Spojrzenie w liczby: Sunreef Yachts Politechnika Gdańska

W meczu 15. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Sunreef Yachts Politechnikę Gdańską 66:64. Prezentujemy 10 statystyk, które rozszerzą obraz tego zaciętego spotkania. 

1 – w koszykówce coraz bardziej odchodzi się od rzutów z półdystansu, które nie są tak efektywnym środkiem zdobywania punktów jak wejścia pod kosz czy próby zza linii 6.75 metra. W całym meczu z Politechniką Gdańską wrocławianki oddały zaledwie trzy rzuty z półdystansu, a trafiły tylko jeden taki rzut. Zespół znad morza częściej sięgał po tę broń, wykorzystując cztery z dziewięciu prób.

2 – w trzeciej kwarcie sobotniego spotkania koszykarki Ślęzy chciały szybko odrobić czteropunktową stratę i wyjść na prowadzenie, ale przeszkodziła im w tym bardzo słaba skuteczność. Żółto-czerwone spudłowały 13 z 15 prób, trafiając z gry tylko dwa razy. Pozostałe cztery punkty dołożyły z linii rzutów osobistych. Na szczęście, o czym piszemy bezpośrednio poniżej, rywalki nie wykorzystały tej niemocy ofensywnej.

11 – dwie minuty i 40 sekund od trafienia Martyny Koc, po którym Sunreef Yachts Politechnika objęła prowadzenie 54:43 (najwyższe w meczu) były okresem, o którym obie drużyny chciałyby zapomnieć. 11 kolejnych posiadań zakończyło się niecelnym rzutem bądź stratą. Nie pomogło nawet pięć zbiórek ofensywnych. Dopiero faul Maegan Conwright na Taisii Udodenko i dwa celne rzuty osobiste Ukrainki przełamały złą passę w ataku.

14 – na pomeczowej konferencji Arkadiusz Rusin powiedział, że zespół z Gdańska „skakał nam po głowach”. Statystyki odzwierciedlają ten komentarz szkoleniowca 1KS-u. Aż 14 ofensywnych zbiórek beniaminka Energa Basket Ligi Kobiet to najwięcej, na ile wrocławianki pozwoliły przeciwniczkom w tym sezonie. Podopieczne Rafała Knapa dobrze radziły sobie z zamianą tych „desek” na punkty, zdobywając dziesięć oczek z ponowień. W przypadkach, kiedy w trwających obecnie Ślęza pozwalała rywalkom na ponad 10 zbiórek ofensywnych (taka sytuacja miała miejsce trzykrotnie) do tej pory się to nie zdarzyło.

15 – Lea Miletić po raz pierwszy w tym sezonie przekroczyła granicę 20 minut, w sobotnim spotkaniu spędzając ich na parkiecie 27. Chorwacka skrzydłowa odpłaciła się za zaufanie trenera jednym z najlepszych występów w barwach Ślęzy. Miletić była blisko pierwszego double-double jako zawodniczka 1KS-u, kończąc mecz z dziewięcioma punktami i ośmioma zbiórkami. Dołożyła do tego dwa przechwyty i jeden blok, co złożyło się na EVAL w wysokości 15. Lea lepiej zaprezentowała się tylko przeciwko Ostrovii, wtedy notując EVAL 17.

32 – obrona Ślęzy nie stała na wysokim poziomie, z wyłączeniem jednego aspektu. Wrocławianki potrafiły wymuszać złe rzuty Politechniki z dystansu. Gdańszczanki oddały 19 rzutów z dystansu, ale na punkty zamieniły tylko dwa (skuteczność 10,5%), a do tego oba trafiły w pierwszej kwarcie. Oznacza to, że przez 32 minuty zespół gości nie był w stanie trafić za trzy.

33,3 – skutecznością nie grzeszyły także gospodynie. Zawodniczki Arkadiusza Rusina zakończyły mecz z 33,3% celnych rzutów, gorzej prezentując się jedynie w starciu z CCC Polkowice.

42,9 – jedną z głównych przyczyn problemów żółto-czerwonych ze znalezieniem właściwego rytmu w ofensywie oraz trafianiem do kosza był brak dzielenia się piłką. Wrocławianki zaliczyły dziewięć asyst przy 21 rzutach, co przekłada się na 42,9% asystowanych rzutów. To najgorszy wynik w sezonie. Do tej pory koszykarki Ślęzy kończyły co najmniej 50% rzutów po ostatnim podaniu.

