Ślęza Wrocław czwartą drużyną w Polsce!

Koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały drugi mecz o brązowy medal z VBW Arką Gdynia 77:80, a w dwumeczu 133:142. Żółto-czerwone zostały czwartą drużyną w Polsce, co jest ogromnym osiągnięciem dla tej drużyny.

Gospodynie wyszły na parkiet zmotywowane do tego, żeby jak najszybciej zbudować sobie komfortową przewagę. Zaczęły od pięciu punktów duetu Mikayla Cowling-Rennia Davis, ale Ślęza miała odpowiedź w postaci siedmiu oczek Natalii Kurach i Angel Baker. Wszyscy zebrani w Polsat Plus Arenie mieli w głowie nie tylko wynik tego spotkania, ale i znacznie ważniejszy rezultat dwumeczu. Ślęza musiała bowiem wygrać co najmniej siedmioma punktami, żeby odrobić straty z pierwszego spotkania i sięgnąć po medal. W związku z tym dla wrocławianek niezwykle istotny był ciągły nacisk na swoje rywalki.

I koszykarki Ślęzy do połowy pierwszej kwarty bardzo dobrze radziły sobie z tym zadaniem, po dwóch skutecznych akcjach Martyny Pyki prowadząc 14:11. Wtedy jednak do pracy wrócił duet Cowling-Davis, zdobywając dziewięć punktów przerwanych jedynie dwoma oczkami Baker. To pozwoliło Arce osiągnąć 10 oczek przewagi w dwumeczu, co natychmiast wymusiło time-out dla trenera Arkadiusza Rusina. Po przerwie sytuacja wrocławianek nie tylko się nie poprawiła, ale i uległa zmianie na gorsze. Pierwszą odsłonę zakończyła Laura Miskiniene, trafiając za trzy i z półdystansu. 25:18 dla Arki i aż 13 punktów zapasu w całej rywalizacji.

Drugą część meczu otworzyła Julia Bazan skutecznym wejściem pod kosz, ale po tej akcji do pracy zabrały się koszykarki Ślęzy. Za trzy trafiła Digna Strautmane, z czterech metrów przymierzyła Baker, a pod kosz przebiła się Natalia Kurach. W ten sposób w dwie minuty przewaga Arki stopniała do dwóch oczek, a niewiele ponad 60 sekund później to żółto-czerwone prowadziły już 30:27. W cztery minuty wrocławianki przeprowadziły serię 12:2, odzyskując inicjatywę w meczu i wracając do walki o brąz. Arka wreszcie przełamała się za sprawą Marissy Kastanek, ale wciąż to przyjezdne nadawały ton wydarzeniom na parkiecie.

W drużynie z Gdyni Rennia Davis dwoiła się i troiła, żeby przywrócić przewagę swojemu zespołowi, trafiając najpierw za dwa, potem za trzy. Ślęza miała bardziej zbalansowany atak, bo w krótkim odstępie czasu trafiły Kurach, Strautmane i Alexa Held. Ta ostatnia za trzy, dając koszykarkom 1KS-u prowadzenie 41:36. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do Cowling i Davis – amerykański duet zdobył cztery punkty i oddalił zagrożenie. Po 20 minutach wrocławianki prowadziły, ale tylko jednym oczkiem. Potrzebowały zatem sześciu, aby cieszyć się z brązowych medali.

Trzecią kwartę zaczęła mocno Held, trafiając za trzy. W następnej akcji Baker przechwyciła złe podanie Cowling i pognała pod kosz, zdobywając punkty w kontrze. 46:40 dla Ślęzy i rywalizacja o brąz zaczęła się od nowa. Pierwszy cios wyprowadziła Baker, ale szybko z półdystansu odpowiedziała Wrzesiński, a po niej poprawiła Laura Miskiniene, dobijając niecelny rzut Kamili Borkowskiej. Następnie przyszła kolej Ślęzy – świetnie pod kosz przebiła się Kurach, celny rzut odnotowała także Anna Wińkowska i wrocławianki znów miały dwa punkty przewagi w dwumeczu.

Dziesięć sekund później punkty zdobyła Kastanek, a w kolejnym posiadaniu Aleksandra Mielnicka zaatakowała strefę podkoszową, trafiając przy faulu Alicji Żytkowskiej. Skompletowała akcję 2+1 i Ślęza prowadziła 55:46. Wrocławianki utrzymywały inicjatywę przez kolejną minutę, prowadząc 60:53. Wymiana ciosów musiała dobiec kiedyś końca i tak też się stało pod koniec trzeciej odsłony – obie strony przez dwie i pół minuty nie zdobyły punktów. Uczyniła to dopiero Anna Wińkowska, trafiając jeden z rzutów osobistych. Ostatnie słowo w tej części meczu należało do Laury Miskiniene, która łatwo przebiła się pod kosz po asyście Bazan.

