Najbliższy rywal Ślęzy: Arka Gdynia

W meczu 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się z wiceliderkami tabeli, zespołem Arki Gdynia. Koszykarki znad morza od listopada przegrały tylko jeden mecz ligowy.

Podopieczne Gundarsa Vetry przed sezonem były typowane do miejsca na podium Energa Basket Ligi Kobiet i bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że grają na miarę letnich przewidywań. Gdynianki wykorzystały relatywnie łatwy terminarz aby nabrać prędkości przed decydującymi o rozstawieniu w play-offach spotkaniami i mają tylko o jedną porażkę więcej od CCC Polkowice. Koszykarki Arki niemal za każdym razem zwyciężały pewnie, wysoko pokonując kolejnych przeciwników.

Niespodziewaną i zdecydowanie niemiłą przeszkodą na drodze zespołu z Gdyni do zakończenia sezonu zasadniczego w gronie trzech najlepszych zespołów ligi jest uraz Rebecci Allen. Australijska rzucająca doznała poważnej kontuzji kolana podczas półfinałowego meczu Pucharu Polski z Energą Toruń i Arka nie może liczyć na jej pomoc do końca sezonu. To druga z czołowych zawodniczek gdyńskiego klubu, która została wyeliminowana z gry przez kontuzję. Na początku rozgrywek więzadła w kolanie zerwała reprezentantka Polski Paulina Misiek. Braki kadrowe w zespole prowadzonym przez Gundarsa Vetrę sprawiły, że przed dwoma tygodniami Arka wystąpiła w Gorzowie Wielkopolskim w dziewięć zawodniczek, co z pewnością miało spory wpływ na porażkę 79:88.

Jednak już w poprzedniej kolejce koszykarki z Gdyni poradziły sobie z Wisłą CanPack Kraków wygrywając 76:71. Duży wpływ na grę Arki miała Anna Makurat, jedna z najbardziej utalentowanych zawodniczek młodego pokolenia. 18-letnia rozgrywająca rzuciła 17 punktów, do tego zebrała osiem piłek i rozdała cztery asysty tym samym pokazując, że pod nieobecność Allen jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Arka potrzebowała systematycznie punktującej drugiej opcji w ataku i możliwe, że będzie nią właśnie Anna Makurat.

Niekwestionowaną liderką drużyny znad morza jest Emma Cannon, kandydatka do tytułu MVP ligi. Amerykańska silna skrzydłowa zdobywa średnio 20 punktów na mecz, zbierając przy tym ponad 10 piłek. Cannon jest praktycznie nie do zatrzymania w strefie podkoszowej, wywalczając co spotkanie ponad pięć fauli. Rzuty osobiste trafia ze skutecznością 76.5 proc., co oznacza, że celowe faulowanie nie wchodzi w grę. Za podkoszowe wsparcie doświadczonej skrzydłowej służą Anna Jurcenkova oraz Sonia Greinacher, które łącznie notują średnio 17 punktów i 10 zbiórek.

Trener Vetra doskonale potrafi wykorzystać mocne strony swojego zespołu, Arka to druga najskuteczniejsza drużyna ligi w rzutach za dwa (52,4 proc.),  gdynianki oddają też najmniej prób z dystansu spośród klubów z czołówki Energa Basket Ligi Kobiet. Koszykarki znad morza to najlepiej zbierająca drużyna ligi oraz druga ekipa pod względem bloków. Ślęzę czeka zatem trudna batalia w strefie podkoszowej, ale wrocławianki mogą stworzyć sobie przewagę dzięki rzutom za trzy. Jedno jest pewne, w sobotę będziemy świadkami niezwykle interesującego pojedynku, który ma sporo implikacji w kontekście play-offów.

ARKA GDYNIA – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Gundars Vetra.

Kadra: Anna Makurat, Santa Baltkojiene (rozgrywające), Barbora Balintova, Kamila Podgórna, Rebecca Allen (rzucające), Sonia Greinacher, Paulina Misiek, Aldona Morawiec, Alicja Szloser, Martyna Stelmach, Emma Cannon (skrzydłowe), Amalia Rembiszewska, Anna Jurcenkova (środkowe).

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

13. kolejka: Arka Gdynia – Widzew Łódź 100:78 (24:27, 23:14, 34:16, 19:21)
Arka: Jurcenkova 24, Cannon 13, Greinacher 13, Makurat 12, Balintova 10, Rembiszewska 7, Allen 6, Morawiec 3, Baltkojiene 2, Podgórna 2, Stelmach 0.

