„Ślęza była moim numerem jeden.” Julia Drop zostaje we Wrocławiu!

Rozgrywająca Ślęzy Wrocław, Julia Drop, podpisała nową umowę z klubem. Kontrakt 27-letniej koszykarki z Konina będzie obowiązywał przez dwa sezony, co oznacza, że będzie ona cieszyć kibiców żółto-czerwonych swoją grą co najmniej do 2024 roku. 

Przed dołączeniem do Ślęzy w lipcu 2021 roku Drop miała sporo wątpliwości co do swojego stanu zdrowia, a co za tym idzie, również zakresu, w jakim będzie w stanie pomóc swojej nowej drużynie. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że obawy te były bezpodstawne, bowiem na przestrzeni całego sezonu 27-letnia rozgrywająca była jedną z najlepszych polskich zawodniczek w Energa Basket Lidze Kobiet. Pod względem wskaźnika EVAL zajęła szóste miejsce w tej klasyfikacji. Julia spędziła też na parkiecie ponad 760 minut, najwięcej od sezonu 2017/2018.

– Po przedsezonowych rozmowach z trenerem nie spodziewałam się takiej ilości minut. Sytuacja w klubie potoczyła się tak, a nie inaczej. Miałyśmy trochę problemów kadrowych, a mój charakter nie pozwolił mi odpuszczać. Cieszę się, że przygotowałam się świetnie na trudy tego sezonu i moje ciało wytrzymało obciążenia. Po ciężkiej kontuzji nie jest łatwo wrócić, a, nie ma co ukrywać, udał mi się ten powrót – przyznaje z zadowoleniem Julia Drop.

Koszykarka Ślęzy w sezonie 2021/2022 pobiła swoje rekordy kariery jeżeli chodzi o liczbę punktów, celne trójki i asysty. Była blisko nowych  rekordów w zbiórkach i przechwytach. Drop brała na siebie odpowiedzialność w kluczowych momentach i była bohaterką kilku niezapomnianych chwil. Kibice żółto-czerwonych na długo zapamiętają jej akcję dającą Ślęzie wyjazdowy triumf z VBW Arką Gdynia, przełamujące passę 934 dni bez porażki gdynianek na własnym parkiecie, rzut na zwycięstwo w trzecim meczu ćwierćfinałów z PSI Eneą Gorzów Wielkopolski, czy trafienie przesądzające o wygranej z BC Polkowice.

Ostatecznie jednak Ślęza zakończyła rozgrywki na 5. miejscu, co pozostawiło w zawodniczkach 1KS-u uczucie niedosytu. Chęć udowodnienia,  że koszykarki z Dolnego Śląska stać na więcej odegrała sporą rolę w parafowaniu przez Drop nowej umowy z wrocławskim klubem.

– Biorąc pod uwagę nasze problemy, to jest to całkiem fajny wynik. Patrząc jednak od początku sezonu, to myślę, że mogłyśmy celować wyżej, gdyby nie te trudności. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, możemy się tylko ekscytować tym, co będzie za rok, za dwa lata – podkreśla rozgrywająca Ślęzy i zapewnia, że ponownie będzie mierzyć wysoko. – Będziemy celować w strefę medalową, ale czas pokaże, co z tego wyjdzie. Jest jeszcze dość wcześnie, żeby rozmawiać o czymkolwiek. Nie znamy naszego składu, nie wiemy, jak poukładają sobie kadry rywale. Aczkolwiek z moim charakterem, z charakterem Ani Jakubiuk gwarantujemy wszystkim dookoła, że od pierwszej do ostatniej sekundy sezonu będziemy walczyć o każde zwycięstwo – deklaruje Drop.

Powody sportowe to jedno, ale o dalszym reprezentowaniu barw dwukrotnych mistrzyń Polski zdecydowały jeszcze inne aspekty.

