,

Alektum Group na dłużej ze Ślęzą Wrocław

Firma Alektum Group będzie współpracować ze Ślęzą Wrocław w kolejnym sezonie Orlen Basket Ligi Kobiet. Sponsor klubu przedłużył trwającą od wielu lat wspólną działalność.

Działalność Alektum Group rozpoczęła się w szwedzkim Goteborgu, wówczas wyłącznie w zakresie windykacji. Obecnie jest to przedsiębiorstwo zajmujące się również wieloma innymi gałęziami świata finansów. Alektum Group jedną ze swoich siedzib ma we Wrocławiu, a w branży zarządzania wierzytelnościami operuje od 1992 roku. Prowadzi działania na 14 rynkach w całej Europie, w tym także w Polsce. W 2015 roku doszło do połączenia niemal 30 firm w Alektum Group, dzięki czemu firma jest w stanie wspierać klientów od samego początku procesu windykacji.

W Alektum doskonale wiedzą, że żadna firma ani sektor nie są dokładnie takie same – dlatego z taką starannością dba się o to, aby spełnić wymagania i preferencje każdego klienta. Proces windykacji prowadzony jest od początku do końca, a podczas niego pracownicy Alektum skupiają się na tym, aby znaleźć skuteczny sposób na zapłatę długów, a także świadczyć wysokiej jakości usługi. Za sprawą innowacyjnych rozwiązań z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, firma jest w stanie dokładnie oszacować zdolności spłaty oraz status finansowy zadłużonych, żeby jak najlepiej opracować dalsze kroki w procesie odzyskania długów.

Alektum oferuje szeroką gamę produktów i usług – od kampanii marketingowych i informacji kredytowych potrzebnych w przypadku płatności, po administrowanie całym przepływem faktur. Posiada również zespół prawników specjalizujących się w różnych dziedzinach prawa i sektorach. Firma pomaga uzyskać lepsze przepływy pieniężne, zmniejszyć straty kredytowe i utrzymać dobre relacje z klientami.  Działalność Alektum Gropu jest zawsze dostosowana do potrzeb klienta. Dzięki głęboko zakorzenionym wartościom firmy, wiedzy pracowników i ich zaangażowaniu Alektum zapewnia lepsze i bardziej niezawodne wyniki.

Dziękujemy za zaufanie i trwającą już od wielu lat współpracę.

Pierwsze sparingi Ślęzy Wrocław na plus

Koszykarki Ślęzy Wrocław w miniony weekend rozegrały trzy mecze kontrolne w Hradcu Kralove. Żółto-czerwone zakończyły zmagania w Czechach z bilansem dwóch zwycięstw i jednej porażki.

Na inaugurację rozgrywek podopieczne Arkadiusza Rusina zmierzyły się z gospodyniami zmagań – Sokolem Hradec Kralove. Wrocławianki doskonale wyszły z bloków, rzucając aż 30 punktów w pierwszych 10 minutach. Główną rolę w tym fragmencie gry odgrywała Lexi Held, trafiając wszystkie sześć rzutów za trzy punkty. Wtórowałą jej Schaquilla Nunn, która w pełni korzystała ze swoich warunków fizycznych. To właśnie te dwie zawodniczki z USA były najlepiej punktującymi koszykarkami 1KS-u w piątkowym spotkaniu. Warto odnotować także powrót do gry Digny Strautmane – Łotyszka czekała na ten moment od listopada zeszłego roku i pokazała się z bardzo dobrej strony, zdobywając 13 oczek. Czwartą koszykarką Ślęzy w starciu z Sokolem była Karolina Stefańczyk, dokładając 10 punktów.

W piątek żółto-czerwone trafiły 49 proc. rzutów z gry, w tym 41 proc. za trzy. Tej skuteczności zabrakło dzień później, gdy naprzeciwko wrocławianek stanęła 3. ekipa czeskiej ekstraklasy w sezonie 2022/2023, Levhartice Chomutov. Ze względu na spokojny powrót do pełni formy nie zagrała Strautmane, a tym razem Held spudłowała wszystkie swoje punkty z dystansu. „Swoje” zagrała Nunn, ponownie dominując w strefie podkoszowej. Dobrze zaprezentowały się także Martyna Pyka i Karolina Stefańczyk. Największym problemem Ślęzy nie był brak celności rzutów, bo pomimo tego zawodniczki 1KS-u zdobyły 70 punktów. Bolączką były straty. Koszykarki z Wrocławia aż 24 razy oddały piłkę rywalkom, co Levhartice zamieniły na 32 oczka. Lepiej funkcjonowała także ławka czeskiej drużyny, która dołożyła 40 punktów, w porównaniu z 18, jakie zdobyły wchodzące z ławki żółto-czerwone.

