„To były detale, których potrzebowaliśmy”

Oto, co po drugim meczu półfinału Ślęza – CCC powiedzieli przedstawiciele obu drużyn.

Maros Kovacik (trener CCC): – Gratulacje dla zespołu Ślęzy, który był dzisiaj bardziej agresywny i zasłużenie wygrał. Przyjeżdżając do Wrocławia naszym celem było wygrać jeden mecz. I ten mecz wygraliśmy wczoraj. Jestem usatysfakcjonowany. Teraz musimy odpocząć i być gotowi na dwa kolejne mecze. W Polkowicach spodziewam się tak samo intensywnych i ciężkich spotkań jak tutaj.

Weronika Gajda (zawodniczka CCC): – Planem minimum było wygrać jeden mecz we Wrocławiu i to się udało w sobotnim spotkaniu. W dzisiejszym zabrakło koncentracji i skuteczności, które były wczoraj. Byłyśmy też zmęczone, bo straciłyśmy sporo sił w pierwszym meczu. Miałyśmy wygrać jedno spotkanie, mam nadzieję, że u nas uda się wygrać oba.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): – Jestem zadowolony przede wszystkim z tego, że większość zawodniczek pomogła nam, to były detale, których potrzebowaliśmy, szczególnie w defensywie. Myślę, że wytrzymaliśmy fizycznie oba mecze. Mam nadzieję, że to jest tendencja rosnąca. Chciałbym nie zgodzić się z trenerem Kovacikiem i Weroniką, bo w Polkowicach postaramy się jeden mecz urwać i wrócić do Wrocławia na piąty mecz. Polkowice lubią pięć meczów, postaramy się, żeby w tym półfinale znów tak było.

Sharnee Zoll-Norman (zawodniczka Ślęzy): – Dzisiaj było lepiej niż wczoraj. Nasza obrona była mocna. Musimy grać każdą akcję, każdy mecz razem. Tak jak dzisiaj. Wszystkie zawodniczki były gotowe do gry. Teraz czas na sen (śmiech).

Niedziela nasza! W półfinale z CCC jest już remis 1-1

Koszykarki Ślęzy pokonały CCC Polkowice 62:52 w drugim meczu półfinału play-off Basket Ligi Kobiet. Tym samym w rywalizacji do trzech zwycięstw jest remis 1-1. Kolejne dwa spotkania odbędą się w przyszły weekend w Polkowicach.

Kibice we Wrocławiu znów byli świadkami bardzo dobrego i wyrównanego widowiska. Niedzielny mecz jeszcze raz potwierdził, że w tej parze spotkały się ze sobą zespoły godne najlepszej czwórki ekstraklasy. Niemal przez całe spotkanie wynik był bliski remisu. Ślęza prowadziła przez 17 minut i 46 sekund, CCC o cztery sekundy dłużej. To jednak wrocławianki w kluczowych momentach były lepsze i wyrównały stan rywalizacji na 1-1.

Lepiej zaczęły polkowiczanki. Po kilku minutach prowadziły 10:2, ale jak się później okazało to było ich najwyższe prowadzenie w całym spotkaniu. Ślęza szybko wróciła do gry m.in. dzięki skutecznym akcjom Agnieszki Kaczmarczyk. Do końca pierwszej kwarty i przez całą drugą żaden z zespołów nie potrafił wypracować sobie w miarę bezpiecznej przewagi.

Po przerwie, tak samo jak w sobotnim meczu, lepiej spisywała się Ślęza. Od stanu 38:32 dla polkowiczanek miejscowe zaliczyły świetny serial punktowy 14:0. W tym czasie do kosza rywalek trafiały Agnieszka Kaczmarczyk, Marissa Kastanek oraz Nikki Greene i to dzięki nim Ślęza po trzeciej części gry prowadziła 46:41. Należy jednak podkreślić, jak zwykle, dobrą postawę Sharnee Zoll-Norman (osiem asyst w całym mecz) oraz zawodniczek rezerwowych. W przeciwieństwie do sobotniego meczu, w niedzielę także one włączyły się do zdobywania punktów (23 oczka zmienniczek). A nawet jeśli nie oddawały rzutów, to dały inne walory zespołowi. Dla przykładu Kourtney Treffers świetnie biła się pod koszami, zaliczają sześć zbiórek (drugi wynik w zespole) w ciągu 11 minut.

