Nikola Dudášová odchodzi ze Ślęzy Wrocław

25-letnia reprezentantka Słowacji Nikola Dudášová nie wystąpi w barwach Ślęzy Wrocław w czterech ostatnich meczach sezonu 2020/2021. Kontrakt rzucającej został rozwiązany za porozumieniem stron.

Koszykarka urodzona w Bańskiej Bystrzycy reprezentowała 1KS Ślęzę Wrocław w 16 spotkaniach Energa Basket Ligi Kobiet. Swoją przygodę z wrocławskim klubem kończy notując średnio 7.3 punktu, 4.1 zbiórki oraz 4.7 asysty na mecz. Jej najlepszy występ przypadł na wyjazdowy mecz z GTK Gdynia. Wówczas zdobyła 21 oczek, do których dołożyła 9 zbiórek oraz aż 14 asyst.

Dziękujemy Nikoli za grę dla Ślęzy przez ostatnie miesiące i życzymy jej powodzenia w dalszej karierze koszykarskiej.

„Staramy się napsuć krwi przeciwnikom na tyle, na ile możemy”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – CCC Polkowice, wygranym przez zespół gości 81:70. 

Karol Kowalewski (trener CCC Polkowice): Przede wszystkim chciałem pogratulować zespołowi z Wrocławia za duże zaangażowanie. Dziewczyny pokazały serducho na boisku i sprawiły nam w trakcie meczu wiele problemów. Uczulałem przed spotkaniem swoją drużynę, że Ślęza jest podrażniona ostatnimi wynikami i wyjdzie na parkiet z dużą energią oraz w stu procentach zaangażowana. Faktycznie tak było. Niestety przystąpiliśmy zupełnie inaczej, momenty dekoncentracji kosztowały nas bardzo dużo. W efekcie nie mieliśmy w zasadzie sił żeby się przeciwstawiać i grać fizycznie. Na szczęście moment słabości ze strony Ślęzy pozwolił nam odskoczyć. To były dosłownie dwie minuty – uważam, że przez 38 minut mecz był naprawdę wyrównany.

Weronika Gajda (zawodniczka CCC Polkowice): Trener wszystko dobrze powiedział. Nie zaczęłyśmy tego meczu tak, jak powinnyśmy. Zabrakło nam koncentracji i przez nadchodzącą przerwę z tyłu głowy miałyśmy już plany co do tego, jak będziemy ją spędzać. Cieszy fakt, że wygrałyśmy, podniosłyśmy się i idziemy do przodu.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratulacje dla zespołu z Polkowic. Na tyle, na ile możemy, potrafimy, staramy się napsuć krwi przeciwnikom. W skali sezonu przez 30 minut nam się to udaje, ale zawsze czegoś brakuje. Dziś od stanu 60:58 popełniliśmy głupie straty. Wynikało to z innej, bardziej aktywnej defensywy przeciwnika, ale przestrzegałem swój zespół, wziąłem dwa czasy i uczulałem, żebyśmy szukali hand-offów, nie podania na łatwe punkty na kontrę rywalek. To się nie udało. Troszeczkę może wprowadziłem zamieszania dziewczynom, bo zmieniliśmy na ten mecz całkowicie obronę pick and rolla. Parę rzeczy z tego nam się udało, kilka nie wyszło, bo zabrakło czasu do ćwiczenia tego. Na przestrzeni meczu było to dobre ryzyko, ale nie zrealizowane w stu procentach.

Anna Jakubiuk (zawodniczka Ślęzy): Również gratuluję wygranej. Tak, jak powiedzieli trenerzy, cieszę się, że wyszłyśmy na ten mecz od początku z pełnym zaangażowaniem, walczyłyśmy do samego końca. Oczywiście były lepsze i gorsze momenty, ale nie można nam odmówić walki. Popełniłyśmy głupie straty, z których były łatwe punkty. Mogłyśmy lepiej zatrzymać zbiórkę ofensywną, ale powtórzę – cieszę się, że dziś walczyłyśmy.

W derbach Dolnego Śląska bez niespodzianki

CCC Polkowice pokonało Ślęzę Wrocław 81:70 w meczu 18. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, w najważniejszym momencie spotkania pokazując różnicę w potencjale obu zespołów.

