Dobre fragmenty to za mało – Ślęza przegrywa w Lublinie

Koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin w meczu 10. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone za krótko toczyły wyrównaną walkę z mistrzyniami Polski, żeby myśleć o wygranej.

Wrocławianki dobrze weszły w spotkanie w ofensywie, kończąc punktami sześć pierwszych posiadań w ataku. Niestety po drugiej stronie parkietu rywalki też były „otwarte” i Ślęza nie była stanie odjechać gospodyniom – po czterech minutach meczu koszykarki 1KS-u prowadziły tylko 13:11. Po tym mocnym początku atak zespołu ze stolicy Dolnego Śląska zatrzymał się, a drużyna z Lublina konsekwentnie grała swoje. Po trzypunktowym trafieniu Kylee Shook i punktach Brii Goss gospodynie prowadziły 16:13 i trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas.

Krótka rozmowa z zespołem nie pomogła. Ślęza wciąż nie mogła znaleźć rytmu w ataku, a podopieczne Krzysztofa Szewczyka dokładały kolejne punkty do swojego prowadzenia. Po trójce Aleksandry Zięmborskiej było już 21:15 dla AZS-u UMCS-u. Zanim pierwsza kwarta dobiegła końca, gospodynie powiększyły swoją przewagę o dwa oczka za sprawą dwóch celnych osobistych Elin Gustavsson.

Po wznowieniu gry lublinianki kontynuowały swoją dobrą grę. Szwedzka środkowa zdobyła dwa kolejne punkty, a dodatkowe cztery dołożyła Goss i różnica punktowa pomiędzy obiema drużynami urosła do 14 oczek. Trójka Martyny Pyki przerwała pięć minut Ślęzy bez punktów, ale wciąż ofensywa wrocławianek nie funkcjonowała tak, jak powinna.

Mistrzynie Polski też na chwilę zwolniły tempo, lecz po chwili wróciły na właściwe tory. Spod kosza nie pomyliła się Gustavsson, a tuż po niej dobrze w pomalowane przebiła się Dominika Fiszer i znów trener Rusin musiał interweniować biorąc czas. Przyniósł on punkty Schaquilli Nunn, a w kolejnej akcji za trzy trafiła Aleksandra Mielnicka. Po tym rzucie Ślęza przegrywała 25:37 i wydawało się, że ta różnica punkty nie ulegnie większej zmianie. Wrocławiankom przydarzył się jednak katastrofalny fragment gry, w którym zespół z Lublina zdobył siedem punktów w 70 sekund. Deficyt 1KS-u urósł do 19 oczek, mocno komplikując sytuację podopiecznych Arkadiusza Rusina.

Druga połowa rozpoczęła się od wymiany ciosów – na punkty Angel Baker i Schaquilli Nunn odpowiedziały Gustavsson i Shook. Wrocławianki grały lepiej niż przed przerwą, ale dalej miały sporo strat do odrobienia, bo AZS UMCS konsekwentnie pilnował swojej przewagi. Coś drgnęło dopiero na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty. Z półdystansu trafiła Baker, a następnie pięć punktów w krótkim odstępie czasu zdobyła Alexa Held i przy stanie 55:42 dla lublinianek trener Krzysztof Szewczyk poprosił o czas. Efekt? Dwa punkty Karoliny Stefańczyk i trójka Aleksandry Mielnickiej, co przełożyło się na zaledwie osiem punktów różnicy po 30 minutach gry.

Decydującą kwartę rozpoczęła skuteczną akcją Stefańczyk, na co natychmiast odpowiedziała Kylee Shook. Jeszcze raz do sześciu punktów stratę zbiła Natalia Kurach, ale znów gospodynie miały kontrę – tym razem w postaci trójki Zięmborskiej. Po stracie Stefańczyk dwa punkty w szybkim ataku zdobyła Fiszer, co obcięło skrzydła Ślęzie.

Wrocławianki chciały jeszcze przeprowadzić jeden zryw. Sygnał do ataku dała Natalia Kurach akcją 2+1, ale już w kolejnej akcji spod kosza nie pomyliła się Emily Kalenik. Po minucie bez punktów z obu stron dwa oczka zdobyła Fiszer i trener Rusin musiał poprosić o czas. Time-out nie przyniósł pożądanego efektu – Lublinianki nie zamierzały wypuścić przewagi z rąk i kwestią do rozstrzygnięcia był jedynie końcowy wynik. Ostatecznie stanęło na 12 punktach różnicy, mistrzynie Polski wygrały 73:61.

