trzy trafiła Khrystyna Kulesha, a dwa punkty dołożyła od siebie Agnieszka Skowron i w mgnieniu oka było 25:17 dla wrocławianek.

A tuż po rozpoczęciu drugiej kwarty PZU Ślęza II powiększyła swoją przewagę o kolejne pięć punktów po trójce Pająk i punktach spod kosza Martyny Kurkowiak. Gospodynie musiały się szybko zabrać za odrabianie strat – w przeciwnym razie losy spotkania mogły się im wymknąć spod kontroli. Trafienia Aleksandry Lorenz i Patrycji Lipniackiej przyniosły gospodyniom siedem punktów. Serię przerwała na chwilę Pająk, ale koszykarki Isands Wichosia miały w zanadrzu kolejną, tym razem 10:0, po której wyszły na prowadzenie 34:32. Ostatni akcent tej kwarty należał do Martyny Kurkowiak, ale i tak wrocławianki roztrwoniły całą przewagę z pierwszej odsłony.

Po wznowieniu gry toczyła się zacięta walka akcja za akcję – żadna ze stron nie była w stanie zbudować przewagi większej niż jedno posiadanie. Inicjatywa wciąż była po stronie gospodyń, które większość trzeciej kwarty spędziły na prowadzeniu. W przeciwieństwie do zeszłego sezonu, kiedy to po przerwie PZU Ślęza II zazwyczaj zaczynała odstawać od rywalek, tym razem młode żółto-czerwone były zdeterminowane, żeby utrzymywać kontakt z przeciwniczkami. Ta sztuka im się udała, a za sprawą pięciu punktów z rzędu autorstwa Kurkowiak wrocławianki wyszły na prowadzenie 50:48. Po chwili swoje pięć punktów dołożyła Sara Pająk, dwa od siebie dodała Adrianna Ryng i było już 57:49. Deficyt tuż przed końcem kwarty zmniejszyła Alicja Szloser, trafiając dwa rzuty osobiste.

W pierwsze dwie minuty czwartej kwarty dwa razy zapunktowała Pająk, raz Kurkowiak i PZU Ślęza II prowadziła 63:51. Dla gospodyń wybrzmiał wówczas ostatni dzwonek na odrobienie strat i podtrzymanie serii zwycięstw. Sygnał do działania dała Szloser, zdobywając pięć punktów w krótkim odstępie czasu. Zespół Jarosława Krysiewicza miał jednak odpowiedź w osobie Adrianny Ryng, która dwukrotnie popisała się skutecznością.

Na sześć i pół minuty, po wspomnianych punktach Ryng, na tablicy wyników było 67:56 dla drużyny gości. W tym momencie ofensywa wrocławianek się zatrzymała, jak ostatecznie się okazało, już na dobre. Wszystko zależało od tego, czy uda się po drugiej stronie parkietu ograniczyć poczynania koszykarek Isands Wichosia. Sześć punktów zdobyła Aleksandra Lorenz i przewaga żółto-czerwonych stopniała do pięciu punktów. Po dwóch osobistych Szloser oba zespoły dzieliły trzy oczka, a do końcowej syreny zostało jeszcze 3,5 minuty. Przez kolejne 150 sekund oba zespoły spudłowały dziewięć rzutów z rzędu, aż wreszcie trafiła Lorenz. Gospodynie miały jeszcze dwie szanse na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Obie zmarnowały.

Wraz z pudłem Joanny Pawlukiewicz w drużynie z Wrocławia zapanowała ogromna radość, bowiem udało się przetrwać i dowieźć przewagę do szczęśliwego końca meczu. Zwycięstwo w Jeleniej Górze jest tym cenniejsze, że do stolicy Karkonoszy nie pojechała Aleksandra Mielnicka. Pod jej nieobecność znakomite zawody rozegrała Sara Pająk, zdobywając aż 27 punktów. Double-double zanotowały Martyna Kurkowiak (14 punktów, 17 zbiórek) i Khrystyna Kulesha (11 punktów, 10 zbiórek). Cenne oczka dorzuciły Adrianna Ryng i Agnieszka Skowron.

Oprócz zwycięstwa najbardziej cieszy niepodważalny progres, jaki wciąż wykonują zawodniczki PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław. Młode żółto-czerwone rozwijają się nie tylko sportowo, ale i pod względem charakteru. Należy docenić ich zaangażowanie i wytrwałość. Pomimo ciężkiej sytuacji w czwartej kwarcie nie załamały się i zostawiły na parkiecie wszystko, żeby osiągnąć sukces. I mają pełne prawo do tego, aby się z niego cieszyć. To na pewno nie ostatnie zwycięstwo w tym sezonie.