Na zakończenie turnieju w Hradcu, Ślęza zmierzyła się z brązowymi medalistkami Orlen Basket Ligi Kobiet z zeszłego sezonu, PSI Eneą Gorzów Wielkopolski. Do składu wróciła łotewska skrzydłowa, a swoją dyspozycję strzelecką odzyskała Held. Godny uwagi był także występ Natalii Kurach, która jako jedyna z Polek przekroczyła barierę 10 punktów. Świetnie w obronie spisywała się Karolina Stefańczyk, której wysiłek nie może przejść bez echa pomimo braku zdobyczy punktowej. Ślęza w rozgrywkach 2022/2023 przegrała wszystkie pięć spotkań z gorzowiankami, więc choć rywalki nie były w pełnym składzie (zabrakło Aleksandry Pszczolarskiej, Wiktorii Kuczyńskiej i Karoliny Matkowskiej), to wygrana 1KS-u choć sparingowa, była jednak cenna.

W miniony weekend sztab szkoleniowy Ślęzy dostał sporo materiału do analizy, który z pewnością zostanie odpowiednio wykorzystany. Już w piątek i niedzielę przed żółto-czerwonymi kolejne mecze sparingowe – pierwsze w KGHM Ślęza Arena. Do nowej hali 1KS-u przyjadą MB Zagłębie Sosnowiec oraz gospodynie czeskich sparingów – Sokol Hradec Kralove. W ramach trójmeczu każdy zagra z każdym na przestrzeni trzech dni.

Turniej towarzyski w Hradcu Kralove

Sokol Hradec Kralove – Ślęza Wrocław 61:94 (17:30, 11:19, 15:20, 18:25).
Ślęza: Held 24, Nunn 22 (12 zbiórek), Strautmane 13, Stefańczyk 10, Baker 9, Pyka 6, Kurach 3, Furman 3, Skowron 2, Mońko 2, Kurkowiak 0, Mielnicka 0.
Ślęza Wrocław – Levhartice Chomutov 70:90 (19:28, 23:24, 15:16, 13:22).
Ślęza: Nunn 22, Pyka 9, Held 9, Stefańczyk 8, Baker 8, Mońko 5, Kurach 4, Mielnicka 3, Furman 2, Kurkowiak 0, Skowron 0. Strautmane DNP.
Ślęza Wrocław – PSI Enea Gorzów Wielkopolski 77:73 (27:13, 19:21, 19:15, 12:24)
Ślęza: Held 16, Strautmane 15, Nunn 12, Kurach 11, Baker 10, Pyka 9, Mońko 2, Mielnicka 2, Kurkowiak 0, Furman 0, Skowron 0, Stefańczyk 0.

Aleksandra Mońko zamyka kadrę Ślęzy Wrocław

24-letnia skrzydłowa, Aleksandra Mońko, została ostatnią zawodniczką Ślęzy Wrocław na sezon 2023/2024 Orlen Basket Ligi Kobiet. Nowa koszykarka 1KS-u stanie przed szansą debiutu na najwyższym poziomie rozgrywkowym. 

Od początku swojej seniorskiej kariery Mońko, wychowanka UKS Nenufar Ełk, reprezentowała barwy KKS-u Olsztyn, tuż po 15. urodzinach debiutując na parkietach 1 Ligi Kobiet w starciu z Mon-Polem Płock. I już w debiucie zdobyła swoje pierwsze punkty na zapleczu ekstraklasy, zapisując przy swoim nazwisku cztery oczka i trzy zbiórki w zaledwie siedem minut gry. W sezonie 2013/2014 dołożyła jeszcze 10 punktów. Przez kolejne trzy lata budowała swoją pozycję na pierwszoligowych parkietach, choć nie była w stanie przekroczyć bariery 10 minut na mecz, co przekładało się na niewielkie zdobycze statystyczne. Potencjał był jednak widoczny, jak chociażby w meczu z Ostrovią Ostrów Wlkp. w sezonie 2014/15. Olsztynianki przegrały aż 74:100, lecz Mońko w zaledwie 12 minut uzbierała 10 punktów i 7 zbiórek. W tych samych rozgrywkach nowa skrzydłowa Ślęzy jeszcze raz popisała się dwucyfrową liczbą oczek, rzucając 10 punktów w starciu z Karkonoszami Jelenia Góra.

Przez następne dwa sezony tego wyniku nie udało się powtórzyć, ale w rozgrywkach 2017/2018 liczba minut wzrosła z ośmiu do 24 na mecz, więc naturalnie w pięciu kolejnych spotkaniach Mońko zdobywała ponad 10 oczek. W trakcie tej serii na swoim koncie zapisała także pierwsze w seniorskiej karierze double-double – 18 punktów i 11 zbiórek. Ponownie szczęśliwym klubem okazał się Mon-Pol Płock, bo i tym razem to przeciwko tej drużynie skrzydłowa dokonała wspomnianego wyczynu. Kilka miesięcy później nowa zawodniczka 1KS-u zdemolowała drugą drużynę Basketu Bydgoszcz, zdobywając 26 punktów, do których dołożyła 14 zbiórek, 3 asysty i 5 przechwytów. Cały sezon skończyła z linijką 12.1 punktu i 5.7 zbiórki na mecz – bardzo dobry wynik jak na niespełna 20-letnią zawodniczkę.

