„Miałyśmy bardzo dużo energii na kolejne trzy kwarty”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Enea AZS Politechnika Poznań – Ślęza Wrocław, w którym wrocławianki wygrały 72:57.

Wojciech Szawarski (trener Enei AZS-u): Gratuluję trenerowi Rusinowi i dziewczynom z Wrocławia wygranej, było to w pełni zasłużone zwycięstwo. Zostawiły wszystko na parkiecie, grały bardzo solidnie w obronie, mądrze w ataku. A my po pierwszej kwarcie straciliśmy koncentrację, niestety wyglądało to tak, jakbyśmy po 10 minutach nie mieli sił. Coś w tym może być, gdyż zawodniczki z USA przyleciały dwa dni temu, z Agą [Skobel – red.] był jeden trening. Była przerwa, ale niestety nie udało się przepracować tak, jakbym chciał. Bardzo dużo błędów, w obronie zawiódł nas transition defense, pozwalaliśmy na szybką grę. Zabiły nas na tablicach bardzo wyraźnie. Przegraliśmy tak naprawdę fizycznością, potem wkradła się nerwowość, z tego wynikały niecelne rzuty z otwartych pozycji. Spod kosza nie mogliśmy trafić, skuteczność była fatalna, nie mogliśmy się zorganizować w ataku. Pod koniec wdało się trochę paniki, zabrakło sił. Boli ta przegrana, a jeszcze bardziej boli to, że przegraliśmy aż 15 punktami, to zdecydowanie za dużo.

Mailis Pokk (zawodniczka Enei AZS-u): Rywalki były agresywne od pierwszej minuty, nigdy się nie poddały. Nie byłyśmy tak dobre w obronie, zarówno drużynowej jak i 1 na 1. Musimy obejrzeć video i przygotować się na następne spotkanie z Polkowicami. Pokazałyśmy w starciu z Lublinem, że potrafimy grać dobrze.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratuluję zwycięstwa swoim zawodniczkom. Od drugiej kwarty włożyły dużo sił, przede wszystkim w defensywę. Ta defensywa pomogła nam zdobywać łatwe punkty. Źle otworzyliśmy ten mecz, tracąc 23 punkty w pierwszej kwarcie. Ale później w kolejnych trzech odsłonach straciliśmy 32 oczka, a to już bardzo dobry wynik. Nie ustrzegliśmy się głupot przy stratach, straty się pojawiają, na szczęście nie doprowadziły one do naszej porażki. Druga połowa, poza momentem, w którym rywal zbliżył się na pięć punktów, odbywała się pod nasze dyktando. Jeszcze raz gratuluję zespołowi.

Martyna Pyka (kapitan Ślęzy): Gratulacje dla drużyny z Poznania, bo rywalki postawiły nam wysoko poprzeczkę. Tak jak powiedział trener, zaczęłyśmy ten mecz źle. Na szczęście otrząsnęłyśmy się po tej pierwszej kwarcie, zebrałyśmy się w sobie i miałyśmy bardzo dużo energii na kolejne trzy kwarty. Walczyłyśmy w obronie, starałyśmy się realizować nasze założenia, przede wszystkim w defensywie, do tego spokojnie grać w ataku, co zaprocentowało. Cieszę się bardzo z tej wygranej, bo wiedziałyśmy, że to będzie bardzo ciężki mecz. Będąc drużyną gości gra się tutaj niezwykle ciężko i tym bardziej gratuluję mojemu zespołowi, że się udało.

Przed Ślęzą sprawdzian w Poznaniu

Koszykarki Ślęzy Wrocław w środę o godzinie 18:00 zmierzą się w wyjazdowym starciu 5. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet z Eneą AZS-em Politechniką Poznań. Dla żółto-czerwonych będzie to pierwszy test prawdziwego potencjału zespołu.

