Powtórki nie było. Zagłębie lepsze od Ślęzy

W drugim meczu ćwierćfinałów Orlen Basket Ligi Kobiet MB Zagłębie Sosnowiec pokonało Ślęzę Wrocław 75:68 i wyrównało stan rywalizacji. W niedzielę decydujący mecz numer 3.

Lepiej w to spotkanie weszły koszykarki z Sosnowca, a konkretnie Quinn Urbaniak-Dornstauder, która szybko zdobyła cztery punkty i dała swojej drużynie prowadzenie 6:2. Ślęza na początku meczu nie mogła znaleźć swojego rytmu, ale utrzymywała kontakt ze swoimi rywalkami. Dwie ważne trójki rzuciła Martyna Pyka – po drugim trafieniu żółto-czerwone w końcu poczuły się pewniej i zaczęły narzucać swoje warunki gry.

Dwa punkty po rzutach wolnych zdobyła Alexa Held, zaś akcję 2+1 przeprowadziła Schaquilla Nunn i wrocławianki objęły prowadzenie 14:12. Co prawda stan meczu szybko wyrównała Marzena Marciniak, ale ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało do wrocławianek, które zdobyły sześć punktów z rzędu i to właśnie sześcioma oczkami różnicy zakończyła się premierowa odsłona spotkania w Sosnowcu.

Po wznowieniu gry trzy razy w ciągu dwóch minut z dystansu trafiła Aleksandra Mielnicka i wrocławianki prowadziły już 29:15. W odpowiedzi cztery oczka zdobyła Urbaniak-Dornstauder. Dwa punkty rzuciła Natalia Kurach, wykorzystując dwie zbiórki w ataku swoich koleżanek z zespołu. Przez kolejne 120 sekund żadna ze stron nie była w stanie powiększyć swojego dorobku – zrobiła to dopiero Jessica January trafieniem z półdystansu.

W zespole Ślęzy doskonale prezentowała się Schaquilla Nunn, która z ogromną łatwością radziła sobie z defensywą Zagłębia. Po dwóch akcjach środkowej 1KS-u żółto-czerwone prowadziły 35:21. W przeciwieństwie do końcówki pierwszej kwarty, którą mocno zakończyła Ślęza, w ostatnich fragmentach drugiej części spotkania lepiej radziły sobie gospodynie. Sosnowiczanki wygrały ostatnie dwie minuty 7:2 i na przerwę schodziły przy wyniku 37:28 dla zespołu z Wrocławia.

Wrocławianki znakomicie zaczęły trzecią kwartę. Dwie trójki rzuciła Alexa Held, która asystowała także przy rzucie spod kosza autorstwa Nunn. Ślęza osiągnęła swoje najwyższe prowadzenie w meczu – 45:30. Wtedy jednak za odrabianie strat zabrały się koszykarki z Sosnowca. Za trzy trafiła Aleksandra Wojtala, a dwukrotnie z linii rzutów wolnych nie pomyliła się Urbaniak-Dornstauder.

Wrocławianki starały się utrzymywać bezpieczną przewagę i dość długo ta sztuka im się udawała. Po dwóch celnych osobistych Karoliny Stefańczyk i kolejnej trójce Mielnickiej bylo 53:39 dla 1KS-u. Do końca meczu zostało wówczas tylko 13 minut, nic nie zapowiadało kompletnego odwrócenia losów spotkania. Tymczasem rozkręciła się Jessica January, która zdecydowała się przejąć mecz do spółki z Quinn Urbaniak-Dornstauder. Ten duet miał swój wkład we wszystkie 13 punktów zdobytych w ciągu ostatnich 140 sekund trzeciej kwarty. Sosnowiczanki zmniejszyły swoje straty do zaledwie pięciu punktów.

Pierwszy celny rzut w czwartej odsłonie oddała Held, ale zespół z Sosnowca wywierał na Ślęzie coraz większą presję. Nie do zatrzymania była January, która zdobyła sześć kolejnych punktów dla swojego zespołu. Wrocławianki nie miały pomysłu na sforsowanie obrony strefowej MB Zagłębia, a jeśli już oddawały rzuty, to nie znajdowały one drogi do kosza. W efekcie na niespełna sześć minut przed końcem z półdystansu trafiła Wojtala i gospodynie prowadziły 60:59. Szybko odpowiedziała Nunn, która miała także odpowiedź na punkty January, przeprowadzając akcję 2+1.

