Pierwszy zagraniczny transfer Ślęzy – Digna Strautmane zagra we Wrocławiu

24-letnia silna skrzydłowa, Digna Strautmane, będzie w sezonie 2023/2024 występować w barwach Ślęzy Wrocław. Reprezentantka Łotwy to pierwsza z czterech zagranicznych koszykarek, która zagra w zespole dwukrotnych mistrzyń Polski.

Urodzona w Rydze Strautmane rozpoczęła swoją karierę w miejscowym TTT, hegemonie ligi łotewskiej i klubie znanym na arenach międzynarodowych. Już w wieku juniorskim imponowała warunkami fizycznymi i wykazywała ogromny potencjał. Dość powiedzieć, że w wieku 13 lat występowała w reprezentacji Łotwy do lat 16, rywalizując z silniejszymi i bardziej doświadczonymi zawodniczkami. Naturalnie reprezentowała swój kraj w kolejnych kategoriach wiekowych, w 2016 roku sięgając po 4. miejsce na ME U-18. Dwa lata później Strautmane była najlepiej punktującą zawodniczką kadry podczas ME U-20, zdobywając 95 oczek w 7 meczach.

W 2017 roku, będąc pięciogwiazdkowym talentem w ocenie ekspertów ESPN, zdecydowała się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych, żeby rozpocząć naukę i grę na uniwersytecie Syracuse. W rankingu Prospects Nation była piątą najlepszą koszykarką spoza USA, która dołączyła do rozgrywek uniwersyteckich. Nowa skrzydłowa Ślęzy znalazła się w towarzystwie takich koszykarek jak Satou Sabally czy Lorela Cubaj. Drużyna Syracuse Orange rok wcześniej zdobyła mistrzostwo kraju, lecz po przyjściu Strautmane ani razu nie przeszła drugiej rundy turnieju mistrzowskiego NCAA. Łotyszka zakończyła grę dla tej uczelni ze średnimi na poziomie 9 punktów i 5.3 zbiórki w 120 meczach.

Przyszła zawodniczka 1KS-u skorzystała z możliwości spędzenia dodatkowego roku w rozgrywkach akademickich, która powstała w wyniku pandemii koronawirusa i przeniosła się na uniwersytet Georgia Tech. Wraz ze swoim zespołem dotarła do pierwszej rundy March Madness, odpadając po zaciętym meczu z uczelnią Kansas. W piątym roku na parkietach NCAA Strautmane podtrzymała swoje statystyki, legitymując się średnimi na poziomie 8.3 punktu i 5.3 zbiórki.

Rozgrywki 2022/2023 będą drugim sezonem Łotyszki w seniorskim baskecie. Latem 2022 roku rozegrała cały sezon w australijskiej lidze NBL1, reprezentując drużynę Ringwood Hawks. W 28 meczach zdobywała średnio 15.9 punktu na spotkanie, dokładając 8.7 zbiórki i 3.1 asysty. Co ciekawe, już wówczas była szansa na to, aby Strautmane prosto z Australii przyjechała do Wrocławia.

– Rozmawiałam ze Ślęzą już w zeszłym roku, ale zdecydowałam się zagrać w Grecji, gdzie trenerem był mój rodak (Martins Zibarts, były trener TTT Ryga – red.), którego dobrze znałam. To była dla mnie doskonała szansa na pokazanie umiejętności – tłumaczy Digna Strautmane.

– To nie jest nowy temat, bo podjęliśmy go już w tamtym sezonie. Prowadziliśmy zaawansowane rozmowy z jej agentem i z nią po ostatnim sezonie akademickim na uniwersytecie Georgia Tech. Potem grała w lidze letniej w Australii i mieliśmy szansę, żeby zakontraktować ją już przed rozgrywkami 2022/2023, ale przegraliśmy z ofertą euroligowego Olympiakosu. Jeśli ktoś może grać tylko w polskiej lidze, a z drugiej strony dostaje możliwość grania w Eurolidze to wybiera Euroligę i to naturalne – wyjaśnia trener Arkadiusz Rusin.

Pobyt w Grecji należy zaliczyć do pechowych, gdyż skrzydłowa 1KS-u w listopadzie doznała kontuzji podczas euroligowego starcia z Fenerbahce Stambuł. Musiała opuścić parkiet po niespełna siedmiu minutach meczu i nie powróciła do gry do końca sezonu. Obecnie Strautmane ciężko pracuje nad powrotem do pełni zdrowia i optymalnej formy.

– Rehabilitacja przebiega zgodnie z planem, wkrótce będę gotowa w pełni. Wciąż muszę pracować nad swoją kondycją fizyczną, a przede wszystkim wejść w kontakt. Koszykarsko wszystko wygląda dobrze, robię już niemal wszystkie ćwiczenia na parkiecie. Nadal czeka mnie praca nad zachowaniami w sytuacjach meczowych, bo dawno tego nie robiłam i jest to coś, nad czym muszę zdecydowanie więcej pracować w najbliższych tygodniach. Na pewno będę gotowa na sto procent na rozpoczęcie przygotowań, jestem o tym przekonana. Teraz mogę ocenić swoją gotowość na 90%, ale w sierpniu będzie to 100% – deklaruje Łotyszka.

– Wiadomo, że podpisywanie koszykarki po ciężkiej kontuzji to jest moje ryzyko. Digna w listopadzie doznała kontuzji kolana, zrywając więzadła. Od paru miesięcy jestem z nią w stałym kontakcie i pod względem zdrowotnym wszystko wygląda dobrze. W ostatnich tygodniach pracowała na zgrupowaniu kadry Łotwy, która szykowała się do EuroBasketu. Co prawda były to zajęcia indywidualne, a nie kontaktowe, chociaż ona się do tego typu treningów pali. Nie było jednak jeszcze zielonego światła od trenerów przygotowania motorycznego – mówi trener Rusin.

Strautmane to kolejna zawodniczka, która we Wrocławiu będzie spędzać swój pierwszy sezon po kontuzji kolana. Przykłady udanych powrotów do formy Dominiki Fiszer czy Julii Drop pokazują, że w Ślęzie można się odbudować i wrócić do optymalnej dyspozycji. Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale szkoleniowiec 1KS-u ma nadzieję, że także łotewska koszykarka podtrzyma ten pozytywny trend.

