Weronika Gajda dołącza do Ślęzy Wrocław!

Reprezentantka Polski i najlepsza polska rozgrywająca, Weronika Gajda, została nową koszykarką Ślęzy Wrocław. Liderka Orlen Basket Ligi Kobiet w asystach związała się z żółto-czerwonymi umową do końca sezonu 2024/2025.

Czterokrotna mistrzyni Polski z KGHM BC Polkowice przez ostatnie dziewięć lat reprezentowała barwy klubu z Zagłębia Miedziowego. Tak zapewne byłoby także i do końca trwających obecnie rozgrywek, lecz trudna sytuacja „Pomarańczowych” sprawiła, że w poszukiwaniu opcji do dalszej gry o najwyższe cele Gajda podjęła z pewnością trudną decyzję o zmianie barw.

– Nikt się tego nie spodziewał, sytuacja rozwinęła się, jak się rozwinęła, ale jestem szczęśliwa, że mogę być tutaj we Wrocławiu i będę mogła sprawdzić się w nowym środowisku. Nie ukrywajmy, że po 9 latach zmiana klubu, gdzie jest zupełnie nowa drużyna, nowa praca trenera to zawsze duża sprawa. Ale mam nadzieję, że nowe wyzwanie, nowy rok, nowa ja i będą sukcesy – komentuje podpisanie umowy ze Ślęzą Weronika Gajda.

– Weronika była dziewięć sezonów związana z Polkowicami, z tamtym klubem jest kojarzona. Turbulencje, jakie się pojawiły sprawiły, że zawodniczki szukały różnych opcji gry. Wiemy, jaka jest sytuacja Weroniki, jest kapitanem i ważną postacią reprezentacji Polski, która wciąż ma szanse na awans do Eurobasketu. Z jej strony było szukanie miejsca, w którym mogłaby dalej funkcjonować w lidze – mówi trener Arkadiusz Rusin.

Gajda to doskonale znana zawodniczka i bez wątpienia jedna z najlepszych polskich koszykarek. Rokrocznie w barwach KGHM BC Polkowice prezentowała niezwykle wysoki, a zarazem stały poziom, będąc niekwestionowaną liderką zespołu. W ostatnich dwóch sezonach jeszcze bardziej położyła nacisk na rozdawanie asyst, w rozgrywkach 2024/2025 notując ich aż 180. To o 23 więcej od drugiej Eleny Tsineke i aż o 50 więcej niż była koszykarka Ślęzy Angel Baker, która do tego zagrała w 27 spotkaniach, nie zaś w 25, jak to miało miejsce w przypadku Gajdy. Rok wcześniej także przy jej nazwisku pojawiła się liczba 180, a byłaby zdecydowanie wyższa gdyby nie dzielenie obowiązków na pozycji numer 1 z Ericą Wheeler. W trwającym sezonie Gajda po 10 rozegranych meczach ma na koncie 85 podań prowadzących do punktów i ze średnią 8.5 asysty na mecz nie tylko obecnie ma tempo, które byłoby rekordem kariery, ale i przewodzi całej Orlen Basket Lidze Kobiet. Druga w tej klasyfikacji Barbora Wrzesiński rozdała o jedną asystę mniej.

Po tych liczbach widać doskonale, że Ślęza zyskała niezwykle klasową zawodniczkę, która powinna być sporym wzmocnieniem żółto-czerwonych. Oczywiście zapoznanie się z nowym systemem i zasadami może zająć chwilę, lecz dla tak doświadczonej koszykarki zaadaptowanie się w zespole 1KS-u nie będzie zapewne stanowić większego problemu. Gajda w ostatnich meczach sezonu zasadniczego i fazie play-off bez dwóch zdań będzie służyć swoją wiedzą i bagażem doświadczeń.

