Ślęza zagra w Gorzowie o rewanż i spokój

W sobotę, 1 marca o godzinie 16:00 koszykarki Ślęzy Wrocław zagrają wyjazdowe spotkanie z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wielkopolski. Wygrana w Gorzowie zapewnia żółto-czerwonym drugie miejsce po sezonie zasadniczym Orlen Basket Ligi Kobiet. 

Na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu zasadniczego wrocławianki mają wszystko w swoich rękach. Potrzebują jednego zwycięstwa w pozostałych dwóch spotkaniach, aby do fazy play-off podchodzić z drugiego miejsca. A to najprawdopodobniej będzie oznaczało starcie z KGHM BC Polkowice w pierwszej rundzie zmagań o medale. Oczywiście wciąż możliwy jest scenariusz, w którym Ślęza dwukrotnie przegrywa, a jedyny rywal 1KS-u w walce o fotel wicelidera, Polski Cukier AZS UMCS Lublin oba swoje mecze wygrywa. Wtedy podopieczne Arkadiusza Rusina zajmą trzecią lokatę i po raz kolejny staną naprzeciwko drużyny z Gorzowa Wielkopolskiego. Dlatego w szeregach żółto-czerwonych panuje pełna mobilizacja.

– Mamy drugie miejsce na teraz, ale musimy wygrać jeszcze jedno spotkanie, żeby być tej pozycji w stu procentach pewnym. Jeden mecz straty ma do nas zespół z Lublina i przy niekorzystnym układzie meczów możemy stracić to, na co pracowaliśmy – uczula szkoleniowiec Ślęzy.

– Skupiamy się na Gorzowie, który jest trudnym przeciwnikiem. Oczywiście myślimy też o tym, jak układa się tabela przed play-offami i sądzę, że każda drużyna to robi. Jednak najważniejsze jest dla nas to, żeby wygrać najbliższe dwa spotkania, to dla nas najlepszy rozwój wydarzeń – podkreśla z kolei Anna Wińkowska.

Tak jak powiedziała podkoszowa Ślęzy, dla wrocławianek najlepiej byłoby wygrać oba spotkania. Jednak w Gorzowie o wygraną będzie trudno, bo w tym sezonie Ślęzie jeszcze się to nie udało. W grudniu w KGHM Ślęza Arenie koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska przegrały 75:80, choć zaczęły mecz 14:2. Z kolei w styczniu podczas Bank Pekao Pucharu Polski PSI Enea nie pozostawiła żadnych złudzeń, zwyciężając 83:64 w drodze po triumf w całym turnieju pucharowym. Wówczas aż 30 punktów zdobyła Shatori Walker, a 20 oczek dołożyła Elena Tsineke. Obie liderki zespołu z Gorzowa stać na to, aby te występy powtórzyć. Obie legitymują się bardzo podobnym wskaźnikiem EVAL – 15.5 Walker i 15.4 Tsineke. Obie należą do najskuteczniejszych zawodniczek w całej Orlen Basket Lidze Kobiet, trafiając około 50 procent swoich prób. Gdy mają swój dzień, są nie do zatrzymania, tak jak to miało miejsce w Sosnowcu. A oprócz nich niezwykle groźną zawodniczką jest Diamond Miller, o czym Ślęza miała okazję przekonać się w grudniu. Wtedy zawodniczka Minnesoty Lynx do 26 punktów dołożyła 8 zbiórek i 9 asyst, zaś na przestrzeni całego sezonu notuje 17.2 oczka, 7 zbiórek i 3.3 asysty.

Zagraniczny kwartet drużyny z Gorzowa uzupełnia Rebeka Mikulasikova, ale występ reprezentantki Słowacji stoi pod znakiem zapytania. 25-letnia podkoszowa doznała urazu w meczu z Basketem Bydgoszcz i z informacji przekazywanych przez klub z lubuskiego, wszystko wskazuje na to, że jest to poważna kontuzja. Pod jej nieobecność jeszcze większa odpowiedzialność ciąży na Ewelinie Śmiałek, która w przegranym meczu z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin zagrała 28 minut, zdobywając 4 punkty i zbierając 7 piłek. Mikulasikova zdobywała ponad 10 punktów na mecz – ofensywną lukę po absolwentce Ohio State mogą wypełnić reprezentantki Polski – Klaudia Gertchen i Emilia Kośla. Obie notują ponad 8 punktów na spotkanie i bez dwóch zdań stać je na dołożenie jeszcze kilku oczek do swojego dorobku. Doskonały dowód na to otrzymaliśmy właśnie w starciu z Lublinem, kiedy Gertchen zapisała sobie do dorobku 16 punktów, a Kośla 11 oczek.

