Niedosyt po spóźnionej inauguracji – Ślęza przegrywa w Krakowie
W zaległym meczu 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław przegrała z Wisłą Kraków 69:71, walcząc o zwycięstwo do ostatniej akcji spotkania.
Wrocławianki agresywnie rozpoczęły mecz, już od pierwszej piłki starając się narzucić swój styl gry. W otwierającym spotkanie posiadaniu w ataku miały dwie zbiórki w ataku, ostatecznie zakończone punktami Cierry Burdick. Po minucie wyrównała Katarzyna Trzeciak, a kilkadziesiąt sekund później Nevena Jovanović zamieniła na punkt jeden z dwóch rzutów osobistych. Po niewiele ponad dwóch minutach Ślęza prowadziła 3:2.
Niezły początek nie przełożył się jednak na dobre kolejne minuty – ofensywa żółto-czerwonych wyhamowała, co pozwoliło gospodyniom przejąć inicjatywę. Najpierw z półdystansu trafiła Kadri-Ann Lass, chwilę potem po dobrym rozprowadzeniu piłki zza łuku przymierzyła Katarzyna Trzeciak, a szybką serię 7:0 zwieńczyła Gabija Meskonyte wejściem pod kosz. Dopiero trzy kolejne posiadania – pudło Jovanović, strata Burdick oraz faul Britney Jones sprawiły, że trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Time-out pozwolił zatrzymać passę Wisły i doprowadził do przełamania w ataku. Po czterech i pół minutach bez punktów za trzy trafiła Agata Dobrowolska. Już w następnej akcji Abigail Glomazic przechwyciła podanie Trzeciak, a w konsekwencji tej dobrej akcji w defensywie trójkę dołożyła Britney Jones, tym samym doprowadzając do remisu 9:9.
Ostatnie dwie i pół minuty pierwszej kwarty to wymiana ciosów, która powinna zakończyć się wynikiem 6:6, lecz Dominika Owczarzak z linii rzutów wolnych zdobyła jeden zamiast dwóch punktów. Niemniej po 10 minutach trudno było wskazać zespół, który miał w tym spotkaniu zdecydowaną przewagę.
Druga odsłona to przełamanie Krystal Vaughn, która dopiero po 11 minutach gry zdobyła swoje pierwsze punkty. Ponieważ liderce Wisły swoimi celnymi rzutami pomogły Kadri-Ann Lass oraz Anna Jakubiuk, a po stronie Ślęzy trafiły tylko Ana Pocek oraz Abigail Glomazic, koszykarkom „Białej Gwiazdy” udało się zbudować pięć punktów przewagi. Wrocławianki wciąż miały problemy ze znalezieniem odpowiedniego rytmu w ofensywie, momentami próbując forsować indywidualne akcje aby poprawić dorobek punktowy drużyny. Niekiedy przynosiło to efekty – wejście pod kosz Neveny Jovanović dało jej dwa punkty z linii, zaś agresywny atak Britney Jones zakończony został celnym lay upem. Niestety dla Ślęzy, po drugiej stronie parkietu odblokowała się Vaughn i dzięki temu gospodynie utrzymywały przewagę dwóch posiadań.
Gdy jednak indywidualne akcje nie przynosiły efektów, Ślęza popełniała straty – dwukrotnie przydarzył się błąd 24 sekund, nie zabrakło również niedokładnych podań będących łatwym łupem dla koszykarek Wisły. Po faulu w ataku Glomazic Wisła umiejętnie otworzyła pozycję rzutową dla Chloe Wells, a ta nie pomyliła się z dystansu i przy stanie 30:22 dla drużyny prowadzonej przez Stefana Svitka trener Rusin ponownie poprosił o czas.
Tym razem time-out pozwolił jedynie na powstrzymanie Wisły, w ataku dalej rozegranie piłki przychodziło z trudem, czego dowodem był kolejny błąd 24 sekund. Końcówka pierwszej połowy to pojedynek amerykańskich liderek obu drużyn, z którego minimalnie lepiej wyszła Krystal Vaughn, pokonując Cierrę Burdick 5:4. Przed zakończeniem drugiej kwarty po dwa oczka dołożyły jeszcze Wells i Britney Jones, dzięki czemu Wisła schodziła na przerwę z prowadzeniem 37:28.
Po wznowieniu gry szybko punkty zdobyła Kadri-Ann Lass i gospodynie wyszły na 11 oczek przewagi. To był dla Ślęzy wyraźny sygnał do odrabiania strat i w krótkim odstępie czasu Britney Jones oraz Abigail Glomazic trafiły swoje rzuty. Po celnej próbie tej drugiej pod kosz weszła Chloe Wells, tym samym przywracając status quo z zakończenia pierwszej połowy. Amerykańska rozgrywająca po chwili ponownie odpowiedziała na trafienie Glomazic, a dwie spudłowane trójki Ślęzy zemściły się na żółto-czerwonych w postaci skutecznej akcji 2+1 w wykonaniu Lass. Po czterech minutach gry w trzeciej kwarcie Wisła wyszła na najwyższe prowadzenie w meczu – 46:34.
