Trzecia kwarta jak z nut! Ślęza wysoko wygrywa w Poznaniu
W meczu 14. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała na wyjeździe Eneę AZS Poznań 72:41 i zanotowała ósme zwycięstwo w tym sezonie. O wygranej przesądziła trzecia kwarta, w której wrocławianki zagrały koncertowo.
Również w ten sam sposób podopieczne Arkadiusza Rusina rozpoczęły to spotkanie. Już w pierwszym posiadaniu ofensywnym Nevena Jovanović wymusiła przewinienie Ginette Mfutili, a pomimo kontaktu ze środkową Enei AZS-u rzucająca Ślęzy potrafiła skierować piłkę do kosza. Dokończyła akcję 2+1 z linii rzutów osobistych i szybko zrobiło się 3:0 dla 1KS-u. Defensywa żółto-czerwonych co i rusz wymuszała błędy po stronie gospodyń, ale przez ponad dwie minuty nie przekładało się to na kolejne punkty Ślęzy, bowiem twarde poznańskie kosze nie chciały z początku współpracować z koszykarkami z Wrocławia. Dopiero Talia Caldwell przełamała niemoc ofensywną swojego zespołu, a po pudle Aleksandry Pawlak za trzy trafiła Nevena Jovanović. Następne sekundy przyniosły przechwyt Cierry Burdick zamieniony na faul na Caldwell i dwa oczka środkowej Ślęzy po rzutach wolnych. W tym momencie było już 10:0 dla przyjezdnych, a gospodynie nie miały pomysłu na sforsowanie obrony rywalek. Ich problemy pogłębiły się jeszcze bardziej w ciągu kolejnych dwóch akcji – najpierw z półdystansu w swoim stylu trafiła Cierra Burdick, a po chwili Abigail Glomazic podwyższyła na 14:0.
Ogromne ciężary spadły z serc kibiców Enei AZS-u, gdy po niemal sześciu minutach gry Marta Nowicka wreszcie otworzyła dorobek punktowy poznanianek. Na pierwsze punkty z gry sympatycy Akademiczek musieli poczekać jeszcze 60 sekund kiedy to Nowicka znalazła dobrze ustawioną Martynę Pykę. W międzyczasie za trzy trafiła Dominika Owczarzak, a z półdystansu przymierzyła Agata Dobrowolska. Po punktach Pyki było 19:6 dla Ślęzy, która wydawała się mieć pełną kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Nic bardziej mylnego – gospodynie nie zamierzały składać broni, czego najlepszym dowodem były dwa trzypunktowe trafienia. Najpierw z dystansu nie pomyliła się Aleksandra Pawlak, a chwilę potem w jej ślady poszła Zakiya Saunders. Po celnym rzucie amerykańskiej rozgrywającej trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, co ustabilizowało sytuację do końca pierwszej kwarty.
Druga część meczu rozpoczęła się od punktów Abigail Glomazic, na które szybko odpowiedziała Saunders. Ślęza za sprawą celnego osobistego reprezentantki Szwecji oraz dwóch oczek Cierry Burdick wróciła na chwilę na 10 oczek przewagi, ale wrocławianki nie grały już z takim zacięciem jak w pierwszych sześciu i pół minutach spotkania. To pozwoliło poznaniankom na skuteczne, aczkolwiek niezbyt szybkie odrabianie strat. Koszykarkom Enei AZS-u zdobywanie punktów wciąż przychodziło w wielkich bólach, ale przynajmniej po drugiej stronie parkietu zacieśniły szyki na tyle, że udawało się zatrzymać Ślęzę. Zaczęło się od dwóch celnych osobistych Milany Zivadinović. Dwie minuty później serbska rozgrywająca znalazła Aleksandrę Pawlak, która w swoim stylu rzuciła z półdystansu. Serię 6:0 po kolejnych 60 sekundach zakończyła Zivadinović.
Wrocławianki przez cztery minuty pozostawały bez punktów, dopiero Daria Marciniak wykorzystała jeden z dwóch rzutów wolnych, trafiając na 25:20. Skuteczność z linii osobistych nie była w drugiej kwarcie mocną stroną żółto-czerwonych. Przy rzucie za trzy sfaulowana została Agata Dobrowolska i nie zamieniła na punkty ani jednej z prób. Oba osobiste spudłowała także Kinga Piędel, a po jednym oprócz Marciniak trafiły Dominika Owczarzak i Cierra Burdick. Gdyby koszykarki Ślęzy miały lepiej skalibrowane celowniki, zespół z Poznania nie byłby w stanie zbliżyć się do zespołu Arkadiusza Rusina. Dopiero końcówka pierwszej połowy wyglądała nieźle w wykonaniu dwukrotnych mistrzyń Polski. Za sprawą Cierry Burdick i Abigail Glomazic Ślęza zdobyła sześć punktów w krótkim odstępie czasu, na co gospodynie odpowiedziały tylko trafieniem Aleksandry Parzeńskiej. Ostatecznie wrocławianki schodziły na przerwę z dziewięcioma punktami zapasu, choć z pewnością życzyły sobie, aby przewaga była bardziej okazała.
