Fatalna trzecia kwarta kosztuje Ślęzę wygraną w Sosnowcu
Koszykarki Ślęzy Wrocław poniosły pierwszą porażkę w sezonie 2020/2021, ulegając w wyjazdowym meczu CTL Zagłębiu Sosnowiec 76:79. O losach spotkania przesądziła wysoko przegrana trzecia kwarta.
Pierwsze punkty w spotkaniu zdobyła Anna Jakubiuk, ale dość szybko inicjatywę przejęły gospodynie – najpierw trafiła Jessica January, chwilę potem dwa oczka dołożyła Martyna Czyżewska. Ślęza starała się dotrzymywać kroku wykorzystując od samego początku Stephanie Jones, lecz udane akcje amerykańskiej skrzydłowej nie wystarczyły, żeby prowadzić na starcie meczu wyrównaną walkę z Zagłębiem. Pod drugiej stronie parkietu akcję 2+1 przeprowadziła Czyżewska, po chwili złe podanie Jakubiuk przechwyciła Sydney Wallace i bez problemu zdobyła punkty z kontry na 11:5. Stephanie Jones dołożyła dwa oczka z linii rzutów osobistych, ale gospodynie miały odpowiedź w postaci udanych akcji Katariny Vucković i Martyny Stasiuk. Po tej drugiej trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas.
Wrocławianki po stanowczej reprymendzie od trenera wróciły do gry i wykreowały akcję, po której za trzy punkty trafiła Nikola Dudasova. Kolejne momenty były wymianą szybkich i, co ważniejsze, udanych akcji. Po stronie żółto-czerwonych za odrabianie strat zabrała się Sug Sutton, najpierw nie myląc się z dystansu, a następnie celnie rzucając z półdystansu. Wciąż jednak zawodziła defensywa, co przełożyło się na łatwe punkty January i Wallace. Rozgrywająca CTL Zagłębia trafiła także na 21:15 po 1,5 minuty błędów i niecelnych rzutów z obu stron. Trzypunktowym rzutem skontrowała Julia Tyszkiewicz, ale już w kolejnym posiadaniu Martyna Stasiuk rozmontowała obronę 1KS-u i dograła piłkę do Czyżewskiej, która trafła na 23:18. Ostatnie słowo należało do tej, która otworzyła wynik tego spotkania – Jakubiuk po podaniu Sutton zdobyła kolejne punkty w tym meczu.
Wydawało się, że Ślęza opanowała sytuację po słabym początku, tymczasem po wznowieniu gry za trzy trafiła Martyna Jasnowska, potem dwie kolejne straty Jakubiuk przyniosły punkty Vucković i Wallace – w niespełna minutę prowadzenie Zagłębia urosło do 10 punktów. Wtedy ponownie do pracy zabrała się Sutton – rozgrywająca zespołu z Wrocławia zdobyła pięć kolejnych punktów swojego zespołu. Jej wyczyny wciąż zdawały się na nic, bo cały zespół Ślęzy miał problem z koordynacją poczynań w defensywie, co skrzętnie wykorzystywały rywalki. Po dwóch celnych osobistych Jessici January było 34:25 dla gospodyń.
Od tego momentu w drugiej kwarcie warunki dyktowała już jednak wyłącznie Ślęza. Zaczęło się od łatwych punktów Stephanie Jones, która następnie zablokowała Aleksandrę Wojtalę i uruchomiła kontratak, po którym dwa punkty zdobyła Julia Tyszkiewicz. Trener Adam Kubaszczyk natychmiast zareagował prosząc o czas, ale jego próba odwrócenia losów tego fragmentu meczu okazała się nieudana. Strata w wykonaniu Sydney Wallace pozwoliła Jones na kolejne trafienie, a po chwili amerykańska skrzydłowa Ślęzy zdobyła jeszcze dwa punkty, przybliżając swój zespół na zaledwie punkt straty do rywalek. Drużyna Sosnowca miała sporo pecha, pudłując w dogodnych sytuacjach, co tylko napędzało będącą w gazie Ślęzę.
Remis żółto-czerwonym dała Nina Dedić, trafiając jeden z dwóch osobistych. Zagłębie popełniło błąd przy wznowieniu zza linii końcowej, co przyniosło skutek w postaci faulu Vucković na Jakubiuk, a zawodniczka 1KS-u dała swojej drużynie prowadzenie. Po chwili za sprawą trzypunktowego rzutu Tyszkiewicz było już 38:35 dla przyjezdnych, a kolejna udana akcja Jones powiększyła prowadzenie do pięciu oczek. W końcu, po sześciu minutach bez punktów z gry, celnym rzutem popisała się January. Ostatnie słowo przed przerwą należało do wrocławianek, a konkretnie do Agaty Dobrowolskiej i, oczywiście, do Stephanie Jones. Ślęza po bardzo dobrej grze na przestrzeni drugiej kwarty nie tylko odrobiła dziesięć punktów straty, ale i wyszła na siedem oczek prowadzenia.