– Chciałam odwdzięczyć się za zaufanie, którym obdarzono mnie w zeszłym sezonie. Powrót po tak ciężkiej kontuzji i dostanie od razu takiej roli na pewno nie jest łatwe dla nikogo. Szczerze mówiąc – nie wiem, czy bym sobie zaufała przed sezonem. Trenerzy i zarząd to zrobili, przez co Ślęza była moim numerem jeden, jeżeli chodzi o wybór klubu. Po rozmowach z osobami decyzyjnymi zdecydowanie spodobała mi się wizja tworzenia drużyny, dlatego nie miałam momentu zawahania, żeby podpisać kontrakt na kolejne dwa lata – wyjaśnia rozgrywająca Ślęzy.

– Jestem bardzo szczęśliwa, że podpisałam nowy kontrakt we Wrocławiu. Znakomicie się tu czuję, to wspaniałe miejsce – kończy Julia Drop.

27-letnia rozgrywająca to druga zawodniczka, która podpisała nową umowę z wrocławskim klubem. Wcześniej klub ogłosił również, że w Ślęzie pozostanie kapitan zespołu Anna Jakubiuk.

Julia Drop
ur. 13 stycznia 1995 r. w Koninie
wzrost: 174 cm
pozycja: rozgrywająca
przebieg kariery:
2010/2011: MKS MOS Konin
2011/2012: GTK Wejherowo
2012/2013: Centrum Wzgórze Gdynia
2014/2015: Basket Konin
2015-2016: MUKS Poznań
2016: Grot Pabianice
2016-2020: Widzew Łódź
2020-2021: CCC Polkowice
2021-obecnie: Ślęza Wrocław

Anna Jakubiuk zostaje w Ślęzie Wrocław!

Kapitan Ślęzy Wrocław w sezonie 2021/2022, Anna Jakubiuk, podpisała nową umowę z klubem, na mocy której będzie reprezentować żółto-czerwone barwy w kolejnych rozgrywkach Energa Basket Ligi Kobiet.

Niespełna 28-letnia koszykarka w minionych rozgrywkach zrobiła milowy krok do przodu, bijąc niemalże każdy rekord statystyczny. Poprawiła średnią punktów na mecz o 3.3 oczka, notując 13 punktów co spotkanie. Była najlepiej zbierającą skrzydłową w lidze i czwartą koszykarką w ogóle, jeśli chodzi o zbiórki na atakowanej desce. W marcowych meczach z PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wlkp. Jakubiuk  zademonstrowała też swoją tajną broń – rzut za trzy punkty. Na przestrzeni pięciu spotkań Ania trafiła więcej trójek niż przez cały sezon, co tylko pokazuje, że wciąż ma spore rezerwy jeżeli chodzi o potencjał.

– Zgadzam się, że to był mój najlepszy sezon jako zawodniczki, ale cały czas liczę na więcej. Moim celem jest dalszy rozwój i mam nadzieję, że w przyszłych rozgrywkach zrobię progres. W przerwie między sezonami skupię się przede wszystkim na technice indywidualnej, bo nad nią nigdy nie można przestać pracować – podkreśla kapitan Ślęzy Wrocław.

Kolejny sezon postępów wyniósłby Jakubiuk do miana niekwestionowanej gwiazdy Energa Basket Ligi Kobiet – już w tych rozgrywkach miała najwyższą wartość wskaźnika EVAL spośród wszystkich polskich zawodniczek. Do skrzydłowej 1KS-u należy także najwyższy wynik punktowy wśród krajowych koszykarek. 26 oczek zdobytych w pierwszym meczu ćwierćfinałów w Gorzowie Wielkopolskim to naturalnie rekord kariery 27-latki. Indywidualne osiągnięcia schodzą jednak na dalszy plan, gdy nie idą za nimi sukcesy zespołowe. Koszykarki Ślęzy skończyły sezon na pierwszej rundzie play-offów. Walka o medale była w zasięgu żółto-czerwonych i, jak deklaruje Jakubiuk, będzie to cel na rozgrywki 2022/2023.

