Ślęza rozpoczyna ostatnią prostą sezonu zasadniczego
Koszykarki Ślęzy Wrocław w środę o godzinie 20:00 zmierzą się na wyjeździe z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Żółto-czerwone wkraczają w decydującą fazę sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi Kobiet.
Podopieczne Arkadiusza Rusina w końcu wracają do gry. Za nimi niemalże miesiąc bez meczu ligowego – ostatni odbył się 29 stycznia w Gdyni. Potem było wymuszone przełożenie ligowej kolejki spowodowane przerwą na kadrę, następnie sama przerwa, a w miniony weekend Ślęza pauzowała z urzędu. Był czas na odpoczynek, ale i bardzo dużo czasu na pracę.
– W związku z tym, że zawodniczki były na meczach reprezentacji nie mieliśmy pełnego składu, był turniej 3×3, więc ta praca była skupiona bardziej na indywidualnych rzeczach. Od wtorku szykowaliśmy się na mecz z Lublinem. Mieliśmy na tyle dużo czasu przed tym meczem, że dobrze rozpracowaliśmy rywali – mówi trener Arkadiusz Rusin.
Na tę chwilę trudno przewidzieć, jak ostatecznie ułoży się tabela Ekstraklasy. Niektóre zespoły mają już 19 z 20 rozegranych spotkań, Ślęza z kolei tylko 16. Najważniejsza informacja jest taka, że wrocławianki mają już praktycznie pewien awans do fazy play-off. Wciąż jednak nie wiadomo, z którego miejsca będą rywalizować w kolejnym etapie rozgrywek. Najbardziej prawdopodobne jest zajęcie 8. miejsca, lecz niewykluczone, że zawodniczki 1KS-u zakończą sezon zasadniczy na 6. bądź 7. pozycji. Kluczowe jest jutrzejsze spotkanie w Lublinie, które żółto-czerwone muszą wygrać, jeśli chcą być dalej w grze o wyższe lokaty.
– Po zwycięstwie z Gdynią dostałyśmy skrzydeł i uwierzyłyśmy, że możemy walczyć z każdym przeciwnikiem, który nam został do końca sezonu. Damy z siebie wszystko i mamy nadzieję, że wyjdziemy z najważniejszych konfrontacji zwycięsko – mówi Patrycja Jaworska.
A przed nimi bardzo trudne wyzwanie, ponieważ rywalki, drużyna Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin, planuje przypuścić atak na 3. miejsce po pierwszej fazie rozgrywek, mając wszystkie karty w ręku. Lublinianki muszą pokonać Ślęzę i VBW Arkę Gdynia, co da im 12 zwycięstw i przewagę własnego parkietu w ćwierćfinałach Energa Basket Ligi Kobiet. To oznacza, że podopieczne Krzysztofa Szewczyka na pewno wyjdą zmotywowane i zdeterminowane, aby zwyciężyć.
Pierwszy mecz pomiędzy obiema drużynami zakończył się wynikiem 65:59 dla AZS-u UMCS-u, ale od tego czasu zespół z Lubelszczyzny stał się tylko mocniejszy. Ze składu, który w listopadzie zdobył Wrocław, nie ma już Nii Clouden, Elsy Paulsson Glantz i kontuzjowanej Anny Wińkowskiej. Ich minuty przypadły w udziale Sparkle Taylor, Tetianie Yurkevichus oraz Aleksandrze Zięmborskiej. Zwłaszcza Taylor, która przeszła do AZS-u z Basketu 25 Bydgoszcz, jest bardzo ważną zawodniczką w układance trenera Szewczyka. Amerykanka to królowa gry na półdystansie – ma niesamowitą łatwość znajdowania sobie pozycji do rzutu i trafiania nawet najtrudniejszych prób. Trafia aż 7.3 rzutu za dwa, przy zaledwie 0.2 celnej próby na mecz z dystansu. To statystyki typowe dla podkoszowej, nie dla dynamicznej rzucającej, ale Taylor nie ma z tym większego problemu.
Drugą zawodniczką z USA, którą trzeba określić mianem liderki drużyny z Lublina jest Natasha Mack. Środkowa AZS-u zdobywa 16.7 punktu na mecz, do tego zbiera 10.6 piłek i blokuje średnio 1.5 rzutu na spotkanie. Jej warunki fizyczne (193 centymetry wzrostu) sprawiają, że każda podkoszowa Energa Basket Ligi Kobiet ma problemy z powstrzymaniem 25-latki i z pewnością zawodniczki Ślęzy też będą mieć sporo pracy, żeby ograniczyć poczynania Mack. Na obwodzie poczynaniami swojego zespołu dyryguje Aleksandra Stanacev (12.2 punktu, 7.6 asysty), która nie tylko potrafi znakomicie podać, ale i przymierzyć z dystansu, o czym świadczą 2.2 trójki na mecz. Jej rodaczka, Katarina Zec, dobre mecze przeplata słabszymi, ale na pewno nie można jej zlekceważyć, gdyż w 12 spotkaniach czterokrotnie rzuciła co najmniej trzy trójki. Trzon zespołu uzupełniają wspomniana Zięmborska (9.6 punktu, 3.7 zbiórki), Magdalena Ziętara (7.9 punktu, 3.8 zbiórki), a także Yurkevichus (5 punktów, 7.6 zbiórki) i Olga Trzeciak (4.9 punktu).
– Jest to zupełnie inny zespół niż ten, z pierwszej rundy. Krzysiek wykonał dużo zmian. Potencjał mają duży, ale nie pokazują go w spotkaniach ligowych. Mają za sobą dużo wpadek i na pewno nie są w stabilnej formie w każdym spotkaniu. Ciężko doszukiwać się jednego dominującego ogniwa. Stanacev wszystkim kieruje jako podstawowa jedynka, Mack ma swoją renomę w lidze i drugi sezon gra bardzo dobrze. Dojście Taylor to ważny punkt, bo bierze na siebie bardzo dużo i jest graczem, który potrafi seryjnie zdobywać punkty – mówi Rusin.
– Lublin to przede wszystkim mocna podkoszowa. Będziemy musiały mocno pracować w obronie, pomagać sobie, szczególnie w tym aspekcie. Na pewno jest to bardzo dobry zespół, wszechstronny, dużo zawodniczek może zdobywać punkty. Defensywa bez dwóch zdań będzie naszym kluczem do dobrego rezultatu – dodaje Jaworska.
Lublinianki wygrały swoje ostatnie ligowe spotkanie, pokonując w weekend MKS Pruszków 95:67, ale przed przerwą na kadrę przegrały trzy mecze z rzędu. Lepsze od koszykarek AZS-u były zawodniczki z Sosnowca, Poznania i Warszawy, dając przykład Ślęzie, jak można pokonać faworytki, wciąż aktualne wicemistrzynie Polski. W środowy wieczór można spodziewać się zaciętej batalii, w której wrocławianki wcale nie są bez szans. Podopieczne Arkadiusza Rusina nie mają już nic do stracenia i mogą grać ze spokojnymi głowami, a to może przynieść im korzystny rezultat.
Początek meczu Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław w środę o godzinie 20:00 w hali MOSiR. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi portal emocje.tv. Żeby uzyskać dostęp do transmisji, należy wykupić 30-dniowy abonament w cenie 34 złotych.