Lublinianki były w niedzielny wieczór bezlitosne, punktując niemal każdy błąd Ślęzy. Koszykarki 1KS-u musiały grać na maksimum możliwości przez 40 minut – kwadrans dobrej dyspozycji nie wystarczył. Przegrana w Lublinie przekreśliła szansę żółto-czerwonych na udział w Suzuki Pucharze Polski. Na zakończenie pierwszej rundy Orlen Basket Ligi Kobiet wrocławianki podejmą w KGHM Ślęza Arenie SKK Polonię Warszawa. Świąteczny mecz 11. kolejki OBLK zaplanowano na sobotę, 23 grudnia o godzinie 18:00.

Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław 73:61 (23:15, 21:10, 11:22, 18:14).
AZS UMCS: Gustavsson 21, Goss 15, Fiszer 15, Shook 12, Zięmborska 6, Ullmann 2, Kalenik 2. Adamczuk, Nassisi, Goszczyńska, Jeziorna, Kuper DNP.
Ślęza: Nunn 14, Held 12, Kurach 10, Baker 8, Mielnicka 8, Pyka 5, Stefańczyk 4, Strautmane 0. Mońko, Kurkowiak DNP.

Ślęza wyjeżdża na bitwę z mistrzyniami Polski

W niedzielę 17 grudnia o godzinie 18:00 koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się na wyjeździe z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Dla wrocławianek będzie to ostatni wyjazd w tym roku i ostatni aż do drugiej połowy lutego. 

Przed żółto-czerwonymi trudne starcie – aktualne mistrzynie Polski są podrażnione i głodne kolejnych zwycięstw. W ostatnich czterech meczach ligowych koszykarki z Lublina wygrały tylko raz, a dodając do tego rozgrywki Euroligi jest to jedno zwycięstwo od 22 listopada, osiągnięte w poprzedniej kolejce z SKK Polonią Warszawa. Lublinianki zatem potrzebują wygranych, żeby wrócić na właściwe tory i zarazem do walki o jak najlepsze miejsce po sezonie zasadniczym. Bilans 4-4 obecnie plasuje podopieczne Krzysztofa Szewczyka na 6. miejscu w Orlen Basket Lidze Kobiet, zdecydowanie poniżej oczekiwań wszystkich osób związanych z klubem.

W Lublinie doszło już do kilku zmian kadrowych. Jeszcze przed sezonem Ornellę Bankole, która nie przeszła testów medycznych, zastąpiła Reka Bernath, która teraz sama dostała wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu – na jej miejsce z kolei przyszła Bria Goss z USA. Za Channon Fluker sprowadzono Kylee Shook, zaś Shyla Heal została wymieniona na koszykarkę Dallas Wings, Veronicę Burton. Te wszystkie roszady z pewnością nie pomogły zgraniu zespołu, ale gdy już zawodniczki z Lublina złapią nić porozumienia, bez dwóch zdań będą groźne dla każdego. W starciu ze Ślęzą będą chciały postawić pierwszy krok ku lepszemu. Oznaki postępu były widoczne w euroligowym starciu z Familą Schio, lecz tydzień później na Lubelszczyznę przyjechała Valencia i aż 16 trójkami rozbiła defensywę AZS-u, wyjeżdżając do domu z okazałym zwycięstwem 87:60.

Liderką Akademiczek jest reprezentantka Szwecji Elin Gustavsson, która dominuje w strefie podkoszowej, legitymując się średnimi na poziomie 14.9 pkt i 8 zb na mecz. Dużym wsparciem dla Szwedki okazała się Shook, która w zeszłym sezonie reprezentowała barwy występującego w Eurolidze Olympiakosu. Amerykanka, choć mierzy 195 cm, lubi wyjść na obwód i rzucać z półdystansu czy też zza łuku. W efekcie trafia 48 proc. swoich rzutów – o 7 proc. mniej niż Gustavsson. Nie przeszkadza jej to jednak w osiągnięciu bardzo podobnej średniej punktowej – 14.6 pkt. Wkrótce trzecią strzelbą AZS-u powinna być Goss, która w debiucie z Polonią zdobyła co prawda tylko 9 punktów, ale zagrała zaledwie 22 minuty, więc stać ją na zdecydowanie lepsze dorobki w kolejnych meczach. Solidnym wzmocnieniem będzie Burton, rozgrywająca z prawdziwego zdarzenia, szukająca najpierw okazji do rzutu dla koleżanek z drużyny, ale i ona potrafi przeprowadzić skuteczną akcję.

