Pierwszy test Ślęzy w nowym roku

W środę o godzinie 20:00 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą Basket 25 Bydgoszcz w meczu 13. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Dla żółto-czerwonych spotkanie z zespołem z Kujaw będzie pierwszym z pięciu meczów w styczniu.

Po porażce w derbach Dolnego Śląska z KGHM BC Polkowice zespół Ślęzy ma na koncie siedem zwycięstw i cztery porażki. Przed wrocławiankami bardzo ważny miesiąc, który może zdecydowanie przybliżyć je do tego, z którego miejsca przystąpią do fazy play-off. W związku z tym nie ma mowy o powolnym starcie – 2024 rok trzeba zacząć z wysokiego C, walcząc o kolejną wygraną z Basketem 25 Bydgoszcz.

Przeciwniczki Ślęzy legitymują się bilansem 2-10, ale wciąż są w walce o ósme miejsce. Bydgoszczanki znajdują się w tej rywalizacji z Energą Polski Cukier Toruń i SKK Polonią Warszawa i na tę chwilę niemożliwym jest przewidzenie, kto ostatecznie zajmie ostatnią lokatę gwarantującą występ w play-offach. Wiadomo jednak, że każde zwycięstwo ma znaczenie i z pewnością zespół znad Brdy nie zamierza składać broni, co widoczne było w okresie okołoświątecznym.

Podopieczne Piotra Kulpekszy toczyły zacięty bój z MB Zagłębiem Sosnowiec, przegrywając zaledwie 80:88. Z kolei tuż przed nowym rokiem przez dwie kwarty biły się z mistrzyniami Polski z Lublina, ostatecznie ulegając koszykarkom Polskiego Cukru 77:92. Wrocławianki będą musiały zacieśnić szyki w defensywie, gdyż zespół z Bydgoszczy zdecydowanie stać na ofensywne granie. Rywalki Ślęzy sześć razy w 12 meczach przekroczyły 75 punktów, czyli średnią osiąganą przez koszykarki 1KS-u. Pierwszy mecz obu drużyn zakończył się wynikiem 85:65 dla żółto-czerwonych, które będą chciały powtórzyć ten rezultat, choć może już z mniejszą dawką nerwów. W Bydgoszczy dopiero w końcówce meczu Ślęza była w stanie definitywnie odskoczyć przeciwniczkom.

Liderką Basketu 25 jest Keondria Calloway, która już trafiła 38 rzutów za trzy punkty – więcej niż jakakolwiek koszykarka Ślęzy. 26-letnia obwodowa zdobywa średnio 19.8 punktu na mecz, do czego dokłada 3 zbiórki oraz 2.5 asysty. W ostatnich dwóch meczach nie wystąpiła Karina Michałek, ale należy spodziewać się powrotu byłej rzucającej 1KS-u do zdrowia. W październiku rzuciła swojej byłej drużynie 14 punktów, a obecnie jej średnia to 13.2 oczka. Wraz ze swoją koleżanką z obwodu, Weroniką Papiernik, są na drugim i trzecim miejscu w lidze pod kątem wymuszanych przewinień. Łącznie gwarantują blisko 10 wywalczonych fauli rywalek, dając sobie szanse na łatwe punkty. Papiernik najlepiej pokazała swoją umiejętność do łapania przeciwniczek na faul w starciu z AZS-em UMCS-em Lublin, oddając aż 13 rzutów osobistych w drodze po 23 punkty.

Pod koszem ton nadaje Oceana Hamilton – 10.2 punkty oraz 8.9 zbiórki to całkiem przyzwoite liczby jak na środkową, choć stać ją na jeszcze więcej. We Wrocławiu będzie polować na trzecie double-double w sezonie. Na dystansie trzeba uważać na Andelinę Radić. Reprezentantka Serbii przeciwko Ślęzie trafiła cztery trójki i bez dwóch zdań znów będzie grozić swoim rzutem dystansowym w środowym starciu. W dwóch ostatnich spotkaniach swój talent pokazała Amelia Pawlikowska. Zawodniczka urodzona w 2006 roku zdobyła 20 punktów przeciwko drużynie z Gorzowa i 11 oczek w meczu z mistrzyniami Polski. Sztab szkoleniowy Ślęzy musi wziąć ją pod uwagę przy przygotowywaniu scoutingu, zwłaszcza jeśli we Wrocławiu nie zagra Michałek.