Polkowiczanki bardzo dobrze rozpoczęły derbową konfrontację. Już w pierwszej akcji dwa punkty zdobyła Weronika Gajda, po drugiej stronie parkietu Klaudia Gertchen zablokowała rzut Anny Jakubiuk, a mocny początek przypieczętowała trzypunktowym trafieniem Keisha Hampton. Ślęza dość szybko otrząsnęła się po tym wstrząsie i po akcjach Sug Sutton oraz Stephanie Jones odrobiła cztery z pięciu punktów straty. Jednak to CCC wciąż miało inicjatywę i utrzymywało się na prowadzeniu, po trójce Gajdy było już 13:6 dla gości i trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Wrocławianki w pierwszych momentach spotkania miały spore problemy z organizacją poczynań na boisku, co tylko napędzało zespół z Polkowic.

Po time-oucie trzypunktowym trafieniem odpowiedziała Sug Sutton, chwilę później w ślady swojej koleżanki z zespołu poszła Agata Dobrowolska. Sutton najpierw asystowała skrzydłowej Ślęzy i reprezentacji Polski, a chwilę później udaną akcją doprowadziła do wyniku 14:17. Oba zespoły miały jeszcze szansę na poprawę swojego dorobku punktowego po pierwszej kwarcie. Udało się to tylko CCC, a konkretnie Hampton, która trafiła oba osobiste po faulu Niny Dedić.

Druga kwarta to napór Ślęzy od pierwszej akcji, zakończony udanymi akcjami Nikoli Dudasovej oraz Sug Sutton, co zmniejszyło straty wrocławianek do jednego punktu. Amanda Kantzy odpowiedziała na ten rozwój wydarzeń, ale gdy Sutton skutecznie przebiła się pod kosz, trener Karol Kowalewski poprosił o czas. Time-out nie przyniósł oczekiwanych efektów, bo to żółto-czerwone zdobyły kolejne cztery punkty, wychodząc na prowadzenie 24:21. Cieszyły się z niego zaledwie kilkanaście sekund, bo trzypunktowe trafienie Klaudii Gertchen dało polkowiczankom remis.

W następnej akcji Stephanie Jones sfaulowała Aaryn Ellenberg przy rzucie za trzy. Próba Amerykanki wpadła do kosza, podobnie jak dodatkowy osobisty. Jones zrehabilitowała się w pewnym stopniu za ten kosztowny błąd trafiając oba rzuty wolne, ale Ślęza pomimo trzech szans nie doprowadziła ponownie do remisu. Zamiast tego Weronika Telenga zdobyła siedem punktów z rzędu, odbudowując przewagę CCC. Po kolejnych dwóch osobistych Jones było 35:30 dla gości. W końcówce pierwszej połowy zespół z Polkowic dołożył do swojego prowadzenia jeszcze dwa oczka, schodząc na przerwę przy wyniku 39:32.

Obie drużyny bardzo agresywnie zaczęły trzecią kwartę, wymieniając się udanymi akcjami, które jednak nie zmieniły w żadnym stopniu różnicy punktowej. Przez pierwsze cztery minuty w ofensywie działo się bardzo dużo, ale remis 11:11 w tym fragmencie spotkania nie mógł zadowolić goniących wyniku koszykarek z Wrocławia.

Sytuacja zaczęła się zmieniać w połowie tej części meczu, gdy Klaudia Gertchen sfaulowała Annę Jakubiuk, a ta trafiła jeden z dwóch osobistych. CCC miało spore problemy z grą w ataku, co pozwoliło Ślęzie dołożyć kolejne dwa oczka, których autorką była Stephanie Jones. Gdy kilka sekund później Weronika Gajda wyrzuciła piłkę w aut, trener Kowalewski poprosił o czas i w bardzo stanowczy sposób wyjaśnił swoim podopiecznym, że muszą poprawić swoją grę.

Wrocławianki zwietrzyły szansę na to, aby powrócić do rywalizacji i szansę tę wykorzystały. Dwa punkty Niny Dedić, a chwilę później Stephanie Jones sprawiły, że w hali AWF był remis 50:50. CCC przełamało swoją niemoc za sprawą akcji 2+1 w wykonaniu Gajdy, lecz po drugiej stronie parkietu błyskawicznie tym samym popisała się Jones. Amerykańska skrzydłowa Ślęzy odpowiedziała także na dwa punkty Kantzy, lecz nie miała już kontry na celne rzuty Hampton, która zadała dwa ostatnie ciosy w trzeciej kwarcie, dając swojemu zespołowi prowadzenie 60:55.