55,6 – w pierwszej kwarcie gospodynie pięciokrotnie trafiły za trzy. Dwa razy zrobiła to Marissa Kastanek, dla której mocny początek przełożył się na resztę spotkania. Drugi raz w tym sezonie rzucająca Ślęzy pięć razy skutecznie przymierzyła z dystansu. 55,6% udanych prób to trzeci najlepszy wynik kapitan 1KS-u w tym sezonie i najlepszy od… pierwszego meczu z Politechniką. Teraz przed Marissą zadanie utrzymania tego dobrego celownika. skuteczność Marissy Kastanek z dystansu,

65 – drugi raz w tym sezonie zdarzyło się tak, że pomimo wyższego indeksu EVAL rywal Ślęzy schodził z parkietu pokonany. W październiku Pszczółka Lublin miała EVAL 85, ale przegrała 80:78. W sobotę koszykarki z Gdańska miały EVAL 65, lecz to wrocławianki mogły cieszyć się z wygranej.

„Bez zmian w obronie w play-offach nie mamy czego szukać”

Zapraszamy do zapoznania się z pełnym zapisem konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – Sunreef Yachts Politechnika Gdańska, w którym wrocławianki zwyciężyły 66:64.

Rafał Knap: Gratuluję zwycięstwa drużynie Ślęzy Wrocław. Uważam, że dziś byliśmy godnym przeciwnikiem i żal mi bardzo straconej szansy na wygranie tego spotkania. Był to może ten dzień, w którym mogliśmy wykorzystać osłabienie kadrowe przeciwniczek. Jako drużyna na pewno idziemy do przodu. Pierwszy mecz przegraliśmy 32 punktami, dziś tylko dwoma. Niestety porażka jest porażkę i zamiast dwóch punktów, po raz kolejny mamy jeden. Najbardziej będzie bolała mnie sytuacja, w której nawiązujemy walkę z tak renomowanym przeciwnikiem, a potem prezentujemy się słabo ze słabszymi kadrowo zespołami. Wiadomo, że trzeba będzie wyciągnąć wnioski i naprawić kilka rzeczy, ale wierzę, że pomimo tej porażki, wleje ona nadzieję i wiarę w serca moich zawodniczek, ponieważ dziś na pewno wstydu Politechnice Gdańskiej nie przywiozły. Jednak tak, jak mówię, stracona szansa.

Monika Naczk: Również gratuluję Ślęzie wygranego meczu. Uważam, że dziś przez trzy kwarty byłyśmy lepszym zespołem i powinnyśmy to zwycięstwo dociągnąć do końca. W czwartej kwarcie nasza gra się posypała, byłyśmy zupełnie innym zespołem, niż do tego momentu. Na pewno to przeanalizujemy, żeby takie sytuacje się nam nie przytrafiały. Osobiście dziękuję kibicom za miłe przyjęcie i mam nadzieję, że się zobaczymy. Życzę powodzenia w następnych meczach.

Arkadiusz Rusin: Dziękuję za gratulacje, dużo prawdy jest w tym, co powiedzieli trener Knap i Monika. Politechnika walczyła, grała na naszym tle bardzo dobre zawody. Naprawdę nie wiem, po co robimy wideo, po co pokazujemy mocne strony przeciwnika, skoro zawodniczki wychodzą na boisko i zupełnie tego nie realizują. Kolejny raz po dobrym ofensywnym początku, kiedy prowadziliśmy 21-14 przestaliśmy przemyślanie grać w ataku, tylko zaczął się festiwal popisów indywidualnych. Nasza obrona przez trzy kwarty była skandaliczna, przez to że nie potrafimy zatrzymać 1 na 1 i przez to, że 18 razy skaczą nam po głowach. Nie wiem, ile razy pokazywaliśmy to na wideo, szczególnie ta, która najlepiej to robi, Martyna Pyka, w tym meczu też to robiła. Zawodniczki na boisku nie są w stanie się skupić, stać je tylko na to, żeby skupić się na założeniach ofensywnych, żeby oddać swoje rzuty. Jeżeli nie zmienimy tego, jak gramy w obronie, w play-offach nie mamy czego szukać.

