,

Moja playlista: Agata Dobrowolska

Trzeci odcinek cyklu „Moja Playlista” to składanka utworów wybranych przez skrzydłową Ślęzy Wrocław Agatę Dobrowolską. Zapraszamy do zapoznania się z playlistą skomponowaną przez naszą zawodniczkę!

Poniżej zamieszczamy playlisty do odsłuchu na YouTubie, Spotify oraz Tidalu.

Komunikat dotyczący domowych meczów Ślęzy Wrocław w EBLK

1 Klub Sportowy Ślęza Wrocław informuje, że w związku z decyzją organów administracyjnych o rozszerzeniu zakazu organizacji imprez masowych o wydarzenia takie jak mecze koszykówki, domowy mecz Ślęzy w ramach 22. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet zostanie rozegrany bez udziału publiczności.

Zaplanowany na sobotę, 14 marca, mecz Ślęza Wrocław – DGT Politechnika Gdańska odbędzie się zgodnie z planem, jednakże w związku z ryzykiem rozprzestrzeniania się koronawirusa COVID-19 ze względów bezpieczeństwa będzie miał miejsce za zamkniętymi drzwiami. Decyzja pozostaje w mocy do odwołania, co oznacza, że na tę chwilę także i mecze fazy play-off zaplanowane na weekend 28-29 marca zostaną rozegrane bez udziału publiczności.

O ewentualnym zniesieniu zakazu i możliwości organizacji meczów z udziałem kibiców klub poinformuje niezwłocznie po otrzymaniu takiej decyzji.

OFICJALNY KOMUNIKAT PREZESA PZKOSZ RADOSŁAWA PIESIEWICZA

– Zagrożenie rozprzestrzeniania się koronawirusa w Polsce jest coraz bardziej realne, a Polska Liga Koszykówki oraz Polski Związek Koszykówki dostosowuje się do obowiązujących przepisów. Premier Mateusz Morawiecki we wtorek poinformował o odwołaniu wszystkich imprez masowych. Podjęliśmy decyzję, że mecze Energa Basket Ligi Kobiet będą odbywały się zgodnie z terminarzem, ale bez udziału publiczności. Taka sytuacja będzie miała miejsce do odwołania. Mamy jednocześnie nadzieję, że kibice będą mogli jak najszybciej wrócić do hal i wspólnie przeżywać sportowe emocje – powiedział Radosław Piesiewicz, Prezes Energa Basket Ligi i Polskiego Związku Koszykówki.

„To był ostatni moment, żeby pokazać lepszą grę”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin, w którym wrocławianki zwyciężyły 81:68. 

Krzysztof Szewczyk: Gratuluję trenerowi Rusinowi zasłużonego zwycięstwa. Trudno powiedzieć coś po takim meczu. Myślę, że przyda nam się taki zimny prysznic przed samymi play-offami, bo do tej pory od trzech miesięcy graliśmy frywolną koszykówkę, ale wygrywaliśmy. Teraz Ślęza sprowadziła nas, że tak powiem, do parteru. Pokazała, jak powinno się grać, z jakim zaangażowaniem podejść do meczu, z jaką mądrością. To zdecydowało. Z dziewczynami musimy sobie porozmawiać i zastanowić się, czy granie o czwórkę nas interesuje, czy chcemy 29 marca skończyć sezon i się rozstać. Mnie to nie interesuje i musimy sobie wytłumaczyć pewne rzeczy. Albo się zbierzemy i zaczniemy bronić, albo nic z tego nie będzie.

Zuzanna Sklepowicz: Przede wszystkim gratulacje dla Ślęzy, korzystając z okazji chciałabym też podziękować za ciepłe przyjęcie. Co do meczu, to tak jak powiedział trener, był to dla nas zimny prysznic. Musimy zacząć przede wszystkim od obrony, bo tu tkwi nasz największy problem, potem atak poniesie nas do przodu. Wracamy do Lublina, przed nami bardzo ważny mecz z Poznaniem, który musimy wygrać, aby przypieczętować czwarte miejsce i potem będziemy walczyć w play-offach.