– Niedosyt po tym sezonie pozostał. Wielka szkoda, że nie udało się nam zajść dalej w play-offach – oczywiście jest to plan na kolejny sezon i jestem pewna, że wraz z całą drużyną zrobimy wszystko, aby zajść co najmniej o krok dalej – mówi liderka Ślęzy.

Liderki, która po kolejnym życiowym sezonie i debiucie w oficjalnych spotkaniach reprezentacji Polski z pewnością mogła rozważać różne scenariusze na następne miesiące. Zainteresowanych zakontraktowaniem kapitan dwukrotnych mistrzyń kraju nie brakowało, ale misja Anny Jakubiuk we Wrocławiu nie dobiegła końca.

– Miałam kilka innych ofert, jednak Wrocław stawiałam na pierwszym miejscu. Dobrze się czuję w Ślęzie i cieszę się, że to będzie mój kolejny sezon w tym klubie. Wrocław jest jednym z moich ulubionych miast. Są tu świetni ludzie, przyjazna atmosfera i oczywiście najlepsi kibice – kończy pierwsza zawodniczka Ślęzy Wrocław na sezon 2022/2023.

Anna Jakubiuk
ur. 17 kwietnia 1994 r. w Wejherowie
wzrost: 182 cm
pozycja: skrzydłowa
przebieg kariery:
2011/2012: GTK Wejherowo
2012-2015: Basket Gdynia
2014/2015: Politechnika Gdańska
2015-2018: Basket Gdynia
2018-2020: Wisła Kraków
2020 – obecnie: Ślęza Wrocław

Słodko-gorzki weekend Ślęzy Wrocław na zakończenie sezonu

Koszykarki Ślęzy Wrocław były blisko powrotu do Gorzowa Wielkopolskiego na piąty mecz, ale ostatecznie przegrały serię ćwierćfinałową z PolskąStrefąInwestycji Eneą 1:3. Żółto-czerwone kończą jednak sezon z podniesionymi głowami.

Wrocławianki przed weekendowymi starciami stały pod ścianą – liczyły się dla nich tylko wygrane. Ale po sześciu minutach sobotniego meczu było 14:4 dla gorzowianek i Ślęza nie wyglądała jak drużyna, która musiała za wszelką cenę zwyciężyć. Końcówka pierwszej kwarty wyglądała już lepiej, ale po rzucie Courtney Hurt równo z syreną kończącą tę część spotkania oba zespoły dzieliło dziewięć punktów.

Taki stan rzeczy utrzymywał się także na początku drugiej kwarty, która zaczęła się wynikiem 5:5. W tym momencie do pracy zabrała się Stephanie Jones, która trafiła trzy rzuty z rzędu i choć Ślęza miała odpowiedź na dwa z nich, po trzecim było 29:18 dla przyjezdnych. Kilkadziesiąt sekund później trójkę trafiła Dominika Owczarzak, a chwilę potem akcją 2+1 popisała się Hurt. I w mgnieniu oka sytuacja wrocławianek z trudnej zmieniła się w dramatyczną. Niemoc ofensywną żółto-czerwonych przerwała Anna Jakubiuk, po niej za trzy przymierzyła Karolina Stefańczyk i to był ostatni akcent pierwszej połowy. Pewnym było, że w grze dwukrotnych mistrzyń Polski musi ulec zmianie niemal wszystko. W innym przypadku to byłoby ich ostatnie 20 minut w sezonie.

Comeback rozpoczął się tuż po starcie drugiej połowy – Ślęza wygrała pierwsze trzy minuty w stosunku 7:2, więc przegrywała już tylko 9 oczkami. Gorzowianki miały jednak inne plany i po akcjach Jones oraz Borislavy Hristovej utrzymywały bezpieczną przewagę. Ta jednak systematycznie topniała, bo podopieczne Arkadiusza Rusina zaczęły trafiać z dystansu. Dzięki temu na 14 minut do końca meczu było „tylko” 49:38, a już minutę później PSI Enea prowadziła 49:42, bo dwie akcje z rzędu przeprowadziła Julia Drop. Zawodniczki 1KS-u nie były w stanie pójść za ciosem, więc po czterech punktach Owczarzak znów było +11 dla przyjezdnych.