W Arenie Gorzów może mieć miejsce ofensywne widowisko – spośród drużyn, które zagrają w fazie play-off tylko Energa Toruń straciła więcej punktów (z oczywistych względów nie liczy się wynik BC Polkowice – red.). Gdy ostatnim razem Ślęza przyjechała do Gorzowa, też nie zabrakło emocji, bo podopieczne Dariusza Maciejewskiego wygrały 96:86. Ślęza w dwóch ostatnich spotkaniach zatrzymała pretendentów do medalu z Lublina i Sosnowca poniżej 65 oczek i bez dwóch zdań Arkadiusz Rusin będzie chciał ten trend podtrzymać.

– Mamy jeszcze dużo do poprawy, przede wszystkim większy balans grania. Dobrze zaczynamy mecze, a później ciężko nam to kontynuować i utrzymać rytm, który mamy od początku. Uważam, że zawsze można i nawet trzeba poprawiać swoją grę. Dwa ostatnie mecze zagraliśmy dobrze w obronie i to cieszy. Rozmawiamy o tym, że dobrze byłoby wygrać z Gorzowem, żeby z każdym rywalem z czołówki oprócz Gdyni mieć to zwycięstwo. Tak też było po meczu w Sosnowcu, gdzie zagraliśmy jedno z najgorszych spotkań w sezonie, a teraz zagraliśmy dobrze i odrobiliśmy straty. Mamy chęć się zrewanżować, ale wiadomo, że Gorzów gra o swoje cele – przyznaje trener Ślęzy.

O chęci zrewanżowania się gorzowiankom za wcześniejsze porażki mówi także Anna Wińkowska.

– Chęć rewanżu to mało powiedziane. Z Gorzowem zawsze się miło wygrywa, zwłaszcza że wygrana może nam bardzo pomóc. Te dwie porażki – w lidze i w pucharze sprawiają, że na pewno będziemy chciały wyjechać z Gorzowa ze zwycięstwem – powiedziała podkoszowa 1KS-u.

Czy Ślęza dopnie swego i w trzecim starciu sezonu z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wlkp. sięgnie po zwycięstwo? W tym meczu trudno wskazać jednoznacznie faworyta – forma i pozycja w tabeli każe w tej roli umieścić Ślęzę, ale historia spotkań przechyla szalę na korzyść gospodyń sobotniego pojedynku. A to może oznaczać tylko jedno – wielkie emocje w Arenie Gorzów. Początek meczu PSI Enea AJP Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław w sobotę o godzinie 16:00. Transmisję przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Komplet widzów i wielkie zwycięstwo Ślęzy

Koszykarki Ślęzy Wrocław przy wsparciu wypełnionej do ostatniej miejsca KGHM Ślęza Areny pokonały MB Zagłębie Sosnowiec 80:62 w meczu 16. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Wygrana dała wrocławiankom pewne miejsce na podium po sezonie zasadniczym.

Podobnie jak tydzień wcześniej w Lublinie, tak i w sobotnie popołudnie w KGHM Ślęza Arenie żółto-czerwone postanowiły napaść na rywalki od samego początku. Minęły zaledwie trzy i pół minuty pierwszej kwarty, a Ślęza prowadziła już 11:0. Wrocławianki nie tylko odpowiedziały na skuteczne akcje koszykarek Zagłębia, ale i powiększyły swoją przewagę do 14 punktów po przechwycie Aleksandry Mielnickiej, zamienionym na punkty przez Weronikę Gajdę. Drużynę gości w grze próbowała utrzymać Taylor Soule, lecz Amerykanka nie miała na tym etapie meczu zbyt dużego wsparcia od koleżanek. Przez resztę pierwszej odsłony gospodynie kontrolowały wydarzenia na parkiecie, mając odpowiedź na wszystko, co robiły ich rywalki. W efekcie po 10 minutach meczu Ślęza schodziła z parkietu z piętnastoma punktami zapasu, w jedną kwartę odrabiając całe straty z grudniowego starcia obu drużyn.