– Gdy tylko Digna doznała kontuzji, to niemal od razu prowadziliśmy rozmowy z nią i z agentem o tym, jak przebiega proces rehabilitacji. Zaproponowałem już w lutym, że jeżeli będzie chętna i zdrowa, to my jesteśmy otwarci na to, żeby wrócić do tematu, który rozpoczęliśmy wcześniej. Zawsze jakieś ryzyko jest, ale myślę, że przez tyle sezonów udowadniamy razem z trenerem Bartoszem Pasternakiem, że potrafimy pracować z zawodniczkami po kontuzji i wracają one na wysoki level – zapominają o kontuzji i czują się pewnie. To jest gwarancja wynikająca z grania w Ślęzie, jako sztab kompleksowo zajmujemy się tymi graczami. Wraz z trenerem Bartezem zrobimy wszystko, żeby Digna szła do przodu i nie było śladu po jej urazie – podkreśla Arkadiusz Rusin.

Jak można opisać Dignę Strautmane jako koszykarkę? O krótką charakterystykę poprosiliśmy samą zawodniczkę oraz trenera Ślęzy.

– Jako zawodniczka wnoszę do drużyny energię. Lubię być głośna i aktywna, pełna pozytywnej energii na parkiecie i poza nim. Patrząc z koszykarskiego punktu widzenia, mogę się określić jako stretch four – dołożę od siebie rzuty z dystansu, ale i nie mam problemów z walką pod koszem, jeśli zajdzie taka potrzeba. Dobrze czuję się w agresywnej obronie na całym parkiecie. Zrobię wszystko, żeby dodać powera mojej drużynie, a także pomóc po obu stronach parkietu – reklamuje się Strautmane.

– Typowa stretch four, obserwowałem ją już parę lat temu na mistrzostwach Europy U-20. Lubi uciec na popout, żeby grozić rzutem dystansowym, a ta trójka jest niezła. Miała przed kontuzją dobre możliwości, żeby grać twarzą do kosza. W tym przypadku jest kwestia tego, czy kontuzja nie pozostawi jej śladu w głowie. Zwróciłem uwagę na dwie-trzy rzeczy, które chciałbym poprawić, a które funkcjonują od kilku lat w strategii ofensywnej Ślęzy. Będziemy dążyć do tego, żeby jeszcze bardziej wykorzystywała aspekty gry czwórki na obwodzie – zdradza opiekun Ślęzy Wrocław.

– W trakcie rozmów z trenerem Rusinem dowiedziałam się, że widzi on dla mnie dużą rolę w zespole. Jestem naprawdę szczęśliwa, że będę grać we Wrocławiu, nie mogłam podjąć lepszej decyzji – kończy reprezentantka Łotwy i nowa koszykarka 1KS-u.

Digna Strautmane to pierwsza zagraniczna koszykarka Ślęzy Wrocław w sezonie 2023/2024. Oprócz niej ważne kontrakty z klubem mają także Natalia Kurach oraz Aleksandra Mielnicka.

Digna Strautmane
ur. 
18 września 1998 w Rydze (Łotwa)
wzrost: 
188 cm
pozycja: 
silna skrzydłowa
przebieg kariery:
2014-2017: TTT Ryga (Łotwa)
2017-2021: Syracuse Orange (NCAA, USA)
2021/2022: Georgia Tech Yellow Jackets (NCAA, USA)
2022: Ringwood Hawks (NBL1, Australia)
2022/2023: Olympiakos Pireus (Grecja)
2023-obecnie: Ślęza Wrocław

Natalia Kurach zostaje w Ślęzie Wrocław

21-letnia podkoszowa Natalia Kurach to druga zawodniczka, która zagra w barwach Ślęzy Wrocław w sezonie 2023/2024. Reprezentantka Polski ma przed sobą kolejny ważny sezon rozwoju.

Rozgrywki 2022/2023 Energa Basket Ligi Kobiet były przełomowe dla koszykarki pochodzącej z Sokołowa Podlaskiego. Na 22 rozegrane spotkania w 20 meczach wyszła w podstawowej piątce i spędzała na parkiecie blisko 25 minut. 21-latka legitymuje się średnimi na poziomie 6.5 punktu i 5.4 zbiórki, co przekłada się na wskaźnik EVAL w wysokości 8.2 – piąty najlepszy wynik wśród młodzieżowców, a spośród koszykarek z rocznika 2002 tylko Kamila Borkowska miała lepsze statystyki.

– Uważam za ten sezon za udany w moim wykonaniu. Trener Rusin zaufał mi, dając mi tyle minut na parkiecie i sądzę, że wykorzystałam je najlepiej, jak tylko potrafiłam. Czuję, że zrobiłam postęp, ale wiem, że mogę wykrzesać z siebie jeszcze więcej – mówi Natalia Kurach.

– Sytuacja z urazem Renaty Brezinovej stworzyła dla Natalii okazję na większe granie. Dobieraliśmy ją jako podstawową opcję na młodego gracza. Myślę, że tamten sezon powinna traktować w kategoriach udanego. Ale jak to ja, zawsze mówię, że jest sufit, do którego dążymy, a moim zdaniem to nawet nie jest jej piętro – ma wciąż do niego daleko – twierdzi trener Arkadiusz Rusin.

Zgodność pomiędzy podkoszową Ślęzy i trenerem 1KS-u jest ważna, bo pokazuje wartość tej współpracy. Obie strony wiedzą, że miniony sezon był dopiero początkiem poważnego grania Kurach w seniorskim baskecie, a teraz pora na kolejny krok. Szkoleniowiec żółto-czerwonych podkreśla, że 21-letnia zawodniczka wciąż będzie ważną postacią w jego układance.

– W tym roku jest dla niej szykowana duża rola i zobaczymy, jak sobie z nią poradzi – zdradza Rusin i dodaje, że najważniejszym wyznacznikiem sukcesu w większej roli nie będzie jego zadowolenie. – Nie chodzi o to, żebym był zadowolony czy też nie. Najważniejsze jest to, żeby zrobiła progres i widziała, że postęp to nie tylko jeden sezon, że rozwijać się można cały czas. Wszystko zależy od gracza, trener może pomóc, sztab może pomóc, ale całą pracę musi wykonać zawodnik. Kwestia to determinacja w pracy, dbanie o swoje ciało, bo to jest niezwykle istotne dla każdego gracza. Wtedy łatwiej kształci się wszystkie zdolności motoryczne – podkreśla szkoleniowiec Ślęzy.

