Bilety na świąteczne mecze Ślęzy

Koszykarki Ślęzy Wrocław w okresie świątecznym zagrają dwa domowe mecze w KGHM Ślęza Arenie. Trwa sprzedaż biletów na starcia z Polonią Warszawa i KGHM BC Polkowice.

Przed koszykarkami Ślęzy Wrocław ciekawe starcie z Polonią Warszawa i elektryzujące Derby Dolnego Śląska z KGHM BC Polkowice. Spotkanie z koszykarkami ze stolicy zamyka pierwszą rundę rozgrywek Orlen Basket Ligi Kobiet, w której wrocławianki wciąż mają szansę na zajęcie trzeciego miejsca w tabeli. Do Wrocławia przyjadą byłe koszykarki 1KS-u: Julia Berezowska oraz Zuzanna Sklepowicz. Początek tej konfrontacji w sobotę, 23 grudnia o godzinie 18:00.

Derbowe pojedynki z wicemistrzyniami Polski zawsze wiążą się z wielkimi emocjami. Wspierane dopingiem wrocławskiej publiczności zawodniczki 1KS-u będą chciały sprawić niespodziankę i zrewanżować się za dotkliwą porażkę na inaugurację sezonu 2023/2024. Faworytem bez dwóch zdań będzie ekipa Karola Kowalewskiego, ale, posługując się truizmem, derby rządzą się swoimi prawami. Jedno jest pewne – warto być częścią tych pasjonujących wydarzeń i wspierać zawodniczki z Wrocławia.

Bilety na oba spotkania dostępne są w sprzedaży internetowej, zarówno osobno, jak i w dwupaku. Zachęcamy zwłaszcza do zakupu wejściówek w pakiecie – wiąże się on z oszczędnością w wysokości 15%. Bilety będą dostępne także w sprzedaży stacjonarnej na godzinę przed rozpoczęciem każdego meczu. Wystarczy kliknąć jeden z trzech linków, aby przenieść się do strony sleza.abilet.pl.

 

„Wygrał zespół, który miał więcej determinacji”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław, w którym wrocławianki przegrały 61:73.

Aleksandra Mielnicka (koszykarka Ślęzy): Uważam, że ten mecz nie należał do naszych najlepszych spotkań. Przede wszystkim popełniłyśmy zbyt dużo błędów, zbyt dużo strat. Dopiero w drugiej połowie ograniczyłyśmy nasze pomyłki. Także w drugiej połowie próbowałyśmy dogonić gospodynie, jednak nie udało się – było to zbyt późno. Na pewno musimy popracować nad tymi błędami, które dzisiaj występowały w naszej grze.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratulacje dla zespołu z Lublina, gratulacje dla Krzyśka. Wygrał zespół, który miał więcej determinacji i przede wszystkim mądrości, bo my dzisiaj porażaliśmy głupotą. Zagraliśmy tak naprawdę może z 15 minut drugiej połowy, a pierwszą połowę przełaziliśmy, przyszliśmy na spacer i zostaliśmy skutecznie wyleczeni ze spacerowania po boisku przez zespół z Lublina.

Bria Goss (koszykarka AZS-u UMCS-u): To było intensywne spotkanie, obie drużyny grały z dużym zaangażowaniem i pasją. Dobrze, że nasi fani napędzali nas swoim wsparciem, podsycali nasz ogień. Ale to na pewno była bitwa, ciężki mecz po obu stronach.

Krzysztof Szewczyk (trener AZS-u UMCS-u): Dziękuję za gratulacje. Wiedzieliśmy, jaki zespół do nas przyjeżdża, że Ślęza w tym sezonie gra bardzo dobrze i przy naszych kłopotach bardzo obawialiśmy się tego meczu. Jednak muszę powiedzieć – chwała dla dziewczyn, wytrzymały to. Zagraliśmy szczególnie w pierwszej połowie bardzo mądrze, tak, jak chcieliśmy zagrać. Wiedzieliśmy, że musimy ograniczyć punkty Ślęzy z szybkiego ataku i ich zbiórkę ofensywną. Tak naprawdę po tych dwóch elementach straciliśmy tylko 5 punktów a zdobyliśmy 19. Dobrze, że Bria ograniczyła Held, co było dla nas kluczem.

Dobre fragmenty to za mało – Ślęza przegrywa w Lublinie

Koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin w meczu 10. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone za krótko toczyły wyrównaną walkę z mistrzyniami Polski, żeby myśleć o wygranej.