Trójka Weroniki Gajdy na rozpoczęcie drugiej odsłony dała żółto-czerwonym prowadzenie 32:14, a Zagłębie wciąż nie mogło znaleźć swojego rytmu w ofensywie. Dopiero po kilku chwilach tej kwarty przyjezdne miały fragment dobrej gry. Serię punktową zaczęła Klaudia Wnorowska celnym rzutem osobistym, następnie za trzy trafiła Keondria Calloway, a run 6:0 zakończyła Taylor Soule dobijając niecelny rzut Calloway.

Trener Arkadiusz Rusin w odpowiedzi na ten rozwój wydarzeń musiał poprosić o czas i jego zespół zareagował znakomicie. Schaquilla Nunn zamieniła na punkty przechwyt Digny Strautmane, potem w swoim stylu dwa oczka zdobyła Robbi Ryan, a na koniec trójkę odpaliła Łotyszka. 7:0 dla Ślęzy w minutę i tym razem to Jorge Aragones musiał porozmawiać ze swoim zespołem. Sosnowiczanki dążyły do maksymalnego zmniejszenia strat przed przerwą, ale gospodynie na tyle często zdobywały punkty, że nie pozwoliły sobie na oddanie inicjatywy. Co prawda Zagłębie doszło na 10 punktów, ale po pierwszej połowie wciąż kontrolę miała Ślęza.

Po wznowieniu gry przyjezdne podjęły próbę zmiany tego stanu rzeczy. Calloway najpierw trafiła z półdystansu, a następnie zza łuku, za trzy przymierzyła Soule. Wszystko jednak spotykało się z ripostami ze strony Ślęzy. Mielnicka i Strautmane wspólnie zadbały o to, żeby utrzymać swój zespół w komfortowej sytuacji, a po akcji 2+1 Robbi Ryan było 56:44 dla koszykarek ze stolicy Dolnego Śląska.

Kolejny fragment meczu obfitował w niecelne rzuty, ale i z takich minut gospodynie wyszły zwycięsko. Bardzo dużą rolę odegrała w tym Martyna Pyka – kapitan Ślęzy najpierw trafiła za trzy, a następnie zabrała piłkę Aleksandrze Kuczyńskiej i przeprowadziła akcję 2+1 na 62:47. W końcówce trzeciej kwarty Schaquilla Nunn najpierw trafiła dwa osobiste w odpowiedzi na punkty z linii Gabby Nikitiaite, chwilę później przymierzyła z półdystansu gdy rzuty wolne na oczka zamieniła też Klaudia Wnorowska. Na zakończenie trzeciej kwarty Aleksandra Mielnicka skorzystała z prezentu w postaci faulu technicznego, a równo z syreną Martyna Pyka trafiła po asyście Natalii Kurach i dała swojej drużynie prowadzenie 69:51.

Losy spotkania były już rozstrzygnięte, ale to nie oznaczało, że emocje dobiegły końca. Wciąż trwała walka o triumf w dwumeczu, a to dla Ślęzy wiązało się z koniecznością utrzymania przewagi co najmniej 15 punktów. Zagłębie po trzech minutach gry w tej odsłonie zmniejszyło straty właśnie do 15 oczek, co spotkało się z natychmiastową reakcją trenera Rusina. Po powrocie do rywalizacji Robbi Ryan dołożyła dwa punkty, a po dłuższym okresie bez powiększenia dorobku to samo zrobiła Schaquilla Nunn.

Oba zespoły miały spory problem ze znalezieniem skuteczności, a to grało na korzyść Ślęzy, która z każdą długą akcją zbliżała się do swojego celu. Kropkę nad i, zarówno w wygranej 1KS-u, jak i w swoim fenomenalnym występie, postawiła Aleksandra Mielnicka. Najpierw reprezentantka Polski trafiła za trzy o tablicę na trzy minuty przed końcem, a potem definitywnie przesądziła o dopięciu swego przez żołto-czerwone przebijając się pod kosz w ostatniej akcji spotkania. Ostatecznie Ślęza wygrała 80:62.

A to równa się z zajęciem miejsca w czołowej trójce Orlen Basket Ligi Kobiet po sezonie zasadniczym. Ślęza rozdaje także karty w walce o drugie miejsce – musi wygrać jedno z dwóch pozostałych spotkań tej rundy zmagań, aby zapewnić sobie tę pozycję. Najbliższa szansa już w sobotę, 1 marca, kiedy żółto-czerwone zagrają w Gorzowie z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wielkopolski.

Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec 80:62 (29:14, 17:22, 23:15, 11:11).
Ślęza: Mielnicka 22, Nunn 17, Ryan 13, Pyka 13, Strautmane 9, Gajda 6, Hjern, Kurach 0. Wińkowska, Kozik DNP.
MB Zagłębie: Soule 20, Wnorowska 12, Calloway 10, Nikitinaite 7, Borkowska 6, Kuczyńska 3, Pszczolarska 2, Gustavsson 2, Jarząb 0. Micek DNP.

Starcie wagi ciężkiej – Ślęza podejmie Zagłębie Sosnowiec

W sobotę, 22 lutego o godzinie 16:00 w KGHM Ślęza Arenie odbędzie się hit 16. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą MB Zagłębie Sosnowiec, a stawką tego spotkania może być drugie miejsce po sezonie zasadniczym.

Po 15 seriach gier Ślęza jest samotnym wiceliderem rozgrywek i nad resztą peletonu – Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin, Eneą AZS-em Poznań i MB Zagłębiem Sosnowiec ma przewagę jednego zwycięstwa. Ponadto wrocławianki posiadają lepszy bilans bezpośrednich spotkań z pierwszymi dwiema drużynami, co przy identycznym bilansie starć na koniec sezonu da im miejsce wyższe zarówno od lublinianek, jak i poznanianek. W przypadku konfrontacji z drużyną z Sosnowca sytuacja jest bardziej skomplikowana, a to za sprawą przegranego 61:75 meczu pierwszej rundy. Żółto-czerwone muszą zatem pokonać Zagłębie piętnastoma punktami, aby wygrać bezpośrednią rywalizację. Należy jednak zaznaczyć, że nawet minimalny triumf da Ślęzie komfort dwóch wygranych przewagi. Jest zatem o co grać, ale oczywiście przed koszykarkami 1KS-u kolejne niezwykle trudne zadanie.

W grudniowym pojedynku obu drużyn zespołem bezapelacyjnie lepszym były podopieczne Jorge Aragonesa, które w pewnym momencie meczu prowadziły aż 32 punktami. Dopiero w końcowych fragmentach spotkania różnica zmniejszyła się do 14 oczek, które są znacznie bardziej w zasięgu do odrobienia przez koszykarki Ślęzy. Do tego będzie potrzebny jednak o wiele lepszy występ niż w Sosnowcu.

– Na pewno jest chęć rewanżu, bo nie ukrywam, że ostatni mecz z Sosnowcem to był kompletny niewypał w naszym wykonaniu i chcemy się odegrać – powiedziała Natalia Kurach.

– Jestem na bieżąco z analizą meczu z pierwszej rundy. Myślę, że to był nasz najgorszy mecz w pierwszej rundzie. Nawet w przegranym meczu z Gorzowem nasza gra wyglądała lepiej, więc zdecydowanie to był nasz najgorszy mecz w starciu z rywalami, z którymi bijemy się o najwyższe lokaty. Sądzę, że drugi raz tak źle nie zagramy – stwierdził z kolei trener Arkadiusz Rusin.

Największa siłą drużyny z Sosnowca jest strefa podkoszowa, gdzie brylują Kamila Borkowska i Taylor Soule, dwie zawodniczki o odmiennych charakterystykach, które razem tworzą niezwykle skuteczny duet. Borkowska w pełni wykorzystuje swoje 201 centymetrów wzrostu żeby osiągać średnie na poziomie 14.3 punktu i 10.3 zbiórki, zaś Soule dzięki swojej dynamice i motoryce jest nie do zatrzymania – nikt w lidze nie wymusza większej liczby przewinień niż Amerykanka, która jest faulowana blisko siedem razy na mecz. Naturalnie nikt nie oddaje także większej liczby rzutów osobistych, Soule staje na linii średnio 7.4 razu na spotkanie, co pozwala jej dokładać łatwe punkty do swojej średniej w wysokości 16.3 oczka. Trener Jorge Aragones może polegać nie tylko na tych dwóch zawodniczkach.

Oprócz nich ważną rolę odgrywają także pozostałe pierwszopiątkowe koszykarki. Gabby Nikitinaite, Keondria Calloway i Klaudia Wnorowska łącznie trafiają blisko sześć trójek na mecz. Poza tym dwie pierwsze dzielą między siebie zadania związane z rozgrywaniem, odpowiadając co spotkanie za 9.5 asysty. Wnorowska wspiera Borkowską i Soule na tablicach, bardzo aktywnie pracuje także w obronie (1.6 przechwytu). Na razie wolny start w barwach Zagłębia zanotowała Elin Gustavsson, ale reprezentantka Szwecji jest doświadczoną zawodniczką i na pewno wkrótce odnajdzie się w systemie Zagłębia, co tylko zwiększy potencjał tej drużyny. Ze swoich zadań dobrze wywiązują się młode Polki – Aleksandra Pszczolarska, Aleksandra Kuczyńska i Alicja Jarząb. Śmiało można zatem powiedzieć, że drużyna z Sosnowca nie ma zbyt wielu słabych punktów.

