Historia napisana! Zwycięska domowa inauguracja Ślęzy Wrocław

Nowa era w historii koszykarskiej Ślęzy Wrocław rozpoczęła się wyśmienicie. Dwukrotne mistrzynie Polski w pierwszym meczu w nowej hali pokonały PolskąStrefęInwestycji Eneę AJP Gorzów Wlkp. po świetnym spotkaniu i przy pełnych trybunach.

Pierwsze punkty dla żółto-czerwonych w KGHM Ślęza Arenie zdobyła Alexa Held już w pierwszej akcji meczu. Chwilę później asystowała przy trafieniu Schaquilli Nunn i Ślęza szybko wyszła na prowadzenie 4:0. Minutę później było już 8:2 za sprawą dwóch celnych rzutów z półdystansu kapitan 1KS-u, Martyny Pyki. Gorzowianki szybko otrząsnęły się po mocnym początku rywalek i po akcjach Chloe Bibby oraz Eleny Tsineke odrobiły niemal wszystkie straty. Chwilę wytchnienia gospodyniom dała Natalia Kurach trafiając za trzy, ale wspomniany duet drużyny gości po rzutach osobistych doprowadził do remisu.

W połowie pierwszej kwarty mecz zaczął się od nowa i tym razem to przyjezdne zaczęły dyktować warunki gry. Po punktach byłej koszykarki Ślęzy, Stephanie Jones, zespół z Gorzowa wyszedł na prowadzenie 15:13. Wrocławianki odpowiedziały celnymi osobistymi Pyki i trójką Angel Baker, lecz Jones trafiła dwa razy za jeden, a z dystansu przymierzyła Bibby i znów to podopieczne Dariusza Maciejewskiego miały przewagę. Nie oddały jej do końca tej części gry, choć za sprawą Baker stopniała ona do jednego punktu.

Po wznowieniu gry Schaquilla Nunn zdobyła sześć punktów w dwie minuty, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie 28:25, które urosło o kolejne dwa oczka po trafieniu Held. Amerykanki w barwach Ślęzy dwoiły się i troiły, aby utrzymać wrocławianki na prowadzeniu.

Po drugiej stronie parkietu brylowała Elena Tsineke – reprezentantka Grecji przez długi czas była jedyną zawodniczką PSI Enei, która potrafiła znaleźć drogę do kosza. Potrzebowała jednak wsparcia, bo sama nie była w stanie rywalizować z Nunn i Held, które pod koniec drugiej kwarty mogły liczyć także na Baker. Dopiero na dwie minuty przed przerwą punkty dla drużyny z Gorzowa zdobył ktoś inny niż Tsineke. Po dwa oczka dołożyły Nora Wentzel i Weronika Telenga. To było jednak za mało i do przerwy Ślęza ku radości wrocławskiej publiczności prowadziła 42:34.

Wrocławianki wróciły z szatni z tą samą energią i poszły za ciosem w trzeciej kwarcie. Punkty Baker i Held dały 12 punktów zapasu. Zespół z Gorzowa musiał przynajmniej dotrzymywać tempa i przez chwilę to się udawało. Najpierw niecelny rzut Wentzel dobiła Telenga, a chwilę potem na trzypunktowy rzut Held swoją trójką odpowiedziała Aleksandra Pszczolarska. Jednak po akcji 2+1 amerykańskiej rzucającej Ślęzy zrobiło się 52:39 i trener Dariusz Maciejewski musiał poprosić o czas.

Jego efekt? Trzy punkty Martyny Pyki i 55:39 dla Ślęzy. Na szczęście dla szkoleniowca drużyny gości już kilkanaście sekund później z dystansu nie pomyliła się Pszczolarska, a kilka akcji potem pod kosz przebiła się Tsineke, przez co gospodynie straciły rozpęd. Następne dwie minuty to festiwal błędów, strat i niecelnych rzutów. Bardziej korzystała na tym Ślęza, której taki upływ czasu nie przeszkadzał, przybliżając ją do zwycięstwa. Ostatni fragment trzeciej kwarty to iście bokserska wymiana ciosów, z której nieco lepiej wyszły gospodynie, prowadząc 62:49.

