Świąteczne Derby Dolnego Śląska na początek drugiej rundy OBLK

Koszykarki Ślęzy Wrocław w sobotę o godzinie 16:00 w ostatnim domowym meczu 2024 roku podejmą KGHM BC Polkowice. Żółto-czerwone będą chciały zostać pierwszą drużyną, która w tym sezonie pokona mistrzynie Polski w meczu Orlen Basket Ligi Kobiet.

Historia polkowiczanek jest bez dwóch zdań najciekawszą w rozgrywkach 2024/2025 OBLK. Pomimo ogromnych problemów organizacyjnych i widma zakończenia funkcjonowania, mistrzynie Polski idą przed siebie i zdobywają kolejne ligowe skalpy. Potwierdziły już dwukrotnie, że słowa „Nigdy nie lekceważ serca mistrza” mają swoje podstawy. Z sytuacji, w której znalazły się „Pomarańczowe” miały już skorzystać drużyny z Lublina i Gorzowa, ale żadna z nich nie była w stanie złamać mistrzyń, które niezłomnie idą przed siebie. W efekcie przeszły pierwszą rundę sezonu zasadniczego bez porażki i z bilansem 9:0 zdecydowanie przewodzą stawce. O ile problemy kadrowe nie odbiły się czkawką na krajowym podwórku, to w rozgrywkach europejskich widać już niezwykle wąską ławkę. Polkowiczanki awansowały do drugiej fazy grupowej w Eurolidze, przegrywając oba mecze tego etapu rozgrywek. Rywalizacja w Polkowicach z Valencią była jeszcze zacięta (porażka 56:66), ale środowe starcie w Pradze z ZVVZ USK okazało się meczem bez historii (45:82).

– Nie zakłamujmy rzeczywistości, że to teraz jest słaby zespół. To wciąż jest drużyna zbudowana na walkę o obronę tytułu mistrza Polski. Mają swoje problemy natury organizacyjnej, z czołowych graczy stracili Peterson i Steinbergę. Mają węższą rotację, ale ta rotacja nie była na tyle istotna, żeby zespół stracił swój styl czy swoje atuty. Na pewno trudno im rozgrywać mecze na dwóch frontach co trzy dni, bo nie ma czasu na odnowę, na regenerację. Ja nie chcę zajmować się jednak przeciwnikiem i jego problemami. Musimy myśleć o tym, jak my funkcjonujemy – tłumaczy trener Arkadiusz Rusin.

Wygląda na to, że zawirowania wokół drużyny z Zagłębia Miedziowego i jej przyszłości skonsolidowały te zawodniczki, które pozostały w Polkowicach. Bez dwóch zdań najważniejszą z nich jest Emma Cannon, która rozgrywa fenomenalny sezon. Amerykanka notuje średnio 23.7 punktu na mecz, trafiając 51.3 proc. rzutów z gry, dokładając do tego 15.2 zbiórki i jest momentami absolutnie nie do zatrzymania. Z pewnością ograniczenie poczynań Cannon będzie najważniejszym zadaniem przed obroną Ślęzy. W ostatnich trzech meczach doskonale prezentuje się także Rennia Davis. Skrzydłowa znana z występów w VBW Gdynia miała kolejno: 21 punktów i 9 zbiórek z Basketem Bydgoszcz, 29 punktów i 13 zbiórek z AZS-em UMCS-em Lublin oraz 21 punktów i 9 zbiórek w Gorzowie. Śmiało można zatem powiedzieć, że po odejściu Anete Steinbergi Cannon to opcja numer 1 w ofensywie KGHM BC Polkowice, a Davis jest opcją 1a.

– Widać, że te dwie zawodniczki mają w tej chwili carte blanche. Davis może grać więcej na piłce, może podejmować dużo odważnych decyzji rzutowych. Cannon pokazuje, czy to w meczach Euroligi, czy w lidze że jest jedną z najlepszych zawodniczek na swojej pozycji i nie ma za bardzo opcji w naszym składzie, żeby ją w stu procentach zatrzymać. Obrona zespołowa jest potrzebna do tego, aby zniwelować jej wpływ na mecz – podkreśla Rusin.

Zagraniczny tercet w Polkowicach uzupełnia Maria Jespersen, ale reprezentantka Danii to bardziej koszykarka zadaniowa niż jedna z liderek. Nie znaczy to jednak, że Ślęza może Jespersen odpuścić, bo pokazała już, że dysponuje ona sporym arsenałem ofensywnym, na przykład zdobywając 17 punktów przeciwko MB Zagłębiu Sosnowiec. Za organizację poczynań „Pomarańczowych” w ataku odpowiedzialna jest niezmiennie Weronika Gajda. Ze średnią na poziomie 8.4 asysty na mecz przewodzi całej Orlen Basket Lidze Kobiet, a oprócz rozdawania asyst tradycyjnie potrafi także zagrozić rzutem z dystansu.