– Wiadomo, że zawsze ciężko się w Lublinie gra. Teraz Lublin po zmianach tak naprawdę z dwoma graczami na obwodzie nowymi, co prawda już Burton trzy mecze zagrała, ale to w dalszym ciągu też jest praca nad nową kompozycją zespołu i nad tym, jak to się będzie zgrywało. Przede wszystkim w tej chwili jak jest Domi [Dominika Fiszer – red.], jest Burton i jest Goss to jest trzech graczy grających na piłce i na pewno na to trzeba się mocno przygotować, że na piłce już te możliwości są dużo większe – mówi trener Arkadiusz Rusin.

W polskiej rotacji zielone światło na rzuty z dystansu ma MVP Superpucharu Polski, Dominika Ullmann. Oddaje ona w meczu aż sześć prób za trzy, trafiając równo 1/3 z nich – solidny wynik jak na 18-latkę w swoim pierwszym sezonie na parkietach Orlen Basket Ligi Kobiet. Aleksandra Zięmborska niezmiennie imponuje swoją siłą i umiejętnością trafiania bardzo trudnych rzutów, a także agresywną grą na atakowanej tablicy. Tylko Emily Kalenik zbiera więcej piłek w ataku od wicemistrzyni świata U-23 w koszykówce 3×3. Kibice Ślęzy z pewnością doskonale pamiętają Dominikę Fiszer z gry w żółto-czerwonych barwach. Podobnie jak Burton, także i polska rozgrywająca najpierw pełni obowiązki generała parkietu, a dopiero w drugiej kolejności zabiera się za zdobywanie punktów. Mówiąc o drużynie z Lublina nie sposób nie wspomnieć o Magdalenie Ziętarze, której sezon przedwcześnie dobiegł końca. Liderka AZS-u w starciu z Polonią Warszawa zerwała więzadła w kolanie, a jej brak będzie dużym osłabieniem drużyny prowadzonej przez Krzysztofa Szewczyka.

A co jeśli chodzi o Ślęzę? Wrocławianki są podbudowane historycznym zwycięstwem na inaugurację KGHM Ślęza Areny. Po nerwowej końcówce, którą same sobie sprowokowały, zawodniczki 1KS-u pokonały PSI Eneę AJP Gorzów Wielkopolski 82:71. Tydzień wcześniej ograły wysoko MB Zagłębie Sosnowiec. Ale te dwa zwycięstwa w żadnym wypadku nie czynią drużyny ze stolicy Dolnego Śląska faworytem niedzielnej konfrontacji. Tym bez dwóch zdań są aktualne mistrzynie Polski, które z każdym meczem będą nabierać rozpędu i dla których każdy mecz będzie niezwykle ważny w kontekście rozstawienia po sezonie zasadniczym. Koszykarki Ślęzy są jednak w dobrej formie i będą chciały sprawić kolejną niespodziankę w tym sezonie Orlen Basket Ligi Kobiet.

– Myślę, że jesteśmy w bardzo dobrych nastrojach. Każdy czuje się zainspirowany i po prostu chcemy cały czas wygrywać kolejne mecze. Na pewno chcemy zwyciężać u siebie, a teraz przed nami ważny wyjazd do Lublina, więc nie możemy się doczekać, żeby się tam pojawić i zagrać. Oczywiście będzie to trudne spotkanie, to ich dom, a my mamy długą drogę do pokonania, ale myślę, że przez to, że mamy serię zwycięstw przeciwko dobrym zespołom uważam, że mamy dużą szansę, żeby wygrać – mówi Digna Strautmane.

O kluczach do niedzielnej konfrontacji mówi trener Rusin.

– Na co my się musimy przygotować? My musimy przede wszystkim za każdym razem odrobić nasze lekcje w defensywie. Od tego zacząć, ale też wiemy, że mierzymy się z zespołem, który nad defensywą pracuje tak naprawdę też dużo w lidze. Oni tracą 64 punkty na mecz, co w lidze jest teraz jednym z najlepszych wyników. Podejrzewam, że tylko Polkowice mniej tracą, tak że ten mecz to nie będzie taki ofensywny jak mecz w Sosnowcu czy mecz tutaj z Gorzowem. To będzie więcej ułożonej koszykówki pewnie z naciskiem z jednej i drugiej strony na defensywę. Ograniczyć łatwe punkty i ograniczyć nasze głupoty – to, co chcemy robić przed każdym meczem i w każdym meczu – podkreśla niezmiennie szkoleniowiec 1KS-u.

