Ślęza wygrywa w Warszawie i wciąż gra o pełną pulę

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały SKK Polonię Warszawa w meczu 22. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet i wciąż są w samym środku wielkiej gry o rozstawienie w fazie play-off.

Mecz kosztował Ślęzę zdecydowanie więcej nerwów, niż by sobie tego życzył trener Arkadiusz Rusin i same zawodniczki. Wrocławianki zaczęły od serii 10:3 i wydawało się, że szybko narzuciły swoje warunki gry, po czym będą musiały jedynie kontrolować przebieg wydarzeń. Nic bardziej mylnego, bowiem potrzebująca zwycięstwa Polonia trzymała się w grze i sprawiała żółto-czerwonym mnóstwo problemów. Warszawianek z rytmu nie wybiła nawet potencjalnie poważna kontuzja Kayli Wells, która po zdobyciu punktów opuściła parkiet i już nie powróciła do gry. Jej trafienie zmniejszyło straty gospodyń do 4 oczek – przez kilka chwil to właśnie wokół 3-4 punktów oscylowała różnica punktowa pomiędzy obiema drużynami. Jednak na zakończenie pierwszej kwarty dwukrotnie za trzy trafiła Digna Strautmane i wrocławianki prowadziły 24:15.

Za sprawą skutecznej gry Natalii Kurach na początku drugiej odsłony Ślęza utrzymywała bezpieczną przewagę przez pierwsze trzy minuty tej części meczu. Polonia przeprowadziła jednak serię 9:0, wykorzystując zły fragment w wykonaniu wrocławianek, w którym popełniły one cztery straty. Warszawianki były blisko objęcia prowadzenia, ale w kluczowym momencie za trzy trafiła Alexa Held, a po chwili dwa oczka zdobyła Aleksandra Mielnicka i przyjezdnym udało się oddalić zagrożenie. Po kolejnej trójce Strautmane przewaga żółto-czerwonych powróciła do 9 punktów, a przed przerwą urosła o kolejne dwa punkty do stanu 46:35.

Po wznowieniu gry Polonia podjęła kolejną próbę zrywu, ale po rzutach dystansowych Held i Angel Baker na 15 minut przed końcem Ślęza osiągnęła najwyższe prowadzenie w meczu – 14 punktów. Koszykarki z Warszawy nie przejęły się tym rozwojem wydarzeń i w niespełna 180 sekund zmniejszyły swoje straty do zaledwie pięciu oczek. Jednak ponownie w kluczowym momencie przyszła odpowiedź Ślęzy. Najpierw za trzy trafiła Karolina Stefańczyk, potem pod kosz przebiła się Strautmane, a wszystko zwieńczyła Aleksandra Mielnicka celnym osobistym. Ostatni akcent tej kwarty należał do gospodyń, a konkretnie do Julii Berezowskiej, która przymierzyła z dystansu i wysłała wyraźny sygnał, że ona i jej koleżanki jeszcze będą w tym meczu walczyć.

I tak właśnie było, choć najpierw przyszły punkty Mielnickiej i Strautmane, po których trener Jerome Forunier poprosił o czas. Po timeoucie kolejną trójkę dopisała sobie Berezowska, a następnie pod kosz przebiła się Anna Pawłowska. Ślęzie przestrzeń gwarantowała Schaquilla Nunn, najpierw trafiając rzut z półdystansu, a po chwili dokładając jeden rzut osobisty. Minutę później prowadzenie 1KS-u znów urosło do 10 oczek za sprawą dwóch rzutów wolnych Strautmane. Wydawało się, że wrocławianki wreszcie skutecznie zamknęły mecz po trójce Stefańczyk i pierwszych punktach Anny Wińkowskiej w żółto-czerwonych barwach. Koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska na 100 sekund przed końcem prowadziły 77:64. I choć Polonia starała się ze wszystkich sił, żeby po raz ostatni napędzić swoim przeciwniczkom jeszcze trochę strachu, to zabrakło już warszawiankom czasu. Ostatecznie Ślęza wygrała 79:71 i pozostaje w samym środku play-offowego zamieszania.