Najlepiej punktującą Polką w drużynie mistrzyń Polski jest Julia Piestrzyńska, która w ostatnich pięciu meczach za każdym razem przekraczała barierę 10 oczek. Jeśli w sobotę w KGHM Ślęza Arenie będzie miała dobrze ustawiony celownik, to nie powinna mieć problemu z przedłużeniem tej serii. Piestrzyńska najlepiej czuje się oczywiście na obwodzie, ale potrafi także odnaleźć sobie pozycję do rzutu bliżej obręczy. Rotację polkowiczanek zamykają Julia Jeziorna i Wiktoria Zasada, z konieczności wrzucone na głęboką wodę i duże minuty. Obie muszą robić wszystko, co w ich mocy, żeby pomimo niewielkiego doświadczenia na parkietach OBLK (zwłaszcza w przypadku Jeziornej) jak najlepiej wesprzeć swoje koleżanki.

– Polkowice mają swoje problemy, ale udowodniły, że to im nie przeszkadza, aby grać dobrze. Są niezwyciężone w lidze, więc musimy podejść w pełni skoncentrowane do tego meczu. Wierzę, że nasza hala i nasi kibice nam pomogą i będziemy mogły grać z polkowiczankami jak równe z równymi, nawiązać zaciętą walkę i podejść do meczu z wiarą w zwycięstwo – mówi kapitan Ślęzy Wrocław Martyna Pyka.

Koszykarki Ślęzy pokonały w minioną niedzielę Energę Toruń, gwarantując sobie miejsce w czołowej czwórce ligi po sezonie zasadniczym. Prawdziwe emocje dopiero się rozpoczynają, a wrocławianki będą chciały przed własną publicznością zostać pierwszą drużyną, która w tym sezonie ligowym ogra zespół z Polkowic. W pierwszym meczu mistrzynie Polski wygrały z żółto-czerwonymi po zaciętej batalii 79:74.

– Energia w zespole jest bardzo dobra. Wygrana w Toruniu trochę nas podniosła, a teraz koncentrujemy się w pełni na meczu z Polkowicami. Robimy wszystko, żeby w stu procentach być gotowymi do tego starcia i chcemy realizować swoje założenia na nie. Musimy wyjść i zagrać swoją koszykówkę, przestrzegać swoich zasad w obronie.

Początek meczu Ślęza Wrocław – KGHM BC Polkowice w sobotę, 21 grudnia o godzinie 16:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł można kupić za pośrednictwem platform Empik Bilety oraz Going., a także w dniu meczu w kasie hali. Dzieci chodzące do szkoły podstawowej mogą zająć miejsce na trybunach za darmo. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza udanie zakończyła pierwszą rundę OBLK

W meczu kończącym pierwszą rundę rozgrywek Orlen Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Energę Toruń. Dzięki temu żółto-czerwone zajmują 4. miejsce na półmetku sezonu zasadniczego.

Ślęza dobrze weszła w mecz, choć zanim upłynęła pierwsza minuta trzeba było wstrzymać oddech, bo na parkiet z bólem padła Schaquilla Nunn. Faulowana przez Martynę Walczak amerykańska środkowa 1KS-u odczuła to starcie w okolicach łokcia, ale po krótkiej chwili stanęła na linii rzutów osobistych i trafiła obie próby. Półtorej minuty później dołożyła kolejne punkty i żółto-czerwone prowadziły już 8:3.

Torunianki potrzebowały czterech minut, aby wreszcie wejść w mecz, a gdy to zrobiły, to natychmiast objęły prowadzenie zdobywając siedem punktów w niewiele ponad 60 sekund. Po stronie Ślęzy swoją świetną grę kontynuowała Nunn, ale reszta zespołu nie potrafiła pójść w ślady swojej koleżanki i stanowić wsparcia w punktowaniu. W drużynie gospodyń rozpędziła się La Mama Kapinga Maweja, która raz za razem powiększała dorobek swój i całej Energi. Środkowa z DR Konga zdobyła siedem z ostatnich jedenastu oczek Katarzynek w pierwszej kwarcie, które schodziły na krótką przerwę z prowadzeniem 21:18.

Po wznowieniu gry znów brylowały obie środkowe – Maweja i Nunn. To za ich sprawą zarówno Energa, jak i Ślęza były cały czas blisko siebie, bo gdy trafiała jedna, zaraz odpowiadała druga. Amerykanka już po 14 minutach miała na koncie double-double – 14 punktów i 10 zbiórek. Gdyby nie podkoszowe, wynik byłby znacznie niższy, bo na obwodzie zawodniczkom obu stron bardzo ciężko było znaleźć drogę do kosza.

