Mecz wielkiej wagi – Ślęza podejmie AZS UMCS Lublin

W sobotę 17 lutego o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Spotkanie to ma ogromne znaczenie dla układu tabeli po sezonie zasadniczym, co zapowiada wielkie emocje.

Po wygranej nad MB Zagłębiem Sosnowiec koszykarki Ślęzy umocniły się na 4. miejscu w tabeli, korzystając przy tym z przegranej sobotnich rywalek z PSI Eneą AJP Gorzów Wielkopolski. Na trzy mecze przed końcem pierwszego etapu rozgrywek Ślęza ma dwa mecze przewagi nad AZS-em UMCS-em, zatem triumf w sobotę przesądziłby o przewadze 1KS-u nad lubliniankami po sezonie zasadniczym. Ponadto wciąż możliwy jest jeszcze rozwój wydarzeń, w którym wrocławianki finiszują na trzecim miejscu w tabeli – do tego oczywiście również niezbędna jest wygrana w najbliższym meczu. O to naturalnie nie będzie łatwo, bo choć lubelski AZS musiałby wygrać wszystkie trzy mecze, żeby przegonić Ślęzę, to także i ten wariant nie jest wykluczony, co potęguje motywację podopiecznych Krzysztofa Szewczyka.

Zespół z Lublina opiera swoją moc na strefie podkoszowej, gdzie prym wiodą Elin Gustavsson oraz Kylee Shook. Obie legitymują się bardzo podobnymi średnimi – Szwedka 15.1 punktu, 7.8 zbiórki, Amerykanka zaś 14.1 punktu i 6 zbiórki. Różni się jednak sposób zdobywania punktów – Gustavsson woli atakować pomalowane i tam szukać swoich okazji na punkty, z kolei Shook preferuje grę na dystansie, trafiając 1.5 trójki na mecz. Dzięki temu dobrze się uzupełniają i obrona 1KS-u będzie musiała ciężko pracować żeby poradzić sobie z tym duetem.

Zagraniczny kwartet uzupełniają zawodniczki obwodowe z USA, Bria Goss i Veronica Burton. Przy zdrowych podkoszowych Goss to pierwsza zawodniczka wchodząca z ławki, ale i tak spędza na parkiecie blisko 28 minut, zdobywając 13.5 punktu, do których dokłada 3.6 zbiórki oraz 2.5 asysty. Burton to wszechstronna rozgrywająca, potrafiąca odcisnąć swoje piętno na meczu na wiele różnych sposobów. Dysponuje doskonałym przeglądem pola, potrafi także bez problemów znaleźć drogę pod kosz i często rywalki muszą się uciekać do faulów, żeby zatrzymać ataki 23-letniej amerykanki w strefę podkoszową. W polskiej rotacji główne role odgrywają Aleksandra Zięmborska, specjalistka od trudnych rzutów i agresywnej gry oraz Dominika Fiszer, doskonale znana kibicom wrocławskiej Ślęzy. Była rozgrywająca 1KS-u w swoim stylu najpierw szuka okazji do podania, a dopiero potem myśli o swoich szansach na punkty, o czym najlepiej świadczy fakt że rozdaje więcej asyst na mecz (6.2) niż zdobywa punktów (5.6). Potrafi jednak bez problemów zrobić jedno i drugie, o czym najlepiej przekonała się Ślęza w grudniowym starciu obu drużyn. Wówczas Fiszer zagrała całe 40 minut i poprowadziła AZS UMCS do wygranej 73:61 kończąc mecz z 15 punktami, 8 zbiórkami i 6 asystami.

Lublinianki będą oczywiście chciały wygrać we Wrocławiu, ale w najgorszym wypadku nie dopuścić do porażki większej niż 12 oczek. Jest bowiem prawdopodobne, że na koniec sezonu zasadniczego Ślęza i AZS będą miały ten sam bilans spotkań, a wtedy o końcowym rozstawieniu zadecydują mecze bezpośrednie. To tylko dodaje pikanterii sobotniemu starciu. Ze skali wyzwania, z jakim przyjdzie się zmierzyć żółto-czerwonym w sobotni wieczór w KGHM Ślęza Arenie zdają sobie sprawę zarówno zawodniczki, jak i sztab szkoleniowy 1KS-u.