Na tę chwilę pewne jest tylko to, kto po ostatniej serii gier zajmie miejsca 1, 7 i 8 – przypadną one w udziale kolejno KGHM BC Polkowice, Enei AZS-owi Politechnice Poznań i Enerdze Polski Cukier Toruń. Jak ułoży się tabela na pozycjach 2-6? Tego po prostu nie można na tę chwilę przewidzieć. Wszystko zależy przede wszystkim od dwóch piątkowych spotkań – pomiędzy MB Zagłębiem Sosnowiec i KGHM BC Polkowice oraz między PSI Eneą AJP Gorzów Wlkp. i Ślęzą Wrocław.

Wszystkiemu ton będą nadawać wydarzenia na Śląsku, gdzie spotkanie rozpocznie się już o 18:00. W przypadku wygranej aktualnych wicemistrzyń Polski w Sosnowcu będą musieli nerwowo zerkać na sobotnie starcie AZS-u Lublin z Polonią Warszawa, które zadecyduje wówczas o układzie miejsc 5-6. Gdyby jednak triumfował zespół Zagłębia, to właśnie podopieczne Jorge Aragonesa będą piąte, zaś mistrzynie rozpoczną obronę tytułu z szóstej pozycji.

Z kolei w Arenie Gorzów od godz. 19:00 gra toczyć się będzie o lokaty 2-4. Zwycięstwo gospodyń daje im drugie miejsce i sprawia, że Ślęza do play-offów podejdzie z czwartej lokaty. Ale jeśli zwyciężą podopieczne Arkadiusza Rusina, to wtedy stawka ułoży się następująco: 2. Arka Gdynia, 3. Ślęza, 4. PSI Enea. Końcówka sezonu zasadniczego Orlen Basket Ligi Kobiet dawno nie była tak ekscytująca, w piątek i sobotę obejrzymy znakomite preludium do rywalizacji play-offowej.

SKK Polonia Warszawa – Ślęza Wrocław 71:79 (15:24, 20:22, 19:16, 17:17).
SKK Polonia: Berezowska 15, Sosnowska 14, Pawłowska 11, Wells 7, Masłowska 6, Williams 6, Preihs 5, Janczak 3, Sklepowicz 2, Leszczyńska 2. Mistygacz, Batura DNP.
Ślęza: Held 17, Strautmane 15, Mielnicka 13, Kurach 10, Nunn 9, Baker 7, Stefańczyk 6, Wińkowska 2, Furman 0, Pyka 0.

Walka o rozstawienie trwa – Ślęza zagra z Polonią

W środę, 21 lutego o godzinie 20:00 koszykarki Ślęzy Wrocław zagrają na wyjeździe z SKK Polonią Warszawa. Starcie 22. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet jest ważne dla obu drużyn, które wciąż mają swoje cele do osiągnięcia w sezonie zasadniczym.

Zespół z Warszawy obecnie legitymuje się bilansem 5 zwycięstw i 13 porażek – takim samym jak Energa Polski Cukier Toruń. Jedna z tych drużyn zajmie ósme miejsce po pierwszej fazie rozgrywek i zmierzy się w ćwierćfinale Orlen Basket Ligi Kobiet z KGHM BC Polkowice. Gdyby Polonia i Energa zakończyły sezon mając tyle samo punktów, wyżej uplasuje się zespół z Warszawy, który dwukrotnie pokonał podopieczne Elmedina Omanicia. Jednak torunianki mają łatwiejszy terminarz – zagrają jeszcze z Eneą AZS-em Politechniką Poznań i Basketem 25 Bydgoszcz. Z kolei koszykarki ze stolicy oprócz pojedynku ze Ślęzą zmierzą się z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Wrocławianki ograły mistrzynie Polski w sobotnim starciu i, przy jednoczesnej porażce PSI Enei Gorzów Wlkp. z KGHM BC Polkowice zachowały szanse na trzecie miejsce. Żeby to osiągnąć muszą pokonać Polonię i gorzowianki właśnie, stąd nie ma mowy o odpuszczeniu środowego starcia. Ślęza będzie bez wątpienia zdeterminowana, żeby osiągnąć sukces w stolicy i nabrać jeszcze większego rozpędu przed piątkowym meczem o wszystko w Arenie Gorzów.