Cały ciężko wypracowywany zapas punktowy Ślęzy zniknął w cztery minuty, przywołując najgorsze demony i powodując ogromne nerwy. Sygnał do odrabiania strat dała Stephanie Jones, przechwytując złe podanie Baker. Karolina Stefańczyk trafiła jeden rzut osobisty, ale już chwilę później z półdystansu nie pomyliła się Bibby. Po celnym rzucie Tsineke trener Rusin musiał wziąć czas, ale nie był w stanie wyprowadzić swojego zespołu na właściwe tory. Stratę popełniła Held, a po drugiej stronie parkietu za trzy trafiła Pszczolarska. Młodzieżowa wicemistrzyni świata w koszykówce 3×3 dołożyła kolejną trójkę pół minuty później, a za chwilę na 63:63 trafiła Bibby.

Szkoleniowiec Ślęzy musiał wziąć drugi czas, pozbawiając się możliwości reakcji w samej końcówce. Wymagała jednak tego sytuacja, bo inaczej mecz mógł całkowicie wymknąć się spod kontroli 1KS-u. Drugi time-out przyniósł efekt, bo najpierw pod kosz przedostała się Baker, a w kolejnej akcji dwa celne osobiste Nunn dały żółto-czerwonym chwilowe czteropunktowe prowadzenie. Chwilowe, bo w 40 sekund Elena Tsineke zdobyła pięć punktów i było 68:67 dla gorzowianek. Na celny rzut Held odpowiedziała Bibby, która dodała kolejne dwa punkty po celnych osobistych Nunn.

Do końca meczu zostało niewiele ponad 120 sekund i drużyna z Gorzowa prowadziła 72:71. Ale gorzowianki nie miały już sił na utrzymanie inicjatywy, którą w kluczowym momencie przejęła Ślęza. Znów spod kosza trafiła Baker, a po asyście Pyki arcyważną akcję 2+1 przeprowadziła Natalia Kurach. Nunn dołożyła dwa oczka na 77:72, co wymusiło reakcję trenera Maciejewskiego. Po timeoucie piłka trafiła do rąk Bibby, która spudłowała. Po drugiej stronie parkietu nie pomyliła się za to Baker, a kropkę nad i postawiła Karolina Stefańczyk, trafiając oba rzuty osobiste. Gorzowianki miały jeszcze cień nadziei, który zniknął, gdy po timeoucie Bibby nie trafiła trudnego rzutu za trzy.

Ostatnie sekundy to odliczanie do eksplozji radości i wielkiego święta w KGHM Ślęza Arenie. Koszykarki Ślęzy Wrocław przełamały niemoc w ligowych starciach z PSI Eneą AJP Gorzów, wygrywając mecz sezonu zasadniczego pierwszy raz od listopada 2019 roku. Wytrzymały wojnę nerwów, inaugurując swój sezon przed własną publicznością w najlepszy możliwy sposób – rozgrywając pasjonujący thriller z happy endem.

Po dwóch dniach tytanicznej pracy pracowników i przyjaciół klubu udało się przygotować KGHM Ślęza Arenę do wielkiego widowiska. Całej historii związanej z przygotowaniami do inauguracyjnego meczu nie wymyśliłby najlepszy scenarzysta – musiało napisać ją życie. Tego spotkania nikt w klubie nie zapomni już nigdy.

Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wielkopolski 81:72 (22:23, 20:11, 20:15, 19:23).
Ślęza: Held 21, Nunn 20, Baker 19, Pyka 9, Kurach 7, Stefańczyk 3, Strautmane 2, Mielnicka 0. Mońko, Furman, Kurkowiak DNP.
PSI Enea: Tsineke 22, Bibby 17, Pszczolarska 12, Telenga 6, Jones 6, Jakubiuk 4, Wentzel 4, Kuczyńska 1. Maćkowiak, Śmiałek DNP.

Historyczny mecz koszykarek Ślęzy Wrocław w nowym domu

Oczekiwanie dobiega końca! Koszykarki Ślęzy Wrocław w niedzielę o godzinie 18:00 zagrają w KGHM Ślęza Arenie z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wielkopolski. Przed żółto-czerwonymi pierwszy oficjalny mecz w swoim nowym domu.