Początek meczu Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław w niedzielę o godzinie 18:00 w hali MOSiR Lublin. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

„Cieszę się, że dziewczyny to dźwignęły”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wielkopolski, w którym koszykarki 1KS-u wygrały 81:72.

Dariusz Maciejewski (trener PSI Enei AJP): Zanim przejdę do spotkania, to muszę pogratulować wszystkim działaczom z panią prezes na czele, że otworzyli super fajnyh obiekt do koszykówki. To cieszy, bo niedługo my będziemy otwierać obiek ti ta żeńska koszykówka widać, że będzie rosła. Bo nie tylko mamy obiekty jako te dwa kluby, mamy również akademie, szerokie szkolenie i tak właściwie wyobrażam sobie, żeby te kluby wyglądały. Co do meczu zagrałyśmy zbyt miękko. Popełniliśmy zbyt dużo strat w pierwszej części i to się zemściło. Po prostu z takim zespołem jak Ślęza, który został bardzo dobrze zbudowany wykorzystując przepis o trzech Amerykankach, zbudował Arek taki zespół, który będzie groźny dla każdego, a ta hala będzie trudna do pokonania. Straciliśmy 81 punktów – za dużo, ale to wynikało z prostych błędów i przede wszystkim z tego, że graliśmy słabo w defensywie. Ani nie było dużej presji, ani nie było walki o każdy centymetr boiska no i na wyjeździe takich meczów się nie wygra. Gratuluję jeszcze raz Arkowi, Ślęzie – obiektu, zwycięstwa i tego, że inauguracja meczu u siebie na nowej hali wypadła bardzo dobrze, bo mecz był ogólnie fajny dla publiczności. W pewnym momencie odrobiliśmy kilkanaście punktów, wyszliśmy na prowadzenie, ale zespół przy żywo reagującej publiczności po prostu nas w końcówce złamał i stąd zwycięstwo.

Elena Tsineke (koszykarka PSI Enei AJP): Brak dobrej gry w defensywie kosztował nas zwycięstwo. Za późno zdałyśmy sobie sprawę z tego, że musimy lepiej pracować w obronie. Nie byłyśmy agresywne, grałyśmy za miękko. Gdy zdałyśmy sobie sprawę, że musimy się poprawić, było za późno. Musimy potraktować ten mecz jako lekcję i ciężko pracować nad naszą defensywą przez całe 40 minut meczu.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Pewnie dużo można powiedzieć, bo dużo się działo. Na pewno w pierwszej połowie z dwóch stron dobra koszykówka, szczególnie w ofensywie. Cały mecz był bardziej ofensywny. Na pewno szkoda, choć pewnie kibic nie żałuje, że było tyle emocji, ale dla trenera i dla zespołu, który ma 15 punktów przewagi zawsze jak tę przewagę się traci i zespół przeciwnika wychodzi na prowadzenie, to jest to trudny moment. Cieszę się, że dźwignęły to dziewczyny w tym trudnym momencie. Niestety kosztowało to dwa czasy i później już byliśmy bez tego time-outu. Wróciliśmy skutecznie do gry, poradziliśmy sobie ze zmianą obrony pick and rolla i zasłużenie w końcówce dowieźliśmy zwycięstwo. Gratuluję swojemu zespołowi. Nie wszystko zostało na pewno zrealizowane przez nas tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale najważniejsze jest zwycięstwo z tak trudnym rywalem, jakim jest Gorzów w tym sezonie.

Schaquilla Nunn (koszykarka Ślęzy): Myślę, że od samego początku była to zacięta rywalizacja. Gorzów szybko zaczął zbierać piłki w ataku i wiedziałyśmy, że musimy się na tym skupić, bo to jedna z czołowych drużyn w tym aspekcie gry. Chciałyśmy się upewnić, że dobrze bronimy kluczowe zawodniczki rywala, byłyśmy skupione i dopilnowałyśmy, że będą robić to, co chcemy i unikać tego, czego nie chciałyśmy. Koszykówka to gra serii punktowych i to właśnie się stało. Oni mieli swoją passę, potem my swoją i byłyśmy w stanie trzymać się razem, walczyć jedna za drugą, a koniec końców osiągnąć zwycięstwo.

