Artego Bydgoszcz zwyciężyło we Wrocławskiej Iglicy 2018
Wrocławska Iglica 2018 dobiegła końca. Ostatni test przed nadchodzącym sezonem Energa Basket Ligi Kobiet wypadł najlepiej dla Artego Bydgoszcz, które w sobotnie popołudnie rozprawiło się z CCC Polkowice, zaś w niedzielę pokonało gospodynie – Ślęzę Wrocław.
Zanim jednak puchar za I miejsce został wzniesiony przez zespół z Bydgoszczy, w meczu o III miejsce spotkały się drużyny CCC Polkowice i Wisły CanPack Kraków. Lepiej tę konfrontację rozpoczęły krakowianki, które dzięki rozłożeniu akcentów w ofensywie nie miały większych problemów ze zdobywaniem punktów. Z kolei CCC bazowało na szybkich atakach i wymuszaniu przewinień.
To właśnie rzuty osobiste pozwoliły polkowiczankom wrócić do gry po nieudanej pierwszej kwarcie. W celnych próbach za jeden punkt przodowała Agnieszka Kaczmarczyk. Była skrzydłowa Ślęzy w pierwszej połowie wykorzystała wszystkie osiem okazji do poprawienia swojego dorobku. Wisła była bardziej skuteczna z gry, ale do przerwy to mistrzynie Polski były na prowadzeniu.
Ten stan rzeczy nie uległ zmianie po przerwie. W dziesięć minut swój dorobek podwoiła Kaczmarczyk, a jedenaście punktów zdobyła Weronika Gajda. Krakowianki w trzeciej kwarcie nie oddały ani jednego rzutu osobistego, jednocześnie dając rywalkom dziesięć takich prób. Kluczowe dla wyniku okazały się także straty – cztery błędy „Białej Gwiazdy” pozwoliły rywalkom zbudować okazałą, szesnastopunktową przewagę.
Ostatnia kwarta to pełna kontrola CCC nad boiskowymi wydarzeniami. Zamiast wchodzić pod kosz, podopieczne Marosa Kovacika wyszły na obwód i ta zmiana nie okazała się brzemienna w skutkach. Wręcz przeciwnie, cztery celne rzuty zza łuku, poprawiona skuteczność pozostałych prób oraz dalsze wymuszanie strat Wisły okazało się receptą na okazały sukces. Polkowiczanki ponownie zagrały w siedem, a w zasadzie to w sześć zawodniczek, ponieważ Julia Tyszkiewicz była na parkiecie niecałe cztery minuty.
– Żaden mecz w tym okresie przygotowawczym nie był dla nas łatwy, ponieważ grałyśmy cały czas w siódemkę. A że był to dla nas drugi mecz z rzędu, to grało nam się jeszcze ciężej. Pokazałyśmy dziś przede wszystkim charakter i pomimo zmęczenia potrafiłyśmy wrócić w dobrym stylu i zakończyć to spotkanie dobrym rezultatem. Bardzo miło wraca mi się do Wrocławia, cieszę się, że mogłam grać przede wszystkim dla tej publiczności, która jest nadal dla mnie kochana, pomimo że gram już przeciwko nim. Zawsze dobrze będzie mi się tu grało – powiedziała po spotkaniu Agnieszka Kaczmarczyk.
W finale stanęły naprzeciwko siebie zespoły, które tydzień temu, podczas turnieju w Krakowie spotkały się na etapie półfinału. Wtedy lepsza okazała się Ślęza, teraz Artego chciało udowodnić, że jest trudnym do pokonania rywalem.
Pierwsze minuty to wymiana ciosów i bardzo skuteczna koszykówka z obu stron. U wrocławianek najlepiej mecz zaczęła Terezia Palenikova, która szybko dwukrotnie trafiła za trzy punkty. Po stronie gości tym samym odpowiedziała Elżbieta Międzik. Ślęza lepiej spisywała się w szybkim ataku, Artego zaś wolało dogrywać piłkę pod kosz. To właśnie ten element dał zawodniczkom Tomasza Herkta cztery punkty przewagi po 10 minutach.
W drugiej kwarcie bydgoszczanki zaczęły budować przewagę za sprawą wciąż dobrze funkcjonującej ofensywy. Artego z rytmu nie wybił nawet uraz Julie McBride, która po jednym z wejść pod kosz niefortunnie upadła. Pod nieobecność liderki głównym sposobem wicemistrzyń Polski na punktowanie była twarda gra w pomalowanym. W pewnym momencie przewaga zawodniczek Tomasza Herkta wynosiła nawet dziesięć punktów.
