Poprzeczka idzie w górę – Ślęza zagra z Arką Gdynia

W niedzielę, 26 listopada o godzinie 16:00 koszykarki Ślęzy Wrocław zagrają w wyjazdowym spotkaniu z VBW Arką Gdynia. Gospodynie aspirują do medali mistrzostw Polski i z pewnością będą sporym wyzwaniem dla zespołu z Wrocławia.

Gdynianki po sześciu seriach gier legitymują się bilansem czterech wygranych i dwóch porażek. Podopieczne Philipa Mestdagha zwycięsko wyszły z konfrontacji z Eneą AZS-em Poznań, SKK Polonią Warszawa, MB Zagłębiem Sosnowiec i Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Zwłaszcza zeszłotygodniowy triumf nad mistrzyniami Polski mógł imponować, bo Arka na własnym parkiecie nie zostawiła lubliniankom żadnych złudzeń co do tego, która drużyna zasługiwała na zwycięstwo. Koszykarki znad morza przeważały w każdym aspekcie gry i bez najmniejszych problemów pokonały ekipę prowadzoną przez Krzysztofa Szewczyka 80:59. Jeżeli chodzi o porażki, to gdynianki zeszły z parkietu pokonane w starciach z Energą Toruń i PSI Eneą Gorzów Wielkopolski. Były to jednak nieznaczne przegrane, które innego dnia mogły zakończyć się wygraną Arki.

Zespół z Gdyni występuje również w rozgrywkach EuroCup Women, gdzie wciąż wszystko może się wydarzyć. Przed ostatnią kolejką Arka jest na miejscu premiowanym awansem do kolejnej fazy, ale w decydującej serii gier gdynianki mierzą się z tureckim Emlak Konut. Turczynki będą chciały odrobić z nawiązką czteropunktową stratę z pierwszego meczu i zastąpić niedzielne rywalki Ślęzy na jednym z dwóch pierwszych miejsc grupy L. To spotkanie już w środę w Gdyni, więc trener Mestdagh będzie musiał rozsądnie dysponować siłami swoich podopiecznych, żeby być górą w obu najbliższych konfrontacjach. Arka zaprzepaściła szansę na spokojną ostatnią serię gier, niespodziewanie przegrywając w czwartek na wyjeździe ze szwajcarskim Elfic Fribourg. Gospodynie tego starcia trafiły aż 18 z 27 trójek i za sprawą tego bombardowania z dystansu sięgnęły po ważne zwycięstwo, które pozostawia je w grze o awans.

Siłą gdynianek jest szeroki i zarazem utalentowany skład. Sprowadzenie Rennii Davis i Mikayli Cowling okazało się być trafionym posunięciem, gdyż obie Amerykanki są liderkami zespołu i nadają ton poczynaniom ofensywnym Arki. W Gdyni z pewnością odetchnęli z ulgą po tym, jak Cowling szybciej niż przewidywano wróciła do zdrowia po brutalnym i skandalicznym pobiciu. 27-letnia skrzydłowa trafia spektakularne 62.8 proc. rzutów z gry i choć to próbka zaledwie trzech meczów, to z pewnością koszykarki Ślęzy będą musiały mocno pracować na to, aby zatrzymać absolwentkę uczelni California. Pod nieobecność swojej rodaczki większą odpowiedzialność za zdobywanie punktów wzięła na siebie Davis i nie zawiodła, zdobywając w trzech konfrontacjach kolejno 23, 14 i 19 punktów. To podniosło jej średnią do poziomu 13.8 oczka, do czego dokłada 6.8 zbiórki. Zagraniczny kontyngent uzupełniają nowe-stare zawodniczki VBW Arki, czyli Barbora Wrzesinski oraz Laura Miskiniene. Słowaczka i Litwinka nie straciły niczego ze swojej doskonałej formy, którą imponowały przez lata w Ekstraklasie. Wrzesinski osiąga średnie w wysokości 11 punktów oraz 6.3 asysty, zaś Miskniene to gwarancja gry w okolicach double-double – ma już trzy takie spotkania.