Za Kurach bardzo intensywny okres po zakończeniu sezonu EBLK. Krótki odpoczynek szybko ustąpił miejsca pracy podczas treningów w mniejszej grupie pod okiem trenerów Arkadiusza Rusina i Krzysztofa Wilkosza. Następnie nadszedł czas na wzięcie udziału w zgrupowaniu reprezentacji Polski. Praca w Wałbrzychu i we Wrocławiu a także mecze kontrolne ze Słowenią, Turcją i Nową Zelandią były doskonałą okazją na weryfikację postępów poczynionych w offseasonie. Zwłaszcza starcie z reprezentacją Turcji okazało się owocne, ponieważ podkoszowa Ślęzy była w nim najlepszą zawodniczką na parkiecie w biało-czerwonych barwach. Do 14 punktów dołożyła 8 zbiórek i choć Polki przegrały to spotkanie, Kurach mogła być zadowolona ze swojej postawy.

– Debiut w reprezentacji seniorskiej był od zawsze moim marzeniem i dzięki dobremu sezonowi w Ślęzie udało mi się je zrealizować. Wzięcie udziału w ostatnich sparingach dało mi możliwość pokazania się na poziomie reprezentacyjnym, jestem bardzo zadowolona z tego wyróżnienia i wierzę, że zdobyte w ostatnim czasie doświadczenia zaprocentują w przyszłości – życzy sobie koszykarka 1KS-u.

– Widzieliśmy przy dużych rotacjach jakie były w składzie kadry, że Natalia ma za sobą dobry występ w kadrze narodowej przeciwko Turcji. Podczas tego zgrupowania pokazała, że praca, którą wykonaliśmy po sezonie to nie była praca, którą wykonaliśmy na marne. Zawsze powtarzam zawodniczkom, że to jest ich najważniejszy czas – po sezonie trzeba się zaangażować – tłumaczy Arkadiusz Rusin.

Od sierpnia 2022 roku, kiedy Natalia Kurach rozpoczęła treningi w Ślęzie Wrocław, 21-latka przeszła długą drogę. Cały czas jest jednak ona na jej początku, a przed nią z pewnością wiele wzlotów i upadków. Po dobrym sezonie i powołaniu do kadry praca nie może się zakończyć. Wręcz przeciwnie, trzeba teraz wejść na wyższe obroty, z czego doskonale zdaje sobie sprawę podkoszowa żółto-czerwonych.

– Myślę, że kluczem do dalszego rozwoju jest ciągłe doskonalenie moich umiejętności technicznych oraz praca nad kondycją fizyczną. Ważna dla mnie jest gra zespołowa, jak i wiedza taktyczna, dlatego też chciałabym poświęcić tym aspektom dużo uwagi. Aby uznać kolejny sezon za równie udany, co poprzedni, chcę skupić się na osiąganiu celów indywidualnych i zespołowych. Muszę się ciągle rozwijać, chcę być zdrowa i w dobrej formie, a także mieć dobre relacje z trenerami i koleżankami z drużyny. Życzę sobie, jak i całemu zespołowi, żebyśmy czerpały przyjemność i satysfakcję z gry w koszykówkę. Jeżeli to się spełni, to mamy szansę na dobry rezultat w tym sezonie – kończy Natalia Kurach.

Natalia Kurach to druga koszykarka w kadrze Ślęzy Wrocław na sezon 2023/2024. Oprócz niej oficjalnie ogłoszone zostało pozostanie w Ślęzie Aleksandry Mielnickiej.

Natalia Kurach
ur. 
10 kwietnia 2002 w Sokołowie Podlaskim
wzrost: 
186 cm
pozycja: 
silna skrzydłowa/środkowa
przebieg kariery:
2014-2021: MPKK Sokołów S.A. Sokołów Podlaski
2018-2021: SMS PZKosz Łomianki
2021/2022: Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin
2022-obecnie: Ślęza Wrocław

 

Aleksandra Mielnicka otwiera kadrę Ślęzy na nowy sezon

Rozgrywająca Ślęzy Wrocław i młodzieżowej reprezentacji Polski U-20, Aleksandra Mielnicka, podpisała nową umowę z dwukrotnymi mistrzyniami Polski. Osiemnastoletnia koszykarka to pierwsza zawodniczka w kadrze Ślęzy na sezon 2023/2024 Energa Basket Ligi Kobiet.

Mielnicka dopiero we wrześniu będzie świętować 19. urodziny, a jej koszykarskie CV już wygląda imponująco. Powołania do młodzieżowych kadr, występ na mistrzostwach Europy U-18, 15 meczów w Energa Basket Lidze Kobiet, a wisienką na tym torcie jest nominacja do najlepszej piątki grupy B 1 Ligi Kobiet za sezon 2022/2023. Zakończyła te rozgrywki ze średnimi na poziomie 15 punktów, 7.7 zbiórki, 5.2 asysty oraz 2.5 przechwytu, co przełożyło się na najlepszy wskaźnik EVAL wśród pierwszoligowych rozgrywających.

– Ubiegły sezon mogę zaliczyć do udanych. Cieszy mnie to, w jaką stronę poszła moja gra w minionych latach. Pierwsza liga to dla mnie tak samo ważna sprawa jak gra w Ekstraklasie, choć poziom jest zupełnie inny. Nie oznacza to, że mogę lekceważyć jakikolwiek mecz w 1 lidze. Często dostaję wytyczne od trenera Rusina, które mam zrealizować podczas spotkań. Myślę, że mój poziom gry wraz z kolejnymi meczami rośnie. Pierwsza liga to dużo minut i cennego doświadczenia – mówi rozgrywająca 1KS-u.

Mecze PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław rozgrywane w Hali Sportów Walki wrocławskiej AWF często obserwował trener Arkadiusz Rusin, który wielokrotnie wyznaczał Mielnickiej cele i dawał wskazówki co do jej gry. Szkoleniowiec 1KS-u jest bardzo zaangażowany w rozwój swojej podopiecznej, dostrzegając jej niewątpliwy potencjał.