– Nie będzie problemu z adaptacją do naszego systemu. To jest mądra koszykarka, jedynka, która bardzo dobrze znamy z ligi. Miałem możliwość współpracować z nią w reprezentacji Polski i tutaj nie trzeba dużo czasu. Jej IQ koszykarskie pozwoli jej szybko wkomponować się w zespół. Musimy pomyśleć o tym, jak po dwóch tygodniach przerwy wprowadzić ją do nas przede wszystkim treningowo, ale i też meczowo – tłumaczy trener Ślęzy.

– Myślę, że się odnajdę, bo współpracowaliśmy z trenerem Rusinem w kadrze. Mniej więcej wiem, kojarzę etykę pracy trenera, tak że liczę że szybko się zaadaptuję i nasza współpraca będzie owocna – życzy sobie zawodniczka żółto-czerwonych.

– Brakowało nam zawodniczki w rotacji na obwodzie, co jest ważne teraz, ale także i w play-offach, gdzie granie dzień po dniu trudno udźwignąć przy krótkiej ławce. W tej chwili szerokość jest większa, a tym bardziej, że wzmacniamy się koszykarką, która w lidze jest szanowana i powinna nam z pewnością pomóc – dodaje szkoleniowiec wrocławianek.

Nowa rozgrywająca 1KS-u ma na koncie niezliczone mecze o wysoką stawkę – czy to podczas walki o medale mistrzostw Polski, czy to w Eurolidze, czy też w biało-czerwonych barwach. Te wieloletnie doświadczenia w grze o najwyższe cele bez wątpienia przydadzą się nie tylko w zbliżających się coraz większymi krokami starciach w fazie play-off, ale i podczas codziennej pracy na treningach. Młodsze koszykarki Ślęzy stoją przed ogromną szansą czerpania wiedzy i boiskowego obycia od najlepszej rozgrywającej w kraju. Ten transfer może przynieść wymierne korzyści nie tylko w najbliższych miesiącach, ale i w dalszej perspektywie.

– Wierzę, że będę mogła wesprzeć młodsze zawodniczki, czegoś je nauczyć i razem zrobimy fajną niespodziankę. Mam plan, żeby wspomóc zespół na tyle, żeby zdobyć jakikolwiek medal. Wiadomo, że każdy chciałby zdobyć złoto. Mamy trzy miesiące – muszę się odnaleźć i zobaczymy, jak to wszystko będzie działać, choć wiem, że dziewczyny są ambitne, waleczne i pracowite. Mam nadzieję, że przy mojej małej pomocy wszystko może wyjść naprawdę fajnie – kończy Weronika Gajda.

Weronika Gajda
ur.
27 stycznia 1989 
wzrost: 
174 cm
pozycja: 
rozgrywająca
przebieg kariery:
2004-2011: Enea AZS Poznań
2011-2017: Energa Toruń
2017-2024: KGHM BC Polkowice
2025-obecnie: Ślęza Wrocław

Udane zakończenie roku dla koszykarek Ślęzy Wrocław

Ślęza Wrocław zakończyła 2024 rok zwycięstwem. Wrocławianki pokonały Eneę AZS Politechnikę Poznań i w nowy rok wejdą na ligowym podium.

Pierwsze minuty starcia w Poznaniu były znakomite dla gospodyń. Jessica Carter zdobyła cztery punkty, sześć dołożyła Agnieszka Skobel, a ofensywny początek Enei AZS-u wejściem na kosz zwieńczyła Mailis Pokk. Ślęza odpowiedziała tylko punktami Schaquilli Nunn, więc wrocławianki na time-out dla trenera Arkadiusza Rusina schodziły przy wyniku 2:12. Żółto-czerwone potrzebowały jeszcze kilku chwil, żeby się obudzić. W sobotnie starcie weszły źle, wolno, bez wymaganej koncentracji.

Dopiero mocne słowa podczas przerwy na żądanie ustawiły koszykarki 1KS-u na właściwe tory. Przełamanie dała Robbi Ryan, najpierw z linii rzutów osobistych, potem z półdystansu. Ważną trójkę na 9:14 trafiła Anna Wińkowska, ale w odpowiedzi zza łuku przymierzyła Pokk. Z kolei Carter miała odpowiedź na kolejne punkty Ryan. Dopiero w końcówce pierwszej kwarty Ślęza odrobiła większość strat, przeprowadzając serię 8:2 i zmniejszając deficyt do zaledwie dwóch oczek.