Marissa Kastanek: Politechnika zagrała dzisiaj znakomicie. Co do naszej gry, to jeżeli dalej nie będziemy w stanie ustabilizować swojej dyspozycji na przestrzeni 40 minut i będzie to mieszanka dobrych i złych momentów oraz braku zaangażowania, to spełnią się słowa trenera i w play-offach będziemy miały kłopoty. Musimy znaleźć rozwiązanie, słuchać trenera, a na parkiecie stanowić jedność. Wiemy co robić, ale nie potrafimy przełożyć tego na parkiet. Musimy jak najszybciej to zrobić. Życzę Politechnice wszystkiego dobrego przez resztę sezonu, ponieważ to bardzo dobra drużyna, która gra z wielkim zaangażowaniem.

Ślęza Wrocław wyrywa zwycięstwo w końcówce spotkania

Mecz 15. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet pomiędzy Ślęzą Wrocław a Sunreef Yachts Politechniką Gdańską był niezwykle zaciętym widowiskiem, w którym ostatecznie przeważyły gospodynie, wygrywając 66:64. To 10. wygrana Ślęzy w tym sezonie.

Początkowe momenty spotkania wskazywały na otwarte starcie, w którym obie strony są w stanie regularnie konstruować akcje przynoszące im punkty. Pierwsze cztery posiadania zakończyły się poprawieniem dorobku punktowego jednej z drużyn, a z tej krótkiej wymiany ciosów lepiej wyszła Ślęza, ponieważ Cierra Burdick trafiła za trzy punkty na 5:4. W kolejnych minutach koszykarki obu zespołów nie były już perfekcyjne, ale nadal utrzymywały wysokie tempo strzeleckie.

Wrocławianki w pierwszej kwarcie co i rusz trafiały z dystansu, a przez większą część tego festiwalu celnych trójek Politechnika Gdańska była w stanie dotrzymywać kroku wyżej notowanym rywalkom. Dopiero po dwóch celnych próbach za trzy punkty Marissy Kastanek i udanym layupie Sydney Colson gospodynie wypracowały sobie siedem punktów przewagi i wyglądało na to, że od tego momentu zaczną budować okazałe prowadzenie. Rafał Knap po drugim trafieniu Kastanek poprosił o czas. Szkoleniowiec Sunreef Yachts Politechniki nie pozwolił, aby wynik wymknął się spod kontroli, a jego zawodniczki po timeoucie bezbłędnie przeprowadziły akcję zakończoną celnym rzutem za trzy Sylwii Bujniak.

Ślęza nie była w stanie odpowiedzieć na punkty rywalek, choć miała na to cztery szanse. Zamiast tego Bujniak trafiła z dystansu po raz drugi i drużyna gości zbliżyła się na jeden punkt. W następnym posiadaniu ofensywnym gdańszczanki za sprawą Anniki Holopainen objęły prowadzenie, a przed końcem kwarty podwyższyła je jeszcze Tiffany Wright Clarke. Seria 10 punktów bez odpowiedzi w wykonaniu koszykarek znad morza sprawiła, że siedmiopunktowe prowadzenie Ślęzy zmieniło się w trzypunktową przewagę przyjezdnych.

Druga kwarta zaczęła się od szybkiego zminimalizowania straty przez gospodynie, ale nie potrafiły one utrzymać rytmu wypracowanego w pierwszych dwóch akcjach tej części spotkania. Zawodniczki Politechniki również miały problemy w ataku – aż 2 minuty i 40 sekund przyszło czekać kibicom zebranym w hali wrocławskiej AWF na kolejne punkty. Ku ich niezadowoleniu, były to oczka zdobyte przez zespół z Gdańska, a konkretnie Monikę Naczk i Martynę Koc. Te cztery punkty były efektem niesportowego przewinienia Cierry Burdick, która faulowała byłą rozgrywającą Ślęzy, a obecnie koszykarkę beniaminka Energa Basket Ligi Kobiet.

Na cztery minuty przed przerwą za trzy trafiła Marissa Kastanek, przełamując trwającą aż pięć minut niemoc ofensywną wrocławskiej drużyny. Ostatnie chwile pierwszej połowy należały do Sydney Colson, która wykorzystała swoje umiejętności wchodzenia pod kosz i celnymi osobistymi oraz layupem zmniejszała stratę Ślęzy. Po trafionym rzucie wolnym Lei Miletić gospodynie przegrywały dwoma punktami, ale ostatnie słowo w tej części meczu należało do Maegan Conwright, która tuż przed upływem czasu nie pomyliła się spod kosza.