Pojawiały się pojedyncze przebłyski – rzut z dystansu Sary Mortensen, trafienie z czwartego metra Digny Strautmane czy łatwe punkty Martyny Pyki po przechwycie Aleksandry Mielnickiej. Ale koniec końców i tak wszystko sprowadzało się do punktów ze strefy podkoszowej. Jeśli nie autorstwa głównych bohaterek pierwszej połowy, to w wykonaniu takich zawodniczek jak Martyna Walczak czy Natalia Kurach. Druga kwarta nie przyniosła żadnej zmiany w różnicy dzielącej obie drużyny, do przerwy Energa wciąż miała trzy oczka przewagi.

Z szatni najbardziej zmotywowana wyszła Robbi Ryan, która szybko zdobyła pięć punktów. Dwa dołożyła także Pyka i w półtorej minuty trzeciej odsłony Ślęza z nawiązką odrobiła straty, wychodząc na prowadzenie 41:37. Torunianki nie zamierzały jednak pozwolić na to, aby ich rywalki przejęły inicjatywę w meczu i dotrzymywały im kroku. Do remisu doprowadziła Nikola Batura, po jednym celnym osobistym Nunn na 43:42 dla Energi trafiła Angelika Stankiewicz. Ślęza znów przechyliła szale na swoją korzyść za sprawą czterech punktów Mielnickiej i Ryan, która dobiła niecelny rzut Strautmane.

Torunianki od tego momentu miały bardzo duże problemy ze znalezieniem rozwiązań w ataku przeciwko kombinowanej obronie strefowej Ślęzy. A gdy podopieczne Elmedina Omanicia dochodziły już do pozycji rzutowych, piłka nie wpadała do kosza. Taki obrót wydarzeń napędzał koszykarki 1KS-u, która powiększały swoją przewagę. Mielnicka, Nunn i Ryan solidarnie podzieliły się sześcioma punktami, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 54:45.

Przed zakończeniem trzeciej kwarty za trzy trafiła Stankiewicz, a pod kosz przebiła się Łucja Grządziela – Energa zmniejszając straty do pięciu oczek wysłała sygnał, że nie zamierza odpuścić w tym spotkaniu. Ale jeszcze zanim wybrzmiała syrena, dwa bardzo ważne punkty z linii rzutów osobistych dodała Natalia Kurach i oddaliła nieco zagrożenie ze strony gospodyń.

W decydującej części meczu Torunianki dwoiły się i troiły, aby wrócić do rywalizacji, lecz Ślęza miała odpowiedź na wszystkie próby zrywów ze strony Katarzynek. Nawet gdy prowadzenie przyjezdnych stopniało do trzech oczek, nie straciły one zimnej krwi. W tym momencie meczu dwukrotnie strefę podkoszową zaatakowała Ryan i zamieniła te ataki na cztery punkty z linii rzutów osobistych.

Kluczowym momentem starcia, definitywnie przesądzającym o zwycięstwie żółto-czerwonych okazała się seria 7:0 w wykonaniu Ślęzy. Na trzy minuty przed końcową syreną zza łuku po raz drugi w tym meczu trafiła Lovisa Hjern. Po chwili Szwedka zebrała niecelny rzut Digny Strautmane i przebiła się pod kosz, a emocje zakończyła Mielnicka skutecznym layupem na 76:63. Ostatnie słowo w meczu należało do Martyny Pyki, która zdążyła jeszcze dołożyć do swojego dorobku dwa oczka, ustalając tym samym wynik spotkania.

To był prawdziwy mecz walki, w którym na zwycięstwo trzeba było sobie bardzo zapracować. Oba zespoły miały w niedzielne popołudnie duże problemy ze skutecznością – Torunianki trafiły 34 proc. swoich rzutów, Ślęza 38 proc. Wrocławianki zwyciężyły, bo oprócz kosmicznego występu Nunn (21 punktów, 17 zbiórek), miały także Ryan, Mielnicką i Kurach, które zdobyły 10 lub więcej punktów. W zespole z Torunia oprócz Maweji zrobiła to tylko Stankiewicz. Zdecydowała także zmiana defensywy w wykonaniu Ślęzy, która kompletnie wybiła z rytmu Energę, a ta do samego końca meczu nie znalazła sposobu na regularne zdobywanie punktów.

Triumf w Toruniu dał Ślęzie czwarte miejsce po pierwszej rundzie sezonu zasadniczego i również miejsce w Bank Pekao S.A. Pucharze Polski. Wrocławianki na pewno zagrają w Sosnowcu i powalczą o to trofeum. Ostatni raz zagrały w Pucharze w sezonie 2017/2018. Zanim jednak emocje związane z pucharem, już w sobotę w KGHM Ślęza Arenie rozegrane zostaną kolejne Derby Dolnego Śląska. Do Wrocławia przyjedzie nadal niepokonany zespół KGHM BC Polkowice, a derbowe starcie na pewno będzie niezwykle zacięte i trzymające w napięciu. Kolejna odsłona wrocławsko-polkowickiej rywalizacji już 21 grudnia o godzinie 16:00.