Jednak od tego momentu wszystko toczyło się pod dyktando zespołu trenera Jordiego Aragonesa. Za trzy trafiła Klaudia Wnorowska, akcję 2+1 zaliczyła Urbaniak-Dornstauder, to samo zrobiła chwilę później Jessica January. Dwa błyskawiczne lay-upy Wnorowskiej i Urbaniak-Dornstauder przesądziły o losach spotkania. Ślęza nie miała szans na odrobienie dziewięciu punktów straty w 56 sekund, wrocławianki dodały tylko dwa oczka Aleksandry Mielnickiej z linii rzutów osobistych.

To, co nie udało się Zagłębiu we wtorek, w czwartkowy wieczór już wyszło. Sosnowiczanki grały konsekwentnie, a przede wszystkim skutecznie. Koncert dała Jessica January, wtórowała jej Urbaniak-Dornstauder, cenne punkty dodały Wojtala i Wnorowska. Cały zespół z Wrocławia ma przed sobą bardzo dużo pracy przed niedzielnym meczem o wszystko. Faworytem będą koszykarki z Sosnowca, które podejdą do tego starcia pewne siebie i zmotywowane świetną końcówką meczu numer dwa. Czy Ślęza znajdzie w sobie energię, która pozwoli żółto-czerwonym zwyciężyć przed własną publicznością? Przekonamy się już w niedzielę o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie.

MB Zagłębie Sosnowiec – Ślęza Wrocław 75:68 (14:20, 14:17, 24:20, 23:11).
MB Zagłębie: January 26, Q. Urbaniak-Dornstauder 22, Wojtala 9, Wnorowska 9, Marciniak 5, Zempare 4, Jarząb 0, Czyżewska 0. Z. Urbaniak-Dornstauder, Ryng DNP.
Ślęza: Nunn 23, Held 16, Mielnicka 15, Pyka 6, Kurach 4, Baker 2, Stefańczyk 2, Strautmane 0. Wińkowska, Skowron, Furman DNP.

Play-offowy thriller po wrocławsku – Ślęza pokonuje Zagłębie

Koszykarki Ślęzy Wrocław po prawdziwym thrillerze pokonały MB Zagłębie Sosnowiec 74:70 i są o krok od półfinałów Orlen Basket Ligi Kobiet.

Mecz otworzyła trójką Jessica January, na co szybko odpowiedziała Schaquilla Nunn po zespołowej akcji Ślęzy. Na kolejne punkty trzeba było czekać trzy minuty, a za powiększanie dorobku gospodyń odpowiedzialna była amerykańska środkowa, która co chwila przebijała się pod kosz bez większych problemów. Gdy trener Aragones poprosił o czas przy stanie 8:3, to właśnie Nunn zdobyła wszystkie osiem oczek dla wrocławianek. Po time-oucie żadna ze stron nie była w stanie zmienić wyniku przez dwie minuty, aż w końcu zrobiła to Aleksandra Mielnicka rzutem za trzy punkty.

Niemoc w ataku zespołu z Sosnowca trwała – przez niemal osiem minut podopieczne Jordiego Aragonesa nie zdobyły punktów z gry! Gdy wreszcie zrobiła to January, wrocławianki prowadziły już 16:6, a przed zakończeniem pierwszej kwarty dodały do swojej przewagi jeszcze cztery punkty. 20:6 – takiego otwarcia w KGHM Ślęza Arenie nie spodziewał się pewnie nikt.

Po wznowieniu gry koszykarki Zagłębia obudziły się z letargu i zaczęły odrabiać straty. Sygnał do zrywu dała Aleksandra Wojtala, która w krótkim odstępie czasu zdobyła sześć punktów. Ślęza miała jednak odpowiedzi – z półdystansu trafiły Martyna Pyka oraz Nunn. Wrocławianki utrzymywały dość bezpieczną przewagę w pierwszych fragmentach drugiej kwarty, ale gdy na kolejną trójkę Mielnickiej swoją celną próbą dystansową odpowiedziała Wojtala, trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas.