Arka dobrze weszła w ostatnią kwartę za sprawą Borkowskiej i Miskiniene, ale Ślęza odpowiedziała akcjami Held i Kurach. Fenomenalnie grająca Litwinka ponownie odzyskała prowadzenie w dwumeczu dla gdynianek, najpierw trafiając za trzy, a następnie dobijając niecelny rzut Davis. Do remisu w rywalizacji doprowadziła Martyna Pyka rzutem z dystansu, ale podopieczne Philipa Mestdagha pozostały rozpędzone i nie zamierzały wypuścić brązowych medali z rąk. Za każdym razem, gdy wrocławianki wyrównywały stan dwumeczu, gospodynie zdobywały punkty.

Gwoździem zamykającym zmagania było pięć punktów Davis w 20 sekund, po których przewaga Ślęzy stopniała do jednego oczka. Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, ale jego zespół nie miał już mocy, żeby nawiązać walkę. Przez to końcówka meczu należała do Arki, a szalę zwycięstwa definitywnie na korzyść gdynianek przechyliła Laura Miskiniene, trafiając swój czwarty rzut za trzy. Litwinka przez cały sezon rzuciła pięć trójek, ale w sobotni wieczór była absolutnie nie do zatrzymania. Gospodynie wyszły na prowadzenie 80:74 po dwóch celnych osobistych Barbory Wrzesiński i choć za trzy przymierzyła Held, było to jedynie godne zakończenie przegranego spotkania.

Choć to koszykarki VBW Arki Gdynia cieszyły się przed własną publicznością z brązowych medali, zespół Ślęzy Wrocław mógł opuszczać parkiet z podniesionymi głowami. Oczywiście w pierwszych chwilach pojawiły się łzy, ale gdy emocje opadły, smutek zastąpiła duma z osiągniętego rezultatu.

Przed sezonem absolutnie nikt nie spodziewał się, że żółto-czerwone najpierw wygrają 14 spotkań w sezonie zasadniczym, a następnie znajdą się w strefie medalowej. Wrocławianki postraszyły mistrzynie Polski z Polkowic i zmusiły do maksymalnego wysiłku EuroCupowy zespół Arki. Ślęza stanowiła w tym sezonie kolektyw, który dzięki wspólnemu wysiłkowi sztabu szkoleniowego oraz zawodniczek, a także za sprawą wsparcia wspaniałych kibiców wykręcił wynik znacząco ponad stan.

Wszystkim, którzy przyłożyli choćby malutką cegiełkę do tego osiągnięcia należą się ogromne podziękowania i wyrazy uznania. Koszykarki 1KS-u pomimo licznych problemów dzielnie stawiały czoła każdemu wyzwaniu, z determinacją prąc do przodu w kierunku spełnienia swoich marzeń. Pomimo tego, iż zabrakło ostatecznie wisienki na torcie w postaci medalu, wrocławski underdog pokazał całej lidze, że stanowiąc jedność i ciężko pracując można zniwelować wszelkie różnice. To była wspaniała drużyna, która w pełni zasłużenie znalazła się w gronie czterech najlepszych zespołów w kraju. Przed nami teraz bardzo długa przerwa od rywalizacji w Orlen Basket Lidze Kobiet, ale można być pewnym, że w sezonie 2024/2025 Ślęza Wrocław znów namiesza w ligowej hierarchii. Żółto-czerwone zawsze są na medal.

VBW Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 80:77 (25:18, 15:23, 15:20, 25:16).
VBW Arka: Miskiniene 26, Davis 23, Cowling 11, Wrzesiński 10, Kastanek 4, Borkowska 4, Bazan 2, Podgórna 0, Puter 0, Żytkowska 0, Szymkiewicz 0, Gilmajster 0.
Ślęza: Held 19, Baker 18, Kurach 15, Strautmane 10, Pyka 7, Mielnicka 5, Wińkowska 3. Stefańczyk, Skowron, Furman DNP.

Pierwszy akt dwumeczu o brąz dla Arki Gdynia

W pierwszym meczu o brązowy medal Orlen Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały z VBW Arką Gdynia 56:62. Rewanż w sobotę o godzinie 18:00 w Gdyni.