– Ten zespół prezentuje się bardzo solidnie cały sezon, na parkietach ligowych i w EuroCupie. Trener Aragones dobrze zbudował drużynę i ją rozwinął. Wykorzystuje swoje najmocniejsze strony, w tej chwili widać wzrost formy Calloway, powrót Soule – bardzo niewygodnej zawodniczki do krycia, szczególnie dla takich graczy podkoszowych jak my mamy. Musimy te rzeczy zniwelować, ale każda z zawodniczek z Sosnowca wykonuje dobrze swoją robotę – przyznaje Rusin.

– Musimy zatrzymać podkoszowe Sosnowca, to ich najmocniejsza strona, ale groźne są także w rzutach za trzy. Jeśli chodzi o nas, to przede wszystkim musimy biegać do szybkiego ataku, dzielić się piłką, czyli to, co lubimy najbardziej. I oczywiście grać zespołowo, bo uważam, że jak gramy razem, to jesteśmy wtedy nie do zatrzymania – mówi Kurach.

Zespołowość pozwoliła Ślęzie sięgnąć po ważne zwycięstwo w Lublinie, w którym żółto-czerwone wytrzymały nerwowy moment, aby wygrać 73:63. Triumf nad Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em pozwolił wrocławiankom uwierzyć w siebie jeszcze bardziej i dać zastrzyk energii przed sobotnim pojedynkiem w KGHM Ślęza Arenie.

– Zwycięstwo bardzo nas podbudowało, dodało nam skrzydeł. Weszłyśmy w ten mecz od samego początku bardzo mocno, tak jak chciałyśmy. Liczę na to, że w starciu z Sosnowcem będzie tak samo i postawimy rywalkom swoje warunki gry od początku do końca.  Samo to, że gramy u siebie daje nam dodatkowej mocy. Zrobimy wszystko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony i wyrwać zwycięstwo na własnym parkiecie – życzy sobie podkoszowa Ślęzy i reprezentacji Polski.

Gdzie kluczy do wygranej upatruje trener Rusin?

– Mamy przemyślenia co do tego, jak Sosnowiec będzie chciał zneutralizować nasze atuty i myślę, że tutaj najważniejszą kwestią oprócz obrony, od której wszystko się zaczyna, będzie skuteczność. Musimy pocelować, żeby nie było takiej indolencji strzeleckiej jak w pierwszej połowie meczu z Lublinem. Mimo słabej skuteczności i tak sobie poradziliśmy, ale jednak te rzuty obwodowe w meczu z Sosnowcem będą dużo ważyły – kończy szkoleniowiec Ślęzy.

Początek meczu Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec w sobotę, 22 lutego o godzinie 16:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł można kupić za pośrednictwem platform Empik Bilety oraz Going., a także w dniu meczu w kasie hali. Dzieci chodzące do szkoły podstawowej mogą zająć miejsce na trybunach za darmo, wystarczy pobrać bilet w kasie hali. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza samotnym wiceliderem po wygranej w Lublinie

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały na wyjeździe Polski Cukier AZS UMCS Lublin 73:63 w meczu 15. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone zostały dzięki temu samodzielnymi wiceliderkami tabeli.

Początek spotkania w Lublinie śmiało można nazwać sensacyjnym. Ślęza zaczęła to starcie z takim samym impetem, z jakim wyszła z szatni w listopadowym pojedynku obu drużyn w KGHM Ślęza Arenie. Po trzech minutach gry wrocławianki prowadziły już 11:2, a wcale nie zamierzały się na tym zatrzymywać. W ciągu kolejnej minuty dołożyły siedem oczek do swojej przewagi – na ten fragment złożyły się trójka Digny Strautmane, punkty po przechwycie Weroniki Gajdy i rzut z półdystansu Robbi Ryan. Ale to nie wszystko, bo kolejne cztery oczka zdobyły Ryan i Schaquilla Nunn. Efekt? 22:4 dla Ślęzy po sześciu i pół minutach.