Faworytem środowego starcia w KGHM Ślęza Arenie są gospodynie, ale nie oznacza to w żadnym wypadku pewnego zwycięstwa 1KS-u. Wrocławianki na pewno zostaną przetestowane przez ofensywę Basketu 25 i będą musiały nie tylko ciężko pracować na zdobycie swoich punktów, ale i dużo energii zostawić pod własnym koszem. Podopieczne Arkadiusza Rusina chcą jednak wejść dobrze w nowy rok i nabrać rozpędu przed kolejnymi starciami, więc z pewnością będą zmotywowane i zaangażowane od samego początku tego ciekawie zapowiadającego się spotkania.

Mecz Ślęza Wrocław – Basket 25 Bydgoszcz rozpocznie się w środę, 3 stycznia o godzinie 20:00. Odbędzie się on w KGHM Ślęza Arenie przy ul. Kłokoczyckiej 1 – naprzeciwko kąpieliska Kłokoczyce. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Kontrola wicemistrzyń w Derbach Dolnego Śląska

Ślęza Wrocław przegrała w meczu 12. kolejki z KGHM BC Polkowice 51:64. Mecz ustawiła pierwsza połowa, w której wicemistrzynie Polski miały pełną kontrolę nad wydarzeniami.

Pierwsze sześć punktów dla przyjezdnych zdobyła Dragana Stanković, która pod nieobecnosć Schaquilli Nunn miała bardzo ułatwione zadanie w strefie podkoszowej. Gdy akcję 2+1 przeprowadziła Brianna Fraser, polkowiczanki prowadziły już 9:2 i trener Arkadiusz Rusin musiał wziąć czas.

Po time-oucie punkty zdobyła Angel Baker, ale wciąż inicjatywę miały zawodniczki z Polkowic. Za trzy trafiła Zala Friskovec, dwa punkty dołożyła Julia Piestrzyńska, dwa oczka z linii dodała także Fraser, a serię skończyła Weronika Gajda celnym trafieniem z dystansu. I tak na 4,5 minuty przed końcem pierwszej kwarty wicemistrzynie Polski prowadziły 19:4, co przywodziło na myśl wspomnienia z pierwszego meczu obu drużyn. Złą passę dopiero minutę później przerwała Alexa Held zdobywając pięć oczek, ale i tak na przerwę między kwartami Ślęza schodziła przegrywając aż 9:23.

W minutę drugiej kwarty to prowadzenie urosło o kolejne sześć punktów za sprawą dwóch akcji Stephanie Mavungi i trafienia Brittney Sykes. W Ślęzie błysnęła Aleksandra Mielnicka, która najpierw skutecznie weszła pod kosz, a następnie zanotowała przechwyt i wykończyła akcję layupem. Od tego momentu gra się ustabilizowała, a przewaga polkowiczanek zaczęła oscylować w okolicach kilkunastu punktów. Kolejne punkty Mielnickiej i Held zmniejszyły stratę 1KS-u do 14 oczek, co wymusiło na trenerze Karolu Kowalewskim reakcję w postaci przerwy na żądanie.

Timeout przyniósł efekt – punktowały Fraser i Stanković, a na wejście pod kosz Baker odpowiedziała trójką Friskovec. Serbska podkoszowa kontynuowała swoją dominację w pomalowanym, najpierw zdobywając dwa oczka z linii, a następnie spod kosza. W tym momencie KGHM BC Polkowice prowadziło 45:22. Ostatni akcent pierwszej połowy należał jednak do Ślęzy. Za trzy trafiła Karolina Stefańczyk, a z półdystansu nie pomyliła się Baker. W efekcie wrocławianki schodziły do szatni przegrywając 19 punktami.