Wrocławianki dobrze weszły w spotkanie w ofensywie, kończąc punktami sześć pierwszych posiadań w ataku. Niestety po drugiej stronie parkietu rywalki też były „otwarte” i Ślęza nie była stanie odjechać gospodyniom – po czterech minutach meczu koszykarki 1KS-u prowadziły tylko 13:11. Po tym mocnym początku atak zespołu ze stolicy Dolnego Śląska zatrzymał się, a drużyna z Lublina konsekwentnie grała swoje. Po trzypunktowym trafieniu Kylee Shook i punktach Brii Goss gospodynie prowadziły 16:13 i trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas.

Krótka rozmowa z zespołem nie pomogła. Ślęza wciąż nie mogła znaleźć rytmu w ataku, a podopieczne Krzysztofa Szewczyka dokładały kolejne punkty do swojego prowadzenia. Po trójce Aleksandry Zięmborskiej było już 21:15 dla AZS-u UMCS-u. Zanim pierwsza kwarta dobiegła końca, gospodynie powiększyły swoją przewagę o dwa oczka za sprawą dwóch celnych osobistych Elin Gustavsson.

Po wznowieniu gry lublinianki kontynuowały swoją dobrą grę. Szwedzka środkowa zdobyła dwa kolejne punkty, a dodatkowe cztery dołożyła Goss i różnica punktowa pomiędzy obiema drużynami urosła do 14 oczek. Trójka Martyny Pyki przerwała pięć minut Ślęzy bez punktów, ale wciąż ofensywa wrocławianek nie funkcjonowała tak, jak powinna.

Mistrzynie Polski też na chwilę zwolniły tempo, lecz po chwili wróciły na właściwe tory. Spod kosza nie pomyliła się Gustavsson, a tuż po niej dobrze w pomalowane przebiła się Dominika Fiszer i znów trener Rusin musiał interweniować biorąc czas. Przyniósł on punkty Schaquilli Nunn, a w kolejnej akcji za trzy trafiła Aleksandra Mielnicka. Po tym rzucie Ślęza przegrywała 25:37 i wydawało się, że ta różnica punkty nie ulegnie większej zmianie. Wrocławiankom przydarzył się jednak katastrofalny fragment gry, w którym zespół z Lublina zdobył siedem punktów w 70 sekund. Deficyt 1KS-u urósł do 19 oczek, mocno komplikując sytuację podopiecznych Arkadiusza Rusina.

Druga połowa rozpoczęła się od wymiany ciosów – na punkty Angel Baker i Schaquilli Nunn odpowiedziały Gustavsson i Shook. Wrocławianki grały lepiej niż przed przerwą, ale dalej miały sporo strat do odrobienia, bo AZS UMCS konsekwentnie pilnował swojej przewagi. Coś drgnęło dopiero na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty. Z półdystansu trafiła Baker, a następnie pięć punktów w krótkim odstępie czasu zdobyła Alexa Held i przy stanie 55:42 dla lublinianek trener Krzysztof Szewczyk poprosił o czas. Efekt? Dwa punkty Karoliny Stefańczyk i trójka Aleksandry Mielnickiej, co przełożyło się na zaledwie osiem punktów różnicy po 30 minutach gry.

Decydującą kwartę rozpoczęła skuteczną akcją Stefańczyk, na co natychmiast odpowiedziała Kylee Shook. Jeszcze raz do sześciu punktów stratę zbiła Natalia Kurach, ale znów gospodynie miały kontrę – tym razem w postaci trójki Zięmborskiej. Po stracie Stefańczyk dwa punkty w szybkim ataku zdobyła Fiszer, co obcięło skrzydła Ślęzie.

Wrocławianki chciały jeszcze przeprowadzić jeden zryw. Sygnał do ataku dała Natalia Kurach akcją 2+1, ale już w kolejnej akcji spod kosza nie pomyliła się Emily Kalenik. Po minucie bez punktów z obu stron dwa oczka zdobyła Fiszer i trener Rusin musiał poprosić o czas. Time-out nie przyniósł pożądanego efektu – Lublinianki nie zamierzały wypuścić przewagi z rąk i kwestią do rozstrzygnięcia był jedynie końcowy wynik. Ostatecznie stanęło na 12 punktach różnicy, mistrzynie Polski wygrały 73:61.