Historia napisana! Zwycięska domowa inauguracja Ślęzy Wrocław

Nowa era w historii koszykarskiej Ślęzy Wrocław rozpoczęła się wyśmienicie. Dwukrotne mistrzynie Polski w pierwszym meczu w nowej hali pokonały PolskąStrefęInwestycji Eneę AJP Gorzów Wlkp. po świetnym spotkaniu i przy pełnych trybunach.

Pierwsze punkty dla żółto-czerwonych w KGHM Ślęza Arenie zdobyła Alexa Held już w pierwszej akcji meczu. Chwilę później asystowała przy trafieniu Schaquilli Nunn i Ślęza szybko wyszła na prowadzenie 4:0. Minutę później było już 8:2 za sprawą dwóch celnych rzutów z półdystansu kapitan 1KS-u, Martyny Pyki. Gorzowianki szybko otrząsnęły się po mocnym początku rywalek i po akcjach Chloe Bibby oraz Eleny Tsineke odrobiły niemal wszystkie straty. Chwilę wytchnienia gospodyniom dała Natalia Kurach trafiając za trzy, ale wspomniany duet drużyny gości po rzutach osobistych doprowadził do remisu.

W połowie pierwszej kwarty mecz zaczął się od nowa i tym razem to przyjezdne zaczęły dyktować warunki gry. Po punktach byłej koszykarki Ślęzy, Stephanie Jones, zespół z Gorzowa wyszedł na prowadzenie 15:13. Wrocławianki odpowiedziały celnymi osobistymi Pyki i trójką Angel Baker, lecz Jones trafiła dwa razy za jeden, a z dystansu przymierzyła Bibby i znów to podopieczne Dariusza Maciejewskiego miały przewagę. Nie oddały jej do końca tej części gry, choć za sprawą Baker stopniała ona do jednego punktu.

Po wznowieniu gry Schaquilla Nunn zdobyła sześć punktów w dwie minuty, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie 28:25, które urosło o kolejne dwa oczka po trafieniu Held. Amerykanki w barwach Ślęzy dwoiły się i troiły, aby utrzymać wrocławianki na prowadzeniu.

Po drugiej stronie parkietu brylowała Elena Tsineke – reprezentantka Grecji przez długi czas była jedyną zawodniczką PSI Enei, która potrafiła znaleźć drogę do kosza. Potrzebowała jednak wsparcia, bo sama nie była w stanie rywalizować z Nunn i Held, które pod koniec drugiej kwarty mogły liczyć także na Baker. Dopiero na dwie minuty przed przerwą punkty dla drużyny z Gorzowa zdobył ktoś inny niż Tsineke. Po dwa oczka dołożyły Nora Wentzel i Weronika Telenga. To było jednak za mało i do przerwy Ślęza ku radości wrocławskiej publiczności prowadziła 42:34.

Wrocławianki wróciły z szatni z tą samą energią i poszły za ciosem w trzeciej kwarcie. Punkty Baker i Held dały 12 punktów zapasu. Zespół z Gorzowa musiał przynajmniej dotrzymywać tempa i przez chwilę to się udawało. Najpierw niecelny rzut Wentzel dobiła Telenga, a chwilę potem na trzypunktowy rzut Held swoją trójką odpowiedziała Aleksandra Pszczolarska. Jednak po akcji 2+1 amerykańskiej rzucającej Ślęzy zrobiło się 52:39 i trener Dariusz Maciejewski musiał poprosić o czas.

Jego efekt? Trzy punkty Martyny Pyki i 55:39 dla Ślęzy. Na szczęście dla szkoleniowca drużyny gości już kilkanaście sekund później z dystansu nie pomyliła się Pszczolarska, a kilka akcji potem pod kosz przebiła się Tsineke, przez co gospodynie straciły rozpęd. Następne dwie minuty to festiwal błędów, strat i niecelnych rzutów. Bardziej korzystała na tym Ślęza, której taki upływ czasu nie przeszkadzał, przybliżając ją do zwycięstwa. Ostatni fragment trzeciej kwarty to iście bokserska wymiana ciosów, z której nieco lepiej wyszły gospodynie, prowadząc 62:49.