14. kolejka: PGE MKK Siedlce – Arka Gdynia 66:88 (22:21, 13:22, 21:18, 10:27)
Arka: Allen 21, Cannon 19, Balintova 13, Makurat 9, Podgórna 8, Greinacher 6, Rembiszewska 5, Baltkojiene 5, Jurcenkova 2, Morawiec 0.

15. kolejka: Arka Gdynia – Ostrovia Ostrów Wlkp. 70:54 (14:19, 20:13, 23:14, 13:8)
Arka: Cannon 15, Greinacher 14, Balintova 13, Jurcenkova 11, Makurat 7, Rembiszewska 3, Morawiec 3, Baltkojiene 2, Stelmach 2, Podgórna 0.

16. kolejka: InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – Arka Gdynia 88:79 (20:15, 21:16, 17:28, 30:20)
Arka: Cannon 22, Makurat 18, Greinacher 15, Jurcenkova 8, Morawiec 6, Baltkojiene 4, Balintova 4, Rembiszewska 2, Podgórna 0.

17. kolejka: Arka Gdynia – Wisła CanPack Kraków 76:71 (11:19, 18:19, 26:20, 21:13)
Arka: Cannon 21, Makurat 17, Balintova 12, Podgórna 8, Stelmach 6, Greinacher 6, Jurcenkova 4, Baltkojiene 2, Morawiec 0, Rembiszewska 0.

Spojrzenie w liczby: Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin

Prezentujemy 10 statystyk po przegranym przez Ślęzę Wrocław meczu z Pszczółką Lublin, które pozwolą lepiej zrozumieć sobotnie spotkanie.

6 – tyle razy za trzy trafiła Kateryna Rymarenko, była skrzydłowa Ślęzy. Trzykrotnie zrobiła to w kluczowych fragmentach, gdy Pszczółka rozpoczęła pościg za drużyną z Wrocławia. To drugi raz w trakcie jej występów w polskiej lidze, kiedy reprezentantka Ukrainy zdobyła 18 punktów zza łuku. Poprzednio udało się jej to w listopadzie 2014 roku. Wówczas reprezentowała barwy Glucose ROW-u Rybnik i sześć celnych trójek Rymarenko pomogło koszykarkom ze Śląska pokonać PGE MKK Siedlce 68:63.

7 – Cierra Burdick co mecz potwierdza swoją reputację znakomitej zbierającej. Notuje średnio 9,3 zbiórki na spotkanie i w minioną sobotę nie obniżyła znacząco tej średniej, kończąc mecz z dziewięcioma deskami. Bardziej imponująca jest jednak inna statystyka – otóż amerykańska skrzydłowa zanotowała aż siedem ofensywnych zbiórek. Dla wielu byłby to najlepszy wynik w karierze, ale nie dla Burdick, która dwa lata temu zebrała dziewięć piłek na atakowanej tablicy w meczu ligi izraelskiej. Ostatnią zawodniczką, która popisała się co najmniej siedmioma zbiórkami w ataku dla Ślęzy Wrocław była Kourtney Treffers (osiem zbiórek w meczu przeciwko Wiśle CanPack Kraków w grudniu 2017).

13 – trzynastka dla Darii Marciniak tym razem nie okazała się pechowa, a szczęśliwa. Środkowa Ślęzy w starciu z Pszczółką rozegrała najlepsze jak dotychczas spotkanie w żółto-czerwonych barwach, dając swoim koleżankom niezwykle potrzebny zastrzyk energii z ławki rezerwowych. Marciniak zdobyła osiem punktów, zebrała sześć piłek i zanotowała dwa przechwyty oraz asystę. To przełożyło się na EVAL w wysokości 13, pierwszy raz wartość tego wskaźnika była dwucyfrowa.

14 – skoro podkreślamy najlepszy mecz Darii Marciniak w barwach Ślęzy to nie sposób nie docenić powrotu Terezii Palenikovej do formy z początku sezonu. Słowacka skrzydłowa ostatnio zmagała się z problemami zdrowotnymi, ale wszystko wskazuje na to, że najgorsze już za nią i Terkę czeka mocna końcówka sezonu zasadniczego. Palenikova zdobyła 13 punktów, trafiając pięć z siedmiu rzutów z gry, dokładając do tego trzy zbiórki, dwie asysty i blok, łącznie EVAL 14.

