Gala Talenty Ślęzy Wrocław w połowie lutego

Trzecia edycja gali Talenty Ślęzy Wrocław coraz bliżej. Trwają ostatnie przygotowania do tego, aby w środę, 13 lutego wyróżnić młodych sportowców akademii i przodujące drużyny sekcji piłkarskiej i koszykarskiej. A to nie jedyne nagrody, które zostaną wręczone podczas gali.  

W zeszłym roku gala Talenty Ślęzy Wrocław była niezwykłym wydarzeniem, bo inaczej być nie mogło. Celebracja kolejnych 12 miesięcy w historii najstarszego klubu sportowego odbyła się przy efektownej oprawie i towarzystwie kamer telewizji Echo24. Muzyczną gwiazdą była Alicja Janosz, zwyciężczyni Idola oraz Szansy na Sukces. Wszystko odbyło się w dużej hali AWF, gdzie na co dzień występują koszykarki Ślęzy.

Tegoroczna, trzecia już edycja gali będzie bardziej kameralna, choć lista zaproszonych gości bynajmniej nie uległa zmniejszeniu. W środę, 13 lutego spotkamy się ponownie w małej hali, ale nie oznacza to, że ucierpi na tym jakość i prestiż wydarzenia. Po raz kolejny dzięki Event Media Show całość odbędzie się przy oprawie świetlnej na najwyższym poziomie, więc każdy będzie mógł poczuć się na scenie jak gwiazda sportu. Imprezę tradycyjnie poprowadzą Katarzyna Ziobro, prezes zarządu 1KS Ślęza, oraz Robert Skrzyński, dziennikarz Radia Wrocław i telewizji Canal Plus.

Najważniejsze w każdej gali są nagrody, a tych będzie bardzo dużo. Przede wszystkim wyróżnienia za ciężką pracę przez cały miniony rok otrzymają najmłodsze piłkarki i koszykarki oraz młodzi piłkarze. Na scenę wywołani zostaną także najlepsi trenerzy Akademii Piłki Nożnej i Koszykówki. Statuetki za świetną postawę w roku 2018 wręczone zostaną dla najlepszych sportowców z sekcji seniorskich. Nie zabraknie również wyróżnień dla najlepszych kibiców, rodziców, klubowych legend, a także partnerów Ślęzy. Uhonorowana zostanie także Osobowość Roku.

Oprócz zaproszonych gości na galę Talenty Ślęzy Wrocław mogą przyjść każdy kibic 1KS-u, choć oczywiście liczba miejsc w małej hali AWF-u jest ograniczona. Nie mamy jednak wątpliwości, że wszyscy się pomieszczą i udowodnimy, że Ślęza Wrocław to jedna wielka żółto-czerwona rodzina. Początek imprezy 13 lutego (środa) o godz. 18:00. Zapraszamy!

Weronika Gajda zostaje w Ślęzie Wrocław!

Pierwszą zawodniczką w kadrze Ślęzy Wrocław na sezon 2025/2026 Orlen Basket Ligi Kobiet jest Weronika Gajda. Najbardziej doświadczona rozgrywająca na polskich parkietach związała się z dwukrotnymi mistrzyniami Polski nową, dwuletnią umową. Oznacza to, że Gajda będzie reprezentować żółto-czerwone barwy co najmniej do końca sezonu 2026/2027. 

Od pierwszych dni w klubie ze stolicy Dolnego Śląska było jasne, że Gajda jest w stanie wprowadzić wrocławianki na jeszcze wyższy poziom pod każdym względem. Te przewidywania okazały się całkowicie trafione, bo była koszykarka KGHM BC Polkowice dzięki swojemu profesjonalizmowi i niezwykle wysokiej etyce pracy wyznaczyła nowe standardy, zarówno w trakcie treningów, jak i podczas spotkań. Zespół doskonale zareagował na dodanie do szatni tak doświadczonej zawodniczki i żółto-czerwone na każdym kroku podkreślały wagę tego transferu. Rozgrywająca 1KS-u i reprezentacji Polski tuż po przyjściu do Ślęzy zapowiadała, że będzie chciała ze swoją nową drużyną powalczyć o medal i ten cel zrealizowała, stając z resztą koleżanek z drużyny na najniższym stopniu podium Orlen Basket Ligi Kobiet.