Niedzielnym meczem z pewnością będzie żyć cały Wrocław – zainteresowanie spotkaniem Ślęzy z PSI Eneą jest ogromne i można je spokojnie przyrównać do poziomów z 2017 roku, kiedy to wrocławianki sięgały po mistrzostwo Polski. Wtedy w hali Akademii Wychowania Fizycznego zapełniły się wszystkie miejsca. Czy podobnie będzie w niedzielę, 10 grudnia w KGHM Ślęza Arenie? Z pewnością nie można tego wykluczyć, w końcu ostatni raz wrocławska publiczność mogła wspierać swoje ulubienice niemal 9 miesięcy temu, gdy to właśnie zespół z Gorzowa eliminował Ślęzę z fazy play-off sezonu 2022/2023.

Spotkanie to ma bardzo dużą liczbę wątków, które można analizować. Do stolicy Dolnego Śląska wróci kapitan Ślęzy z lat 2020-2023, Anna Jakubiuk. Obok niej na parkiet wyjdą kolejne dwie byłe koszykarki 1KS-u, czyli Wiktoria Kuczyńska i Stephanie Jones. Nie można zapominać o tym, że swego czasu koszykarki z Wrocławia prowadził Dariusz Maciejewski. W Ślęzie jest też chęć przełamania niemocy przeciwko gorzowiankom – ostatni raz żółto-czerwone pokonały swoje rywalki w sezonie zasadniczym 3 listopada 2019 roku. Dodatkowo w tle jawi się walka o miejsca premiowane grą w Pucharze Polski, bo wrocławianki muszą ten mecz wygrać, jeśli chcą myśleć o grze w turnieju rozgrywanym w Sosnowcu. No i ponad wszystko dochodzi temat domowej inauguracji. Każdy z tych aspektów dodaje pikanterii niedzielnemu spotkaniu, a to sprawia, że zapowiada się ono niezwykle elektryzująco. Nie bez powodu na oficjalnej stronie Orlen Basket Ligi Kobiet mecz ten określany jest mianem hitu 9. kolejki – inaczej po prostu być nie mogło.

Po wszystkich latach tułaczki i zwiedzeniu bodajże wszystkich hal we Wrocławiu (oraz w Siechnicach) Ślęza Wrocław wreszcie zagra u siebie. Prawdziwie u siebie, przed tłumie zgromadzoną publicznością. W niedzielę sportowym sercem Wrocławia będzie KGHM Ślęza Arena i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Doskonale zdają sobie z tego sprawę zawodniczki 1KS-u, które, podobnie jak kibice, nie mogą się doczekać tego historycznego starcia.

– Przede wszystkim jest to bardzo motywujące, że możemy zagrać pierwszy mecz od początku sezonu wreszcie u nas. Jesteśmy bardzo podekscytowane i bardzo szczęśliwe. Wiemy, że będzie to ciężkie starcie, bo Gorzów w tym sezonie gra bardzo dobrze, ale jesteśmy podekscytowane i wierzymy, że publiczność nas poniesie i poradzimy sobie z tym wyzwaniem. Liczę na wsparcie naszego szóstego zawodnika, mam nadzieję, że to nam pomoże w uzyskaniu korzystnego wyniku – zdradza kapitan Ślęzy Wrocław, Martyna Pyka.

Ekscytację i otoczkę wokół tego spotkania całkowicie naturalnie tonuje trener Arkadiusz Rusin, który skupia się wyłącznie na sportowych aspektach niedzielnego starcia.

– Ja na pewno nie będę na zespole wywierał żadnej presji. Gramy kolejne spotkanie, ósme w tym sezonie. Przygotowania idą tym samym tokiem. Troszkę mieliśmy problemów zdrowotnych, ale w środę wszystkie dziewczyny były już do dyspozycji. Mamy do meczu z Gorzowem trzy treningi i na tym się skupiamy. Bez zbytniej presji, ją zostawiamy w szatni – mówi szkoleniowiec 1KS-u.