– To będzie bardzo trudne spotkanie, ale też wiemy, co towarzyszy temu spotkaniu. Wygrana gwarantuje nam 4. miejsce i nic się już złego nie powinno wydarzyć. To jednak nie będzie łatwe do zrobienia – uczula trener Arkadiusz Rusin.

– Jest to bardzo niewygodny, kompletny wręcz zespół. Myślę, że przed nami bardzo ciężkie starcie, ale zrobimy wszystko, żeby przygotować się do tego spotkania jak najlepiej i walczyć w każdym posiadaniu – podkreśla z kolei kapitan Ślęzy Martyna Pyka.

– Lublin ma bardzo mocne zawodniczki na każdej pozycji. Będzie to ciężki mecz dla nas, ale postawimy twarde warunki. Gramy u nas, mamy przewagę hali i wierzymy, że kibice licznie nas wesprą, niosąc nas do kolejnego zwycięstwa – mówi Natalia Kurach.

Starcie 20. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet zapowiada się niezwykle emocjonująco. Temperatura tej konfrontacji powinna być wysoka od pierwszych do ostatnich minut, co właściwie gwarantuje niesamowite widowisko i bardzo ciekawe spotkanie. Po przegranym meczu w Lublinie koszykarki Ślęzy były gotowe wyjść na parkiet od razu, żeby zrewanżować się za bardzo słaby występ z mistrzyniami Polski. Ta motywacja tkwi w nich do dziś, a chęć wyrównania rachunków jest bardzo duża. Czy to jednak wystarczy do pokonania podrażnionych mistrzyń Polski? Faworytem tego spotkania wydają się być lublinianki, które z pewnością od samego początku wyjdą na parkiet z typową dla zespołów Krzysztofa Szewczyka determinacją i agresją w obronie. Każda z zawodniczek Ślęzy będzie musiała dać z siebie wszystko, ale dla takich meczów jak ten gra się w koszykówkę. Jedno jest pewne – w KGHM Ślęza Arenie będzie się działo.

Mecz Ślęza Wrocław – Polski Cukier AZS UMCS Lublin rozpocznie się w sobotę, 17 lutego o godzinie 18:00. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza pokonuje Zagłębie i jest bliżej czwórki

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały MB Zagłębie Sosnowiec 74:60 w meczu 19. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet i są coraz bliżej zakończenia sezonu zasadniczego w czołowej czwórce.

Pierwsze punkty zdobyła drużyna gości, ale błyskawicznie w odpowiedzi siedem oczek rzuciły koszykarki Ślęzy i wyszły na prowadzenie. W początkowym etapie meczu zespół z Sosnowca dotrzymywał kroku gospodyniom, odpowiadając na każdą skuteczną akcję wrocławianek. Trzypunktowe rzuty Batabe Zempare oraz Aleksandry Wojtali przybliżały MB Zagłębie do remisu, lecz dopiero za sprawą rzutów osobistych amerykańskiej skrzydłowej na tablicy wyników było 15:15. W zespole Ślęzy absolutnie nie do zatrzymania w pierwszej kwarcie była Martyna Pyka, która co chwilę powiększała swój dorobek punktowy. Ostatecznie za sprawą trójki na 22 sekundy przed końcem jej licznik zatrzymał się na 13 oczkach.

Po wznowieniu gry inicjatywę wciąż miały wrocławianki, które szybko zabrały się za powiększanie prowadzenia. Na skuteczne wejście pod kosz Angel Baker odpowiedziała Zempare, ale gdy z półdystansu trafiła Pyka, za trzy przymierzyła Aleksandra Mielnicka, trener Jordi Aragones musiał poprosić o czas. Poprawy w grze jego podopiecznych nie było, co wykorzystały koszykarki Ślęzy, a konkretnie Mielnicka, która ponownie trafiła za trzy na 32:20 dla gospodyń. Dopiero w tym momencie coś drgnęło w zespole Zagłębia, który odrobił część strat. Żółto-czerwone jednak szybko zatrzymały zryw swoich rywalek i bez większych problemów dokończyły pierwszą połowę spotkania na dziewięciopunktowym prowadzeniu.