Rozgrywki 2018/2019 to kolejny krok w stronę ugruntowania swojej pozycji w zespole. Do pierwszej drużyny klubu z Olsztyna przebiła się utalentowana Marta Sztąberska, która przebojem wdarła się na pierwszoligowe parkiety. Jej wejście smoka nieco ograniczyło minuty i okazje Mońko na zdobywanie punktów i kontynuowanie swojego rozwoju, ale wciąż była ona w stanie zanotować 13 spotkań z podwójną zdobyczą punktową, a także dołożyć kolejne double-double, tym razem przeciwko Arce II Gdynia. Na przestrzeni 22 spotkań 24-letnia koszykarka zdobywała 11.2 punktu i 5 zbiórek na mecz.

Po dwóch dobrych latach w Olsztynie nadeszła pora na decyzję o przenosinach – nowym klubem Aleksandry Mońko w sezonie 2019/2020 zostało CTL Zagłębie Sosnowiec. Naszpikowany znanymi na polskich parkietach zawodniczkami zespół miał ambicje powrotu do Ekstraklasy. Sezon przerwała pandemia koronawirusa, a koszykarka Ślęzy zagrała tylko w dwóch spotkaniach, z powodu kontuzji pozostając poza rotacją drużyny prowadzonej przez Adama Kubaszczyka przez większą część rozgrywek. Sosnowiczanki powróciły na najwyższy poziom rozgrywkowy, a skrzydłowa 1KS-u pozostała na jego zapleczu, dołączając do Mon-Polu Płock. Tu też nie było łatwo o minuty i poważną rolę w drużynie. Dopiero rok później Mońko wróciła do regularnego grania, nawiązując w sporym stopniu do liczb osiąganych w Olsztynie – 8.3 punktu oraz 5.4 zbiórki. Mon-Pol przegrał w pierwszej rundzie play-offów z KKS-em Olsztyn i pochodząca z Ełku koszykarka zdecydowała się na powrót do drugiego domu na sezon 2022/2023. Dużą rolę w tym ruchu odegrała oferta pracy w olsztyńskim centrum rehabilitacji oraz możliwość dokończenia nauki na studiach.

Decyzja okazałą się być niezwykle trafiona, bo już w trzecim meczu rozgrywek Mońko zanotowała double-double. I oczywiście dokonała tego przeciwko swojej byłej drużynie, rzucając 13 punktów i ustanawiając rekord kariery w zbiórkach – na swoim koncie miała 16 desek. Dwa tygodnie później zanotowała 17 punktów i 14 zbiórek przeciwko rezerwom mistrzyń Polski z Lublina. W trzech z czterech meczów na zakończenie roku rzuciła ponad 20 oczek. Najlepsze było jednak dopiero przed nią. W styczniu znów świetnie spisała się przeciwko Mon-Polowi, tym razem skończyła pojedynek z byłym zespołem z 25 punktami i 14 zbiórkami.

To spotkanie było drugim w serii sześciu z rzędu z co najmniej 15 punktami. W konfrontacji z SMS-em Łomianki ta seria dobiegła końca, ale już w następnym meczu rozpoczęła się kolejna. W jej trakcie Mońko poprawiła swój najlepszy wynik punktowy w karierze, rzucając aż 33 oczka przeciwko GTK Gdynia, do czego dodała 10 zbiórek i 4 przechwyty. Skrzydłowa Ślęzy dwoiła się i troiła, żeby pomóc swojej drużynie pokonać Grot Pabianice w pierwszej rundzie play-off, ale pomimo 50 punktów, 13 zbiórek i 5 przechwytów to drużyna z łódzkiego awansowała dalej. Swój życiowy sezon nowa zawodniczka 1KS-u skończyła ze średnimi na poziomie 17.8 punktu, 7.6 zbiórki i 2.3 przechwytu.

– Wspominam ten sezon jako czas pełen pracy, nie tylko tej koszykarskiej. Podjęłam się pracy na cały etat w swoim zawodzie, a do tego codziennie trenowałam elementy koszykarskie oraz motoryczne. Współpracowałam też z psychologiem sportowym i myślę, że połączenie wszystkich tych elementów sprawiło, że stałam się lepszą koszykarką – ocenia Aleksandra Mońko.

Teraz, po znakomitym sezonie w 1 Lidze, pora na kolejny krok w rozwoju – pierwsze rozgrywki w zespole z Orlen Basket Ligi Kobiet.

– O przenosinach do Ślęzy zadecydowało kilka powodów. Przede wszystkim możliwość gry na najwyższym poziomie w żeńskiej koszykówce, ale też to, że skończyłam studia fizjoterapeutyczne i bez dodatkowych rozpraszaczy mogę skupić się wyłącznie na grze w koszykówkę. Wrocław to bardzo fajne miasto, które od zawsze chciałam zwiedzić i poznać, a teraz będę mieć na to znakomitą okazję – mówi nowa skrzydłowa Ślęzy.

Po Sosnowcu i Płocku, Wrocław będzie kolejnym przystankiem w karierze 24-letniej skrzydłowej z dala od rodzinnych stron. Z Mazur do stolicy Dolnego Śląska jest kawałek drogi, a i renoma dwukrotnych mistrzyń Polski robi swoje. Nic zatem dziwnego, że Mońko chciała zrobić jak najbardziej wnikliwy research przed dołączeniem do Ślęzy.