Po bolesnej porażce z faworytkami do mistrzostwa Polski – BC Polkowice oraz wygranymi nad zespołami z drugiego bieguna OBLK, Basketem 25 Bydgoszcz i MKS-em Pruszków, koszykarki Ślęzy Wrocław zagrają po raz pierwszy z drużyną, z którą powinny rywalizować do końca sezonu zasadniczego o jak najlepsze miejsce po 22. kolejce. Środowe spotkanie 1KS-u z Eneą AZS-em da wyraźny pogląd na to, w jakim miejscu znajdują się dwukrotne mistrzynie Polski. Na tym, wciąż jeszcze wczesnym etapie rozgrywek, wydaje się że Ślęza i Enea AZS to zespoły o porównywalnym potencjale, co zwiastuje niezwykle ciekawe i zacięte starcie. Wystarczy przypomnieć sobie konfrontację obu ekip w Poznaniu z zeszłego sezonu – wrocławianki do samego końca musiały się bić o wygraną 76:70. Podobny scenariusz może rozegrać się już w środę w hali Politechniki Poznańskiej.

Gospodynie rozpoczęły sezon z niemalże najtrudniejszym terminarzem w lidze. Podopieczne Wojciecha Szawarskiego sprawdziły się już na tle czterech z pięciu najlepszych ekip ubiegłego sezonu Orlen Basket Ligi Kobiet. Poznanianki przegrały z PSI Eneą Gorzów Wielkopolski i MB Zagłębiem Sosnowiec, a także z VBW Arką Gdynia. Na swoje szczęście pokonały w 4. kolejce Polski Cukier AZS UMCS Lublin, unikając tym samym startu 0-4, który mocno skomplikowałby sytuację Enei AZS-u w walce o play-offy. Zwycięstwo 71:65 nad mistrzyniami Polski było ważne i imponujące ze względu na absencję Chloe Wells, podstawowej rozgrywającej drużyny z Poznania.

Wells, która dołączyła do Enei AZS-u w zastępstwie Sug Sutton, bez problemu weszła w buty byłej zawodniczki Ślęzy Wrocław i obecnie jest najlepiej punktującą zawodniczką poznanianek ze średnią na poziomie 16.7 punktu. Oprócz tego rozdaje pięć asyst na mecz, co czyni z niej niezwykle wszechstronną i niebezpieczną koszykarkę, na którą trzeba uważać w każdej akcji.

Podobnie zresztą jak na Agnieszkę Skobel, która na starcie sezonu OBLK jest w najlepszej formie od sezonu… 2009/2010. 20-letnia wówczas Skobel notowała średnie w wysokości 15.6 punktu, 5.5 zbiórki oraz 2.1 asysty. Czternaście lat później mistrzyni Polski z 2017 roku rzuca średnio 16 punktów, dokładając do tego 5.3 zbiórki i 2.8 asysty. Liderka Enei AZS-u z pewnością ani myśli się zatrzymywać w środowym spotkaniu i będzie jednym z głównych zagrożeń zespołu prowadzonego przez Wojciecha Szawarskiego.

Ponad 10 punktów na mecz zdobywają także podkoszowe – Mikayla Vaughn (12.8 pkt) oraz Mailis Pokk (11 pkt), choć czynią to w bardzo odmienny sposób. Amerykanka najlepiej czuje się w pomalowanym, zaś reprezentantka Estonii doskonale odnajduje się na obwodzie. Doskonale wie o tym trener Arkadiusz Rusin, bo przecież Pokk debiutowała w barwach zespołu z Poznania właśnie we Wrocławiu. Wówczas 31-letnia silna skrzydłowa zdobyła 16 punktów, trafiając dwie trójki i kilka prób z dalekiego półdystansu.

Mówiąc o zespole Enei AZS-u nie sposób również nie wspomnieć o Jovanie Popović. Serbska obwodowa w każdej chwili jest gotowa przejąć spotkanie, o czym wielokrotnie zdążyliśmy się przekonać na przestrzeni ponad pięciu sezonów, które rzucająca z Poznania spędziła w Polsce. Jednym z przykładów jej zdolności było sparingowe spotkanie Ślęzy Wrocław z Eneą AZS-em z października, kiedy to Popović rzuciła 20 punktów i gdyby nie fantastyczna czwarta kwarta w wykonaniu Wanesy Furman, poznanianki wyjechałyby z KGHM Ślęza Areny ze zwycięstwem. Trener Arkadiusz Rusin podkreśla jednak, że kontrolne starcie z zeszłego miesiąca nie ma już żadnego znaczenia.