Patrząc pod kątem wyłącznie koszykarskim – przed nami starcie lidera tabeli z piątą drużyną w lidze, choć należy podkreślić, że swoje bilanse zwycięstw i porażek oba zespoły zbudowały w zgoła odmienny sposób. Gorzowianki sześć z siedmiu zwycięstw odniosły u siebie, na wyjeździe legitymując się bilansem 1-1. Z kolei Ślęza z oczywistych względów wszystkie spotkania rozegrała na wyjeździe, a teraz wrocławianki będą chciały dołożyć do swojego dorobku pierwszą wygraną w domu, gdzie stanie za nimi bez dwóch zdań szósty zawodnik w postaci kibiców. Jednak nawet ze wsparciem fanów o zwycięstwo będzie żółto-czerwonym niezwykle trudno, bo po raz kolejny trener Dariusz Maciejewski zbudował bardzo groźny zespół.

Strzałem w 10 okazało się sprowadzenie Chloe Bibby – Australijka to jedna z największych gwiazd Orlen Basket Ligi Kobiet i zdobywa średnio 22.8 punktu na mecz, do czego dokłada 7.6 zbiórki i 3.4 asysty. W kosmicznej formie od przyjścia do Gorzowa jest Weronika Telenga, która wykręca niesamowite 15.5 punktu oraz 15.8 zbiórki na mecz, w tym aż 4 piłki zbiera na atakowanej tablicy. Swój rytm po kontuzji odzyskuje Elena Tsineke. Reprezentantka Grecji ma drugie najlepsze +/- w zespole – +13.3. Lepsza od niej pod tym względem jest tylko Stephanie Jones, z którą na parkiecie gorzowianki są lepsze od przeciwniczek o 17.3 punktu. Sylwetki amerykańskiej skrzydłowej nie trzeba specjalnie przybliżać – przez dwa sezony spędzone we Wrocławiu miejscowi fani doskonale wiedzą, co prezentuje 25-letnia podkoszowa. Fani 1KS-u bez dwóch zdań znają też wszystkie mocne strony Anny Jakubiuk. Defensywa Ślęzy z pewnością będzie musiała uważać także na Norę Wentzel, 22-letnia zawodniczka z Węgier może i nie imponuje liczbami tak, jak wymieniony wcześniej kwartet, ale i ją stać na zdobycie ponad 20 punktów w meczu czy rozdanie kilku ważnych asyst.

Ta krótka prezentacja dobitnie pokazuje, jak wiele opcji w ofensywie ma do swojej dyspozycji trener Dariusz Maciejewski. Nic zatem dziwnego, że ze średnią 81.9 punktu na mecz gorzowianki są najlepszą ofensywą w Orlen Basket Lidze Kobiet. Na trzecim miejscu w tym zestawieniu plasują się gospodynie niedzielnego starcia, zatem mecz Ślęzy z PSI Eneą może obfitować w udane akcje i być prawdziwym festiwalem gry w ataku. Wrocławiankom w osiągnięciu średniej na poziomie 79.6 oczka pomogło aż 91 punktów zdobytych w Sosnowcu. Powtórka z wygranej 91:59 nad niepokonanym wówczas na własnym parkiecie zespołem z Sosnowca – mile widziana, ale na pewno trudna do powtórzenia. Uczula na to trener Arkadiusz Rusin.

– Mecz z Sosnowcem jest już za nami. Przed nami kolejne spotkanie, na które ta wygrana w Sosnowcu nie ma żadnego wpływu. Inny rywal, inny styl grania, musimy się inaczej przygotować. Gorzów ostatnie dwa mecze rozegrał bardzo dobrze. To nie będzie łatwe spotkanie, bo Gorzów to jak na nasze warunki bardzo trudny rywal. Pamiętajmy, że zespoły, które grają w europejskich pucharach są trochę inaczej budowane, bo puchary to zachęta dla zawodniczek o nieco wyższej renomie. Dodatkowo zyskują dużo doświadczenia grając w Eurolidze czy EuroCupie, bo to granie co trzy dni, mobilizacja i gotowość co trzy dni. To buduje doświadczenie zespołu. My mamy za to więcej czasu na przygotowanie się pod konkretnego przeciwnika. Będziemy starali się zagrać jak najlepszą koszykówkę, ograniczyć nasze błędy, które zdarzają się nam od początku sezonu – niezmiennie podkreśla szkoleniowiec żółto-czerwonych.