– Oczywiście, że jak każda zawodniczka przed przyjściem do nowego klubu zrobiłam małe zwiady. Po raz kolejny wyjeżdżam na drugi koniec Polski i przed podjęciem tej decyzji chciałam dowiedzieć się jak najwięcej. Wszystkie odpowiedzi zwrotne od moich znajomych miały pozytywny odzew i wiem, że trafiam w dobre ręce trenera Arkadiusza Rusina. Potwierdził mi to, co mówili inni – okres przygotowawczy w Ślęzie Wrocław jest bardzo ciężki. W tej drużynie ciężka praca popłaca i niczego za darmo tutaj nie dostanę. Rozmawialiśmy też o tym, jak poprawić moje słabe strony, jednocześnie wciąż doskonaląc te mocne. Poruszyliśmy też temat mojej roli w zespole – opowiada nowa zawodniczka wrocławianek.

O tym, jaką rolę będzie pełnić w Ślęzie Aleksandra Mońko, mówi trener Arkadiusz Rusin.

– Ola to zawodniczka z pierwszej ligi, która ma uzupełnić rotację Polek. Ma, podobnie jak Karolina Stefańczyk, pomóc w walce podkoszowej. Ale też, jeżeli trzeba będzie pracować na obwodzie, to i w tej roli będzie musiała sobie radzić. Tak naprawdę po dwóch miesiącach będę mógł więcej powiedzieć o tej koszykarce, bo obserwacja występów w pierwszej lidze nie zawsze przekłada się na funkcjonowanie w ekstraklasowym zespole. Ale Ola zanotowała bardzo duży progres w tej pierwszej lidze, dobrze prezentowała się indywidualnie i zobaczymy, jak będzie funkcjonować w naszej drużynie – zaznacza szkoleniowiec Ślęzy.

Aleksandra Mońko to jedenasta i zarazem ostatnia zawodniczka w kadrze Ślęzy Wrocław na sezon 2023/2024 Orlen Basket Ligi Kobiet. Oprócz 24-letniej skrzydłowej skład żółto-czerwonych tworzą: Angel Baker (USA), Wanesa Furman, Alexa Held (USA), Natalia Kurach, Martyna Kurkowiak, Aleksandra Mielnicka, Schaquilla Nunn (USA), Martyna Pyka, Karolina Stefańczyk i Digna Strautmane (Łotwa).

Aleksandra Mońko
ur. 
21 września 1998 w Ełku
wzrost: 
183 cm
pozycja: 
skrzydłowa
przebieg kariery:
2013-2019: KKS Olsztyn
2019/2020: CTL Zagłębie Sosnowiec
2020-2022: Mon-Pol Płock
2022-2023: KKS Agapit Olsztyn
2023-obecnie: Ślęza Wrocław

Schaquilla Nunn ostatnią zagraniczną koszykarką Ślęzy

29-letnia środkowa z USA, Schaquilla Nunn, została ostatnią zagraniczną koszykarką Ślęzy Wrocław w sezonie 2023/2024 Orlen Basket Ligi Kobiet. Polska będzie siódmym przystankiem w profesjonalnej karierze dla mierzącej 190 centymetrów zawodniczki.

Imię nowej koszykarki Ślęzy Wrocław nieprzypadkowo kojarzy się z Shaquillem O’Nealem. To właśnie na cześć legendy parkietów NBA rodzice Nunn nazwali swoją córkę. Środkowa 1KS-u zaczęła swoją przygodę z akademicką koszykówką na uczelni Winthrop i już w drugim spotkaniu w rozgrywkach NCAA napisała historię. Przeciwko Mississippi State zdobyła 10 punktów, zebrała 13 piłek i zablokowała 10 rzutów, notując najszybsze triple-double w historii kobiecej koszykówki akademickiej. W tym samym sezonie zanotowała chociażby 16 punktów, 16 zbiórek i 3 bloki przeciwko High Point University, czy 17 punktów i 13 zbiórek w starciu z Florida Golf Coast University. Ustanowiła rekordy uczelni w zbiórkach i blokach. Po tak udanym debiucie na parkietach NCAA nowa koszykarka żółto-czerwonych otrzymała nagrodę najlepszego pierwszoroczniaka Big South.

Rok później Nunn podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej. 30 punktów, 14 zbiórek i 4 bloki w meczu z UT Martin to jeden z przykładów jej dominacji w konferencji Big South w sezonie 2013/2014, miała też na koncie występ na poziomie 20 oczek, 13 desek i 5 bloków w konfrontacji z Liberty. Warunki fizyczne oraz mobilność nowej środkowej Ślęzy przekładały się na fantastyczne liczby w walce na tablicach, a zwłaszcza w defensywie. Już pod koniec drugiego sezonu na uniwersytecie Winthrop pobiła rekord uczelni w blokach, zatrzymując 172 rzuty w 57 meczach. Do tego grała mądrze, unikając problemów z faulami i nie tracąc zbyt wielu piłek.

W pierwszym sezonie do średniej na poziomie double-double zabrakło punktów, w drugim zbiórek. Więc naturalnie trzeci musiał być pokazem siły. O ambicjach Schaquilli przekonała się drużyna uniwersytetu Gallaudet, która na inaugurację rozgrywek 2014/15 mogła tylko patrzeć, jak Nunn zdobywa 39 punktów, zbiera 16 piłek, a na dokładkę ma jeszcze 9 bloków i 5 przechwytów na koncie. To był znakomity początek sezonu, w którym 29-letnia środkowa zanotowała łącznie 14 double-double, kończąc swoją karierę na Winthrop ze średnimi w wysokości 11 punktów, 10.3 zbiórki i 3,2 bloku.