Pierwszy mecz 1KS-u z podopiecznymi Jerome’a Fourniera zakończył się bardzo pewnym zwycięstwem Ślęzy aż 82:55. 23 punkty zdobyła wówczas Schaquilla Nunn, 18 dołożyła Alexa Held. Po stronie przyjezdnych 15 oczek uzbierała Zada Williams, jeden punkt mniej miała na swoim koncie Kayla Wells. To właśnie Wells jest najlepiej punktującą zawodniczką SKK Polonii, notując średnio 16.2 oczka na mecz, ale potrzebuje do tego aż 13 rzutów, co przekłada się na skuteczność w wysokości 43.5 procent. Także druga najlepsza strzelba Polonii, Anna Pawłowska, bierze na siebie bardzo dużo prób – blisko 11 na mecz, a trafia je ze skutecznością 39.1 procent. Warto jednak podkreślić i docenić występ Pawłowskiej w ostatnim meczu Polonii, z Eneą AZS-em Politechniką Poznań. Rozgrywająca „Czarnych Koszul” zdobyła 26 punktów i rozdała siedem asyst. Klubowe statystyki zakresie celności rzutów poprawia Williams, która w tym sezonie notuje średnio double-double (10.4 punktu, 10.1 zbiórki) na skuteczności 55.3 proc.

W grudniowym starciu Ślęzy z Polonią na parkiecie nie było jeszcze Klaudii Sosnowskiej, która zadebiutowała dopiero w kolejnym meczu. Popularna Sosna z miejsca stała się ważnym ogniwem zespołu prowadzonego przez Jerome’a Fourniera i legitymuje się średnimi na poziomie 10 punktów oraz 5.1 zbiórki. Wciąż ma jednak problem ze skalibrowaniem celownika, trafiając do tej pory jedynie trzy rzuty za trzy punkty. Wiemy jednak doskonale, że reprezentantka Polski w koszykówce 3×3 potrafi przymierzyć i z pewnością kiedyś musi przełamać swoją niemoc. Obrona Ślęzy musi być zatem niezmiernie czujna, podobnie jak w przypadku innej byłej koszykarki 1KS-u – Julii Berezowskiej. 27-letnia skrzydłowa w tym sezonie już czterokrotnie trafiła co najmniej trzy trójki w meczu, a ponadto miała aż osiem celnych prób zza łuku w meczu EWBL z BK Frankivsk-Prykarpattia. Grono eks-koszykarek Ślęzy występujących w barwach Polonii zamyka Zuzanna Sklepowicz, która jednak nie cieszy się zbyt wielkim zaufaniem francuskiego szkoleniowca Polonii i spędza na parkiecie zaledwie 11 minut na mecz.

Faworytem środowego spotkania są wrocławianki, ale gospodynie na pewno będą chciały wykorzystać przewagę własnego parkietu, żeby napędzić Ślęzie sporo strachu, a nawet sięgnąć po bardzo cenną wygraną. Jeśli koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska chcą zanotować 14 triumf w sezonie, muszą być w pełni skoncentrowane i od samego początku narzucić swoje warunki gry. Uniesione emocjonującym zwycięstwem nad mistrzyniami Polski z Lublina żółto-czerwone nie mogą zlekceważyć swoich rywalek, bo takie podejście do meczu bez dwóch zdań będzie je kosztować zwycięstwo.

Początek spotkania SKK Polonii Warszawa ze Ślęzą Wrocław w środę, 21 lutego o godzinie 20:00 w warszawskim Centrum Sportu Wilanów. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Niesamowita pogoń Ślęzy zakończona arcyważnym zwycięstwem

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokazały swój charakter, odrabiając 16 punktów straty i pokonując Polski Cukier AZS UMCS Lublin 77:70. Wrocławianki zapewniły sobie tym zwycięstwem miejsce w czołowej czwórce Orlen Basket Ligi Kobiet po sezonie zasadniczym.