Polska rotacja to przede wszystkim bardzo dobra znajoma całej Ślęzy Wrocław czyli Marissa Kastanek, która z pewnością tradycyjnie będzie sporym problemem dla defensywy żółto-czerwonych. Warto też zwrócić uwagę na Kamilę Borkowską. Środkowa, która imponuje warunkami fizycznymi, jest w stanie zagrać dobre zawody, ale na początku tego sezonu ma kłopoty ze skutecznością rzutów – trafia zaledwie 38 proc. prób przy 63.2 proc. w minionym sezonie. Swoją cegiełkę do wyniku zawsze dokłada Bożena Puter, inna była koszykarka Ślęzy. Wicemistrzyni świata w koszykówce 3×3 do maksimum wykorzystuje otrzymane od trenera Mestdagha minuty.

Za nami już ponad 1,5 miesiąca ligowej rywalizacji, dlatego też okres przygotowawczy należy traktować w kategoriach ciekawostek. Niemniej warto wspomnieć o zwycięstwie, jakie Ślęza odniosła nad Arką pod koniec września. Żółto-czerwone wygrały wówczas 79:61 i cały zespół przyczynił się do tego wyniku. I taki sam wkład koszykarek Ślęzy będzie potrzebny, jeśli wrocławianki mają w niedzielę wieczorem wyjechać znad morza z piątą wygraną w sezonie.

– Gdynię uważam, za zespół z potencjałem nawet na walkę w finale tych rozgrywek. To już jest inna półka, to tak naprawdę wszystkie zawodniczki z naszego zespołu muszą zafunkcjonować w meczu, jeżeli chcemy myśleć o nawiązaniu walki i o pozytywnym zakończeniu takich meczów – podkreśla trener Arkadiusz Rusin i dodaje, że przed jego drużyną okres trudnych wyzwań. – Zdajemy sprawę, że następnych dwóch rywali, jakich mamy, to są już zespoły, które występują w europejskich pucharach. To są już przeciwnicy z wysokiej półki dla nas – mówi szkoleniowiec Ślęzy.

Kolektyw i zaangażowanie przez 40 minut – to klucze do piątego triumfu z rzędu, ale i do zaliczenia najtrudniejszego w ostatnim czasie sprawdzianu. Gra Ślęzy wciąż nie wygląda tak, jakby życzył sobie tego trener Rusin, który nieustannie szuka sposobów na dalszą poprawę dyspozycji swoich podopiecznych. W poprzednich czterech wygranych nie brakowało mankamentów w postawie żółto-czerwonych, co tylko motywuje je do lepszej postawy, zarówno na treningach, jak i w trakcie spotkań Orlen Basket Ligi Kobiet.

– Te cztery mecze na pewno nam dużo pokazały, dużo nas nauczyły. Staramy się po każdym meczu wyciągnąć wnioski. Mieliśmy analizę wideo, trener pokazuje nam nasze błędy, przede wszystkim w obronie. I myślę, że defensywa to klucz do następnego spotkania, jakim jest mecz z Arką Gdynia. Na pewno musimy postawić dobre warunki w obronie. Jeśli zrealizujemy nasze założenia, to powinien być to bardzo ciekawy i zacięty mecz. Na pewno oddamy całe serce na parkiecie – to możemy zagwarantować – deklaruje Karolina Stefańczyk.

Początek meczu VBW Arka Gdynia – Ślęza Wrocław w niedzielę o godzinie 16:00 w hali Gdyńskiego Centrum Sportu. Transmisja z tego spotkania będzie dostępna na platformie emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza wygrywa w Toruniu po zaciętej batalii

Koszykarki Ślęzy Wrocław wytrzymały wojnę nerwów w Toruniu, pokonując miejscową Energę Polski Cukier 94:71. Wysokie zwycięstwo nie oddaje jednak w żadnym wypadku przebiegu meczu.