Cały ciężko wypracowywany zapas punktowy Ślęzy zniknął w cztery minuty, przywołując najgorsze demony i powodując ogromne nerwy. Sygnał do odrabiania strat dała Stephanie Jones, przechwytując złe podanie Baker. Karolina Stefańczyk trafiła jeden rzut osobisty, ale już chwilę później z półdystansu nie pomyliła się Bibby. Po celnym rzucie Tsineke trener Rusin musiał wziąć czas, ale nie był w stanie wyprowadzić swojego zespołu na właściwe tory. Stratę popełniła Held, a po drugiej stronie parkietu za trzy trafiła Pszczolarska. Młodzieżowa wicemistrzyni świata w koszykówce 3×3 dołożyła kolejną trójkę pół minuty później, a za chwilę na 63:63 trafiła Bibby.

Szkoleniowiec Ślęzy musiał wziąć drugi czas, pozbawiając się możliwości reakcji w samej końcówce. Wymagała jednak tego sytuacja, bo inaczej mecz mógł całkowicie wymknąć się spod kontroli 1KS-u. Drugi time-out przyniósł efekt, bo najpierw pod kosz przedostała się Baker, a w kolejnej akcji dwa celne osobiste Nunn dały żółto-czerwonym chwilowe czteropunktowe prowadzenie. Chwilowe, bo w 40 sekund Elena Tsineke zdobyła pięć punktów i było 68:67 dla gorzowianek. Na celny rzut Held odpowiedziała Bibby, która dodała kolejne dwa punkty po celnych osobistych Nunn.

Do końca meczu zostało niewiele ponad 120 sekund i drużyna z Gorzowa prowadziła 72:71. Ale gorzowianki nie miały już sił na utrzymanie inicjatywy, którą w kluczowym momencie przejęła Ślęza. Znów spod kosza trafiła Baker, a po asyście Pyki arcyważną akcję 2+1 przeprowadziła Natalia Kurach. Nunn dołożyła dwa oczka na 77:72, co wymusiło reakcję trenera Maciejewskiego. Po timeoucie piłka trafiła do rąk Bibby, która spudłowała. Po drugiej stronie parkietu nie pomyliła się za to Baker, a kropkę nad i postawiła Karolina Stefańczyk, trafiając oba rzuty osobiste. Gorzowianki miały jeszcze cień nadziei, który zniknął, gdy po timeoucie Bibby nie trafiła trudnego rzutu za trzy.

Ostatnie sekundy to odliczanie do eksplozji radości i wielkiego święta w KGHM Ślęza Arenie. Koszykarki Ślęzy Wrocław przełamały niemoc w ligowych starciach z PSI Eneą AJP Gorzów, wygrywając mecz sezonu zasadniczego pierwszy raz od listopada 2019 roku. Wytrzymały wojnę nerwów, inaugurując swój sezon przed własną publicznością w najlepszy możliwy sposób – rozgrywając pasjonujący thriller z happy endem.

Po dwóch dniach tytanicznej pracy pracowników i przyjaciół klubu udało się przygotować KGHM Ślęza Arenę do wielkiego widowiska. Całej historii związanej z przygotowaniami do inauguracyjnego meczu nie wymyśliłby najlepszy scenarzysta – musiało napisać ją życie. Tego spotkania nikt w klubie nie zapomni już nigdy.

Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wielkopolski 81:72 (22:23, 20:11, 20:15, 19:23).
Ślęza: Held 21, Nunn 20, Baker 19, Pyka 9, Kurach 7, Stefańczyk 3, Strautmane 2, Mielnicka 0. Mońko, Furman, Kurkowiak DNP.
PSI Enea: Tsineke 22, Bibby 17, Pszczolarska 12, Telenga 6, Jones 6, Jakubiuk 4, Wentzel 4, Kuczyńska 1. Maćkowiak, Śmiałek DNP.

Historyczny mecz koszykarek Ślęzy Wrocław w nowym domu

Oczekiwanie dobiega końca! Koszykarki Ślęzy Wrocław w niedzielę o godzinie 18:00 zagrają w KGHM Ślęza Arenie z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wielkopolski. Przed żółto-czerwonymi pierwszy oficjalny mecz w swoim nowym domu.

Niedzielnym meczem z pewnością będzie żyć cały Wrocław – zainteresowanie spotkaniem Ślęzy z PSI Eneą jest ogromne i można je spokojnie przyrównać do poziomów z 2017 roku, kiedy to wrocławianki sięgały po mistrzostwo Polski. Wtedy w hali Akademii Wychowania Fizycznego zapełniły się wszystkie miejsca. Czy podobnie będzie w niedzielę, 10 grudnia w KGHM Ślęza Arenie? Z pewnością nie można tego wykluczyć, w końcu ostatni raz wrocławska publiczność mogła wspierać swoje ulubienice niemal 9 miesięcy temu, gdy to właśnie zespół z Gorzowa eliminował Ślęzę z fazy play-off sezonu 2022/2023.

