Najskuteczniejsze rywalki: zawodniczki zagraniczne (cz. 1)

Prezentujemy pierwszą część rankingu najlepiej punktujących zawodniczek zagranicznych, które mierzyły się ze Ślęzą Wrocław od sezonu 2014/2015. W zestawieniu nie brakuje koszykarek doskonale znanych kibicom żółto-czerwonych oraz gwiazd międzynarodowego formatu.

W trakcie sześciu sezonów Ślęzy Wrocław w Energa Basket Lidze Kobiet nie brakowało zawodniczek, które sprawiały zespołowi z Wrocławia wiele problemów swoją grą. Zagraniczne koszykarki rzadko spędzają w naszym kraju więcej niż sezon-dwa, ale w tym czasie potrafią zapisać się na kartach historii, zarówno całej ligi, jak i naszego klubu. To właśnie gwiazdy z zagranicy stanowią o sile niemal każdego klubu, biorąc na siebie ciężar zdobywania punktów. Prezentujemy listę najlepiej punktujących, na które zawsze trzeba było zwracać uwagę podczas przygotowywania się do meczu. Spośród wszystkich nazwisk wybraliśmy szesnaście, aby podzielić to zestawienie na dwie równe części. Każda z bohaterek naszego rankingu mierzyła się ze Ślęzą co najmniej pięć razy, aby definitywnie udowodnić, że akurat te koszykarki sprawiały żółto-czerwonym sporo problemów. W ten sposób na liście zabrakło między innymi Brianny Kiesel, Laury Miskiniene, Allie Quigley czy Artemis Spanou. Nie przedłużając – zapraszamy do lektury pierwszej części zestawienia.

Zawodniczki z ponad 90 punktami, które nie znalazły się na liście: Kateryna Dorogobuzowa (97 punktów, 9.7 punktu na mecz), Ziomara Morrison (123 punkty, 9.8 punktu na mecz), Monika Grigalauskyte (113 punktów, 10.3 punktu na mecz), Annamaria Prezelj i Jennifer O’Neill (93 punkty, 10.3 punktu na mecz), Alexis Hornbuckle (111 punktów, 11.1 punktu na mecz).

16. Maurita Reid (139 punktów, 12.6 punktu na mecz) – combo guard rodem z Jamajki przywitała Ślęzę w Ekstraklasie zdobywając 24 oczka, aż 15 z nich wpadło po rzutach z dystansu. Reid nie odgrywała już potem tak dużej roli jak w sezonie 2014/2015 w Enerdze Toruń, odnotowując spadek pod kątem średniej punktowej zwłaszcza w następnych rozgrywkach. Zamieniła Toruń na Bydgoszcz i w pewnym momencie przestała nawet wychodzić w pierwszej piątce. Bynajmniej nie przeszkadzało jej to w regularnym zdobywaniu punktów przeciwko Ślęzie. Wszechstronna obwodowa była w stanie przebić się pod kosz, trafić z dystansu czy wymusić przewinienie – w każdym z tych elementów prezentowała stały, wysoki poziom. Tylko w trzech z jedenastu starć z zespołem z Wrocławia zanotowała mniej niż 10 punktów. Kibice 1KS-u mogą pamiętać zwłaszcza mecz z grudnia 2016 roku, kiedy to Ślęza pokonała Artego 71:61, ale Reid zdobyła 20 oczek i była aż dziewięć razy faulowana przez koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska.

W walce o brązowy medal w sezonie 2017/2018 imponowała bardziej zbiórkami i asystami (w obu kategoriach średnia 7 na mecz) niż punktowaniem. Nie była w stanie jednak przechylić szali zwycięstwa na korzyść krakowianek, ponieważ w obu przegranych spotkaniach była w fatalnej dyspozycji rzutowej. Mecz numer jeden to 3/12 z gry, zaś decydujące spotkanie to 3/11. Być może to właśnie jej problem z rzutem dał Ślęzie drugi w ciągu trzech lat brąz.