Energa Toruń – Ślęza Wrocław 63:78 (21:18, 16:16, 14:24, 12:20).
Energa: Kapinga Maweja 19, Stankiewicz 12, Wheeler 7, Walczak 7, Grządziela 7, Batura 6, Mortensen 5, Ossowska, Marcinkowska 0. Urban, Trzymkowska, Conte DNP.
Ślęza: Nunn 21, Ryan 17, Mielnicka 12, Kurach 10, Hjern 8, Pyka 6, Strautmane 4, Kozik 0. Wińkowska, Rakowska DNP.

Przed koszykarkami Ślęzy trudny mecz w Toruniu

Na zakończenie pierwszej rundy rozgrywek Orlen Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław zagrają wyjazdowe spotkanie z Energą Toruń. Żółto-czerwone będą walczyć o uniknięcie trzeciej porażki z rzędu.

Oprócz chęci przerwania złej passy i powrotu na właściwe tory, Ślęza potrzebuje wygranej z jeszcze jednego powodu. Wrocławianki wciąż są w grze o miejsce w Bank Pekao S.A. Pucharze Polski i tylko zwycięstwo w starciu z Energą przedłuża ich nadzieje. Wtedy do znalezienia się w pucharowej stawce będzie wymagana wygrana VBW Gdynia nad Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Oczywiście Ślęza może tylko zrobić swoją część i liczyć na korzystny układ wydarzeń, ale i ten pierwszy warunek będzie trudny do spełnienia.

Torunianki to jak zawsze niewygodny rywal dla każdego w Orlen Basket Lidze Kobiet, o czym dobitnie przekonał się przed tygodniem zespół z Sosnowca, który na własnym parkiecie przegrał z Energą 77:81. Podopieczne Elmedina Omanicia długo walczyły także z gdyniankami (przegrywając ostatecznie 76:88), a mistrzynie Polski z Polkowic potrzebowały dogrywki, aby opuścić Toruń z wygraną 87:78. Jak widać, Katarzynki są doskonale przygotowane do zaciętych starć i na pewno będą chciały narzucić Ślęzie swoje warunki gry.

A za to zadanie w głównej mierze będzie odpowiadać Savannah Wheeler, 23-letnia rozgrywająca, która jest zdecydowaną liderką drużyny z Torunia. Zawodniczka z USA notuje średnio 16.1 punktu i 4.5 asysty na mecz, spędzając na parkiecie ponad 35 minut. Trener Omanić ufa swojej „jedynce”, a ta odpłaca się bardzo dobrą grą, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to pierwszy sezon Wheeler w seniorskiej koszykówce i pierwsze miesiące za oceanem. Drugą najlepiej punktującą koszykarką Energi jest Sarah Mortensen, reprezentantka Danii. Skrzydłowa Katarzynek trafia tylko 40.9 proc. rzutów z gry, ale przy 11 próbach to wystarczająco, żeby mieć co mecz średnio 11.6 oczek.

Zagraniczny tercet w zespole z Torunia uzupełnia La Mama Kapinga Maweja. Podkoszowa z Demokratycznej Republiki Konga w spotkaniu z MB Zagłębiem zagrała tylko dwie minuty, opuszczając parkiet z powodów zdrowotnych. Oficjalne doniesienia sugerują, że być może był to tylko efekt przeciążenia i bardzo prawdopodobne, że mierząca 194 cm środkowa będzie w stanie pomóc swojemu zespołowi w znacznie szerszym zakresie czasowym. A to oznacza, że podkoszowe Ślęzy będą miały sporo pracy aby zatrzymać Maweję, która potrzebuje zaledwie 20 minut na mecz, aby zdobywać 10.4 oczka i zbierać 7.4 piłki. Dwa tygodnie temu, w meczu z SKK Polonią Warszawa, Maweja miała na koncie 17 punktów, 15 zbiórek i 6 wywalczonych fauli.

Pod nieobecność środkowej z DR Konga w Sosnowcu świetne spotkanie zagrała Martyna Walczak. Była koszykarka Polonii do 14 oczek dołożyła aż 8 asyst, pokazując po raz kolejny w tym sezonie, że potrafi znaleźć koleżanki z zespołu. W Gdyni rozdała 6 asyst, z KGHM BC Polkowice 5. Stały poziom prezentuje Angelika Stankiewicz, najlepsza w lidze specjalistka od wymuszania przewinień rywalek. Choć w tym sezonie gra średnio niespełna 20 minut, to i tak jest faulowana średnio 4 razy na mecz i bez dwóch zdań będzie chciała wyśrubować ten wynik w starciu ze Ślęzą, przeciwko której zawsze „Siwej” gra się bardzo dobrze – niespełna dwa lata temu zdobyła przeciwko żółto-czerwonym 29 punktów.