Sezon 2015/2016 opuściła z powodu kontuzji, a na swój ostatni sezon w akademickim baskecie przeniosła się na uniwersytet Tennessee. W barwach Lady Vols nie była pierwszoplanową postacią – pierwsze skrzypce grała tam Mercedes Russell, ale i tak Nunn zdołała odcisnąć swoje piętno na drużynie. Jako jedyna miała co najmniej dwa występy z co najmniej 15 zbiórkami, rozgrywając trzy takie spotkania. Gdy dostawała od trenerki Holly Warlick co najmniej 15 minut, osiągała średnie na poziomie 9.4 punktu i 9.4 zbiórki. To właśnie grając dla Tennessee zdobyła swój 1000. punkt i zebrała 1000. piłkę. Występy Nunn w rozgrywkach akademickich zwróciły uwagę scoutów NBA, a konkretnie drużyny San Antonio Stars. W drafcie WNBA 2017 Schaquilla Nunn została wybrana z 25. numerem, lecz nie zagrała ani jednego oficjalnego meczu w barwach dzisiejszych Las Vegas Aces.

To oznaczało przenosiny za ocean, gdzie pierwszym przystankiem był występujący wówczas w EuroCupie niemiecki zespół Rutronik Stars Keltern. Nunn wystąpiła w sześciu spotkaniach europejskich pucharów, legitymując się średnimi na poziomie 8 punktów i 4 zbiórek. W Bundeslidze zanotowała 17 występów, gdzie notowała 10.3 punktu i 7.2 zbiórki. Drużyna z Keltern sięgnęła po mistrzostwo kraju, lecz Nunn nie występowała w spotkaniach finałowych.

Po pobycie w Niemczech przyszedł czas na egzotyczne z polskiego punktu widzenia kierunki. Pierwszym z nich był Bejrut i liga libańska, gdzie naturalnie nowa koszykarka 1KS-u nie miała sobie równych, dominując nad resztą rywalek, o czym najlepiej świadczą liczby – 22.1 punktu, 19.3 zbiórki na mecz. Jej postawa była kluczowa dla Sportingu Al Riyadi, który sięgnął po mistrzostwo kraju. W sezonie 2019/2020 Nunn przeniosła się do Kairu, rywalizując w Pucharze Mistrzów Afryki w barwach Al Ahly. W rozgrywkach międzynarodowych była drugą opcją ofensywną, wspierając gwiazdę Indiany Fever, Kelsey Mitchell. Al Ahly skończyło ten turniej na trzecim miejscu, a Nunn osiągnęła w nim średnie w wysokości 11.2 punktu, 14.5 zbiórki i 2.3 bloku.

Następnie zanotowała epizody w Australii i Iranie, aby w sezonie 2022/2023 powrócić do Europy, do silnej ligi węgierskiej. Amerykanka była jedną z dwóch zagranicznych koszykarek w Vasas Academia, klubie, który stawiał bardzo mocno na wychowanki. Ten rozwój wydarzeń przełożył się na dużą rolę dla nowej koszykarki Ślęzy, która wykorzystała zaufanie od sztabu szkoleniowego i pokazała swoje możliwości przeciwko wymagającym rywalkom. Warto podkreślić chociażby 22 punkty i 12 zbiórek w starciu z wicemistrzem kraju – Gyorem, 15 oczek i 19 zbiórek z MTK Budapeszt czy 16 punktów oraz 7 desek przeciwko mistrzyniom z Sopronu w ćwierćfinałach fazy play-off. Nunn była też ważną zawodniczką w dalszych etapach walki o miejsce końcowe, ostatecznie prowadząc Vasas do 7. lokaty na koniec rozgrywek.

Teraz nadeszła pora na kolejny trudny sprawdzian, jakim będzie gra w Orlen Basket Lidze Kobiet. Nunn ma być siłą pod koszami w drużynie Ślęzy, walcząc na tablicach, ale i tworząc ostatnią, niezwykle trudną do przejścia linię obrony. W żółto-czerwonych barwach będzie miała okazję zaprezentować nie tylko waleczność i instynkt defensywny, ale i z pewnością umiejętność zdobywania punktów w strefie podkoszowej. Na każdy z tych elementów nowa koszykarka 1KS-u jest w pełni gotowa.

– Moją największą zaletą jest to, że na pierwszym miejscu stawiam drużynę. Nie jestem samolubnym graczem i zrobię wszystko, czego będzie potrzebował zespół. Niezależnie od tego, czy to zdobywanie punktów, czy zbiórki czy obrona własnej obręczy. Wszystko jest równie ważne i chcę pomóc drużynie w każdym aspekcie gry – mówi Schaquilla Nunn.

Co o ostatniej zagranicznej koszykarce w barwach Ślęzy Wrocław na nadchodzący sezon Orlen Basket Ligi Kobiet mówi trener Arkadiusz Rusin?