Gdynianki szybko zaczęły budować przewagę, zdobywając sześć punktów w trzy minuty. Od razu przywołane zostały wspomnienia ze styczniowego meczu obu drużyn, w którym zespół znad morza zdecydowanie zwyciężył różnicą aż 41 punktów. Jednak Ślęza przebudziła się i odpowiedziała swoją serią 6:0, na którą wrocławianki potrzebowały niespełna minuty. Od tego momentu rozpoczęła się rywalizacja cios za cios. Na trójkę Marissy Kastanek odpowiedziała rzutem z dystansu Natalia Kurach. Gdy cztery punkty zdobyła Schaquilla Nunn, to skuteczne akcje przeprowadziły Kastanek i Laura Miskiniene. Arka nie znalazła odpowiedzi dopiero, gdy po asyście Alexy Held pod kosz przebiła się Natalia Kurach. Te punkty dały wrocławiankom prowadzenie 17:15 po pierwszych 10 minutach.

W drugiej odsłonie Ślęza zdobyła dwa punkty za sprawą rzutów wolnych Martyny Pyki, kolejne dwa dołożyła Nunn i ofensywa żółto-czerwonych stanęła w miejscu. Gospodynie nie były w stanie znaleźć żadnego sposobu na powiększenie swojego dorobku punktowego. Straty i niecelne rzuty koszykarek 1KS-u powinny napędzać ich przeciwniczki, ale Arka też nie kwapiła się do budowania przewagi, co było zbawieniem dla podopiecznych Arkadiusza Rusina.

Gdynianki co prawda objęły prowadzenie, ale wreszcie niemoc ofensywną swojego zespołu przełamała Angel Baker, zdobywając pierwsze punkty dla wrocławianek po pięciu minutach. To zmusiło trenera Philipa Mestdagha do wzięcia czasu, po którym duet Marissa Kastanek – Barbora Wrzesiński zdobył sześć punktów i Arka odskoczyła Ślęzie na siedem punktów. W odpowiedzi za trzy trafiła Kurach, ale ostatnim akcentem pierwszej połowy były dwa punkty Rennii Davis. Dzięki nim koszykarki znad morza schodziły do szatni przy prowadzeniu 32:26.

Po przerwie inicjatywa została przy drużynie gości – za trzy trafiła Kastanek, z półdystansu przymierzyła Davis i Arka miała już 11 punktów przewagi. Ofensywa Ślęzy wciąż miała ogromne problemy ze zdobywaniem punktów z gry. Udało się to Alexie Held dopiero po 4,5 minutach trzeciej kwarty, gdy zespoł trenera Mestdagha prowadził 42:28. Przyjezdne nie zamierzały zwalniać tempa i chciały zbudować sobie bezpieczny zapas punktowy, a następnie kontrolować mecz. Jeden rzut wolny trafiła Kamila Borkowska, a z półdystansu nie pomyliła się Cowling – 45:30 Arka.

W kolejnej akcji Borkowska sfaulowała Nunn, która mocno uderzyła głową o parkiet, a następnie z powodu urazu nosa musiała opuścić parkiet. Jej występ w Gdyni stoi pod znakiem zapytania. Amerykankę zmieniła Karolina Stefańczyk, która trafiła jeden z dwóch osobistych w zastępstwie Nunn. Sygnał do lepszej gry dała swoim koleżankom Digna Strautmane, trafiając trudne rzuty w dwóch kolejnych akcjach. W dwóch kolejnych akcjach Held zdobyła pięć punktów i przewaga gdynianek zmalała do siedmiu oczek. Koszykarki Ślęzy wciąż nie mogły jednak zanotować serii punktowej, która pozwoliłaby im doskoczyć do przeciwniczek na dystans jednego posiadania, a nawet doprowadzić do remisu.

Drużyna znad morza skutecznie kontrolowała wydarzenia na parkiecie w czwartej kwarcie. Po trójce Podgórnej prowadzenie VBW Arki ponownie urosło do dwucyfrowej różnicy – 54:42. Ślęza szybko odpowiedziała trafieniem Anny Wińkowskiej, a chwilę później Baker trafiła w odpowiedzi na dwa celne osobiste Wrzesiński. W ostatnich pięciu minutach meczu gospodynie wreszcie się przebudziły. Z półdystansu trafiła Kurach, to samo chwilę później zrobiła Held. Po trójce amerykańskiej rzucającej wrocławianki zeszły na pięć punktów straty, ale ten dobry fragment przerwała Baker podając w ręce Wrzesiński, która asystowała przy kontrze Cowling. Ślęza zbiła jeszcze punkt ze swojego deficytu po trójce Martyny Pyki, ale ostatnie słowo należało do Davis, która ustaliła wynik na 62:56 dla VBW Arki.