Tuż po rozpoczęciu ostatniej części meczu za trzy trafiła Julia Tyszkiewicz, dając reszcie drużyny sygnał do walki. Zamiast tego Ślęza kompletnie posypała się w ataku, co skrzętnie wykorzystał zespół z Polkowic. Koszykarki CCC w dwie minuty zdobyły osiem punktów bez odpowiedzi rywalek, wychodząc na 10 punktów przewagi. Wrocławianki w końcu odpowiedziały za sprawą Agaty Dobrowolskiej, ale inicjatywa była po stronie przeciwniczek. Gdy Weronika Gajda najpierw przymierzyła za trzy, a chwilę później zamieniła stratę Dobrowolskiej na dwa punkty, losy spotkania były przesądzone. Polkowiczanki na 3,5 minuty przed końcem meczu prowadziły 77:62 i Ślęza w końcowych fragmentach mogła tylko zmniejszyć różnicę dzielącą oba zespoły.

Przez trzy kwarty w hali wrocławskiej AWF toczyła się zacięta rywalizacja na miarę derbów Dolnego Śląska. W końcówce przeważyła defensywa CCC, która napędzała atak „Pomarańczowych”. Wrocławiankom zabrakło nieco więcej wyrachowania i troski o piłkę, więc ostatecznie do niespodzianki nie doszło. Ślęza ma już tylko iluzoryczne szanse na wywalczenie sobie miejsca w fazie play-off.

Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 70:81 (14:19, 18:20, 23:21, 15:21)
Ślęza: Jones 30, Sutton 15, Dudasova 10, Dobrowolska 5, Jakubiuk 5, Tyszkiewicz 3, Dedić 2, Poleszak 0, Puter 0. Jasińska DNP.
CCC: Telenga 22, Hampton 18, Gajda 15, Ellenberg-Wiley 12, Nacickaite 7, Kantzy 4, Gertchen 3, Grabska 0. Stanković, Tomaszewicz DNP.

Ślęza w derbach z CCC nie ma nic do stracenia

W 18. kolejce Energa Basket Ligi Kobiet odbędzie się druga w tym sezonie odsłona derbów Dolnego Śląska. Do hali wrocławskiej AWF przyjedzie zespół CCC Polkowice, który wygrał pierwsze starcie ze Ślęzą i w rewanżu również będzie faworytem.

Koszykarki z Polkowic to aktualny wicelider tabeli, który w sezonie 2020/2021 przegrał jedynie z Arką Gdynia i wygląda na to, że to właśnie pomiędzy tymi dwoma drużynami rozstrzygnie się walka o mistrzostwo Polski. Zespół CCC, jak na obecnego lidera przystało, jest drużyną bez wielu słabych punktów. Polkowiczanki to druga najlepsza ofensywa w lidze (88.1 punktu na mecz), najskuteczniejszy zespół pod kątem rzutów za trzy (39.7 proc.), nikt nie notuje większej liczby przechwytów (10.7) i bloków (3.7).

Trener Karol Kowalewski zbudował bardzo zbalansowany skład, bo choć najlepiej w ofensywie jest Keisha Hampton (19.9 punktu/mecz), to ma duże wsparcie ze strony Aaryn Ellenberg-Wiley (16.8 pkt), Kamili Nacickaite (13 oczek) oraz reprezentantek Polski, Weroniki Gajdy, Weroniki Telengi i Klaudii Gertchen, które co mecz dokładają od siebie ponad 26 oczek. W Polkowicach czekają także na powrót do zdrowia Dragany Stanković, która nie wybiegła na parkiet od 30 grudnia, a której znaczenie w strefie podkoszowej jest nie do przecenienia.

– Nie wiem, czy ta drużyna ma słabe punkty. To dobrze złożony zespół, świetnie prowadzony przez trenera Kowalewskiego. Mimo zmian, rotacji w składzie czy kontuzji radzą sobie znakomicie, więc trudno mi zidentyfikować jakieś słabe punkty – przyznaje Agata Dobrowolska.

Nawet bez Stanković Ślęza ma przed sobą ogromne wyzwanie. W Polkowicach CCC nie pozostawiło żadnych złudzeń, pokonując lokalne rywalki 89:51. W tamtym meczu żółto-czerwone trafiły tylko 35.1 proc swoich rzutów, popełniając przy tym aż 21 strat – 11 z nich było autorstwa rozgrywających, Sug Sutton i Nikoli Dudasovej. Poprawa tych elementów to klucz do bardziej wyrównanej konfrontacji, co podkreśla skrzydłowa Ślęzy.