W szerokiej rotacji trenera Omanicia trzeba wspomnieć jeszcze o trzech koszykarkach: Marcie Marcinkowskiej, Jowicie Ossowskiej i Nicoli Baturze. Dwie pierwsze dobrze uzupełniają się jeśli chodzi o styl gry – Marcinkowska bryluje na półdystansie, Ossowska lepiej czuje się na obwodzie. Z kolei Batura od początku sezonu pełni rolę podstawowego młodzieżowca w zespole Energi, wszystkie dotychczasowe spotkania rozpoczynając w wyjściowej piątce.

Koszykarki Ślęzy będą musiały naprawdę sporo się napracować w defensywie, żeby zatrzymać atak torunianek. W całej Orlen Basket Lidze Kobiet tylko trzy zespoły zdobywają więcej punktów, nikt nie traci mniejszej liczby piłek. Tylko drużyna z Warszawy oddaje w ciągu meczu więcej rzutów od gospodyń niedzielnego starcia, a to oznacza, że wrocławianki nie mogą sobie pozwolić na choćby chwilę dekoncentracji. Światło w Arenie Toruń jest niezwykle zielone, a to zwiastuje emocjonujące spotkanie, w którym ze względu na ostatnią formę obu drużyn za faworyta należy uważać gospodynie. Czy Ślęza po dwóch porażkach z rzędu będzie w stanie ograć Energę i zapisać sobie piąte zwycięstwo w sezonie? Przekonamy się już w niedzielne popołudnie.

Początek meczu Energa Toruń – Ślęza Wrocław w niedzielę, 15.12 o godzinie 14:00. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza z pierwszą domową porażką w sezonie

W meczu 8. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wielkopolski 75:80. W drużynie gości nie do zatrzymania była Diamond Miller.

Jeszcze zanim wszyscy kibice zdążyli zająć miejsca w KGHM Ślęza Arenie, trener Dariusz Maciejewski musiał poprosić o czas, bo na tablicy wyników widniało prowadzenie gospodyń 8:0. Z dystansu trafiły Robbi Ryan i Digna Strautmane, z półdystansu nie pomyliła się Martyna Pyka. Timeout nie przyniósł pożądanych skutków, bo swoje punkty zdobyły także Schaquilla Nunn i Aleksandra Mielnicka, więc Ślęza miała już 12 punktów przewagi. Dopiero wtedy Shatori Walker przerwała tę passę. Wrocławianki nie zamierzały się jednak zatrzymywać – znów zapunktowały Nunn i Mielnicka, ta druga z dystansu na 17:4 dla 1KS-u.

Od tego momentu ofensywa wrocławianek wyhamowała, a do głosu zaczęły dochodzić przyjezdne, które za sprawą Klaudii Gertchen (6 punktów z rzędu) otrząsnęły się po piorunującym początku w wykonaniu rywalek. Żółto-czerwone odpowiedziały na ten zryw celnym osobistym Nunn i punktami Pyki po przechwycie, ale Walker, która chwilę wcześniej popełniła stratę zrehabilitowała się za swój błąd już w kolejnej akcji. Końcówka pierwszej kwarty należała do gości – z półdystansu trafiła Miller, a Emilia Kośla najpierw przymierzyła zza łuku, a następnie była najszybsza w kontrze, zmniejszając straty gorzowianek do zaledwie trzech oczek.

Na rozpoczęcie drugiej odsłony za trzy trafiła Ryan, chwilę po niej to samo zrobiła całkowicie odpuszczona przez defensywę gości Wińkowska i Ślęza prowadziła 28:19. Zespół PSI Enei AZS-u nie zamierzał jednak pozwolić rywalkom na odbudowanie wysokiej przewagi i cały czas utrzymywał się w grze. Na skuteczne wejście pod kosz Ryan swoim odpowiedziała Kośla, po celnym rzucie Pyki mieliśmy udaną próbę Wiktorii Kuczyńskiej, a gdy z półdystansu trafiła Wińkowska, to to samo chwilę później zrobiła Shatori Walker. Ten stan rzeczy utrzymał się aż do przerwy, na którą wrocławianki schodziły z siedmioma punktami zapasu.