Spotkanie rozpoczęło się od wymiany ciosów pomiędzy Kylee Shook i Martyną Pyką – obie zawodniczki trafiły po dwie trójki. Ponadto reprezentantka Polski była faulowana przy swojej drugiej próbie i wykorzystując rzut osobisty dała Ślęzie prowadzenie 7:6. Szybko jednak inicjatywę przejęły lublinianki zdobywając dziewięć punktów bez odpowiedzi rywalek. Duży udział w tym miała Shook, która bez najmniejszych problemów znajdowała sobie pozycje do czystych rzutów i bardzo szybko uzbierała 10 oczek. Wrocławianki starały się utrzymywać w grze, zdobywając pięć punktów z rzędu. Akcję 2+1 przeprowadziła Schaquilla Nunn, a następnie Natalia Kurach dobiła niecelny rzut Digny Strautmane. Pomimo tego to przyjezdne wciąż nadawały ton wydarzeniom na parkiecie. Bria Goss do akcji 2+1 dołożyła punkty spod kosza, z kolei z półdystansu nie pomyliła się Elin Gustavsson i lublinianki prowadziły już 22:14. Taka różnica punktowa utrzymała się do końca pierwszej części meczu – oba zespoły w pierwszych 10 minutach dodały do swojego dorobku jeszcze po siedem punktów.

Drugą odsłonę otworzyła Strautmane celną trójką, ale w odpowiedzi po raz kolejny Bria Goss poradziła sobie z kontaktem przeciwniczki, dopisując sobie kolejną akcję 2+1. Po trójce Shook mistrzynie Polski prowadziły już 35:24 i sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli żółto-czerwonych. Lublinianki grały konsekwentnie, szukając sobie przestrzeni do rzutów zespołową i dynamiczną grą. Przynosiło to wymierne efekty, bo co chwilę podopieczne Krzysztofa Szewczyka albo trafiały z gry, albo były faulowane przy rzutach. W drugiej kwarcie prym wiodła Goss, która miała doskonale ustawiony celownik i bez większego trudu zdobywała kolejne punkty. Ślęza próbowała dotrzymywać kroku, ale prowadzenie rywalek systematycznie rosło po kolejnych udanych akcjach zespołowych. Po stracie Natalii Kurach w kontrze dwa oczka zdobyła Elin Gustavsson i AZS UMCS objął prowadzenie 50:34. Wrocławianki potrzebowały impulsu przed zejściem do szatni i ten impuls sobie wypracowały. Najpierw z dystansu przymierzyła Strautmane, a w kolejnej akcji z półdystansu nie pomyliła się Angel Baker. Dzięki temu, pomimo punktów szwedzkiej środkowej drużyny z Lublina na zakończenie pierwszej połowy Ślęza wciąż była w grze.

Możemy tylko gdybać, jakie słowa padły w szatni koszykarek 1KS-u w przerwie spotkania, ale cokolwiek przekazał swoim zawodniczkom trener Arkadiusz Rusin podziałało. Co prawda lublinianki szybko zdobyły sześć punktów za sprawą Shook i Dominiki Fiszer, ale tym razem to Ślęza miała przewagę. Dwukrotnie w swoim stylu trafiła Baker, z kolei po bardzo złej pierwszej połowie przebudziła się trójką Alexa Held. Najważniejsze było jednak zaangażowanie w obronie – wrocławianki kompletnie odmieniły swoją energię w defensywie, wykonując tytaniczną pracę przy każdej akcji rywalek. I gdy Shook znowu zdobyła dwa punkty na 60:48 dla AZS-u UMCS-u, gospodynie powiedziały dość. Od tego momentu zaczęła się nieprawdopodobna seria Ślęzy, którą zaczęła dwoma celnymi osobistymi Martyna Pyka. Minutę później dwa razy z rzędu pod koszem najlepsza okazała się Schaquilla Nunn, a w kolejnym posiadaniu Alexa Held nie przejęła się kontaktem ze strony Brii Goss, podrywając wrocławską publiczność akcją 2+1. Wrocławianki schodziły na przerwę między kwartami przegrywając tylko trzema oczkami, ale w żadnym wypadku nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.