Po wznowieniu gry toczyła się zacięta walka. Żółto-czerwone jak najszybciej chciały odzyskać prowadzenie, zaś Akademiczki planowały je powiększyć. Mocniejsze w tym fragmencie były podopieczne Rafała Knapa, które po rzucie Tiffany Wright Clarke prowadziły siedmioma punktami. Amerykańska podkoszowa Politechniki chwilę później dołożyła kolejne dwa punkty, a następnie swoją cegiełkę dodała także Martyna Koc i we Wrocławiu coraz mocniej pachniało sensacją. Beniaminek prowadził 11 oczkami, a koszykarki Ślęzy nie były w stanie regularnie zdobywać punktów oraz powstrzymywać rywalek w obronie.

Szczęściem w nieszczęściu w końcówce trzeciej kwarty było to, iż pomimo zdobytych zaledwie dwóch oczek, Politechnika nie dołożyła ani jednego. W tym fragmencie gry kibice obejrzeli 11 niecelnych rzutów i kilka strat, co nie napawało ich optymizmem przed decydującą częścią spotkania. Gospodynie musiały błyskawicznie wejść na poziom z połowy pierwszej kwarty, aby mieć szansę na zwycięstwo.

Nadzieję w sercach wrocławskich fanów rozbudziła piąty celny trzypunktowy rzut Marissy Kastanek, po którym Ślęza zmniejszyła straty do sześciu punktów. Minutę później po raz kolejny udanie pod kosz weszła Sydney Colson, a w następnym posiadaniu 1KS-u dwa punkty rzutem z półdystansu zdobyła Lea Miletić. Z każdą kolejną akcją rosły szansę gospodyń na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Koszykarki z Gdańska punktowały sporadycznie, częściej popełniając błędy bądź oddając nieprzygotowane rzuty.

Przełomowym momentem spotkania okazał się przechwyt Eliny Dikeoulakou. Łotyszka zabrała piłkę Conwright i miała przed sobą autostradę do kosza. Przed oddaniem rywalkom łatwych punktów próbowała się bronić rzucająca Politechniki, ale zrobiła to w sposób nieprzepisowy, a dodatkowo uznany przez sędziów za niesportowy. Dikeoulakou wykorzystała oba rzuty osobiste, a chwilę potem Cierra Burdick trafiła za dwa i Ślęza prowadziła pierwszy raz od pierwszej kwarty.

Zawodniczki z Gdańska wyczuły, że niezwykle cenne zwycięstwo wymyka im się z rąk i stać je było jeszcze na jeden zryw, po którym wynik brzmiał 62:61 dla Sunreef Yachts Politechniki. Wtedy do akcji wkroczyła Cierra Burdick. Amerykańska skrzydłowa Ślęzy przez dłuższą chwilę w czwartej kwarcie zmagała się z urazem, którego doznała po udanym bloku, ale musiała wrócić do gry na decydujące momenty i nie zawiodła. Najpierw wykorzystała jeden z dwóch osobistych na remis, a następnie trafiła niezwykle ważny rzut za trzy punkty na 65:62.

Szansę na rozstrzygnięcie meczu miała Marissa Kastanek, ale nie wykorzystała straty Tiffany Clarke, pudłując rzut z półdystansu. Następnie przyszła kolej na atak Politechniki. Niecelny rzut za trzy w wykonaniu Martyny Koc zebrała Monika Naczk, ale Koc straciła piłkę. Kolejna próba zamknięcia spotkania przez Ślęzę również się nie powiodła – tym razem spod kosza pomyliła się Dikeoulakou. Kastanek w następnej akcji sfaulowała Conwright. Ta najpierw nie trafiła layupu, ale po zbiórce w ataku i timeoucie trafiła na 64:65.

Gdańszczanki musiały faulować, aby dać sobie szansę przynajmniej na doprowadzenie do dogrywki. Na linii rzutów osobistych stanęła Dikeoulakou, która wykorzystała jeden z dwóch rzutów wolnych. Piłka była w rękach koszykarek z Gdańska, które miały 10 sekund na ostatnią akcję. Niestety dla nich Martyna Koc podała prosto w ręce Cierry Burdick, a Ślęza już nie dała sobie odebrać piłki i zwycięstwo gospodyń stało się faktem. Decydująca kwarta, udana zarówno w ofensywie, jak i w defensywie, zmazała słabe wrażenie pozostawione przez Ślęzę w pierwszych trzech odsłonach.