Na początku drugiej części meczu znów brylowała Pyka, zdobywając cztery z pierwszych sześciu punktów Ślęzy. Dwa oczka dołożyła Alexa Held, która przed przerwą zdobyła tylko cztery punkty, a serię 7:0 zwieńczyła Angel Baker celnym rzutem osobistym. Wrocławianki wyszły na prowadzenie 47:31 i wydawało się, że przełamały opór rywalek, przejmując pełną kontrolę nad spotkaniem. Zamiast tego sosnowiczanki odpowiedziały swoimi siedmioma oczkami, ale w dwóch kolejnych akcjach dwukrotnie za trzy trafiła Held i znowu o czas musiał prosić trener Aragones. Tym razem przyniósł on pożądany efekt i jeszcze jedną serię punktową 7:0.

Efekt? Time-out dla trenera Arkadiusza Rusina, po którym za trzy trafiła Digna Strautmane, kolejną trójkę powinna też dołożyć Pyka, lecz sędziowie dopatrzyli się faulu ofensywnego Natalii Kurach. Po 10 minutach jazdy na koszykarskim rollercoasterze Ślęza nieznacznie powiększyła swoje prowadzenie, ale w żadnym wypadku zwycięstwo wrocławianek nie było pewne.

Zwłaszcza, że w pierwszych momentach czwartej kwarty ofensywa Ślęzy się zatrzymała. Na szczęście dla gospodyń punktów nie potrafiły zdobyć także rywalki – stać je było wyłącznie na dwa oczka Jessici January z linii rzutów osobistych. Przełamanie 1KS-u nastąpiło za sprawą Held, która dodała jeden punkt do swojego dorobku. Na ten rzut odpowiedziała Quinn Urbaniak-Dornstauder, trafiając za dwa. Środkowa MB Zagłębia nie pomyliła się także z dystansu w odpowiedzi na trzypunktowe trafienie Mielnickiej. Na pięć minut przed końcem meczu żółto-czerwone wreszcie postawiły kropkę nad i. Najpierw zza łuku przymierzyła Held, a w kolejnej akcji pod kosz przebiła się Angel Baker. To dało wrocławiankom prowadzenie 67:54, które przed końcem meczu udało się powiększyć o jeszcze jedno oczko.

Zwycięstwo Ślęzy od połowy drugiej kwarty nie było przesadnie zagrożone. Zawodniczki 1KS-u mogą mieć jedynie pretensje do samych siebie za to, że nie przesądziły losów tej rywalizacji nieco wcześniej niż w jej końcowych fragmentach. Ostatecznie nie miało to jednak większego znaczenia, bo Zagłębiu brakowało kilku udanych akcji z rzędu, żeby wrócić do meczu. Zrywy przyjednych skutecznie przerywały gospodynie – podopieczne Arkadiusza Rusina trafiały ważne rzuty wtedy, kiedy tego potrzebowały.

Wygrana nad MB Zagłębiem w połączeniu z przegraną Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin z PSI Eneą Gorzów przybliżyła Ślęzę do zajęcia miejsca w czołowej czwórce Orlen Basket Ligi Kobiet po sezonie zasadniczym. Dzięki zwycięstwu VBW Arki nad KGHM BC Polkowice wrocławianki pozostają także w walce o 3. pozycję po 22 kolejkach. Żółto-czerwone muszą „tylko” wygrać wszystkie trzy mecze do końca sezonu przy dwóch porażkach drużyny z Gorzowa. Zadanie trudne, ale mimo wszystko nie niemożliwe. Kolejny krok w kierunku ugruntowania swojej pozycji w TOP 4 zespół z Wrocławia może postawić już w sobotę. Tego dnia o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie dojdzie do starcia Ślęzy z mistrzyniami Polski z Lublina. Stawka tego meczu jest ogromna.

Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec 74:60 (22:18, 18:13, 18:16, 16:13).
Ślęza: Pyka 19, Held 19, Mielnicka 10, Baker 9, Kurach 8, Nunn 6 (14 zb), Strautmane 3, Stefańczyk 0. Mońko, Wińkowska, Furman, Skowron DNP.
MB Zagłębie: Zempare 15, Q. Urbaniak-Dornstauder 15, January 12, Wnorowska 6, Wojtala 5, Wadoux 5, Marciniak 2, Jarząb 0. Czyżewska, Z. Urbaniak-Dornstauder, Ryng DNP.