15 – 2 minuty i 55 sekund do końca spotkania. Elina Dikeoulakou trafia z dystansu na 75:60 i… rozpoczyna się pogoń Pszczółki Lublin. W tym czasie wrocławianki spudłowały trzy rzuty, popełniły dwie straty i trzy faule. Z kolei zespół gospodyń wykorzystał pięć z sześciu swoich prób z gry, cztery z pięciu osobistych (wszystkie na punkty zamieniła Brianna Kiesel) i zebrał dwie piłki w ataku. I tak zamiast pewnego zwycięstwa mieliśmy dogrywkę.

17 – zawodniczki z Wrocławia od początku spotkania nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu w ofensywie. Choć zaczęły od celnego rzutu z dystansu autorstwa Kariny Szybały, przez kolejne 9,5 minuty wykorzystały tylko cztery z osiemnastu kolejnych prób. Na szczęście skuteczność na poziomie 17 procent nie przełożyła się na wysoką przewagę Pszczółki.

26 – choć wynik nie może zadowalać kibiców Ślęzy Wrocław, przez większość meczu wrocławianki spisywały się dobrze broniąc przeciwko Briannie Kiesel. Amerykańska rozgrywająca Pszczółki zdobyła 23 punkty, ale potrzebowała do tego aż 26 rzutów, popełniając przy tym sześć strat. Niestety dla fanów z Wrocławia, w decydujących momentach Kiesel potrafiła zapomnieć o problemach strzeleckich i poprowadziła swój zespół do dogrywki, a następnie do wygranej.

45 – obie drużyny miały spore problemy w kontrolowaniu piłki. Często popełniały proste błędy techniczne, co wybijało je z rytmu. Łącznie zawodniczki Pszczółki i Ślęzy zrobiły aż 45 strat, co jest najgorszym wynikiem jeżeli chodzi o spotkania 1KS-u w tym sezonie.

73 – pomimo tego, iż piłka nie trzymała się zbytnio rąk koszykarek w sobotniej konfrontacji, były w trakcie tego spotkania długie momenty, w których przyjemnie patrzyło się na poczynania ofensywne Ślęzy Wrocław. Banalne stwierdzenie, iż drużyna wygląda lepiej gdy dzieli się piłką ma potwierdzenie w statystykach. Aż 73.3 procent celnych rzutów koszykarek 1KS-u było efektem asysty. Z tego siedem kluczowych podań zostało wykonanych w najlepszej w wykonaniu żółto-czerwonych trzeciej kwarcie. To trzeci najlepszy rezultat w sezonie i pierwszy, w którym wynik powyżej 70% nie zakończył się zwycięstwem.

175 – tyle sekund czasu gry upłynęło od trafienia Eliny Dikeoulakou do zakończenia meczu. Gdyby koszykarki Ślęzy Wrocław wykorzystywały w każdej akcji pełne 24 sekundy, wystarczyłoby to na siedem posiadań. Podopieczne Arkadiusza Rusina wykorzystały zaledwie połowę tego czasu, w decydujących fragmentach będąc przy piłce przez 91 sekund w siedmiu posiadaniach piłki.

Gala Talenty Ślęzy Wrocław w połowie lutego

Trzecia edycja gali Talenty Ślęzy Wrocław coraz bliżej. Trwają ostatnie przygotowania do tego, aby w środę, 13 lutego wyróżnić młodych sportowców akademii i przodujące drużyny sekcji piłkarskiej i koszykarskiej. A to nie jedyne nagrody, które zostaną wręczone podczas gali.  

W zeszłym roku gala Talenty Ślęzy Wrocław była niezwykłym wydarzeniem, bo inaczej być nie mogło. Celebracja kolejnych 12 miesięcy w historii najstarszego klubu sportowego odbyła się przy efektownej oprawie i towarzystwie kamer telewizji Echo24. Muzyczną gwiazdą była Alicja Janosz, zwyciężczyni Idola oraz Szansy na Sukces. Wszystko odbyło się w dużej hali AWF, gdzie na co dzień występują koszykarki Ślęzy.