W drugiej odsłonie Pokk ponownie nie pomyliła się z dystansu, ale na trójkę reprezentantki Estonii odpowiedziała swoim trafieniem dystansowym Natalia Kurach. Chwilę później Schaquilla Nunn najpierw doprowadziła do remisu, a następnie akcją 2+1 wyprowadziła Ślęzę na prowadzenie 27:24. Ślęza wykorzystała do maksimum kolejny dobry fragment, notując dwa przechwyty z rzędu, które na pięć punktów zamienił kłodzki duet 1KS-u: Martyna Pyka i Aleksandra Mielnicka. Ta druga trafiła za trzy i przy stanie 32:24 dla przyjezdnych trener Wojciech Szawarski musiał poprosić o czas.

Przerwa na żądanie przyniosła dwa punkty Skobel z linii rzutów osobistych, na które kilkanaście sekund później odpowiedziała trójką Lovisa Hjern. Szwedka miała także odpowiedź na dwa oczka Aleksandry Żukowskiej, a po przechwycie Ryan i kosmicznej akcji tejże łatwe punkty na 39:28 zdobyła Mielnicka. Popis Ryan zdecydowanie jest godny obejrzenia co najmniej kilka razy. Poznanianki potrzebowały dobrych akcji jeszcze przed przerwą i te akcje przeprowadziły. Za trzy trafiła Malina Piasecka, a swoje tradycyjne zagrania na punkty zamieniły Skobel i Popović. Jednak zamiast schodzić na przerwę z czterema oczkami straty, Piasecka sfaulowała Ryan przy rzucie za trzy, a Amerykanka wykorzystała wszystkie trzy próby i Ślęza po 20 minutach prowadziła 42:35.

Po raz drugi kwartę trójką otworzyła Pokk, ale po celnym rzucie Estonki inicjatywę przejęła Ślęza. Oba osobiste trafiła Kurach, Mielnicka zamieniła na punkty swój przechwyt, a Robbi Ryan przymierzyła z półdystansu na 48:38. Następnie przyszła pora na groźny dla wrocławianek zryw gospodyń. Serię 7:0 zaczęła i skończyła Jessica Carter, a po drugim celnym rzucie amerykańskiej podkoszowej trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Po time-oucie bardzo ważną akcję 2+1 przeprowadziła Nunn, uspokajając nieco sytuację dla żółto-czerwonych.

I ta akcja przełamała opór gospodyń, które w ciągu kolejnych trzech minut zdobyły tylko dwa punkty. W tym czasie Ślęza zdobyła ich aż trzynaście, z czego za 12 tych oczek odpowiedzialny był amerykański duet 1KS-u. Obrona Enei AZS-u nie miała pomysłu na powstrzymanie Nunn i Ryan, które swoją grą zbudowały 15 punktowe prowadzenie wrocławianek. Zespół ze stolicy Wielkopolski zmniejszył tę różnicę o dwa punkty za sprawą celnych rzutów osobistych Popović, ale wciąż miał przed sobą sporo pracy, jeśli losy tego starcia miały się przechylić na ich korzyść.

Zwłaszcza, że Ślęza nie zamierzała się zatrzymywać. Za trzy trafiła Digna Strautmane, za dwa Aleksandra Mielnicka i na 8,5 minuty przed końcową syreną przyjezdne prowadziły 69:51. W odpowiedzi akcję 2+1 przeprowadziła Agnieszka Skobel, ale po drugiej stronie parkietu Natalia Kurach najlepiej przeczytała lot niecelnego rzutu Ryan i dobiła tę próbę. 71:54 Ślęza. Jovana Popović zamieniła na dwa oczka przechwyt Skobel, lecz przez następne dwie minuty wynik ani drgnął, co oczywiście działało na korzyść Ślęzy.