Isands Wichoś Jelenia Góra – PZU Ślęza II MOS Wrocław 66:67 (17:25, 19:10, 15:22, 15:10).
Isands Wichoś: Lorenz 24, Szloser 19, Lipniacka 18, Pawlukiewicz 3, Feja 2, Prokop, Warsińska, Kwietoń, Sadlik, Boks 0. Śmigaj DNP.
PZU Ślęza II: Pająk 27, Kurkowiak 14, Kulesha 11, Ryng 9, Skowron 6, Szarszaniewicz, Boreczek, Kapłon 0. Olszowa, Baran DNP.

 

Wygrana Ślęzy w Poznaniu po trzęsieniu ziemi w przerwie

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały na wyjeździe Eneę AZS Politechnikę Poznań 76:70 w meczu 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Było to arcyważne zwycięstwo, osiągnięte po pasjonującej walce.

Żółto-czerwone miały na początku meczu ogromny problem, aby wejść na odpowiedni poziom intensywności. Brakowało energii, koncentracji i tempa. Pierwotnej motywacji wystarczyło im na pięć minut pierwszej kwarty – później inicjatywę przejęły gospodynie, a konkretnie Maya Dodson. Amerykańska podkoszowa zdobyła sześć z ośmiu kolejnych punktów swojej drużyny i w kilka chwil z prowadzenia 8:7 dla Ślęzy zrobiło się 15:8 dla poznanianek. Serię punktową gospodyń przerwała Ieshia Small, ale Dodson i była koszykarka 1KS-u Sug Sutton upewniły się, że przewaga Enei AZS-u po 10 minutach gry będzie odpowiednio wysoka.

Po wznowieniu gry zawodniczki z Wrocławia chciały jak najszybciej wyrównać stan rywalizacji, a ton poczynaniom ofensywnym nadawała Stephanie Jones. Za jej przykładem nie poszła jednak reszta zespołu, a podopieczne Wojciecha Szawarskiego w końcu weszły na wysokie obroty i w minutę wyprowadziły trzy ciosy. Najpierw pod kosz przebiła się Maya Dodson, a następnie zza łuku przymierzyły Kateryna Rymarenko oraz Jovana Popović. W ten sposób zamiast remisu było 29:16 dla Enei AZS-u, a po kolejnej trójce Popović nawet 32:18. Co ciekawe, przez cały ten fragment gry trener Rusin nie poprosił o czas.

Jego zespół pod koniec drugiej kwarty wrócił na właściwą ścieżkę i żółto-czerwone dały sobie nadzieję na lepszą drugą połowę. Seria 6:0 po akcjach Wiktorii Kuczyńskiej, Anny Jakubiuk i Jones zmniejszyła straty Ślęzy do ośmiu oczek. Ostatnie 3,5 minuty pierwszej połowy to wymiana ciosów, przez co to właśnie osiem punktów dzieliło obie drużyny w przerwie spotkania.

Wydawało się, że to, do czego nieskutecznie dążyły wrocławianki w drugiej kwarcie uda się na starcie trzeciej. Udane wejście pod kosz Karoliny Stefańczyk, trójka Kuczyńskiej oraz lay up Jakubiuk w 2,5 minuty pozwoliły koszykarkom 1KS-u odrobić siedem z ośmiu punktów deficytu. Koszykarki z Poznania odpowiedziały jednak swoimi pięcioma oczkami bez riposty i trener Rusin musiał wziąć przerwę.

Po niej losy meczu nie odwróciły się natychmiast, wręcz przeciwnie. Skuteczne rzuty Weroniki Piechowiak i Popović dały gospodyniom dwucyfrową przewagę – 50:40. Ślęza znów musiała podkręcić tempo, żeby utrzymać się w grze. Punkty Julii Drop oraz Jones były ważne, ale jeszcze bardziej istotna była postawa koszykarek 1KS-u w defensywie. Żółto-czerwone nie pozwalały swoim przeciwniczkom na żadną zdobycz punktową, co przy gonieniu wyniku jest kluczowe. Zwłaszcza, że Ślęza też miała dwuminutowy przestój w ataku. Gdy jednak Drop zamieniła dwa rzuty osobiste na punkty, poszło już z górki. W kolejnej akcji Jones dobiła rzut Small, a następne posiadanie to trzypunktowy rzut Drop na 53:52. Gospodynie w końcu przełamały swoją niemoc, za sprawą Alicji Rogozińskiej wyrównując stan meczu po 30 minutach.