Tegoroczna, trzecia już edycja gali będzie bardziej kameralna, choć lista zaproszonych gości bynajmniej nie uległa zmniejszeniu. W środę, 13 lutego spotkamy się ponownie w małej hali, ale nie oznacza to, że ucierpi na tym jakość i prestiż wydarzenia. Po raz kolejny dzięki Event Media Show całość odbędzie się przy oprawie świetlnej na najwyższym poziomie, więc każdy będzie mógł poczuć się na scenie jak gwiazda sportu. Imprezę tradycyjnie poprowadzą Katarzyna Ziobro, prezes zarządu 1KS Ślęza, oraz Robert Skrzyński, dziennikarz Radia Wrocław i telewizji Canal Plus.

Najważniejsze w każdej gali są nagrody, a tych będzie bardzo dużo. Przede wszystkim wyróżnienia za ciężką pracę przez cały miniony rok otrzymają najmłodsze piłkarki i koszykarki oraz młodzi piłkarze. Na scenę wywołani zostaną także najlepsi trenerzy Akademii Piłki Nożnej i Koszykówki. Statuetki za świetną postawę w roku 2018 wręczone zostaną dla najlepszych sportowców z sekcji seniorskich. Nie zabraknie również wyróżnień dla najlepszych kibiców, rodziców, klubowych legend, a także partnerów Ślęzy. Uhonorowana zostanie także Osobowość Roku.

Oprócz zaproszonych gości na galę Talenty Ślęzy Wrocław mogą przyjść każdy kibic 1KS-u, choć oczywiście liczba miejsc w małej hali AWF-u jest ograniczona. Nie mamy jednak wątpliwości, że wszyscy się pomieszczą i udowodnimy, że Ślęza Wrocław to jedna wielka żółto-czerwona rodzina. Początek imprezy 13 lutego (środa) o godz. 18:00. Zapraszamy!

„Wygrał zespół, który był bardziej zdeterminowany”

Zapraszamy do zapoznania się z zapisem konferencji prasowej po meczu Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – Ślęza Wrocław, w którym gospodynie wygrały po dogrywce 88:82. 

Arkadiusz Rusin: Gratulacje dla zespołu z Lublina, gratulacje dla trenera Szawarskiego. Wygrał zespół, który był bardziej zdeterminowany i chciał tego zwycięstwa. Z drugiej strony być może mój zespół kontrolował wydarzenia na boisku, bo w drugiej połowie uciekliśmy na kilkanaście punktów, ale jeżeli w takim momencie każda bierze na siebie indywidualne akcje, bo skoro mamy dużą przewagę to muszę sobie oddać dwa rzuty albo zrobić trzy kozły więcej wtedy nie patrzymy na to, żeby grać zespołowo. To powoduje straty i przekłada się na łatwe punkty dla przeciwnika i rywal nas dogania. Ostatniej decyzji o faulu popełnionym przez nas trudno komentować.

Terezia Palenikova: Gratulacje dla przeciwników. Zawiodłyśmy, popełniając wiele błędów w ważnych momentach. Miałyśmy bardzo dużo strat, pozwalałyśmy rywalkom na wiele zbiórek ofensywnych, wszystkie te liczby złożyły się na naszą przegraną. Bardzo chciałyśmy wygrać to spotkanie, ale Pszczółka zagrała z większą determinacją i jeszcze większą chęcią odniesienia zwycięstwa.

Wojciech Szawarski: Dziękuję za gratulacje, rzeczywiście dziewczyny były bardzo zdeterminowane i chciały wygrać, nawet duża przewaga Ślęzy w drugiej połowie nas nie podłamała. Wielki szacunek dla dziewczyn. Po przerwie popełniliśmy dużo błędów, szczególnie w obronie. Przez to nie mogliśmy grać szybko i nie funkcjonowaliśmy najlepiej. Potem dokonaliśmy zmiany, zaczęliśmy przekazywać sobie rywalki w defensywie i to zafunkcjonowało. Wpadło kilka naprawdę ważnych rzutów w trudnym momencie, na pewno pomogli nam też kibice. Bez zaangażowania i zostawienia serca na parkiecie tego zwycięstwa by nie było. Cieszę się, że udało nam się wygrać z tak dobrym zespołem jak Ślęza.

Kateryna Rymarenko: To zwycięstwo było dla nas naprawdę ważne, za nami bardzo trudna pierwsza połowa sezonu, więc teraz każde zwycięstwo jest na wagę złota. Dziś to ja zdobyłam wiele punktów, miałam wysoką skuteczność z dystansu, ale to zwycięstwo jest zasługą całej drużyny. Spisałyśmy się dobrze w ataku i w obronie, potrafiłyśmy sobie wypracowywać pozycje do rzutów. Wszystko to dziś dobrze funkcjonowało i dlatego wygrałyśmy.

