„W koszykówce trzeba być skoncentrowanym przez 40 minut”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – AZS Uniwersytet Gdański, w którym wrocławianki zwyciężyły 97:92. 

Mirosław Orczyk: Myślę, że trzeba pogratulować obu zespołom stworzenia znakomitego widowiska. Kibice mogą się zastanawiać, czy to była męska koszykówka, czy żeńska – wynik naprawdę był niczego sobie. Przykro, że znowu ponieśliśmy piękną porażkę, nie możemy „dochrapać się” brzydkiego zwycięstwa. Gratulacje dla zespołu Ślęzy Wrocław, wytrzymały do końca ciśnienie, które wytworzyliśmy mimo przegrywania nawet 15 punktami. Jedna-dwie akcje, jedna-dwie zbiórki decydowały o losach spotkania, bo równie dobrze przy +1 mogliśmy trafić w prostej sytuacji i byłoby trzema dla nas, wtedy mecz mógł się inaczej potoczyć. A tak zrobiło się minus cztery… Taka jest koszykówka. Muszę pogratulować dziewczynom postawy. Graliśmy z mocnym przeciwnikiem, który stanowi o sile tej ligi. Musimy się szykować do środowego meczu z Eneą AZS Poznań, który jest dla nas kluczowy. Dziś szukaliśmy drugiej niespodzianki, byliśmy blisko, a teraz musimy przygotować się do meczu z Poznaniem, który trzeba wygrać.

Paulina Kuras: Gratulacje dla Ślęzy, trener powiedział już wszystko. Mecz mógł się podobać kibicom. Zabrakło pod koniec dwóch-trzech zbiórek, co zaważyło na końcowym wyniku. Dla nas kluczowy jest środowy mecz i musimy wyciągnąć wnioski z dzisiejszego spotkania, żeby wygrać w środę.

Arkadiusz Rusin: Dziękuję za gratulacje, chociaż ja się wcale nie cieszę. Trener Orczyk mnie zna i wie, że zawsze dążę do tego, żeby widowisko nie było takie ładne – wręcz przeciwnie, zawsze chcę je trochę zepsuć, bo dla mnie defensywa jest najważniejsza. Dzisiaj tego nie pokazaliśmy. To chyba najgorszy nasz mecz w defensywie odkąd jestem we Wrocławiu. Nie ujmując dziś nic przeciwniczkom, które trafiały seryjnie z obwodu, na to mieliśmy być przygotowani. Nie wiem, po co oglądamy video, może lepiej puścić serial i z tego będzie więcej korzyści. Nic z tego nie wyciągamy. Trener Orczyk nie znalazł trzech nowych zawodniczek, które trafiają za trzy punkty, tylko są to te same koszykarki, które do tej pory zdobywały punkty. Mieliśmy być na to przygotowani – nie byliśmy. W defensywie graliśmy dobrze przez siedem minut, wtedy udało się zbudować 15 punktów przewagi i to był dobry fragment defensywy – energia i aktywność. Potem uwierzyliśmy, że ten mecz jest wygrany i bez względu na to, co zrobimy to zwyciężymy. Tak nie jest, w koszykówce trzeba być skoncentrowanym przez 40 minut, bo niejednokrotnie mecze odwracały się w końcówce. Jak zawsze biorę nauczkę dla siebie i ja nie jestem zadowolony z tego spotkania. Jak oceniają je zawodniczki, to już one muszą się wypowiedzieć.

Cierra Burdick: Gdańsk to bardzo dobra drużyna, ich bilans nie odzwierciedla ich siły. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne spotkanie, zwłaszcza po porażkach w dwóch ostatnich meczach. Trenerzy wykonali bardzo dobrą pracę przygotowując nas do tego spotkania, ale my musimy lepiej realizować ich założenia, przede wszystkim w defensywie. Nie grałyśmy według planu, mecz zakończył się zdecydowanie za wysokim wynikiem – zazwyczaj potrzebujemy dwóch spotkań aby rzucić 97 punktów. Dobry mecz dla kibiców, ale dla zawodniczek niekoniecznie. Musimy zdecydowanie zacieśnić szyki w defensywie. Jeszcze raz chcę pochwalić zespół z Gdańska, to o wiele lepsza drużyna niż na starcie sezonu i myślę, że w następnych trzech meczach zanotują jeszcze co najmniej jedno zwycięstwo. Z kolei my musimy poradzić sobie z wieloma problemami i zdecydowanie poprawić naszą grę na play-offy.