Sześć punktów to nie jest strata, której nie da się odrobić. Potrzebna będzie jednak o wiele lepsza skuteczność, jeśli Ślęza chce wyjechać z Gdyni z brązowymi medalami. Wrocławianki trafiły zaledwie 32.2 procent swoich rzutów z gry. Na ich szczęście przyjezdne nie były o wiele lepsze, zamieniając na punkty 37 procent prób. W sobotę o godzinie 18:00 rozpocznie się rewanż, w którym obie drużyny z pewnością zostawią na parkiecie absolutnie wszystko. Losy miejsca na najniższym stopniu podium wciąż pozostają nierozstrzygnięte. Choć faworytem będą gospodynie sobotniego starcia, nie można przekreślać szans Ślęzy na sprawienie niespodzianki. Piłka wciąż jest w grze.

Ślęza Wrocław – VBW Arka Gdynia 56:62 (17:15, 9:17, 14:17, 16:13).
Ślęza: Held 14, Kurach 11, Pyka 8, Baker 8, Nunn 6, Wińkowska 4, Strautmane 4, Stefańczyk 1, Mielnicka 0. Skowron, Furman DNP.
VBW Arka: Cowling 13, Davis 12, Wrzesiński 11, Kastanek 11, Podgórna 10, Miskiniene 2, Bazan 2, Borkowska 1, Puter 0, Szymkiewicz 0. Żytkowska, Gilmajster DNP.

Ostatni akcent sezonu – Ślęza powalczy o brąz

W środę, 13 marca o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą VBW Arkę Gdynia w pierwszym meczu rywalizacji o brązowy medal Orlen Basket Ligi Kobiet. Zwycięzca tego starcia będzie miał zaliczkę przed rewanżowym pojedynkiem w Gdyni. 

Ze względu na skondensowany terminarz Orlen Basket Ligi Kobiet rywalizacja o trzecie miejsce została sprowadzona do dwumeczu. W związku z tym najważniejsze są „małe punkty” i to one zadecydują o tym, kto zakończy sezon na najniższym stopniu podium. To daje obu zespołom walczącym o ten krążek nieco większy spokój w środowym spotkaniu – minimalna porażka niczego nie przekreśla, bo straty wciąż można odrobić w rewanżu. Oczywiście z psychologicznego punktu widzenia zwycięstwo daje sporą przewagę i w środę będzie ono celem Ślęzy i Arki. Zdecydowanym faworytem jest drużyna znad morza, która w sezonie zasadniczym dwukrotnie pokonała wrocławianki. W Gdyni było 83:68, zaś we Wrocławiu doszło do pogromu – gdynianki zwyciężyły 83:42, deklasując Ślęzę, dla której była to druga najwyższa porażka w sezonie 2023/2024. Jeśli chodzi o rywalizację półfinałową, to podopieczne Philipa Mestdagha stoczyły dwa zacięte boje z PSI Eneą AJP Gorzów Wielkopolski, ale dwukrotnie po przerwie oddawały inicjatywę koszykarkom z Gorzowa i przegrały serię 0:2 (72:74, 66:73).

Defensywa Ślęzy musi koniecznie znaleźć sposób na ograniczenie poczynań Rennii Davis. Amerykanka jest niekwestionowaną liderką VBW Arki i w pełni zasłużenie znalazła się w najlepszej piątce sezonu zasadniczego Orlen Basket Ligi Kobiet. 25-letnia skrzydłowa notuje średnio 18.5 punktu na mecz, trafiając blisko 43 proc. rzutów za trzy punkty. Przeciwko Ślęzie zagrała na poziomie swoich średnich, choć warto podkreślić, że w wysokiej wygranej we Wrocławiu spędziła na parkiecie zaledwie 25 minut, przez co nie zdążyła wyśrubować swoich statystyk. Powyżej 10 oczek na spotkanie zdobywa także Kamila Borkowska, najlepsza zawodniczka U23 Orlen Basket Ligi Kobiet. Do 10.8 punktu dokłada 6.8 zbiórki oraz 1.8 bloku i tworzy bardzo solidny duet podkoszowy z Laurą Miskiniene. Litwinka w serii z Gorzowem nie cieszyła się wielkim zaufaniem trenera Mestdagha, będąc w grze przez niespełna pół godziny na przestrzeni obu spotkań. To wynik zdecydowanie poniżej średniej w wysokości 21.5 minuty. 31-letnia podkoszowa wciąż ma wiele do zaoferowania i będzie chciała wrócić w tej rywalizacji do swojej optymalnej formy.