Spotkanie to ma bardzo dużą liczbę wątków, które można analizować. Do stolicy Dolnego Śląska wróci kapitan Ślęzy z lat 2020-2023, Anna Jakubiuk. Obok niej na parkiet wyjdą kolejne dwie byłe koszykarki 1KS-u, czyli Wiktoria Kuczyńska i Stephanie Jones. Nie można zapominać o tym, że swego czasu koszykarki z Wrocławia prowadził Dariusz Maciejewski. W Ślęzie jest też chęć przełamania niemocy przeciwko gorzowiankom – ostatni raz żółto-czerwone pokonały swoje rywalki w sezonie zasadniczym 3 listopada 2019 roku. Dodatkowo w tle jawi się walka o miejsca premiowane grą w Pucharze Polski, bo wrocławianki muszą ten mecz wygrać, jeśli chcą myśleć o grze w turnieju rozgrywanym w Sosnowcu. No i ponad wszystko dochodzi temat domowej inauguracji. Każdy z tych aspektów dodaje pikanterii niedzielnemu spotkaniu, a to sprawia, że zapowiada się ono niezwykle elektryzująco. Nie bez powodu na oficjalnej stronie Orlen Basket Ligi Kobiet mecz ten określany jest mianem hitu 9. kolejki – inaczej po prostu być nie mogło.

Po wszystkich latach tułaczki i zwiedzeniu bodajże wszystkich hal we Wrocławiu (oraz w Siechnicach) Ślęza Wrocław wreszcie zagra u siebie. Prawdziwie u siebie, przed tłumie zgromadzoną publicznością. W niedzielę sportowym sercem Wrocławia będzie KGHM Ślęza Arena i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Doskonale zdają sobie z tego sprawę zawodniczki 1KS-u, które, podobnie jak kibice, nie mogą się doczekać tego historycznego starcia.

– Przede wszystkim jest to bardzo motywujące, że możemy zagrać pierwszy mecz od początku sezonu wreszcie u nas. Jesteśmy bardzo podekscytowane i bardzo szczęśliwe. Wiemy, że będzie to ciężkie starcie, bo Gorzów w tym sezonie gra bardzo dobrze, ale jesteśmy podekscytowane i wierzymy, że publiczność nas poniesie i poradzimy sobie z tym wyzwaniem. Liczę na wsparcie naszego szóstego zawodnika, mam nadzieję, że to nam pomoże w uzyskaniu korzystnego wyniku – zdradza kapitan Ślęzy Wrocław, Martyna Pyka.

Ekscytację i otoczkę wokół tego spotkania całkowicie naturalnie tonuje trener Arkadiusz Rusin, który skupia się wyłącznie na sportowych aspektach niedzielnego starcia.

– Ja na pewno nie będę na zespole wywierał żadnej presji. Gramy kolejne spotkanie, ósme w tym sezonie. Przygotowania idą tym samym tokiem. Troszkę mieliśmy problemów zdrowotnych, ale w środę wszystkie dziewczyny były już do dyspozycji. Mamy do meczu z Gorzowem trzy treningi i na tym się skupiamy. Bez zbytniej presji, ją zostawiamy w szatni – mówi szkoleniowiec 1KS-u.

Patrząc pod kątem wyłącznie koszykarskim – przed nami starcie lidera tabeli z piątą drużyną w lidze, choć należy podkreślić, że swoje bilanse zwycięstw i porażek oba zespoły zbudowały w zgoła odmienny sposób. Gorzowianki sześć z siedmiu zwycięstw odniosły u siebie, na wyjeździe legitymując się bilansem 1-1. Z kolei Ślęza z oczywistych względów wszystkie spotkania rozegrała na wyjeździe, a teraz wrocławianki będą chciały dołożyć do swojego dorobku pierwszą wygraną w domu, gdzie stanie za nimi bez dwóch zdań szósty zawodnik w postaci kibiców. Jednak nawet ze wsparciem fanów o zwycięstwo będzie żółto-czerwonym niezwykle trudno, bo po raz kolejny trener Dariusz Maciejewski zbudował bardzo groźny zespół.