Beniaminek z Gdańska pokonany po strzelaninie

W meczu 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała AZS Uniwersytet Gdański 97:92, choć beniaminek postawił wrocławiankom naprawdę trudne warunki.

Od pierwszych minut największe problemy Ślęzie sprawiała Tierra Ruffin-Pratt. Skrzydłowa AZS-u szybko zaznaczyła swoją obecność na parkiecie, zdobywając pierwsze sześć punktów dla swojego zespołu – w tym cztery z linii rzutów osobistych. Wrocławianki potrzebowały trochę czasu, aby odpowiedzieć na mocny start Amerykanki. Dopiero niecelny rzut Ruffin-Pratt, który sprawiłby, że gdańszczanki wyszłyby na prowadzenie 8:2 dał gospodyniom okazję na przejęcie inicjatywy. Sygnał do ataku dała Dominika Owczarzak, kończąc akcję 2+1, a chwilę potem spod kosza trafiła Agata Dobrowolska, odpowiadając na punkty Gabrielle Ortiz. Ślęza objęła prowadzenie po niespełna czterech minutach, kiedy dwa osobiste na punkty zamieniła Cierra Burdick. Żółto-czerwone mogły się cieszyć z przewagi jedynie kilka sekund, bowiem już w kolejnej akcji za trzy trafiła Olena Samburska.

Rzuty trzypunktowe były drugą mocną bronią AZS-u. Gdy piłka nie trafiała w ręce Ruffin-Pratt, koszykarki znad morza często szukały okazji do spróbowania swoich sił z dystansu i próby te kończyły się sukcesem z dużą skutecznością. Za trzy oprócz Samburskiej trafiła także Olga Frolkina, a swoją cegiełkę dołożyła oczywiście również liderka drużyny Mirosława Orczyka, czyli Ruffin-Pratt. To dzięki jej trójce przyjezdne wyszły na prowadzenie 17:13, zaskakując swoje rywalki i zebraną na trybunach publiczność. Do remisu dwoma rzutami doprowadziła wyraźnie podrażniona Cierra Burdick, ale gdańszczanki ani myślały odpuszczać – kolejne punkty amerykańśkiej skrzydłowej AZS-u oraz Olgi Frolkiny wymuszały na żółto-czerwonych odpowiedzi, które na ich szczęście przychodziły dość szybko. Ślęza wreszcie odskoczyła rywalkom na dwa posiadania po trzypunktowym rzucie Darii Marciniak, a czteropunktowa przewaga utrzymała się do końca pierwszej kwarty dzięki punktom Neveny Jovanović po rzutach osobistych.

Druga odsłona rozpoczęła się od celnych wolnych Owczarzak i wreszcie dobrej gry w defensywie. Wrocławianki przy stanie 29:23 wymusiły trzy straty rywalek – AZS najpierw popełnił błąd 24 sekund, potem odgwizdano kroki Ruffin-Pratt, a następnie Ortiz podała piłkę wprost w ręce Jovanović. Co niezwykle istotne dla Ślęzy, dwa z tych trzech błędów udało się wykorzystać i zamienić na pięć punktów – za trzy trafiła Dobrowolska, a chwilę później dwa oczka dołożyła Daria Marciniak. Trener Mirosław Orczyk musiał poprosić o czas, lecz po wznowieniu gry Samburska spudłowała z dystansu, a po drugiej stronie parkietu Burdick dograła piłkę do Owczarzak, która się nie pomyliła. Trwającą 3 minuty i 20 sekund niemoc ofensywną AZS-u w drugiej kwarcie przełamała Ruffin-Pratt, ale wciąż to Ślęza dyktowała warunki. Nevena Jovanović najpierw sama zdobyła dwa punkty, a w kolejne akcji dwukrotnie zebrała piłkę w ataku i przyczyniła się do dwóch oczek Abigail Glomazic. Trafienie Szwedki dało wrocławiankom najwyższe prowadzenie w meczu – 40:25.