Dopiero gdy do końca spotkania zostało 4,5 minuty obie drużyny ponownie zaczęły punktować. Po stronie Ślęzy wciąż nie do zatrzymania była Ryan, w zespole gospodyń swój moment miała Popović. Najpierw asystowała Jessice Carter, potem sama zdobyła pięć punktów i przewaga żółto-czerwonych stopniała do 10 oczek. To oczywiście oznaczało time-out dla trenera Rusina, który musiał przekazać swoim podopiecznym, że ten mecz jeszcze nie został rozstrzygnięty.

A skoro szkoleniowiec Ślęzy tak postawił sprawę, to Robbi Ryan postanowiła szybko zakończyć emocje dwoma trójkami na 81:65. Przy takim obrocie wydarzeń obaj trenerzy wypuścili na parkiet swoje młode zawodniczki – w zespole 1KS-u dzięki temu zadebiutowała 17-letnia Julia Rakowska, która poprzedni sezon spędziła właśnie w Poznaniu. Otwartą kwestią pozostał jedynie końcowy wynik, a ten na 83:68 ustaliła Natalia Kurach.

Ślęza potrzebowała czasu, żeby wejść w mecz, ale gdy to zrobiła, nie pozostawiła żadnych złudzeń, że zasługuje na wygraną. Wrocławianki mogły polegać na Robbi Ryan (30 punktów) i Schaquilli Nunn (17 oczek), ale ważne punkty dołożyły też Natalia Kurach, Lovisa Hjern czy Anna Wińkowska. Żółto-czerwone zdominowały strefę podkoszową (38:20), były też bezwzględne jeśli chodzi o wykorzystywanie błędów rywalek (27 punktów ze strat, 17 oczek z szybkiego ataku) i to przeważyło.

Ze względu na odwołany mecz VBW Gdynia – KGHM BC Polkowice Ślęza spędzi końcówkę starego i początek nowego roku na trzecim miejscu w tabeli. O utrzymanie pozycji na podium żółto-czerwone powalczą już w sobotę, 4 stycznia, kiedy to do KGHM Ślęza Areny przyjadą właśnie zawodniczki z Gdyni. Początek hitowego starcia 12. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet o godzinie 16:00.

Enea AZS Politechnika Poznań – Ślęza Wrocław 68:83 (21:19, 14:23, 16:22, 17:19).
Enea AZS: Skobel 18, Popović 15, Carter 14, Pokk 11, Haegenbarth 5, Piasecka 3, Żukowska 2, Rogozińska, Brzustowska, Napierała 0.
Ślęza: Ryan 30, Nunn 17, Mielnicka 10, Kurach 9, Hjern 7, Wińkowska 5, Strautmane 3, Pyka 2, Kozik, Rakowska, Koryzna 0.

,

Firma ZABERD Sponsorem Strategicznym Ślęzy Wrocław

Wrocławska firma ZABERD podpisała nową umowę o współpracy ze Ślęzą Wrocław. Na mocy nowego porozumienia krajowy lider w zakresie utrzymywania i budowy infrastruktury drogowej został Sponsorem Strategicznym koszykarek Ślęzy.

ZABERD jest największą polską firmą zajmującą się utrzymaniem dróg krajowych i autostrad. Od ponad 30 lat bierze czynny udział w rozwoju rynku utrzymania i budowy infrastruktury drogowej w Polsce. Każdego dnia doświadczony zespół pracowników i partnerów biznesowych ZABERD utrzymuje ponad 2500 km autostrad, dróg ekspresowych i dróg krajowych mając na uwadze, że bezpieczne i nowoczesne drogi i autostrady są gwarancją zrównoważonego rozwoju.

 – Pierwszy rok naszej współpracy ze Ślęzą Wrocław pokazał, że wspólne wartości jakimi są wzajemne zaufanie, współpraca, odpowiedzialność i uczciwość w działaniu pozwalają budować trwałe relacje. To był rok wielu fantastycznych emocji sportowych, ale też inspirujących spotkań w gronie przyjaciół klubu. Jako wrocławska firma cieszymy się, że możemy wykorzystać nasz krajowy sukces dla wsparcia naszych lokalnych inicjatyw, a tytuł Sponsora Strategicznego jest tego najlepszym dowodem – mówi Członek Zarządu ZABERD Piotr Niewiadomski.

