Trzecia kwarta rozstrzygnęła trzeci mecz pomiędzy Ślęzą i Artego
W trzecim spotkaniu ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z Artego Bydgoszcz 62:78. Wrocławianki prowadzą 2:1 w serii do trzech wygranych.
Choć to Ślęza objęła prowadzenie po trzypunktowym trafieniu Kariny Szybały, szybko inicjatywa przeszła na stronę Artego, które od pierwszych minut szukało swoich podkoszowych – Dragany Stanković oraz Ziomary Morrison. I to właśnie one zdobyły po dwa oczka, dając przewagę bydgoszczankom. Ślęza poza rzutem Szybały miała spore problemy ze skutecznością, pudłując pięć kolejnych prób. W międzyczasie na 6:3 podwyższyła Morrison. Dopiero po tej akcji gospodynie się przełamały, a konkretnie zrobiła to rzutem dystansowym Marissa Kastanek. Po tym, jak Sydney Colson zdobyła dwa punkty z linii rzutów osobistych, a Morrison dołożyła kolejne oczka spod kosza, obie drużyny przez chwilę wymieniały się faulami, niecelnymi rzutami i stratami. Impas przerwała Elina Dikeoulakou akcją 2+1, ale reprezentantka Łotwy nie potrafiła przymierzyć z dystansu i odpowiedzieć na punkty Karoliny Poboży. Skrzydłowa Artego przed końcem pierwszej kwarty trafiła jeszcze raz, pierwsze punkty w meczu zdobyła także Cierra Burdick i Ślęza zakończyła tę część spotkania z jednym oczkiem prowadzenia.
Tuż po wznowieniu gry łatwo pod kosz przedostała się Terezia Palenikova. Artego, podobnie jak w otwierającej mecz kwarcie, także i w drugiej odsłonie szukało Stanković, a podkoszowe Ślęzy tradycyjnie miały problem z zatrzymaniem serbskiej środkowej. Udaną akcję przeprowadziła również Julie McBride, co dało podopiecznym Tomasza Herkta prowadzenie 16:15. stan meczu wyrównała Karina Szybała wykorzystując jeden z dwóch osobistych, ale Artego nie potrzebowało wiele czasu, żeby za sprawą Alexis Hornbuckle po raz kolejny przejąć inicjatywę.
Podnosząca morale publiczności zebranej w hali AWF trójka Eliny Dikeoulakou natychmiast została skontrowana rzutem Julie McBride, a następnie na dwa osobiste Burdick odpowiedziała Stanković. Ślęza miała szansę na odskoczenie rywalkom po udanych akcjach Taisii Udodenko oraz Cierry Burdick oraz trzech rzutach osobistych Sydney Colson. Rozgrywająca 1KS-u zamieniła na punkty dwie z trzech prób, a że w międzyczasie z półdystansu trafiła Elżbieta Międzik, wrocławianki na cztery minuty przed przerwą prowadziły tylko 27:24. Stan rzeczy uległ zmianie 60 sekund później, gdy Marissa Kastanek oddała dwa rzuty za trzy. Pierwszy chybił celu, ale spryt Kariny Szybały dał kapitan Ślęzy drugą próbę, która czysto przeszła przez obręcz. Ślęza objęła sześciopunktowe prowadzenie, a trener Herkt natychmiast zareagował prosząc o czas.
To był zdecydowanie przełomowy moment tego spotkania, bowiem od timeoutu szkoleniowca Artego warunki zaczął dyktować zespół z Bydgoszczy. W trzy minuty pozostałe do końca kwarty bydgoszczanki przeprowadziły serię punktową 10:0 i z sześciu oczek przewagi Ślęzy zrobiły się cztery punkty prowadzenia drużyny gości. Straty zmniejszyła jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy Marissa Kastanek, ale i tak to przyjezdne mogły odpocząć będąc na prowadzeniu.
Po wznowieniu gry srebrne medalistki z ubiegłego sezonu błyskawicznie ruszyły do ofensywy, a Ślęza nie miała odpowiedzi na ich zryw. Seria 10:2 w wykonaniu bydgoszczanek otworzyła spotkanie. Gospodynie nie potrafiły znaleźć rytmu w ofensywie, zaś w obronie co i rusz popełniały przewinienia, co tylko napędzało atak Artego.
Kolejne minuty trzeciej kwarty upływały, ale w grze obu drużyn zmieniało się niewiele. Podopieczne Tomasza Herkta bezlitośnie wykorzystały tendencję Ślęzy do faulowania i za sprawą rzutów osobistych budowały swoją przewagę. Nie miało nawet znaczenia to, że zawodniczki Artego czasami pudłowały swoje próby za jeden punkt. Ich prowadzenie oscylowało wokół 10 punktów, a po trzypunktowym rzucie Elżbiety Międzik urosło nawet do 15 oczek. Koszykarki 1KS-u były bezsilne, popełniały straty i pudłowały swoje próby. Choć w drugiej części trzeciej kwarty skuteczność nieco się poprawiła, krzywda już została wyrządzona i po rzutach osobistych Tamary Radocaj na 10 minut przed końcem spotkania Artego prowadziło 60:43.
Żaden element gry Ślęzy nie funkcjonował na tyle dobrze, żeby wrocławianki mogły myśleć o powrocie z tak dalekiej podróży. Zawodniczki z Bydgoszczy kontrolowały przebieg decydującej części meczu, dokładając co chwila kolejne punkty, nie pozwalając tym samym swoim przeciwniczkom na serię punktową, która wlałaby nadzieję w ich serca. Z każdą kolejną akcją coraz bardziej oczywiste stawało się, że do wyłonienia zwycięzcy tej pary ćwierćfinałów Energa Basket Ligi Kobiet będzie potrzebne czwarte spotkanie. Artego po lay-upie Tamary Radocaj prowadziło już 70:51 i tylko dzięki zrywowi Eliny Dikeoulakou na koniec spotkania ten mecz nie rozstrzygnął się różnicą ponad 20 punktów. Ostatecznie zakończyło się na 16 oczkach.
Po timeoucie, o który poprosił Tomasz Herkt po trójce Marissy Kastanek pod koniec drugiej kwarty, Artego wygrało pozostałą część meczu 54:32. Przed zespołem Ślęzy teraz krótki czas na przegrupowanie, bowiem czwarte spotkanie tej serii odbędzie się już jutro, w niedzielę o godz. 19.
Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 62:78 (13:12, 19:22, 11:26, 19:18)
Ślęza: Dikeoulakou 13, Udodenko 13, Burdick 12, Kastanek 8, Colson 6, Szybała 6, Dobrowolska 2, Palenikova 2, Miletić 0, Marciniak 0.
Artego: Stanković 20, Morrison 17, McBride 14, Międzik 8, Hornbuckle 8, Radocaj 7, Poboży 4, Kuczyńska 0, Kocaj 0.