15. Kyara Linskens (78 punktów, 13 punktów na mecz) – zdarzały się mecze, w których Kyara Linskens była nieobecna, grając po kilkanaście minut na mecz. Przeciwko Ślęzie taka sytuacja miała miejsce zaledwie raz i był to jedyny zwycięski dla żółto-czerwonych mecz półfinałów EBLK. Reprezentantka Belgii zdobyła wówczas zaledwie cztery punkty, ale już dzień później udowodniła, że był to wypadek przy pracy. 21 oczek, 10/15 z gry i aż 17 zbiórek, w tym siedem ofensywnych. Prawdziwy popis możliwości, absolutnie najlepszy występ Linskens w trakcie jej kariery w Gorzowie. Mierząca 190 centymetrów środkowa potrafiła sporadycznie przymierzyć z dystansu, ale przede wszystkim dominowała w strefie podkoszowej. Gdy tylko trener Maciejewski chciał atakować kosz, 23-letnia reprezentantka Belgii była do tego niezbędna, a że, jak pokazaliśmy, potrafiła doskonale wywiązać się ze swoich zadań, przebiła się na naszą listę.

14. Denesha Stallworth (169 punktów, 13 punktów na mecz) – żadna zagraniczna zawodniczka nie rozegrała większej liczby spotkań ze Ślęzą od Stallworth. Amerykanka aż 10 z nich zaliczyła w play-offach, dwukrotnie eliminując Ślęzę na etapie półfinału. Po raz pierwszy w 2016 roku, kiedy to dołączyła do Wisły CanPack Kraków na decydujące momenty sezonu i dołożyła swoją cegiełkę do ostatniego jak na razie złota „Białej Gwiazdy”. Wtedy jednak nie odgrywała największej roli, tylko dwukrotnie występując w pierwszej piątce. Mierząca 191 centymetrów zawodniczka rozpoczęła kolejne rozgrywki w Bydgoszczy i zanotowała swój najlepszy sezon w karierze – 16.2 punktu i 6 zbiórek na mecz. W obu spotkaniach lepsza od niej była Nikki Greene, neutralizując wpływ Stallworth na grę Artego, co dało Ślęzie dwie wygrane.

Zgoła inaczej wyglądała sytuacja rok później, kiedy obok Stallworth pojawiła się Dragana Stanković, a do tego zabrakło Greene. Wrocławianki musiały już uważać na dwie podkoszowe, a to była woda na młyn dla duetu wysokich zawodniczek Artego. Co prawda w pierwszym starciu obu drużyn Amerykanka rzuciła tylko osiem punktów, ale w sześciu pozostałych miała już średnio 17 oczek. We wspomnianych półfinałach sezonu 2017/2018 trafiała ponad 60 proc. swoich prób z gry, a do tego regularnie stawała na linii rzutów osobistych. Stallworth napsuła Ślęzie sporo krwi także po powrocie do Polski w minionych rozgrywkach. W pierwszym meczu Ślęzy z CCC rzuciła 12 punktów w zaledwie 18 minut, w rewanżu potrzebowała niewiele ponad pół godziny aby uzbierać 15 oczek, do których dołożyła 9 zbiórek i pięć asyst. Bez wątpienia Denesha Stallworth, mimo relatywnie niskiej średniej punktowej, jest jedną z najtrudniejszych rywalek Ślęzy Wrocław.

13. Nicole Michael (79 punktów, 13.2 punktu na mecz) – Michael to kolejna podkoszowa na liście (a będzie ich jeszcze sporo), która sprawiała Ślęzie spore problemy. W Polkowicach stworzyła świetny duet z Nikki Greene, a do tego miała wsparcie od Corin Adams i Yureny Diaz, co naturalnie przełożyło się na najlepszy sezon w trakcie jej przygody w polskiej lidze. Mierząca 188 centymetrów silna skrzydłowa operowała głównie w strefie podkoszowej, ale potrafiła także przymierzyć z dystansu. Trafiła trzy trójki w pierwszym meczu o brązowy medal w 2016 roku, ale jej występy nie uchroniły CCC przed porażką i powrotem Ślęzy na ligowe podium. Amerykanka kolejny sezon spędziła w Sosnowcu i Toruniu, w barwach Energi zdobywając przeciwko 1KS-owi 13 punktów i 11 zbiórek w wygranej 62:46.

12. Kelley Cain (119 punktów, 13.2 punktu na mecz) – kiedy mierząca 198 centymetrów Kelley Cain znalazła sobie pozycję pod koszem, było po sprawie. Amerykańska środkowa wygrywała większość batalii na tablicach, dysponując znakomitą umiejętnością oceniania, gdzie po niecelnym rzucie znajdzie się piłka. W połączeniu z jej siłą i talentem do zastawiania się często oznaczało spotkania z przynajmniej trzema-czterema zbiórkami ofensywnymi – przeciwko Ślęzie dokonała tej sztuki w aż siedmiu z dziewięciu meczów! Do tego Cain wielokrotnie po prostu przestawiała gorzej zbudowane rywalki, wykorzystując warunki fizyczne do zdobywania punktów i wymuszania przewinień. Wystarczy przypomnieć tylko mecz z marca 2016, w którym koszykarki Ślęzy aż ośmiokrotnie musiały uciekać się do faulu na środkowej AZS PWSZ Gorzów Wlkp., choć przełożyło się to na jedynie trzy rzuty osobiste.