W tej znajduje się Barbora Wrzesiński, dyrygentka gry VBW Arki. Słowaczka gwarantuje mądrość i doskonały przegląd pola, podejmuje też bardzo dobre decyzje, stawiając na pierwszym miejscu dobro drużyny, jak na klasyczną rozgrywającą przystało. Obrona Ślęzy musi być gotowa na wszelkie rozwiązania gdy Wrzesiński znajduje się przy piłce, bo 29-letnia koszykarka wielokrotnie zaskakiwała niekonwencjonalnymi pomysłami na rozegranie akcji, które regularnie przekładały się na punkty dla swojego zespołu. Jej umiejętność gry pick and roll jest kluczem do sukcesów zespołu znad morza. Na podania swojej koleżanki z zespołu regularnie czekają Marissa Kastanek oraz Mikayla Cowling, które dysponują bardzo groźnymi rzutami z dystansu. Wrocławianki przekonały się o tym w styczniu, kiedy wspomniane zawodniczki pięciokrotnie znalazły drogę do kosza właśnie próbami dystansowymi. Ponadto Cowling świetnie czuje się w walce na tablicach i jako rozgrywająca z pozycji skrzydłowej, zaś Kastanek niezmiennie ciężko pracuje w obronie i jest zawsze gotowa do wspierania swoich koleżanek z drużyny pozytywną energią.

Swoje trzy grosze do sukcesu gdynianek w rywalizacji o brąz mogą też dołożyć pozostałe zawodniczki z polskiej części rotacji. Bożena Puter, Kamila Podgórna czy Julia Bazan to koszykarki, które danego dnia mogą wstrzelić się z formą i być bardzo ważną częścią układanki trenera Mestdagha. Podgórna zdobyła 15 oczek w styczniowym meczu ze Ślęzą, Puter uzbierała 10 punktów przeciwko Enerdze Toruń, Bazan 11 w starciu z PSI Eneą Gorzów. Każda z nich będzie chciała powtórzyć te występy w dwóch ostatnich meczach sezonu.

Koszykarki Ślęzy podchodzą do tego dwumeczu w pełni zmobilizowane i, tak jak przez niemal cały sezon, w roli underdoga. Presja zdecydowanie ciąży na gdyniankach, które przecież miały apetyt na występ w finale Orlen Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone stoją przed ogromną szansą sprawienia niespodzianki i odpłacenia się Arce za przegraną rywalizację o brąz z sezonu 2018/2019. Tę rywalizację mogą pamiętać wyłącznie trener Arkadiusz Rusin, Marissa Kastanek (wówczas w barwach Ślęzy), Kamila Podgórna i Barbora Wrzesiński. Przypomnijmy, że wtedy Arka wygrała brąz przed własną publicznością. Czy tym razem faworytki z Gdyni powtórzą to osiągnięcie? A może to Ślęza zwieńczy magiczny sezon pełen perturbacji kolejnym brązowym medalem? O tym, kto będzie bliżej realizacji swoich marzeń przekonamy się w środowy wieczór.

Początek pierwszego meczu o brązowy medal pomiędzy Ślęzą Wrocław i VBW Arką Gdynia w środę, 13 marca o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza zagra o brąz po derbowej porażce

W drugim meczu półfinałów Orlen Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały z KGHM BC Polkowice 77:98. Polkowiczanki zagrają w finale, wrocławianki o brąz.

Po dwóch minutach meczu koszykarki z Polkowic wysłały sygnał do swoich rywalek – powtórki z wtorkowej wymiany ciosów nie będzie. Za trzy trafiły Weronika Gajda i Julia Piestrzyńska, zaś w łatwy sposób spod kosza punkty zdobyła Brianna Fraser. Przyjezdne prowadziły 8:1 i ustawiły sobie spotkanie. Ślęza przebudziła się po akcjach Alexy Held i Angel Baker, ale nie była w stanie kontynuować tej gry. Po drugiej stronie parkietu polkowiczanki robiły to, na co miały ochotę, trafiając z bardzo dużą skutecznością. Właściwie każda akcja zespołu z Zagłębia Miedziowego kończyła się punktami, a przewaga na 3 minuty przed końcem pierwszej kwarty urosła już do 13 punktów. Zanim ta część meczu dobiegła końca, ofensywa polkowiczanek dorzuciła do swojego dorobku kolejne 10 oczek, wychodząc na prowadzenie 31:14.