Ten obrót wydarzeń nie sprawił jednak, że zespół z Lublina złożył broń. Rzuty osobiste na punkty zamieniła Teana Muldrow, która w kolejnej akcji asystowała przy celnym rzucie Laury Miskiniene. Amerykanka zakończyła bardzo dobry moment w swoim wykonaniu celną trójką, po której trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas. Jego podopieczne nie były w stanie od razu przerwać serii gospodyń, którą przedłużyła rzutem za trzy Aleksandra Stanacev. Dopiero gdy Schaquilla Nunn dobiła niecelny rzut Aleksandry Mielnickiej żółto-czerwone mogły dopisać sobie kolejne punkty i zakończyć pierwszą kwartę z dziesięcioma punktami przewagi.

Inicjatywa wciąż była po stronie koszykarek AZS-u UMCS-u. Na rozpoczęcie drugiej odsłony jeszcze raz zza łuku trafiła Muldrow, ale po drugiej stronie parkietu Nunn wykorzystała asystę Martynę Pyki. Przez następne trzy minuty żadna z drużyn nie była w stanie powiększyć swojego dorobku, udało się to dopiero Stelli Johnson, która zamieniła na punkty podanie Stanacev. Serbska rozgrywająca chwilę później zmniejszyła deficyt swojego zespołu do czterech oczek i przy stanie 26:22 dla Ślęzy wrocławianki potrzebowały przerwy.

Ta przyniosła im akcję 2+1 w wykonaniu Digny Strautmane, na którą jednak szybko odpowiedziała Johnson. Ślęza za sprawą Nunn oddaliła nieco zagrożenie – amerykańska środkowa dwukrotnie punktowała w odpowiedzi na rzuty gospodyń. Lublinianki przed przerwą zdecydowały się na jeszcze jeden zryw i to była dobra decyzja. Ponownie za trzy trafiła Stanacev, zaś w samej końcówce Magdalena Szymkiewicz najpierw nie pomyliła się z linii rzutów osobistych, a następnie poprawiła celną trójką. Z osiemnastu punktów przewagi 1KS-u po dwudziestu minutach zostały tylko trzy. A to zwiastowało ogromne emocje w drugiej połowie.

Ślęza rozpoczęła punktowanie od rzutu za trzy Strautmane. Była to dopiero druga celna trójka 1KS-u – wrocławianki miały ogromne problemy z wstrzeleniem się, ale wciąż utrzymywały się na prowadzeniu. Bardzo o zmianę tego stanu rzeczy starała się Stanacev, która też przymierzyła z dystansu. W następnych minutach żółto-czerwone dołożyły trzy oczka z linii rzutów osobistych, a w odpowiedzi zza łuku trafiła Dominika Ullmann. Kolejne pięć oczek dla Ślęzy zdobyła Robbi Ryan, wszystkie z osobistych. Podopieczne Arkadiusza Rusina nie mogły się przełamać z gry, ale gospodynie też miały w tym okresie słabą skuteczność. W efekcie na trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty wrocławianki prowadziły ośmioma punktami. Zespół prowadzony przez Karola Kowalewskiego zmniejszył dystans do rywalek o połowę za sprawą kolejnych udanych akcji Stelli Johnson i Aleksandry Stanacev.

Serbka rozpoczęła także kolejny zryw gospodyń, znów trafiając zza łuku, a następnie asystując Laurze Miskiniene i Ślęza na osiem minut przed końcem meczu miała tylko punkt przewagi. Zagrożenie tymczasowo oddaliła Weronika Gajda, ale Stanacev miała inne plany, dokładając swoją siódmą i ósmą trójkę w meczu. Pierwszą na remis, drugą stawiającą halę MOSiR na nogi – Polski Cukier AZS UMCS Lublin w końcu dopiął swego i objął prowadzenie.

Lublinianki mogły się jednak tylko przez minutę cieszyć z wypracowanej przewagi, bo po dwóch akcjach Aleksandry Mielnickiej inicjatywę ponownie przejęły koszykarki Ślęzy. Chwilę później dwa oczka dołożyła Robbi Ryan, na co odpowiedziała trójką Stella Johnson. Z kolei Zuzanna Kulińska po asyście Muldrow trafiła w odpowiedzi na dwa celne osobiste amerykańskiej rzucającej 1KS-u. Najlepiej punktująca koszykarka Orlen Basket Ligi Kobiet w trzecim posiadaniu z rzędu wzięła sprawy w swoje ręce i wymusiła faul Kulińskiej, jednocześnie trafiając do kosza.