Po 20 minutach najbardziej niespodziewanym obrotem wydarzeń był zerowy dorobek punktowy Eleny Tsineke, liderki PSI Enei AZS-u. Greczynka od razu po wznowieniu gry zabrała się za zmianę tego stanu rzeczy i zdobyła pierwsze siedem oczek swojej drużyny. Ślęza miała jednak odpowiedź na zryw rozgrywającej drużyny z Gorzowa i utrzymywała swoją przewagę, nawet powiększając ją o jedno oczko po trójce Martyny Pyki. Kapitan 1KS-u kilka chwil później trafiła jeszcze jeden ważny rzut z dystansu w kontrze na dwie udane akcje Diamond Miller. Skrzydłowa Ślęzy w ciągu następnych 60 sekund dwukrotnie asystowała Aleksandrze Mielnickiej i za sprawą szybkich ciosów kłodzkiego duetu gospodynie prowadziły 55:44, co musiało oznaczać time-out dla przyjezdnych.

Gdy oba zespoły ponownie pojawiły się na parkiecie, w zespole gości pierwszy raz do akcji weszła Rebeka Mikulasikova i Słowaczka szybko wniosła dużo dobrego do gry swojej drużyny. Zdobyła trzy punkty i wymusiła faul ofensywny Anny Wińkowskiej, kończąc tym samym dobry fragment gry wrocławianek. Inicjatywę zaczynały przejmować gorzowianki, a konkretnie Diamond Miller. Skrzydłowa PSI Enei AZS-u zadała Ślęzie bardzo dotkliwy cios, trafiając trzypunktowy rzut równo z syreną. Ważny był nie tylko moment tej celnej próby, ale i jej rezultat, bowiem oznaczał on remis 57:57.

Podopieczne Dariusza Maciejewskiego ewidentnie były na fali i za sprawą trójki Emilii Kośli objęły pierwsze prowadzenie w meczu na 9 minut i 19 sekund przed końcem spotkania. Kilkanaście sekund później po akcji 2+1 autorstwa Tsineke miały już trzy oczka przewagi i nie zamierzały się zatrzymywać. Zza łuku przymierzyła Gabriela Lebiecka, dwa rzuty osobiste trafiła Miller i było już 68:62 dla gości. Robbi Ryan w końcu przełamała niemoc ofensywną Ślęzy celnym rzutem z półdystansu, a chwilę później spod kosza nie pomyliła się Wińkowska.

Wrocławianki miały w tym momencie dwa punkty straty, ale w niespełna 60 sekund straciły osiem oczek bez odpowiedzi. Trójki autorstwa Walker i Miller oraz osobiste Lebieckiej postawiły Ślęzę w niezwykle trudnej sytuacji. 10 punktów różnicy, 3 minuty do końca. Trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas i spróbować wpłynąć na swój zespół. To mu się udało, bo w półtorej minuty zapunktowały Nunn, Ryan, Mielnicka i Pyka – dwie ostatnie z dystansu. W efekcie gospodynie przegrywały już tylko jednym punktem, ale Diamond Miller znów trafiła bardzo ważny rzut na 78:75. Żółto-czerwone miały swoje szanse na kolejne punkty, ale żaden ich rzut nie znalazł już drogi do kosza, a kropkę nad i dwoma osobistymi postawiła Gertchen. Gorzowianki jako pierwsze pokonały Ślęzę w jej własnym domu, wygrywając 80:75.

Ślęza ma czego żałować, bo ten mecz długo był pod kontrolą wrocławianek. Wygrały bitwę na tablicach aż 42:30, ale popełniły aż 20 bardzo kosztownych strat. A przede wszystkim pozwoliły się rozpędzić Diamond Miller i Elenie Tsineke. Amerykanka w drugiej połowie robiła co chciała, kończąc mecz z linijką 26 punktów, 8 zbiórek, 9 asyst. Tsineke wszystkie 12 oczek zdobyła po przerwie.

Wygrana PSI Enei AJP dała gorzowiankom wirtualne miejsce w Bank Pekao Pucharze Polski, jednocześnie pozbawiając tego miejsca Ślęzę. Aby wrocławianki wróciły do pucharu, muszą pokonać w niedzielę Energę Toruń i liczyć na porażkę Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin z VBW Gdynia. Tylko taki układ spotkań sprawi, że żółto-czerwone znajdą się na jednym z miejsc premiowanych grą w pucharze. A w Toruniu czeka je kolejne bardzo trudne wyzwanie.

Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wlkp. 75:80 (22:19, 18:14, 17:24, 18:23).
Ślęza: Pyka 19, Nunn 17, Mielnicka 16, Ryan 12, Wińkowska 7, Strautmane 4, Hjern, Kurach 0. Kozik, Skowron DNP.
PSI Enea AJP: Miller 26, Kośla 13, Tsineke 12, Walker 11, Gertchen 8, Lebiecka 5, Mikulasikova 3, Kuczyńska 2, Śmiałek 0. Kobylińska, Steblecka DNP.