Przewaga ta szybko stopniała o pięć oczek – kolejne punkty zdobyła Ruffin-Pratt, a po niecelnej próbie dystansowej Dajany Butuliji po drugiej stronie parkietu Olga Frolkina skutecznie przymierzyła zza łuku. Na ten rozwój wydarzeń błyskawicznie zareagował trener Arkadiusz Rusin prosząc o czas. Time-out przyniósł co prawda udaną akcję zakończoną punktami Butuliji, ale było to wyłącznie zwieńczenie najlepszego okresu gry wrocławianek w tym meczu. Kolejne półtorej minuty przyniosło trzy kolejne straty Ślęzy, których konsekwencją były jedynie dwa oczka Oleny Samburskiej. Przed zakończeniem drugiej kwarty po trzy punkty zdobyły rosyjskie zawodniczki AZS-u – Olga Frolkina wykorzystała wszystkie osobiste po faulu Cierry Burdick przy próbie trafienia trójki, a z dystansu przymierzyła Anna Pachurina. Ślęza odpowiedziała rzutem za trzy Dominiki Owczarzak i łatwymi punktami Talii Caldwell, co pozwoliło gospodyniom zejść do szatni z w miarę komfortowym, jedenastopunktowym prowadzeniem.

W trzeciej części meczu zapas punktowy Ślęzy chwilowo urósł do 13 oczek po tym, jak po dwa punkty zdobyły Burdick i Caldwell, ale w kolejnej akcji za trzy po raz kolejny trafiła Pachurina. Pudła wrocławianek dały przyjezdnym szansę na dalsze zmniejszenie strat, co skrzętnie wykorzystała Gabrielle Ortiz również popisując się celną trójką. Trener Rusin nie zaregował prośbą o czas dając swoim podopiecznym szansę na opanowanie pożaru. To jednak nie nastąpiło – jeden rzut osobisty na punkt zamieniła Ruffin-Pratt, a po niecelnej próbie Jovanović z dystansu trafiła kolejna zawodniczka AZS-u, tym razem Samburska. Dominika Owczarzak dała Ślęzie nieco oddechu zdobywając dwa punkty na 55:50, ale nie zmieniło to faktu, że w cztery minuty żółto-czerwone roztrwoniły aż osiem oczek przewagi. Dopiero w połowie trzeciej kwarty szkoleniowiec 1KS-u poprosił o przerwę, lecz nie przyniosła ona pożądanego efektu, bowiem jego podopieczne wciąż nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu w ofensywie.

Taki obrót wydarzeń napędził koszykarki beniaminka, które mogły polegać na swojej liderce. Tierra Ruffin-Pratt wciąż była nie do zatrzymania, jej wejścia pod kosz regularnie kończyły się przewinieniami zawodniczek Ślęzy i to niezależnie od tego, która z nich w danym momencie miała za zadanie ograniczyć wpływ amerykańskiej skrzydłowej na mecz. Gdańszczanki za sprawą akcji 2+1 w wykonaniu Ruffin-Pratt (tym razem faulowanej przez Dajanę Butuliję) doprowadziły do remisu i utrzymywały równowagę pomimo przełamania żółto-czerwonych. Co więcej, po kolejnej trójce Samburskiej piłkę w ręce Gabrielle Ortiz podała Dominika Owczarzak, a amerykańska rozgrywająca znalazła w kontrze Frolkinę i ta również przymierzyła za trzy. Gdańszczanki w 10 minut nie tylko odrobiły 11 punktów straty, ale i wyszły na trzypunktowe prowadzenie. Sensacja wisiała w powietrzu.

Ślęza musiała zmienić coś w swojej grze i pokazać siłę. Pierwsze półtora minuty decydującej części spotkania było właśnie taką demonstracją. Najpierw Nevena Jovanović wymusiła przewinienie Ruffin-Pratt i przeprowadziła akcję 2+1. Chwilę później Dominika Owczarzak zrobiła dokładnie to samo, faulowała Frolkina. Serię 8:0 zwieńczyła Cierra Burdick. Gospodynie wyszły na pięć punktów przewagi, ale w żadnym wypadku nie oznaczało to, że rywalki pogodziły się już z porażką. Wręcz przeciwnie, Ruffin-Pratt wywalczyła dwa osobiste, a potem podała piłkę do Ortiz, która trafiła z dystansu na 70:72. Kolejne dwie akcje w wykonaniu Ślęzy to trójki Burdick i Darii Marciniak przedzielone łatwym layupem Ruffin-Pratt. Na 6 minut przed końcową syreną żółto-czerwone prowadziły 80:72 po trafieniu Jovanović.