Arkadiusz Rusin: Dziękuję za gratulacje. Przede wszystkim cieszę się, że po przerwie obudziliśmy się z letargu. Próbowałem trafić do zespołu i dziś wyszło mi to skutecznie, ale to przede wszystkim zasługa tego, że zawodniczki po przerwie chciały grać. Było widać dużą swobodę i mądrość w ataku, ale przede wszystkim po przerwie straciliśmy tylko 24 punkty. W samej drugiej kwarcie pozwoliliśmy rywalkom rzucić więcej, myślę, że to było najważniejsze. To był ostatni moment przed play-offami, żeby pokazać lepszą grę. Nie mogliśmy zbyt wiele zmienić przez ostatnie dwa dni po bardzo słabym meczu z Gdynią. Wszystko odbywa się w głowach dziewczyn, a dziś po przerwie było w nich dużo lepiej i to pokazały.

Dajana Butulija: Jestem zadowolona, że pokazaliśmy zdecydowanie lepszą koszykówkę niż to miało miejsce do tej pory, odkąd tu przyszłam. Ten mecz może nie jest tak ważny w kontekście tabeli, bo zarówno my, jak i Lublin, mamy zagwarantowane miejsce w play-offach. Dla nas jednak ważne było to, że pokazaliśmy, że potrafimy grać dobrze i zrobiłyśmy to w bardzo istotnym momencie. Wiemy, że wszystko zaczyna się od obrony i nasza pewność siebie zależna jest właśnie od defensywy.

Ślęza pokonuje Pszczółkę po znakomitej drugiej połowie

W meczu 21. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała Pszczółkę Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin 81:68. Dla wrocławianek było to bardzo ważne zwycięstwo.

Żółto-czerwone podchodziły do niedzielnej konfrontacji z chęcią zmazania plamy po wysokiej porażce z Arką Gdynia i od pierwszych minut chciały pokazać, że ta przegrana była bardzo bolesnym, ale jedynie wypadkiem przy pracy. Sygnał do ataku dała Cierra Burdick, trafiając pierwszy rzut z gry, chwilę potem z dystansu przymierzyła Nevena Jovanović i było 5:1 dla wrocławianek. Pszczółka miała problemy z szybkim wejściem w mecz, ale wreszcie Alexis Peterson odnalazła Jovanę Popović, która trafiła trzy. Chwilę potem rozgrywająca lublinianek sama wzięła sprawy w swoje ręce i dała przyjezdnym prowadzenie – 6:5.

Na taki rozwój wydarzeń odpowiedziała koleżanka Peterson z drużyny Force 3×3 – Cierra Burdick. Kapitan Ślęzy dwukrotnie przeprowadziła akcję dwójkową z Neveną Jovanović i bez większych problemów powiększyła swój dorobek punktowy o cztery oczka, jednocześnie zmieniając wynik na 9:6 dla Ślęzy. Już w kolejnej akcji reprezentantka Serbii zmieniła się z asystentki w egzekutorkę, dokładając kolejne dwa punkty. Trener Krzysztof Szewczyk nie zareagował prośbą o czas i jego cierpliwość została wynagrodzona trójką Jovany Popović po asyście Giedre Labuckiene. Na niespełna cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty stan meczu wyrównała Peterson, lecz zamiast iść za ciosem, Pszczółki kompletnie się rozkojarzyły.

Trzy kolejne posiadania w wykonaniu lublinianek to strata Labuckiene i punkty Dominiki Owczarzak, potem strata Popović i punkty Darii Marciniak, a na koniec druga strata serbskiej rzucającej wykorzystana przez Nevenę Jovanović. Trzeci taki sam błąd przelał czarę goryczy i szkoleniowiec gości poprosił o czas. Jego zespół zaregował większą agresją w grze, przyjezdne zaczęły atakować strefę podkoszową i w efekcie najpierw na linii rzutów osobistych stanęła Popović, a potem Agnieszka Szott-Hejmej i obie nie pomyliły się ani razu. Serbka zrehabilitowała się za błędy sprzed kilku minut doprowadzając do remisu na 45 sekund przed zakończeniem pierwszej kwarty. Ostatnie słowo tej odsłony należało jednak do Cierry Burdick, która z czterech rzutów wolnych wykorzystała dwa, ustalając wynik pierwszych 10 minut na 21:19 dla Ślęzy.

