Starcie wagi ciężkiej – Ślęza podejmie Zagłębie Sosnowiec

W sobotę, 22 lutego o godzinie 16:00 w KGHM Ślęza Arenie odbędzie się hit 16. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą MB Zagłębie Sosnowiec, a stawką tego spotkania może być drugie miejsce po sezonie zasadniczym.

Po 15 seriach gier Ślęza jest samotnym wiceliderem rozgrywek i nad resztą peletonu – Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin, Eneą AZS-em Poznań i MB Zagłębiem Sosnowiec ma przewagę jednego zwycięstwa. Ponadto wrocławianki posiadają lepszy bilans bezpośrednich spotkań z pierwszymi dwiema drużynami, co przy identycznym bilansie starć na koniec sezonu da im miejsce wyższe zarówno od lublinianek, jak i poznanianek. W przypadku konfrontacji z drużyną z Sosnowca sytuacja jest bardziej skomplikowana, a to za sprawą przegranego 61:75 meczu pierwszej rundy. Żółto-czerwone muszą zatem pokonać Zagłębie piętnastoma punktami, aby wygrać bezpośrednią rywalizację. Należy jednak zaznaczyć, że nawet minimalny triumf da Ślęzie komfort dwóch wygranych przewagi. Jest zatem o co grać, ale oczywiście przed koszykarkami 1KS-u kolejne niezwykle trudne zadanie.

W grudniowym pojedynku obu drużyn zespołem bezapelacyjnie lepszym były podopieczne Jorge Aragonesa, które w pewnym momencie meczu prowadziły aż 32 punktami. Dopiero w końcowych fragmentach spotkania różnica zmniejszyła się do 14 oczek, które są znacznie bardziej w zasięgu do odrobienia przez koszykarki Ślęzy. Do tego będzie potrzebny jednak o wiele lepszy występ niż w Sosnowcu.

– Na pewno jest chęć rewanżu, bo nie ukrywam, że ostatni mecz z Sosnowcem to był kompletny niewypał w naszym wykonaniu i chcemy się odegrać – powiedziała Natalia Kurach.

– Jestem na bieżąco z analizą meczu z pierwszej rundy. Myślę, że to był nasz najgorszy mecz w pierwszej rundzie. Nawet w przegranym meczu z Gorzowem nasza gra wyglądała lepiej, więc zdecydowanie to był nasz najgorszy mecz w starciu z rywalami, z którymi bijemy się o najwyższe lokaty. Sądzę, że drugi raz tak źle nie zagramy – stwierdził z kolei trener Arkadiusz Rusin.

Największa siłą drużyny z Sosnowca jest strefa podkoszowa, gdzie brylują Kamila Borkowska i Taylor Soule, dwie zawodniczki o odmiennych charakterystykach, które razem tworzą niezwykle skuteczny duet. Borkowska w pełni wykorzystuje swoje 201 centymetrów wzrostu żeby osiągać średnie na poziomie 14.3 punktu i 10.3 zbiórki, zaś Soule dzięki swojej dynamice i motoryce jest nie do zatrzymania – nikt w lidze nie wymusza większej liczby przewinień niż Amerykanka, która jest faulowana blisko siedem razy na mecz. Naturalnie nikt nie oddaje także większej liczby rzutów osobistych, Soule staje na linii średnio 7.4 razu na spotkanie, co pozwala jej dokładać łatwe punkty do swojej średniej w wysokości 16.3 oczka. Trener Jorge Aragones może polegać nie tylko na tych dwóch zawodniczkach.

Oprócz nich ważną rolę odgrywają także pozostałe pierwszopiątkowe koszykarki. Gabby Nikitinaite, Keondria Calloway i Klaudia Wnorowska łącznie trafiają blisko sześć trójek na mecz. Poza tym dwie pierwsze dzielą między siebie zadania związane z rozgrywaniem, odpowiadając co spotkanie za 9.5 asysty. Wnorowska wspiera Borkowską i Soule na tablicach, bardzo aktywnie pracuje także w obronie (1.6 przechwytu). Na razie wolny start w barwach Zagłębia zanotowała Elin Gustavsson, ale reprezentantka Szwecji jest doświadczoną zawodniczką i na pewno wkrótce odnajdzie się w systemie Zagłębia, co tylko zwiększy potencjał tej drużyny. Ze swoich zadań dobrze wywiązują się młode Polki – Aleksandra Pszczolarska, Aleksandra Kuczyńska i Alicja Jarząb. Śmiało można zatem powiedzieć, że drużyna z Sosnowca nie ma zbyt wielu słabych punktów.