Do zwycięstwa w Lublinie Ślęzie Wrocław zabrakło trzech minut

W meczu 17. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała po dogrywce z Pszczółką Polskim-Cukrem AZS-em-UMCS-em Lublin, choć na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry prowadziła 15 punktami. 

Jako pierwsza punkty zdobyła Ślęza, z dystansu trafiła Karina Szybała. Jednak szybko inicjatywa została przejęta przez gospodynie, które dobrą grą w obronie wypracowywały sobie szansę do punktowania. W niecałą minutę trafiły Magdalena Szajtauer, Brianna Kiesel i Dajana Butulija, ta ostatnia z dystansu. Cały początek spotkania stał pod znakiem wykorzystanych rzutów dystansowych. Po stronie Ślęzy zza łuku celnie przymierzyły Cierra Burdick oraz Marissa Kastanek, w Pszczółce drugi raz nie pomyliła się Butulija.

Po mocnym początku strzeleckim z obu stron w poczynania koszykarek wkradło się rozluźnienie, co przełożyło się na sporo rwanych akcji i strat, których zawodniczki Pszczółki i Ślęzy nie były w stanie wykorzystywać.

Z letargu pierwsze wybudziły się gospodynie. Najpierw dwa rzuty osobiste na punkty zamieniła Butulija, potem z dystansu trafiła była zawodniczka Ślęzy, a obecnie skrzydłowa Pszczółki Kateryna Rymarenko. Te punkty dały lubliniankom sześciopunktową przewagę. Ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało do Taisii Udodenko, która sprawiła, że po pierwszych dziesięciu minutach zawodniczki z Lublina prowadziły tylko 17:13.

Drugą kwartę lepiej rozpoczęły zawodniczki Wojciecha Szawarskiego, które dzięki swojej zwinności i dobremu dzieleniu się piłką potrafiły dwukrotnie zdobyć punkty z łatwych pozycji. Ślęza na początku tej części spotkania popełniły dwa przewinienia w ataku, czym nie ułatwiały sobie stojącego przed nimi zadania. W odrabianiu strat nie pomagała również bardzo słaba skuteczność rzutów z gry zawodniczek 1KS-u oraz problemy z zastawianiem rywalek po ich niecelnych próbach. W ciągu kilkudziesięciu sekund koszykarki Pszczółki trzy razy z rzędu zebrały piłkę w ataku i w końcu spod kosza trafiła Dajana Butulija. Na ten fragment gry natychmiast zareagował Arkadiusz Rusin prosząc o czas.

Po przerwie na żadanie gra Ślęzy nie poprawiła się znacząco, wrocławianki wciąż były trapione przez te same problemy. Przewaga Pszczółki rosła, mimo iż żółto-czerwone dobrze radziły sobie z zatrzymywaniem Brianny Kiesel oraz Nikki Greene. Głównym żądłem Pszczółek w pierwszej połowie była zdecydowanie Dajana Butulija. Serbska rzucająca przez dwadzieścia minut nie spudłowała ani jednego rzutu z gry.

Podopieczne Arkadiusza Rusina utrzymywały się w grze dzięki akcjom podkoszowym. Dwukrotnie udanymi wejściami pod kosz popisała się Elina Dikeoulakou. Za pierwszym razem piłka nie wpadła do kosza i Łotyszka oddała dwa rzuty osobiste, ale drugie podejście zamieniło się już w akcję 2+1, co przełożyło się na najlepszy fragment 1KS-u od początku spotkania. Obrona strefowa Ślęzy przyniosła efekt w postaci niecelnego rzutu Rymarenko i udanej akcji Terezii Palenikovej po drugiej stronie parkietu. Przewaga gospodyń stopniała do trzech punktów, co zmusiło trenera Szawarskiego do poproszenia o czas.

Ta nie wpłynęła na odmianę gry Pszczółki, bo choć skutecznym layupem popisała się Brianna Kiesel, to w dwóch kolejnych akcjach z dystansu trafiły Taisiia Udodenko oraz Terezia Palenikova, co dało Ślęzie pierwsze prowadzenie od początku meczu. Nie udało się go jednak utrzymać do końca kwarty, bo w samej końcówce jeden z dwóch osobistych wykorzystała Butulija. Trzeba jednak przyznać, że wrocławianki odbudowały się po okresie słabszej gry i na przerwę to one schodziły w nieco lepszych humorach.