– Baby Shaq – imię już wiele wskazuje – mówi z uśmiechem szkoleniowiec 1KS-u. – Wiemy, gdzie będzie umiejscowiona w naszej koszykówce, pomalowane ma należeć do niej. Lubi dostawać piłki w polu 3 sekund, jest stabilną zawodniczką w obronie. Wiadomo, jakie mieliśmy problemy w minionym sezonie – brakowało nam wysokiego gracza, który by się pobił pod koszami. Nie mieliśmy odpowiedzi na wiele zawodniczek występujących na pozycji 5. To rozwiązanie zabezpiecza defense, ale ogranicza pewne sytuacje w ataku. Zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądało w naszej grze – ocenia Rusin.

– Oglądaliśmy jej mecze z dobrymi rywalami w lidze węgierskiej, chociażby z euroligowym Sopronem. Nie bardzo rozumiałem jej liczbę minut, grała bodajże 20-22 minuty na mecz, a to nic wielkiego. Rozmawiałem z trenerem i tak akurat rotował, że nie było dla niej dużych minut, ale dostałem dużo pozytywnego feedbacku. Podczas zgrupowania reprezentacji Czarnogóry rozmawiałem też z zawodniczką, która na co dzień grała na Węgrzech i wystawiła jej dobrą opinię, zarówno jako o graczu i jako człowieku – podkreśla trener żółto-czerwonych.

Amerykańska środkowa także zrobiła swój wstępny research.

– Polska to piękny kraj i bardzo się cieszę, że będę mogła tu mieszkać w najbliższych miesiącach. Rozmawiałam z kilkoma osobami na temat Ślęzy i wszyscy podkreślali, że trener Arkadiusz Rusin naprawdę zna się na koszykówce. Odniosłam wrażenie, że dla niego to nie tylko praca, ale też pasja. W rozmowach z nim poruszaliśmy temat mojej roli w zespole, ale przede wszystkim chciałam go poznać, zrozumieć jego wizję i klub, a także dowiedzieć się, co nas czeka – wyjaśnia Nunn.

Schaquilla Nunn to dziesiąta koszykarka w kadrze Ślęzy Wrocław na nowy sezon OBLK. Oprócz niej ważne kontrakty z klubem mają: Angel Baker (USA), Wanesa Furman, Alexa Held (USA), Natalia Kurach, Martyna Kurkowiak, Aleksandra Mielnicka, Martyna Pyka, Karolina Stefańczyk i Digna Strautmane (Łotwa).

Schaquilla Nunn
ur. 7 lipca 1994 r. w Fayetteville (USA)
wzrost: 
190 cm
pozycja
: środkowa
przebieg kariery:
2012-2016: Winthrop Eagles (NCAA)
2016/2017: Tennessee Lady Volunteers (NCAA)
2017/2018: Rutronik Stars Keltern (Niemcy)
2018/2019: Sporting Al Riyadi Bejrut (Liban)
2019/2020: Al Ahly Kair (Egipt)
2020: Nunawading Spectres (Australia)
2022: Chemidor Teheran (Iran)
2022/2023: Vasas Academia (Węgry)
2023-obecnie: Ślęza Wrocław

Wreszcie w drugim domu – Martyna Pyka wraca do Wrocławia!

Po niemal 10 latach przerwy Martyna Pyka ponownie będzie grać we Wrocławiu. 27-letnia reprezentantka Polski podpisała roczny kontrakt ze Ślęzą Wrocław.

Pochodząca z Kłodzka koszykarka ma za sobą grę dla wrocławskich klubów podczas młodzieżowych mistrzostw Polski. W 2013 roku wywalczyła 6. miejsce w kraju z WKK Wrocław w kategorii U-18, zdobywając 32 punkty i zbierając 22 piłki w ostatnim meczu grupowym przeciwko Basketowi 25 Bydgoszcz. Rok później, grając dla Ślęzy MOS-u WKK Wrocław, zakończyła mistrzostwa Polski U-20 na 7. miejscu, pokonując Widzew Łódź w starciu o tę lokatę. Jednocześnie Pyka grała dla SMS-u PZKosz Łomianki w 1 Lidze Kobiet, zdobywając przez dwa lata 75 punktów w 25 meczach.

Nowa koszykarka Ślęzy przeniosła się na studia do Gdańska, łącząc naukę z grą w zespole Politechniki. Nad morzem spędziła pięć sezonów, a wraz z nabieraniem doświadczenia jej rola i minuty rosły. Najlepszymi statystycznie były rozgrywki 2017/2018, kiedy to notowała średnie na poziomie 13.2 punktu, 7.3 zbiórki, 3.4 asysty i 2.8 przechwytu. Rok później odegrała znaczącą rolę w awansie drużyny z Trójmiasta na najwyższy poziom rozgrywkowy. Mocny zespół Politechniki skończył sezon zasadniczy z bilansem 18-2, w play-offach pokonując kolejno GTK Gdynię, Lidera Swarzędz, SMS Łomianki i wreszcie Lidera Pruszków. Pyka była najlepiej punktującą zawodniczką Politechniki, kończąc ten sezon ze średnią w wysokości 13.6 oczka na mecz.

