Dwie wygrane albo koniec marzeń o finale – Ślęza jedzie do Gorzowa
W środę o godz. 19.10 koszykarki Ślęzy Wrocław rozegrają trzecie spotkanie półfinałów Energa Basket Ligi Kobiet z InvestInTheWest Eneą AZS-em-AJP Gorzów Wlkp. Wrocławianki muszą wygrać ten mecz, aby przedłużyć swoje szanse na awans do finału rozgrywek.
Po dwóch porażkach poniesionych w miniony weekend drużyna ze stolicy Dolnego Śląska stoi pod ścianą. Ewentualna przegrana w środę oznaczać będzie trzecią w ciągu czterech lat walkę o brązowy medal. Oba poprzednie spotkania półfinałów rozstrzygnęły się w drugich kwartach, kiedy to ofensywa Ślęzy przestawała funkcjonować, a atak przeciwniczek tylko się rozkręcał. I choć po przerwie obie drużyny toczyły wyrównany bój, tak strat poniesionych w pierwszej połowie nie dało się odrobić. Żółto-czerwone nie zamierzają się jednak poddawać bez walki.
– Musimy wierzyć, że jesteśmy w stanie odrobić nasze straty i wygrać oba spotkania w hali w Gorzowie. Musimy trzymać się założeń na te mecze od początku do końca, bo w weekend robiłyśmy to tylko fragmentami. Rozluźnienie kosztowało nas zwycięstwa, nie możemy sobie pozwolić na dekoncentrację i zejście z kursu – mówi Sydney Colson.
Wrocławianki potrafią grać przeciwko zespołowi z Gorzowa, co było widać fragmentami w weekendowych półfinałach, a przede wszystkim w spotkaniu obu drużyn w hali przy ul. Chopina. Wówczas podopieczne Arkadiusza Rusina wygrały 69:63, prezentując się bardzo solidnie w obronie i kontrolując przebieg wydarzeń praktycznie od samego początku. Od tego czasu minęło trochę czasu, więc to, co działało na początku marca niekoniecznie musi się sprawdzić w połowie kwietnia. Pomimo tego, z tego starcia można coś wyciągnąć.
– W Gorzowie dobrze funkcjonowała nasza defensywa, co pozwoliło nam od samego początku zdobywać łatwe punkty z dystansu oraz pod koszem. Ich kontratak nie działał w spotkaniu sezonu zasadniczego, ale w play-offach pozwoliliśmy na zdecydowanie za dużo. Wszystko jest kwestią zaangażowania, powrotu do obrony oraz komunikacji. Podejdziemy do tego spotkania ze świadomością, że udało nam się wygrać w pierwszej fazie rozgrywek, ale przy tym nie możemy zapomnieć o tym, że to play-offy i za nimi idzie inna energia – tłumaczy Colson.
– Nie ma co wracać do tego spotkania, trzeba na bieżąco analizować mecze, które już za nami. Musimy znać mocne strony Gorzowa, wiedzieć, jak wyglądała ich obrona i starać się w obu przypadkach temu przeciwdziałać – twierdzi z kolei trener Arkadiusz Rusin dodając, że w tak krótkim czasie między pierwszymi dwoma meczami i kolejnym starciem nie można za wiele zmienić w grze zespołu. – To są tylko drobne, kosmetyczne rzeczy. Wszystko jest w strefie mentalnej i dyspozycji dnia – podkreśla szkoleniowiec 1KS-u.
W zespole z Wrocławia nie ma większych problemów zdrowotnych – wszystkie zawodniczki są do dyspozycji trenera Rusina. Tego samego komfortu nie ma Dariusz Maciejewski. Już od początku tej serii na parkiecie nie pojawiły się Daria Stelmach oraz Julija Rytsikowa. Po pierwszym spotkaniu z powodu skręconego stawu skokowego wypadła z gry Annamaria Prezelj. W trakcie drugiego meczu po bardzo groźnie wyglądającym upadku z parkietu prosto do szpitala została przewieziona Ariel Atkins i jej występ stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Do tego z mniejszymi bądź większymi dolegliwościami zmagają się Laura Juskaite, Kyara Linskens oraz Maryia Papova. De facto tylko w kontekście zdrowia Sharnee Zoll-Norman, Katarzyny Dźwigalskiej oraz Agnieszki Fikiel nie było żadnych negatywnych doniesień. Według trenera Ślęzy Wrocław ten stan rzeczy paradoksalnie mógł źle wpłynąć na jego podopieczne.
– Myślę, że to nam przeszkadzało w ostatnim spotkaniu. Każda kolejna kontuzja sprawiała, że zawodniczki myślały, że już jest po meczu. Rywalki dostawały wiatr w żagle. Bez znaczenia jest to, kto po stronie rywali będzie na placu. My daliśmy sobie narzucić ich styl grania i to, co Gorzów chce w naszym wykonaniu widzieć i to jest największy problem. Jeśli odwrócimy tę sytuację, to jesteśmy w stanie też odwrócić losy tej serii – ocenił Rusin.
Co należy zrobić, żeby to Ślęza narzuciła warunki gry?
– Nie możemy zadowolić się rzutami z półdystansu tak, jak miało to miejsce w weekend. Zamiast tego trzeba agresywnie atakować strefę podkoszową. To my musimy nadać ton temu spotkaniu, pójść na kontakt i nie pozwolić rywalkom na dyktowanie warunków gry. Gorzów stracił kilka zawodniczek przed, czy w trakcie drugiego meczu, a i tak był w stanie wygrać. Więc niezależnie od tego, kto jest na parkiecie, musimy realizować nasz plan i się go trzymać – tłumaczy Colson.
W zeszłym roku Ślęza Wrocław grała w półfinałach z Artego Bydgoszcz. Wówczas wrocławianki wywiozły z hali notowanego rywala dwa zwycięstwa i były o krok od awansu do finału Energa Basket Ligi Kobiet. Wtedy jednak żółto-czerwone przegrały trzy kolejne mecze i musiały się zadowolić rywalizacją o brązowy medal. Czy w tym roku historia może się odwrócić?
– Od początku stawka jest wysoka, wiadomo o co gramy, tyle że w tej chwili jesteśmy w dużo trudniejszym położeniu. W play-offach każdy mecz trzeba traktować osobno. Nasza sytuacja jest jasna, ale myślę że część z nas przeżyło ją w drugą stronę i wiemy, że wszystko może się jeszcze zmienić – zakończył Rusin.
Początek spotkania InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław w środę o godz. 19.10. Transmisję z tego meczu przeprowadzi transmisja Sportklub. Ewentualny czwarty mecz rozpocznie się w czwartek o godz. 18.