– Firma ZABERD od pierwszych dni nawiązanej rok temu współpracy stała się dla nas bardzo ważnym partnerem, na którym mogliśmy polegać w różnych, czasami niezwykle trudnych sytuacjach. Właściwie co mecz w KGHM Ślęza Arenie pojawiała się bardzo mocna, głośna i doskonale widoczna grupa kibiców z ZABERDu, która jeździła za naszymi koszykarkami także na wyjazdy! Cieszę się niezmiernie, że udało nam się stworzyć tak mocną nić porozumienia i pokazywać, że sponsoring naprawdę opłaca się obu stronom. Bardzo dziękuję zarządowi firmy ZABERD za zaufanie i chęć kontynuacji naszych wspólnych działań. Jestem przekonana, że zrealizujemy razem jeszcze wiele świetnych projektów – mówi prezes zarządu Ślęzy Wrocław Katarzyna Ziobro.

Przed Ślęzą Wrocław ostatni test w tym roku

Koszykarki Ślęzy Wrocław w sobotę, 28 grudnia o godzinie 18:00 rozegrają swój ostatni mecz w 2024 roku. Rywalem żółto-czerwonych będzie Enea AZS Politechnika Poznań, która jest na fali po trzech wygranych z rzędu. 

Poznanianki przed świętami pokonały kolejno SKK Polonię Warszawa, MB Zagłębie Sosnowiec i Energę Toruń, w tym ostatnim meczu wręcz dominując nad drużyną z Torunia. Podopieczne Wojciecha Szawarskiego wygrały aż 84:58, skutecznie rewanżując się za porażkę 77:93 na inaugurację sezonu 2024/2025. Seria zwycięstw sprawiła, że koszykarki z Poznania awansowały na szóste miejsce w ligowej tabeli, z bilansem 5-5 tracąc tylko jedno zwycięstwo do Ślęzy. Wygrana w stolicy Wielkopolski da wrocławiankom nie tylko dwa mecze różnicy na ich korzyść, ale i definitywnie przesądzi o rezultacie bezpośredniej rywalizacji z Eneą AZS-em. W październiku w KGHM Ślęza Arenie koszykarki 1KS-u nie pozostawiły przeciwniczkom żadnych złudzeń, za sprawą fenomenalnej trzeciej kwarty pokonując sobotnie rywalki 84:57.  To już jednak wyłącznie historia, z czego żółto-czerwone doskonale zdają sobie sprawę.

– Od października sporo się zmieniło, a liga jest w tym sezonie nieprzewidywalna. Każdy może wygrać z każdym, w tabeli jest ścisk i ta wygrana z października to już przeszłość. Teraz patrzymy przed siebie na kolejne wyzwanie. Poznań nabrał wiatru w żagle i widać, że te ostatnie zwycięstwa je podbudowały. My jednak patrzymy na siebie, chcemy pojechać do Poznania i narzucić nasze warunki, zagrać naszą koszykówkę. Pomimo tego, że będzie to wyjazdowe starcie, chcemy zagrać swoje i wygrać to spotkanie – przekonuje Natalia Kurach.

W zespole z Poznania po odejściu Jessiki January (tylko trzy rozegrane mecze), wszystko przechodzi teraz przez Jovanę Popović, która w ostatnich trzech meczach rzuciła 49 punktów, rozdając jednocześnie 14 asyst. Reprezentantka Serbii gra niezwykle dynamiczną, nieprzewidywalną koszykówkę i jak ma swój dzień, to jest absolutnie nie do zatrzymania. Tak było chociażby w meczu z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin, kiedy do 26 oczek dołożyła 4 zbiórki i 2 asysty. Jeśli nie idzie Popović, to trzeba uważać na Agnieszkę Skobel, która również potrafi rozegrać kapitalne zawody. Była koszykarka Ślęzy w tym sezonie notuje średnie na poziomie 12.2 punktu, 5.9 zbiórki i 2.5 asysty oraz 2.5 przechwytu, robiąc wszystko bardzo efektywnie, co przekłada się na średni EVAL w wysokości 15.0, drugi najwyższy w drużynie Enei AZS-u.