Jedno jest pewne – w ramach 9. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet w KGHM Ślęza Arenie będzie mieć miejsce prawdziwe święto koszykówki. To właśnie tego dnia rozpocznie się nowa era w historii dwukrotnych mistrzyń Polski. Częścią tego wydarzenia po prostu trzeba być.

Mecz Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów zaplanowano na niedzielę, 10 grudnia, na godzinę 18:00. Odbędzie się on w KGHM Ślęza Arenie przy ul. Kłokoczyckiej 1 – naprzeciwko kąpieliska Kłokoczyce. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Ze względu na duże zainteresowanie, organizatorzy apelują o wcześniejsze pojawienie się na trybunach, żeby nie ominąć żadnej akcji spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali, w Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – #Kłokoczyce oraz parking użyczony dzięki uprzejmości firmy Whirlpool. Na Facebooku KGHM Ślęza Areny dostępne są wszystkie niezbędne dla kibica informacje.

Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

„Cały zespół dołożył wszelkich starań, aby realizować plan na mecz”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec, który zakończył się zwycięstwem wrocławianek 91:59.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Z pewnością ta pierwsza kwarta otworzyła dobre zawody i tę koncentrację utrzymaliśmy przede wszystkim po przerwie, bo był taki moment, że troszkę się pogapiliśmy w obronie, dostaliśmy trzy łatwe trójki. Ale w przerwie wróciliśmy do naszych założeń i gratulacje dla dziewczyn, bo realizowaliśmy to, co było w założeniach, a dodaliśmy do tego skuteczny i mądry atak, bo wykorzystywaliśmy błędy przeciwnika.

Alexa Held (koszykarka Ślęzy): Miałyśmy bardzo dobrą energię w defensywie, niemalże przez cały mecz. Myślę, że cały zespół dołożył wszelkich starań, aby realizować plan na mecz i był bardzo aktywny, co przełożyło się na łatwiejszą grę w ataku. Dobrze dbaliśmy o piłkę, co jest zawsze mile widziane.

Jorge Aragones (trener MB Zagłębia): Gratulacje dla Ślęzy, myślę, że zagrały świetny mecz. To nie był nasz dzień, taka jest prawda, czasami tak się zdarza. Musimy zapomnieć o tym meczu i trzymać się pozytywów. A pozytywne jest to, że to dopiero początek i przed nami wciąż długa droga do końca sezonu. Drugim pozytywem jest powrót Jessici. Oczywiście to normalne, że potrzebuje czasu, ale jest z nami i na pewno pomoże nam jak zawsze. To są te pozytywy – sezon wciąż układa się dla nas dobrze i Jess wróciła.

Jessica January (koszykarka MB Zagłębia): Miałyśmy kilka ciężkich przepraw przeciwko Ślęzie w ostatnich sezonach, ale nie myślę, że brakowało nam zaangażowania. Tak jak powiedział trener, to nie był nasz dzień, traciłyśmy piłkę, nie miałyśmy dobrego czucia gry. Czasami takie mecze są dobre dla drużyny. Idąc dalej będziemy starali się zachować pozytywne nastawienie i mam nadzieję, że zagramy lepiej w kolejnych meczach.

Ślęza kończy wyjazdowy maraton trudnym meczem w Sosnowcu

Koszykarki Ślęzy Wrocław w sobotę o godzinie 14:00 zagrają ostatni mecz z serii wyjazdów na początek sezonu. Rywalem żółto-czerwonych będzie rozpędzony zespół MB Zagłębia Sosnowiec, który jest obecnie w doskonałej formie.