Po rozpoczęciu drugiej połowy najpierw Elina Dikeoulakou wykorzystała rzut osobisty przyznany wrocławiankom po faulu technicznym, którym przed przerwą ukarany został Wojciech Szawarski, a następnie trafiła z czystej pozycji za trzy punkty. W pierwszych minutach spotkania dobrze funkcjonowała defensywa Ślęzy, aktywnie w obronie pracowała Daria Marciniak notując dwa przechwyty w krótkim odstępie czasu. Oba zostały zamienione na celne trójki – najpierw wspomniany już rzut Dikeoulakou, a następnie skuteczna próba Marissy Kastanek. Ślęza prowadziła po tym fragmencie 42:34 i trener Szawarski poprosił o czas.

Timeout po raz kolejny nie wpłynął znacząco na poprawę gry Pszczółek. To zespół gości wciąż przeważał i wraz z upływającym czasem starał się przejmować kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Wrocławianki od początku trzeciej kwarty były zespołem lepszym zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. W połowie tej części spotkania Marissa Kastanek najpierw popisała się przechwytem, a chwilę później trafiła za trzy. Ślęza prowadziła po tym rzucie 51:39 i po raz kolejny opiekun drużyny gospodarzy musiał przerwać grę.

Żółto-czerwone miały odpowiedź na każdy celny rzut Pszczółek w tym fragmencie spotkania i systematycznie powiększały swoją przewagę. Gospodynie nie były sobie w stanie poradzić z dynamiczną obroną strefową, która uniemożliwiała im dochodzenie do dogodnych pozycji rzutowych. Po drugiej stronie parkietu zawodniczki Arkadiusza Rusina grały szybko, precyzyjnie i skutecznie, czego efektem było utrzymywanie się przewagi 1KS-u na poziomie ponad 10 punktów przez dobre kilka minut.

Dopiero na dwie minuty przed końcem trzeciej kwarty za trzy trafiła kolejna była zawodniczka Ślęzy, Dorota Mistygacz i przewaga gości stopniała do ośmiu punktów. To rozpoczęło udany fragment gry Pszczółek. Najpierw przewinieniem technicznym została ukarana Sydney Colson i rzut osobisty wykorzystała Brianna Kiesel, potem bez większych problemów spod kosza trafiła Rymarenko. W tym momencie o czas poprosił Arkadiusz Rusin, gdyż przewaga Ślęzy wynosiła już tylko sześć punktów. Końcówka trzecich 10 minut należała do Darii Marciniak, która zdecydowanie była wyróżniającą się zawodniczką Ślęzy w tej części meczu. Środkowa 1KS-u szybko zdobyła cztery punkty i przyjezdne znów prowadziły 10 punktami.

Pszczółka od razu zabrała się za odrabianie strat, a odpowiedzialność za punkty wzięły na siebie liderki: Kiesel i Greene, które zdobyły cztery oczka. Ślęza musiała odpowiedzieć i zrobiła to za sprawą Marissy Kastanek i Darii Marciniak. Lublinianki ustawicznie podawały piłkę do Brianny Kiesel, która odnalazła swój rytm w ofensywie i robiła wszystko, żeby zmniejszyć deficyt i wyjść na prowadzenie. Wrocławianki szukały pomysłów na kontrolowanie spotkania i utrzymywanie bezpiecznego zapasu i ta sztuka im się udawała. Czas upływał, a różnica punktowa pomiędzy obiema drużynami nie ulegała znaczącym zmianom.

Koszykarki Ślęzy miały w pamięci końcowe fragmenty październikowej konfrontacji, kiedy to Kiesel w ostatnich 13 sekundach zdobyła siedem punktów i praktycznie sama doprowadziła do dogrywki. Podopieczne Arkadiusza Rusina musiały zachować koncentrację do samego końca, ponieważ nawet kilkunastopunktowe prowadzenie nie było prowadzeniem bezpiecznym.