Ślęza chce obronić własny parkiet w starciu z gorzowiankami

W sobotę, 7 grudnia o godzinie 16:00 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą w KGHM Ślęza Arenie PolskąStrefęInwestycji Eneę AJP Gorzów Wielkopolski. Starcie dwóch podrażnionych drużyn jednej da drugi oddech, drugą przytłoczy jeszcze bardziej. Wszystko w tle walki o Bank Pekao Puchar Polski.

Przed 8. serią gier Orlen Basket Ligi Kobiet Ślęza zagra w pucharze, zespół z Gorzowa jest pierwszym poza pucharową stawką. Oczywiście wszystko może wywrócić do góry nogami rozwojowa i trudna sytuacja w KGHM BC Polkowice, ale na tę chwilę tylko wrocławianki mogą myśleć o zmaganiach w Sosnowcu. Ten układ sił może zmienić się nie tylko za sprawą kłopotów mistrzyń Polski, ale i po sobotnim meczu. Gorzowianki wygrywając to spotkanie zrównają się ze Ślęzą bilansem zwycięstw i porażek, a w ostatniej serii gier sezonu zasadniczego podejmą właśnie polkowiczanki. Z kolei jeśli w sobotę zwyciężą koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska, zagwarantują sobie udział w Bank Pekao Pucharze Polski. To oczywiście ten najbliższy kontekst.

Szerszy, jak zawsze czeka tuż za horyzontem, a jest to naturalnie faza play-off. Trzeba to powtarzać przy okazji każdej kolejki – niezwykle wyrównana stawka Orlen Basket Ligi Kobiet sprawia, że zwycięstwa w bezpośrednich pojedynkach mają ogromne znaczenie dla rozstawienia po sezonie zasadniczym. Zanotowanie wygranej w pierwszej rundzie przeciwko potencjalnemu rywalowi w ćwierćfinałach, a takim na pewno może być drużyna z Gorzowa Wielkopolskiego, da Ślęzie nieco większy komfort mentalny i swoistą przewagę przed rewanżowym starciem w Gorzowie. O wygraną nie będzie jednak łatwo.

Gorzowianki, podobnie jak Ślęza, w minionej kolejce doznały dotkliwej porażki na wyjeździe. Podopieczne Dariusza Maciejewskiego wyraźnie uległy rywalkom z Lublina, przegrywając z Polskim Cukrem 58:91, a w pewnym momencie spotkania różnica pomiędzy obiema drużynami wynosiła aż 41 oczek (69:28). W tym meczu nie wychodziło im absolutnie nic – trafiły 30 procent rzutów z gry, rozdały tylko siedem asyst, popełniając jednocześnie 17 strat. Tylko jeden aspekt meczu przemawiał za zespołem z Lubuskiego – punkty z szybkiego ataku, ale większość z 16 zdobytych w ten sposób punktów PSI Enea dopisała sobie w momencie, gdy losy meczu były już dawno rozstrzygnięte. Tym samym na koncie sobotnich rywalek Ślęzy pojawiła się czwarta porażka, zdecydowanie najbardziej bolesna z dotychczasowych. Trener Maciejewski po meczu mówił wprost. – W obronie wystawiam swojej drużynie dwóję, skuteczność też była fatalna. Przegraliśmy indywidualnie na każdej pozycji, jestem zdegustowany indywidualną postawą naszych podstawowych zawodniczek – komentował wydarzenia na parkiecie szkoleniowiec gorzowianek.

Niedzielne spotkania to już jednak historia, zarówno dla Ślęzy, jak i dla PSI Enei. Zespół z Gorzowa dysponuje mocnym składem i doświadczonymi zawodniczkami, które na pewno będą chciały zrehabilitować się za wydarzenia z Lublina. Liderką gorzowianek jest bez dwóch zdań Elena Tsineke, która nigdy nie schodzi poniżej swojego wysokiego poziomu. Nawet w ostatniej kolejce była jedyną zawodniczką która zagrała „swoje” – 24 punkty, 5 zbiórek i 4 asysty. Greczynka w tym sezonie notuje średnio 19.3 punktu, 3.6 zbiórki i 4.7 asysty, trafiając 54.5 procent rzutów z gry. Przed obwodowymi Ślęzy bardzo duże wyzwanie i będą musiały się napracować, żeby zatrzymać dynamiczną rozgrywającą PSI Enei.