Lublinianki były w niedzielny wieczór bezlitosne, punktując niemal każdy błąd Ślęzy. Koszykarki 1KS-u musiały grać na maksimum możliwości przez 40 minut – kwadrans dobrej dyspozycji nie wystarczył. Przegrana w Lublinie przekreśliła szansę żółto-czerwonych na udział w Suzuki Pucharze Polski. Na zakończenie pierwszej rundy Orlen Basket Ligi Kobiet wrocławianki podejmą w KGHM Ślęza Arenie SKK Polonię Warszawa. Świąteczny mecz 11. kolejki OBLK zaplanowano na sobotę, 23 grudnia o godzinie 18:00.

Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław 73:61 (23:15, 21:10, 11:22, 18:14).
AZS UMCS: Gustavsson 21, Goss 15, Fiszer 15, Shook 12, Zięmborska 6, Ullmann 2, Kalenik 2. Adamczuk, Nassisi, Goszczyńska, Jeziorna, Kuper DNP.
Ślęza: Nunn 14, Held 12, Kurach 10, Baker 8, Mielnicka 8, Pyka 5, Stefańczyk 4, Strautmane 0. Mońko, Kurkowiak DNP.

Ślęza wyjeżdża na bitwę z mistrzyniami Polski

W niedzielę 17 grudnia o godzinie 18:00 koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się na wyjeździe z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Dla wrocławianek będzie to ostatni wyjazd w tym roku i ostatni aż do drugiej połowy lutego. 

Przed żółto-czerwonymi trudne starcie – aktualne mistrzynie Polski są podrażnione i głodne kolejnych zwycięstw. W ostatnich czterech meczach ligowych koszykarki z Lublina wygrały tylko raz, a dodając do tego rozgrywki Euroligi jest to jedno zwycięstwo od 22 listopada, osiągnięte w poprzedniej kolejce z SKK Polonią Warszawa. Lublinianki zatem potrzebują wygranych, żeby wrócić na właściwe tory i zarazem do walki o jak najlepsze miejsce po sezonie zasadniczym. Bilans 4-4 obecnie plasuje podopieczne Krzysztofa Szewczyka na 6. miejscu w Orlen Basket Lidze Kobiet, zdecydowanie poniżej oczekiwań wszystkich osób związanych z klubem.

W Lublinie doszło już do kilku zmian kadrowych. Jeszcze przed sezonem Ornellę Bankole, która nie przeszła testów medycznych, zastąpiła Reka Bernath, która teraz sama dostała wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu – na jej miejsce z kolei przyszła Bria Goss z USA. Za Channon Fluker sprowadzono Kylee Shook, zaś Shyla Heal została wymieniona na koszykarkę Dallas Wings, Veronicę Burton. Te wszystkie roszady z pewnością nie pomogły zgraniu zespołu, ale gdy już zawodniczki z Lublina złapią nić porozumienia, bez dwóch zdań będą groźne dla każdego. W starciu ze Ślęzą będą chciały postawić pierwszy krok ku lepszemu. Oznaki postępu były widoczne w euroligowym starciu z Familą Schio, lecz tydzień później na Lubelszczyznę przyjechała Valencia i aż 16 trójkami rozbiła defensywę AZS-u, wyjeżdżając do domu z okazałym zwycięstwem 87:60.

Liderką Akademiczek jest reprezentantka Szwecji Elin Gustavsson, która dominuje w strefie podkoszowej, legitymując się średnimi na poziomie 14.9 pkt i 8 zb na mecz. Dużym wsparciem dla Szwedki okazała się Shook, która w zeszłym sezonie reprezentowała barwy występującego w Eurolidze Olympiakosu. Amerykanka, choć mierzy 195 cm, lubi wyjść na obwód i rzucać z półdystansu czy też zza łuku. W efekcie trafia 48 proc. swoich rzutów – o 7 proc. mniej niż Gustavsson. Nie przeszkadza jej to jednak w osiągnięciu bardzo podobnej średniej punktowej – 14.6 pkt. Wkrótce trzecią strzelbą AZS-u powinna być Goss, która w debiucie z Polonią zdobyła co prawda tylko 9 punktów, ale zagrała zaledwie 22 minuty, więc stać ją na zdecydowanie lepsze dorobki w kolejnych meczach. Solidnym wzmocnieniem będzie Burton, rozgrywająca z prawdziwego zdarzenia, szukająca najpierw okazji do rzutu dla koleżanek z drużyny, ale i ona potrafi przeprowadzić skuteczną akcję.