Zaczynamy grę o „czwórkę” – Ślęza podejmie Zagłębie

W środę, 14 lutego o godzinie 18:00 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą przed własną publicznością MB Zagłębie Sosnowiec. Spotkanie to rozpoczyna serię czterech arcyważnych starć, które wrocławianki rozegrają na przestrzeni najbliższych 9 dni. 

Ślęza wciąż walczy o miejsce w czołowej czwórce i przewagę własnego parkietu przynajmniej w pierwszej rundzie skondensowanych play-offów Orlen Basket Ligi Kobiet. Miejsca na potknięcia praktycznie nie ma, bo tuż za plecami wrocławianek znajdują się drużyny z Lublina i Sosnowca właśnie. Wrocławianki są w najlepszej sytuacji, mając jedno zwycięstwo więcej od obu zespołów, a ponadto dwie porażki mniej od sosnowiczanek, którym do końca pierwszej fazy rozgrywek zostały już tylko trzy mecze. Z drugiej strony przy korzystnym układzie spotkań wciąż teoretycznie możliwe jest zajęcie przez żółto-czerwone trzeciego miejsca po sezonie zasadniczym. Wymagałoby to jednak perfekcyjnej formy 1KS-u i bardzo mało prawdopodobnego rozwoju wydarzeń, stąd też znacznie lepiej jest się skupić na rywalizacji o TOP 4. Tu wszystko jest w rękach podopiecznych Arkadiusza Rusina, które pierwszy krok do czołowej czwórki muszą postawić już w środowy wieczór.

Naprzeciwko wrocławianek stanie MB Zagłębie Sosnowiec, które po kryzysie formy na przestrzeni grudnia i stycznia wraca do dobrej dyspozycji. Podopieczne Jordiego Aragonesa w ostatnim czasie pokonały PSI Eneę Gorzów Wielkopolski 80:73 i dwukrotnie toczyły zacięte boje z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin – raz w lidze, raz w Suzuki Pucharze Polski. Ostatecznie dwukrotnie triumfowały lublinianki, dla których zwłaszcza ligowe starcie było istotne, bowiem zagwarantowało im przewagę bezpośrednich spotkań i w przypadku równego bilansu na koniec sezonu zasadniczego to właśnie podopieczne Krzysztofa Szewczyka zajmą wyższe miejsce od MB Zagłębia. Dlatego też tak ważne dla sosnowiczanek są trzy nadchodzące spotkania – ze Ślęzą, KGHM BC Polkowice i Basketem 25 Bydgoszcz. Jeśli koszykarki z Sosnowca chcą wyprzedzić AZS, muszą mieć o jedną wygraną więcej na koniec pierwszej fazy rozgrywek.

Nieznacznym faworytem środowej konfrontacji wydaje się być zespół z Wrocławia, za którym przemawiają dwa aspekty. Pierwszy to przewaga własnego parkietu, drugi to historia starć pomiędzy obiema drużynami. Ślęza nie przegrała z MB Zagłębiem od stycznia 2021 roku, wygrywając pięć kolejnych spotkań w lidze. Zwłaszcza to ostatnie, rozegrane 2 grudnia 2023 roku w Sosnowcu było pokazem siły żółto-czerwonych. Wrocławianki obnażyły wówczas wszystkie braki Zagłębia, również te kondycyjne i zepsuły debiut Jessici January, wygrywając wówczas aż 91:59. Była to ogromna niespodzianka i w żadnym wypadku nie można spodziewać się tak jednostronnego spotkania w sobotni wieczór w KGHM Ślęza Arenie.