– Ten zespół prezentuje się bardzo solidnie cały sezon, na parkietach ligowych i w EuroCupie. Trener Aragones dobrze zbudował drużynę i ją rozwinął. Wykorzystuje swoje najmocniejsze strony, w tej chwili widać wzrost formy Calloway, powrót Soule – bardzo niewygodnej zawodniczki do krycia, szczególnie dla takich graczy podkoszowych jak my mamy. Musimy te rzeczy zniwelować, ale każda z zawodniczek z Sosnowca wykonuje dobrze swoją robotę – przyznaje Rusin.

– Musimy zatrzymać podkoszowe Sosnowca, to ich najmocniejsza strona, ale groźne są także w rzutach za trzy. Jeśli chodzi o nas, to przede wszystkim musimy biegać do szybkiego ataku, dzielić się piłką, czyli to, co lubimy najbardziej. I oczywiście grać zespołowo, bo uważam, że jak gramy razem, to jesteśmy wtedy nie do zatrzymania – mówi Kurach.

Zespołowość pozwoliła Ślęzie sięgnąć po ważne zwycięstwo w Lublinie, w którym żółto-czerwone wytrzymały nerwowy moment, aby wygrać 73:63. Triumf nad Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em pozwolił wrocławiankom uwierzyć w siebie jeszcze bardziej i dać zastrzyk energii przed sobotnim pojedynkiem w KGHM Ślęza Arenie.

– Zwycięstwo bardzo nas podbudowało, dodało nam skrzydeł. Weszłyśmy w ten mecz od samego początku bardzo mocno, tak jak chciałyśmy. Liczę na to, że w starciu z Sosnowcem będzie tak samo i postawimy rywalkom swoje warunki gry od początku do końca.  Samo to, że gramy u siebie daje nam dodatkowej mocy. Zrobimy wszystko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony i wyrwać zwycięstwo na własnym parkiecie – życzy sobie podkoszowa Ślęzy i reprezentacji Polski.

Gdzie kluczy do wygranej upatruje trener Rusin?

– Mamy przemyślenia co do tego, jak Sosnowiec będzie chciał zneutralizować nasze atuty i myślę, że tutaj najważniejszą kwestią oprócz obrony, od której wszystko się zaczyna, będzie skuteczność. Musimy pocelować, żeby nie było takiej indolencji strzeleckiej jak w pierwszej połowie meczu z Lublinem. Mimo słabej skuteczności i tak sobie poradziliśmy, ale jednak te rzuty obwodowe w meczu z Sosnowcem będą dużo ważyły – kończy szkoleniowiec Ślęzy.

Początek meczu Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec w sobotę, 22 lutego o godzinie 16:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł można kupić za pośrednictwem platform Empik Bilety oraz Going., a także w dniu meczu w kasie hali. Dzieci chodzące do szkoły podstawowej mogą zająć miejsce na trybunach za darmo, wystarczy pobrać bilet w kasie hali. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza samotnym wiceliderem po wygranej w Lublinie

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały na wyjeździe Polski Cukier AZS UMCS Lublin 73:63 w meczu 15. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone zostały dzięki temu samodzielnymi wiceliderkami tabeli.