– Graliśmy z nimi tutaj sparing, ale do tego już nie wracamy. Musimy ograniczyć straty, to jest klucz i ten mecz sparingowy pokazał, że te straty dają im życie i na tym musimy się skupić – mówił szkoleniowiec 1KS-u i dodał, że jego podopieczne doskonale wiedzą, czego mają się spodziewać po rywalkach. – Myślę, że znamy mocne strony rywala. Jesteśmy przygotowani na taką grę jak ostatnio – oglądaliśmy ostatni mecz Poznania, gdzie wygrały z Lublinem i tak naprawdę pod kontrolą mecz, duża przewaga i bardzo dobre spotkanie w ich wykonaniu – komplementował zespół Enei AZS-u trener Rusin.

Ślęza dopiero w niedzielę zaczęła trenować w komplecie, gdyż na zgrupowaniach reprezentacyjnych przebywały Aleksandra Mielnicka, Wanesa Furman i Digna Strautmane. To właśnie Łotyszka jako ostatnia pojawiła się we Wrocławiu.

– Pierwsze treningi to powrót do naszych systemów – niby przerwa krótka, ale pamięć też krótka i trzeba było najpierw wrócić do tego, co mamy grać, ale ten czas był dosyć owocny. To jest nasz drugi trening w pełnym składzie i szykujemy się tak naprawdę na dwa mecze, bo później mamy mało czasu do spotkania w Toruniu – zwracał uwagę Arkadiusz Rusin.

– Bardzo potrzebna była ta przerwa, dużo nam dała, bo nabrałyśmy świeżości i zatęskniłyśmy – przynajmniej ja zatęskniłam. Drużyna myślę, że też, bo jest fajna energia, jest naprawdę bardzo dobra praca. Przepracowałyśmy tydzień bardzo solidnie, tak że myślę, że wszystkie są w dobrych nastrojach i nie możemy się już doczekać meczu w środę – podkreślała kapitan Ślęzy Wrocław Martyna Pyka.

Skrzydłowa 1KS-u przedstawiła również klucz do pokonania drużyny z Poznania.

– Będziemy starać się zachować koncentrację przez cały mecz, żeby wyjść i zrobić naszą robotę – to, co do nas należy. Nie patrzymy na przeciwnika, kto jest tym przeciwnikiem, bo tak naprawdę wszystko zależy od nas i od tego, jak my zagramy. Istotne jest to, żebyśmy realizowały nasze założenia, żebyśmy się nie poddawały, do samego końca walczyły, bo to będą mecze na styku. No i myślę, że dobra energia, którą aktualnie mamy – podsumowuje Pyka.

Początek spotkania Enea AZS Politechnika Poznań – Ślęza Wrocław w środę o godzinie 18:00. Transmisja z tego spotkania będzie dostępna na platformie emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

„Dzisiaj niesamowicie dzieliłyśmy się piłką”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu MKS Pruszków – Ślęza Wrocław, w którym koszykarki Ślęzy wygrały 100:53.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): Gratuluję swoim zawodniczkom zwycięstwa. Mieliśmy skoncentrowani podejść do tych zawodów. Ostatnio trochę tej koncentracji brakowało w meczu z Bydgoszczą, była duża liczba strat w naszym wykonaniu. Dzisiaj te straty ograniczyliśmy, choć powinno jeszcze być ich mniej o 4-5. Wynikały one z naszych pospiesznych, nieprzemyślanych decyzji, niż z obrony przeciwnika. Zdecydowanie łatwiej się gra, jak trójka wpada. Dzisiaj wpadło 13, a wtedy trener zespołowi nie jest bardzo potrzebny, dziewczyny się same nakręcają i nasza ofensywa wyglądała dziś dobrze.

Martyna Pyka (kapitan Ślęzy Wrocław): Tak jak trener powiedział – wyszłyśmy na ten mecz skoncentrowane, zaczęłyśmy mocno. Cieszę się, że wpadły na początku trójki i dobrze otworzyło się to spotkanie. Potem utrzymywałyśmy koncentrację. Oczywiście zdarzyły się błędy, one będą się zdarzać i będziemy nad tym pracować. Mamy teraz przerwę i mamy nadzieję, że poprawimy mankamenty, które pojawiły się w tym meczu. Naprawdę jestem dumna z mojego zespołu, że dzisiaj niesamowicie dzieliłyśmy się piłką i to zaprocentowało.