Po powrocie do zdrowia Jessica January, tak jak i cały zespół, zagrała kiepsko przeciwko Ślęzie (9 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty), ale w następnych spotkaniach prezentowała już poziom, do którego przyzwyczaiła kibiców koszykówki przez niemalże cztery lata. Obecnie 29-letnia rozgrywająca notuje 15.7 punktu, 6.8 zbiórki i 5.9 asysty. To średnie gorsze niż w zeszłym sezonie, kiedy to była blisko niesamowitego osiągnięcia jakim jest średnie triple-double na przestrzeni sezonu, ale można to zrzucić na karb mniejszej liczby minut na mecz – 28 teraz w porównaniu do 37 w poprzednim sezonie. Co ciekawe, z January na parkiecie Zagłębie jest gorsze od swoich rywalek o 1.7 punktu. Drugą zawodniczką z USA w składzie sosnowiczanek jest Batabe Zempare, która zdobywa średnio 14.7 punktu, do czego dokłada co spotkanie około 7 zbiórek. Bardzo podobnie wyglądają statystyki Quinn Urbaniak-Dornstauder – 12.9 oczka, 7.5 zbiórki. Ten duet podkoszowych wielokrotnie pokazywał swoją moc i z pewnością będzie chciał to zrobić jeszcze raz w środowy wieczór. Z kolei oprócz January uwagę obwodowych zawodniczek Ślęzy będzie przyciągać Zoe Wadoux, francuska snajperka wyborowa. 23-letnia rzucająca ma na koncie sześć meczów z co najmniej trzema trafionymi trójkami i można zakładać, że za cel na środę postawi sobie dodanie kolejnego takiego meczu oraz zrehabilitowanie się za zaledwie pięć oczek zdobytych w grudniu.

Podstawową młodzieżową koszykarką MB Zagłębia jest Klaudia Wnorowska, spędzająca na parkiecie blisko 28 minut. Przekłada się to na 8.8 punktu, 3 zbiórki oraz 2.2 asysty na mecz – wynik zdecydowanie najlepsze w karierze. Jej EVAL w wysokości 7.8 to trzeci najwyższy wskaźnik wśród zawodniczek U-23, Wnorowska przegrywa jedynie z Natalią Kurach ze Ślęzy i Kamilą Borkowską z VBW Arki. Trzon polskiej rotacji stanowią Marzena Marciniak i Aleksandra Wojtala, co mecz delegowane do gry na kilkanaście minut. Marciniak doskonale zaprezentowała się w wygranym meczu z PSI Eneą Gorzów, zdobywając aż 15 punktów. Z kolei Wojtala swój najlepszy mecz zagrała w przegranym 87:88 meczu z Eneą AZS-em Politechniką Poznań, kiedy to miała 10 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty. Jednak w uśrednionym spojrzeniu obie Polki zdobywają mniej niż 5 oczek na mecz.

W statystycznym ujęciu obie drużyny nie różnią się znacząco, jedynie w aspekcie wymuszanych fauli Zagłębie ma sporą przewagę nad Ślęzą i na to z pewnością wrocławianki muszą zwrócić uwagę. Starcia 1KS-u z sosnowiczankami zazwyczaj gwarantują spore emocje, a także wiążą się z wysokim poziomem sportowym. Kibice, którzy zajmą miejsca na trybunach KGHM Ślęza Areny powinni obejrzeć bardzo dobre widowisko, zwłaszcza, że jego stawka jest bardzo wysoka.

Mecz Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec rozpocznie się w środę, 14 lutego o godzinie 18:00. Odbędzie się on w KGHM Ślęza Arenie przy ul. Kłokoczyckiej 1. Ze względu na trwający protest rolników klub zachęca kibiców do wcześniejszego wyjazdu z domów, żeby nie ominąć żadnej akcji spotkania. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Arka dała Ślęzie bolesną lekcję koszykówki

Koszykarki Ślęzy Wrocław dostały zimny prysznic, przegrywając z VBW Arką Gdynia aż 42:83 w meczu 18. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet.

Wrocławianki dobrze zaczęły to spotkanie, pierwsze pięć punktów zdobyła Alexa Held. Na akcje Kamili Borkowskiej oraz Rennii Davis odpowiedziały Natalia Kurach oraz Digna Strautmane, ale prowadzenie Ślęzy utrzymało się tylko kilka chwil. Dwa rzuty osobiste Marissy Kastanek oraz druga trójka Davis doprowadziły do remisu, zaś layup Barbory Wrzesiński dał gdyniankom prowadzenie. Na koniec pierwszej kwarty dwukrotnie łatwe punkty zdobyła Kamila Borkowska i zespół VBW Arki skończył tę część meczu z przewagą 16:12.