Od tego momentu koszykarki 1KS-u zabrały się do pracy, a natarcie prowadziła oczywiście Cierra Burdick, w dwóch kolejnych akcjach zdobywając punkty. Chwilę później z półdystansu po podaniu kapitan Ślęzy trafiła Ana Pocek i trener Svitek poprosił o czas. To jednak nie zakłóciło rytmu ofensywnego Ślęzy i po rzucie trzypunktowym Dominiki Owczarzak mieliśmy już tylko 48:43 dla gospodyń. Wiśle udało się zahamować wrocławianki dopiero po trafieniu Any Pocek na dwie minuty przed zakończeniem tej części spotkania. Na rzut reprezentantki Czarnogóry odpowiedziała Anna Jakubiuk i mieliśmy 52:45 dla „Białej Gwiazdy”. Obie strony przez ponad półtorej minuty nie potrafiły przeprowadzić skutecznej akcji, impas przełamała Burdick, a emocje w decydującej partii zagwarantowała Pocek, wykorzystując oba rzuty osobiste. Przed czwartą kwartą Wisła prowadziła tylko 52:49.
A minutę później, po łatwych wejściach pod kosz Jones i Pocek było już 53:52 dla Ślęzy. Wrocławianki krótko jednak cieszyły się prowadzeniem, bowiem po czasie o który poprosił trener Svitek Katarzyna Trzeciak znalazła Annę Jakubiuk, a ta trafiła do kosza. Także i Wisła nie mogła zadowolić się przewagą, bo na punkty Jakubiuk odpowiedziała Pocek, a pudło Wells po drugiej stronie parkietu rzutem trzypunktowym wykorzystała Nevena Jovanović. Ślęza prowadziła tym samym 58:54. Ta przewaga nie utrzymała się choćby przez minutę. W dwóch kolejnych akcjach Krystal Vaughn została sfaulowana w akcji rzutowej i z linii rzutów osobistych zdobyła cztery punkty. Szale zwycięstwa po raz kolejny przechyliły się na korzysć Ślęzy po drugiej trójce Jovanović, ale po drugiej stronie parkietu nie udało się wrocławiankom zatrzymać Vaughn.
Spore kłopoty pojawiły się, gdy Chloe Wells wykorzystała fakt, że po zmianie w obronie stanęła naprzeciwko Any Pocek. Po kilkunastu sekundach dryblingów wreszcie zaatakowała kosz, a środkowa Ślęzy zatrzymała ją nieprzepisowo. Według sędziów na tyle agresywnie, że zakwalifikowali to jako przewinienie niesportowe. Wells nie pomyliła się z linii, a po wprowadzeniu piłki z boku dwa oczka na 66:63 zdobyła Jakubiuk. Jovanović po raz kolejny spróbowała sił z dystansu aby dać wrocławiankom remis, ale tym razem piłka nie wpadła do kosza. Atak Wisły zakończył się przewinieniem Burdick na Vaughn i jednym punktem podkoszowej gospodyń, więc mieliśmy 67:63. Po stracie Pocek „Biała Gwiazda” miała szansę, aby zamknąć mecz, lecz Gabija Meskonyte nie wykorzystała dogodnej sytuacji spod kosza, a szybko kontrująca Ślęza za sprawą koszykarki z Czarnogóry zdobyła dwa punkty.
Na 1,5 minuty przed końcową syreną po punktach Trzeciak Wisła prowadziła 69:65, a 20 sekund później powiększyła przewagę o kolejny punkt, gdy z linii jedno oczko zdobyła Vaughn. Drugi, niecelny rzut napędził atak 1KS-u zakończony wejściem pod kosz Cierry Burdick. Kapitan Ślęzy w kolejnej akcji chciała wybić piłkę z rąk Trzeciak, ale sędziowie dopatrzyli się przewinienia. Także i rozgrywająca Wisły trafiła tylko jeden z dwóch rzutów osobistych, co wciąż dawało szansę żółto-czerwonym, którą wykorzystała Britney Jones. Na 30 sekund przed końcem Ślęza przegrywała 69:71, a piłka była w posiadaniu Wisły. Chloe Wells spudłowała swój rzut i Dominika Owczarzak ruszyła z kontratakiem, a następnie znalazła Cierrę Burdick. Kapitan Ślęzy zaatakowała kosz, ale tym razem nieskutecznie i nie udało jej się doprowadzić do dogrywki.
Wrocławianki po przerwie zagrały o wiele lepiej niż w pierwszej połowie, ale zabrakło skuteczności w strefie podkoszowej oraz wykorzystywania drugich szans po zbiórkach w ataku. Z Krakowa Ślęza wyjeżdża tym samym ze sporym niedosytem, bowiem losy tego spotkania mogły się potoczyć inaczej.
Wisła Kraków – Ślęza Wrocław 71:69 (15:14, 22:14, 15:21, 19:20).
Wisła: Vaughn 23, Wells 15, Trzeciak 12, Lass 11, Jakubiuk 8, Meskonyte 2, Grzenkowicz 0, Puter, Ziętara, Owca DNP.
Ślęza: Burdick 18, Pocek 14, Jones 13, Jovanović 9, Glomazic 8, Owczarzak 4, Dobrowolska 3, Piędel, Klatt, Szajtauer DNP.