– Z Olą pracujemy od ubiegłych wakacji, kiedy grała na mistrzostwach Europy i dostawała ode mnie porcję sms-ów dotyczących tego, co mi się podoba, a czego nie akceptuję. Odbyliśmy później kilka rozmów, żeby ukierunkować ją bardziej na seniorski basket. Na pewno doświadczenie zdobyte w 1 lidze pozwoliło jej wejść do Ekstraklasy. Jako osiemnastolatka grała po 30-40 minut, nieważny był wynik, jej gra na piłce w roli jedynce budowało jej doświadczenie. Teraz musi zrozumieć, że pomiędzy 1 ligą a EBLK jest duża różnica i myślę, że widzi to na treningach i zaczyna pracować mocniej – tłumaczy Rusin.

Dla młodej koszykarki Ślęzy poprzedni sezon był pierwszym w poważniejszej roli na parkietach EBLK. Na dobre do rotacji żółto-czerwonych dołączyła w trakcie grudniowego spotkania z BC Polkowice. Choć wrocławianki przegrały wyraźnie, to występ Mielnickiej, która zagrała bez żadnych kompleksów, zdobywając 8 punktów był dużym pozytywem. Od tego czasu trener Rusin starał się dawać Oli kilkanaście minut co mecz. Ostatecznie skończyła te rozgrywki spędzając w grze ponad 17 minut na spotkanie. W pamięci kibiców na pewno zostanie styczniowy mecz w Sosnowcu, w którym rozgrywająca z Kłodzka rzuciła 14 punktów, trafiając cztery trójki. Została tym samym najmłodszą koszykarką od 2008 roku, która czterokrotnie przymierzyła z dystansu w jednym meczu. Postawa Mielnickiej w 13 ligowych starciach sezonu 2022/2023 sprawia, że można być optymistycznym co do dalszego rozwoju młodej zawodniczki.

– Czuję się lepszą koszykarką pod względem myślenia na parkiecie, a także czytania gry oraz dostrzegania rzeczy, których do tej pory nie widziałam w trakcie gry. To dopiero początek mojej gry w Energa Basket Lidze Kobiet, a dzięki nieustannej pracy chciałabym sprawić, żeby dziewczyny mogły liczyć na mnie w każdej sytuacji – podkreśla Mielnicka.

Jeszcze kilka dni temu osiemnastolatka trenowała wraz z grupą zawodniczek Akademii Ślęzy Wrocław oraz koleżankami z 1 ligi. Od zakończenia sezonu trwa nieustanna praca nad szlifowaniem swoich umiejętności, żeby postawić następny krok w rozwoju koszykarskiej kariery. Co konkretnie doskonali latem Ola Mielnicka?

– Czas po sezonie poświęcam na technikę indywidualną, która jest bardzo ważna. Dużo pracy wkładam w swój rzut – ma być bardziej powtarzalny i skuteczny. Staram się doskonalić wszystko, co pozwoli mi jeszcze lepiej prezentować się na tle najlepszych koszykarek w kraju. Trener Arek podczas rozmów ze mną mówił, żebym skupiła się właśnie na tych aspektach, a także lepiej zmieniała tempo akcji – wyjaśnia zawodniczka Ślęzy.

– Moje oczekiwania są takie, żeby ta praca była jeszcze mocniejsza. Ma talent do dużych umiejętności koszykarskich. Żartobliwie mówiąc, czasami nieco leni się w obronie, ale kiedy chce, to potrafi dobrze zagrać w defensywie. To wszystko to sfera mentalna. Mam nadzieję, że będzie miała dużą rolę przez dwa lata w reprezentacji U-20 i że to pozwoli jej na rozwój tam oraz w Ślęzie – życzy sobie Arkadiusz Rusin.

Niewykluczone, że po dwóch latach spędzonych w 1 lidze rola Mielnickiej zmieni się na rzecz większej liczby minut w Energa Basket Lidze Kobiet kosztem czasu gry na zapleczu EBLK. Nie jest to jednak nic pewnego, wręcz przeciwnie – walka o miejsce w ekstraklasowej rotacji dopiero się rozpocznie.

– Nie lubię przed sezonem kogoś przypisywać do danego miejsca, wszystko trzeba sobie wywalczyć. Będzie miała rywalkę na dobrym poziomie, która być może gra w inny sposób, ale rywalizacja stworzy szansę dla obu, żeby być lepszym. Ważne, żeby nikt nie czuł się przegrany w tej rywalizacji, bo ona stwarza możliwości do rozwoju dla każdego – podkreśla trener Rusin.

Kontrakt osiemnastolatki będzie obowiązywał przez nadchodzący sezon Energa Basket Ligi, a klub ma możliwość przedłużenia go o kolejne dwa lata. To oznacza, że jedna z najbardziej utalentowanych zawodniczek w kraju może pozostać w stolicy Dolnego Śląska do końca sezonu 2025/2026. Aleksandra Mielnicka ma predyspozycje, żeby w ciągu tych trzech lat zostać ważną zawodniczką Ślęzy Wrocław, a następnie związać się z wrocławskim klubem na dłużej. Zwłaszcza, że we Wrocławiu czuje się bardzo dobrze.

– Odkąd zaczęłam naukę we Wrocławiu cztery lata temu od razu poczułam, że to miasto dla mnie. Granie w Ślęzie to dla mnie najlepsza opcja, klub cały czas idzie do przodu. Młode zawodniczki mogą się ciągle rozwijać i każda z nas może pokazać swoje umiejętności. Jestem bardzo zadowolona z perspektywy dalszej pracy z trenerem Rusinem, który jest wysokiej klasy fachowcem – kończy Mielnicka.

Młoda rozgrywająca to pierwsza koszykarka w kadrze Ślęzy Wrocław na sezon 2023/2024. W ciągu najbliższych tygodni klub będzie ogłaszał kolejne nazwiska zawodniczek zakontraktowanych przez trenera Arkadiusza Rusina.

Aleksandra Mielnicka
ur. 5 września 2004 r. w Kłodzku
wzrost: 176 cm
pozycja: rozgrywająca
przebieg kariery:
2017-2023: MKS MOS Wrocław
2022-obecnie: Ślęza Wrocław

„Czuję się odpowiedzialny nie tylko za tworzenie drużyny ekstraklasowej”

Dążymy do tego, żeby w przyszłości cały klub pracował w ten sam sposób – mówi w wywiadzie Arkadiusz Rusin. Trener żółto-czerwonych opowiada o wizji na budowę Ślęzy Wrocław w najbliższych latach, pracy z młodzieżą i wyzwaniach transferowych.