Na początku czwartej kwarty Ślęza odskoczyła na dziewięć punktów (50:41), ale wrocławscy kibice, którzy znów zapełnili halę AWF-u do ostatniego miejsca, cały czas nie mogli być pewni zwycięstwa. Gdy polkowiczanki doszły na 45:50, za trzy trafiła Marissa Kastanek. Po stronie CCC dwoiła i troiła się Isabelle Harrison, ale podopieczne trenera Arkadiusza Rusina potrafiły znajdować odpowiedzi na punkty rywalek. Zwycięstwo Ślęzy przypieczętowała Sharnee Zoll-Norman, która na kilkanaście sekund przed końcem zagrała akcje dwa plus jeden.

Teraz rywalizacja przenosi się do Polkowic. Trzeci i czwarty mecz Ślęzy z CCC odbędzie się w przyszły weekend w Polkowicach. W drugiej półfinałowej parze także jest remis. W niedzielę Wisła Can-Pack Kraków pokonała przed własną publicznością Artego Bydgoszcz 81:66.

Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 62:52 (16:17, 13:13, 17:11, 16:11)
Ślęza: Marissa Kastanek 20 (3), Sharnee Zoll-Norman 14, Agnieszka Kaczmarczyk 10 (1), Nikki Greene 8, Kateryna Rymarenko 5 (1), Zuzanna Sklepowicz 3 (1), Agnieszka Skobel 2, Agnieszka Majewska, Kourtney Treffers, Magdalena Koperwas.
CCC: Isabelle Harrison 16, Raisa Musina 11 (1), Jamierra Faulkner 7 (1), Angelika Stankiewicz 6 (2), Magdalena Leciejewska 4, Weronika Gajda 3 (1), Walerija Musina 2, Ewelina Gala 2, Marija Rezan 1, Mariona Ortiz, Magdalena Idziorek.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1-1. Kolejne mecze: sobota i niedziela (8-9 kwietnia) w Polkowicach.

„Atmosfera była gorąca, być może nie wszystko zafunkcjonowało”

Oto, co po pierwszym meczu półfinałowym z CCC Polkowice mieli do powiedzenia przedstawiciele obu drużyn.

Maros Kovacik (trener CCC): – Była dziś świetna atmosfera, było wielu kibiców w hali. Myślę, że to był świetny mecz. Na początku mieliśmy kontrolę. Później było ciężko, straciliśmy tempo gry. W końcówce tak wyrównanych meczów często chodzi o szczęście. Dziś mieliśmy go więcej niż gospodarze. Po dwóch porażkach w ćwierćfinale z Gorzowem powiedziałem, że w play-offach najważniejsza jest „krótka pamięć”. Czy wygrałeś, czy przegrałeś musisz szybko o tym zapomnieć, aby być gotowym na kolejne wyzwanie. A następne wyzwanie już jutro. Odnieśliśmy dziś pierwsze w tym sezonie zwycięstwo nad Ślęzą i jestem z tego powodu szczęśliwy, ale to nie ma żadnego znaczenia. To był dopiero pierwszy mecz.
Magdalena Leciejewska (zawodniczka CCC): – Gratuluję swojemu zespołowi i zespołowi Ślęzy, bo obie drużyny stworzyły świetne widowisko. Myślę, że mogło się podobać kibicom. Od pierwszej do ostatniej minuty były emocje. Każda z nas, która wychodziła na boisko, oddała serce. Tak, jak trener mówi: „wyjdź na parkiet, na dwie, trzy minut, dziesięć, piętnaście. Nieważne ile grasz, zawsze musisz dać z siebie wszystko”. Dzisiaj każda z nas to zrobiła i dzięki temu mamy zwycięstwo.
Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): – To był bardzo trudny mecz, ale większa kontrola była po stronie zespołu z Polkowice. Stało się tak przez niedaną w naszym wykonaniu pierwszą połowę, zwłaszcza w obronie. Straciliśmy za dużo punktów. Magda wspomniała o ważnych rzeczach. Każda zawodniczka musi dać z siebie wszystko. W drugiej połowie już to mieliśmy, ale w pierwszej nam tego zabrakło. Straciliśmy może osiem głupich punktów, gdy zawodniczka wchodziła z ławki bez koncentracji, bez zęba. Te punkty są decydujące. Końcówki różnie się układają. Równie dobrze to mogło pójść w drugą stronę. Szkoda, że nie faulowaliśmy. Mogliśmy to zrobić dwukrotnie. Liczyliśmy chyba na szczęście, ale zawsze trzeba wykorzystać maksymalnie możliwość. Rozumiem, że atmosfera w hali była gorąca, być może nie wszystko zafunkcjonowało. Trzeba wygrać trzy razy i dalej jesteśmy w grze. Jutro wyjdziemy na parkiet i na pewno się nie poddamy.
Marissa Kastanek (zawodniczka Ślęzy): – Aby awansować do finału, trzeba wygrać trzy mecze. Byliśmy już w takiej sytuacji w poprzedniej rundzie, przegrywaliśmy z Basketem Gdynia 0-1. Musimy jutro wyjść na parkiet z dużą koncentracją. Dzięki Bogu, nikt dzisiaj nie doznał kontuzji. Ten mecz pokazał jaka to będzie seria play-off. Każdy akcja, każdy punkt będzie mieć znaczenie. Musimy trzymać się razem jak zespół i jutro walczyć.