Nie przyniósł on pożądanego efektu, bo gdy obie drużyny wróciły na parkiet kolejne cztery punkty zdobyła drużyna gości i przegrywała już tylko 21:27. Wtedy ważny rzut za trzy trafiła Digna Strautmane, ale zagrożenie oddaliło się tylko na chwilę, gdyż zespół z Sosnowca wciąż był w natarciu. Zapunktowała January, swoje cztery oczka dodała Batabe Zempare i było tylko 32:27 dla Ślęzy. Sosnowiczanki nie zamierzały odpuszczać i jeszcze przed przerwą chciały doprowadzić do remisu. Gdy na skuteczny rzut z półdystansu Angel Baker trójką odpłaciła się Klaudia Wnorowska, przewaga żółto-czerwonych stopniała do 4 oczek. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do wrocławianek, które w 40 sekund zdobyły pięć punktów i do szatni schodziły przy prowadzeniu 41:32.

Po przerwie aż przez 2,5 minuty trzeba było czekać na zmianę wyniku. W tym czasie obie drużyny spudłowały dziewięć rzutów i zanotowały cztery straty. Dopiero trzypunktowe trafienie Alexy Held rozpoczęło punktowanie. W ślad za nią z dystansu przymierzyły Martyna Pyka i Aleksandra Mielnicka, przez co prowadzenie Ślęzy urosło do 17 punktów. Wydawało się, że ten fragment, wygrany przez żółto-czerwone 9:1, ostatecznie przechylił szale zwycięstwa na korzyść gospodyń. Nic bardziej mylnego, bo ponownie zespół z Sosnowca zabrał się za odrabianie strat i ponownie robił to skutecznie.

Tym razem wszystko zaczęło się od Jessici January, która w dwóch kolejnych akcjach zdobyła pięć punktów. Po trafieniu Batabe Zempare było już tylko 52:43, ale zryw sosnowiczanek zatrzymała akcją 2+1 Angel Baker, dając swojemu zespołowi trochę wytchnienia. Zagłębie straciło wiatr w żaglach i trener Aragones musiał poprosić o czas. Pomimo time-outu Ślęza kontrolowała wydarzenia na parkiecie, kończąc trzecią kwartę przy wyniku 61:48. Wystarczyło „tylko” bezpiecznie doprowadzić ten mecz do końca.

Jednak zamiast spokojnych 10 minut, koszykarki Ślęzy postanowiły zafundować swoim kibicom prawdziwy thriller. Pierwsze akcje czwartej kwarty nie zwiastowały absolutnej katastrofy i ogromnych nerwów – na cztery punkty sosnowiczanek trójką odpowiedziała Angel Baker. Ale ofensywa wrocławianek nie miała żadnej odpowiedzi na obronę strefową zaordynowaną przez szkoleniowca Zagłębia. Po drugiej stronie parkietu każda akcja przyjezdnych kończyła się punktami, a prowadzenie 1KS-u topniało w błyskawicznym tempie. 12, 10, 8, 5, 3 i w końcu remis po trójce Jessici January. A gdy Quinn Urbaniak-Dornstauder trafiła na 66:64, KGHM Ślęza Arena zamarła.

Ślęza właśnie roztrwoniła całą swoją przewagę i pozwoliła przyjezdnym na objęcie prowadzenia. Odwrócił się scenariusz ze spotkania z AZS-em UMCS-em Lublin, kiedy to gospodynie w wielkim stylu wróciły do meczu. Wrocławianki wydawały się bezradne, przez niemal pięć minut nie mogły zdobyć punktów, choćby z linii rzutów osobistych. Dopiero Schaquilla Nunn przełamała niemoc swojego zespołu, najpierw trafiając z półdystansu, a następnie dodając jeden punkt z linii rzutów osobistych.

Po przerwie dla trenera Aragonesa z dystansu spudłowała January, a po drugiej stronie parkietu arcyważny rzut za trzy trafiła Karolina Stefańczyk. Minutę później to samo zrobiła Alexa Held, dając Ślęzie pięć punktów zapasu. Po stracie amerykańskiej rzucającej Zagłębie zmniejszyło stratę do trzech oczek i miało piłkę na dogrywkę. Wtedy jednak January popełniła katastrofalny w skutkach błąd, wyrzucając w aut piłkę, która miała być podaniem do Aleksandry Wojtali. Na pięć sekund przed końcem wrocławianki miały posiadanie i dostarczyły piłkę do Schaquili Nunn, która trafiła jeden z dwóch rzutów osobistych i wszystkie osoby związane ze Ślęzą Wrocław mogły odetchnąć z ulgą – mecz numer jeden ćwierćfinałów padł łupem żółto-czerwonych.

