„Trzeba mieć krótką pamięć”

Oto, co po pierwszym meczu finału play-off powiedzieli przedstawiciele obu drużyn.

Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can-Pack): – Zaczęliśmy to spotkanie bardzo dobrze. Graliśmy dobrze w obronie, zwłaszcza w pierwszej połowie, przez 17 minut ta defensywa była fantastyczna. Czasami nasza rotacja w składzie jest bardzo słaba. Kiedy uruchamiamy zawodniczki rezerwowe, nasz wynik idzie w dół. Ciężko mi to zrozumieć, ale biorę odpowiedzialność za to na siebie. Czasami jest to wręcz niewyobrażalne. Powinniśmy mieć więcej potencjału na ławce rezerwowych. Kiedy zmieniam nawet jedną zawodniczkę, to jest zła sytuacja dla nas. Tak znów było dzisiaj. Trzecią kwartę zaczęliśmy fatalnie, zniknęliśmy z parkietu. Ślęza była bardziej agresywna w tym czasie.
Sandra Ygueravide (zawodniczka Wisły Can-Pack): – Wiedziałyśmy, że Ślęza będzie grać u siebie bardzo twardo. Pierwszy mecz finału był bardzo ważny dla obu drużyn. Zaczęłyśmy bardzo dobrze, ale pozwoliłyśmy Ślęzie odrobić straty. Ślęza jest groźna, jeśli pozwoli się jej grać. Miałyśmy te same problemy, które przytrafiły się nam w Bydgoszczy i Lublinie. To zdarza się nam przez cały sezon. To jest finał. Nie możemy popełniać takich prostych i głupich błędów. To nasza wina. Nie grałyśmy agresywnie w trzeciej kwarcie, rywalki były lepsze. Wrocławianki były bardziej agresywne, a my nie byłyśmy na to gotowe. Myślę, że w następnym meczu musimy się poprawić, musimy dać z siebie wszystko i zagrać tak agresywnie, jak Ślęza dzisiaj. To nie koniec wojny, mamy kolejne mecze. Możemy pokonać Ślęzę. Kolejny mecz już jutro, będziemy gotowe.
 
Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): – Dziękuję za gratulacje. To był ciężki mecz dla nas, szczególnie w pierwszej połowie, kiedy nie mogliśmy się przebić przez defensywę Wisły. Przegrywaliśmy trzynastoma punktami. Myślę, że ważny moment nastąpił w końcówce drugiej kwarty. Wróciliśmy na pięć punktów straty i można było zupełnie inaczej wejść do szatni i motywować zespół. Ciszę się z postawy zawodniczek z ławki. To jest coś, co nie szło nam w meczach z Polkowicami, bo czasami rezerwowe zdobywały tylko sześć punktów. Dziś rzuciły 32, także duży szacunek dla tych dziewczyn za to, że wyszły na boisko i nam pomogły. Po meczach z Polkowicami trener Maros Kovacik nauczył mnie jednej fajnej rzeczy. Krótka pamięć – to się liczy w play-offach. Jest 1-0, ale tak naprawdę to się dopiero zaczęło i zapominamy. Za chwilę robimy analizę i przygotowujemy się do kolejnego meczu.
Agnieszka Majewska (zawodniczka Ślęzy): – Bardzo się cieszę, że po nieudanej pierwszej połowie porozmawiałyśmy sobie w szatni. Zdałyśmy sobie sprawę, że trzecia kwarta to jest ostatni dzwonek. Musiałyśmy zaatakować, bo w innym przypadku rywalki odjechałaby nam na jeszcze więcej punktów. Cieszę się, że po raz kolejny przy słabym początku byłyśmy w stanie się podnieść. Ale tak jak powiedział trener, trzeba mieć krótką pamięć. Wiemy, że jutro Wisła będzie gotowa i to będzie ciężki mecz. Żeby zdobyć mistrzostwo, trzeba wygrać trzy mecze. Na razie mamy 1-0, a jutro naprawdę będzie ciężkie spotkanie.

Pierwszy finał dla nas. Drugi mecz już w czwartek

Koszykarki Ślęzy pokonały przed własną publicznością Wisłę Can-Pack Kraków 71:65 w pierwszym meczu finału play-off Basket Ligi Kobiet. Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. Kolejne spotkanie w czwartek (20 kwietnia), także we Wrocławiu. Początek o godz. 18:45, transmisja w TVP Sport.