Podopieczne Jorge Aragonesa wygrały cztery ostatnie mecze, pokonując bardzo groźnych rywali. Na krajowym rozkładzie sosnowiczanek znalazły się brązowe medalistki z ubiegłego sezonu – PSI Enea Gorzów Wielkopolski oraz mistrzynie Polski, Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Z kolei w EuroCupie koszykarki Zagłębia odniosły cenne zwycięstwo, wygrywając z Gerniką Bizkaia 70:69, co dało im awans do fazy play-off, gdzie czekać będzie turecki Galatasaray. Losy każdego z trzech spotkań ważyły się do ostatnich momentów, o czym najlepiej świadczą nikłe różnice punktowe. Sobotnie rywalki Ślęzy zwyciężały kolejno trzema, pięcioma i jednym punktem, a w pierwszym z tych starć do pokonania zespołu z Gorzowa potrzebowały dogrywki. Trwająca seria zwycięstw bardzo dobrze pokazuje siłę drużyny z Sosnowca, a także jej doświadczenie i umiejętność zachowania zimnej krwi. Nic zatem dziwnego, że to właśnie gospodynie są faworytem konfrontacji w ramach 8. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet.

– To solidna drużyna. Grałyśmy z nimi przed sezonem, mają wiele utalentowanych zawodniczek i nie bez powodu wygrały w tym sezonie dużo spotkań. Musimy trzymać się planu na mecz i znać raport o rywalkach – mówi Alexa Held.

– Widzimy po ostatnich dwóch meczach – meczu ligowym z Lublinem i meczu EuroCupowym, że grają wąskim składem, ale od początku sezonu Sosnowiec bardzo dobrze się prezentuje. Jedna porażka na wyjeździe z Gdynią, a tak to, mimo to, że to są mecze decydujące się w ostatnich minutach, to Sosnowiec na swoją korzyść przechyla te mecze. Na pewno trudne spotkanie przed nami, też mamy informację, że będą już z nowym graczem. Starym nowym graczem, bo wraca Jessica January i na pewno na rozegraniu to bardzo pomoże – dodaje trener Arkadiusz Rusin.

O ile forma amerykańskiej rozgrywającej pozostaje lekką niewiadomą, to można się spodziewać, że z miejsca stanie się ważną postacią w zespole trenera Aragonesa, dołączając tym samym do pozostałych zagranicznych liderek MB Zagłębia. Najjaśniej świeci gwiazda Batabe Zempare (18.5 pkt, 8 zb/mecz), która przeciwko AZS-owi Lublin zanotowała double-double, ma też na koncie fenomenalny mecz z Eneą AZS-em Poznań – 35 punktów i 12 zbiórek. Znakomitym ruchem było sprowadzenie do Sosnowca Zoe Wadoux. Francuska rzucająca doskonale odnajduje się w dynamicznej, ofensywnej koszykówce preferowanej przez hiszpańskiego szkoleniowca. Jednak, jak to z każdym shooterem bywa, gdy rzuty nie wpadają, jej wpływ na grę jest nieco mniejszy. Sztab Ślęzy wie jednak doskonale, na co stać 22-letnią zawodniczkę, bo raz po raz trafiała za trzy w przedsezonowym sparingu obu drużyn w KGHM Ślęza Arenie. Wrocławianki wygrały co prawda 87:69, ale Wadoux rzuciła wówczas 32 punkty.

– W sparingu praktycznie była nie do zatrzymania dla nas i wiadomo, jak się z takimi graczami funkcjonuje. Jeżeli otworzymy ją na początku, to ona wtedy jest on fire i każdy rzut jest dla niej łatwy. A w momencie, gdy wyjdziemy z odpowiednią dyscypliną, z tymi zasadami, które mamy przygotowane w defensywie i zatrzymamy ją, to takiemu graczowi też ciężko się gra – wyjaśnia szkoleniowiec Ślęzy i dodaje, że ofensywa Zagłębia nie opiera się wyłącznie na Francuzce. – Ale to nie jest tylko Wadoux, bo też Zempare jest klasą sama dla siebie w tej chwili w polskiej lidze. Nie możemy zapomnieć o Urbaniak [Quinn Urbaniak-Dornstauder – red.], bo ona w strefie podkoszowej, szczególnie w tę prawą stronę gra bardzo dobrze. Dochodzi polska rotacja, być może ona nie jest bardzo szeroka, ale te dziewczyny, które wchodzą, zawsze dają coś w meczu, pomagają – zaznacza Rusin.