Decydującą część tego starcia rozpoczęła Nunn dobijając swój własny niecelny rzut. Ślęza wreszcie postawiła na swoim na niespełna 7 minut przed końcem meczu, gdy Angel Baker pomimo faulu Aleksandry Kuczyńskiej zdobyła dwa oczka i dodała jeszcze jedno, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 62:60. Po chwili Held trafiła dwa osobiste, to samo kilkadziesiąt sekund później zrobiła Nunn – 66:60 Ślęza. Gdy amerykańska rzucająca 1KS-u przymierzyła za trzy, KGHM Ślęza Arena eksplodowała z radości, ale szybko o tym, że mecz jeszcze się nie skończył przypomniała Goss, zdobywając pięć punktów z rzędu.

Trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas i przypomnieć swoim koszykarkom, o co toczy się gra. Emocje jednak trwały w najlepsze, bo Held trafiła tylko jeden z dwóch osobistych, a Goss przymierzyła dwukrotnie i obie drużyny znów dzieliły tylko trzy oczka. Wtedy jednak Held trafiła za trzy na 73:67 i Ślęzie nic już nie mogło odebrać zwycięstwa. Żelazna konsekwencja w obronie pozwoliła wrocławiankom dotrwać do końca pomimo ciągłych ataków lublinianek. Jednak mistrzynie Polski nie miały ani sił ani pomysłu na forsowanie defensywy gospodyń oraz regularne zatrzymywanie swoich przeciwniczek po drugiej stronie parkietu.

Ślęza odrobiła 16 punktów straty, co jest drugim największym powrotem w historii klubu po powrocie do Orlen Basket Ligi Kobiet. Elektryczna atmosfera w KGHM Ślęza Arenie poniosła żółto-czerwone do arcyważnej wygranej – wrocławianki zapewniły sobie czwarte miejsce po sezonie zasadniczym. Ale to jeszcze nie koniec drogi w tej fazie rozgrywek. Do zakończenia pierwszego etapu pozostały dwa mecze, w Warszawie z Polonią oraz w Gorzowie z PSI Eneą. Jeśli zespół prowadzony przez Arkadiusza Rusina wygra oba te starcia, zajmie 3. miejsce po 22. kolejkach rozgrywek. Jak koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska udowodniły sobie w sobotni wieczór – dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.

Ślęza Wrocław – Polski Cukier AZS UMCS Lublin 77:70 (21:29, 18:23, 18:8, 20:10).
Ślęza: Held 19, Nunn 18, Pyka 15, Baker 12, Strautmane 9, Kurach 4, Mielnicka 0. Wińkowska, Skowron, Furman DNP.
Polski Cukier AZS UMCS: Goss 20, Shook 19, Gustavsson 11, Zięmborska 10, Fiszer 4, Jeziorna 3, Burton 2, Adamczuk 0, Kuczyńska 0. Nassisi, Goszczyńska DNP.

Mecz wielkiej wagi – Ślęza podejmie AZS UMCS Lublin

W sobotę 17 lutego o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Spotkanie to ma ogromne znaczenie dla układu tabeli po sezonie zasadniczym, co zapowiada wielkie emocje.