Rafał Haponik (trener MKS Pruszków): Chciałbym pogratulować szczególnie zawodniczkom rywalek, które rozbiły nas trójkami. Miały świetną skuteczność i my mieliśmy słabą obronę, nad czym ubolewam i mam nadzieję, że to poprawimy – wszystko na ten temat sobie dzisiaj wyjaśniliśmy. Nie zagraliśmy w ogóle tego, co sobie założyliśmy. To była gra bardziej juniorska i powiem szczerze, że serce mnie trochę boli, bo nic nie poszło po naszej mysli, nie zagraliśmy nic, co sobie ustaliliśmy.

Sonia Frojdenfal (kapitan MKS Pruszków): Tak, jak wspomniał trener, zawiodła nas nasza obrona. Byłyśmy pogubione i nie mogłyśmy się w tym wszystkim odnaleźć, mimo, że bardzo chciałyśmy. Czasem same chęci nie wystarczą. Bardzo dużo punktów straciliśmy zza łuku, więc niestety różnica 40 punktów z dystansu to bardzo duża przewaga rywalek. My z kolei nie trafiałyśmy, mamy przed sobą przerwę i myślę, że będziemy nad tym mocno pracować.

Ślęza z „setką” w Pruszkowie

Koszykarki Ślęzy Wrocław bez najmniejszych problemów poradziły sobie w Pruszkowie, pokonując miejscowy MKS aż 100:53.

Ślęza prowadziła w tym meczu od 14 sekundy, kiedy to Natalia Kurach zdobyła dwa punkty spod kosza. Jej koleżanki również doskonale weszły w mecz, bo po trójkach Digny Strautmane oraz Martyny Pyki było 8:0 zanim upłynęła minuta gry i trener Rafał Haponik musiał poprosić o czas. Pierwsze trafienie dla gospodyń zanotowała Marta Marcinkowska za sprawą akcji 2+1, na którą błyskawicznie odpowiedziała swoimi trzema punktami Digna Strautmane. Kilka chwil później za trzy trafiła też Angel Baker i żółto-czerwone miały już 13 oczek zapasu. Po akcjach Karoliny Zaborskiej i Marty Stawickiej pruszkowianki zbliżyły się na dziewięć oczek, a kolejne dwa odrobiła Katarzyna Świeżak za sprawą rzutów osobistych. Wtedy jednak inicjatywę znów przejęła Ślęza i szybko zrobiło się 25:14, a następnie 28:16.

Gospodynie starały się utrzymywać w rywalizacji, ale stać je było wyłącznie na udane akcje Poli Dmochewicz oraz Emily Maupin. Potem ponownie do głosu doszły wrocławianki, tym razem w osobach Baker i Held. Ten duet w 40 sekund zdobył sześć punktów. Zespół MKS-u potrzebował serii punktowej żeby spróbować wrócić do walki, ale koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska nie pozwoliły na to swoim rywalkom. Co więcej, to właśnie żółto-czerwone w połowie drugiej kwarty kolejny raz zdobyły sześć oczek z rzędu, a ich prowadzenie przekroczyło 20 punktów. Ostatni zryw drużyny z Pruszkowa nastąpił tuż po tej serii – za trzy trafiła Zaborska, a z linii rzutów osobistych przymierzyły Maupin i Dmochewicz, neutralizując tym samym passę 6:0 Ślęzy. Była to jednak jedynie kropla w morzu potrzeb gospodyń. Przed przerwą pięć punktów zdobyła Held, dwa dołożyła Baker i Ślęza schodziła na przerwę z prowadzeniem 54:33.

Od razu po wznowieniu gry z dystansu nie pomyliła się Strautmane. Kurach odpowiedziała na akcję Maupin, a Held trafieniem dystansowym odpłaciła się za dwa celne osobiste Amerykanki grającej w MKS-ie. Od tego momentu Ślęza całkowicie zdominowała rywalki, zdobywając 13 oczek z rzędu, co ostatecznie rozbiło drużynę z Pruszkowa. W tym fragmencie najlepiej prezentowała się łotewska skrzydłowa żółto-czerwonych, która trafiła dwie trójki w odstępie 40 sekund. Świetna gra podopiecznych Arkadiusza Rusina sprawiła, że w połowie trzeciej kwarty prowadziły one aż 72:37.