Przewaga ta nie utrzymała się nawet trzy minuty. Nie trzeba pisać, kto stał za odrabianiem strat przez AZS. Tierra Ruffin-Pratt wykorzystała oba osobiste, trafiła za trzy i za dwa i z prowadzenia 84:77 zrobił się remis. A że Cierra Burdick podała piłkę do Frolkiny, która wykorzystała ten prezent przy okazji dając się sfaulować Nevenie Jovanović, na niewiele ponad 2,5 minuty to przyjezdne miały inicjatywę i korzystny wynik – 87:84.

Przed Ślęzą znowu stało spore wyzwanie i wrocławianki ponownie zareagowały pozytywnie. Dwa razy trafiła Burdick, trójkę dołożyła Jovanović i w 60 sekund zrobiło się 91:87 dla Ślęzy. Oczywiście nie był to koniec emocji, choć żółto-czerwone chciały „zabić” ten mecz i uniknąć dalszych nerwów. Misja ta zakończyła się niepowodzeniem, bo na 11 sekund przed końcem ostatnią, jak się okazało, trójkę trafiła Frolkina zmniejszając straty do trzech punktów – 92:95. Gdańszczankom nie udało się jednak wymusić straty, a sfaulowana przez Samburską Jovanović dokończyła dzieła, trafiając oba rzuty osobiste. Na kolejne trójki AZS-owi zabrakło już czasu.

92 punkty zdobyte przez zespół z Gdańska to rekordowa liczba – żaden zespół w nowej historii występów Ślęzy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym nie uzbierał we Wrocławiu tylu punktów. Gdańszczanki pobiły rekord ustanowiony w 2016 roku przez koszykarki z Gorzowa Wielkopolskiego, które na inaugurację sezonu 2016/2017 pokonały 1KS w hali AWF-u 90:81.  Aż 36 z nich zdobyła Tierra Ruffin-Pratt, która wymusiła dwanaście przewinień. Koszykarki AZS-u trafiły 13 rzutów z dystansu i dzięki temu utrzymywały się w grze. Ślęza zdominowała strefę podkoszową, notując 50 oczek w pomalowanym, ale wrocławianki pomimo zwycięstwa nie mogły być zadowolone. Beniaminek napędził im mnóstwo strachu, a gra defensywna pozostawiała wiele do życzenia. Był to z pewnością niezwykle poważny sygnał alarmowy przed zbliżającymi się coraz większymi krokami play-offami.

Ślęza Wrocław – AZS Uniwersytet Gdański 97:92 (27:23, 22:15, 13:27, 35:27).
Ślęza: Owczarzak 24, Burdick 23, Jovanovic 20, Glomazic 8, Marciniak 8, Dobrowolska 5, Butulija 5. Klatt, Piędel, Szajtauer DNP.
AZS: Ruffin-Pratt 36, Frolkina 23, Ortiz 14, Samburska 13, Pachurina 6, Kosalewicz 0, Stępień 0. A. Kuras, P. Kuras, Szczęśniak DNP.

Odmieniony beniaminek na drodze Ślęzy Wrocław

W sobotę o godz. 17 koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą AZS Uniwersytet Gdański w meczu 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Zespół prowadzony przez Mirosława Orczyka przyjeżdża do hali wrocławskiej AWF po pierwszej wygranej w sezonie.

Dopiero w osiemnastym spotkaniu rozgrywek 2019/2020 beniaminek poznał smak ligowego zwycięstwa, choć już w poprzednich trzech meczach gdańszczanki pokazywały, że pomimo fatalnego bilansu spotkań nie zamierzają składać broni do końca sezonu. Odkąd stery przejął trener Mirosław Orczyk, koszykarki beniaminka przegrały z Arką Gdynia 83:93, z Pszczółką Lublin 79:83 i DGT Politechniką Gdańską 70:73. Wszystkie mecze były zacięte i wyrównane, aż wreszcie przyszło upragnione przełamanie.