Po wygranej nad MB Zagłębiem Sosnowiec koszykarki Ślęzy umocniły się na 4. miejscu w tabeli, korzystając przy tym z przegranej sobotnich rywalek z PSI Eneą AJP Gorzów Wielkopolski. Na trzy mecze przed końcem pierwszego etapu rozgrywek Ślęza ma dwa mecze przewagi nad AZS-em UMCS-em, zatem triumf w sobotę przesądziłby o przewadze 1KS-u nad lubliniankami po sezonie zasadniczym. Ponadto wciąż możliwy jest jeszcze rozwój wydarzeń, w którym wrocławianki finiszują na trzecim miejscu w tabeli – do tego oczywiście również niezbędna jest wygrana w najbliższym meczu. O to naturalnie nie będzie łatwo, bo choć lubelski AZS musiałby wygrać wszystkie trzy mecze, żeby przegonić Ślęzę, to także i ten wariant nie jest wykluczony, co potęguje motywację podopiecznych Krzysztofa Szewczyka.

Zespół z Lublina opiera swoją moc na strefie podkoszowej, gdzie prym wiodą Elin Gustavsson oraz Kylee Shook. Obie legitymują się bardzo podobnymi średnimi – Szwedka 15.1 punktu, 7.8 zbiórki, Amerykanka zaś 14.1 punktu i 6 zbiórki. Różni się jednak sposób zdobywania punktów – Gustavsson woli atakować pomalowane i tam szukać swoich okazji na punkty, z kolei Shook preferuje grę na dystansie, trafiając 1.5 trójki na mecz. Dzięki temu dobrze się uzupełniają i obrona 1KS-u będzie musiała ciężko pracować żeby poradzić sobie z tym duetem.

Zagraniczny kwartet uzupełniają zawodniczki obwodowe z USA, Bria Goss i Veronica Burton. Przy zdrowych podkoszowych Goss to pierwsza zawodniczka wchodząca z ławki, ale i tak spędza na parkiecie blisko 28 minut, zdobywając 13.5 punktu, do których dokłada 3.6 zbiórki oraz 2.5 asysty. Burton to wszechstronna rozgrywająca, potrafiąca odcisnąć swoje piętno na meczu na wiele różnych sposobów. Dysponuje doskonałym przeglądem pola, potrafi także bez problemów znaleźć drogę pod kosz i często rywalki muszą się uciekać do faulów, żeby zatrzymać ataki 23-letniej amerykanki w strefę podkoszową. W polskiej rotacji główne role odgrywają Aleksandra Zięmborska, specjalistka od trudnych rzutów i agresywnej gry oraz Dominika Fiszer, doskonale znana kibicom wrocławskiej Ślęzy. Była rozgrywająca 1KS-u w swoim stylu najpierw szuka okazji do podania, a dopiero potem myśli o swoich szansach na punkty, o czym najlepiej świadczy fakt że rozdaje więcej asyst na mecz (6.2) niż zdobywa punktów (5.6). Potrafi jednak bez problemów zrobić jedno i drugie, o czym najlepiej przekonała się Ślęza w grudniowym starciu obu drużyn. Wówczas Fiszer zagrała całe 40 minut i poprowadziła AZS UMCS do wygranej 73:61 kończąc mecz z 15 punktami, 8 zbiórkami i 6 asystami.

Lublinianki będą oczywiście chciały wygrać we Wrocławiu, ale w najgorszym wypadku nie dopuścić do porażki większej niż 12 oczek. Jest bowiem prawdopodobne, że na koniec sezonu zasadniczego Ślęza i AZS będą miały ten sam bilans spotkań, a wtedy o końcowym rozstawieniu zadecydują mecze bezpośrednie. To tylko dodaje pikanterii sobotniemu starciu. Ze skali wyzwania, z jakim przyjdzie się zmierzyć żółto-czerwonym w sobotni wieczór w KGHM Ślęza Arenie zdają sobie sprawę zarówno zawodniczki, jak i sztab szkoleniowy 1KS-u.

– To będzie bardzo trudne spotkanie, ale też wiemy, co towarzyszy temu spotkaniu. Wygrana gwarantuje nam 4. miejsce i nic się już złego nie powinno wydarzyć. To jednak nie będzie łatwe do zrobienia – uczula trener Arkadiusz Rusin.

– Jest to bardzo niewygodny, kompletny wręcz zespół. Myślę, że przed nami bardzo ciężkie starcie, ale zrobimy wszystko, żeby przygotować się do tego spotkania jak najlepiej i walczyć w każdym posiadaniu – podkreśla z kolei kapitan Ślęzy Martyna Pyka.