Zadanie tym trudniejsze, że z Tsineke coraz lepiej rozumie się Shatori Walker – 29-letnia obwodowa ze Stanów Zjednoczonych. Rzucająca Washington Mystics dołączyła do zespołu z Gorzowa w trakcie sezonu, gdy trener Maciejewski musiał zareagować na start 0:3 w wykonaniu swojego zespołu. Na przestrzeni czterech rozegranych spotkań zalicza średnio 13.3 punktu, 4.8 zbiórki i 2.8 asysty. Na Walker trzeba będzie uważać w kontekście rzutów dystansowych, bo trafia 46.7 procent swoich prób. Zielone światło na trójki ma także druga koszykarka z USA, która dołączyła do PSI Enei już w trakcie rozgrywek – Diamond Miller. Absolwentka uczelni Maryland i zawodniczka Minnesoty Lynx rozegrała trzy spotkania w barwach PSI Enei, zdobywając w nich 11.3 punktu oraz 8.3 zbiórki. Mierząca 188 cm koszykarka oddała już 17 trójek, trafiając zaledwie cztery, co przekłada się na skuteczność na poziomie 23.5 procent. Wynik znacznie poniżej poziomu uniwersyteckiego, gdzie trafiała 30 procent. Zagraniczny kwartet uzupełnia reprezentantka Słowacji Rebeka Mikulasikova, która po dobrym początku (23 punkty z VBW Gdynia) ostatnio obniżyła loty, trzy razy z rzędu nie przekraczając pułapu 10 punktów.

Polska rotacja gorzowianek opiera się na kapitan PSI Enei AJP – Klaudii Gertchen. Skrzydłowa reprezentacji Polski w tym sezonie spędza na parkiecie najwięcej minut w karierze – średnio 29, co przekłada się na najwyższą średnią punktową – 9.3 i średnią zbiórek – 6.3.  Jeśli „Gerczi” jest dobrze dysponowana rzutowo, to potrafi zdobyć nawet 20 punktów, jak to miało miejsce w meczu z Polonią Warszawa, ale gdy rzut nie funkcjonuje, tak jak to miało miejsce w niedzielę w Lublinie, to przy jej nazwisku pojawiły się tylko dwa punkty. Pewnym jest, że obrona Ślęzy nie może  pozwolić sobie na odpuszczenie 28-letniej zawodniczki, bo na przestrzeni lat, a także w tym sezonie pokazała, że potrafi odegrać znaczącą rolę w danym spotkaniu. Po październikowej przebudowie drużyny z Gorzowa podstawową środkową została Ewelina Śmiałek, a na parkiecie pojawiają się także Emilia Kośla, Gabriela Lebiecka, Joanna Kobylińska czy także była koszykarka Ślęzy Wrocław Wiktoria Kuczyńska.

Koszykarki Ślęzy szybko wyciągnęły wnioski po porażce w Sosnowcu, bo terminarz nie pozwala na dłuższy odpoczynek. Po jednym dniu wolnego żółto-czerwone wróciły do pracy świadome swoich niedociągnięć i tego, że w Orlen Basket Lidze Kobiet nic nie otrzymają za darmo.

– Na pewno mecz z Sosnowcem sprawił, że musiałyśmy się otrząsnąć i przypomniał nam, że trzeba ciężko pracować. W sobotę bez dwóch zdań wyjdziemy bardziej zmotywowane i skoncentrowane od pierwszej akcji. Patrząc na to, jak Gorzów zaprezentował się w Lublinie na pewno nie jesteśmy bez szans. Widać było, że w niedzielę nie miały swojego dnia, ale jest to zespół, który nie dość, że ma rzut, to jeszcze potrafi bić się pod koszem. To będzie zacięta walka, ale mam nadzieję, że grając w naszej hali przewaga skuteczności będzie po naszej stronie – mówi Anna Wińkowska.

Wrocławianki chcą także pozostać niepokonane na własnym obiekcie. W KGHM Ślęza Arenie wygrały tylko dwie drużyny – KGHM BC Polkowice i VBW Gdynia, a koszykarki Ślęzy zrobią wszystko, aby w sobotni wieczór tak właśnie pozostało. Chcą zagrać nie tylko skutecznie, ale i efektownie, o czym zapewnia podkoszowa 1KS-u.

– Ważne dla nas jest to, że bronimy do tej pory swojego parkietu i w tym sezonie u siebie jeszcze nie przegrałyśmy. Chcemy wygrać wszystkie spotkania przed własną publicznością i sprawić, że kibice będą oglądać bardzo dobre widowiska. Dążymy do tego, żeby stworzyć w KGHM Ślęza Arenie prawdziwą fortecę. Dobrze wpływa to na mentalność zespołu i tego będziemy się trzymać – podsumowuje Wińkowska.

Początek meczu Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski w sobotę, 7 grudnia o godzinie 16:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł można kupić za pośrednictwem platform Empik Bilety oraz Going., a także w dniu meczu w kasie hali. Dzieci chodzące do szkoły podstawowej mogą zająć miejsce na trybunach za darmo. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.