Ślęza Wrocław – Sunreef Yachts Politechnika Gdańska (21:24, 16:17, 8:13, 21:10).
Ślęza: Kastanek 17, Burdick 15, Colson 14, Miletić 9, Dikeoulakou 5, Udodenko 3, Szybała 3, Marciniak 0, Dobrowolska 0, Palenikova DNP.
Politechnika: Clarke 16, Conwright 16, Koc 10, Pyka 8, Bujniak 6, Holopainen 4, Szymańska 2, Naczk 2, Ostrowska i Duszkiewicz DNP.

Ślęza Wrocław wraca po gry po krótkiej przerwie

W sobotę, 26 stycznia o godz. 17 koszykarki Ślęzy Wrocław rozegrają mecz 15. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską. Minione dwa tygodnie były dla wrocławianek okresem ciężkiej pracy. 

Ponieważ podopieczne Arkadiusza Rusina nie zakwalifikowały się do turnieju finałowego Pucharu Polski Kobiet, po meczu z Eneą AZS-em Poznań miały niecałe dwa tygodnie na przygotowanie się do starcia z beniaminkiem EBLK – Sunreef Yachts Politechniką Gdańską. Ten okres był poświęcony intensywnej pracy, która ma przynieść efekty w końcowej części sezonu. Niestety, założenia szkoleniowca 1KS-u były trudne do zrealizowania ze względu na kwestie kadrowe.

– Przez absencje nie mieliśmy możliwości w treningu grać 5 na 5. W poniedziałek zagraliśmy sparing z Ostrovią i to była jedyna okazja, żeby wrócić w pełni do naszych schematów. W związku z tym pracowaliśmy głównie nad detalami i bazą motoryczną, bo to ostatni moment, żeby to zrobić – tłumaczył Rusin.

– Miałyśmy dużo czasu, żeby popracować nad rzeczami, które nie do końca nam wychodzą, które według trenera należy poprawić. W tym tygodniu skupiałyśmy się głównie na obronie, bo nadal nie wygląda ona tak, jakbyśmy chciały – dodała Karina Szybała, skrzydłowa Ślęzy.

Wspomniany przez Arkadiusza Rusina sparing z Ostrovią oraz dłuższa przerwa od ligowych spotkań to doskonały czas, żeby w zespół wkomponowała się lepiej Elina Dikeoulakou. Rozgrywająca Ślęzy przed dwoma tygodniami ponownie zadebiutowała w żółto-czerwonych barwach, kończąc spotkanie z Eneą AZS-em Poznań z 11 punktami zdobytymi w 16 minut. Teraz, gdy lepiej wdrożyła się w założenia trenera 1KS-u w tym sezonie, może otrzymać więcej czasu na parkiecie. Rusin zaznaczał jednak, że nie zmieniał zbyt bardzo schematu gry pod swoją nową-starą zawodniczkę.

– Przez to, że brakowało nam zawodniczek nie jest tak łatwo wprowadzać kolejne zagrywki, bo potrzeba czasu żeby pograć razem. Mamy dwa-trzy nowe schematy, ale Elina dobrze rozumie nasz system ze względu na to, że grała z nami w zeszłym roku. Wiemy, jakie są jej mocne strony i staramy się je wykorzystywać – podkreślał trener Ślęzy Wrocław.

Zespół Sunreef Yachts Politechniki Gdańskiej w ostatnich tygodniach starał się nawiązywać walkę z potentatami Energa Basket Ligi Kobiet i choć ostatecznie musiał uznawać ich wyższość, to ze spotkania na spotkanie koszykarki znad morza budują swoją pewność siebie. Podobnie jak Ślęza, także i gdańszczanki minione dwa tygodnie poświęciły na wymagające ćwiczenia i pracę fizyczną. Dopiero w ostatnich dniach rozpoczęły się właściwe przygotowania do sobotniego spotkania. Czy dzięki temu poradzą sobie z ich problemem, wskazanym przez Arkadiusza Rusina?

– To jest zespół, który przede wszystkim w Gdańsku bił się mocno z wyżej notowanymi rywalkami, ale są w stanie walczyć przez 2-3 kwarty. Brakuje im na tyle wyrównanej kadry, żeby sprostać wyzwaniu przez 40 minut. Na pewno ciekawie prezentuje się Maegan Conwright i tę dziewczynę trzeba zatrzymać. Dołączyła pod kosz zawodniczka z USA, może nie ma świetnych warunków fizycznych, ale stara się radzić jak najlepiej. W kratkę gra Holopainen, ale trzeba uważać na jej mocne strony. Stabilizację formy po urlopie macierzyńskim ma Martyna Koc, a my postaramy się zadbać o to, żeby uważać na każdą zawodniczkę, która może nam zagrozić – zapewniał trener Ślęzy.