Otwarcie czwartej kwarty było podobne do startu poprzedniej odsłony – zaczęło się od 9:4 dla Ślęzy, która zmniejszyła straty do sześciu punktów. W grze podopiecznych Dariusza Maciejewskiego widać było momenty zawahania i dużą niepewność. To napędzało gospodynie, które po trójce Stefańczyk przegrywały już tylko 54:57. Odpowiedzialność za punktowanie po stronie gości znów wzięła na siebie Stephanie Jones, zdobywając pięć oczek z rzędu i dając swoim koleżankom nieco oddechu. Trzy punkty Hristovej sprawiły, że na 3:20 przed końcem Gorzów prowadził 65:57.

Ślęzie zostało tylko 200 sekund na odwrócenie losów spotkania. W połowie tego czasu odrobiły 7 z 8 punktów straty, ale wciąż potrzebowały jeszcze dwóch oczek, aby dopiąć swego. Miały na to trzy szanse, żadnej nie wykorzystały, ale na ich szczęście myliły się też rywalki. Na 14 sekund przed końcem na linii rzutów osobistych stanęła Dominika Owczarzak i trafiła tylko jedną z dwóch prób. Piłka po drugiej z nich została przejęta przez Monikę Jasnowską, która przekazała ją Julii Drop, a ta napisała kolejną piękną kartę w historii tego sezonu, trafiając nieprawdopodobną trójkę na 67:66. Trener Maciejewski poprosił o czas i jego zespół miał szansę na uciszenie wrocławskiej hali, ale rzut Anny Makurat odbił się od obręczy, co uradowało publiczność i zawodniczki Ślęzy, które pozostały w grze.

Start niedzielnego spotkania wyglądał do złudzenia podobnie do początku dzień wcześniej. Znów niemoc ofensywna Ślęzy, znów mocne otwarcie gorzowianek i po raz kolejny spora przewaga już po 10 minutach – aż 12 punktów. Jednak w przeciwieństwie do soboty,
tym razem nie doszło do dalszej eskalacji wydarzeń, bo wrocławianki szybciej zabrały się do pracy. Ton poczynaniom ofensywnym nadawała Karolina Stefańczyk, zdobywając 13 z pierwszych 18 punktów 1KS-u.

Przy stanie 30:18 dla gorzowianek w końcu zaczęły punktować koszykarki Ślęzy, które nie grały z numerem 10 na koszulce. Akcje Patricii Bright i Anny Jakubiuk sprawiły, że trener Dariusz Maciejewski poprosił o czas. A po time-oucie z dystansu przymierzyła Monika Jasnowska, zamykając tym samym serię 7:0 w wykonaniu gospodyń. Niestety dla nich, znów zabrakło pójścia za ciosem, bo przez kolejne cztery minuty punktowały tylko ich rywalki, wygrywając ten fragment gry dokładnie w tym samym stosunku. Końcówka pierwszej połowy należała do żółto-czerwonych, które zdobyły sześć punktów bez odpowiedzi i schodziły do szatni przegrywając 31:37.

Po przerwie wrocławianki nie były w stanie kontynuować natarcia, które pozwoliłoby im doprowadzić do remisu. Zespół PSI Enei zawsze miał lepszy fragment gry, dzięki któremu utrzymywał bezpieczną przewagę. Ślęza miała najlepszą szansę na dopięcie swego trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty. Po trójce Jakubiuk na 41:44 trener Maciejewski wziął kolejny czas. Szansę na doprowadzenie do remisu miała Wiktoria Kuczyńska, ale jej rzut z rogu odbił się od obręczy, a w kontrze akcję 2+1 przeprowadziła Jones i znów oba zespoły dzieliły dwa posiadania.