Po przerwie żółto-czerwone przeprowadziły serię 6:0 w odpowiedzi na kolejne punkty Stanković, ale to było wszystko, na co pozwoliły im rywalki. Zryw Ślęzy przerwała Klaudia Gertchen, a następnie przyjezdne miały odpowiedź na każdą skuteczną akcję 1KS-u. W efekcie przewaga gości nie topniała znacząco przez dłuższą część trzeciej kwarty. Na początku tej odsłony trener Arkadiusz Rusin zmienił założenia w defensywie, a jego podopieczne z powodzeniem je realizowały. Przez to polkowiczanki zdobyły tylko 10 oczek w tej części gry – koszykarki Ślęzy uzbierały ich 16, co dawało cień szansy na historyczny comeback.

Zwłaszcza, że po dwóch celnych rzutach osobistych Karoliny Stefańczyk gospodynie przegrywały tylko 45:56. Jednak wtedy zespół z Polkowic jeszcze raz wrzucił wyższy bieg i w minutę przeprowadził trzy udane akcje, powiększając swoją przewagę do 17 punktów, co definitywnie rozwiewało nadzieje na odrobienie strat. Ślęzie nie pomagała jej nieskuteczność – o ile defensywa działała, to atak już nie i wrocławianki musiały czekać aż pięć minut na kolejne punkty. Wtedy było już zdecydowanie za późno i jedyną kwestią do rozstrzygnięcia był końcowy wynik spotkania. Ostatecznie Ślęza przegrała 51:64.

Można jedynie zastanawiać się, jak wyglądałaby gra gospodyń, gdyby do dyspozycji trenera Rusina była Schaquilla Nunn. Środkowa 1KS-u przejdzie badania determinujące to, kiedy wróci na parkiet. Na tę chwilę jej występ w meczu z Basketem 25 Bydgoszcz stoi pod znakiem zapytania.

Wrocławiankom brakowało także skuteczności – 32% z gry to bardzo niedobry wynik. Ale przede wszystkim potrzeba było odwagi i wiary. Zespół z Polkowic być może był do pokonania, ale nie w sytuacji, gdy darzy się wicemistrzynie Polski tak wielkim respektem. W drugiej połowie Ślęza zaprezentowała się znacznie inaczej, grając z zaangażowaniem i ambicją, nie składając broni pomimo trudnych okoliczności. Tak grające żółto-czerwone są w stanie pokonać każdy zespół w lidze, zaczynając już od środowego meczu z Basketem 25 Bydgoszcz.

Ślęza Wrocław – KGHM BC Polkowice 51:64 (9:23, 18:23, 16:10, 8:8).
Ślęza: Held 17, Baker 15, Mielnicka 10, Stefańczyk 5, Pyka 2, Kurach 2, Strautmane 0. Nunn, Mońko, Skowron DNP.
KGHM BC: Stanković 18, Fraser 13, Friskovec 7, Mavunga 7, Piestrzyńska 6, Sykes 6, Gajda 5, Gertchen 2, Kośla 0, Zasada 0, Kulińska 0. Stępień DNP.

Derby Dolnego Śląska na szczycie Orlen Basket Ligi Kobiet

W środę, 27 grudnia, o godzinie 20:00, koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą KGHM BC Polkowice w meczu 12. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Derbowe starcie będzie pojedynkiem czwartej drużyny w stawce z liderem tabeli.

Polkowiczanki w ostatnich meczach Orlen Basket Ligi Kobiet nie zawsze prezentowały się z najlepszej strony, ale z wyjątkiem porażki z PSI Eneą Gorzów Wielkopolski nie przeszkadzało im to w kolekcjonowaniu zwycięstw. Przegrana w Gorzowie była jedyną w pierwszej rundzie i wicemistrzynie Polski z bilansem 9-1 zajmują obecnie 1. miejsce w tabeli. Przed świętami długo toczyły zaciętą bitwę w rewanżu za finały OBLK, lecz ostatecznie w decydujących momentach przejęły inicjatywę i pokonały 79:68 Polski Cukier AZS UMCS Lublin.

Zespół z Polkowic wciąż łączy rozgrywki ligowe z walką o kolejną fazę Euroligi, dlatego też do tej pory trener Karol Kowalewski bardzo mocno rotował swoim składem. Dość powiedzieć, że zawodniczką z największą średnią liczbą minut na mecz jest Weronika Gajda, która na parkiecie spędza niewiele ponad 24 minuty. Dla porównania w Ślęzie aż sześć koszykarek przebija tę barierę.