Warto podkreślić, że sezon 2018/2019 nie był pierwszym na poziomie Ekstraklasy dla skrzydłowej Ślęzy. W rozgrywkach 2014/2015 zanotowała cztery występy dla Basketu Gdynia, w trakcie których zdobyła 5 punktów i zebrała dwie piłki. Powrót do Basket Ligi Kobiet po czterech latach był zdecydowanie udany. 7.6 punktu, 3.2 zbiórki i 1.5 asysty na mecz, w tym siedem meczów na ponad 10 punktów. Te liczby przyciągnęły uwagę trenera Elmedina Omanicia, który obejmował stery w Enei AZS Poznań i zdecydował się zakontraktować Pykę do swojej drużyny. Choć nowa koszykarka 1KS-u otrzymywała solidną liczbę minut, nie potrafiła znaleźć swojego rytmu i odpowiedniej formy. To przełożyło się na spadek w statystykach, średnie na poziomie 4.7 punktu i 2.6 zbiórki to wynik zdecydowanie poniżej potencjału reprezentantki Polski.

Najlepszą opcją na odbudowę dyspozycji i wiary w siebie była oczywiście Politechnika Gdańska, do której Pyka powróciła na sezon 2020/2021. Pierwsza runda tych rozgrywek to powolny powrót na właściwe obroty, ale gdy już do tego doszło, Martyna ponownie grała na poziomie, do którego przyzwyczaiła kibiców koszykówki. Porównanie pierwszej i drugiej rundy w wykonaniu skrzydłowej wypadło zdecydowanie na korzyść drugiej części rozgrywek, w których zdobywała ona niemal dwa razy więcej punktów i zbierała o 1,5 piłki więcej. Gdyby liczyć tylko pojedynki z rundy rewanżowej i przegranej z BC Polkowice fazy play-off, byłby to najlepszy sezon Pyki w karierze.

Nic zatem dziwnego, że po wycofaniu się drużyny z Gdańska z rozgrywek Basket Ligi Kobiet, 27-letnia zawodniczka pozostała na najwyższym poziomie rozgrywkowym, przenosząc się do beniaminka z Warszawy. To właśnie pod skrzydłami Macieja Gordona nowa koszykarka Ślęzy zagrała swój najlepszy sezon na ekstraklasowych parkietach. Ze średnią 9.9 punktu była trzecią najlepiej punktującą koszykarką Polonii. Dużą częścią tej średniej była piorunująca seria spotkań między grudniem 2021 i lutym 2022. W trakcie siedmiu meczów zawodniczka z Kłodzka zdobywała średnio 14.7 oczka na mecz. Wisienką na torcie w trakcie tej passy był pojedynek z Basketem 25 Bydgoszcz, który skończyła z 21 punktami na koncie, do czego dołożyła 4 zbiórki, 3 asysty i przechwyt.

Spotkanie to na pewno utkwiło w pamięci trenerowi Piotrowi Kulpekszy, szkoleniowcowi klubu znad Brdy, który szykował się do rozgrywek EuroCupu. Pyka dołączyła do Polskich Przetworów Basketu 25, ale zdążyła zagrać tam tylko osiem meczów ligowych i osiem w europejskich pucharach, zanim drużyna ze względu na kłopoty finansowe musiała zwolnić swoje czołowe koszykarki. I właśnie w ten sposób nowa zawodniczka Ślęzy przeniosła się do Rumunii, do klubu FCC Baschet UAV Arad, gdzie była już mistrzyni Polski z 1KS-em z 2017 roku, Nikki Greene. W rumuńskiej ekstraklasie Pyka wystąpiła w 18 meczach, w których notowała średnio 9.7 punktu, 1.7 zbiórki i 1.8 asysty w niespełna 24 minuty na spotkanie. Jej drużyna zawędrowała aż do rywalizacji o brązowy medal, a tam Arad okazał się lepszy od Rapidu Bukareszt, wygrywając pojedynek do dwóch zwycięstw 2:1. Jak nowa zawodniczka 1KS-u ocenia swoje zagraniczne doświadczenie?

– Z gry zagranicą wyjęłam przede wszystkim zmianę perspektywy na bycie zagraniczną zawodniczką, na zupełnie inną rolę w zespole, większą odpowiedzialność i presję. Było to na pewno dużym wyzwaniem i wyjściem ze strefy komfortu, ale nie miałam innego wyboru jak szybko się zaadaptować do tych warunków. Na pewno nie ułatwiał tego fakt, że dołączyłam do nowego zespołu w trakcie sezonu i codziennie czuło się presję na wynik. Na pewno było to ciekawe doświadczenie. Wyjazd dał mi też dużo nowych informacji o sobie, o tym, że jestem w stanie odnaleźć się w trudnych sytuacjach, w których jakiś czas temu kompletnie bym się nie odnalazła. Pozwolił mi inaczej spojrzeć na siebie – podsumowuje wyjazd do Rumunii skrzydłowa Ślęzy.

Niemal 10 lat po ostatnim meczu w barwach wrocławskiej drużyny, historia zatacza koło i Martyna Pyka znów będzie bronić barw klubu z Dolnego Śląska. Długa i wyboista droga prowadziła od Łomianek poprzez Arad, ale wreszcie nadszedł czas na powrót na Dolny Śląsk.