Gospodynie potrzebowały tylko 120 sekund, aby znowu był remis. Za trzy trafiły Vucković i Jasnowska, dwa punkty dołożyła Martyna Czyżewska. Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas i po nim dobrze rozrysowaną akcję zakończyła Stephanie Jones. To był jednak okres dominacji CTL Zagłębia. Pół minuty po rzucie Jones za trzy przymierzyła Sydney Wallace, w kolejnej akcji z półdystansu nie pomyliła się Jessica January, a serię 8:2 zakończyła trójką Czyżewska. Po stronie Ślęzy dwoił się i troił duet Jones-Sutton, brakowało jednak wsparcia od koleżanek, aby toczyć wyrównaną walkę. A koszykarki z Sosnowca po prostu grały swoje. Łatwe punkty Stasiuk dały im prowadzenie 55:51, minutę później po dwóch osobistych i trójce Wallace było już 60:51. January znalazła podaniem Czyżewską na 62:51. Przez cały ten czas ofensywa Ślęzy nie miała żadnego pomysłu na przełamanie się – straty i niecelne rzuty piętrzyły się w zastraszającym tempie. Dopiero punkty Sutton pozwoliły wrocławiankom nieco odetchnąć. Ulga była jednak tymczasowa, bo przed zakończeniem trzeciej kwarty Zagłębie zdobyło jeszcze cztery oczka, kończąc tę odsłonę z dziesięcioma oczkami zapasu.
Ślęza zatem po raz drugi stanęła przed wyzwaniem, jakim było odrobienie dwucyfrowych strat. Tym razem jednak obrona nie napędzała ataku w takim stopniu, jak miało to miejsce w drugiej kwarcie. Cztery oczka zdobyła Nina Dedić, ale Zagłębie odpowiedziało punktami January i Vucković, po layupie koszykarki z Serbii o czas poprosił trener Rusin. Time-out przyniósł pożądany efekt – najpierw dwa punkty zdobyła Jakubiuk, następnie wrocławianki wymusiły dwie straty rywalek, a dobry fragment gry zwieńczyła Sug Sutton, trafiając na 64:70. Żółto-czerwone nie mogły jednak przeprowadzić kilku udanych akcji z rzędu, co pozwoliłoby doprowadzić do remisu.
Gospodynie miały odpowiedź na każdą próbę zrywu Ślęzy. Gdy Sutton dołożyła kolejne dwa oczka, trener Kubaszczyk wziął czas, po nim Sydney Wallace w szczęśliwych okolicznościach zdołała oddać rzut, a w jeszcze bardziej szczęśliwych okolicznościach sędziowie dopatrzyli się faulu Sutton. I tak zamiast udanego posiadania w obronie Wallace trafiła wszystkie trzy osobiste, dzięki czemu było 75:68 dla Zagłębia na cztery minuty przed końcem. Wrocławianki bynajmniej nie złożyły broni. Ofensywa dyrygowana przez Sutton przyniosła dwa punkty Jakubiuk i trójkę Dudasovej, a na 1:12 przed końcem amerykańska rozgrywająca sama przymierzyła za trzy, zmniejszając straty do jednego punktu – 77:76. W kolejnej akcji jedna z zawodniczek Ślęzy poślizgnęła się, ułatwiając zadanie Jessice January, która trafiła z piątego metra na 79:76. Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, rozrysował akcję i mógł tylko liczyć na realizację ze strony swoich podopiecznych. Obrót wydarzeń sprawił, że przed szansą doprowadzenia do dogrywki stanęła Agata Dobrowolska, lecz jej trzypunktowa próba chybiła celu. Okazję na dobitkę miała Julia Tyszkiewicz, która przytomnie wyszła za linię 6,75 metra i sama oddała rzut, przy którym zdawała się być faulowana. Gwizdki milczały – ostatecznie zamiast przewinienia zapisano blok Sydney Wallace, a piłka nie znalazła drogi do kosza. Losy spotkania były przesądzone.
Powodów porażki w Sosnowcu można znaleźć kilka, na czele z problemami kadrowymi (zagrało tylko siedem koszykarek Ślęzy) i krótkim odpoczynkiem po trudnym meczu z Eneą AZS Poznań, podczas gdy rywalki miały w weekend wolne. Jednak pierwszą porażkę w sezonie należy tłumaczyć przede wszystkim dwoma czynnikami – fatalną trzecią kwartą, przegraną 12:29, a także aż 17 stratami, które przełożyły się na 18 punktów rywalek. Koszykarki z Sosnowca straciły piłkę tylko siedem razy, dając Ślęzie sześć oczek po ich błędach.
Przed wrocławiankami teraz wizyta w Gdańsku. Czasu na odpoczynek przed meczem z DGT AZS Politechniką nie ma praktycznie w ogóle. Piłka w tym starciu pójdzie w górę już w sobotę o godz. 13:30.
CTL Zagłębie Sosnowiec – Ślęza Wrocław 79:76 (23:20, 14:24, 29:12, 13:20)
CTL Zagłębie: Wallace 20, January 20, Czyżewska 16, Vucković 11, Stasiuk 4, Jasiulewicz 2, Wojtala 0. Rutkowska, Wojtylas, Zuziak, Jarosz DNP.
Ślęza: Sutton 22, Jones 20, Jakubiuk 9, Dudasova 8, Tyszkiewicz 8, Dedić 7, Dobrowolska 2. Jasińska, Poleszak, Puter DNP.