Kadry wicemistrzyń Polski nie trzeba specjalnie przedstawiać – jest to zespół naszpikowany gwiazdami zarówno krajowymi, jak i zagranicznymi. Ta kolekcja zawodniczek z powodzeniem radzi sobie w Eurolidze, będąc na dobrej drodze do zajęcia miejsca premiowanego awansem. To drużyna o niesamowitej jakości i głębi na każdej pozycji. Niezależnie od tego, na jakie zestawienie w danym momencie postawi trener Kowalewski, może liczyć na utrzymanie zaangażowania, intensywności i poziomu w grze.

Ale wicemistrzyniom Polski da się przeciwstawić, a już na pewno można toczyć z nimi wyrównaną walkę. Pokazała to Arka Gdynia, pokazał zespół z Gorzowa czy też ostatnio koszykarki z Lublina. To też nie ta sama Ślęza, która na inaugurację przegrała z KGHM BC Polkowice aż 47:93. Żółto-czerwone po 10 kolejkach są na 4. miejscu z bardzo dobrym bilansem 7-3. W przedświąteczną sobotę wrocławianki bez większych problemów pokonały SKK Polonię Warszawa i w dobrych humorach spędziły jedyny dzień wolny przed środowymi derbami.

– Nie mamy za dużo czasu na przygotowanie się do tego meczu, na odpoczynek. Tak naprawdę nie mamy przerwy świątecznej, tylko jeden dzień wolnego po meczu. Czasu jest mało, ale na pewno zrobimy tyle, ile będziemy w stanie – mówi kapitan zespołu Martyna Pyka i dodaje, że wraz ze swoimi koleżankami chcą uniknąć powtórki z październikowego blamażu. – Będziemy chciały przygotować się do tego meczu znacznie lepiej niż do starcia z pierwszej rundy i podejść do niego o wiele lepiej. Myślę, że to będzie zupełnie inny mecz niż ten październikowy. Zrobiłyśmy bardzo duży postęp od tego czasu, przede wszystkim grając jako zespół i tworząc kolektyw. Poprawiłyśmy grę w obronie i lepiej czytamy siebie w ataku. Liczę na to, że będzie to zupełnie inny mecz niż w pierwszej rundzie – podkreśla skrzydłowa Ślęzy.

W KGHM Ślęza Arenie w środowy wieczór może panować elektryczna atmosfera. Do Wrocławia bez wątpienia przyjedzie mocna grupa kibiców z Polkowic, a i wrocławska publiczność zawsze mobilizuje się na derby. Wrocławianki liczą na wsparcie swojego szóstego zawodnika.

– Publiczność pokazała, jak ważnym jest czynnikiem w meczach z Gorzowem i Polonią, więc jestem przekonana, że tak samo doda nam energii w derbowym starciu z Polkowicami – kończy Pyka.

Mecz Ślęza Wrocław – KGHM BC Polkowice rozpocznie się w środę, 27 grudnia o godzinie 20:00. Odbędzie się on w KGHM Ślęza Arenie przy ul. Kłokoczyckiej 1 – naprzeciwko kąpieliska Kłokoczyce. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – #Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Anna Wińkowska nową koszykarką Ślęzy Wrocław

23-letnia środkowa, Anna Wińkowska, podpisała umowę ze Ślęzą Wrocław. Młodzieżowa reprezentantka Polski będzie występować w żółto-czerwonych barwach przez najbliższe półtora sezonu. 

Wińkowska zaczęła swoją karierę w rodzinnym Żyrardowie, mieście znanym z dobrego szkolenia koszykarek. W 2014 roku miejscowa Trójka sięgnęła po mistrzostwo Polski U-14, a jedną ze złotych medalistek była właśnie nowa koszykarka Ślęzy. Dwa lata później zawodniczki z rocznika 2000 ponownie zawędrowały do turnieju finałowego MMP, tym razem w kategorii U-16 i tym razem zespół z Mazowsza zajął 4. miejsce w kraju, przegrywając rywalizację o brąz z MKS-em MOS-em Ślęzą Wrocław. Wińkowska dodała do kolekcji jeszcze jeden medal w rozgrywkach młodzieżowych, kiedy to w 2018 roku wywalczyła srebro w rywalizacji U-18.