Początek meczu mógł napawać kibiców optymizmem, ale już po pierwszych chwilach drugiej kwarty zrobiło się nieciekawie. Co prawda punkty zdobyły Talia Caldwell i Cierra Burdick, ale inicjatywa była po stronie gości – jeden rzut osobisty trafiła Kristina Baltić, potem za trzy przymierzyła Zuzanna Sklepowicz, a dwa oczka dołożyła od siebie Popović. W niespełna minutę Pszczółka objęła prowadzenie 27:25. Ślęza mogła się cieszyć, że to w jej barwach grała w niedzielę Cierra Burdick, która na wszelkie sposoby zdobywała kolejne punkty i utrzymywała wrocławianki w grze. Trzy akcje Ślęzy z rzędu zakończyły się punktami kapitan, która sama ponownie przywróciła swojemu zespołowi przewagę – 31:30.

Problem leżał w tym, że Burdick na tym etapie meczu nie miała zbyt wiele wsparcia ze strony swoich koleżanek. I gdy Alexis Peterson najpierw trafiła z półdystansu, a po chwili zebrała niecelny rzut skrzydłowej Ślęzy i wykreowała pozycję do rzutu trzypunktowego Jovanie Popović, znów to przyjezdne miały prowadzenie. Trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, chcąc pobudzić resztę zespołu i po minucie od time-outu dwa oczka zdobyła Talia Caldwell. Minęło następne 60 sekund, w których Popović i Jovanović popełniły straty, a Labuckiene zablokowała Caldwell.

Na 2,5 minuty przed przerwą Magdalena Szajtauer sfaulowała Giedre Labuckiene, która wykorzystała oba rzuty osobiste. Po drugiej stronie parkietu Agnieszka Szott-Hejmej nie upilnowała Dajany Butuliji, a ta trafiła za trzy. Błąd w rotacji defensywnej spotkał się z żywą reakcją Krzysztofa Szewczyka, ale doświadczona reprezentantka Polski natychmiast zrehabilitowała się sama trafiając trójkę. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w kolejnej akcji ofensywnej Ślęzy Szott-Hejmej zrobiła… dokładnie to samo, co ponownie skrzętnie wykorzystała Butulija, rzucając na 39:40. Dwie trójki serbskiej rzucającej 1KS-u pozwoliły wrocławiankom utrzymać krótki dystans do rywalek. Jednak to przyjezdne jako ostatnie zadały cios w pierwszej połowie, a konkretnie zrobiła to Giedre Labuckiene, najpierw wymuszając przewinienie Magdaleny Szajtauer, a następnie kończąc akcję 2+1 po faulu Darii Marciniak. Cztery punkty litewskiej podkoszowej dały Pszczółce pięciopunktową przewagę do przerwy.

Druga połowa rozpoczęła się od trzeciego trzypunktowego trafienia Dajany Butuliji, która dała sygnał do odmienienia losów spotkania. Pszczółka na punkty czekała 2,5 minuty, ale w końcu Agnieszce Szott-Hejmej udało się przebić pod kosz i w dodatku wymusić przewinienie Cierry Burdick. Skrzydłowa Pszczółki zakończyła akcję 2+1 i wróciliśmy do pięciu punktów różnicy. Przewaga lublinianek urosła nawet do siedmiu oczek po tym, jak Briana Day odpowiedziała na celny rzut Neveny Jovanović, a chwilę potem zabrała piłkę Burdick i bez problemów dołożyła kolejne punkty. Kapitan Ślęzy w kolejnej akcji już nie popełniła tego samego błędu, a po chwili Dominika Owczarzak przechwyciła podanie Alexis Peterson i uruchomiła Butuliję, która spod kosza trafiła na 48:51. Choć Pszczółka wciąż prowadziła, to strata Agnieszki Szott-Hejmej spowodowała reakcję Krzysztofa Szewczyka, który poprosił o czas.

Trener gości poczuł, że mecz wymyka się spod kontroli jego zespołu i jego podopieczne musiały coś zmienić w swojej grze. Lublinianki utrzymywały przewagę dzięki rzutom osobistym, lecz ich akcje nie przynosiły sukcesów w postaci celnych prób z gry. Rzuty wolne pozwalały przez chwilę powstrzymać Ślęzę, lecz żółto-czerwone w końcu doprowadziły do remisu za sprawą punktów Butuliji. Gospodynie też miały problem z trafianiem do kosza, a do tego parkiet tymczasowo musiała opuścić Cierra Burdick, która uzbierała cztery faule. Dwukrotnie przestrzeliła Agata Dobrowolska, faul w ataku popełniła Talia Caldwell i nawet wspomniane trafienie Butuliji nie zmieniło decyzji trenera Rusina, który po stracie Jovany Popović poprosił o czas.