Ten dystans nie uległ już zmianie do samego końca, mimo heroicznych wysiłków koszykarek Ślęzy. Znów ogromną rolę odgrywała publiczność, znów w hali AWF było niezwykle głośno, ale gorzowianki wyciągnęły wnioski po sobotniej porażce. Gdy Stephanie Jones najpierw zebrała piłkę pod własną obręczą, a potem w pięć sekund znalazła się pod drugim koszem i trafiła na 65:55, wszystko było już jasne. Ostatecznie stanęło na 7 punktach różnicy, co oznaczało euforię przy ławce gości oraz łzy w drużynie gospodyń.

Wrocławianki nie mają się jednak czego wstydzić. Czas na szersze podsumowania nadejdzie, ale już teraz trzeba docenić kolosalną pracę, jaką wykonał zespół Arkadiusza Rusina. Zajęcie piątego miejsca pomimo problemów zdrowotnych i innych perturbacji oraz porównywalnie mniejszego budżetu to ogromny sukces sztabu i zawodniczek. Po pierwszej rundzie rozgrywek apetyty były większe, ale znając realia i okoliczności, każdy, kto dołożył cegiełkę do osiągnięcia tego rezultatu powinien być dumny z tego, co udało się zrobić. Przed zawodniczkami teraz okres odpoczynku, a sztab już rozpoczął pracę nad budową zespołu na sezon 2022/2023.

Sobota: Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wlkp. 67:66 (9:18, 14:19, 19:16, 25:13).
Ślęza: Drop 25, Bright 16, Stefańczyk 14, Jakubiuk 8, Kuczyńska 4, Jasnowska 0, Szajtauer 0. Gorini, Jasińska, Mielnicka DNP.
PSI Enea: Jones 23, Hristova 17, Owczarzak 11, Hurt 9, Keller 6, Dźwigalska 0, Matkowska 0, Makurat 0. Michniewicz, Śmiałek DNP.

Niedziela: Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wlkp. 70:77 (12:24, 19:13, 14:12, 25:28).
Ślęza: Stefańczyk 22, Bright 20, Jakubiuk 12, Drop 11, Jasnowska 3, Szajtauer 2, Kuczyńska 0. Gorini, Jasińska, Mielnicka DNP.
PSI Enea: Hristova 17, Jones 17, Hurt 17, Owczarzak 13, Keller 7, Matkowska 3, Makurat 3, Dźwigalska 0. Michniewicz, Śmiałek DNP.

„Dziewczyny nie zasłużyły, żeby to się skończyło 3:0”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – PSI Enea Gorzów Wlkp. zakończony zwycięstwem wrocławianek 67:66.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): Gratuluję dziewczynom, bo dawno chyba takich powrotów nie było. Cały mecz przegrywać i wygrać w ostatniej akcji. Cieszę się, że Jula mnie posłuchała w przerwie i później na czasie i zaczęła grać. Na tym to polega, żeby grać do kosza, a nie w poprzek. My w pierwszej połowie graliśmy w poprzek, a w drugiej do kosza. Na pewno do przerwy zespół Gorzowa to był zupełnie inny zespół. Dominika Owczarzak to wszystko ciągnęła, była profesorem na boisku. Później Jula przejęła pałeczkę i to ona była tym profesorem i to cieszy. Tak jak powiedziałem przed meczem do Ani Jakubiuk – dziewczyny nie zasłużyły, żeby to się skończyło 3:0 i one to dla siebie wywalczyły. Mam nadzieję, że to nie będzie ostatni mecz. Gramy dalej.

Julia Drop (zawodniczka Ślęzy): Wszystko, co trener powiedział to prawda. Tak naprawdę w połowie siedziałyśmy i pomyślałyśmy, że my totalnie nie mamy nic do stracenia. I albo gramy i stawiamy wszystko na jedną kartę albo oddajemy mecz, tak jak oddawałyśmy go w pierwszej połowie. Teraz chwila radości, a jutro wracamy i myślę, że mini receptę mamy i wiemy, jak grać jutro. Mam nadzieję, że to ułoży się po naszej myśli.