Wtedy już miała za sobą sezon w barwach SMS-u PZKosz Łomianki, rozgrywając 31 spotkań na pierwszoligowych parkietach. Rozgrywki 2018/2019 to kolejne 27 meczów doświadczenia – w tamtym sezonie notowała średnie na poziomie 8.2 punktu i 8.1 zbiórki. Ten progres w połączeniu z potencjałem wynikającym z warunków fizycznych i mobilności mierzącej 192 cm środkowej przyciągnął uwagę klubów z Basket Ligi Kobiet. Najbardziej konkretna była VBW Arka Gdynia, wówczas brązowe medalistki mistrzostw Polski, które miały zakusy na najwyższy stopień podium, a także prężnie rozwijający się zespół rezerw. I to właśnie w drugiej drużynie Arki Wińkowska spędziła sezon 2019/2020. We wrześniu 2020 roku zadebiutowała w Arce, dostając trzy minuty w meczu o Superpuchar Polski.

W sezonie 2021/2022 23-latka w końcu na dobre przebiła się na ekstraklasowe parkiety, wykorzystując fakt awansu GTK Gdynia na najwyższy poziom rozgrywkowy. W nieformalnej młodzieżowej drużynie Arki Wińkowska odgrywała bardzo ważną rolę, występując w 19 spotkaniach, spędzając na parkiecie niemal 29 minut co mecz. Przełożyło się to na średnie na poziomie 10.7 punktu i 7.1 zbiórki, a także na takie występy jak 24 punkty i 13 zbiórek przeciwko Enei AZS-owi Poznań, 16 punktów ze Ślęzą czy 16 punktów i 11 zbiórek z PSI Eneą AJP Gorzów. Wińkowska bez dwóch zdań była jedną z najlepszych młodzieżowych koszykarek w BLK, co zaowocowało transferem do Casademont Zaragoza na końcówkę sezonu 21/22. W hiszpańskiej ekstraklasie zagrała w siedmiu spotkaniach, zdobywając bezcenne doświadczenie.

Rozgrywki 2022/2023 miały być kolejnym krokiem w rozwoju nowej koszykarki Ślęzy, która trafiła do Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin. Naturalnie w zespole pretendującym do tytułu mistrza Polski rola Wińkowskiej była zupełnie inna niż w GTK, ale starała się ona jak najlepiej pomagać zespołowi. Zdołała wystąpić w ośmiu spotkaniach OBLK i czterech meczach EuroCupu, gdy w listopadzie doznała kontuzji kolana, która wykluczyła ją z gry do końca sezonu. Po operacji i długim powrocie do zdrowia nadszedł czas, aby wrócić także do koszykówki.

– Miałam inne oferty, ale w tym momencie skupiałam się na swojej nodze i chcę po prostu wrócić w 110 procentach do gry. Jestem świadoma tego, jak ciężko pracuje się w Ślęzie i jak duża jest intensywność. Chciałam przebić swoją sprawność sprzed kontuzji i wrócić mocniejszą, a Ślęza to do tego bardzo dobre miejsce – mówi nowa koszykarka 1KS-u.

Proces rehabilitacji będzie trwał jeszcze kilka tygodni, ale jest szansa na to, że Wińkowska pomoże Ślęzie w ostatnich meczach sezonu zasadniczego i fazie play-off. Na razie jednak środkowa pracuje głównie indywidualnie pod czujnym okiem trenerów Arkadiusza Rusina i Krzysztofa Wilkosza, którzy kompleksowo podchodzą do powrotu swojej nowej zawodniczki. 23-latka powoli wdraża się także w taktykę i zagrywki 1KS-u. Pierwsze dni pracy w KGHM Ślęza Arenie koszykarka z Żyrardowa ocenia pozytywnie.

– Treningi są rzeczywiście mocne, ale po coś tutaj dziewczyny przychodzą i zostawiają serce na parkiecie. Na razie jest świetnie. Dziewczyny mają bardzo dobrą atmosferę, na razie trener jest spokojny, więc jest jeszcze lepiej, niż się spodziewałam – śmieje się Wińkowska.