Początek spotkania w Lublinie śmiało można nazwać sensacyjnym. Ślęza zaczęła to starcie z takim samym impetem, z jakim wyszła z szatni w listopadowym pojedynku obu drużyn w KGHM Ślęza Arenie. Po trzech minutach gry wrocławianki prowadziły już 11:2, a wcale nie zamierzały się na tym zatrzymywać. W ciągu kolejnej minuty dołożyły siedem oczek do swojej przewagi – na ten fragment złożyły się trójka Digny Strautmane, punkty po przechwycie Weroniki Gajdy i rzut z półdystansu Robbi Ryan. Ale to nie wszystko, bo kolejne cztery oczka zdobyły Ryan i Schaquilla Nunn. Efekt? 22:4 dla Ślęzy po sześciu i pół minutach.

Ten obrót wydarzeń nie sprawił jednak, że zespół z Lublina złożył broń. Rzuty osobiste na punkty zamieniła Teana Muldrow, która w kolejnej akcji asystowała przy celnym rzucie Laury Miskiniene. Amerykanka zakończyła bardzo dobry moment w swoim wykonaniu celną trójką, po której trener Arkadiusz Rusin musiał poprosić o czas. Jego podopieczne nie były w stanie od razu przerwać serii gospodyń, którą przedłużyła rzutem za trzy Aleksandra Stanacev. Dopiero gdy Schaquilla Nunn dobiła niecelny rzut Aleksandry Mielnickiej żółto-czerwone mogły dopisać sobie kolejne punkty i zakończyć pierwszą kwartę z dziesięcioma punktami przewagi.

Inicjatywa wciąż była po stronie koszykarek AZS-u UMCS-u. Na rozpoczęcie drugiej odsłony jeszcze raz zza łuku trafiła Muldrow, ale po drugiej stronie parkietu Nunn wykorzystała asystę Martynę Pyki. Przez następne trzy minuty żadna z drużyn nie była w stanie powiększyć swojego dorobku, udało się to dopiero Stelli Johnson, która zamieniła na punkty podanie Stanacev. Serbska rozgrywająca chwilę później zmniejszyła deficyt swojego zespołu do czterech oczek i przy stanie 26:22 dla Ślęzy wrocławianki potrzebowały przerwy.

Ta przyniosła im akcję 2+1 w wykonaniu Digny Strautmane, na którą jednak szybko odpowiedziała Johnson. Ślęza za sprawą Nunn oddaliła nieco zagrożenie – amerykańska środkowa dwukrotnie punktowała w odpowiedzi na rzuty gospodyń. Lublinianki przed przerwą zdecydowały się na jeszcze jeden zryw i to była dobra decyzja. Ponownie za trzy trafiła Stanacev, zaś w samej końcówce Magdalena Szymkiewicz najpierw nie pomyliła się z linii rzutów osobistych, a następnie poprawiła celną trójką. Z osiemnastu punktów przewagi 1KS-u po dwudziestu minutach zostały tylko trzy. A to zwiastowało ogromne emocje w drugiej połowie.

Ślęza rozpoczęła punktowanie od rzutu za trzy Strautmane. Była to dopiero druga celna trójka 1KS-u – wrocławianki miały ogromne problemy z wstrzeleniem się, ale wciąż utrzymywały się na prowadzeniu. Bardzo o zmianę tego stanu rzeczy starała się Stanacev, która też przymierzyła z dystansu. W następnych minutach żółto-czerwone dołożyły trzy oczka z linii rzutów osobistych, a w odpowiedzi zza łuku trafiła Dominika Ullmann. Kolejne pięć oczek dla Ślęzy zdobyła Robbi Ryan, wszystkie z osobistych. Podopieczne Arkadiusza Rusina nie mogły się przełamać z gry, ale gospodynie też miały w tym okresie słabą skuteczność. W efekcie na trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty wrocławianki prowadziły ośmioma punktami. Zespół prowadzony przez Karola Kowalewskiego zmniejszył dystans do rywalek o połowę za sprawą kolejnych udanych akcji Stelli Johnson i Aleksandry Stanacev.

Serbka rozpoczęła także kolejny zryw gospodyń, znów trafiając zza łuku, a następnie asystując Laurze Miskiniene i Ślęza na osiem minut przed końcem meczu miała tylko punkt przewagi. Zagrożenie tymczasowo oddaliła Weronika Gajda, ale Stanacev miała inne plany, dokładając swoją siódmą i ósmą trójkę w meczu. Pierwszą na remis, drugą stawiającą halę MOSiR na nogi – Polski Cukier AZS UMCS Lublin w końcu dopiął swego i objął prowadzenie.