Prym w tej kategorii wiedzie Jessica Carter, podkoszowa poznanianek. To na zawodniczce z USA trener Szawarski opiera swoją siłę pod obręczami, a Carter odpłaca się bardzo dobrymi liczbami – 12.4 punktu, 7.9 zbiórki i 1.3 bloku na mecz. Mierząca 198 centymetrów środkowa otrzymuje dużo podań i nie boi się oddawać rzutów spod kosza, ale i z półdystansu. Tylko cztery koszykarki mają na koncie więcej prób za dwa punkty od absolwentki uczelni Mississippi State. Kwartet liderek Enei AZS-u uzupełnia Mailis Pokk – Estonka w ostatnich trzech meczach także znacząco poprawiła swoje liczby, zdobywając aż 54 oczka, trafiając 66 procent rzutów. Zawodniczki Ślęzy będą musiały się natrudzić, żeby chociaż spróbować ograniczyć poczynania skrzydłowej rywalek tak, jak miało to miejsce w październiku. Wtedy Pokk skończyła spotkanie z dorobkiem zaledwie dwóch punktów.

Agnieszka Skobel, Mailis Pokk, Jessica Carter czy Jovana Popović – na te zawodniczki trzeba zwrócić szczególną uwagę. Jest to zespół, który błyskawicznie przechodzi do szybkiego ataku i musimy to zatrzymać. Ich ataki na kosz czy gra w pomalowanym to też są aspekty, na których trzeba się skupić w naszej obronie – opisuje rywalki Kurach.

Ślęza też jest jednak podbudowana ostatnimi meczami. Wrocławianki pokonały Energę w Toruniu, a przede wszystkim zwyciężyły z KGHM BC Polkowice po fantastycznym derbowym spotkaniu. Wygrana 81:74 przed niemal pełną KGHM Ślęza Areną pozwoliła żółto-czerwonym rozjechać się na kilkudniowy odpoczynek w znakomitych humorach. Wolne nie trwało jednak zbyt długo – już w pierwszy dzień świąt koszykarki dwukrotnych mistrzyń Polski stawiły się na pierwszych zajęciach, intensywnie szykując się do kolejnego ważnego starcia. Takim niewątpliwie jest mecz w Poznaniu.

– Te trzy dni dużo nam dały, trochę naładowałyśmy baterie, a od środy w pełni zwarte i gotowe szykujemy się do sobotniego meczu – przyznaje skrzydłowa Ślęzy.

Szybka, agresywna i nastawiona na atak koszykówka poznanianek zmierzy się ze skupioną w głównej mierze na skutecznej defensywie drużyną z Wrocławia. Żółto-czerwone na pewno nie będą chciały iść na pojedynek strzelecki, który zapewne jest preferowany przez gospodynie sobotniej konfrontacji. Ślęza będzie dążyć do tego, aby zwartymi szykami w defensywie wybijać z rytmu Eneę AZS i spróbować powtórzyć październikową wiktorię. O tym, czy ten cel uda się zrealizować przekonamy się w sobotę około godziny 20:00. Początek starcia Enea AZS Politechnika Poznań – Ślęza Wrocław 28 grudnia o godzinie 18:00 w hali Politechniki Poznańskiej na Piotrowie. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Świąteczne derby dla Ślęzy! Zespół z Polkowic z pierwszą porażką

Ślęza Wrocław pokonała w derbowym starciu 10. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet KGHM BC Polkowice 81:74. Żółto-czerwone do zwycięstwa poprowadziła ich kapitan, Martyna Pyka.