– Jestem podekscytowana moim powrotem do Wrocławia, bo tak naprawdę tutaj zaczęła się moja przygoda z koszykówką. Wyjazd do dużego miasta w wieku 14 lat był dla mnie przełomowym momentem i pierwszym sprawdzianem w karierze. Od tego czasu traktuję Wrocław jak drugi dom i bardzo się cieszę, że podjęłam wtedy decyzję o wyjeździe. Tak samo cieszę się z tej decyzji teraz. Szczerze to nie spodziewałam się, że minęło już tyle czasu, ale nie zmienia to faktu, że nie mogę się doczekać powrotu i całego sezonu – mówi Pyka.

Sezon 2023/2024 Orlen Basket Ligi Kobiet nie będzie pierwszym, w którym trener Arkadiusz Rusin będzie współpracował ze swoją nową skrzydłową. Do spotkania doszło już kilka lat temu, choć nie w żółto-czerwonych, a w biało-czerwonych barwach.

– Pierwszą styczność z Martyną miałem na kadrze, gdy trener Bartosz Pasternak zaproponował mi sprawdzenie jej podczas zgrupowania reprezentacji i została dodatkowo dowołana. Na pewno Martyna w 2017 i Martyna teraz to zupełnie inna koszykarka. Wciąż potrzebuje ogłady koszykarskiej, decyzyjności i mądrości w defensywie, bo ma do tego wszystkiego predyspozycje. Chce zrobić dużo rzeczy w jednym czasie, a to nie zawsze procentuje – wyjaśnia trener Rusin i dodaje, że ma plan na to, co zrobić, aby Pyka weszła na jeszcze wyższy poziom.

– Wiemy jakie są jej mocne strony w ataku i będziemy starali się to wykorzystać. Nie przyszła do Wrocławia, żeby być graczem na piłce i kreować sytuacje w pick and rollu. Ma się wkomponować w pewne systemy ataku, które też dla niej przygotujemy, żeby wykorzystywać te jej najmocniejsze strony. Backdoory, ścięcia, walka na tablicach i ona się wtedy z dobrej strony pokazuje. Będziemy szukać dla niej tych rozwiązań, bo ona się dobrze czuje właśnie w takiej grze – zdradza szkoleniowiec Ślęzy.

Jakie są te wspomniane mocne strony? O samoocenę pokusiła się Martyna Pyka.

– Mój styl gry to przede wszystkim gra zespołowa i agresywna obrona. Lubię wywierać presję na atakującej przeciwniczce, bronię zawodniczki na kilku różnych pozycjach i wykonuję pracę, która niekoniecznie zawsze jest widoczna, a którą trzeba wykonać. Liczy się dla mnie zespół, zawsze na parkiecie zostawiam wszystko co mam i jeszcze więcej. Dążę do tego, aby być solidna i popełniać jak najmniej błędów, grając jak najczęściej na stałym, wysokim poziomie – opisuje Pyka.

27-latka będzie najstarszą krajową zawodniczką w Ślęzie Wrocław w nadchodzącym sezonie. To oznacza, że powinna dostawać dużo szans na zaprezentowanie swoich talentów w KGHM Ślęza Arenie.

– Martyna ma pełnić rolę podstawowej Polki, ale wszystko przed nią do wywalczenia, bo absolutnie nie zamykam drogi do pierwszej piątki Karolinie Stefańczyk. Niemniej z racji doświadczenia nabytego w Bydgoszczy czy w lidze rumuńskiej to Martyna ma nieznaczną przewagę na starcie – przyznał trener Rusin.

– Rozmowy z trenerem Rusinem przebiegały dość sprawnie. Przedstawił mi koncepcję zespołu na najbliższy sezon i moją rolę w nim. Na pewno chce wykorzystać moją grę bez piłki i fizyczność, ale zwrócił też uwagę na mój rzut z dystansu, nad którym ciągle pracuję. Mam nadzieję, że praca w sezonie pod okiem trenera Rusina pozwoli mi być jeszcze lepszą zawodniczką na wielu płaszczyznach – kończy Martyna Pyka.

Reprezentantka Polski to dziewiąta zawodniczka w kadrze Ślęzy Wrocław na sezon 2023/2024. Oprócz Pyki ważne kontrakty z klubem mają: Angel Baker (USA), Wanesa Furman, Alexa Held (USA), Natalia Kurach, Martyna Kurkowiak, Aleksandra Mielnicka, Karolina Stefańczyk i Digna Strautmane (Łotwa).

Martyna Pyka
ur.
12 listopada 1995 w Kłodzku
wzrost: 
177 cm
pozycja: 
skrzydłowa
przebieg kariery:
2012-2014: SMS PZKosz Łomianki
2013: WKK Wrocław
2014: Ślęza MOS WKK Wrocław
2014/2015: Basket Gdynia
2014-2019: Politechnika Gdańska
2019/2020: Enea AZS Poznań
2020/2021: Politechnika Gdańska
2021/2022: SKK Polonia Warszawa
2022/2023: Polskie Przetwory Basket 25 Bydgoszcz
2023: FCC Baschet UAV Arad (Rumunia)
2023-obecnie: Ślęza Wrocław