– Musimy pokazać ludziom, że się staramy i robimy krok do przodu. To jest dla nas wojna, na której zazwyczaj giną saperzy, ale my nie możemy sobie na to pozwolić i się pomylić. Proces wymaga czasu, by wyrobić automatyzmy. Życie pokazało, że potrafimy się postawić nawet najlepszym, więc nie zwieszamy głów i walczymy dalej – wyjaśniał trener beniaminka dla portalu sport.trojmiasto.pl.
Szkoleniowiec AZS-u stawia na swoje liderki, które dołączyły w trakcie sezonu. Po awansie z I ligi były już trener, Włodzimierz Augustynowicz, miał do dyspozycji wyłącznie krajowe zawodniczki. W październiku kadrę wzmocniła Gabrielle Ortiz, w listopadzie Olena Samburska, zaś po nowym roku trzy kolejne koszykarki z zagranicy – Rosjanki Olga Frolkina oraz Anna Pachurina, a także Tierra Ruffin-Pratt. Każda z nich z miejsca stała się ważnym ogniwem zespołu znad morza i regularnie spędzają na parkiecie bardzo duże minuty. W wygranym meczu z Wisłą Ruffin-Pratt, Frolkina, Rae Ortiz zagrały całe 40 minut, Samburska 37, a Pachurina zaledwie 16, lecz było to spowodowane problemami z faulami. Zagraniczna piątka notuje średnio 63,4 punktu i 28,1 zbiórki, co oczywiście jest lwią częścią dorobku drużyny AZS-u.
– To już nie ten sam Gdańsk, który okupował ostatnie miejsce, bo zwycięstwo z Wisłą Kraków to jedna rzecz, a wzmocnienia to druga. Nowe zawodniczki grają po 40 minut na boisku, walczyły z Lublinem i to na pewno nie będzie łatwy mecz. Jeżeli ktoś myśli, że czeka nas spacerek, to może zdziwić się tak samo jak Wisła – ostrzega trener Arkadiusz Rusin.
– Wciąż jeszcze do końca nie znamy pełni możliwości tego zespołu. To są nowe zawodniczki, które zagrały ze sobą kilka spotkań, więc musimy być przygotowane na wszystko i podejść do meczu w pełni skoncentrowane – podkreśla Magdalena Szajtauer.
Spośród zagranicznego kontyngentu wyróżnia się Tierra Ruffin-Pratt, wicemistrzyni WNBA z drużyną Washington Mystics z sezonu 2018, która w zeszłym roku zagrała 33 mecze dla Los Angeles Sparks i pozostała w tym zespole na nadchodzące rozgrywki. Ze średnimi 23.2 punktu, 8.3 zbiórki i 3.8 asysty 28-letnia skrzydłowa jest niekwestionowaną liderką drużyny Mirosława Orczyka.
Pomimo zwyżki formy ostatniej drużyny w tabeli, to Ślęza, walcząca o miejsce w czołowej czwórce na koniec sezonu zasadniczego, jest faworytem tego spotkania. Sytuacja wrocławianek skomplikowała się po porażce w derbowym meczu z CCC Polkowice, bowiem po przegranej z mistrzyniami żółto-czerwone mają o dwa zwycięstwa mniej niż Pszczółka Lublin. Łącznie z najbliższą kolejką, do końca pierwszej fazy rozgrywek zostały cztery spotkania i nawet biorąc pod uwagę bezpośrednią konfrontację pomiędzy Ślęzą i Pszczółką (14 marca o godz. 18 we Wrocławiu), o wyprzedzenie lublinianek może być trudno. Nieco łatwiej będzie w walce o piątą lokatę z CCC Polkowice, ale i w tym przypadku trzeba wygrywać mecze. Dlatego też w sobotnim spotkaniu z beniaminkiem absolutnie nie ma miejsca na potknięcie.
– Teraz należałoby liczyć na porażki zespołu z Polkowic. Mają dwa ciężkie mecze, grają z Artego i Gorzowem. My musielibyśmy wygrać trzy z ostatnich czterech spotkań, a też mamy trudny wyjazd do Gdyni i dwa ciężkie mecze u siebie – najbliższy z Gdańskiem oraz ten z Lublinem. Sama porażka zabrała nam dużo szans, a do tego mamy gorszy bilans bezpośrednich spotkań – tłumaczy szkoleniowiec Ślęzy.
Spośród drużyn znajdujących się obecnie w strefie play-off, tylko DGT Politechnika Gdańska ma więcej porażek u siebie niż Ślęza, a wrocławianki muszą wygrać wszystkie domowe starcia do końca rozgrywek, aby nie przekroczyć liczby czterech przegranych z poprzednich dwóch sezonów. Pierwszy krok do osiągnięcia tego celu koszykarki 1KS-u chcą postawić już przeciwko beniaminkowi z Gdańska i liczą w tym celu na wsparcie wrocławskiej publiczności.
– Z tym zespołem nie możemy przegrać, koniecznie trzeba wykorzystać atut naszej hali i zagrać jak najlepiej potrafimy. Musimy postawić bardzo trudne warunki w obronie, a jeżeli to się uda, to na pewno znajdzie to przełożenie na atak – kończy Szajtauer.