11. Hind Ben Abdelkader (93 punkty, 13.3 punktu na mecz) – filigranowa reprezentantka Belgii bazowała przede wszystkim na swoim znakomitym rzucie z dystansu. Mierząca 172 centymetry wzrostu zawodniczka w swoim jedynym sezonie w Energa Basket Lidze Kobiet rzuciła 67 trójek, trafiając je ze skutecznością 39.4 procent. W obu tych aspektach uplasowała się na trzecim miejscu w lidze. 16 z tych 67 celnych rzutów trzypunktowych wpadło w meczach przeciwko Ślęzie. Belgijka nie była jednak w stanie odmienić losów rywalizacji finałowej sezonu 2016/2017 i musiała się zadowolić srebrnym medalem, choć w trakcie walki o złoto jej średnia punktów wzrosła do blisko 15 oczek. Po odejściu z Wisły od trzech sezonów reprezentuje barwy tureckiego Hatay.

10. Carolyn Swords (108 punktów, 13.5 punktu na mecz) – Carolyn Swords spędziła w Polsce dwa sezony, w których wielokrotnie pokazywała swoje nieprzeciętne umiejętności. Ślęza nie odczuła aż tak dotkliwie wpływu reprezentantki Stanów Zjednoczonych na grę Basketu 90 Gdynia oraz Enei AZS-u Gorzów Wlkp. Choć Swords zdobywała przeciwko nam średnio 13.5 punktu na mecz, to jest to przeciętny wymiar kary, żeby wspomnieć tylko o 32 punktach zdobytych przeciwko Enerdze Toruń, czy trzech na przestrzeni dwóch miesięcy 2017 roku występach na poziomie 28 punktów.

Nie zmienia to jednak faktu, że wrocławianki musiały się sporo napracować, aby zatrzymać mierzącą 198 centymetrów środkową, która doskonale wiedziała, jak zrobić użytek ze swoich warunków fizycznych. Swords oprócz dużej siły fizycznej dysponowała także dobrą techniką i, mimo blisko dwóch metrów wzrostu, była mobilną środkową. Punkty, zbiórki, bloki i niezła skuteczność z linii rzutów wolnych – to wszystko oferowała Carolyn Swords. Jej indywidualne popisy nie wystarczały jednak do zapewniania zwycięstw – Amerykanka wygrała tylko jedno z ośmiu spotkań ze Ślęzą.

9. Laura Juskaite (111 punktów, 13.9 punktu na mecz) – progres, jaki zanotowała Laura Juskaite w trakcie dwóch sezonów spędzonych w Gorzowie Wielkopolskim najlepiej opisać dwoma liczbami. 0 – tyle punktów zdobyła w swoim pierwszym meczu przeciwko Ślęzie. 32 – tyle rzuciła żółto-czerwonym w ostatniej jak do tej pory konfrontacji z naszym zespołem. Oczywiście ten ostatni występ to w pewnym stopniu efekt decyzji trenera Dariusza Maciejewskiego o pozostawieniu na ławce rezerwowych Kahleah Copper, ale i tak wyczyn młodej Litwinki musiał imponować. Pisaliśmy wówczas w relacji z tego spotkania „W zespole Ślęzy nie pojawiła się zawodniczka, która nadałaby ton grze reszty drużyny tak, jak zrobiła to Laura Juskaite. Litwinka trafiła pięć trójek w drodze po 32 punkty, do których dołożyła 11 zbiórek.”

22-letnia skrzydłowa pokazała także klasę podczas meczów numer 3 i 4 w zeszłorocznych półfinałach Energa Basket Ligi Kobiet. W pierwszym z nich była najlepiej punktującą zawodniczką Enei AZS-u, w drugim doskonale uzupełniała duet Papova-Linskens. Juskaite to bardzo wszechstronna zawodniczka, która potrafi dobrze odnaleźć się pod koszem, a i na dystansie czuje się niezwykle komfortowo. Należy również dodać, że w Gorzowie odnalazła się znakomicie i powinna przynajmniej przez kilka kolejnych lat cieszyć grą kibiców w hali przy Chopina.

We wtorek zapraszamy na drugą część zestawienia, w którym ujawnimy kolejność miejsc 1-8.