Jasnym było, że kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje jedynie to, jak wysoko Ślęza pokona MKS Pruszków. Trener Rusin w ostatnich dniach prowadzących do sobotniego pojedynku wpajał swoim zawodniczkom, że mają one zatrzymać rywalki poniżej 55 punktów. Zrobiły to dzięki pełnej kontroli w czwartej kwarcie, podczas której gospodynie zdobyły tylko siedem oczek. Ślęza z kolei dołożyła do swojego dorobku 20, czym dobiła do rzadko spotykanej w kobiecym baskecie „setki”. Dość powiedzieć, że dla żółto-czerwonych był to pierwszy trzycyfrowy wynik od stycznia 2021 roku, kiedy to dwukrotne mistrzynie Polski pokonały GTK Gdynia 109:59.

W Pruszkowie świetnie spisał się cały zespół, o czym najlepiej świadczy 28 rozdanych asyst, udział w dzieleniu się piłką miało sześć zawodniczek. Tyle samo zdobyło ponad 10 punktów, a całej stawce przewodziła fenomenalna Digna Strautmane. Łotyszka pokazała pełnię swoich możliwości w drodze po niesamowitą linijkę: 21 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst, 5 przechwytów i dwa bloki.

Wrocławianki spełniły wszystkie założenia na to spotkanie i w dobrych humorach rozjechały się na przerwę reprezentacyjną. Do zajęć powrócą za tydzień, kiedy to rozpoczną się przygotowania do bardzo ważnego starcia z Eneą AZS-em Poznań.

MKS Pruszków – Ślęza Wrocław 53:100 (16:28, 17:26, 13:26, 7:20).
MKS: Maupin 17, Stawicka 11, Zaborska 10, Marcinkowska 4, Świeżak 4, Frojdenfal 4, Dmochewicz 3, Haponik 0, Ciecierska 0. Banaszek, Giżyńska, Jastrzębska 0.
Ślęza: Strautmane 21, Held 19, Baker 15, Nunn 13, Pyka 13, Kurach 13, Furman 4, Mielnicka 2, Mońko 0, Stefańczyk 0.

Ślęza zagra w Pruszkowie o spokojną przerwę

Koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się w sobotę z MKS-em Pruszków w meczu 4. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Wyjazdowe starcie będzie ostatnim przed ponad dwutygodniową przerwą od rozgrywek ligowych.

Gra idzie zatem nie tylko o drugie zwycięstwo w sezonie, ale i o spokojne głowy podczas tradycyjnej listopadowej przerwy na zgrupowania reprezentacji. Naprzeciwko żółto-czerwonych stanie ligowy outsider z Pruszkowa, co nie znaczy jednak, że sobotnie starcie na sto procent przebiegnie gładko i spokojnie. Wystarczy przypomnieć sobie zeszłoroczną wyjazdową konfrontację z MKS-em, podczas której gospodynie toczyły zaciętą walkę z wrocławiankami przez blisko 25 minut. Dopiero w końcówce wygranego 87:64 pojedynku Ślęza zaczęła grać swoją koszykówkę i definitywnie przejęła kontrolę nad wydarzeniami.

I nie jest wykluczone, że w sobotę czeka nas powtórka z listopada 2022. Pruszkowianki szukają pierwszego zwycięstwa w sezonie i będą zdeterminowane, aby osiągnąć swój cel właśnie w tej serii gier, przed własną publicznością. Choć po trzech kolejkach najwyższą zdobyczą punktową jest 55 punktów, to należy podkreślić, że start sezonu dla MKS-u był bardzo trudny. Zespół z Mazowsza mierzył się do tej pory z dwoma drużynami z EuroCupu – MB Zagłębiem Sosnowiec i PSI Eneą Gorzów Wlkp., a także z mistrzyniami Polski z Lublina. Przed pojedynkiem ze Ślęzą koszykarki z Pruszkowa muszą przede wszystkim pracować nad celnością rzutów, o czym doskonale wie trener Rafał Haponik. – Głównym aspektem jest brak skuteczności. Tym się na razie różnimy od tych czołowych drużyn, że one jednak trafiają, a nam tego brakuje. Nie wykorzystujemy takich 100% sytuacji. Uważam dzisiejszy mecz tak w 70% udany dla nas, oprócz oczywiście skuteczności. Jej brak wpływa na to, że wynik jest taki, a nie inny – mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec MKS-u.