Jedną z takich zawodniczek może być Monika Naczk, była koszykarka 1KS-u, która wraca do Wrocławia kilka tygodni po zmianie barw klubowych. Koszykówka widziała już wiele przypadków spotkań, w których ex-zawodniczka spisuje się dobrze w bezpośrednim starciu ze swoim byłym zespołem. Rozgrywająca Sunreef Yachts Politechniki cieszy się z powrotu do stolicy Dolnego Śląska, nawet jeżeli jest to powrót tylko na jeden mecz.

– Cieszę się, że wracam do Wrocławia, poznałam tam wielu fajnych, dobrych ludzi. Cieszę się, że będę miała przyjemność zagrać przed wrocławską publicznością, bo to zawsze jest miłe. Jestem zadowolona, że zobaczę dziewczyny z drużyny, więc generalnie bardzo pozytywnie odbieram nadchodzący mecz – powiedziała była koszykarka Ślęzy.

Początek meczu 15. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet pomiędzy Ślęzą Wrocław, a Sunreef Yachts Politechniką Gdańską w sobotę o godz. 17. Bilety w cenie 10 i 18 zł można zakupić za pośrednictwem portalu biletin.pl, a w dniu meczu w kasie hali AWF od godz. 16.

Pięć pytań do…. Moniki Naczk

W meczu 15. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław zmierzy się z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską. Przed tym spotkaniem porozmawialiśmy z byłą zawodniczką Ślęzy, a obecnie rozgrywającą zespołu z Gdańska – Moniką Naczk.

Jak się czujesz przed powrotem do Wrocławia?
Cieszę się, że wracam do Wrocławia, poznałam tam wielu fajnych, dobrych ludzi. Cieszę się, że będę miała przyjemność zagrać przed wrocławską publicznością, bo to zawsze jest miłe. Jestem zadowolona, że zobaczę dziewczyny z drużyny, więc generalnie bardzo pozytywnie odbieram nadchodzący mecz.

Tak szybkie stanięcie naprzeciwko Twoich byłych koleżanek to rzadko spotykane uczucie. Jak osobiście podchodzisz do tego meczu z koszykarskiego punktu widzenia? Pomagałaś trenerowi Knapowi rozpracować zespół Ślęzy?
Na pewno wiem, jak dziewczyny grają. Trenowałyśmy razem bardzo dużo, więc wiem, czego mogę się po nich spodziewać. Gdy wychodzi się na parkiet, to każdy zapomina o jakichkolwiek sentymentach i po prostu gra się jak z każdym innym przeciwnikiem. Trenerowi nie trzeba pomagać, tyle było już spotkań w lidze, że tak naprawdę już wszyscy się dobrze znają i wiedzą, na co kogo stać. Nie ma specjalnych niespodzianek.

Przerwa w rozgrywkach pomogła Ci w lepszym odnalezieniu się w zespole Politechniki Gdańskiej?
Na pewno, z każdym treningiem i meczem czuję się coraz lepiej i na pewno będę się czuła jeszcze lepiej. Większość dziewczyn znałam wcześniej, więc aklimatyzacja przebiega dość szybko. W przerwie przygotowywałyśmy się fizycznie do reszty sezonu, bo można było mocniej popracować, mieliśmy więcej czasu wolnego. Teraz bezpośrednio przed meczem szykowałyśmy się pod spotkanie.

Jak według Ciebie musicie zagrać, żeby sprawić niespodziankę i pokonać Ślęzę?
Musimy zatrzymać szybki atak Ślęzy, nie przegrywać pojedynków 1 na 1 i trafiać rzuty. U nas nie ma zawodniczki, która sama wzięłaby na siebie ciężar meczu. Jesteśmy dość młodym zespołem, każda z nas musi dać coś od siebie i razem musimy walczyć przez całe 40 minut.

Czy po meczu znajdziesz kilka chwil dla kibiców, którym zapadłaś w pamięci przez te kilka miesięcy?
Zawsze mam czas dla kibiców, tym bardziej, że są bardzo pozytywnie nastawieni, angażują się w życie klubu, więc na pewno jeżeli tylko ktoś będzie miał ochotę, to poświęcę mu chwilę!