– Wiadomo, że zawsze ciężko się w Lublinie gra. Teraz Lublin po zmianach tak naprawdę z dwoma graczami na obwodzie nowymi, co prawda już Burton trzy mecze zagrała, ale to w dalszym ciągu też jest praca nad nową kompozycją zespołu i nad tym, jak to się będzie zgrywało. Przede wszystkim w tej chwili jak jest Domi [Dominika Fiszer – red.], jest Burton i jest Goss to jest trzech graczy grających na piłce i na pewno na to trzeba się mocno przygotować, że na piłce już te możliwości są dużo większe – mówi trener Arkadiusz Rusin.

W polskiej rotacji zielone światło na rzuty z dystansu ma MVP Superpucharu Polski, Dominika Ullmann. Oddaje ona w meczu aż sześć prób za trzy, trafiając równo 1/3 z nich – solidny wynik jak na 18-latkę w swoim pierwszym sezonie na parkietach Orlen Basket Ligi Kobiet. Aleksandra Zięmborska niezmiennie imponuje swoją siłą i umiejętnością trafiania bardzo trudnych rzutów, a także agresywną grą na atakowanej tablicy. Tylko Emily Kalenik zbiera więcej piłek w ataku od wicemistrzyni świata U-23 w koszykówce 3×3. Kibice Ślęzy z pewnością doskonale pamiętają Dominikę Fiszer z gry w żółto-czerwonych barwach. Podobnie jak Burton, także i polska rozgrywająca najpierw pełni obowiązki generała parkietu, a dopiero w drugiej kolejności zabiera się za zdobywanie punktów. Mówiąc o drużynie z Lublina nie sposób nie wspomnieć o Magdalenie Ziętarze, której sezon przedwcześnie dobiegł końca. Liderka AZS-u w starciu z Polonią Warszawa zerwała więzadła w kolanie, a jej brak będzie dużym osłabieniem drużyny prowadzonej przez Krzysztofa Szewczyka.

A co jeśli chodzi o Ślęzę? Wrocławianki są podbudowane historycznym zwycięstwem na inaugurację KGHM Ślęza Areny. Po nerwowej końcówce, którą same sobie sprowokowały, zawodniczki 1KS-u pokonały PSI Eneę AJP Gorzów Wielkopolski 82:71. Tydzień wcześniej ograły wysoko MB Zagłębie Sosnowiec. Ale te dwa zwycięstwa w żadnym wypadku nie czynią drużyny ze stolicy Dolnego Śląska faworytem niedzielnej konfrontacji. Tym bez dwóch zdań są aktualne mistrzynie Polski, które z każdym meczem będą nabierać rozpędu i dla których każdy mecz będzie niezwykle ważny w kontekście rozstawienia po sezonie zasadniczym. Koszykarki Ślęzy są jednak w dobrej formie i będą chciały sprawić kolejną niespodziankę w tym sezonie Orlen Basket Ligi Kobiet.

– Myślę, że jesteśmy w bardzo dobrych nastrojach. Każdy czuje się zainspirowany i po prostu chcemy cały czas wygrywać kolejne mecze. Na pewno chcemy zwyciężać u siebie, a teraz przed nami ważny wyjazd do Lublina, więc nie możemy się doczekać, żeby się tam pojawić i zagrać. Oczywiście będzie to trudne spotkanie, to ich dom, a my mamy długą drogę do pokonania, ale myślę, że przez to, że mamy serię zwycięstw przeciwko dobrym zespołom uważam, że mamy dużą szansę, żeby wygrać – mówi Digna Strautmane.

O kluczach do niedzielnej konfrontacji mówi trener Rusin.

– Na co my się musimy przygotować? My musimy przede wszystkim za każdym razem odrobić nasze lekcje w defensywie. Od tego zacząć, ale też wiemy, że mierzymy się z zespołem, który nad defensywą pracuje tak naprawdę też dużo w lidze. Oni tracą 64 punkty na mecz, co w lidze jest teraz jednym z najlepszych wyników. Podejrzewam, że tylko Polkowice mniej tracą, tak że ten mecz to nie będzie taki ofensywny jak mecz w Sosnowcu czy mecz tutaj z Gorzowem. To będzie więcej ułożonej koszykówki pewnie z naciskiem z jednej i drugiej strony na defensywę. Ograniczyć łatwe punkty i ograniczyć nasze głupoty – to, co chcemy robić przed każdym meczem i w każdym meczu – podkreśla niezmiennie szkoleniowiec 1KS-u.