Po takim uderzeniu na początku meczu Ślęza natychmiast znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, bo ich rywalki w pełni kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie. Schaquilla Nunn, Digna Strautmane i Angel Baker złożyły się na serię 6:0, ale była to kropla w morzu potrzeb żółto-czerwonych. Zwłaszcza, że po punktach Baker przez niespełna trzy minuty ofensywa Ślęzy nie znalazła sposobu na powiększenie swoich zdobyczy. Stało się to dopiero po trzypunktowym trafieniu Martyny Pyki, na które natychmiast odpowiedziała Klaudia Gertchen.

Za każdym razem, gdy Ślęza zdobywała punkty, po drugiej stronie parkietu natychmiast je oddawała. Gdy za dwa trafiła Nunn, to z półdystansu nie pomyliła się Stanković. Dwa celne osobiste zaliczyła Aleksandra Mielnicka, to szybko pod kosz przebiła się Gertchen. To samo zrobiła kilka chwil później Natalia Kurach, a po drugiej stronie akcję 2+1 zanotowała Fraser. Do tego polkowiczanki jeszcze rzucały w innych akcjach, więc ich prowadzenie rosło, osiągając pod koniec drugiej kwarty nawet 21 punktów. Wrocławianki stać było na mocne zamknięcie kwarty i rzucenie sześciu oczek bez odpowiedzi rywalek, co dawało choć cień nadziei na lepszą drugą połowę.

Wszelkie złudzenia zakończyły się po trzech minutach trzeciej odsłony, bo polkowiczanki zaczęły ją od serii 13:3, wychodząc na prowadzenie 63:38. Wówczas do ustalenia pozostało tylko to, jaką różnicą punktową zakończy się mecz – jego losy zostały już bowiem definitywnie rozstrzygnięte. Podopieczne Karola Kowalewskiego nie zdejmowały nogi z gazu, po akcjach Liliany Banaszak i Zali Friskovec prowadząc już 71:41. Koszykarki Ślęzy zanotowały lepszy fragment, zdobywając osiem punktów przy jednym oczku odpowiedzi rywalek. Trener Kowalewski poprosił o czas, po time-oucie jego zawodniczki szybko rzuciły cztery punkty i zakończyły zryw Ślęzy.

W czwartej kwarcie przyjezdne dalej bezlitośnie wykorzystywały błędy swoich przeciwniczek w obronie, w połowie czwartej kwarty ponownie odskakując na ponad 30 punktów. Na parkiecie już dawno nie było większości liderek Ślęzy, którym trener Arkadiusz Rusin dał odpocząć. Została jedynie Angel Baker, która do spółki z Aleksandrą Mielnicką odpowiedzialna była za ogromną część punktów 1KS-u w ostatniej odsłonie. Łącznie ten duet zdobył 21 z 26 oczek żółto-czerwonych na zakończenie spotkania.

Po tym, jak zespół z Polkowic znakomicie otworzył mecz, Ślęza nie miała zbyt dużych szans na nawiązanie takiej rywalizacji, jak dwa dni wcześniej. Koszykarki gości upewniły się, że nic złego im w czwartkowej konfrontacji nie grozi. Wydawało się, że gdyby musiały wygrać czterdziestoma punktami, to spokojnie dopięłyby swego. Niestety dla licznie zgromadzonej w KGHM Ślęza Arenie publiczności w czwartek obie ekipy dzieliła różnica klas i KGHM BC Polkowice zwyciężyło w pełni zasłużenie. O dysproporcji najlepiej świadczą różnice w asystach (29-8 dla KGHM BC) i skuteczności z gry (55-37 proc. dla polkowiczanek).

Pary decydującej rywalizacji o medale ułożyły się tak samo jak w sezonie 2018/2019 – ostatnim, w którym Ślęza grała w TOP4. Żółto-czerwone zmierzą się z VBW Arką Gdynia, zaś KGHM BC Polkowice z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wlkp. Rywalizacja o brąz rozegrana zostanie w formacie mecz-rewanż, co oznacza, że będą liczyć się tzw. małe punkty. Pierwszy mecz w środę, 13 marca o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie, rewanż w sobotę, 16 marca w Gdyni.