Ślęza nie miała odpowiedzi na akcje Arki prowadzące do rzutów trzypunktowych. Na początku drugiej odsłony zza łuku trafiły Kamila Podgórna oraz Mikayla Cowling i przyjezdne prowadziły już 22:14. Przy stanie 26:17 trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, ale nie przyniósł on efektu – różnica punktowa rosła w bardzo szybkim tempie. Tylko w jednym momencie wrocławianki dotrzymały kroku rywalkom. Angel Baker trzykrotnie szybko przebiła się pod kosz, żeby utrzymać dystans do przeciwniczek. Reszta zespołu nie była w stanie pójść za tym dobrym fragmentem, a na domiar złego pierwszą połowę meczu zakończyła trójką Cowling.

Jeśli w przerwie koszykarki i kibice Ślęzy mieli nadzieję na odrobienie strat, to zespół gości szybko pozbawił wszystkich złudzeń. Na początku trzeciej kwarty Arka przeprowadziła serię 9:2, powiększając swoją przewagę do 20 oczek. Chwilę później gdynianki zdobyły 10 punktów bez odpowiedzi żółto-czerwonych i losy spotkania były definitywnie rozstrzygnięte. Jedyną kwestią do ustalenia w ostatnich 13 minutach pozostał końcowy wynik.

Arka po przygodach w dwóch ostatnich meczach nie zamierzała zwalniać tempa, czego najlepszym dowodem były dwie trójki Podgórnej na rozpoczęcie czwartej kwarty. Dwukrotnie w krótkim odstępie czasu z półdystansu trafiła Davis i było już 69:34 dla gdynianek. Zawodniczki Ślęzy były kompletnie zdemotywowane i pozbawione zarówno wiary, jak i pomysłu na sforsowanie świetnie funkcjonującej defensywy swoich rywalek. Te do samego końca grały agresywnie i skutecznie, co przełożyło się na efektowne, 41 punktowe zwycięstwo.

Ślęza została rozbita niemal tak, jak w pierwszym meczu sezonu. Gdynianki obnażyły wszystkie braki podopiecznych Arkadiusza Rusina po obu stronach parkietu. Ta bolesna lekcja koszykówki musi przełożyć się na zwiększoną motywację przed kluczową fazą sezonu. Prezentując taką dyspozycję nie można myśleć o czymś więcej niż pierwszej rundzie play-off. Wrocławianki rozjechały się na krótką przerwę, a już 14 lutego zagrają kolejny niezwykle ważny mecz. Tym razem do KGHM Ślęza Areny przyjedzie MB Zagłębie Sosnowiec, które będzie chciało zrewanżować się za dotkliwą porażkę z grudnia i pozostać w walce o czołową czwórkę OBLK.

Ślęza Wrocław – VBW Arka Gdynia 42:83 (12:16, 12:21, 10:22, 8:24).
Ślęza: Baker 14, Held 12, Nunn 7, Strautmane 5, Pyka 2, Kurach 2, Stefańczyk 0, Mielnicka 0. Mońko, Wińkowska, Skowron DNP.
VBW Arka: Davis 15, Podgórna 15, Borkowska 12, Cowling 11, Kastanek 10, Wrzesiński 8, Żytkowska 6, Miskiniene 3, Szymkiewicz 3, Puter 0, Bazan 0.

Koszykarki Ślęzy przed bardzo trudnym zadaniem

W sobotę, 27 stycznia o godzinie 18:00 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą VBW Arkę Gdynia w meczu 18. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Pojedynek ten jest niezwykle ważny w kontekście zbliżającej się coraz większymi krokami fazy play-off. 