Gospodynie przez ponad połowę spotkania musiały radzić sobie bez Natalii Kurach, która zeszła z parkietu z kontuzją kostki. Jej występ w czwartkowym meczu numer dwa stoi pod znakiem zapytania. Ten rozwój wydarzeń sprawił, że resztę spotkania na parkiecie pełniąc obowiązki młodzieżowca musiała spędzić Aleksandra Mielnicka. Wywiązała się z nich wyśmienicie, do 15 punktów dokładając 6 zbiórek. Bardzo ważne rzuty trafiła Karolina Stefańczyk, a znakomicie dysponowane były Nunn i Baker. Zwłaszcza rozgrywająca z USA zagrała świetne zawody, kończąc mecz z drugim najlepszym wskaźnikiem EVAL w sezonie.

Mecz numer dwa już w czwartek o 18:00 w sosnowieckiej hali MOSiR. Zagłębie od pierwszych sekund rzuci się do ataku, bo podopieczne Jordiego Aragonesa nie mają nic do stracenia. Jak zareaguje na to Ślęza? Przekonamy się już jutro. Transmisję przeprowadzi portal emocje.tv.
Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec 74:70 (20:6, 21:26, 20:16, 13:22).
Ślęza: Nunn 19, Baker 15, Mielnicka 15, Held 12, Stefańczyk 5, Pyka 5, Strautmane 3, Kurach 0, Wińkowska 0. Skowron, Furman DNP.
MB Zagłębie: January 23, Wojtala 15, Zempare 10, Q. Urbaniak-Dornstauder 8, Jarząb 7, Wnorowska 6, Marciniak 1. Czyżewska, Z. Urbaniak-Dornstauder, Ryng DNP.

Play-offy czas zacząć! Ślęza zagra z Zagłębiem o półfinał

We wtorek, 27 lutego o godzinie 18:00 w KGHM Ślęza Arenie odbędzie się pierwszy mecz ćwierćfinałów Orlen Basket Ligi Kobiet. Koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą przed własną publicznością MB Zagłębie Sosnowiec w starciu 4. i 5. drużyny sezonu zasadniczego.

Spotkania w parze 4-5 z zasady są tymi najbardziej wyrównanymi i zaciętymi – nie inaczej powinno być w tym przypadku, co zwiastuje ogromne koszykarskie emocje. Zwłaszcza, że w tym sezonie absolutnie nie ma marginesu błędu. Konstrukcja skondensowanej fazy play-off wymaga maksymalnej koncentracji od samego początku, bowiem porażka w pierwszym meczu automatycznie stawia przegrany zespół nad przepaścią. Zespół zwycięski ma z kolei dwie szanse na dopięcie swego i awans do kolejnej fazy rozgrywek. Tegoroczna formuła rywalizacji o mistrzostwo Polski zwiększa i tak już wielką presję ciążącą na wszystkich zespołach i podkreśla wagę każdej akcji. A to musi przełożyć się na dramaturgię wydarzeń.

– Rozwój wydarzeń, jaki mamy w postaci tak rozgrywanych play-offów wymaga tego, żeby być skoncentrowanym od pierwszego spotkania. To nie jest seria do trzech zwycięstw, gdzie zawsze można jeszcze coś poprawić, wrócić do gry. Tu tak naprawdę pierwsze spotkanie już stawia zwycięzcę w roli faworyta – uczula trener Arkadiusz Rusin.

Ślęza i Zagłębie znają się świetnie i wiedzą o sobie bardzo dużo, ostatni mecz obu drużyn w sezonie zasadniczym odbył się niespełna dwa tygodnie temu. W walentynki koszykarki Ślęzy zwyciężyły 74:60, dość pewnie kontrolując przebieg wydarzeń na parkiecie KGHM Ślęza Areny. Najważniejszym wydarzeniem tego meczu była kontuzja Zoe Wadoux, która na początku czwartej kwarty opuściła parkiet i nie zagrała w dwóch kolejnych meczach MB Zagłębia. Jej absencja byłaby sporym problemem dla trenera Jordiego Aragonesa, który straciłby swoją najlepszą strzelczynię dystansową. Francuzka zdobywała blisko 12 punktów na mecz, trafiając co spotkanie dwie trójki – 1/3 rzutów celnych zza łuku całej drużyny z Sosnowca.