Lublinianki mogły się jednak tylko przez minutę cieszyć z wypracowanej przewagi, bo po dwóch akcjach Aleksandry Mielnickiej inicjatywę ponownie przejęły koszykarki Ślęzy. Chwilę później dwa oczka dołożyła Robbi Ryan, na co odpowiedziała trójką Stella Johnson. Z kolei Zuzanna Kulińska po asyście Muldrow trafiła w odpowiedzi na dwa celne osobiste amerykańskiej rzucającej 1KS-u. Najlepiej punktująca koszykarka Orlen Basket Ligi Kobiet w trzecim posiadaniu z rzędu wzięła sprawy w swoje ręce i wymusiła faul Kulińskiej, jednocześnie trafiając do kosza.

Kluczowy moment spotkania nastąpił chwilę później. Wszystko zaczęło się od złego podania Weroniki Gajdy, która sekundy potem wykorzystała swoje doświadczenie żeby wymusić faul ofensywny Johnson. Decyzja sędziów na tyle zirytowała sztab drużyny gospodyń, że arbitrzy zadecydowali o przyznaniu faulu technicznego. Ten na punkt zamieniła Ryan, a posiadanie będące efektem przewinienia ofensywnego wykorzystała w pełni sama Gajda, trafiając za trzy. Dzięki temu prowadzenie Ślęzy urosło do siedmiu punktów. Lublinianki liczyły jeszcze na kolejny zryw, ale emocje w tym starciu zakończyła Aleksandra Mielnicka trafiając dwukrotnie za trzy.

Ślęza wytrzymała nacisk ze strony gospodyń, które po fatalnym starcie systematycznie i bez wytchnienia dążyły do odrobienia strat. Nawet gdy ta sztuka im się udała, żółto-czerwone poradziły sobie w tym trudnym momencie i odzyskały prowadzenie. Mecz momentami przypominał starcia znane z fazy play-off, gdy często wygrywa się nie samymi umiejętnościami, a charakterem i zaangażowaniem. Tych cech nie można było odmówić obu drużynom, ale w kluczowych momentach więcej zimnej krwi miały w sobie wrocławianki.

Dzięki wygranej umocniły się one na drugim miejscu w ligowej tabeli, zostając samodzielnymi wiceliderkami Orlen Basket Ligi Kobiet. Przed Ślęzą teraz kolejne arcyważne starcie – mecz w KGHM Ślęza Arenie z MB Zagłębiem Sosnowiec. Jeśli w najbliższą sobotę koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska dopiszą sobie 11 zwycięstwo w sezonie, to przy korzystnym układzie innych spotkań mogą zagwarantować sobie miejsce w czołowej czwórce po rundzie zasadniczej i przewagę własnego parkietu w ćwierćfinałach play-off. Początek pojedynku Ślęzy z drużyną z Sosnowca 22 lutego o godzinie 16:00. Bilety już w sprzedaży na Empik Bilety i Going.

Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław 63:73 (14:24, 19:12, 11:12, 19:25).
AZS UMCS: Stanacev 24, Johnson 13, Muldrow 9, Miskiniene 7, Szymkiewicz 5, Ullmann 3, Kulińska 2, Adamczuk, Goszczyńska 0. Nassisi DNP.
Ślęza: Ryan 21, Nunn 16, Mielnicka 14, Strautmane 13, Gajda 8, Hjern 1, Kurach 0, Pyka 0. Wińkowska, Kozik DNP.

Przed Ślęzą hitowe starcie w Lublinie

Koszykarki Ślęzy Wrocław w niedzielę o godzinie 18:00 w hali MOSiR rozegrają wyjazdowe spotkanie z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. Zwycięzca tego hitowego starcia zostanie samodzielnym wiceliderem tabeli Orlen Basket Ligi Kobiet.