Na trzy minuty przed ostatnią syreną żółto-czerwone prowadziły 72:60 i Wojciech Szawarski wykorzystał kolejną przerwę na żądanie, żeby wprowadzić ostatnie korekty i zmotywować swoje zawodniczki do lepszej gry. Tuż po wznowieniu gry za trzy trafiła Elina Dikeoulakou podwyższając przewagę Ślęzy do 15 oczek, ale w dwóch kolejnych akcjach Kateryna Rymarenko najpierw trafiła z półdystansu, potem z dystansu i zrobiło się 75:65. W następnej akcji stratę popełniła Marissa Kastanek, a błąd kapitan wrocławskiej drużyny wykorzystała Kiesel. Na 1:35 przed końcem meczu Arkadiusz Rusin poprosił o czas chcąc wprowadzić spokój w poczynania swoich podopiecznych.

Zamiast trafienia spod kosza Taisii Udodenko, z dystansu przymierzyła jej rodaczka, Kateryna Rymarenko i Pszczółka traciła do Ślęzy tylko pięć punktów. Następna akcja to kolejna strata, tym razem Eliny Dikeoulakou. Za trzy chciała trafić Brianna Kiesel i choć spudłowała, to piłka została w posiadaniu gospodyń. Rozgrywająca Pszczółki znalazła stojącą w rogu Rymarenko, a ta nie tylko kolejny raz trafiła z dystansu, ale i była przy tym faulowana, co dało jej szansę na czteropunktową akcję. Rzut osobisty okazał się niecelny, lecz Nikki Greene zebrała piłkę i podała ją do Kiesel, a ta była faulowana przy próbie rzutu. Amerykańska gwiazda Pszczółki wykorzystała jednak tylko jedną próbę i Ślęza wciąż utrzymywała się na minimalnym prowadzeniu.

Taki stan rzeczy zmusił gospodynie do faulowania. Na linii rzutów osobistych stanęła Elina Dikeoulakou, lecz i ona trafiła tylko jeden z dwóch rzutów. Na szczęście dla Ślęzy ofensywną zbiórkę zanotowała Cierra Burdick i ona też została sfaulowana, także dopisując sobie do dorobku tylko jeden punkt. Powtórzył się scenariusz z października. W decydującej akcji piłka znalazła się w rękach Brianny Kiesel i tak jak w tamtej konfrontacji, tak i w tym przypadku została sfaulowana przy próbie rzutu trzypunktowego. Jednak w przeciwieństwie do przegranego przez Pszczółkę meczu, tym razem Kiesel wykorzystała wszystkie trzy rzuty osobiste. Ślęza miała szansę na wygranie meczu w regulaminowym czasie, lecz Terezia Palenikova nie uradowała swoich koleżanek co oznaczało dogrywkę.

Tę lepiej rozpoczęły wrocławianki, bowiem za trzy trafiła Elina Dikeoulakou, jednak natychmiast swoim celnym rzutem dystansowym odpowiedziała Kateryna Rymarenko. To była szósta celna trójka skrzydłowej Pszczółki w tym meczu. Po kolejnym celnym rzucie Dikeoulakou i odpowiedzi Nikki Greene w poczynania obu drużyn wdały się w pełni zrozumiałe nerwy. Kilka kolejnych posiadań zakończyło się stratą bądź niecelnym rzutem. Po fragmencie szarpanej gry Brianna Kiesel została sfaulowana przez Terezię Palenikovą i wykorzystała oba rzuty osobiste, a w kolejnej akcji trafiła z półdystansu. Gospodynie wyszły na prowadzenie 86:82 i trener Rusin poprosił o czas.

Po timeoucie z dystansu spudłowała Elina Dikeoulakou, potem Brianna Kiesel, a następnie Cierra Burdick. Ślęza musiała uciekać się do fauli, ale Kiesel tym razem dopilnowała tego, że dwa punkty zostaną w Lublinie. Wrocławianki po raz kolejny roztrwoniły piętnastopunktową przewagę, lecz w przeciwieństwie do październikowego spotkania, tym razem nie były w stanie doprowadzić wygranej do końcowej syreny.

Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – Ślęza Wrocław 88:82 (17:13, 17:20, 18:29, 25:15, d. 11:5).
Pszczółka: Rymarenko 26, Kiesel 23, Butulija 13, Greene 11, Mistygacz 5, Szajtauer 4, Cebulska 4, Poleszak 2.
Ślęza: Dikeoulakou 18, Kastanek 16, Udodenko 14, Palenikova 13, Marciniak 8, Burdick 8, Szybała 3, Colson 2, Dobrowolska 0, Marciniak 0.