Biorąc pod uwagę potencjalną nieobecność Wadoux w ćwierćfinałowej rywalizacji, zespół z Górnego Śląska zapewne położy jeszcze większy nacisk na strefę podkoszową, gdzie doskonale czują się Batabe Zempare oraz Quinn Urbaniak-Dornstauder. To bardzo zbliżone do siebie profilem zawodniczki, które legitymują się również podobnymi statystykami. Zempare do 14.1 punktu dokłada 7.1 zbiórki, zaś Urbaniak-Dornstauder zdobywa 13.4 oczka, zbierając przy tym 8.1 piłki na mecz. W starciu ze Ślęzą obie podkoszowe zapisały przy swoim nazwisku po 15 oczek i jeśli Zagłębie chce wyjechać z Wrocławia ze zwycięstwem, ta liczba punktów wydają się być minimum do spełnienia tego warunku. W przeciwnym razie jeszcze większa odpowiedzialność spadnie na barki Jessici January.

Amerykańska rozgrywająca tradycyjnie dwoi się i troi, aby pomóc swojemu zespołowi w osiąganiu korzystnych wyników. W wygranym 84:60 meczu z Basketem 25 Bydgoszcz 29-letnia zawodniczka była na parkiecie przez niespełna pół godziny i tylko dwóch zbiórek zabrakło jej do kolejnego triple-double w swojej karierze – ostatecznie uzbierała 21 punktów, 8 zbiórek, 10 asyst i 5 przechwytów. Ta linijka najlepiej obrazuje zagrożenie, jakie stanowi liderka MB Zagłębia i jedna z gwiazd Orlen Basket Ligi Kobiet. Ograniczenie poczynań January będzie kluczem do zwycięstwa Ślęzy. Do tej pory wrocławiankom udawało się to całkiem przyzwoicie – w ostatnich trzech spotkaniach żółto-czerwone zatrzymywały koszykarkę z USA na poziomie 10.7 punktu, 5.7 zbiórki oraz 5 asyst, a zatem poniżej jej średnich ligowych.

– Dla nas brak Zoe Wadoux niczego nie zmienia – w zespole z Sosnowca wciąż jest dużo klasowych zawodniczek, takie jak na przykład January. Gra świetną koszykówkę, mnóstwo widzi i będzie kluczem tego zespołu. Dziewczyny w strefie podkoszowej rzeczywiście mocno się biją, dlatego musimy narzucić nasze warunki. Będzie to ciężkie, fizyczne spotkanie, ale na pewno zagramy twardo i zdecydowanie – mówi Natalia Kurach.

Gdy Wadoux brakowało w dwóch poprzednich meczach MB Zagłębia, większą rolę odgrywały dwie krajowe zawodniczki – Aleksandra Wojtala i Klaudia Wnorowska. Obie w spotkaniu z Basketem 25 Bydgoszcz wzięły na siebie rekordową liczbę rzutów, odpowiednio 14 i 12, Wojtala miała też na koncie 11 prób w wygranej z KGHM BC Polkowice, zapewniającej zespołowi z Sosnowca 5. miejsce po sezonie zasadniczym. W tym meczu trafiła cztery rzuty trzypunktowe, zapisując przy swoim nazwisku 18 punktów. Z kolei Wnorowska ustanowiła swój rekord kariery w starciu z Basketem 25, notując aż 22 oczka na 67 proc. skuteczności z gry. Trener Aragones będzie wymagał od obu obwodowych możliwie jak największego wsparcia liderek i można spodziewać się, że defensywa Ślęzy spróbuje jak najczęściej wymuszać rzuty właśnie tych dwóch zawodniczek. Wnorowska trafia 43.6 proc. swoich prób, Wojtala zaledwie 30.4 proc. Wrocławianki muszą także pamiętać o Marzenie Marciniak, którą bez dwóch zdań stać na zdobycie kilku ważnych punktów.

– W tej chwili odpowiednie nastawienie jest kluczem. I Sosnowiec wie dużo o nas i my o nich, tak że decyduje dyspozycja dnia i to, jak przygotowaliśmy swoje zespoły. Nie będzie raczej niespodzianek taktycznych – kwestia jest tego, kto jak się zaprezentuje w defensywie i kto złamie rywala – ocenia szkoleniowiec Ślęzy.