Po ponad trzytygodniowej przerwie od ligowych zmagań Orlen Basket Liga Kobiet rozpoczyna ostatnią prostą sezonu zasadniczego. Do ostatecznych rozstrzygnięć po pierwszej fazie rozgrywek zostały zaledwie cztery kolejki, a przy bardzo spłaszczonej tabeli jej układ jeszcze wielokrotnie może się zmienić i po 18 seriach gier wyglądać diametralnie inaczej niż obecnie. W najlepszej pozycji do zajęcia pierwszego miejsca jest VBW Gdynia, ale za plecami gdynianek toczyć się będzie zacięta walka o miejsca 2-4, gwarantujące przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie play-off. Spotkanie Ślęzy z Polskim Cukrem jest bez dwóch zdań pojedynkiem o trzy ligowe punkty. Wrocławianki w listopadzie wypracowały sobie bardzo dużą zaliczkę przed rewanżem, ponieważ pokonały lubelski AZS UMCS aż 89:64. Jeśli zatem nie przegrają w Lublinie 26 punktami, to w przypadku zakończenia sezonu zasadniczego z takim samym bilansem, Ślęza wyprzedzi lublinianki w tabeli. A to może decydować o miejscu w pierwszej czwórce gdy 9 marca po 18 zakończą się ostatnie mecze rundy zasadniczej. Gdyby żółto-czerwone w niedzielę wygrały, ich sytuacja stałaby się oczywiście jeszcze lepsza, ale o triumf w Kozim Grodzie wcale nie będzie łatwo.

Od połowy stycznia, po porażce AZS-u UMCS-u w Poznaniu, trenerem lublinianek został Karol Kowalewski. W swoim oficjalnym debiucie pokonał MB Zagłębie Sosnowiec w półfinale Bank Pekao Pucharu Polski, ale już w finale jego zespół przegrał z PSI Eneą Gorzów Wielkopolski. Nowy szkoleniowiec pomimo długiej przerwy w rozgrywkach nie miał zbyt wiele czasu na pracę z drużyną ze względu na obowiązki związane z reprezentacją Polski. Można jednak śmiało zakładać, że zdążył przekazać już najważniejsze zasady i wprowadzić swój system grania, który powinniśmy zobaczyć w niedzielny wieczór w hali MOSiR w Lublinie.

W pierwszych dwóch meczach pod wodzą trenera Kowalewskiego liderką AZS-u UMCS-u była bez dwóch zdań Stella Johnson, która zdobyła w nich łącznie 64 punkty, dwukrotnie trafiając pięć trójek. Amerykanka rozgrywała dotychczas bardzo nierówny sezon, ale być może spotkania pucharowe pozwoliły jej zostawić ten okres za sobą i grać swoją koszykówkę, która pozwoli jej podnieść średnią punktową, wynoszącą obecnie 12.8 oczka. Stały, wysoki poziom prezentuje Laura Miskiniene – litewska podkoszowa notuje średnio double-double, do 15.2 punktu dokładając 11.4 zbiórki. W półfinałowym starciu Pucharu z MB Zagłębiem Sosnowiec zapisała przy swoim nazwisku 20 „desek”. Trójkę najlepiej punktujących koszykarek drużyny z Lublina kompletuje najskuteczniejsza z nich, Magdalena Szymkiewicz. 22-letnia obwodowa jest w trakcie najlepszego sezonu w karierze, w którym wreszcie realizuje swój spory potencjał. Statystyki na poziomie 16.5 punktu, 3.8 zbiórki i 4.5 asysty czynią z niej najbardziej efektywną zawodniczkę U-23 w całej Orlen Basket Lidze Kobiet, a i bez ograniczenia wiekowego Szymkiewicz jest tuż poza czołową 10 ligi.