Rywalki Ślęzy trafiają jak dotychczas 36.2 procent swoich rzutów, co jest najgorszym wynikiem w lidze. Dla porównania koszykarki 1KS-u po dwóch spotkaniach mają 41.6 procent celnych prób, jest to jednak wynik zdecydowanie zaniżony przez katastrofalne 28 procent skuteczności w dotkliwej porażce w Polkowicach. MKS ma także spore problemy na tablicach – 30 zbiórek na mecz to także wynik zamykający ligową stawkę. To aspekty, w których żółto-czerwone mogą upatrywać swoich przewag, ale i one mają nad czym pracować na starcie sezonu. Przede wszystkim trzeba wyeliminować problemy ze stratami, które są największym utrapieniem 1KS-u. O ile 26 straconych piłek w meczu z KGHM BC Polkowice to efekt agresywnej defensywy wicemistrzyń Polski, to 24 posiadania oddane rywalkom w Bydgoszczy nie mają prawa powtórzyć się w kolejnych meczach, gdyż taryfy ulgowej na pewno nie będzie. Zmniejszenie błędów to priorytet podczas sobotniego spotkania w Pruszkowie.

Odmienionym Pruszkowie, bo latem doszło tam do kilku istotnych zmian w składzie. Z drużyny odeszły Julia Berezowska, Weronika Papiernik oraz Marzena Marciniak. W miejsce tych doświadczonych, ogranych na polskich parkietach zawodniczek sprowadzono młodzież. I tak do zespołu dołączyły Marta Marcinkowska, Karolina Giżyńska, Marta Stawicka, Wiktoria Jastrzębska oraz Maja Haponik. Dla tych koszykarek, z wyłączeniem Marcinkowskiej, obecny sezon to pierwsze przetarcia w Orlen Basket Lidze Kobiet, a doskonale wiadomo, jak trudny jest przeskok z 1 ligi do najwyższego poziomu rozgrywkowego w Polsce.

Na Mazowszu pojawiła się również koszykarka zagraniczna – Emily Maupin. 24-letnia Amerykanka jest naturalnie liderką MKS-u, będąc najlepiej punktującą i zbierającą zawodniczką zespołu. Oprócz niej tylko Marcinkowska zapisuje przy swoim nazwisku średnio więcej niż 10 punktów na mecz. Reszta drużyny osiąga średnie poniżej 6.5 punktu. W zdobywaniu oczek nie pomaga przedłużająca się absencja Magdaleny Parysek-Bochniak. Weteranka polskich parkietów w zeszłym sezonie legitymowała się wynikiem 14 punktów na mecz, których zdecydowanie brakuje tegorocznemu MKS-owi.

Koszykarki Ślęzy będą chciały w sobotni wieczór nadal dopracowywać najważniejsze elementy swojej gry. Po powrocie do rywalizacji w połowie listopada mecze będą jeszcze trudniejsze, a ich stawka jeszcze większa. Dlatego istotnym jest pokazanie się z lepszej strony niż w Bydgoszczy już w hali Znicz. Dobra postawa i przekonujące zwycięstwo dadzą wrocławiankom zastrzyk energii i motywacji do walki w kolejnych ligowych starciach. Zespół 1KS-u wciąż nie pokazuje swojej koszykówki i krok w dobrą stronę trzeba wykonać w najbliższy weekend.

– Jedziemy do Pruszkowa z założeniem, że tam chcemy wygrać i przede wszystkim poprawić te niedokładności, te rzeczy które nie funkcjonowały. Każdy mecz jest inny, każdy przeciwnik jest inny i do każdego trzeba się indywidualnie przygotować. Ja nigdy nie podchodzę do żadnego zespołu z nonszalancją czy brakiem przygotowania. Na pewno będziemy gotowi. Po tym meczu dziewczyny się rozjeżdżają i mam nadzieję, że rozstaniemy się w dobrych nastrojach – powiedział dla Faktów TVP3 Wrocław trener Arkadiusz Rusin.

Początek spotkania MKS Pruszków – Ślęza Wrocław w sobotę o godzinie 18:00. Transmisja z tego spotkania będzie dostępna na platformie emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.