Wrocławianki zaczęły to starcie bardzo dobrze, zdobywając szybkie pięć punktów. Jednak wraz z upływem czasu, inicjatywę przejęły gospodynie, które opierały swoją grę na dwóch wysokich zawodniczkach. La Mama Kapinga Maweja i Asia Strong zdobyły 13 pierwszych punktów dla swojej drużyny, wyprowadzając Energę na prowadzenie 13:6. Przy tym wyniku trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas i naprowadzić swoje podopieczne na właściwe tory.

Zespół ze stolicy Dolnego Śląska zareagował pozytywnie na żywiołowe wskazówki przekazane w trakcie time-outu i zaczął systematycznie odrabiać straty. Sygnał do tego dała Digna Strautmane, trafiając z dystansu po asyście Alexy Held. Chwilę później Held zamieniła na punkty oba rzuty osobiste na 15:11 dla Energi. Amerykanka była odpowiedzialna także za kolejne sześć oczek Ślęzy, najpierw asystując przy akcji Martyny Pyki, a następnie osobiście zdobywając cztery punkty, doprowadzając do remisu. Status quo utrzymało się do końca pierwszej odsłony i zapowiadało niezwykle zaciętą resztę meczu.

Drugą kwartę ponownie dobrze zaczęła Ślęza. Akcję 2+1 przeprowadziła Karolina Stefańczyk, a następnie Held trafiła z półdystansu i za trzy, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 30:23. Trener Elmedin Omanić poprosił o przerwę, a tuż po niej zza łuku przymierzyła Keishana Washington. Wrocławianki odrobiły te trzy punkty za sprawą Natalii Kurach i Angel Baker, ale było to tylko chwilowe oddalenie zagrożenia. Koszykarki Energi zabrały się do pracy, szybko zmniejszając straty do trzech oczek. Kolejny punkt urwały chwilę później i choć żółto-czerwone starały się odpierać ataki gospodyń, to w końcu zabrakło im kontry.

W zaledwie minutę ze stanu 38:34 dla Ślęzy zrobiło się 40:38 dla Energi, w czym duży udział miała Angelika Stankiewicz. Kapitan torunianek asystowała przy skutecznym ataku na kosz Asii Strong, a następnie wymusiła faul Karoliny Stefańczyk, po którym dała swojej drużynie prowadzenie. To było jednak chwilowe, bo Alexa Held nie zamierzała schodzić do szatni przy przewadze rywalek. Najpierw zdobyła punkty z szybkiego ataku, a następnie tuż przed syreną ogłaszającą koniec pierwszej połowy trafiła za trzy i Ślęza prowadziła 43:42.

Pierwsza minuta trzeciej kwarty zwiastowała dalszą część bitwy, ale potem nastąpiło niespodziewane trzęsienie ziemi. Sędziowie przyznali przewinienie techniczne Angelice Stankiewicz, które rozwścieczyło trenera Omanicia na tyle, że w przeciągu dwóch minut otrzymał dwa „dachy” i musiał opuścić parkiet. Ślęza zamieniła ten rozwój wydarzeń na jedenastopunktową przewagę, w której ogromny udział miała Held. Rzucająca 1KS-u dwukrotnie w przeciągu minuty trafiła za trzy, a dodatkowo przy drugiej próbie była faulowana przez Maweję i wykorzystała dodatkowy rzut osobisty.

Wydawało się, że Ślęza przejmie inicjatywę i już do końca meczu będzie kontrolować wydarzenia na parkiecie. Nic bardziej mylnego, gdyż decyzje trójki sędziowskiej ożywiły publiczność w hali treningowej Areny Toruń, a to przełożyło się na dodatkową motywację dla miejscowej drużyny. Torunianki wróciły do swojej gry, agresywnie atakując strefę podkoszową. Żółto-czerwone wyglądały na kompletnie nieprzygotowane na ten obrót spraw, co i rusz faulując rywalki bądź przegrywając rywalizację w pomalowanym. W efekcie prowadzenie Ślęzy w niespełna dwie minuty stopniało z 11 punktów do zaledwie jednego oczka.