Czwartą kwartę lepiej rozpoczęła Ślęza, prowadząc 59:55 po punktach Stephanie Jones. Szybko jednak do remisu doprowadziły byłe koszykarki Ślęzy – Agnieszka Skobel i Daria Marciniak. Wrocławianki miały swoją odpowiedź. Za trzy trafiła Karolina Stefańczyk, potem z dwóch asyst Drop skorzystały Natalia Kurach i Anna Jakubiuk. Seria 7:0 była tym ważniejsza, że od dwóch minut na ławce rezerwowych siedziała Jones, która po niemałych kontrowersjach musiała opuścić parkiet po przekroczeniu limitu fauli.

Przy stanie 66:59 dla Ślęzy Wojciech Szawarski poprosił o czas. EFekt? Pięć punktów z rzędu i czas dla trenera Rusina. Na punkty Stefańczyk odpowiedziała Dodson. Bardzo istotna była determinacja Natalii Kurach, która w kolejnej dwukrotnie zebrała piłkę w ataku i za trzecim razem trafiła spod kosza na 70:66. Karolina Stefańczyk mogła postawić kropkę nad i, ale spudłowała z dystansu, co po drugiej stronie parkietu wykorzystała Sug Sutton. Odpowiedź przyszła ze strony Kurach – 72:68 dla Ślęzy. Sutton trafiła oba osobiste na 70:72, ale to wrocławianki miały piłkę i rywalki musiały faulować.

Na linii rzutów osobistych stanęła Julia Drop, która zachowała zimną krew. Tej zabrakło poznaniankom, które po time-oucie popełniły błąd 5 sekund, ponownie wysyłając Drop na linię osobistych. Rozgrywająca reprezentacji Polski ponownie się nie pomyliła, zamykając tym samym mecz.

Mecz, który mógł spokojnie zakończyć się wygraną Enei AZS-u Politechniki Poznań. Żółto-czerwone w pierwszej połowie grały letargicznie, bez odpowiedniej energii. Wstrząs w szatni w połączeniu z większym zaangażowaniem, zwłaszcza w defensywie, przyniósł pożądany przez trenera Rusina efekt. Dzięki temu zamiast kłopotliwego bilansu 1-4 jest nieco lepszy 2-3, co w perspektywie starcia z czerwoną latarnią ligi, MKS-em Pruszków, jest dobrą wiadomością.

Indywidualnie w zespole z Wrocławia należy wyróżnić Julię Drop, która pomimo słabej skuteczności (5/17 z gry) zdobyła 17 punktów, a do tego dołożyła aż 16 asyst. W kluczowych momentach meczu ciężar odpowiedzialności udźwignęła też Natalia Kurach, do 13 oczek dokładając 8 zbiórek.

Enea AZS Politechnika Poznań – Ślęza Wrocław 70:76 (19:12, 22:21, 13:21, 16:22).
Enea AZS: Dodson 18, Skobel 14, Popović 10, Sutton 10, Piechowiak 9, Marciniak 4, Rymarenko 3, Rogozińska 2, Piasecka 0. Żukowska, Jarecka, Dżochowska DNP.
Ślęza: Drop 17 (16 asyst), Jones 15, Kurach 13, Jakubiuk 12, Stefańczyk 10, Kuczyńska 5, Small 4, Jaworska 0. Kulesha, Kurkowiak, Brezinova 0.

Ślęza chce w Poznaniu nabrać większego rozpędu

W sobotę o godz. 18:00 w meczu 5. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się na wyjeździe z Eneą AZS-em Politechniką Poznań. Dla obu zespołów będzie to bardzo ważne starcie.

Zarówno Ślęza, jak i koszykarki z Poznania, nie tak wyobrażały sobie pierwsze tygodnie sezonu 2022/2023. Sobotni rywale mają aspiracje play-offowe, tymczasem na ich kontach widnieje tylko jedno zwycięstwo. W nieco gorszej sytuacji są żółto-czerwone, które poniosły już trzy porażki. Enea AZS swój zaległy mecz 1. kolejki z Energą Toruń rozegrają w połowie listopada. Z perspektywy Ślęzy wygrana w Poznaniu da nieco większy komfort przed wyjazdem do Pruszkowa – porażka zaś sprawi, że wizyta na Mazowszu odbędzie się pod dużym napięciem. Poznanianki zaś potrzebują wygranej, ponieważ w następnych trzech meczach grają ze wszystkimi medalistkami z ubiegłego sezonu, a w tych konfrontacjach o podbudowanie bilansu będzie trudno. Sytuacja obu zespołów sprawia, że stawka starcia w hali Politechniki Poznańskiej jest jeszcze większa niż zazwyczaj.