Gorączka koszykarskiego złota udzieliła się kibicom we Wrocławiu. W hali AWF-u znów zjawił się nadkomplet publiczności, która niezwykle żywiołowo reagowała na to, co się dzieje na parkiecie. Przez wiele minut fani Ślęzy nie mieli jednak wesołych min. W pewnym momencie przyjezdne z Krakowa prowadziły różnicą nawet 13 punktów. Co więcej, w piątek minucie kontuzji nabawiła się Nikki Greene, podstawowa środkowa żółto-czerwonych.

Pierwsze minuty finału zdecydowanie należały do Wisły Can-Pack. W połowie pierwszej kwarty krakowianki prowadziły 12:3. Na szczęście kibiców z Wrocławia całkiem dobrą zmianę za kontuzjowaną Nikki Greene dała Kourtney Treffers. Holenderka w pierwszej odsłonie gry zdobyła sześć punktów i to także dzięki niej Ślęza nie tylko odrobiła straty, ale nawet wyszła na prowadzenia (21:20).

Początek drugiej kwarty był zgoła odmienny niż końcówca pierwszej. Ślęza miała olbrzymie problemy ze zdobywaniem punktów. Dość powiedzieć, że pierwszy raz do kosza wrocławianki trafiły po 6,5 min. Dokonała tego Agnieszka Kaczmarczyk, wykorzystując jeden rzut wolny. To był jedyny punkt tej zawodniczki w całym spotkaniu. To właśnie wtedy Wisła Can-Pack prowadziła różnicą 13 punktów.

W trudnym momencie Ślęzę ratowała Sharnee Zoll-Norman. Amerykanka zdobyła osiem ostatnich punktów przed przerwą, dzięki czemu wrocławianki przegrywały tylko 30:35.

Bardzo dobra gra Sharne Zoll-Norman tchnęła w jej koleżanki i kibiców nadzieję na zwycięstwo. Trzecia kwarta to był popis Ślęzy. Coraz częściej trafiała Marissa Kastanek, uruchomiła się Agnieszka Skobel, ważne trójki oddała Kateryna Rymarenko. Świetną pracą pod koszami wykonywała Agnieszka Majewska (14 zbiórek w całym meczu). Gdy równo z syreną kończącą trzecią kwartą trafiła Kourtney Treffers, wrocławianki prowadziły 50:43.

Czwarta kwarta to przez wiele minut gra kosz za kosz. Wisła Can-Pack nie była w stanie zbliżyć się do Ślęzy. Ostatecznie wrocławianki wyrały 71:65 i objęły prowadzenie w finałowej serii 1-0. Drugie spotkanie w czwartek o godz. 18:45. Bilty (10 i 5 zł) będą dostępne w kasie hali AWF-u. Transmisję na żywo przeprowadzi TVP Sport.

Ślęza Wrocław – Wisła Can-Pack Kraków 71:65 (21:20, 9:15, 20:8, 21:22)

Ślęza: Sharnee Zoll-Norman 18, Marissa Kastanek 16 (2), Kateryna Rymarenko 13 (3), Kourtney Treffers 8, Agnieszka Skobel 7 (1), Zuzanna Sklepowicz 4 (1), Agnieszka Majewska 4, Agnieszka Kaczmarczyk 1, Magdalena Koperwas, Nikki Greene.
Wisła Can-Pack: Ziomarra Morrison 17 (1), Ewelina Kobryn 13, Sandra Ygueravide 13, Hind Ben Abdelkader 10 (2), Vanessa Gidden 5, Magdalena Ziętara 4 (1), Meighan Simmons 2, Agnieszka Szott-Hejmej 1, Claudia Pop, Olivia Szumełda-Krzycka.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1-0 dla Ślęzy. Kolejny mecz: czwartek (20 kwietnia), godz. 18:45 we Wrocławiu.

Transmisje z finałów Basket Ligi Kobiet

W środę i czwartek odbędą się pierwsze meczu finału Basket Ligi Kobiet, w którym nasza drużyna zmierzy się z Wisłą Can-Pack Kraków.