Już po pierwszych minutach spotkania było widać, że zanosi się na ofensywny pojedynek, w którym o wygranej zadecyduje nie defensywa, a skuteczność w ataku. Po trzech minutach meczu przyjezdne prowadziły 9:6. W zespole gości ton nadawała Emma Cannon, która zdobyła wszystkie oczka dla swojego zespołu, po stronie Ślęzy dobrze w spotkanie weszła Martyna Pyka. To właśnie za sprawą kapitan 1KS-u żółto-czerwone dotrzymywały kroku rywalkom na początku zmagań.

W połowie pierwszej kwarty za punktowanie zabrały się też inne zawodniczki – dorobek żółto-czerwonych powiększały Schaquilla Nunn i Robbi Ryan, dla polkowiczanek zrobiły to Weronika Gajda i Rennia Davis. Ślęza pierwsze prowadzenie objęła za sprawą trzypunktowego trafienia Pyki, ale zaraz na 15:15 trafiła Cannon. Końcówka pierwszej odsłony to sprawdzian Ślęzy z linii rzutów osobistych. Wrocławianki trafiają tylko niewiele ponad 70 proc. swoich prób, a jednak zamieniły na oczka pięć z sześciu tych rzutów – trzykrotnie trafiła Ryan, dwa razy nie pomyliła się Natalia Kurach i gospodynie po dziesięciu minutach prowadziły 20:17.

Polkowiczanki nie zamierzały odpuszczać. Ponownie na remis trafiła Cannon, ale już w kolejnej akcji punkty na 23:21 zdobyła Ryan, która chwilę później przymierzyła z dystansu. Tuż po niej dwa oczka dołożyła też Nunn i Ślęza w niewiele ponad trzy minuty drugiej kwarty wyszła na prowadzenie 28:21, co wymusiło reakcję trenera Karola Kowalewskiego, który poprosił o czas.

Po tym timeoucie wrocławianki dodały do swojej przewagi jeszcze dwa oczka po kontrze zakończonej punktami Pyki. Do meczu zespół z Polkowic przywróciła niesamowicie grająca Cannon, ale na jej dwie skuteczne akcje trójką odpowiedziała kapitan Ślęzy. Następnie pięć oczek z linii rzutów osobistych zdobyły przyjezdne – trzy Cannon, dwa Julia Jeziorna. Polkowiczanki zbliżyły się na dwa oczka po trójce Marii Jespersen, ale końcówka pierwszej połowy należała do Ślęzy. Najpierw z półdystansu trafiła Ryan, potem zza łuku przymierzyła Aleksandra Mielnicka, a tę samą sekwencję wydarzeń tuż przed przerwą powtórzyły Nunn i Pyka. W efekcie żółto-czerwone po dwudziestu minutach gry miały dziesięć punktów przewagi.

Pierwszy cios po przerwie wyprowadziła Robbi Ryan, ale od tego momentu inicjatywę przejęły polkowiczanki, które zabrały się za odrabianie strat. Sygnał do ataku dała Cannon, następnie w niewiele ponad minutę siedem punktów zdobyła Rennia Davis, która w tym fragmencie meczu była absolutnie nie do zatrzymania przez defensywę Ślęzy i oczywiście musiało się to spotkać z reakcją trenera Arkadiusza Rusina, który poprosił o czas.
Time-out nie przyniósł natychmiastowej poprawy gry jego podopiecznych. Wręcz przeciwnie, jeszcze dwa oczka dopisała sobie do dorobku Davis.

Jej prywatną serię 9:0 przerwała wreszcie Digna Strautmane dobijając niecelny rzut Aleksandry Mielnickiej. Kolejne ważne dwa oczka dołożyła Natalia Kurach po asyście Łotyszki, dając Ślęzie trochę oddechu. Po stronie gości Davis dwoiła się i troiła, żeby dać prowadzenie swojemu zespołowi, ale choć zdobyła jeszcze trzy punkty, jej starania nie przyniosły skutku. Wrocławianki w minutę trafiły trzy trójki – dwukrotnie zrobiła to Pyka, raz Strautmane i w tym momencie gospodynie przy wielkiej radości kibiców w KGHM Ślęza Arenie złamały opór rywalek.