Jeśli chodzi o najnowszą historię pojedynków pomiędzy Ślęzą i MB Zagłębiem, to jest ona korzystna dla żółto-czerwonych. Wrocławianki nie przegrały ze swoimi sobotnimi przeciwniczkami od stycznia 2021 roku, wygrywając cztery ostatnie bezpośrednie konfrontacje. Koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska z pewnością nie są bez szans w najbliższym pojedynku, ale jeśli chcą myśleć o przedłużeniu serii zwycięstw nad Zagłębiem, muszą być skoncentrowane przez cały mecz.

– Mamy nieustannie te same założenia – nie porobić głupot w ataku, żebyśmy kolejny raz po stratach nie stracili kilkunastu punktów i tego musimy się trzymać. Wiemy, jak one bronią pick and rolle i na to trzeba być przygotowanym, ale przede wszystkim ograniczyć głupoty w ataku związane ze stratami, żeby nie dać łatwych punktów dla przeciwnika – uczula trener Arkadiusz Rusin.

– Musimy się skupić na podstawach. Naszej energii, naszym zaangażowaniu, dbaniu o piłkę, graniu dobrze w obronie, a to przełoży się na nasze celne rzuty. Nawet jeśli nie będą wpadać, walcząc w obronie możemy sprawić, że to będzie zacięte spotkanie. Najważniejsza będzie nasza postawa – to, co możemy kontrolować i myślę, że będzie dobrze – kończy Lexi Held.

Początek meczu MB Zagłębie Sosnowiec – Ślęza Wrocław w sobotę o godzinie 14:00 w Arenie Sosnowiec. Transmisja z tego spotkania będzie dostępna na platformie emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Arka odpłynęła Ślęzie w drugiej połowie

Koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały z VBW Arką Gdynia w meczu 7. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone toczyły w Gdyni wyrównaną walkę w pierwszej połowie, ale po przerwie nie miały odpowiedzi na atuty gdynianek.

Pierwsze minuty zwiastowały zaciętą walkę, w kilku akcjach rozpoczynających spotkanie oba zespoły nie były w stanie zdobyć punktów. Zrobiła to dopiero Laura Miskiniene, trafiając jeden z dwóch rzutów osobistych. To rozwiązało worek z punktami, bo błyskawicznie zrobiło się 7:5 dla gdynianek.

Wysoka intensywność utrzymała się w dalszych fragmentach pierwszej kwarty. Najpierw pod kosz przebiła się Barbora Wrzesinski, na co odpowiedziała Schaquilla Nunn swoim agresywnym atakiem w pomalowane. Z linii dwukrotnie trafiła Miskiniene, a Nunn po drugiej stronie parkietu zrobiła akcję 2+1 i zmniejszyła straty 1KS-u do jednego oczka. Trójka słowackiej rozgrywającej powiększyła prowadzenie gospodyń, ale punkty Nunn i Angel Baker doprowadziły do remisu na 3 minuty przed końcem pierwszej odsłony meczu.

Gdynianki jeszcze raz przejęły inicjatywę za sprawą trafień Rennii Davis i Kamili Borkowskiej, a trójka tej pierwszej dała gospodyniom pięć punktów przewagi. Dobra akcja podkoszowa Natalii Kurach, którą skrzydłowa Ślęzy zamieniła na trzy oczka była tylko przecinkiem w skutecznym fragmencie gry Arki. Ostatnim akcentem pierwszej kwarty były punkty Miskiniene i Julii Bazan, które ustanowiły wynik po 10 minutach na 24:19.

Tuż po wznowieniu gry za trzy trafiła Held, ale na ten rzut gospodynie odpowiedziały swoimi czterema oczkami. Ślęzie pomogły dwa celne rzuty Digny Strautmane, po których trener Philip Mestdagh musiał wziąć czas. Przerwa mu nie pomogła, bo Held zamieniła rzuty osobiste na dwa punkty i wyprowadziła żółto-czerwone na prowadzenie. Amerykańska rzucająca w kolejnej akcji przebiła się pod kosz i zanotowała akcję 2+1 na 32:29 dla Ślęzy.