Do remisu jednak nie doszło, a dbała o to naturalnie Held, która w kluczowych momentach przychodziła na ratunek swojej drużynie. Amerykanka kończyła ważne akcje, na które ciężko pracował cały zespół. Jej licznik po trzech kwartach zatrzymał się na 36 oczkach, co jest najlepszym wynikiem punktowym w historii Ślęzy Wrocław po powrocie do Ekstraklasy w 2014 roku. W utrzymywaniu przewagi nad rywalkami ważna była też trójka Digny Strautmane po asyście Martyny Pyki na 70:65, która dała Ślęzie nieco oddechu.

Gdy udało się wytrzymać ten napór i dotrwać do końca trzeciej kwarty, po wznowieniu gry wrocławianki chciały jak najszybciej rozstrzygnąć to spotkanie w decydującej odsłonie. Ta sztuka udała się za sprawą duetu Angel Baker – Digna Strautmane. Rozgrywająca 1KS-u była odpowiedzialna za osiem kolejnych punktów przyjezdnych, w tym za dwie trójki łotewskiej skrzydłowej. Po dwóch minutach czwartej części gry było 80:67 dla Ślęzy, co definitywnie przesądziło o losach meczu.

Podopieczne Arkadiusza Rusina trzymały jednak wysokie obroty, dalej szukając punktów. Po zbiórce ofensywnej Strautmane za trzy trafiła Kurach, potem spod kosza nie pomyliła się Pyka, a swoje punkty dodała także Baker. Na pięć minut przed końcową syreną było 87:69, a żółto-czerwone na pożegnanie z Toruniem dołożyły jeszcze siedem oczek, stawiając kropkę nad i w jakże udanej czwartej kwarcie.

Można jedynie gdybać, jak potoczyłby się ten mecz gdyby nie dyskwalifikacja trenera Omanicia. Obie drużyny miały swoje momenty i niewykluczone, że losy spotkania pozostawałyby nierozstrzygnięte do samego końca. Jednak sprawy potoczyły się inaczej i wrocławianki wyjechały z Torunia z bardzo ważnym zwycięstwem. Maraton wyjazdowy Ślęzy przenosi się teraz do Gdyni, gdzie w niedzielę 26 listopada żółto-czerwone zagrają z VBW Arką Gdynia.

Energa Polski Cukier Toruń – Ślęza Wrocław 71:94 (22:22, 20:21, 25:29, 4:22).
Energa Polski Cukier: Kapinga Maweja 17, Sobiech 16, Strong 15, Stankiewicz 14, Washington 7, Ossowska 2, Boiko 0, Krupa 0. Trzymkowska, Urban DNP.
Ślęza: Held 36, Baker 20, Kurach 14, Strautmane 14, Pyka 5, Stefańczyk 3, Nunn 2, Mielnicka 0. Kurkowiak, Furman DNP.

„Ważne, że wróciliśmy do mądrego grania”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Energa Polski Cukier Toruń – Ślęza Wrocław, w którym wrocławianki zwyciężyły 94:71.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): Dużo się działo w tym meczu, emocji nie brakowało. Cieszę się ze zwycięstwa, ale brakowało nam konsekwencji w tym, co graliśmy. Od pierwszych minut graliśmy falami. W tym pierwszym momencie, kiedy nie było trener Omanicia zdobyliśmy 11 punktów, a za chwilę wracamy do remisu. To są takie błędy, które nie powinny nam się zdarzać. Brakuje odpowiedzialności i konsekwencji. Powiedziałem dziewczynom, że musimy się skupić – to nie jest tak, że nie ma trenera i zespół przestaje grać. Wtedy jest inna energia, kibice pomogli drużynie i to niesie. Dlatego ważne, że wróciliśmy do mądrego grania. Na pewno gospodynie oddały dużo rzutów osobistych po naszych błędach, trzeba je wyeliminować. Jednak cieszymy się, bo to czwarte wyjazdowe z rzędu zwycięstwo, to jest dla nas duża zaleta. Mamy tydzień do meczu z Gdynią i dziewczyny mają teraz zasłużone półtora dnia odpoczynku, bo przez ostatnie cztery dni emocji mieliśmy w nadmiarze.