Początek meczu Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław w niedzielę o godzinie 18:00 w hali MOSiR Lublin. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

„Cieszę się, że dziewczyny to dźwignęły”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wielkopolski, w którym koszykarki 1KS-u wygrały 81:72.

Dariusz Maciejewski (trener PSI Enei AJP): Zanim przejdę do spotkania, to muszę pogratulować wszystkim działaczom z panią prezes na czele, że otworzyli super fajnyh obiekt do koszykówki. To cieszy, bo niedługo my będziemy otwierać obiek ti ta żeńska koszykówka widać, że będzie rosła. Bo nie tylko mamy obiekty jako te dwa kluby, mamy również akademie, szerokie szkolenie i tak właściwie wyobrażam sobie, żeby te kluby wyglądały. Co do meczu zagrałyśmy zbyt miękko. Popełniliśmy zbyt dużo strat w pierwszej części i to się zemściło. Po prostu z takim zespołem jak Ślęza, który został bardzo dobrze zbudowany wykorzystując przepis o trzech Amerykankach, zbudował Arek taki zespół, który będzie groźny dla każdego, a ta hala będzie trudna do pokonania. Straciliśmy 81 punktów – za dużo, ale to wynikało z prostych błędów i przede wszystkim z tego, że graliśmy słabo w defensywie. Ani nie było dużej presji, ani nie było walki o każdy centymetr boiska no i na wyjeździe takich meczów się nie wygra. Gratuluję jeszcze raz Arkowi, Ślęzie – obiektu, zwycięstwa i tego, że inauguracja meczu u siebie na nowej hali wypadła bardzo dobrze, bo mecz był ogólnie fajny dla publiczności. W pewnym momencie odrobiliśmy kilkanaście punktów, wyszliśmy na prowadzenie, ale zespół przy żywo reagującej publiczności po prostu nas w końcówce złamał i stąd zwycięstwo.

Elena Tsineke (koszykarka PSI Enei AJP): Brak dobrej gry w defensywie kosztował nas zwycięstwo. Za późno zdałyśmy sobie sprawę z tego, że musimy lepiej pracować w obronie. Nie byłyśmy agresywne, grałyśmy za miękko. Gdy zdałyśmy sobie sprawę, że musimy się poprawić, było za późno. Musimy potraktować ten mecz jako lekcję i ciężko pracować nad naszą defensywą przez całe 40 minut meczu.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Pewnie dużo można powiedzieć, bo dużo się działo. Na pewno w pierwszej połowie z dwóch stron dobra koszykówka, szczególnie w ofensywie. Cały mecz był bardziej ofensywny. Na pewno szkoda, choć pewnie kibic nie żałuje, że było tyle emocji, ale dla trenera i dla zespołu, który ma 15 punktów przewagi zawsze jak tę przewagę się traci i zespół przeciwnika wychodzi na prowadzenie, to jest to trudny moment. Cieszę się, że dźwignęły to dziewczyny w tym trudnym momencie. Niestety kosztowało to dwa czasy i później już byliśmy bez tego time-outu. Wróciliśmy skutecznie do gry, poradziliśmy sobie ze zmianą obrony pick and rolla i zasłużenie w końcówce dowieźliśmy zwycięstwo. Gratuluję swojemu zespołowi. Nie wszystko zostało na pewno zrealizowane przez nas tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale najważniejsze jest zwycięstwo z tak trudnym rywalem, jakim jest Gorzów w tym sezonie.

Schaquilla Nunn (koszykarka Ślęzy): Myślę, że od samego początku była to zacięta rywalizacja. Gorzów szybko zaczął zbierać piłki w ataku i wiedziałyśmy, że musimy się na tym skupić, bo to jedna z czołowych drużyn w tym aspekcie gry. Chciałyśmy się upewnić, że dobrze bronimy kluczowe zawodniczki rywala, byłyśmy skupione i dopilnowałyśmy, że będą robić to, co chcemy i unikać tego, czego nie chciałyśmy. Koszykówka to gra serii punktowych i to właśnie się stało. Oni mieli swoją passę, potem my swoją i byłyśmy w stanie trzymać się razem, walczyć jedna za drugą, a koniec końców osiągnąć zwycięstwo.