Już za miesiąc o tej porze rozpocznie się decydujący etap sezonu 2023/2024. Do rozegrania zostało jeszcze pięć kolejek, z których każda będzie miała ogromne znaczenie. Wciąż może dojść do licznych przetasowań w tabeli i z meczu na mecz sytuacja może ulegać diametralnej zmianie. O ile przewaga KGHM BC Polkowice na pierwszym miejscu wydaje się być bezpieczna, tak losy miejsc 2-6 mogą się ważyć do samego końca. W samym środku tego zamieszania są koszykarki Ślęzy Wrocław, które mogą równie dobrze zakończyć sezon zasadniczy na 2. pozycji, jak i na 6. miejscu. Co najważniejsze, wrocławianki mają wszystko w swoich rękach – wystarczy „tylko” wygrać cztery z pięciu spotkań. Żółto-czerwone koncentrują się jednak na każdym kolejnym spotkaniu, zwłaszcza, że terminarz staje się bardzo trudny. Pierwszym z pięciu kluczowych starć będzie pojedynek z VBW Arką Gdynia. W pierwszym meczu, rozgrywanym nad morzem, gospodynie zwyciężyły 83:68, co tylko pokazuje skalę wyzwania, przed którym znajdą się zawodniczki Ślęzy w sobotni wieczór.

– Gramy z zespołem, który jeszcze niedawno mierzył się w EuroCupie z Wenecją, który walczy o jak najlepsze miejsce przed play-offami, bo tak naprawdę są wciąż w walce o miejsca 2-3. Już pierwszy mecz pokazał nam, że to drużyna, która ma szeroki skład i na każdej pozycji są wyżsi od na – to są nasze bolączki przed tym spotkaniem – mówi trener Arkadiusz Rusin.

Główną siłą Arki jest naturalnie zagraniczny kontyngent. Liderką zespołu prowadzonego przez Philipa Mestdagha jest Rennia Davis, mierząca 188 centymetrów silna skrzydłowa, która jednak doskonale radzi sobie zarówno w roli rzucającej, jak i w grze na piłce. Amerykanka właściwie gwarantuje blisko 20 punktów na mecz na świetnej skuteczności – trafia 53% swoich rzutów. Do tego zbiera 7.3 piłki na mecz, rozdaje również 2.5 asysty, co czyni z niej nie tylko gwiazdę Arki, ale i całej Orlen Basket Ligi Kobiet. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę również na Mikaylę Cowling – 26-letnia skrzydłowa spędza na parkiecie zaledwie 22 minuty, ale w żadnym wypadku nie przeszkadza jej to w notowaniu bardzo dobrych występów. Średnio zdobywa 10.8 punktu na mecz, dokłada do tego 5.3 zbiórki oraz 2.7 asysty. Jej największym problemem jest brak stabilności formy. Cowling potrafi zdobyć blisko 20 oczek w jednym meczu, żeby w kolejnym mieć na koncie tylko cztery. Ta nieprzewidywalność czyni z niej niezwykle niebezpieczną zawodniczkę, gdyż każde kolejne spotkanie może być tym, w którym „odpali”.

Kibice żeńskiej koszykówki bardzo dobrze znają europejski duet koszykarek Arki. Mowa oczywiście o Laurze Miskiniene oraz Barborze Wrzesiński. Litwinka dzieli i rządzi w pomalowanym, zaś Słowaczka jest mistrzynią pick and rolla oraz znajdowania sobie i swoim koleżankom okazji do zdobycia łatwych punktów. Miskiniene będzie we Wrocławiu szukać kolejnego, piątego już w tym sezonie double-double, zaś Wrzesiński z pewnością będzie chciała powtórzyć występ z listopada, kiedy to przeciwko Ślęzie zdobyła 21 punktów i rozdała siedem asyst. Pod koszem oprócz Miskiniene bryluje Kamila Borkowska, która robi świetny użytek ze swoich warunków fizycznych. Mierząca 201 centymetrów środkowa drugi sezon z rzędu notuje średni ponad 10 punktów i 6 zbiórek na mecz, co przekłada się na czwarty EVAL w drużynie – bardzo zbliżony do wyników osiąganych przez Miskiniene oraz Cowling. Tradycyjnie obrona Ślęzy będzie musiała uważać na Marissę Kastanek, mistrzynię Polski z zespołem 1KS-u. Reprezentantka Polski niezmiennie jest w stanie trafić kilka trójek na mecz, a swoim zaangażowaniem i doświadczeniem napędza resztę zespołu. Cennymi ogniwami rotacji Arki są także Kamila Podgórna, Julia Bazan czy też inna była koszykarka wrocławianek, Bożena Puter.