W sierpniu rozpocznie się oficjalnie pana ósmy sezon za sterami Ślęzy Wrocław. Jak przez ten czas zmieniał się klub?

Wiadomo, że mając zawodniczki na innym poziomie graliśmy o inne cele. Były dobre momenty walki o medale, graliśmy też w EuroCupie i na pewno do tych momentów najczęściej wraca się mając pozytywne wspomnienia. Nie zabrakło też wyzwań, jak na przykład przed sezonem 2020/2021, kiedy sam start w rozgrywkach był zagrożony. Uważam, że wtedy udało się zbudować ciekawy, młody zespół, z którego kilka dziewczyny wypromowaliśmy na dobre granie. Stephanie Jones czy Sug Sutton po tamtym sezonie, który był ich debiutanckim w Europie, rozwinęły się jako zawodniczki i to widać.

A czy coś zmieniło się w ligowym krajobrazie?

Liga jest zawsze zależna od tego, jakimi funduszami dysponują poszczególne kluby. Wiadomo, że w tym roku zwycięstwo Lublina było dużą niespodzianką, bo trzy inne zespoły miały większe budżety i były w lepszej pozycji do mistrzostwa. Pomimo tego play-offy ułożyły się tak, że to Polski Cukier zwyciężył. Nie zmienia to jednak faktu, że wyniki są i będą determinowane przez budżety. Tak było, gdy przychodziłem do Ślęzy i tak jest też teraz.

Inną kwestią są zasady obowiązujące w lidze. W tym przypadku uważam, że w regulacjach jest zbyt dużo zmian, bardzo brakuje nam cierpliwości i konsekwencji w działaniu. Nie dajemy sobie szansy na to, żeby jakiś przepis dłużej zafunkcjonował w lidze i żebyśmy sprawdzili, czy przyniesie on skutek, czy też nie. Nie można po roku czy dwóch decydować, czy coś zadziałało. Na to potrzeba kilku sezonów, a my w ciągu ostatnich lat mieliśmy mnóstwo zmian organizacyjnych, wpływających na budowę zespołów.

Skoro rozmawiamy o przepisach, to jak ocenia Pan wprowadzenie przepisu o dwóch zawodniczkach krajowych na parkiecie? Czy nie sprawi on, że mocne zespoły, dysponujące większymi środkami, staną się jeszcze mocniejsze?

Dokładnie tak, pod tym kątem nic się nie zmieni. Kluby, które dysponują dobrym budżetem będą podpisywać najlepsze polskie koszykarki, ich możliwości finansowe pozwalają im też kontraktować najbardziej utalentowane młode zawodniczki, równie ważne dla konstrukcji zespołu. Pozostałe kluby nie są w stanie spełnić oczekiwań topowych graczy co do wysokości kontraktu i muszą wtedy kierować swoją uwagę na inne zawodniczki. Oczywiście nikogo w żadnym wypadku nie skreślam, ale budując skład na dzień dobry wiadomo, kto prezentuje odpowiedni level w tej lidze i kogo w pierwszej kolejności kontraktować.

Z jednej strony mamy przepis o Polkach, a z drugiej ograniczenia co do koszykarek z zagranicy. Sytuacja, w której wszystkie kluby mają tyle samo zawodniczek zagranicznych jest zmianą na lepsze?

Od trzech lat powtarzałem, że nie potrafię zrozumieć, dlaczego mamy dawać dodatkową przewagę zespołom, które występują w pucharach. Są w ligowej czołówce, reprezentują nas w Europie, więc naturalnie mają lepsze budżety i mogą podpisywać lepszych graczy. To normalna sytuacja we wszystkich europejskich ligach. A tylko u nas były uwarunkowania, że pucharowicze mogą sprowadzać więcej obcokrajowców i mieć tę dodatkową przewagę. Nigdy za tym nie byłem. Chociażby w Turcji można budować zespół na puchary, ale w rozgrywkach krajowych regulacje od początku są takie same dla wszystkich i to jest uczciwe rozwiązanie.

Ostatnie kilka sezonów było trudnych, ale też i pechowych pod kątem zawodniczek zagranicznych. Dlaczego takim wyzwaniem będąc w sytuacji Ślęzy Wrocław jest znalezienie obcokrajowców?

Z pewnością pierwsza kwestia, która determinowała naszą sytuację to budżet. Mając do dyspozycji określone środki możemy szukać zawodniczek na określonym poziomie. Ale z drugiej strony to, że na ostatnim turnieju przedsezonowym Renata Brezinova dość poważnie skręciła kostkę i tracimy ją na dwa-trzy miesiące, a potem potrzebuje czasu, żeby wrócić do formy, to nie jest kwestia budżetu, złego scoutingu, tylko wypadek losowy. To nie było coś, na co możemy mieć wpływ. Wcześniejszy sezon to taki sam przypadek, kiedy w drugiej połowie sezonu straciliśmy z powodu kontuzji Michaelę Fekete, a od początku rozgrywek nie mogłem skorzystać z Nikoliny Zubac.

Na moje konto zapisuję sobie błędy w doborze obwodowych zawodniczek z USA w obu minionych sezonach. Dominique Wilson i Ieshia Small to osoby z dużym temperamentem i gdy dochodziło do starć z moim temperamentem, to nie zawsze byliśmy w stanie znaleźć odpowiednią drogę dla zespołu. A dla mnie zespół był najważniejszy. Wiedzieliśmy, że trudno nam nawiązać walkę z topowymi drużynami, dlatego mi zależało na tym, żeby dziewczyny, które grały w Ślęzie rozwijały swoje umiejętności i funkcjonowały jako zespół.

Czy budowanie kadry na ten sezon to było najtrudniejsze zadanie spośród tych wszystkich ośmiu sezonów?

Przed sezonem 2020/2021 byliśmy na samym końcu kolejki w kontekście budowy składu. Wybieraliśmy z tego, co zostało. Trzeba zauważyć, że od jakiegoś czasu regularnie do góry idą oczekiwania finansowe koszykarek i nie można już podpisywać pierwszorocznych zawodniczek z USA za takie same pieniądze, co trzy-cztery lata temu. To są zupełnie inne cyfry i to też ogranicza działania. Kolejna ważna kwestia to udział drużyny w europejskich pucharach – dla wielu zawodniczek to jeden z decydujących czynników przy podpisywaniu kontraktu.