Sama zainteresowana wie, że na powrót do pełni dyspozycji potrzeba czasu i wszystko trzeba przeprowadzić z dużym wyczuciem i rozwagą. Stąd decyzja o tym, żeby związać się ze Ślęzą do końca sezonu 2024/2025, kiedy to powinna być już gotowa do ponownego zaprezentowania pełni swoich możliwości na ekstraklasowych parkietach.

– Planujemy powrót mniej więcej pod koniec stycznia i mam nadzieję, że uda nam się ten plan zrealizować. Wiem doskonale, że trener Rusin nie wpuszcza do gry zawodniczek, które są do tego choć trochę nieprzygotowane. Rehabilitacja właśnie nabiera rozpędu i wierzę, że nie powinno być większych problemów z powrotem do grania. Powrót to zawsze jest pewien proces. Teraz chcę pomóc, jak tylko to możliwe, a w następnym sezonie powalczyć z drużyną o wysokie cele – podsumowuje Anna Wińkowska.

Anna Wińkowska
ur. 
28 lipca 2000 w Żyrardowie
wzrost: 
192 cm
pozycja: 
środkowa
przebieg kariery:
2012-2016: UKS Trójka Żyrardów
2016-2019: SMS PZKosz Łomianki
2019/2020: VBW Arka Gdynia
2020-2022: GTK Gdynia
2022: Polski Cukier AZS UMCS Lublin
2023-obecnie: Ślęza Wrocław

Ślęza kończy pierwszą rundę świątecznym meczem z Polonią

Koszykarki Ślęzy Wrocław w sobotę o godzinie 18:00 zagrają ostatni mecz 1. rundy Orlen Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone podejmą SKK Polonię Warszawa i, patrząc na tabelę, będą faworytem starcia w KGHM Ślęza Arenie.

Polonia obecnie zajmuje przedostatnie miejsce w Orlen Basket Lidze Kobiet, mając na koncie zaledwie dwa zwycięstwa. Pierwsze z nich miało miejsce na inaugurację sezonu, kiedy to zawodniczki z Warszawy pokonały Energę Polski Cukier Toruń. Druga wygrana nastąpiła na początku grudnia, wówczas Polonistki bez większych problemów pokonały MKS Pruszków. Ale z drugiej strony na siedem porażek tylko dwukrotnie warszawianki były w stanie skończyć mecz z jednocyfrową różnicą punktową. Na przestrzeni dziewięciu spotkań podopieczne Jerome’a Fourniera są gorsze od swoich rywalek średnio o 15 punktów. Problemy wychodzą także w wielu innych kategoriach statystycznych, co podkreśla trudną sytuację zespołu ze stolicy.

Najlepiej punktującą zawodniczką „Czarnych Koszul” jest Kayla Wells. Skrzydłowa z USA legitymuje się średnimi na poziomie 14.6 punktu oraz 4.9 zbiórki na mecz. Jeśli chodzi o wskaźnik EVAL, to w tej kategorii przewodzi inna koszykarka ze Stanów – Zada Williams. Mierząca 188 cm podkoszowa jest blisko double-double każdego meczu, na tę chwilę do 8.7 punktu dokładając 9.9 zbiórki, co czyni z niej najgroźniejszą zawodniczkę Polonii w pomalowanym. Zagraniczny kontyngent uzupełniła niedawno trzecia Amerykanka, Hanna Crymble, ale na razie wciąż odnajduje się w polskiej lidze i nie notuje imponujących występów.

Najważniejszym punktem polskiej rotacji w zespole z Warszawy jest Anna Pawłowska, która w trzecim sezonie gry Polonii w Orlen Basket Lidze Kobiet wreszcie dostała batutę dyrygenta i została pierwszą rozgrywającą drużyny. To przełożyło się na poprawę w najważniejszych kategoriach statystycznych – 27-latka zdobywa więcej punktów, rozdaje więcej asyst, poprawiła także swoją skuteczność z gry. W efekcie jej EVAL skoczył z 5.0 do 11.4, co najlepiej pokazuje progres tej koszykarki.