Ślęzie nadal brakowało skuteczności, niezależnie od tego jaka piątka znajdowała się na parkiecie. Problemy ze zdobywaniem punktów w połączeniu z dobrą ofensywą rywalek sprawiły, że do przerwy gospodynie przegrywały piętnastoma punktami. W pierwszej połowie „żółto-czerwone” trafiły zaledwie 32,4 procenta rzutów z gry.
– W meczu z Wisłą napędzała nas nasza defensywa. Dziś nie broniłyśmy dobrze indywidualnie i jako drużyna. Jeśli nie zatrzymuje się rywalek pod własnym koszem, a po drugiej stronie nie realizuje się założeń, to trudno jest wygrać. Nie wykonywałyśmy naszych zagrywek, oddawałyśmy szybkie rzuty z półdystansu i to zdecydowanie było powodem takiej różnicy w punktach – tłumaczyła Sydney Colson, rozgrywająca Ślęzy.
Mimo ostrej rozmowy w przerwie, Ślęza dalej ustępowała Artego. Dwa szybkie rzuty trzypunktowe powiększyły przewagę do stanu 53:31 i szanse gospodyń na triumf we Wrocławskiej Iglicy zdecydowanie się zmniejszyły. Krótkie zrywy ofensywne były neutralizowane przez dobrze dysponowane bydgoszczanki. Trener Arkadiusz Rusin rotował zespołem, lecz inicjatywa przez większość czasu była po stronie wicemistrzyń kraju.
Grające przed własną publicznością koszykarki Ślęzy zrobiły wiele, żeby końcówka była interesująca. Dziesięć punktów bez odpowiedzi zmusiło Tomasza Herkta do wzięcia czasu, a atmosfera w hali AWF stała się zdecydowanie bardziej żywa. Jednak na pięć minut przed końcem spotkania przewaga Artego wciąż wynosiła ponad 10 punktów. Pomimo determinacji, z jaką zawodniczki Arkadiusza Rusina gramy w ostatnich minutach spotkania, straty z drugiej i trzeciej kwarty okazały się niemożliwe do odrobienia. Trójki Elżbiety Międzik w decydujących fragmentach tylko potwierdziły zasłużoną wygraną zespołu z Bydgoszczy.
– Przegrałyśmy zarówno fizyczną, jak i mentalną batalię. Nie zrobiłyśmy tego, co powinnyśmy były zrobić. Brakowało nam zrozumienia na parkiecie, nie byłyśmy drużyną zsynchronizowaną w ofensywie. Nie pomogła nam na pewno nasza postawa w obronie szybkich ataków, oddawałyśmy łatwe punkty praktycznie za darmo. Przez większość meczu musiałyśmy gonić wynik, a to zawsze jest trudne. Rywalki dobrze wypracowywały sobie faule, my miałyśmy z tym problem. Jedyny pozytyw po takim meczu jest taki, że równie złego spotkania nie da się już zagrać – podsumowała Colson.
– Nie ma powodów do zadowolenia po tym meczu. Mamy problem z podejściem do spotkań, dziś widzieliśmy zupełnie inny zespół niż wczoraj. Trudno zrzucać to na karb braku zgrania, bo wszystko jest określone i dobrze znane. Dziś chaos gonił chaos i frustrowałem się z powodu tego, jak my wyglądamy. Są pewne założenia, a my ich nie realizujemy. Zasada jest prosta – jeżeli nie jesteś w stanie rozegrać dobrego meczu w ataku, to musisz grać z jeszcze większą koncentracją w obronie. Dziś zabrakło jednego i drugiego. Wciąż potrzebujemy doszlifowania, żeby współpracować i grać razem – ocenił niedzielną konfrontację z Artego trener Arkadiusz Rusin.
Wrocławska Iglica 2018
Mecz o III miejsce: CCC Polkowice – Wisła CanPack Kraków 85:59 (11:20, 24:12, 27:14, 23:13)
CCC: Kaczmarczyk 22, Puss 20, Gajda 18, Aleksandravicius 12, Leedham-Warner 7, Idziorek 3, Tyszkiewicz 3.
Wisła: Canada 11, Mujović 10, Russell 8, Rodriguez 7, Araujo 7, Conde 5, Niedźwiedzka 5, Oroszova 2, Żurowska-Cegielska 2, Jakubiuk 2.
Finał: Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz 68:81 (19:23, 10:21, 16:23, 23:14).
Ślęza: Palenikova 16, Burdick 12, Colson 10, Udodenko 9, Miletic 9, Dobrowolska 5, Szybała 4, Kastanek 3, Naczk 0, Marciniak 0, Majewska 0, Łachacz DNP.
Artego: Międzik 19, Morrison 14, Stankovic 13, Szott-Hejmej 12, Poboży 9, Engelman 8, Kuczyńska 4, McBride 2, Radocaj 0, Kocaj 0, Niedziółka 0.