Oba spotkania w hali AWF-u przy Stadionie Olimpijskim rozpoczną się o godz. 18:45. Te, jak i wszystkie pozstałe potyczki wrocławsko-krakowskie będzie można obejrzeć na żywo w TVP Sport, na www.sport.tvp.pl oraz w aplikacji mobilnej TVP Stream. Rywalizacja toczyć się będzie do trzech zwycięstw.

Wideo zapowiedź finału Ślęza – Wisła Can-Pack

Zapraszamy do oberzenia filmu promującego finał play-off Basket Ligi Kobiet, w którym nasza drużyna zmierzy się z Wisłą Can-Pack Kraków.

Na te mecze czekaliśmy 30 lat. Po raz ostatni w finale Ślęza była w 1987 i wtedy również mierzyliśmy się z „Białą Gwiazdą”. Pierwsze mecze tegorocznego finału 19 i 20 kwietnia w hali AWF-u przy Stadionie Olimpijskim. Rywalizacja toczyć się będzie do trzech zwycięstw.

Czas rozpocząć grę o złoto!

W Basket Lidze Kobiet nadszedł czas na najważniejsze rozstrzygnięcia. W środę i czwartek koszykarki Ślęzy zmierzą się przed własną publicznością z Wisłą Can-Pack Kraków w pierwszych meczach o mistrzostwo Polski. Początek obu spotkań o godz. 18:45 w hali AWF-u przy Stadionie Olimpijskim. Transmisje w TVP Sport.

Wrocławianki znalazły się w decydującej rozgrywce o złoto po raz pierwszy od 30 lat. Stało się to faktem, gdy w minioną środę pokonały przed własną publicznością CCC Polkowice w piątym meczu półfinału. Wisła awans zapewniła sobie kilka dni wcześniej, wygrywając serię z Artego Bydgoszcz 3-1.

Starcie Ślęzy z Wisłą to powtórka finału sprzed 30 lat. W 1987 roku rywalizacja toczyła się do dwóch zwycięstw. Wrocławianki najpierw wygrały u siebie, a potem w Krakowie, gdzie rozpoczęły świętowanie zdobycia pierwszego i jak na razie jedynego złota w historii klubu. Wcześniej Ślęza jeszcze dwa razy walczyła z „Białą Gwiazdą” w finale, ale w obu przypadkach górą były rywalki.

Najnowsza historia potyczek wrocławsko-krakowskich jest równie interesująca. W poprzednim sezonie zespoły zmierzyły się w półfinale play-off. Lepsza była Wisła, wygrywając 3-2. W bieżących rozgrywkach Ślęza musiała uznać wyższość rywalek w finale Pucharu Polski, przegrywając po dogrywce.

W sezonie zasadniczym ekstraklasy Ślęza przegrała z Wisłą przed własną publicznością, ale w Krakowie wzięła rewanż z nawiązką. Między innymi dlatego wrocławianki do play-offów przystąpiły z pierwszego miejsca i znów mają przewagę własnego parkietu.

– Kiedy jest żywiołowy doping i mamy wsparcie kibiców, to jest to atut. Jednak ten sezon i play-offy pokazały, że każda hala jest do zdobycia. My w ćwierćfinale i półfinale traciliśmy atut własnej hali, ale później i tak awansowaliśmy – zauważa Arkadiusz Rusin, trener Ślęzy.

– Nie mamy nic do stracenia. Przeszliśmy długą drogę w tym sezonie. Chcemy grać o jak najwyższe cele, ale mamy świadomość z kim się mierzymy. Wisła to 25-krotny mistrz Polski. W ostatnich sześciu sezonach była finalistą i tylko raz oddała palmę pierwszeństwa zespołowi z Polkowic. Wisła jest rozpatrywana w roli faworyta, ale my już niejednokrotnie pokazywaliśmy, że potrafimy grać dobrą koszykówkę i wygrywać ważne mecze, czy to u siebie, czy na wyjeździe. Tą drogą będziemy podążali w finale – dodaje szkoleniowiec wrocławskiego zespołu.

Rywalizacja w finale toczyć się będzie do trzech zwycięstw. Pierwsze dwa mecze we Wrocławiu o godz. 18:45. Bilety (10 i 5 zł) można kupić bezpośrednio przed spotkaniami w kasie hali AWF-u przy Stadionie Olimpijskim. Relacje na żywo można oglądać w TVP Sport. O brązowy medal powalczą CCC Polkowice i Artego Bydgoszcz (także do trzech zwycięstw).