Podopieczne Wojciecha Szawarskiego w pierwszych dwóch spotkaniach były bardzo blisko wygranych. Najpierw u siebie przegrały z Polonią Warszawa 68:73, zaś tydzień później były o blok Batabe Zempare od pokonania Zagłębia Sosnowiec. Przełamanie nastąpiło w środę, kiedy to pokonały MKS Pruszków 88:56. W Poznaniu, podobnie jak we Wrocławiu, mają nadzieję, że przełamanie pozwoli wejść zespołowi na właściwą ścieżkę.

W zespole ze stolicy Wielkopolski nie brakuje znajomych twarzy. Kapitanem zespołu jest Agnieszka Skobel – mistrzyni kraju ze Ślęzą Wrocław z 2017 roku, które wygrywała wraz z Kateryną Rymarenko, która obecnie również broni barw Enei AZS-u. Dwa lata w 1KS-ie spędziła Daria Marciniak, zaś w sezonie 2019/2020 w Ślęzie swój pierwszy sezon w Europie rozegrała Sug Sutton.

Amerykańska rozgrywająca była jedną z najlepszych zawodniczek żółto-czerwonych, w Poznaniu ponownie jest liderką drużyny. Jej średnie to 17.3 punktu, 4.7 zbiórki i 5.7 asysty. Drugą opcją ofensywną w zespole Szawarskiego jest Jovana Popović, specjalistka od gry 1 na 1, która w każdym momencie jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność za losy drużyny i zdobyć kilkanaście punktów. Pod koszem pierwsze szlify w Europie zbiera Maya Dodson. Amerykanka potrzebowała w Pruszkowie zaledwie 19 minut, żeby zdobyć 19 punktów i zebrać 8 piłek. Jej pojedynki ze Stephanie Jones mogą być ozdobą sobotniego meczu. Podstawowym młodzieżowcem w talii trenera Enei AZS-u jest rodowita wrocławianka, Alicja Rogozińska. Oprócz niej minuty na parkiecie w tej roli spędzają Weronika Piechowiak, Malina Piasecka i Agata Makurat.

– Spotkają się zespoły o porównywalnym potencjale i to jest kwestia tego, kto będzie dyktował warunki na parkiecie. Szerokość składu jest po ich stronie. Musimy się przygotować na graczy obwodowych, bo to jest największa siła Poznania – powiedział szkoleniowiec Ślęzy Wrocław Arkadiusz Rusin.

W zespole z Wrocławia panują dobre nastroje, a mogą być one jeszcze lepsze, jeżeli w sobotę swój oficjalny debiut zanotuje Renata Brezinova. Na tę chwilę występ czeskiej podkoszowej wciąż stoi pod znakiem zapytania.

– Mamy nadzieję, że wróci do nas po kontuzji Renata i wtedy trzeba będzie zacząć od nowa budować zespół, bo ma być ona jego ważnym punktem. I po prostu ciężko, dzień pod dniu, mecz po meczu budować nasze wzajemne zrozumienie – mówi Julia Drop.

– Przede wszystkim czekamy na powrót Brezinovej, bo gramy wąską rotacją, co utrudnia nam granie w każdym meczu jak najlepszego basketu. Na pewno tego potrzebujemy, bo tak naprawdę jesteśmy z dwoma wysokimi – dodał Rusin.

Spotkanie Ślęzy z Eneą AZS-em powinno być bardzo zaciętą konfrontacją, która może rozstrzygnąć się dopiero w końcowych fragmentach. To zapowiada atrakcyjne widowisko i emocje przez całe 40 minut. Początek meczu o godzinie 18:00, transmisję przeprowadzi portal emocje.tv, aby uzyskać dostęp do serwisu należy wykupić miesięczny abonament.

PZU Ślęza II z drugim zwycięstwem w sezonie

Koszykarki PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław pokonały RMKS Xbest Rybnik 64:45 w meczu 4. kolejki I ligi kobiet. Była to druga wygrana wrocławianek w tym sezonie.

Po raz kolejny młode żółto-czerwone zanotowały dobry początek – w pięć minut wyszły na prowadzenie 14:5. Zespół gości odrobił część strat po tym, jak Adam Rener poprosił o czas. Jednak na zakończenie pierwszej kwarty PZU Ślęza II wciąż miała przewagę dwóch posiadań. W żadnym wypadku nie oznaczało to, że przyjezdne porzucą nadzieje o wywiezieniu z Wrocławia korzystnego wyniki.