Po time-oucie Caldwell zebrała niecelną trójkę Butuliji dała się sfaulować Alexis Peterson, a następnie po zbiórce Magdaleny Szajtauer dołożyła dwa punkty z dalekiego półdystansu. Amerykańska środkowa zwieńczyła swoje znakomite 60 sekund mądrym ścięciem pod kosz, którym zaskoczyła całą obronę Pszczółek. Lublinianki stały jak zamurowane i mogły jedynie patrzeć, jak Caldwell bez najmniejszych problemów i bez żadnej rywalki w promieniu trzech metrów zdobywa punkty spod kosza. Reakcja trenera Szewczyka mogła być tylko jedna – time-out. Przyniósł on punkty Zuzanny Sklepowicz, ale inicjatywa była po stronie Ślęzy, a udokumentowała to trójką Nevena Jovanović, kończąc znakomitą trzecią kwartę w wykonaniu żółto-czerwonych.

Decydująca część spotkania została przez Pszczółkę rozpoczęta od błędu 24 sekund, zaś po drugiej stronie parkietu znowu sygnał do ataku dała Butulija, którą ponownie swoimi ważnymi punktami wsparła Talia Caldwell. Amerykańska środkowa dostała podania od Cierry Burdick oraz od Butuliji i nie zmarnowała ich, przez co po 2,5 minutach od rozpoczęcia gry w czwartej kwarcie Ślęza prowadziła już 69:56. Trener Szewczyk ponownie poprosił o czas i tak jak w trzeciej kwarcie, poskutkował on akcją Zuzanny Sklepowicz. Na ten rozwój wydarzeń odpowiedziała Burdick, a chwilę potem znowu coś od siebie dały Talia Caldwell oraz Dajana Butulija. Po ich punktach było 75:59 dla Ślęzy i losy spotkania powoli wydawały się rozstrzygnięte.

Lublinianki nie miały pomysłu na przełamanie niemocy ofensywnej. Punkty Sklepowicz były jedynymi do momentu, w którym wrocławianki objęły prowadzenie 79:59 i trener Szewczyk zdecydował się dać szansę młodzieży. Na parkiet weszły Aleksandra Pawłowska, Wiktoria Duchnowska oraz Olga Trzeciak i to właśnie ta ostatnia w końcu znalazła sposób na zdobycie punktów. Pszczółka przegrywała już jednak 61:79, a do końca meczu pozostało niewiele ponad 4 minuty – za mało, żeby myśleć o odrobieniu strat. Przyjezdne za sprawą Kristiny Baltić walczyły do końca – serbska skrzydłowa zdobyła siedem ostatnich punktów swojego zespołu, zmniejszając nieco rozmiary porażki.

Druga połowa w wykonaniu Ślęzy przypomniała kibicom, jak mogą grać wrocławianki. Twarda zespołowa defensywa, dobre decyzje w ataku i dzielenie się piłką oraz odpowiedzialnością za zdobywanie punktów. Cały zespół był zaangażowany i aktywny, co musi cieszyć trenera Arkadiusza Rusina, a bez wątpienia ucieszyło publiczność zgromadzoną na trybunach hali AWF-u. Po stronie żółto-czerwonych znakomite zawody zagrała Cierra Burdick, autorka 26 punktów, do których dołożyła 12 zbiórek. Bardzo prawdopodobne, że gdyby nie problemy z faulami, kapitan 1KS-u mogłaby przekroczyć barierę 30 oczek. Wsparły ją w niedzielę Nevena Jovanović, Talia Caldwell i Dajana Butulija – każda miała ponad 10 punktów. Po stronie gości udało się ograniczyć wpływ Alexis Peterson, która miała jedynie 6 punktów i 6 asyst. Oprócz Jovany Popović nie było w Pszczółce żadnej zawodniczki, która regularnie zdobywałaby punkty.

Dla wrocławianek było to bardzo ważne zwycięstwo pod kątem morale – przekonująca wygrana oraz dobra gra pozwoli zostawić bolesną przegraną w Gdyni za sobą i podejść do sobotniego meczu z DGT Politechniką Gdańską z lepszym nastawieniem.