Koszykarki Ślęzy wzięły udział w treningu KOSiR Basket Kobierzyce

W środę 26 lutego koszykarki Ślęzy Wrocław wzięły udział w treningu KOSiR Basket Kobierzyce, który odbył się w Hali Sportowo-Widowiskowej im. Adama Wójcika w Kobierzycach. Podczas zajęć żółto-czerwone pomagały młodym adeptom koszykówki doskonalić swoje umiejętności, łącząc trening z dobrą zabawą.

W treningu udział wzięły Cierra Burdick, Agata Dobrowolska i Nevena Jovanović – każda z zawodniczek Ślęzy poprowadziła swoją część zajęć w ramach rozgrzewki, następnie rozpoczęła się część rzutowa. Nie zabrakło elementów rywalizacji w postaci doskonale znanego „Eliminatora”, a całość zwieńczyła konfrontacja zawodniczek Ślęzy wspieranych przez trenera Karola Jaśko z młodymi sportowcami. Wrocławianki podjęły wyzwanie trenujących i najpierw stanęły naprzeciwko liczącej kilkanaście osób grupy młodszej, a chwilę potem zmierzyły się również ze starszymi.

Całość zajęć przebiegła naturalnie w znakomitej atmosferze, a całe show skradła najmłodsza uczestniczka treningu – Wiktoria, która z miejsca stała się faworytką koszykarek Ślęzy.

Galerię z wizyty żółto-czerwonych na treningu KOSiR-u można znaleźć klikając w poniższy przycisk.

,

Moja playlista: Kinga Piędel

W pierwszym odcinku cyklu „Moja Playlista” swoją kolekcją utworów dzieli się Kinga Piędel. Zapraszamy do zapoznania się z jej wyborami!

– Utwory których słucham zależne są oczywiście od mojego humoru – mówi obwodowa Ślęzy. – Mam utworzonych parę playlist, których słucham zależnie od potrzeby i nastroju w danej chwili – dodaje.

Piosenki, do których mam szczególny sentyment:

Robin Schultz – Sugar. „Pierwsza piosenka, którą usłyszałam w radiu w swoim pierwszym samochodzie, Cuksie. Było lato, miałam oczywiście otwarte wszystkie okna, wystawiony zimny łokieć w swoim pierwszym w życiu aucie i właśnie ta piosenka będzie mi o tym zawsze przypominać.”

Gedz – Niebo nie jest limitem. „Przed 18. urodzinami wierzyłam, że można zrobić wszystko, że nie ma żadnych limitów. Słowa tej piosenki wykorzystałam do zrobienia mojego pierwszego tatuażu.”

Varius Manx – Piosenka Księżycowa. „Jestem zakochana na zawsze w tym utworze, tak po prostu, najzwyczajniej w świecie.”

Poniżej zamieszczamy playlisty do odsłuchu na YouTubie, Spotify oraz Tidalu.