Pierwszy półfinał dla CCC Polkowice

W pierwszym mecz półfinału play-off Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy przegrały przed własną publicznością z CCC Polkowice 64:66. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. Kolejne spotkanie w niedzielę, także we Wrocławiu.

Tradycyjnie już derby Dolnego Śląska cieszyły się olbrzymim zainteresowaniem. W hali AWF-u zjawił się komplet publiczności, wśród której była także kilkudziesięcioosobowa grupa fanów z Polkowic. Atmosfera była niezwykle gorąca, nie

tylko przez temperaturę powietrza. Ślęza i CCC stworzyły świetne widowisko na wysokim poziomie, a losy rywalizacji toczyły się do ostatniej sekundy.
Od początku więcej powodów do radości mieli goście. CCC dobrze broniło, wywierając sporą presję na Sharnee Zoll-Norman, liderkę Ślęzy. Zdobywanie punktów przychodziło wrocławiankom z dużym trudem. W pierwszej kwarcie zdołały rzucić tylko 12 oczek, a polkowiczanki prowadziły czterema.
Druga kwarta była bardziej ofensywna, ale też przewaga przyjezdnych była coraz większa. Na dwie minuty przed przerwą, gdy za trzy trafiła Walerija Musina, zrobiło się 39:27 dla CCC (najwyższe prowadzenie w meczu). W samej końcówce tej części gry wynik Ślęzy podreperowała Agnieszka Kaczmarczyk, zdobywając pięć punktów z rzędu.
Po przerwie gra Ślęzy wyglądała już lepiej. Wrocławianki stosowały obronę strefową, co utrudniało zdobywanie punktów polkowiczankom, choć te dobrze trafiały za trzy (10/20). Mecz stał się bardzo wyrównany, ale dopiero w czwartej kwarcie miejscowe potrafiły wyjść na prowadzenie. Jednak nie na długo. Na udane akcje zespołu trenera Arkadiusza Rusina tym samym odpowiadało CCC.
Końcówka rozgrzała kibiców do czerwoności, ale to Ślęza stale musiała gonić wynik. Po dwóch celnych rzutach wolnych Agnieszki Majewskiej było 61:64. Na nieudaną akcję Isabelle Harrison „trójką” odpowiedziała Agnieszka Skobel. Kibice wpadli w ekstazę, zrobiło się 64:64. Jednak ostatnie słowo należało do CCC.
Polkowiczanki miały osiem sekund, a wrocławianki mogły sobie pozwolić na dwa faule bez konsekwencji rzutów wolnych. Za pierwszym razem akcja została przerwana. Później jednak rzut oddała Walerija Musina. Rzut okazał się niecelny, przewinienia nie było, a skuteczną dobitką popisała się Isabelle Harrison. Zegar pokazywał 0,4 sekundy do konca. Desperacja akcja Ślęzy nie doprowadziła do remisu, zwycięstwo polkowiczanek stało się faktem.
W niedzielę wrocławianki staną przed szansą odrobienia strat. O godz. 17.40 w hali AWF-u rozpocznie się drugie spotkanie z CCC. W kolejny weekend rywalizacja przeniesie się do Polkowic. W drugiej półfinałowej parze Wisła Can-Pack Kraków przegrała u siebie z Artego Bydgoszcz 65:68.
Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 64:66 (12:16, 20:23, 19:13, 17:19)
Ślęza: Sharnee Zoll-Norman 17 (1), Agnieszka Skobel 14 (2), Marissa Kastanek 10 (2), Agnieszka Kaczmarczyk 9 (1), Nikki Greene 8, Zuzanna Sklepowicz 2, Agnieszka Majewska 2, Magdalena Koperwas 2, Kateryna Rymarenko, Kourtney Treffers.
CCC: Jamierra Faulkner 18 (2), Magdalena Leciejewska 14 (2), Isabelle Harrison 10, Walerija Musina 9 (3), Angelika Stankiewicz 5 (1), Ewelina Gala 5 (1), Weronika Gajda 3 (1), Marija Rezan 2, Mariona Ortiz, Raisa Musina.