Statystycznie rzecz ujmując, nieznacznie lepiej prezentuje się zespół z Sosnowca, który zdobywa więcej punktów, rozdaje więcej asyst i minimalnie przeważa na tablicach. Są to jednak różnice na tyle małe, że nie sposób określić faworyta tej play-offowej konfrontacji. Wrocławianki mogą liczyć na przewagę swojego parkietu i znakomitą atmosferę w KGHM Ślęza Arenie, co już parokrotnie poniosło żółto-czerwone do dobrej gry w trudnych momentach. We wtorkowy wieczór w hali 1KS-u znów może być bardzo głośno i na to liczą koszykarki 1KS-u.

– Nastawienie jest bardzo dobrze, przede wszystkim jest bojowe. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, tym bardziej, że mamy przewagę własnego parkietu. Liczymy na wsparcie naszych kibiców – wychodzimy na ten mecz w pełni skoncentrowane i pewne swego – podkreśla Kurach i dodaje swoje klucze do zwycięstwa w serii z drużyną z Sosnowca. – Zespołowość. Walka na tablicach, zastawienie. Musimy trzymać się razem, bo dzięki temu możemy zdziałać wszystko – kończy skrzydłowa Ślęzy.

Mecz Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec rozpocznie się we wtorek, 27 lutego o godzinie 18:00. Odbędzie się on w KGHM Ślęza Arenie przy ul. Kłokoczyckiej 1. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce, wyłączone z parkowania pozostaje osiedle przy ul. Piwnika-Ponurego. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza wygrywa w Warszawie i wciąż gra o pełną pulę

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały SKK Polonię Warszawa w meczu 22. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet i wciąż są w samym środku wielkiej gry o rozstawienie w fazie play-off.

Mecz kosztował Ślęzę zdecydowanie więcej nerwów, niż by sobie tego życzył trener Arkadiusz Rusin i same zawodniczki. Wrocławianki zaczęły od serii 10:3 i wydawało się, że szybko narzuciły swoje warunki gry, po czym będą musiały jedynie kontrolować przebieg wydarzeń. Nic bardziej mylnego, bowiem potrzebująca zwycięstwa Polonia trzymała się w grze i sprawiała żółto-czerwonym mnóstwo problemów. Warszawianek z rytmu nie wybiła nawet potencjalnie poważna kontuzja Kayli Wells, która po zdobyciu punktów opuściła parkiet i już nie powróciła do gry. Jej trafienie zmniejszyło straty gospodyń do 4 oczek – przez kilka chwil to właśnie wokół 3-4 punktów oscylowała różnica punktowa pomiędzy obiema drużynami. Jednak na zakończenie pierwszej kwarty dwukrotnie za trzy trafiła Digna Strautmane i wrocławianki prowadziły 24:15.

Za sprawą skutecznej gry Natalii Kurach na początku drugiej odsłony Ślęza utrzymywała bezpieczną przewagę przez pierwsze trzy minuty tej części meczu. Polonia przeprowadziła jednak serię 9:0, wykorzystując zły fragment w wykonaniu wrocławianek, w którym popełniły one cztery straty. Warszawianki były blisko objęcia prowadzenia, ale w kluczowym momencie za trzy trafiła Alexa Held, a po chwili dwa oczka zdobyła Aleksandra Mielnicka i przyjezdnym udało się oddalić zagrożenie. Po kolejnej trójce Strautmane przewaga żółto-czerwonych powróciła do 9 punktów, a przed przerwą urosła o kolejne dwa punkty do stanu 46:35.

Po wznowieniu gry Polonia podjęła kolejną próbę zrywu, ale po rzutach dystansowych Held i Angel Baker na 15 minut przed końcem Ślęza osiągnęła najwyższe prowadzenie w meczu – 14 punktów. Koszykarki z Warszawy nie przejęły się tym rozwojem wydarzeń i w niespełna 180 sekund zmniejszyły swoje straty do zaledwie pięciu oczek. Jednak ponownie w kluczowym momencie przyszła odpowiedź Ślęzy. Najpierw za trzy trafiła Karolina Stefańczyk, potem pod kosz przebiła się Strautmane, a wszystko zwieńczyła Aleksandra Mielnicka celnym osobistym. Ostatni akcent tej kwarty należał do gospodyń, a konkretnie do Julii Berezowskiej, która przymierzyła z dystansu i wysłała wyraźny sygnał, że ona i jej koleżanki jeszcze będą w tym meczu walczyć.