Ślęza Wrocław – KGHM BC Polkowice 77:98 (14:31, 21:19, 16:26, 26:22).
Ślęza: Baker 27, Held 14, Mielnicka 14, Nunn 7, Strautmane 4, Kurach 4, Wińkowska 4, Pyka 3, Furman 0, Skowron 0. Stefańczyk DNP.
KGHM BC: Fraser 21, Wheeler 14, Banaszak 12, Kośla 12, Friskovec 11, Stanković 9, Gajda 8, Piestrzyńska 5, Gertchen 5, Kulińska 1, Zasada 0, Stępień 0.

O jedną dogrywkę za dużo – Ślęza przegrywa w Polkowicach

Ślęza Wrocław przegrała w pierwszym meczu półfinałów Orlen Basket Ligi Kobiet z KGHM BC Polkowice 96:105. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były dwie dogrywki.

Od pierwszych minut kibice w polkowickiej hali mogli oglądać rywalizację cios za cios. Gdy gospodynie wyszły na prowadzenie 7:4, Ślęza błyskawicznie odrobiła straty z nawiązką na 12:10. Już w ciągu pierwszych sześciu minut było aż 12 zmian prowadzenia! Wrocławianki grały bez nadmiernego respektu dla przeciwniczek, wychodząc na parkiet z ogromną dawką motywacji i przede wszystkim z dobrze ustawionymi celownikami. Trener Karol Kowalewski szukał różnych sposób na odskoczenie żółto-czerwonym, ale te zamierzały utrzymywać się w grze tak długo, jak to tylko było możliwe. I ostatecznie po pierwszej kwarcie to właśnie przyjezdne prowadziły 28:27. Była to zapowiedź niesamowitej bitwy, której mało kto się spodziewał.

Za sprawą Angel Baker i Schaquilli Nunn Ślęza objęła prowadzenie 32:27, ale polkowiczanki potrzebowały 45 sekund żeby znów był remis. Po punktach Nunn i Alexy Held ponownie to koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska miały 4 punkty zapasu. Pół minuty później było już 37:36 dla KGHM BC, bo dwa osobiste trafiła Emilia Kośla, a za trzy przymierzyła Julia Piestrzyńska. Prowadzenie zespołu z Zagłębia Miedziowego urosło po akcji 2+1 Brianny Fraser i trójce Zali Friskovec. Przy stanie 43:36 dla gospodyń trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas, ponieważ wydawało się, że „Pomarańczowe” skutecznie przełamały opór swoich rywalek i zaczną budować prowadzenie.

Po time-oucie punkty zdobyła Nunn, ale Weronika Gajda trafiła za trzy po niecelnym rzucie Piestrzyńskiej i Ślęza przegrywała ośmioma punktami. W kolejnej akcji pod kosz przebiła się Baker i wreszcie przyszedł moment, w którym szalone tempo gry zwolniło. Obie strony przez dwie minuty nie potrafiły zdobyć punktów. Jednak kryzys trwał tylko chwilę, jeszcze przed przerwą punkty zdobyły Fraser, Liliana Banaszak, Baker i przede wszystkim Aleksandra Mielnicka, która trafiłą za trzy z ósmego metra na 45:50. Ślęza wciąż pozostawała w grze.

Na początku trzeciej odsłony gospodynie ponownie chciały odskoczyć swoim rywalkom, wychodząc na najwyższe prowadzenie w meczu – 57:48. Ale i tym razem wrocławianki miały inne plany. Ponownie dobrze grały Baker i Nunn, którym wtórowała Held. Amerykański tercet 1KS-u zmniejszył stratę swojego zespołu do dwóch oczek, a prowadzenie Ślęzie dała Martyna Pyka trafiając za trzy. 60:59 Ślęza po piorunującej serii 12:2. Na chwilę przewagę dla swojej drużyny odzyskała Kośla, ale zaraz pięć oczek zdobyła Held i pomimo dwóch punktów Fraser równo z syreną to wrocławianki prowadziły po 30 minutach.

Do remisu po starcie czwartej kwarty doprowadziła Erica Wheeler, ale już w kolejnej akcji pod kosz przebiła się Karolina Stefańczyk, która dodatkowo była faulowana. Dragana Stanković i Weronika Gajda przechyliły szalę na korzyść polkowiczanek, lecz znów Ślęza miała odpowiedź – trafiły Held i Stefańczyk. W odpowiedzi za trzy nie pomyliła się Gajda i było 72:72, a do końca meczu zostało pięć minut. Wszystko mogło się jeszcze wydarzyć.