Przy okazji rozmowy o pozostaniu w Ślęzie mówił Pan, że praca tutaj jest niedokończona. Co Pan przez to rozumie i co jeszcze zostało do zrobienia?

Przede wszystkim był taki moment, kiedy nie mieliśmy drużyny rezerw w I lidze. Poprzez to nasze możliwości, żeby do zespołu dołączały wychowanki, wrocławianki, które mogły iść dalej, były bardzo ograniczone. Kolejną kwestią, nad którą wciąż pracujemy jest tworzenie Akademii od podstaw. Wiadomo, że taki proces potrzebuje kilku lat i dobrych szkoleniowców, żeby to wszystko się rozwijało. Na chwilę obecną naszym najstarszym rocznikiem w przyszłym sezonie będzie U-17. O to też mi chodzi, ja czuję się odpowiedzialny nie tylko za tworzenie drużyny ekstraklasowej, ale też lubię rozmawiać z trenerami młodzieżowymi. W tych rozmowach wypracowujemy wspólną linię pracy i rozwoju grup młodzieżowych. Wtedy mamy całą strukturę, która się wzajemnie uzupełnia.

Jaką Ślęzę chciałby Pan widzieć na parkietach Energa Basket Ligi Kobiet w przyszłym sezonie? Co może wyróżniać tę drużynę na tle reszty ligi?

Chciałbym, żeby charakter mojej drużyny był zawsze zachowany. Mamy walczyć i niezmiennie ciężko pracować w obronie. Defense uzależniony jest od tego, jak zespół będzie ze sobą się dogadywał i współpracował. Chcę to krok po kroku budować ze sztabem szkoleniowym. Będziemy mieć z pewnością młodszą drużynę niż w ubiegłym sezonie. Dwie zakontraktowane koszykarki z USA to dziewczyny świeżo po NCAA bądź rok po skończeniu uczelni i to już wskazuje, w którym kierunku idziemy. Zobaczymy, jak przełoży się to na charakter, pracę i tworzenie zespołowej defensywy. To praca, którą będziemy musieli wykonać. Jeżeli chodzi o atak, to na tę chwilę zakładam, że na pozycjach 1-4 powinniśmy mieć trochę więcej rażenia z dystansu niż w minionych latach.

Powróćmy na chwilę do wspomnianej struktury klubu. Proszę opisać pokrótce wizję, jaką wypracował Pan z panią prezes Katarzyną Ziobro? Jak będzie teraz funkcjonować Ślęza Wrocław?

Dużo zaczęliśmy działać w kontekście kompleksowego budowania klubu od momentu, w którym pojawił się w Akademii trener Grzegorz Krzak. Razem współpracowaliśmy w Polkowicach, później był moim asystentem i przez lata nasza współpraca nie gasła, tylko zawsze mogłem się z nim konsultować, a on służył mi radą. W tej chwili współpracujemy na dwóch płaszczyznach. Grzegorz obserwuje nasze poczynania w Ekstraklasie i o tym rozmawiamy, a z drugiej strony staramy się wspólnie wypracować jedną linię szkolenia Akademii, żebyśmy szli w stronę rozwoju młodych koszykarek i ich umiejętności indywidualnych. Dążymy do tego, żeby w przyszłości cały klub pracował w ten sam sposób. Rozmawiamy o tym z panią prezes i przedstawiamy propozycje zmian w strukturze treningu.

Jak na nowym kierunku obranym przez nasz klub skorzystają młodsze koszykarki, które trenują obecnie w Akademii Ślęzy Wrocław?

Czy skorzystają, to czas pokaże. Wiele klubów w kategoriach młodzieżowych zdobywa medale, a koleje losu młodych zawodniczek toczą się później różnie. Patrzę na rozwój młodzieży przez pryzmat mistrzostw Europy U-16, U-18 czy U-20 i tego, jak tam wygląda koszykówka, co się zmienia. Do tego też namawiałem na przykład Olę Mielnicką. Ona nie ma patrzeć na to, z czym sobie radzi bądź nie na krajowym podwórku, tylko gdzie ma słabe strony w grze reprezentacyjnej. W rozgrywkach U-18 pierwszy raz zderzyła się z koszykówką na poziomie europejskim, mam nadzieję, że teraz będzie nabierać kolejnych doświadczeń w kategorii U-20. Rywalizacja z reprezentacjami innych krajów na poziomie międzynarodowym to często duży przeskok dla tych dziewczyn w porównaniu do tego, jak wygląda młodzieżowy basket w naszym kraju.

W ostatnich latach pojawiały się w Ślęzie koszykarki związane z Wrocławiem. Czy ten trend będzie kontynuowany w przyszłości za sprawą zawodniczek Akademii naszego klubu?

Najstarszą kategorią w naszej Akademii w przyszłym sezonie będzie U-17, więc musimy jeszcze dobrze przepracować kolejny rok i wprowadzać nasze zawodniczki do dorosłego grania. Wszystko jest zależne od determinacji i nastawienia dziewczyn. Widziałem, jak te kwestie potrafią zmieniać się u młodych graczy w trakcie sezonu. W ostatnich latach w Ślęzie były różne przykłady – zarówno te zaskakujące mnie pozytywnie, jak i zmiany rozczarowujące. Nie wszystko jest w gestii trenera i od niego zależne. Rozwój zawodniczek, które wchodzą do zespołu seniorskiego determinuje wiele czynników. To temat na szerszą rozmowę. Ja zawsze mówię, że każdy zaczyna z tego samego pułapu i ma taką samą szansę. Kwestią jest to, kto jak będzie pracował, a ja staram się dawać szansę najlepiej pracującym zawodniczkom, potrafiącym z niej skorzystać.

Koszykówka to niezwykle specyficzny sport pod kątem transferów – właściwie normalną rzeczą jest wymiana co sezon 3/4 składu. W następnych latach, miejmy nadzieję, do drużyny będą dołączać utalentowane wychowanki Akademii. Co można zrobić, żeby te największe talenty zostały we Wrocławiu przez lata?