Martyna Pyka (kapitan Ślęzy): Myślę, że wynik tego meczu nie oddaje tego, jak trudne było to dla nas spotkanie. Nie brakowało zwrotów akcji, zmian prowadzenia. Na szczęście skoncentrowałyśmy się i wróciłyśmy do gry, utrzymałyśmy tę koncentrację do samego końca, zwłaszcza w kluczowej czwartej kwarcie. Dzięki temu wysoko wygrałyśmy. Gratuluję mojemu zespołowi, że wygrałyśmy, utrzymałyśmy zimną krew mimo tych wszystkich wydarzeń, fauli, przewinień technicznych. Skupiamy się teraz wyłącznie na następnym meczu.

Angelika Stankiewicz (kapitan Energi, p.o. trenera w drugiej połowie): Myślę, że ciężko jest w ogóle powiedzieć o tym meczu. Jestem mega zadowolona z tego, jak wyglądała pierwsza połowa, zwłaszcza z tego, jak zaczęłyśmy mecz. Faktycznie widać, że powoli się rozumiemy. Dziewczyny mają jeszcze trochę czasu, żeby się uczyć – są młode, niektóre po college’ach i niedoświadczone na europejskich parkietach. Jednak widać, że się coraz lepiej rozumiemy. Nasze podkoszowe widzą się coraz lepiej, coraz więcej podają do siebie, co jest nam potrzebne. Tak samo w ostatnich meczach zauważalna była nasza zbiórka, a raczej jej brak. To dzisiaj zadziałało, dziewczyny szły na zbiórkę i zastawiały. Niestety w drugiej połowie widzieliśmy, co się stało. Straciliśmy trenera, a ja jestem tylko zawodniczką i bycie na trzech frontach nie ma w ogóle sensu. Dałyśmy z siebie, co mogłyśmy – zostawiłyśmy serducho na parkiecie i dopóki mogłyśmy, to starałyśmy się wyrwać ten mecz. Grać, zmieniać, czas brać i się rotować – już w końcu zakręciłyśmy się trochę w tym wszystkim. Jestem dumna z postawy mojego zespołu.

Keishana Washington (zawodniczka Energi): Porażka w takim stylu boli. Trzymałyśmy się razem po utracie trenera. W pierwszej połowie grałyśmy dobrze, biegałyśmy do szybkiego ataku, zdobywałyśmy łatwe punkty i starałyśmy się zmęczyć przeciwnika. W trzeciej kwarcie próbowałyśmy robić to samo, ale w ostatniej części przeciwnik wykorzystał nasze słabości. Należy im się uznanie za granie swojej koszykówki i wykorzystywanie przewag.

Wyjazd do Torunia kolejnym trudnym meczem Ślęzy

W niedzielę o godzinie 14:00 koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się na wyjeździe z Energą Polskim Cukrem Toruń. Spotkanie to zapowiada się na równie trudne, co pojedynek z Eneą AZS-em Politechniką Poznań.

Wrocławianki przegrały oba zeszłosezonowe starcia z Energą i to w złym stylu, w obu przypadkach będąc zespołem zdecydowanie gorszym. Drużyna Ślęzy zostawia jednak te nieprzyjemne wspomnienia za sobą, co podkreśla trener Arkadiusz Rusin.