Dariusz Maciejewski (trener PSI Enei Gorzów): Nie pamiętam takiego meczu, żeby przegrać ostatnim rzutem, a cały mecz prowadzić. No niestety, to jest koszykówka i się zdarza. Zbyt dużo prostych błędów w samej końcówce: indywidualnych, grupowych i zespołowych w defensywie. Nerwowość w ataku i to dało zwycięstwo zespołowi gospodarzy. Kibice ponieśli, przy kilku rzutach troszeczkę wariackich to wszystko wpadło. Kibice ponieśli zespół Ślęzy do zwycięstwa i trzeba tylko pogratulować. Jest 2:1 i musimy grać dalej, a więc spotykamy się jutro.

Karolina Matkowska (koszykarka PSI Enei): Ciężko cokolwiek po takim meczu powiedzieć. Na pewno musimy z trenerami go przeanalizować, wyciągnąć wnioski i, mam nadzieję, pokazać się jutro z jeszcze lepszej strony.

 

Przed Ślęzą Wrocław mecz ostatniej szansy

W sobotę o godz. 17 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą PolskąStrefęInwestycji Eneę Gorzów Wielkopolski. Dla żółto-czerwonych to mecz ostatniej szansy.

Sytuacja jest bardzo prosta – koszykarki Ślęzy muszą wygrać w sobotę, żeby ich sezon trwał nadal. Następnie muszą zrobić to samo w niedzielę, a potem w środę. Porażka na jakimkolwiek z tych trzech etapów oznacza koniec rozgrywek dla 1KS-u.

Zeszłotygodniowe spotkania w Gorzowie toczyły się według podobnego scenariusza – solidny start w wykonaniu wrocławianek, a po przerwie kontrolę nad wydarzeniami przejmowały gospodynie, które potem do końca utrzymywały swoją przewagę. W efekcie w serii do trzech zwycięstw PSI Enea prowadzi 2:0. Czy za trzecim podejściem Ślęza zmieni scenariusz meczu? Być może, ale żeby to uczynić, koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska będą musiały spełnić kilka warunków.

Przede wszystkim trafiać, trafiać i jeszcze raz trafiać. Przypomnijmy, że w miniony weekend wrocławianki łącznie oddały aż 31 rzutów więcej od rywalek, a i tak trafiły ich o 12 mniej. Nawet jeśli w innych elementach koszykarki Ślęzy spiszą się wzorowo, to przy braku skuteczności pozostałe elementy gry mogą nie mieć znaczenia. Zespół z Gorzowa dysponuje ogromnym potencjałem ofensywnym i każde pudło może być brzemienne w skutkach.

Jeżeli obręcze hali AWF pomogą Ślęzie, to kolejnymi punktami do zrealizowania są: odpowiedzialne konstruowanie akcji i błyskawiczny powrót do obrony. Zwłaszcza w pierwszym meczu straty żółto-czerwonych napędzały rywalki i pozwoliły im zdobyć aż 20 oczek z kontry. W niedzielę sprawy wyglądały już nieco lepiej, ale gorzowianki z pewnością będą chciały wykorzystać każdą niedokładność w rozegraniu bądź opieszałość wrocławianek w powrocie do defensywy. Napędzanie szybkiego ataku to jedno z podstawowych założeń trenera Dariusza Maciejewskiego.

W najbliższy weekend wszystko jest w rękach i nogach koszykarek Ślęzy Wrocław, które po wyczerpującym sezonie zasadniczym i dwóch porażkach w miniony weekend znajdują się pod ścianą. Jednakże w sobotnie popołudnie, pomimo problemów zdrowotnych i zmęczenia, dadzą one z siebie wszystko co mają, żeby przedłużyć rywalizację w serii ćwierćfinałowej. Jeżeli ta sztuka im się powiedzie, to w niedzielę ponownie spotkamy się w hali AWF o godz. 17.

Bilety w cenie 20 i 12 złotych dostępne będą w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Z kolei transmisja z sobotniego (i ewentualnego niedzielnego)  meczu zostanie zrealizowana na kanale YouTube Polskiego Związku Koszykówki.