„Nadszedł kolejny moment, żeby dać z siebie wszystko i wygrać”

– Mecze w play-offach, sytuacje, w których nie możesz przegrać, żeby nie odpaść z gry, motywują. Choć staram się podchodzić do nich jak do większości innych spotkań, to jednak koncentracja i adrenalina są większe – mówi przed rozpoczęciem półfinałowej rywalizacji z CCC Polkowice nasza zawodniczka, Agnieszka Kaczmarczyk.

Emocjonowała się Pani, oglądając piąty mecz AZS-u Gorzów z CCC Polkowice, który wyłonił naszego przeciwnika w półfinale?
Miałyśmy wczoraj drużynowe spotkanie, a więc oglądałyśmy to spotkanie wspólnie. Przeżywałyśmy je tak, jak niejeden swój mecz (śmiech). Ten pojedynek pokazał, że nasze przyszłe rywali, czyli koszykarki CCC, są gotowe na walkę. My również, tym bardziej, że miałyśmy więcej czasu na przygotowania i odpoczynek.

Pierwsza runda play-off pokazała, że krótkim składem, jakim dysponuje zespół z Gorzowa, ciężko jest rywalizować, zwłaszcza dzień po dniu.
W piątym meczu AZS Gorzów nie odstawał fizycznie, co więcej na początku zdominował pod tym względem swoje rywalki. Ale rzeczywiście, nie da się nie odczuwać trudów pięciu spotkań, tego nie da się ominąć. My mamy lepszą sytuację niż gorzowianki, mamy szerszy skład. W trakcie sezonu doszły do nas w odpowiednim momencie dwie zawodniczki (Kourtney Treffers i Magdalena Koperwas – dop. red.). Zdążyły się wdrożyć w naszą grę, w naszą taktykę. Będziemy w pełni sił i gotowe do rywalizacji z CCC Polkowice.

Jakie atuty przemawiają za naszą drużyną przed półfinałem?
Przede wszystkim od początku sezonu pokazujemy, że walczymy do końca. Pokazałyśmy to choćby w pierwszym meczu ćwierćfinału z Basketem Gdynia. W czwartej kwarcie przegrywałyśmy kilkunastoma punktami, a i tak doprowadziłyśmy do dogrywki. Nasza gra opiera się na dobrej defensywie, którą ostatnio szlifowaliśmy, i na szybkim ataku. Taka koszykówka jest atrakcyjna, może się podobać, także będzie co oglądać w półfinałach.

Czym różnią się mecze w sezonie zasadniczym od tych w play-offach? Jak do nich mentalnie się Pani przygotowuje?Mecze w play-offach, sytuacje, w których nie możesz przegrać, żeby nie odpaść z gry, motywują. Choć staram się podchodzić do nich jak do większości innych spotkań, to jednak koncentracja i adrenalina są większe. Od początku przygotowań do sezonu miałyśmy swój cel i każdy dotychczasowy mecz był krokiem naprzód. Teraz nadszedł kolejny moment, żeby dać z siebie wszystko i wygrać. Ja już wiele razy byłam na tym etapie rywalizacji. Mamy w zespole sporo doświadczonych zawodniczek. Najważniejsze, że dobrze się rozumiemy i dobrze funkcjonujemy na boisku. W sobotę i niedzielę tak właśnie będzie.