– Jest nowy sezon, nowe rozdanie, będziemy się starać teraz po tym dobrym meczu po przerwie zagrać kolejny w miarę dobry mecz – stwierdził szkoleniowiec 1KS-u. Z kolei Aleksandra Mielnicka podkreśla wagę środowej wygranej w Poznaniu. – Mecz z Poznaniem na pewno dodał nam skrzydeł, w drużynie jest dobra energia i chęć kolejnych zwycięstw, na które będziemy bardzo mocno pracować – powiedziała młoda rozgrywająca, która w stolicy Wielkopolski zdobyła siedem punktów, zebrała cztery piłki i rozdała trzy asysty.

Zespół z Torunia w środku tygodnia postraszył mistrzynie Polski, przegrywając ostatecznie 73:84 z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Ta porażka sprawiła, że torunianki w tym sezonie wciąż wygrały tylko raz, pokonując VBW Arkę Gdynia 81:75. Oprócz przegranej w Lublinie, drużyna prowadzona przez Elmedina Omanicia musiała uznać wyższość Polonii Warszawa, MB Zagłębia Sosnowiec i PSI Enei Gorzów Wielkopolski. Zwłaszcza spotkanie z Gorzowem było nieudane, bo Energa została pokonana aż 49:82. Jednak reakcja zespołu była dobra i do wygranej z mistrzyniami Polski zabrakło naprawdę niewiele. Można tym samym uznać, że problemy z pierwszych czterech kolejek zostały zidentyfikowane i rozwiązane w trakcie przerwy reprezentacyjnej, a „Katarzynki” łapią formę i z pewnością będą chciały dopisać do swojego bilansu drugie zwycięstwo w niedzielnej konfrontacji ze Ślęzą.

Liderką Energi jest Kanadyjka Keishana Washington, która zdobywa 18.2 punktu na mecz na przyzwoitej, niemal 45 proc. skuteczności z gry do czego dokłada 5.4 asysty. Pod koszem swoimi warunkami imponuje reprezentantka DR Konga La Mama Kapinga Maweja. Mierząca aż 194 centymetry środkowa daje swojemu zespołowi 12.4 oczka i 8.4 zbiórki, nie ma także problemu z trafianiem rzutów osobistych, wykorzystując 84 proc. swoich prób. Zagraniczny kontyngent drużyny z Torunia uzupełnia Amerykanka Asia Strong, która legitymuje się średnimi na poziomie 10 punktów i 5.6 zbiórki.

Kwartet torunianek z dwucyfrowymi zdobyczami punktowymi uzupełnia Angelika Stankiewicz, specjalistka od wymuszania przewinień rywalek. „Siwa” jest faulowana niemal siedem razy na mecz, co czyni ją niekwestionowaną liderką nie tylko swojej drużyny, ale i całej Orlen Basket Ligi Kobiet. 28-letnia rzucająca zawsze doskonale radziła sobie przeciwko Ślęzie, w czterech ostatnich spotkaniach zdobywając kolejno 15, 12, 16 i 29 punktów – za każdym razem powyżej średniej na sezon. Z pewnością defensywa 1KS-u będzie musiała zagrać mądrze i odpowiedzialnie, aby nie pozwolić reprezentantce Polski na złapanie wiatru w żagle.

Podopieczne Elmedina Omanicia to bez wątpienia nieprzewidywalny zespół, co zdążyły już pokazać dotychczasowe starcia w ich wykonaniu. Wrocławianki nie mogą sobie pozwolić na wymianę ciosów, taką jak miała miejsce chociażby w meczu Energi z MB Zagłębiem Sosnowiec, zakończonym wynikiem 103:85 dla Zagłębia. Kluczem będzie ciężka praca po obu stronach parkietu, na co będzie uczulał swoje podopieczne trener Arkadiusz Rusin w krótkim czasie, jaki ma do dyspozycji przed niedzielnym starciem.