Gdynianki mają zatem szeroką kadrę i wiele różnych sposobów na pokonanie defensywy rywalek. Pewnym jest, że koszykarki Ślęzy Wrocław mają przed sobą bardzo trudne zadanie. Jak zawodniczki i sztab podchodzą do tego spotkania?

– Nastroje są bardzo dobre, tak jak i atmosfera w zespole – mówi Natalia Kurach. – Przygotowujemy się do tego spotkania już od trzech dni. Postaramy się, żeby zagrać jak najlepszy mecz. Chcemy wziąć rewanż za tę porażkę, ten mecz był dość wyrównany, a gdzieś nam wtedy uciekła końcówka. Chcemy jutro zagrać na naszych warunkach i w naszym tempie – podkreśla podkoszowa Ślęzy.

– Musimy przygotować to, co staramy się przez ten tydzień zrobić – zabezpieczyć pewne rzeczy w defensywie. Wszystkich zawodniczek na pewno nie jesteśmy w stanie pobronić, ale wiemy, kto jest najgroźniejszy. Też nie możemy otworzyć ich na obwodzie, bo to najlepiej rzucający za trzy zespół w lidze. Nie tylko zawodniczki obwodowe, ale i Cowling czy Davis potrafią seryjnie zdobywać trójki, co pokazał mecz w Lublinie, gdzie wpadło im 14 trójek – zwraca uwagę szkoleniowiec Ślęzy.

Jednym z kluczowych aspektów sobotniego starcia będzie rywalizacja na tablicach. Gdynianki średnio zbierają o 10 piłek więcej niż swoje przeciwniczki i w listopadowym starciu obu drużyn wygrały bitwę na deskach 37:28. Przewaga Arki w kontekście warunków fizycznych i głębi składu pod koszem jest niepodważalna, zwłaszcza biorąc pod uwagę przedłużającą się absencję Schaquilli Nunn. Występ amerykańskiej środkowej stoi pod znakiem zapytania. To oznacza, że reszta zawodniczek Ślęzy będzie musiała ponownie dać z siebie jeszcze więcej. Doskonale wie o tym Natalia Kurach.

– Stawiamy nacisk na ograniczenie ich ofensywy oraz na naszą skuteczną grę w obronie. Przede wszystkim musimy zwrócić uwagę na nasz defense i nasze zastawienie. Gdynia to praktycznie jeden z najlepiej zbierających zespołów w lidze, na deskach są bardzo mocni, więc przed nami ciężka praca w tym aspekcie. Oczywiście musimy grać swoją koszykówkę tak, jak potrafimy to zrobić najlepiej – mówi reprezentantka Polski.

– Od początku tego tygodnia zwracaliśmy na to uwagę, pokazywaliśmy to na video, że nawet jak dobrze pobronimy, a nie zabezpieczymy naszej tablicy, to będzie problem. Tu nie chodzi o same ponowienia, ale po prostu mają przewagę wzrostu i tu nie wystarczy tylko zastawić, ale trzeba odrzucić te wysokie koszykarki od kosza – uczula Rusin.

Faworytem sobotniego pojedynku są koszykarki z Gdyni, ale w żadnym wypadku nie przekreśla to szans Ślęzy. Żółto-czerwone z pewnością stać na zwycięstwo i zakończenie maratonu siedmiu spotkań w niewiele ponad miesiąc w dobrych humorach. Do tego będzie jednak potrzeba wytężona praca i koncentracja przez całe 40 minut – gdynianki w tym sezonie nie przegrały wyższą różnicą niż sześć punktów. To zapowiada walkę do samego końca o każdą piłkę, przed dwutygodniową przerwą od spotkań trzeba będzie zostawić na parkiecie KGHM Ślęza Areny absolutnie wszystko żeby osiągnąć sukces.

Mecz Ślęza Wrocław – VBW Arka Gdynia rozpocznie się w sobotę, 27 stycznia o godzinie 18:00. Odbędzie się on w KGHM Ślęza Arenie przy ul. Kłokoczyckiej 1 – naprzeciwko kąpieliska Kłokoczyce. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.