Ślęza Wrocław – Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin 81:68 (21:19, 18:25, 24:12, 18:12)
Ślęza: Burdick 26, Butulija 19, Caldwell 16, Jovanović 14, Owczarzak 2, Marciniak 2, Szajtauer 2, Klatt 0, Dobrowolska 0. Piędel DNP.
Pszczółka: Popović 17, Baltic 12, Szott-Hejmej 8, Labuckiene 8, Sklepowicz 8, Day 7, Peterson 6, Trzeciak 2, Duchnowska 0, Pawłowska 0.

Niedzielny mecz z Pszczółką z play-offami w tle

W niedzielę, 8 marca, o godz. 18 Ślęza Wrocław rozegra mecz 21. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z Pszczółką Polskim-Cukrem AZS-em-UMCS-em Lublin. Spotkanie to jest istotne z dwóch względów.

Pierwszy to oczywiście sama rywalizacja Ślęzy z Pszczółką – wrocławianki mają do wyrównania rachunki z zespołem prowadzonym przez Krzysztofa Szewczyka. W 10. kolejce żółto-czerwone przegrały w Lublinie 56:61 i w niedzielę chcą odnieść zwycięstwo i wziąć rewanż za grudniową porażkę. Wówczas lublinianki do wygranej poprowadził tercet Jovana Popović – Briana Day – Alexis Peterson.

Zwłaszcza ta ostatnia koszykarka będzie niezwykle groźna podczas rewanżowego starcia obu drużyn. 24-letnia rozgrywająca w ostatnich spotkaniach prezentuje doskonałą formę, a wisienką na torcie był występ przeciwko DGT Politechnice Gdańskiej, w którym zdobyła 40 punktów (skuteczność 78.6 proc. z gry!), dokładając do tego 10 asyst. Warto też podkreślić mecz z Arką Gdynia – 31 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst. Amerykanka jest jedną z liderek ligi jeżeli chodzi o wymuszone faule, a trafiając 80 proc. rzutów osobistych nie można sobie pozwolić na powstrzymywanie jej w nieprzepisowy sposób.

– Alexis to niezwykle sprytna zawodniczka. Nie bez powodu jest jedną z najlepiej punktujących zawodniczek ligi. Potrafi wykreować sobie rzut, czy po koźle, czy z szybkiego ataku. Doskonale spisuje się także w sytuacjach, w których trzeba złapać piłkę i rzucić z dystansu. Rozgrywa znakomity sezon i musimy zrobić wszystko, aby ją zatrzymać. Trzeba zakłócić jej rytm, ograniczyć jej wpływ na mecz. Nie będzie to łatwe, bo naprawdę dobrze dyryguje zespołem Pszczółki i ma wiele atutów, które potrafi wykorzystać – komplementuje swoją koleżankę z drużyny 3×3 Cierra Burdick.

Day i Popović również prezentują stały, wysoki poziom – amerykańska środkowa zdobywa średnio 15.3 punktu oraz 10.1 zbiórki, zaś serbska rzucająca dokłada 12.4 oczka oraz blisko trzy asysty. Zagraniczny kontyngent tuż przed zamknięciem okienka transferowego wzmocniła Kristina Baltić, z miejsca stając się solidną opcją w strefie podkoszowej. Trener Szewczyk może liczyć także na wsparcie reprezentantek Polski – Agnieszka Szott-Hejmej, Julia Adamowicz oraz Zuzanna Sklepowicz to uznane na polskich parkietach nazwiska.

– Na pewno czeka nas bardzo trudne spotkanie, ponieważ wysoko przegrałyśmy z Arką w Gdyni. Być może będzie to takie nasze przełamanie, niezwykle ważne jest to, żebyśmy powalczyły i zrobiły wszystko, żeby sięgnąć po zwycięstwo. Poprawi to atmosferę i lepiej będzie się trenowało. W tym krótkim czasie skupiliśmy się na obronie, bo w spotkaniu z Gdynią wyglądało to bardzo słabo. Przegrałyśmy pierwsze spotkanie w Lublinie, więc mamy o co grać. Tak jak zawsze powtarza trener – zaczynamy od obrony, a atak przyjdzie – mówi Daria Marciniak.