Kluczowy moment spotkania nastąpił chwilę później. Wszystko zaczęło się od złego podania Weroniki Gajdy, która sekundy potem wykorzystała swoje doświadczenie żeby wymusić faul ofensywny Johnson. Decyzja sędziów na tyle zirytowała sztab drużyny gospodyń, że arbitrzy zadecydowali o przyznaniu faulu technicznego. Ten na punkt zamieniła Ryan, a posiadanie będące efektem przewinienia ofensywnego wykorzystała w pełni sama Gajda, trafiając za trzy. Dzięki temu prowadzenie Ślęzy urosło do siedmiu punktów. Lublinianki liczyły jeszcze na kolejny zryw, ale emocje w tym starciu zakończyła Aleksandra Mielnicka trafiając dwukrotnie za trzy.

Ślęza wytrzymała nacisk ze strony gospodyń, które po fatalnym starcie systematycznie i bez wytchnienia dążyły do odrobienia strat. Nawet gdy ta sztuka im się udała, żółto-czerwone poradziły sobie w tym trudnym momencie i odzyskały prowadzenie. Mecz momentami przypominał starcia znane z fazy play-off, gdy często wygrywa się nie samymi umiejętnościami, a charakterem i zaangażowaniem. Tych cech nie można było odmówić obu drużynom, ale w kluczowych momentach więcej zimnej krwi miały w sobie wrocławianki.

Dzięki wygranej umocniły się one na drugim miejscu w ligowej tabeli, zostając samodzielnymi wiceliderkami Orlen Basket Ligi Kobiet. Przed Ślęzą teraz kolejne arcyważne starcie – mecz w KGHM Ślęza Arenie z MB Zagłębiem Sosnowiec. Jeśli w najbliższą sobotę koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska dopiszą sobie 11 zwycięstwo w sezonie, to przy korzystnym układzie innych spotkań mogą zagwarantować sobie miejsce w czołowej czwórce po rundzie zasadniczej i przewagę własnego parkietu w ćwierćfinałach play-off. Początek pojedynku Ślęzy z drużyną z Sosnowca 22 lutego o godzinie 16:00. Bilety już w sprzedaży na Empik Bilety i Going.

Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław 63:73 (14:24, 19:12, 11:12, 19:25).
AZS UMCS: Stanacev 24, Johnson 13, Muldrow 9, Miskiniene 7, Szymkiewicz 5, Ullmann 3, Kulińska 2, Adamczuk, Goszczyńska 0. Nassisi DNP.
Ślęza: Ryan 21, Nunn 16, Mielnicka 14, Strautmane 13, Gajda 8, Hjern 1, Kurach 0, Pyka 0. Wińkowska, Kozik DNP.

Przed Ślęzą hitowe starcie w Lublinie

Koszykarki Ślęzy Wrocław w niedzielę o godzinie 18:00 w hali MOSiR rozegrają wyjazdowe spotkanie z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Zwycięzca tego hitowego starcia zostanie samodzielnym wiceliderem tabeli Orlen Basket Ligi Kobiet.

Po ponad trzytygodniowej przerwie od ligowych zmagań Orlen Basket Liga Kobiet rozpoczyna ostatnią prostą sezonu zasadniczego. Do ostatecznych rozstrzygnięć po pierwszej fazie rozgrywek zostały zaledwie cztery kolejki, a przy bardzo spłaszczonej tabeli jej układ jeszcze wielokrotnie może się zmienić i po 18 seriach gier wyglądać diametralnie inaczej niż obecnie. W najlepszej pozycji do zajęcia pierwszego miejsca jest VBW Gdynia, ale za plecami gdynianek toczyć się będzie zacięta walka o miejsca 2-4, gwarantujące przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie play-off. Spotkanie Ślęzy z Polskim Cukrem jest bez dwóch zdań pojedynkiem o trzy ligowe punkty. Wrocławianki w listopadzie wypracowały sobie bardzo dużą zaliczkę przed rewanżem, ponieważ pokonały lubelski AZS UMCS aż 89:64. Jeśli zatem nie przegrają w Lublinie 26 punktami, to w przypadku zakończenia sezonu zasadniczego z takim samym bilansem, Ślęza wyprzedzi lublinianki w tabeli. A to może decydować o miejscu w pierwszej czwórce gdy 9 marca po 18 zakończą się ostatnie mecze rundy zasadniczej. Gdyby żółto-czerwone w niedzielę wygrały, ich sytuacja stałaby się oczywiście jeszcze lepsza, ale o triumf w Kozim Grodzie wcale nie będzie łatwo.