– Jest mało czasu na przygotowania do tego meczu z Toruniem. Rywalki rozrzucały się z dystansu w meczu z Lublinem – 11 trójek i jest w ich składzie kilka zawodniczek, na które na pewno musimy się przygotować i zwrócić uwagę. Szczególnie na graczy obwodowych, bo od nich tam się wszystko zaczyna. Ale tak jak w meczu z Poznaniem, wszystko i tak jest w naszych rękach i naszych głowach. Najważniejszą kwestią jest to, jak my podejdziemy do tego meczu i jak będziemy realizować założenia – tłumaczy trener Ślęzy. Jakie założenia są dla niego kluczowe? – Zawsze będę trzymał się tego samego: istotna jest nasza postawa w defensywie, trzymanie się przygotowanego planu w tym aspekcie gry i jego realizacja oraz jak najmniej głupot w naszych poczynaniach w ataku, czyli ograniczenie strat – wyjaśnia Rusin.

– Nie mamy zbyt dużo czasu na przygotowania – przyznaje także Mielnicka – więc tym ważniejsze będzie zapamiętanie wszystkich założeń trenera i realizacja postawionych przed nami celów. Na pewno będziemy chciały dalej zamieniać naszą dobrą obronę w punkty z szybkiego ataku, bo to nam wychodzi i pasuje do stylu gry. Kluczem będzie też komunikacja w defensywie, praca jako jeden organizm. Cały zespół musi żyć przez 40 minut, niezależnie od tego, kto jest w danym momencie na parkiecie, a kto jest na ławce – uczula młodzieżowa reprezentantka Polski.

Niedzielne spotkanie to mecz, w którym bardzo trudno przewidzieć z całkowitą pewnością jakikolwiek scenariusz, co dodaje tylko pikanterii tej konfrontacji. Jasne właściwie jest tylko to, że pojedynek Energi ze Ślęzą zapowiada się niezwykle emocjonująco, a kibice powinni być gotowi na liczne zwroty akcji i zaciętą walkę oraz nerwy do samego końca. Początek meczu Energa Polski Cukier Toruń – Ślęza Wrocław w niedzielę o godzinie 14:00. Transmisja z tego spotkania będzie dostępna na platformie emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

 

Ślęza Wrocław rozpoczyna sprzedaż karnetów na sezon 2023/2024

Długo wyczekiwana domowa inauguracja koszykarek Ślęzy Wrocław w sezonie 2023/2024 Orlen Basket Ligi Kobiet zbliża się coraz większymi krokami. Klub rozpoczął sprzedaż całosezonowych karnetów na spotkania żółto-czerwonych w KGHM Ślęza Arenie.

Wrocławianki pierwszy mecz w KGHM Ślęza Arenie zagrają 10 grudnia o godzinie 18:00, a rywalem dwukrotnych mistrzyń Polski będzie PSI Enea Gorzów Wielkopolski. Już teraz można zarezerwować sobie miejsce nie tylko na to historyczne spotkanie, ale i na pozostałe starcia 1KS-u na własnym parkiecie w sezonie 2023/2024. W tym celu klub uruchomił sprzedaż karnetów, które tradycyjnie uprawniają posiadaczy do wejścia na wszystkie mecze sezonu zasadniczego i każde starcie w fazie play-off.

Całosezonowe abonamenty tradycyjnie wiążą się z oszczędnością w porównaniu do zakupu biletów na pojedyncze spotkania – posiadacze karnetów wejdą na dwa mecze sezonu zasadniczego i wszystkie pojedynki w play-offach gratis. Ceny wejściówek nie uległy zmianie i wynoszą 250 zł (normalny) oraz 120 zł (ulgowy). Ulgi przysługują osobom uczącym się, które w momencie zakupu karnetu posiadają ważną legitymację szkolną lub studencką i nie ukończyły 26 lat; oraz emerytom, rencistom i osobom niepełnosprawnym. W sezonie 2023/2024 młodzież w wieku 14 lat i młodsza wchodzi na mecze Ślęzy Wrocław za darmo.

W tym sezonie dystrybucja karnetów odbywa się wyłącznie za pośrednictwem portalu Abilet na specjalnej domenie sleza.abilet.pl, sprzedaż stacjonarna przed pierwszymi meczami w KGHM Ślęza Arenie nie będzie prowadzona.