Dwa osobiste trafiła Mielnicka, z półdystansu przymierzyła Held – 76:72 Ślęza. Po drugiej stronie parkietu akcja 2+1 Fraser, na którą Held odpowiedziała swoimi osobistymi. Trzy minuty, trzy punkty prowadzenia żółto-czerwonych. I podobnie jak w drugiej kwarcie, także i pod koniec czwartej doszło do chwili niemocy ofensywnej obu drużyn. Była to sytuacja znacznie korzystniejsza dla wrocławianek, bo każda sekunda przybliżała je do sensacyjnej wygranej. Na minutę przed końcem dwa rzuty wolne na punkty zamieniła Piestrzyńska, a kilkanaście sekund później Natalia Kurach wyrwała piłkę Fraser, co przełożyło się na dwa punkty Baker z linii. Trener Kowalewski poprosił o czas i rozrysował akcję dającą szybkie punkty Fraser.

12 sekund do końca, czas dla Ślęzy i piłka z pola ataku. Ta trafia do Held, która jest podwojona przez Wheeler i Fraser. Ta pierwsza zabiera posiadanie amerykańskiej rzucającej Ślęzy, ale zanim zdobędzie łatwe punkty rozlega się gwizdek sędziego. Faul niesportowy Held na Wheeler. W tę decyzję nikt w zespole Ślęzy nie jest w stanie uwierzyć i trzeba przyznać, że nawet dzień po meczu budzi ona ogromne kontrowersje, lecz była ostateczna. Wheeler trafia tylko jeden osobisty i nie jest w stanie oddać rzutu po otrzymaniu piłki z boku. 80:80 – dogrywka.

W niej wymiana ciosów trwa w najlepsze, z delikatnym wskazaniem na Ślęzę. Wrocławianki utrzymywały się na prowadzeniu, a ich rywalki nie były w stanie odwrócić losów rywalizacji, choć miały ku temu kilka okazji. Piłka nie chciała jednak znaleźć drogi do kosza, a zespół z Wrocławia grał długo i konsekwentnie, wykorzystując cały zegar akcji. To przyniosło dwa punkty Kurach po faulu Stanković i również dwa oczka Baker. Ślęza nie zatrzymała jednak Piestrzyńskiej, która przymierzyła za trzy i znów zminimalizowała straty. Na szczęście dla wrocławianek po drugiej stronie parkietu akcję 2+1 przeprowadziła Nunn i Ślęza prowadziła 91:87. Kurach sfaulowała jednak Fraser przy celnym rzucie i choć dodatkowy rzut wolny nie wpadł do kosza, to znalazł się prosto w rękach Dragany Stanković, a ta dobiła go i mieliśmy remis. Wrocławianki miały jeszcze akcję na zwycięstwo, ale rzut za trzy Angel Baker nie wpadł do kosza.

Druga dogrywka to już pełna dominacja gospodyń. Zaczęły od serii 8:0 i rozstrzygnęły nią losy spotkania, bo Ślęzie w końcu zabrakło energii do podjęcia rękawicy. Ostatecznie zespół z Polkowic wygrał te pięć minut w stosunku 14:5 i wygrał pierwszy z dwóch potrzebnych do awansu meczów.

Nikt nie spodziewał się takiego oporu ze strony wrocławianek, które zostawiły na parkiecie w Polkowicach absolutnie wszystko. Zabrakło bardzo niewiele do sprawienia ogromnej sensacji i Ślęza zdecydowanie może żałować zaprzepaszczonej szansy. Żółto-czerwone mogą być jednak dumne ze swojej postawy, bo pokazały się z doskonałej strony i zabrakło „tylko” kropki nad i.

Drugi mecz tej rywalizacji już w czwartek o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie. Bilety można kupować już za pośrednictwem platformy abilet.pl, wejściówki będą również dostępne w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem meczu.

KGHM BC Polkowice – Ślęza Wrocław 105:96 (27:28, 23:17, 13:20, 17:15, d1 11:11, d2 14:5).
KGHM BC: Fraser 29, Gajda 15, Piestrzyńska 14, Stanković 13, Kośla 11, Wheeler 10, Friskovec 7, Banaszak 4, Gertchen 2. Stępień, Zasada, Kulińska DNP.
Ślęza: Held 35, Baker 17, Nunn 16 (21 zb), Pyka 11, Stefańczyk 5, Mielnicka 5, Kurach 4, Strautmane 3. Wińkowska, Skowron, Furman DNP.