I tak właśnie było, choć najpierw przyszły punkty Mielnickiej i Strautmane, po których trener Jerome Forunier poprosił o czas. Po timeoucie kolejną trójkę dopisała sobie Berezowska, a następnie pod kosz przebiła się Anna Pawłowska. Ślęzie przestrzeń gwarantowała Schaquilla Nunn, najpierw trafiając rzut z półdystansu, a po chwili dokładając jeden rzut osobisty. Minutę później prowadzenie 1KS-u znów urosło do 10 oczek za sprawą dwóch rzutów wolnych Strautmane. Wydawało się, że wrocławianki wreszcie skutecznie zamknęły mecz po trójce Stefańczyk i pierwszych punktach Anny Wińkowskiej w żółto-czerwonych barwach. Koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska na 100 sekund przed końcem prowadziły 77:64. I choć Polonia starała się ze wszystkich sił, żeby po raz ostatni napędzić swoim przeciwniczkom jeszcze trochę strachu, to zabrakło już warszawiankom czasu. Ostatecznie Ślęza wygrała 79:71 i pozostaje w samym środku play-offowego zamieszania.

Na tę chwilę pewne jest tylko to, kto po ostatniej serii gier zajmie miejsca 1, 7 i 8 – przypadną one w udziale kolejno KGHM BC Polkowice, Enei AZS-owi Politechnice Poznań i Enerdze Polski Cukier Toruń. Jak ułoży się tabela na pozycjach 2-6? Tego po prostu nie można na tę chwilę przewidzieć. Wszystko zależy przede wszystkim od dwóch piątkowych spotkań – pomiędzy MB Zagłębiem Sosnowiec i KGHM BC Polkowice oraz między PSI Eneą AJP Gorzów Wlkp. i Ślęzą Wrocław.

Wszystkiemu ton będą nadawać wydarzenia na Śląsku, gdzie spotkanie rozpocznie się już o 18:00. W przypadku wygranej aktualnych wicemistrzyń Polski w Sosnowcu będą musieli nerwowo zerkać na sobotnie starcie AZS-u Lublin z Polonią Warszawa, które zadecyduje wówczas o układzie miejsc 5-6. Gdyby jednak triumfował zespół Zagłębia, to właśnie podopieczne Jorge Aragonesa będą piąte, zaś mistrzynie rozpoczną obronę tytułu z szóstej pozycji.

Z kolei w Arenie Gorzów od godz. 19:00 gra toczyć się będzie o lokaty 2-4. Zwycięstwo gospodyń daje im drugie miejsce i sprawia, że Ślęza do play-offów podejdzie z czwartej lokaty. Ale jeśli zwyciężą podopieczne Arkadiusza Rusina, to wtedy stawka ułoży się następująco: 2. Arka Gdynia, 3. Ślęza, 4. PSI Enea. Końcówka sezonu zasadniczego Orlen Basket Ligi Kobiet dawno nie była tak ekscytująca, w piątek i sobotę obejrzymy znakomite preludium do rywalizacji play-offowej.

SKK Polonia Warszawa – Ślęza Wrocław 71:79 (15:24, 20:22, 19:16, 17:17).
SKK Polonia: Berezowska 15, Sosnowska 14, Pawłowska 11, Wells 7, Masłowska 6, Williams 6, Preihs 5, Janczak 3, Sklepowicz 2, Leszczyńska 2. Mistygacz, Batura DNP.
Ślęza: Held 17, Strautmane 15, Mielnicka 13, Kurach 10, Nunn 9, Baker 7, Stefańczyk 6, Wińkowska 2, Furman 0, Pyka 0.

Walka o rozstawienie trwa – Ślęza zagra z Polonią

W środę, 21 lutego o godzinie 20:00 koszykarki Ślęzy Wrocław zagrają na wyjeździe z SKK Polonią Warszawa. Starcie 22. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet jest ważne dla obu drużyn, które wciąż mają swoje cele do osiągnięcia w sezonie zasadniczym.