– Lublin ma bardzo mocne zawodniczki na każdej pozycji. Będzie to ciężki mecz dla nas, ale postawimy twarde warunki. Gramy u nas, mamy przewagę hali i wierzymy, że kibice licznie nas wesprą, niosąc nas do kolejnego zwycięstwa – mówi Natalia Kurach.

Starcie 20. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet zapowiada się niezwykle emocjonująco. Temperatura tej konfrontacji powinna być wysoka od pierwszych do ostatnich minut, co właściwie gwarantuje niesamowite widowisko i bardzo ciekawe spotkanie. Po przegranym meczu w Lublinie koszykarki Ślęzy były gotowe wyjść na parkiet od razu, żeby zrewanżować się za bardzo słaby występ z mistrzyniami Polski. Ta motywacja tkwi w nich do dziś, a chęć wyrównania rachunków jest bardzo duża. Czy to jednak wystarczy do pokonania podrażnionych mistrzyń Polski? Faworytem tego spotkania wydają się być lublinianki, które z pewnością od samego początku wyjdą na parkiet z typową dla zespołów Krzysztofa Szewczyka determinacją i agresją w obronie. Każda z zawodniczek Ślęzy będzie musiała dać z siebie wszystko, ale dla takich meczów jak ten gra się w koszykówkę. Jedno jest pewne – w KGHM Ślęza Arenie będzie się działo.

Mecz Ślęza Wrocław – Polski Cukier AZS UMCS Lublin rozpocznie się w sobotę, 17 lutego o godzinie 18:00. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza pokonuje Zagłębie i jest bliżej czwórki

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały MB Zagłębie Sosnowiec 74:60 w meczu 19. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet i są coraz bliżej zakończenia sezonu zasadniczego w czołowej czwórce.

Pierwsze punkty zdobyła drużyna gości, ale błyskawicznie w odpowiedzi siedem oczek rzuciły koszykarki Ślęzy i wyszły na prowadzenie. W początkowym etapie meczu zespół z Sosnowca dotrzymywał kroku gospodyniom, odpowiadając na każdą skuteczną akcję wrocławianek. Trzypunktowe rzuty Batabe Zempare oraz Aleksandry Wojtali przybliżały MB Zagłębie do remisu, lecz dopiero za sprawą rzutów osobistych amerykańskiej skrzydłowej na tablicy wyników było 15:15. W zespole Ślęzy absolutnie nie do zatrzymania w pierwszej kwarcie była Martyna Pyka, która co chwilę powiększała swój dorobek punktowy. Ostatecznie za sprawą trójki na 22 sekundy przed końcem jej licznik zatrzymał się na 13 oczkach.

Po wznowieniu gry inicjatywę wciąż miały wrocławianki, które szybko zabrały się za powiększanie prowadzenia. Na skuteczne wejście pod kosz Angel Baker odpowiedziała Zempare, ale gdy z półdystansu trafiła Pyka, za trzy przymierzyła Aleksandra Mielnicka, trener Jordi Aragones musiał poprosić o czas. Poprawy w grze jego podopiecznych nie było, co wykorzystały koszykarki Ślęzy, a konkretnie Mielnicka, która ponownie trafiła za trzy na 32:20 dla gospodyń. Dopiero w tym momencie coś drgnęło w zespole Zagłębia, który odrobił część strat. Żółto-czerwone jednak szybko zatrzymały zryw swoich rywalek i bez większych problemów dokończyły pierwszą połowę spotkania na dziewięciopunktowym prowadzeniu.