– Musimy poprawić swoją skuteczność, która w Polkowicach była bardzo kiepska. Do tego trzeba szanować piłkę, rywalki naprawdę dobrze biegają do kontry i nie możemy im ułatwić zadania pozwalając na punkty z szybkiego ataku – mówi Dobrowolska.

Na pięć kolejek przed końcem sezonu Ślęza zajmuje 9. miejsce w tabeli. Wrocławianki potrzebują trzech zwycięstw i korzystnego układu spotkań rywalek, żeby awans do play-offów stał się faktem. Biorąc pod uwagę, że wszystkie pięć meczów 1KS zagra z zespołami z miejsc 1-5, drużyna prowadzona przez Arkadiusza Rusina ma przed sobą monumentalne wyzwanie. Ale z drugiej strony, nie ma też nic do stracenia. I we wszystkich pozostałych starciach sezonu zasadniczego musi to pokazać.

– Myślimy o każdym kolejnym meczu i o tym, żeby w końcu wygrać. Play-offy coraz bardziej się od nas oddalają, ale najważniejsze w tym momencie jest następne spotkanie. Nie ma co wybiegać w przyszłość, trzeba się skupić na tym, co jest bezpośrednio przed nami – kończy reprezentantka Polski.

Początek starcia Ślęza Wrocław – CCC Polkowice w piątek o godz. 17. Derby Dolnego Śląska z hali AWF transmitować będzie TVCom.pl.

„Ostatnie pięć minut było całkowicie pasywne”

Prezentujemy zapis konferencji po meczu Ślęza Wrocław – DGT AZS Politechnika Gdańska, w którym zespół gości zwyciężył 68:67.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): Gratulacje dla zespołu z Gdańska. My w tym sezonie nie chcemy wygrywać. Oddaję cześć drużynie przeciwnej, bo potrafiła zwyciężyć, ale to my to zwycięstwo oddajemy. To nie jest pierwszy raz… już nie wiem, który, nie będę liczył. Ostatnie pięć minut było w naszym wykonaniu całkowicie pasywne. Brakuje nam lidera i to widać przez cały sezon. Davis mogła grać dzisiaj słabe spotkanie, ale w najważniejszym momencie to ona była liderką, pociągnęła resztę zespołu i poprowadziła do wygranej. Nam takiej zawodniczki brakuje.

Bożena Puter (koszykarka Ślęzy): Gratuluję drużynie z Gdańska. Od początku starałyśmy się grać agresywnie, napędzać swoje akcje. W drugiej połowie nie byłyśmy w stanie zatrzymać Jazmine Davis, która trafiała bardzo trudne rzuty. Kolejna końcówka, w której niestety przegrywamy…

Wojciech Szawarski (trener DGT AZS Politechniki): Mecz na pewno emocjonujący, kto oglądał, to jest zadowolony z emocji. Z poziomu nie za bardzo, bo nie ma się co oszukiwać, mógł on być wyższy. Chciałem podziękować i pogratulować swoim zawodniczkom za walkę, za to, że wierzyły w zwycięstwo do samego końca. To był dla nas bardzo ważny mecz. Nie chcę mówić, że gwarantujący nam play-offy, ale jesteśmy już jedną nogą w tych play-offach i to nam da trochę spokoju w głowie. Dużo niecelnych lay-upów, mamy problemy z organizacją gry w ataku, natomiast najważniejsze były dwa punkty i to dziewczyny zrobiły świetnie. Każdą z nich muszę pochwalić.

Sylwia Bujniak (koszykarka DGT AZS Politechniki): To jest wspaniałe uczucie, w końcu wygrać taki mecz. Rozmawiałyśmy z dziewczynami w szatni i powiedziałyśmy sobie, że już nie pamiętałyśmy, jak to jest wygrać mecz na styku, po prostu nawet wygrać, bo ostatnie mecze kończyły się bez powodzenia, a tutaj w końcu zagrałyśmy mecz, który ani przez chwilę nie był dla nas stracony. Walczyłyśmy o każdą piłkę tak samo jak Ślęza, na szczęście w decydujących minutach grałyśmy zespołowo i udało się wywieźć te dwa punkty do Gdańska.