Zespół z Warszawy obecnie legitymuje się bilansem 5 zwycięstw i 13 porażek – takim samym jak Energa Polski Cukier Toruń. Jedna z tych drużyn zajmie ósme miejsce po pierwszej fazie rozgrywek i zmierzy się w ćwierćfinale Orlen Basket Ligi Kobiet z KGHM BC Polkowice. Gdyby Polonia i Energa zakończyły sezon mając tyle samo punktów, wyżej uplasuje się zespół z Warszawy, który dwukrotnie pokonał podopieczne Elmedina Omanicia. Jednak torunianki mają łatwiejszy terminarz – zagrają jeszcze z Eneą AZS-em Politechniką Poznań i Basketem 25 Bydgoszcz. Z kolei koszykarki ze stolicy oprócz pojedynku ze Ślęzą zmierzą się z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Wrocławianki ograły mistrzynie Polski w sobotnim starciu i, przy jednoczesnej porażce PSI Enei Gorzów Wlkp. z KGHM BC Polkowice zachowały szanse na trzecie miejsce. Żeby to osiągnąć muszą pokonać Polonię i gorzowianki właśnie, stąd nie ma mowy o odpuszczeniu środowego starcia. Ślęza będzie bez wątpienia zdeterminowana, żeby osiągnąć sukces w stolicy i nabrać jeszcze większego rozpędu przed piątkowym meczem o wszystko w Arenie Gorzów.

Pierwszy mecz 1KS-u z podopiecznymi Jerome’a Fourniera zakończył się bardzo pewnym zwycięstwem Ślęzy aż 82:55. 23 punkty zdobyła wówczas Schaquilla Nunn, 18 dołożyła Alexa Held. Po stronie przyjezdnych 15 oczek uzbierała Zada Williams, jeden punkt mniej miała na swoim koncie Kayla Wells. To właśnie Wells jest najlepiej punktującą zawodniczką SKK Polonii, notując średnio 16.2 oczka na mecz, ale potrzebuje do tego aż 13 rzutów, co przekłada się na skuteczność w wysokości 43.5 procent. Także druga najlepsza strzelba Polonii, Anna Pawłowska, bierze na siebie bardzo dużo prób – blisko 11 na mecz, a trafia je ze skutecznością 39.1 procent. Warto jednak podkreślić i docenić występ Pawłowskiej w ostatnim meczu Polonii, z Eneą AZS-em Politechniką Poznań. Rozgrywająca „Czarnych Koszul” zdobyła 26 punktów i rozdała siedem asyst. Klubowe statystyki zakresie celności rzutów poprawia Williams, która w tym sezonie notuje średnio double-double (10.4 punktu, 10.1 zbiórki) na skuteczności 55.3 proc.

W grudniowym starciu Ślęzy z Polonią na parkiecie nie było jeszcze Klaudii Sosnowskiej, która zadebiutowała dopiero w kolejnym meczu. Popularna Sosna z miejsca stała się ważnym ogniwem zespołu prowadzonego przez Jerome’a Fourniera i legitymuje się średnimi na poziomie 10 punktów oraz 5.1 zbiórki. Wciąż ma jednak problem ze skalibrowaniem celownika, trafiając do tej pory jedynie trzy rzuty za trzy punkty. Wiemy jednak doskonale, że reprezentantka Polski w koszykówce 3×3 potrafi przymierzyć i z pewnością kiedyś musi przełamać swoją niemoc. Obrona Ślęzy musi być zatem niezmiernie czujna, podobnie jak w przypadku innej byłej koszykarki 1KS-u – Julii Berezowskiej. 27-letnia skrzydłowa w tym sezonie już czterokrotnie trafiła co najmniej trzy trójki w meczu, a ponadto miała aż osiem celnych prób zza łuku w meczu EWBL z BK Frankivsk-Prykarpattia. Grono eks-koszykarek Ślęzy występujących w barwach Polonii zamyka Zuzanna Sklepowicz, która jednak nie cieszy się zbyt wielkim zaufaniem francuskiego szkoleniowca Polonii i spędza na parkiecie zaledwie 11 minut na mecz.

Faworytem środowego spotkania są wrocławianki, ale gospodynie na pewno będą chciały wykorzystać przewagę własnego parkietu, żeby napędzić Ślęzie sporo strachu, a nawet sięgnąć po bardzo cenną wygraną. Jeśli koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska chcą zanotować 14 triumf w sezonie, muszą być w pełni skoncentrowane i od samego początku narzucić swoje warunki gry. Uniesione emocjonującym zwycięstwem nad mistrzyniami Polski z Lublina żółto-czerwone nie mogą zlekceważyć swoich rywalek, bo takie podejście do meczu bez dwóch zdań będzie je kosztować zwycięstwo.

Początek spotkania SKK Polonii Warszawa ze Ślęzą Wrocław w środę, 21 lutego o godzinie 20:00 w warszawskim Centrum Sportu Wilanów. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.