Na początku drugiej części meczu znów brylowała Pyka, zdobywając cztery z pierwszych sześciu punktów Ślęzy. Dwa oczka dołożyła Alexa Held, która przed przerwą zdobyła tylko cztery punkty, a serię 7:0 zwieńczyła Angel Baker celnym rzutem osobistym. Wrocławianki wyszły na prowadzenie 47:31 i wydawało się, że przełamały opór rywalek, przejmując pełną kontrolę nad spotkaniem. Zamiast tego sosnowiczanki odpowiedziały swoimi siedmioma oczkami, ale w dwóch kolejnych akcjach dwukrotnie za trzy trafiła Held i znowu o czas musiał prosić trener Aragones. Tym razem przyniósł on pożądany efekt i jeszcze jedną serię punktową 7:0.

Efekt? Time-out dla trenera Arkadiusza Rusina, po którym za trzy trafiła Digna Strautmane, kolejną trójkę powinna też dołożyć Pyka, lecz sędziowie dopatrzyli się faulu ofensywnego Natalii Kurach. Po 10 minutach jazdy na koszykarskim rollercoasterze Ślęza nieznacznie powiększyła swoje prowadzenie, ale w żadnym wypadku zwycięstwo wrocławianek nie było pewne.

Zwłaszcza, że w pierwszych momentach czwartej kwarty ofensywa Ślęzy się zatrzymała. Na szczęście dla gospodyń punktów nie potrafiły zdobyć także rywalki – stać je było wyłącznie na dwa oczka Jessici January z linii rzutów osobistych. Przełamanie 1KS-u nastąpiło za sprawą Held, która dodała jeden punkt do swojego dorobku. Na ten rzut odpowiedziała Quinn Urbaniak-Dornstauder, trafiając za dwa. Środkowa MB Zagłębia nie pomyliła się także z dystansu w odpowiedzi na trzypunktowe trafienie Mielnickiej. Na pięć minut przed końcem meczu żółto-czerwone wreszcie postawiły kropkę nad i. Najpierw zza łuku przymierzyła Held, a w kolejnej akcji pod kosz przebiła się Angel Baker. To dało wrocławiankom prowadzenie 67:54, które przed końcem meczu udało się powiększyć o jeszcze jedno oczko.

Zwycięstwo Ślęzy od połowy drugiej kwarty nie było przesadnie zagrożone. Zawodniczki 1KS-u mogą mieć jedynie pretensje do samych siebie za to, że nie przesądziły losów tej rywalizacji nieco wcześniej niż w jej końcowych fragmentach. Ostatecznie nie miało to jednak większego znaczenia, bo Zagłębiu brakowało kilku udanych akcji z rzędu, żeby wrócić do meczu. Zrywy przyjednych skutecznie przerywały gospodynie – podopieczne Arkadiusza Rusina trafiały ważne rzuty wtedy, kiedy tego potrzebowały.

Wygrana nad MB Zagłębiem w połączeniu z przegraną Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin z PSI Eneą Gorzów przybliżyła Ślęzę do zajęcia miejsca w czołowej czwórce Orlen Basket Ligi Kobiet po sezonie zasadniczym. Dzięki zwycięstwu VBW Arki nad KGHM BC Polkowice wrocławianki pozostają także w walce o 3. pozycję po 22 kolejkach. Żółto-czerwone muszą „tylko” wygrać wszystkie trzy mecze do końca sezonu przy dwóch porażkach drużyny z Gorzowa. Zadanie trudne, ale mimo wszystko nie niemożliwe. Kolejny krok w kierunku ugruntowania swojej pozycji w TOP 4 zespół z Wrocławia może postawić już w sobotę. Tego dnia o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie dojdzie do starcia Ślęzy z mistrzyniami Polski z Lublina. Stawka tego meczu jest ogromna.

Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec 74:60 (22:18, 18:13, 18:16, 16:13).
Ślęza: Pyka 19, Held 19, Mielnicka 10, Baker 9, Kurach 8, Nunn 6 (14 zb), Strautmane 3, Stefańczyk 0. Mońko, Wińkowska, Furman, Skowron DNP.
MB Zagłębie: Zempare 15, Q. Urbaniak-Dornstauder 15, January 12, Wnorowska 6, Wojtala 5, Wadoux 5, Marciniak 2, Jarząb 0. Czyżewska, Z. Urbaniak-Dornstauder, Ryng DNP.