To kwestia związana nie tylko z funkcjonowaniem klubu, ale i z pracą zawodniczek. Ważny jest ich rozwój sportowy i mentalny, bo nie zapominajmy, że to wciąż młode dziewczyny, które dopiero wchodzą do koszykówki, a przy tym nadal się uczą. Niekiedy nie idzie to ze sobą w parze. Nie jest to łatwy temat. Zobaczmy, ile zespołów młodzieżowych w rozgrywkach U-19 czy U-17 zdobywa medale, a nie przekłada się to później na grę tych zawodniczek w seniorskim baskecie. To najtrudniejszy proces w szkoleniu – prowadzenie Akademii tak, żeby znaleźć klucz i wychowanki trafiały do seniorskiej koszykówki, a ich przejście było „bezbolesne” i rozwojowe. To jest rywalizacja. Jeden młody człowiek udźwignie jej ciężar, a drugiego ona przytłacza i nie może pokazywać swoich najmocniejszych stron. To wszystko jest procesem i zawodniczka musi go rozumieć. Jeśli jest dobry sezon i wszystko się udało, to powinna być przygotowana na różne warianty. Kolejne dobre rozgrywki potwierdzają, że trzeba iść dotychczasową drogą, ale jak coś wstrzyma jej rozwój, to wtedy musi włożyć więcej pracy i mieć cały czas pozytywną energię, żeby pomimo przeszkód dalej się rozwijać. Zawodniczki muszą pamiętać, że rozwój trwa cały sezon. Nie można zaniedbać pracy po sezonie, bo to najlepszy czas na rozwijanie umiejętności indywidualnych. Niestety nie zawsze tak się dzieje.

Przez ostatnie dwa lata często obserwował Pan na żywo poczynania pierwszoligowych rezerw Ślęzy. Wiemy, że zespół PZU Ślęzy II ponownie wystąpi na zapleczu Ekstraklasy. Rozmawiał Pan już ze sztabem szkoleniowym, który niedługo przedstawimy, o debiutach najstarszych zawodniczek Akademii w seniorskim graniu? To już ten moment, czy jeszcze na niego za wcześnie?

Będziemy patrzyli na to dopiero w sierpniu, gdy zaczniemy przygotowania. Chciałbym, żeby ich pierwszy etap był wspólny dla pierwszej drużyny i zespołu pierwszoligowego. Ostatnie półtora miesiąca pracowaliśmy z młodymi dziewczynami, do naszych zajęć w offseasonie dołączyły te najlepiej rokujące koszykarki z kategorii U-17. Było widać progres w tej pracy, ale też trzeba pamiętać, że zajęcia motoryczne czy indywidualne łatwiej przynoszą efekty niż gra zespołowa i to ten etap będziemy bacznie obserwować i dużo o nim rozmawiać. Taka jest idea, którą z panią prezes omawialiśmy. Pierwsza liga ma być miejscem, w którym coraz więcej zawodniczek, także miejscowych, ma odgrywać dużą rolę, co, mam taką nadzieję, przełoży się na ich obecność w Ekstraklasie.

Czyli dążymy do tego, żeby to była taka pierwsza liga jak przed laty, kiedy w tej drużynie występowały między innymi Julia Tyszkiewicz, Marta Wdowiuk czy Patrycja Jaworska?

To było wzorcowe rozwiązanie. Mieliśmy 16-18 zawodniczek przy pierwszym zespole. 12 trenowało, a przy jakichkolwiek problemach mogliśmy od razu zareagować. To jest dla trenera sytuacja klarowna i wymarzona.

W jakim stopniu przenosiny na KGHM Ślęza Arenę poprawią komfort pracy i ulepszą proces treningowy?

Pożyjemy – zobaczymy. Muszę się do nowego miejsca przystosować, spędzić tam pierwszy miesiąc, dzień po dniu obserwując, jak to wszystko wygląda. I jak już będę miał całość poukładaną, to będzie mi dużo łatwiej wypowiadać się na ten temat. Lubię mieć wszystko zorganizowane – co, kiedy i jak zrobić, żeby nie być od czegoś zależnym. Czekam na start i to, jak będą wyglądać nasze pierwsze działania na nowym obiekcie.

Czy wiadomo już, kiedy rozpoczną się przygotowania do nowego sezonu i jak mogą one wyglądać?

Mam zawsze w głowie kilka wariantów tego, kiedy wystartować z przygotowaniami. Przede wszystkim musimy jednak poznać dokładny termin startu rozgrywek i dopiero wtedy mogę dopasować turnieje czy mecze towarzyskie. Biorąc pod uwagę, że budujemy nowy zespół w 70%, będzie to wymagało większej liczby spotkań, żeby stworzyć zgrany kolektyw. Kolejna kwestia jest taka, że musimy patrzeć na udział koszykarek w letnich zgrupowaniach reprezentacji. Od tego zależeć będą obciążenia, dodatkowe dni wolne i wszelkie inne kwestie. Chciałbym zaczynać pracę 7-8 tygodni przed sezonem.

Obecnie przebywa Pan na zgrupowaniu reprezentacji Czarnogóry. Co wyciąga Pan z pracy z kadrą w roli asystenta Jeleny Skerović?

Każda praca to nowe doświadczenie i nowe uwarunkowania. Na pewno nauczyłem się spokoju jako asystent trenerki Skerović, bo już nie o wszystkim decyduję, tylko się dostosowuję. Wtedy jestem tym dobrym policjantem, może to się przełoży na moje nowe prowadzenie zespołu w Ślęzie. Chociaż pewnie ciężko będzie zmienić charakter i podejście.

Arkadiusz Rusin pozostaje trenerem koszykarek Ślęzy

Arkadiusz Rusin zostaje na stanowisku trenera koszykarek Ślęzy Wrocław w rozgrywkach 2023/2024 Energa Basket Ligi Kobiet. Będzie to jego ósmy sezon w roli szkoleniowca dwukrotnych mistrzyń Polski.

Arkadiusz Rusin pracuje w Ślęzie Wrocław od 2015 roku, kiedy to został asystentem trenera Algirdasa Paulauskasa. Efektem jego współpracy z Litwinem był pierwszy od 2002 roku medal mistrzostw Polski we Wrocławiu. Żółto-czerwone stanęły wówczas na najniższym stopniu podium, pokonując wówczas MKS Polkowice w obu meczach o brąz.