Strzałem w 10 okazało się sprowadzenie Chloe Bibby – Australijka to jedna z największych gwiazd Orlen Basket Ligi Kobiet i zdobywa średnio 22.8 punktu na mecz, do czego dokłada 7.6 zbiórki i 3.4 asysty. W kosmicznej formie od przyjścia do Gorzowa jest Weronika Telenga, która wykręca niesamowite 15.5 punktu oraz 15.8 zbiórki na mecz, w tym aż 4 piłki zbiera na atakowanej tablicy. Swój rytm po kontuzji odzyskuje Elena Tsineke. Reprezentantka Grecji ma drugie najlepsze +/- w zespole – +13.3. Lepsza od niej pod tym względem jest tylko Stephanie Jones, z którą na parkiecie gorzowianki są lepsze od przeciwniczek o 17.3 punktu. Sylwetki amerykańskiej skrzydłowej nie trzeba specjalnie przybliżać – przez dwa sezony spędzone we Wrocławiu miejscowi fani doskonale wiedzą, co prezentuje 25-letnia podkoszowa. Fani 1KS-u bez dwóch zdań znają też wszystkie mocne strony Anny Jakubiuk. Defensywa Ślęzy z pewnością będzie musiała uważać także na Norę Wentzel, 22-letnia zawodniczka z Węgier może i nie imponuje liczbami tak, jak wymieniony wcześniej kwartet, ale i ją stać na zdobycie ponad 20 punktów w meczu czy rozdanie kilku ważnych asyst.

Ta krótka prezentacja dobitnie pokazuje, jak wiele opcji w ofensywie ma do swojej dyspozycji trener Dariusz Maciejewski. Nic zatem dziwnego, że ze średnią 81.9 punktu na mecz gorzowianki są najlepszą ofensywą w Orlen Basket Lidze Kobiet. Na trzecim miejscu w tym zestawieniu plasują się gospodynie niedzielnego starcia, zatem mecz Ślęzy z PSI Eneą może obfitować w udane akcje i być prawdziwym festiwalem gry w ataku. Wrocławiankom w osiągnięciu średniej na poziomie 79.6 oczka pomogło aż 91 punktów zdobytych w Sosnowcu. Powtórka z wygranej 91:59 nad niepokonanym wówczas na własnym parkiecie zespołem z Sosnowca – mile widziana, ale na pewno trudna do powtórzenia. Uczula na to trener Arkadiusz Rusin.

– Mecz z Sosnowcem jest już za nami. Przed nami kolejne spotkanie, na które ta wygrana w Sosnowcu nie ma żadnego wpływu. Inny rywal, inny styl grania, musimy się inaczej przygotować. Gorzów ostatnie dwa mecze rozegrał bardzo dobrze. To nie będzie łatwe spotkanie, bo Gorzów to jak na nasze warunki bardzo trudny rywal. Pamiętajmy, że zespoły, które grają w europejskich pucharach są trochę inaczej budowane, bo puchary to zachęta dla zawodniczek o nieco wyższej renomie. Dodatkowo zyskują dużo doświadczenia grając w Eurolidze czy EuroCupie, bo to granie co trzy dni, mobilizacja i gotowość co trzy dni. To buduje doświadczenie zespołu. My mamy za to więcej czasu na przygotowanie się pod konkretnego przeciwnika. Będziemy starali się zagrać jak najlepszą koszykówkę, ograniczyć nasze błędy, które zdarzają się nam od początku sezonu – niezmiennie podkreśla szkoleniowiec żółto-czerwonych.

Jedno jest pewne – w ramach 9. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet w KGHM Ślęza Arenie będzie mieć miejsce prawdziwe święto koszykówki. To właśnie tego dnia rozpocznie się nowa era w historii dwukrotnych mistrzyń Polski. Częścią tego wydarzenia po prostu trzeba być.

Mecz Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów zaplanowano na niedzielę, 10 grudnia, na godzinę 18:00. Odbędzie się on w KGHM Ślęza Arenie przy ul. Kłokoczyckiej 1 – naprzeciwko kąpieliska Kłokoczyce. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Ze względu na duże zainteresowanie, organizatorzy apelują o wcześniejsze pojawienie się na trybunach, żeby nie ominąć żadnej akcji spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali, w Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – #Kłokoczyce oraz parking użyczony dzięki uprzejmości firmy Whirlpool. Na Facebooku KGHM Ślęza Areny dostępne są wszystkie niezbędne dla kibica informacje.

Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.