Kibice Ślęzy doskonale pamiętają Julię Berezowską, strzelczynię wyborową, która w sezonie 2020/2021 trafiała 56 procent rzutów z dystansu dla żółto-czerwonych. Teraz ta skuteczność spadła do 32.6 proc., ale to tylko znak, że trenerzy rywali za punkt honoru stawiają sobie zatrzymanie 27-letniej skrzydłowej. Berezowska już teraz oddała niemalże tyle samo rzutów za trzy, co przez cały sezon we Wrocławiu. Do stolicy Dolnego Śląska wraca także Zuzanna Sklepowicz, powoli aklimatyzująca się w Warszawie. Do Polonii dołączyła w trakcie sezonu i obecnie ma średnie na poziomie 3.5 punktu i 3.5 asysty.  Zawodniczki Ślęzy muszą jeszcze uważać na Martynę Leszczyńską (6.7 punktu, 6 zbiórek) i Weronikę Preihs (6 punktów, 1.7 asysty), które z pewnością potrafią zagrozić defensywie każdego zespołu w lidze.

– Wiemy, jakie są mocne strony Polonii i chcemy je jak najbardziej ograniczyć, pokazując jednocześnie to, co my mamy najlepszego. Przede wszystkim musimy zatrzymać ich szybki atak, bieganie coast to coast – w szczególności Williams i Preihs. Myślę, że jak się na tym skupimy, to będziemy na dobrej drodze do zwycięstwa – powiedziała Natalia Kurach.

Przez miniony tydzień, po porażce z AZS-em UMCS-em Lublin, koszykarki Ślęzy Wrocław skupiały się na błędach i niedociągnięciach w grze, które kosztowały je przegraną z mistrzyniami Polski. Żółto-czerwone wciąż mają szansę na zakończenie 1. rundy Orlen Basket Ligi Kobiet na podium, ale do tego potrzebowałyby wygranej z Polonią przy jednoczesnej porażce VBW Arki Gdynia z Basketem 25 Bydgoszcz. Bardziej prawdopodobne jest zwycięstwo Arki, a wtedy zawodniczki 1KS-u pokonując swoje rywalki zajmą 4. miejsce po 10 seriach gier.

Najważniejsze są jednak kolejne wygrane, bo dobra pozycja po 1. rundzie nie da niczego, jeśli rewanże przyniosą mniej korzystne rezultaty. Dlatego też w zespole z Wrocławia nie ma mowy o lekceważeniu Polonii, bo każde zwycięstwo w ostatecznym rozrachunku może decydować chociażby o rozstawieniu w ćwierćfinałach OBLK. W zespole Ślęzy panuje zatem pełna koncentracja.

– Chcemy wyjść z jak najlepszą energią na boisko, chcemy się zrehabilitować za poprzedni mecz. Musimy pokazać naszą energię. Uważam, że to jest nasz priorytet i nasza mocna strona. Trzeba zagrać z dużym zaangażowaniem i determinacją od pierwszej akcji meczu. Musimy być przede wszystkim razem, bo jeśli jesteśmy razem, to jesteśmy w stanie udźwignąć wszystko – przedstawiła klucze do spotkania podkoszowa Ślęzy.

– Warto podkreślić, że Ślęza od soboty zaczyna maraton spotkań domowych – aż do 14 lutego włącznie żółto-czerwone będą grać przed własną publicznością. I wsparcie szóstego zawodnika będzie z pewnością bardzo ważne. A że mecz z Polonią wypada na dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia, wrocławianki mają dodatkową motywację.

– Uważam, że ten tydzień przepracowałyśmy bardzo dobrze. Skupiłyśmy się na naszym graniu, na naszych mocnych stronach. Przygotowaliśmy odpowiednie założenia i musimy je w pełni zrealizować, jeśli chcemy się cieszyć ze zwycięstwa, a także dać sobie i kibicom radosną króciutką przerwę świąteczną – kończy Kurach.

Mecz Ślęza Wrocław – SKK Polonia Warszawa rozpocznie się w sobotę, 23 grudnia o godzinie 18:00. Odbędzie się on w KGHM Ślęza Arenie przy ul. Kłokoczyckiej 1 – naprzeciwko kąpieliska Kłokoczyce. Bilety w cenie 30 i 15 złotych można kupować online na platformie sleza.abilet.pl bądź stacjonarnie w kasie hali na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Do dyspozycji kibiców będą parkingi przy hali oraz Centrum Piłkarskim Ślęza Wrocław – #Kłokoczyce. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.