Od połowy stycznia, po porażce AZS-u UMCS-u w Poznaniu, trenerem lublinianek został Karol Kowalewski. W swoim oficjalnym debiucie pokonał MB Zagłębie Sosnowiec w półfinale Bank Pekao Pucharu Polski, ale już w finale jego zespół przegrał z PSI Eneą Gorzów Wielkopolski. Nowy szkoleniowiec pomimo długiej przerwy w rozgrywkach nie miał zbyt wiele czasu na pracę z drużyną ze względu na obowiązki związane z reprezentacją Polski. Można jednak śmiało zakładać, że zdążył przekazać już najważniejsze zasady i wprowadzić swój system grania, który powinniśmy zobaczyć w niedzielny wieczór w hali MOSiR w Lublinie.

W pierwszych dwóch meczach pod wodzą trenera Kowalewskiego liderką AZS-u UMCS-u była bez dwóch zdań Stella Johnson, która zdobyła w nich łącznie 64 punkty, dwukrotnie trafiając pięć trójek. Amerykanka rozgrywała dotychczas bardzo nierówny sezon, ale być może spotkania pucharowe pozwoliły jej zostawić ten okres za sobą i grać swoją koszykówkę, która pozwoli jej podnieść średnią punktową, wynoszącą obecnie 12.8 oczka. Stały, wysoki poziom prezentuje Laura Miskiniene – litewska podkoszowa notuje średnio double-double, do 15.2 punktu dokładając 11.4 zbiórki. W półfinałowym starciu Pucharu z MB Zagłębiem Sosnowiec zapisała przy swoim nazwisku 20 „desek”. Trójkę najlepiej punktujących koszykarek drużyny z Lublina kompletuje najskuteczniejsza z nich, Magdalena Szymkiewicz. 22-letnia obwodowa jest w trakcie najlepszego sezonu w karierze, w którym wreszcie realizuje swój spory potencjał. Statystyki na poziomie 16.5 punktu, 3.8 zbiórki i 4.5 asysty czynią z niej najbardziej efektywną zawodniczkę U-23 w całej Orlen Basket Lidze Kobiet, a i bez ograniczenia wiekowego Szymkiewicz jest tuż poza czołową 10 ligi.

Oczywiście mówiąc o gospodyniach niedzielnego starcia nie można nie wspomnieć o Aleksandrze Stanacev, która jest jedną z najlepszych rozgrywających ligi, notując 7.3 asysty na mecz. Jej pojedynek z Weroniką Gajdą może być ozdobą niedzielnego starcia. W Sosnowcu w obu spotkaniach wystąpiła nowa koszykarka drużyny z Lublina, Teana Muldrow. Silna skrzydłowa z USA będzie miała za zadanie „rozszerzać parkiet”, bo bardzo dobrze czuje się w rzutach z dystansu. Podczas pucharowych zmagań oddała 13 trójek, trafiając 5 z nich, ale potrafi też odnaleźć się pod koszem i powalczyć na tablicach. Przyjście nowej koszykarki na pozycję numer 4 oznacza, że z rotacji kompletnie musiała zniknąć Batabe Zempare, ale formalnie wciąż pozostaje zawodniczką AZS-u UMCS-u i teoretycznie może wystąpić w niedzielnym meczu, zastępując Muldrow bądź Johnson. Rotację drużyny z Lublina uzupełniają Zuzanna Kulińska oraz Olga Trzeciak, a rezerwową młodzieżową zawodniczką jest Dominika Ullmann. Każda z nich potrafi w limitowanych minutach dołożyć parę punktów.

Faworytem niedzielnego meczu są lublinianki, które z pewnością będą chciały zrewanżować się Ślęzie za listopadową porażkę w KGHM Ślęza Arenie. Koszykarki 1KS-u nie są jednak bez szans w hali MOSiR i mają plan, aby umocnić się na pozycji wicelidera tabeli. W listopadzie żółto-czerwone do zwycięstwa poprowadziła Robbi Ryan, do 30 punktów dokładając 13 zbiórek i 5 asyst. Amerykanka za ten mecz otrzymała tytuł MVP kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet i to na niej na pewno będzie spoczywać największa odpowiedzialność za losy spotkania. Dla kogo powrót po długiej przerwie okaże się udany? Przekonamy się w niedzielny wieczór. Początek meczu Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław w niedzielę o godzinie 18:00 w hali MOSiR Lublin. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.