Drużynie z Rybnika na drodze do zrealizowania swoich ambicji stała przede wszystkim skuteczność. Koszykarki ze Śląska długimi fragmentami nie były w stanie znaleźć drogi do kosza. W drugiej kwarcie niemoc ofensywna trwała cztery minuty, jednak na ich szczęście w tym okresie zacięła się także PZU Ślęza II. Najlepszym dowodem ciężarów w ataku był fakt, że Paulina Majda w 12 sekund zdobyła pięć punktów, a na poprzednie siedem oczek oba zespoły pracowały przez ponad 6 minut.

Jednak gdy rozgrywająca RMKS-u otworzyła wreszcie worek z punktami, to otworzyła go bardzo szeroko. Khrystyna Kulesha trafiła na 25:20, następnie trzy oczka dopisały sobie przyjezdne, a trójka Beaty Jurczyńskiej w odpowiedzi na akcję Aleksandry Mielnickiej zbliżyła koszykarki z Rybnika na jeden punkt. Dwa ostatnie akcenty pierwszej połowy należały jednak do gospodyń – najpierw spod kosza trafiła Martyna Kurkowiak, a w kolejnej akcji Sara Pająk wykorzystała przechwyt Mielnickiej i zamieniła go na trzy punkty. Dzięki temu PZU Ślęza II schodziła na przerwę z sześciopunktowym prowadzeniem.

Przewaga ta za sprawą świetnego otwarcia trzeciej kwarty w wykonaniu Khrystyny Kuleshy urosła do 11 oczek. Rybniczanki znowu miały ogromne problemy z konstruowaniem akcji w ofensywie i ich wykańczaniem. Nic zatem dziwnego, że przy stanie 39:26 dla gospodyń Adam Rener poprosił o czas. Przyniósł on efekt, ale pomimo serii 5:0 strata RMKS-u wciąż była duża.

A zrobiła się jeszcze większa po absolutnie fantastycznym fragmencie gry podopiecznych Jarosława Krysiewicza. W przeciągu dwóch minut wychodziło im właściwie wszystko. Zaczęło się od dwóch celnych osobistych w wykonaniu Agnieszki Skowron, po niej dwa punkty dołożyła Kulesha. Jeden rzut wolny na punkt zamieniła Mielnicka, a drugi zebrała Kurkowiak, która oddała piłkę na obwód. Tam czekała już Pająk, która przymierzyła z dystansu. Po niej to samo zrobiła Kulesha, ponownie po podaniu Kurkowiak. Ukrainka zwieńczyła tę serię punktową dobiciem rzutu Pająk. 13:0 w 120 sekund i z 39:31 zrobiło się 52:31, co przesądziło o losach spotkania.

Ta fantastyczna passa położyła zespół z Rybnika na deski. Drużyna gości nie zdołała się podnieść po tym ciosie, w czwartej kwarcie jedynie zmniejszyła nieznacznie rozmiar porażki.

Przyjezdne trafiły jedynie 22 procent rzutów z gry – z takim rezultatem nie ma co myśleć o zwycięstwie. PZU Ślęza II zdecydowanie wygrała też walkę na desce – 56 do 29. Żółto-czerwone mogły wygrać jeszcze wyżej, gdyby lepiej dbały o piłkę. Lepiej dysponowani rywale bezlitośnie wykorzystaliby 28 popełnionych strat.

Drugie zwycięstwo w sezonie niezmiernie cieszy i pokazuje progres, jaki poczyniły młode koszykarki z Wrocławia. W najbliższą niedzielę będą miały znacznie trudniejszą przeprawę – w Jeleniej Górze zmierzą się z miejscowym Isands Wichosiem, który w tym sezonie jeszcze nie przegrał.

PZU Ślęza II MOS Wrocław – RMKS Xbest Rybnik 64:45 (18:13, 14:13, 23:9, 9:10).
PZU Ślęza II: Kulesha 17, Kurkowiak 12, Pająk 11, Skowron 10, Mielnicka 9, Ryng 5, Szarszaniewicz, Wowra, Boreczek, Baran 0.
RMKS Xbest: Jurczyńska 15, Majda 13, Czyżewska 6, Bacik 4, Rudzińska 3, Keller 2, Bednarek 2, Hnida, Ferenc, Pendziałek 0.