Oczywiście mówiąc o gospodyniach niedzielnego starcia nie można nie wspomnieć o Aleksandrze Stanacev, która jest jedną z najlepszych rozgrywających ligi, notując 7.3 asysty na mecz. Jej pojedynek z Weroniką Gajdą może być ozdobą niedzielnego starcia. W Sosnowcu w obu spotkaniach wystąpiła nowa koszykarka drużyny z Lublina, Teana Muldrow. Silna skrzydłowa z USA będzie miała za zadanie „rozszerzać parkiet”, bo bardzo dobrze czuje się w rzutach z dystansu. Podczas pucharowych zmagań oddała 13 trójek, trafiając 5 z nich, ale potrafi też odnaleźć się pod koszem i powalczyć na tablicach. Przyjście nowej koszykarki na pozycję numer 4 oznacza, że z rotacji kompletnie musiała zniknąć Batabe Zempare, ale formalnie wciąż pozostaje zawodniczką AZS-u UMCS-u i teoretycznie może wystąpić w niedzielnym meczu, zastępując Muldrow bądź Johnson. Rotację drużyny z Lublina uzupełniają Zuzanna Kulińska oraz Olga Trzeciak, a rezerwową młodzieżową zawodniczką jest Dominika Ullmann. Każda z nich potrafi w limitowanych minutach dołożyć parę punktów.

Faworytem niedzielnego meczu są lublinianki, które z pewnością będą chciały zrewanżować się Ślęzie za listopadową porażkę w KGHM Ślęza Arenie. Koszykarki 1KS-u nie są jednak bez szans w hali MOSiR i mają plan, aby umocnić się na pozycji wicelidera tabeli. W listopadzie żółto-czerwone do zwycięstwa poprowadziła Robbi Ryan, do 30 punktów dokładając 13 zbiórek i 5 asyst. Amerykanka za ten mecz otrzymała tytuł MVP kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet i to na niej na pewno będzie spoczywać największa odpowiedzialność za losy spotkania. Dla kogo powrót po długiej przerwie okaże się udany? Przekonamy się w niedzielny wieczór. Początek meczu Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław w niedzielę o godzinie 18:00 w hali MOSiR Lublin. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza kończy puchar na ćwierćfinale

Koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały ćwierćfinałowy mecz Bank Pekao Pucharu Polski z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wlkp. 64:83. Żółto-czerwone nie były w stanie zatrzymać ofensywy rywalek, a same miały problemy ze skutecznością.

Za stroną basketligakobiet.pl:

Drużyna z Lubuskiego od pierwszych minut uzyskała przewagę na boisku, mimo słabszej postawy w strefie podkoszowej. Skuteczna była zwłaszcza Shatori Walker trafiając niemal z każdego miejsca na boisku. Amerykańska rzucająca w pierwszej połowie umieściła w koszu 5 z 6 rzutów z gry oraz cztery rzuty wolne. Po 20 minutach gry mając na swoim koncie 16 punktów.

Rozpędzone od pierwszych minut gorzowianki w połowie pierwszej kwarty zdołały zbudować dwucyfrową przewagę, która w żadnym momencie pierwszej połowy nie była mniejsza niż jedno trafienie z gry. Aktywne w strefie podkoszowej wrocławianki zbierały sporo piłek po obu stronach parkietu, ale miały problem z uzyskiwaniem punktów z ponowień akcji.

Na początku trzeciej kwarty przewaga gorzowianek, które w Pekao S.A. Pucharze Polski znalazły się w zastępstwie KGHM BC Polkowice, wyniosła 17 punktów. To pobudziło zespół Arkadiusza Rusina. Wrocławianki poprawiły skuteczność, ograniczyły też błędy w obronie, szybko odrabiając straty. Po serii punktów Martyny Pyki i Weroniki Gajdy 1KS Ślęza przegrywała tylko 48:51.

Ekipa z Dolnego Śląska do remisu nie zdołała jednak doprowadzić. W kolejnych minutach gorzowianki ponownie powiększyły przewagę. Zespół poderwały Diamond Miller i Elena Tsineke, a swój dobry mecz w ataku kontynuowała Walker. Amerykanka, dla której jest to drugi sezon na polskich parkietach, zakończyła spotkanie z 30 punktami, przy rewelacyjnej skuteczności rzutowej – 8 na 9 z gry i 10 na 10 za jeden.

PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wlkp – 1KS Ślęza Wrocław 83:64 (25:13, 17:18, 19:21, 22:12)

PSI Enea AJP: Walker 30, Tsineke 20, Mikulasikova 14, Miller 10, Gertchen 9, Kuczyńska, Kośla, Kobylińska, Śmiałek 0. Lebiecka, Steblecka DNP.
1KS Ślęza: Ryan 18, Pyka 16, Gajda 9, Kurach 7, Mielnicka 5, Nunn 5, Hjern 2, Strautmane 2. Kozik DNP.

Przed Ślęzą rywalizacja o Bank Pekao Puchar Polski

W czwartek, 23 stycznia o godzinie 18:00 w ArcelorMittal Park w Sosnowcu koszykarki Ślęzy Wrocław rozpoczną zmagania o Bank Pekao Puchar Polski. Żółto-czerwone zmierzą się z PolskąStrefąInwestycji Eneą AJP Gorzów Wielkopolski, a w półfinale już czeka VBW Gdynia.

Nie ma prostszej i bardziej emocjonującej formuły niż „wygrany zostaje”. Nie będzie rewanżu, nie ma rywalizacji do trzech zwycięstw, tutaj wszystko trzeba położyć na jedną szalę, bo w przeciwnym razie trzeba wracać do domu. Co ciekawe, to właśnie gorzowianki pokrzyżowały plany Ślęzy Wrocław, wygrywając w KGHM Ślęza Arenie 80:75, bo żółto-czerwone liczyły na rozpoczęcie zmagań pucharowych od półfinału, a porażka z drużyną z Gorzowa to uniemożliwiła.

Zespół Dariusza Maciejewskiego znalazł się w pucharowej stawce za sprawą problemów KGHM BC Polkowice. Mistrzynie Polski i obrończynie trofeum wycofały się z walki o Bank Pekao Puchar Polski, a pierwszą drużyną w tabeli oczekującą na ten ruch była właśnie PSI Enea AJP Gorzów Wlkp.

W ekipie z lubuskiego liczą na to, że udany występ w rozgrywkach pucharowych pozwoli trochę rozjaśnić ciemne chmury będące następstwem niezwykle nieudanego sezonu zasadniczego. W całych poprzednich rozgrywkach drużyna z Gorzowa przegrała tylko cztery mecze, w tym jeszcze nie dobrnęliśmy do ostatniej kolejki, a już tych porażek jest osiem. Gorzowianki zatem bardzo potrzebują kilku pozytywnych rezultatów, żeby na ostatniej prostej sezonu zasadniczego powalczyć o jak najwyższe miejsce.

Ale tego zastrzyku pozytywnej energii potrzebuje także Ślęza, która wciąż liczy się w grze o drugie miejsce po 18. kolejce Orlen Basket Ligi Kobiet. Pokonanie PSI Enei po pierwsze podbudowałoby żółto-czerwone po rozczarowującej porażce z grudnia, a po drugie nastawiłoby zespół optymistycznie przed bardzo wymagającymi czterema spotkaniami, które pozostały wrocławiankom do końca sezonu. Oczywiście przedłużyłoby też szanse 1KS-u na historyczne, pierwsze zwycięstwo w Pucharze Polski, choć półfinałowy rywal – VBW Gdynia, to najtrudniejszy możliwy przeciwnik do ogrania, w dodatku dzień po dniu.

To jednak kwestia dla Ślęzy, którą trzeba będzie być może rozwiązać w piątek. Najpierw trzeba ograć Gorzów, a o to też nie będzie łatwo.

– Puchar to zupełnie inne granie niż to ligowe, czy nawet rywalizacja w play-offach. Najważniejsze będzie dla nas odpowiednie podejście do meczu z Gorzowem. Musimy się na nim skupić, musimy wyjść z nastawieniem, że chcemy go wygrać i postarać się przejść do następnej rundy. Mamy nadzieję, że te kilka treningów pozwoli nam się odpowiednio przygotować – mówi Weronika Gajda.

Kluczem będzie powstrzymanie dwóch liderek zespołu z Gorzowa, o czym doskonale wie druga rozgrywająca Ślęzy, Aleksandra Mielnicka.