Przed zakończeniem trzeciej kwarty zza łuku trafiła Cannon, ale po drugiej stronie parkietu Julia Jeziorna sfaulowała Pykę przy jej kolejnej próbie rzutu dystansowego, a ta wykorzystała wszystkie trzy rzuty osobiste. Na celny layup Jespersen tym samym odpowiedziała Aleksandra Mielnicka i tym samym Ślęza obronną ręką wyszła z ogromnych opresji, dodatkowo powiększając swoje prowadzenie o jeden punkt.

To jednak nie oznaczało, że spotkanie jest rozstrzygnięte – zespół z Polkowic nie zamierzał wywiesić białej flagi. Na punkty Davis odpowiedziała szybko Strautmane, ale po chwili chaosu na parkiecie drużyna gości podjęła jeszcze jedną próbę odmienienia losów meczu. Cannon trafiła z linii rzutów osobistych, Piestrzyńska trafiła za trzy, a amerykańska środkowa dodała jeszcze dwa oczka spod kosza. Gospodynie potrzebowały punktów i te punkty dostały, bo z dystansu na 70:62 trafiła Natalia Kurach. Od tego momentu Ślęza miała już pewność, że w KGHM Ślęza Arenie nic złego się gospodyniom nie stanie.

Na cztery minuty przed końcem prowadzenie 1KS-u urosło do 12 punktów, bo swoją drugą trójkę w meczu trafiła Ryan. Na punkty spod kosza Cannon odpowiedziała rzutem z półdystansu Lovisa Hjern, zaś kropkę nad i w tym derbowym starciu postawiła Martyna Pyka, równo z syreną rzucając swoją szóstą trójkę w meczu. Rzuty osobiste Rennii Davis tylko zmniejszyły rozmiary porażki drużyny z Polkowic, która po raz pierwszy w tym sezonie Orlen Basket Ligi Kobiet zeszła z parkietu pokonana.

To był triumf woli, zaangażowania i serca. Polkowiczanki zagrały bardzo dobre spotkanie, Emma Cannon i Rennia Davis robiły wszystko, aby wygrać ten mecz, ale Ślęza nie dała się złamać pod naporem mistrzyń Polski. Gdy sytuacja w trzeciej kwarcie stanęła na ostrzu noża, wrocławianki odpowiedziały w najlepszy możliwy sposób – ogniem z dystansu, porywając publiczność i dając sobie ostateczny dowód na to, że te derby da się wygrać. A wiarę wlała Martyna Pyka, rozgrywając niesamowitą partię, która na długo utkwi w pamięci wrocławskiej publiczności. Kapitan Ślęzy miała doskonale ustawiony celownik, skalibrowany najlepiej w karierze, bo 29 zdobytymi punktami ustanowiła swój prywatny rekord.

Ślęza została pierwszą drużyną, która potrafiła znaleźć sposób na zmagającą się z ogromnymi problemami drużynę z Polkowic. Ale tych okoliczności nie były w stanie wykorzystać drużyny z Lublina i Gorzowa, więc wcale nie było pewne, że zrobią to podopieczne Arkadiusza Rusina. Ta sztuka jednak im się udała, więc we Wrocławiu święta będą niezwykle wesołe, bo derbowe zwycięstwo cieszy zawsze, niezależnie od okoliczności.

Ślęza Wrocław – KGHM BC Polkowice 81:74 (20:17, 25:18, 20:19, 16:20).
Ślęza: Pyka 29, Nunn 15, Ryan 15, Strautmane 7, Kurach 7, Mielnicka 6, Hjern 2, Kozik 0. Wińkowska, Koryzna DNP.
KGHM BC: Cannon 30, Davis 21, Jespersen 11, Gajda 5, Jeziorna 4, Piestrzyńska 3, Zasada 0. Jarecka DNP.