Od nowego roku Pszczółka weszła na wyższy poziom, jeżeli chodzi o ofensywę. Tylko w pierwszym meczu 2020 roku, przeciwko PSI Enei Gorzów Wlkp., podopieczne Krzysztofa Szewczyka zdobyły mniej niż 70 punktów, przegrywając 65:88. Od tego czasu rzucały średnio 79,7 punktu na mecz, co na przestrzeni całego sezonu dałoby im 2. miejsce w lidze w tym elemencie. Naprzeciwko lublinianek stanie Ślęza, która choć w sezonie 2019/2020 pozwala przeciwnikom na 63,8 punktu na mecz, to w ostatnich pięciu spotkaniach ta liczba wzrosła aż do 77,4. Wrocławianki muszą zacieśnić szyki w obronie, z czego doskonale zdaje sobie sprawę szkoleniowiec Ślęzy.

– Ostatnie dwa testy obrony oblaliśmy. Nie jest tak, że pstrykając palcem wszystko się poprawi. Trzeba wrócić do fundamentów i od dzisiejszego treningu to się właśnie stało. Pokazaliśmy wielokrotnie w trakcie sezonu, że potrafimy bronić, tylko to z nas uleciało. Część szuka problemów w formie fizycznej, część w przygotowaniu, a tak naprawdę trzeba wrócić do podstaw i budować drużynowy defense. Wszystko zaczyna się od fundamentów – mówi Arkadiusz Rusin.

Drugi powód, dla którego niedzielny mecz Ślęzy z Pszczółką jest istotny, to oczywiście nadchodzące play-offy. Choć istnieje jeszcze scenariusz, w myśl którego koszykarki 1KS-u wyprzedzą CCC Polkowice i zajmą 5. miejsce na koniec sezonu zasadniczego, to zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest rozstrzygnięcie, w którym żółto-czerwone skończą pierwszy etap rozgrywek na szóstej pozycji i zmierzą się w pierwszej rundzie z PolskąStrefąInwestycji Eneą Gorzów Wielkopolski.

– Myślimy już o Gorzowie, powoli się przygotowujemy, ale małymi krokami do przodu. Nasza gra przeciwko Arce wyglądała bardzo słabo, ale na dzisiejszym treningu (rozmowa miała miejsce w piątek – red.) pracowałyśmy bardzo dobrze. Jeżeli będziemy trenować w ten sam sposób do końca sezonu, to jestem pozytywnie nastawiona. Od czegoś trzeba zacząć, a w naszym przypadku jest to trening. Musimy wypracować odpowiednie mechanizmy na zajęciach, żeby można było to przełożyć na mecze – podkreśla Daria Marciniak.

– W tej chwili zostało tak mało czasu do play-offów, że trzeba się na tym koncentrować. Dwa najbliższe mecze oczywiście trzeba zagrać i wygrać po to, żeby zmienić mentalność, bo tej w tych minionych spotkaniach nam brakowało. Pozostałe do końca sezonu starcia to będzie poligon dla nas i zobaczymy, co jesteśmy w stanie poprawić w ofensywie, a nad defensywą już dziś musimy myśleć w kontekście przyszłości i Gorzowa – mówi trener Arkadiusz Rusin.

Oprócz Pszczółki Lublin Ślęza do końca sezonu zmierzy się jeszcze z DGT Politechniką Gdańską. Te konfrontacje mogłyby być wykorzystane do przygotowania pod ćwierćfinały Energa Basket Ligi Kobiet, ale jak tłumaczy szkoleniowiec 1KS-u, nie należy spodziewać się specjalnych schematów i niespodzianek na najbliższe starcia. Ważniejsze jest przygotowanie mentalne.

– Nie jest tak, że wymyślimy specjalne rozwiązania na Gorzów. Graliśmy z nimi dwa razy, myślę, że to były podobne mecze. Najbliższe mecze muszą pokazać, kto będzie gotowy na play-offy. Jeśli będzie sześć-siedem zawodniczek przygotowanych mentalnie, które chcą się pokazać z dobrej strony, to po to są te dwa mecze, aby znaleźć grupę, która ma w głowie play-offy – wyjaśnia Rusin.

Początek meczu Ślęza Wrocław – Pszczółka Lublin w niedzielę 8 marca o godz. 18. Bilety na to spotkanie można zakupić za pośrednictwem strony biletin.pl bądź na godzinę przed rozpoczęciem spotkania w kasie hali.