– Od pierwszych sekund trzeba być odpowiednio skoncentrowanym, realizować założenia w obronie. Na pewno musimy zatrzymać Elenę Tsineke, która jest generałem w Gorzowie. Nie pozwolić Diamond Miller, żeby zaczęła grać swój basket, bo to oznacza dla nas kłopoty. Chcemy zagrać swoją koszykówkę, zagrać to, co potrafimy i mam nadzieję, że to przełoży się na nasze zwycięstwo – życzy sobie świeżo upieczona reprezentantka Polski.

Rzeczywiście, Tsineke i Miller zdobywają średnio odpowiednio 17.2 i 17.1 punktu, a to aż 46 proc. zdobyczy całej drużyny. To właśnie Greczynka i Amerykanka poprowadziły PSI Eneę AJP do wygranej nad Ślęzą w grudniu. Rozgrywająca gorzowianek do 12 punktów dołożyła 5 asyst, a numer 2 draftu WNBA 2023 rozegrała najlepsze jak dotychczas spotkanie w OBLK. Absolwentka uczelni Maryland do 26 punktów dodała 8 zbiórek i 9 asyst, będąc absolutnie nie do zatrzymania przez defensywę Ślęzy. 13 oczek dodała wówczas Emilia Kośla, 11 Shatori Walker.

Wrocławianki oprócz wymienionego kwartetu muszą uważać także na Rebekę Mikulasikovą (10.6 punktu, 4 zbiórki na mecz) i Klaudię Gertchen (8.6 punktu, 5.3 zbiórki i 2.3 asysty). W rotacji trenera Maciejewskiego swoje minuty otrzymują także Wiktoria Kuczyńska, Ewelina Śmiałek i Gabriela Lebiecka.

Ślęza w ostatniej kolejce niemiłosiernie męczyła się w Warszawie, gdzie dopiero w ostatnich sekundach zapewniła sobie zwycięstwo nad miejscową Polonią. Ciężko grało się także zespołowi z Gorzowa, ale w przeciwieństwie do żółto-czerwonych, gorzowianki nie potrafiły przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Porażka 74:78 z Eneą AZS-em Politechniką Poznań mocno skomplikowała sytuację PSI Enei w ligowej tabeli i na pewno stanowi kolejny zastrzyk motywacji przed pucharowym ćwierćfinałem.

Tak jak to padło na wstępie – przegrany może już myśleć o trzytygodniowej przerwie w rozgrywkach, zwycięzca będzie szykować się do półfinałowego starcia z VBW Gdynia. Wrocławianki, które powracają do Pucharu po siedmiu latach absencji, będą chciały stanąć w szranki z podopiecznymi Philipa Mestdagha, choć będzie to spore wyzwanie, zarówno stricte koszykarsko, jak i fizycznie.

– Ciężko jest grać dwa, a nawet trzy mecze z rzędu w krótkim odstępie czasu. Mamy młody zespół, który się szybko regeneruje i wierzę, że to będzie nasz atut, bo musimy szybko stanąć na nogi po ćwierćfinale. Jeśli uda nam się pokonać Gorzów, to do meczu z Gdynią podejdziemy z chęcią rewanżu za porażkę w naszej hali. Będziemy chcieli pokazać naszym kibicom, że jesteśmy w stanie rywalizować z drużyną z Gdyni – kończy Weronika Gajda.

W drugiej parze ćwierćfinałowej gospodynie turnieju, MB Zagłębie Sosnowiec, zagrają z pierwszoligowym MKS-em Pruszków (czwartek, 20:30), a w półfinale na zwycięzcę tej konfrontacji czeka już Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Pierwszy mecz 1/2 finału odbędzie się w piątek o godzinie 18:00, VBW Gdynia zagra ze Ślęzą bądź PSI Eneą tego samego dnia o 20:30.

Wszystkie mecze ćwierćfinałowe i półfinałowe będą transmitowane za darmo na kanale YouTube Polskiego Związku Koszykówki, a finał, zaplanowany na sobotę na godzinę 15:00, obejrzeć będzie można na antenie Polsatu Sport 2.