Zawodniczki 1KS-u rozpoczęły drugą połowę z postanowieniem zamiany życzeń w rzeczywistość. Cierra Burdick znalazła Abigail Glomazic i ta otworzyła worek z punktami. Szybka odpowiedź Lei Miletić przyniosła natychmiastową kontrę w postaci trafienia Talii Caldwell. Kolejne minuty należały do amerykańskich podkoszowych Ślęzy oraz Abigail Glomazic, a gościnne role grały ich koleżanki z zespołu. Po następnych celnych rzutach Burdick i Caldwell zrobiło się 41:26 i trener Grzegorz Zieliński poprosił o czas. Jego konsekwencją było… 10 punktów Ślęzy bez odpowiedzi w przeciągu dwóch minut. Wystarczyło tylko dograć piłkę do którejś z reprezentantek USA bądź do szwedzkiej skrzydłowej, a te niezależnie od pozycji zamieniały podania na punkty. Drugą przerwę na żądanie trener Enei AZS-u wziął przy stanie 51:26, ale nie oznaczała ona końca problemów gospodyń.
Wręcz przeciwnie, te nadal trwały. Spudłowane rzuty spod kosza, forsowanie prób z dystansu, złe podania, błąd 24 sekund, wyrzucanie piłki poza boisko – to wszystko przytrafiło się poznaniankom w tej odsłonie meczu. Koncert Ślęzy trwał i w siedem minut trzeciej kwarty żółto-czerwone wykręciły wynik 22:2. Ostatnie 180 było już bardziej wyrównane, dzięki czemu w ciągu tych 10 minut nie pękła bariera 30 oczek różnicy pomiędzy obiema ekipami.
Doszło do tego po 55 sekundach decydującej części meczu, gdy Sanja Mandić wykorzystała jeden z dwóch osobistych, trafiając na 60:30. Kilka chwil później dzięki Burdick i Dobrowolskiej było już 65:30. Losy spotkania już dawno zostały rozstrzygnięte, więc obaj trenerzy zaczęli dokonywać wielu roszad personalnych. Po stronie gospodyń pojawiło się sporo młodych zawodniczek, z rodowitą wrocławianką Alicją Rogozińską na czele. W zespole Ślęzy mogliśmy zobaczyć Mandić czy Patrycję Klatt, nie zabrakło również Magdaleny Szajtauer czy Darii Marcinak. Młode poznanianki grające o jak najmniejszy rozmiar porażki zanotowały serię punktową 8:2, ale nie uniknęły ponad 30-punktowej porażki, gdyż w ostatnich sekundach cztery oczka zdobyła Szajtauer. Ostatecznie Ślęza wygrała 31 punktami, ponownie pewnie wygrywając z zespołem z Poznania. Przypomnijmy, że w październiku we Wrocławiu oba zespoły dzieliło 35 oczek.
Kibice Ślęzy z pewnością chcieliby jak najczęściej oglądać żółto-czerwone grające tak, jak miało to miejsce w trzeciej kwarcie. Jeśli więcej będzie momentów koncertowej gry, a mniej chwil rozprzężenia takich jak w drugiej czy czwartej odsłonie, to do końca sezonu sympatycy 1KS-u zobaczą jeszcze kilka pewnych zwycięstw swoich ulubienic. Do tego jednak wciąż długa droga. Dziś został postawiony dopiero mały krok.
Enea AZS Poznań – Ślęza Wrocław 41:72 (12:19, 12:14, 6:26, 11:13).
Enea AZS: Mfutila 10, Pawlak 7, Parzeńska 6, Saunders 5, Zivadinovic 4, Nowicka 2, Pyka 2, Miletić 2, Stefańczyk 2, Rogozińska 1. Piasecka DNP.
Ślęza: Glomazic 18, Burdick 17, Caldwell 10, Jovanovic 9, Owczarzak 6, Dobrowolska 5, Szajtauer 5, Marciniak 1, Mandić 1, Klatt 0, Piędel 0.