Następny sezon to pierwsze rozgrywki, w których Rusin prowadził Ślęzę jako pierwszy trener, a pod jego wodzą koszykarki 1KS-u napisały kolejną kartę w historii klubu. W rozgrywkach 2016/2017 zespół ze stolicy Dolnego Śląska był bezkonkurencyjny, wygrywając sezon zasadniczy, a następnie zostawiając rywali w pokonanym polu w fazie play-off. Tym samym, 3 maja 2017 roku Ślęza Wrocław po 30 latach przerwy została mistrzem Polski w koszykówce kobiet. W sezonie 2017/2018 wrocławianki po raz trzeci z rzędu znalazły się na ligowym podium, ponownie sięgając po brązowy medal Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone, tak jak rok wcześniej, pokonały w walce o medal Wisłę CanPack Kraków.

W kolejnych latach, pomimo zdecydowanie mniejszych środków na budowę zespołu od ligowych rywalek, Ślęza wciąż pozostawała ekipą niewygodną dla każdego przeciwnika w lidze. Wrocławianki zakończyły rozgrywki 2018/2019 na 4. miejscu. Rok później miały kolejną szansę na włączenie się do walki o ligowe medale, lecz pandemia koronawirusa i wynikający z niej lockdown nie pozwoliły żółto-czerwonym na pokazanie swojej wartości w fazie play-off. Sezon 2020/2021 był najgorszym od powrotu Ślęzy na najwyższy poziom rozgrywkowy w 2014 roku i jedynym jak dotychczas poza najlepszą ósemką ligi. Wówczas jednak sam start 1KS-u w Energa Basket Lidze Kobiet był sukcesem.

Trener Rusin podkreślał po tym sezonie, że miejsce jego drużyny jest w TOP 8 i dotrzymał słowa, wprowadzając swój zespół do tego grona w rozgrywkach 2021/2022. Wrocławianki przez kilka kolejek przewodziły stawce EBLK, a gdyby nie problemy zdrowotne, mogły ponownie powalczyć o medale. Pomimo tego i tak zapisały się w historii tamtych zmagań, bo Ślęza jako jedyna drużyna w pierwszej rundzie play-offów zdołała wyrwać mecz wyżej notowanemu rywalowi, którym był AZS AJP Gorzów Wielkopolski. Gorzowianki stanęły naprzeciw 1KS-u także w zakończonym w kwietniu sezonie 2022/2023. Był to pojedynek pierwszej drużyny po sezonie zasadniczym z ósmą i choć żółto-czerwone były blisko sprawienia niespodzianki w meczu numer jeden, ostatecznie nie zanotowały w tej serii ani jednej wygranej.

Były selekcjoner reprezentacji Polski wraca do Wrocławia na ósmy sezon za sterami Ślęzy. W trakcie minionych siedmiu lat poprowadził klub w ponad 200 oficjalnych spotkaniach, notując blisko 60% wygranych. Nadchodzące rozgrywki mają być okazją do dalszego śrubowania tego bilansu.

– Jak dobrze widać, w swojej karierze nie zmieniam zbyt często klubów. Przez różne wyzwania, które stoją przed nami w ostatnich sezonach nie możemy bić się o wysokie lokaty i wrócić do ligowej czołówki. Cały czas uważam, że przez to moja praca tutaj jest nie skończona i dużo rzeczy pozostało do zrobienia. Przez ostatnie tygodnie wypracowaliśmy wspólnie z panią prezes wizję, żeby za jakiś czas nawiązać do sukcesów sprzed kilku lat i znów walczyć o najwyższe miejsca – powiedział trener Arkadiusz Rusin.

– Od kilku lat budujemy koszykarską Ślęzę Wrocław rozsądnie, długofalowo. Chcemy opierać się na solidnych fundamentach i stworzyć we Wrocławiu zespół, który będzie ze sobą grał przez kilka lat, razem wchodził na wyższy poziom, a do tego był wzmacniany klasowymi zawodniczkami z zagranicy. Za nami sezony trudne finansowo, pełne wyzwań, zarówno sportowych, jak i organizacyjnych. Wierzę jednak, że kierunek, który obraliśmy przyniesie nam wymierne korzyści i w bliskiej przyszłości nasza drużyna ponownie włączy się do czołówki Energa Basket Ligi Kobiet. Projekt, który tworzymy we Wrocławiu jest efektem wielogodzinnych rozmów, a nasz nowy dom, jakim jest KGHM Ślęza Arena, daje nam niesamowite warunki do jego realizacji – dodaje prezes zarządu Ślęzy Wrocław Katarzyna Ziobro.

Tradycyjnie ważną kwestią jest skład, jaki zobaczymy na parkiecie KGHM Ślęza Areny już jesienią. Wszystko wskazuje na to, że w drużynie dojdzie do kilku istotnych zmian, również jeżeli chodzi o rozłożenie akcentów w zespole dwukrotnych mistrzyń Polski.

– Na pewno kolejna zmiana przepisów (na parkiecie cały czas będą musiały przebywać dwie Polki, w tym jedna U-23 – red.) wymusza na wszystkich zespołach inną budowę kadry. W ostatnich latach opieraliśmy się na polskim składzie, który uzupełniały 2-3 zawodniczki zagraniczne. Nie jesteśmy w stanie konkurować z najlepszymi zespołami w Polsce w zakresie negocjacji, więc koncepcja nieco się zmieniła. Dla mnie niezwykle ważne jest, że zostają młode zawodniczki, które w poprzednim sezonie zrobiły progres i chcę z nimi pracować, żeby dalej mogły się rozwijać – mówi szkoleniowiec 1KS-u.

– Mogę zdradzić, że w tym sezonie będziemy mieć w składzie cztery zagraniczne koszykarki. Wprowadzony przepis mobilizuje drużyny do tego, żeby zawodniczki krajowe odgrywały istotną rolę i były ważnymi elementami układanki, ale kluczowe role będą spoczywać na transferach zagranicznych. Kadra będzie liczyć 12 graczy, ale planuję uzupełniać ją koszykarkami, które będą występować na co dzień w 1 lidze. Najstarsze zawodniczki naszej Akademii mają dopiero 17 lat i jeszcze nie będą stanowić o sile pierwszego zespołu, natomiast chcemy systematycznie wprowadzać je do seniorskiego grania. Tę podstawową dwunastkę chcę zamknąć w przeciągu tygodnia, maksymalnie 10 dni – kończy trener Ślęzy Wrocław.

Pierwszą zawodniczkę, która będzie występować w żółto-czerwonych barwach w sezonie 2023/2024 poznamy już w przyszłym tygodniu. Na jego początku pojawi się również rozmowa z trenerem Rusinem, już teraz zachęcamy do lektury.