Wrocławianki nie były jednak w stanie zbudować sobie prowadzenia, choć miały swoje szanse, zarówno z linii rzutów osobistych, jak i z gry. Niewykorzystane okazje przełożyły się na trójkę Davis oraz dwa punkty Miskiniene, a to oznaczało time-out dla trenera Arkadiusza Rusina. Co prawda tuż po przerwie na żądanie jego zespół popełnił stratę, ale już w dwóch kolejnych posiadaniach trafiły Held i Baker, a to oznaczało prowadzenie Ślęzy 36:34 i… czas dla Philipa Mestdagha. Przyniósł on trójkę Kamili Podgórnej. Do przerwy najpierw dwa punkty zdobyła Karolina Stefańczyk, następnie zaś z linii osobistych oczko do swojego dorobku dołożyła Miskiniene i po 20 minutach był remis 38:38.

W trzecią kwartę mocno weszły gdynianki, za sprawą dobrych akcji Wrzesiński i Miskiniene Arka szybko ponownie objęła prowadzenie. Ślęza starała się dotrzymać kroku rywalkom, w pierwszych minutach drugiej połowy czyniąc to skutecznie. Z linii dwukrotnie trafiła Nunn, dwa punkty wejściem pod kosz zdobyła Baker. W końcu jednak zabrakło odpowiedzi na akcję 2+1 Davis. Wrocławianki nie były w stanie grać konsekwentnie po obu stronach parkietu, a to była woda na młyn dla gospodyń.

Po tym, jak na 47:49 trafiła Martyna Pyka, zespół z Gdyni przeprowadził serię 7:0, po której mecz się otworzył, a wrocławianki musiały bez ustanku gonić swoje przeciwniczki. Tyle, że te nie zamierzały dać się już złapać – wręcz przeciwnie, w planach miały dalsze budowanie przewagi. Pomagały w tym zawodniczki z Wrocławia, które popełniały przewinienia dające koszykarkom Arki łatwe punkty z linii rzutów osobistych. W efekcie drużyna znad morza po trzech kwartach prowadziła 62:52.

Wrocławianki potrzebowały swojej serii punktowej, żeby jeszcze podgrzać temperaturę decydującej odsłony, lecz taka seria nie nadchodziła. Zamiast tego pięć punktów bez odpowiedzi dodały do swojego dorobku gospodynie i trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas, żeby spróbować po raz ostatni zagrzać swoje zawodniczki do walki. Jednak tak zaprawiony w bojach zespół jak VBW Arka wiedział dokładnie, co trzeba zrobić, żeby bezpiecznie dowieźć prowadzenie do końcowej syreny. Tak też się stało i gdy czas gry upłynął gdynianki cieszyły się z wygranej 83:68.

Po przerwie drużyna z Gdyni podkręciła tempo i intensywność, a Ślęza została z tyłu. Nie pomagały straty, z których Arka zdobyła aż 19 punktów – wrocławianki po błędach rywalek dodały sobie tylko dwa oczka. Żółto-czerwone miały też problem z powstrzymywaniem przeciwniczek bez faulowania, z linii rzutów osobistych zespół znad morza miał 8 punktów więcej od koszykarek 1KS-u.

Przed Ślęzą teraz kolejny trudny przeciwnik – MB Zagłębie Sosnowiec. To starcie już w najbliższą sobotę o godzinie 14:00 na Śląsku.

VBW Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 83:68 (24:19, 14:19, 24:14, 21:16).
VBW Arka: Davis 23, Wrzesiński 21, Miskiniene 13, Borkowska 8, Puter 7, Cowling 4, Podgórna 3, Kastanek 2, Bazan 2, Żytkowska, Szymkiewicz 0, Szulc DNP.
Ślęza: Held 18, Nunn 11, Baker 11, Strautmane 10, Kurach 8, Stefańczyk 5, Pyka 3, Mielnicka 2. Mońko, Furman DNP.