Na przestrzeni 16 spotkań rozegranych w Ślęzie Gajda notowała średnio 5.2 punktu, 5.7 asysty i 1.6 przechwytu. Choć na parkiecie spędzała tylko niewiele ponad 23 minuty na spotkanie, z nią na parkiecie wrocławianki były lepsze od rywalek o 10.6 punktu. To drugi wynik w szeregach drużyny z Wrocławia, lepszy wskaźnik +/-miała tylko Aleksandra Mielnicka (12.1). Ta statystyka doskonale pokazuje, jak wielki wpływ zawodniczka Ślęzy wywiera na wydarzenia na parkiecie, choć niekoniecznie jest to wpływ bezpośredni. Często cenniejsza jest rada co do ustawienia na parkiecie, podjęcia decyzji w obronie czy wykonania w danym momencie odpowiedniego ruchu. A te wszystkie elementy Gajda ma opanowane w najdrobniejszym szczególe. Dlatego też jej rola w zespole Ślęzy bez dwóch zdań będzie nie do przecenienia na przestrzeni dwóch kolejnych sezonów, w których 36-letnia koszykarka będzie reprezentować żółto-czerwone barwy. Swego czasu mówiła, że jeśli zdrowie pozwoli, chce grać nawet do 40 roku życia. Co najmniej połowę tego czasu spędzi w stolicy Dolnego Śląska i, jak sama mówi, decyzja o pozostaniu we Wrocławiu była łatwa do podjęcia.

– Dostałam propozycję przedłużenia umowy z klubu i tak naprawdę długo się nad nią nie zastanawiałam. Czuję się dobrze, czuję się tutaj jak u siebie. Rozmawialiśmy z mężem o tym, że to fajny wybór – blisko domu, ale też i pod kątem zespołu, który ma duży potencjał i na pewno tak też będzie w kolejnych dwóch latach – mówi rozgrywająca Ślęzy.

Pozostanie tak utytułowanej i doświadczonej zawodniczki legitymizuje aspiracje klubu z Wrocławia, który po wywalczeniu pierwszego od siedmiu lat medalu chce na stałe pozostać w czołówce Orlen Basket Ligi Kobiet. W sezonie 2025/2026 żółto-czerwone będą także reprezentować kraj na arenach europejskich. Pewnym jest występ Ślęzy w rozgrywkach EuroCup, a Gajda, która ma na koncie dziesiątki rozegranych spotkań w Eurolidze, będzie odgrywać ważną rolę podczas rywalizacji na krajowych i międzynarodowych parkietach.

– Dla wszystkich nowym wyzwaniem będzie gra w EuroCupie, trener będzie musiał zbudować zespół nieco inaczej niż dotychczas, bo trzeba będzie grać na dwóch frontach. Ale myślę, że będziemy podobną drużyną jak teraz, będziemy waleczne, będziemy dużo biegać, więc kibice powinni być spokojni o nasz zespół – deklaruje Weronika Gajda.

Przez 20 lat w Orlen Basket Lidze Kobiet rozgrywająca 1KS-u ustanowiła mnóstwo rekordów i zapisała wiele wspaniałych kart w historii żeńskiej koszykówki w Polsce. Jej gablota jest wypełniona nagrodami i medalami, ale pomimo tego wciąż nie ma mowy o odcinaniu kuponów czy zmniejszonych ambicjach. Weronika Gajda wciąż chce wygrywać, wciąż chce przekraczać kolejne bariery i osiągać kolejne sukcesy. Przez najbliższe dwa sezony będzie do tego dążyć w żółto-czerwonych barwach.

– Oczywiście chciałabym zrobić następny krok i powalczyć o finał, ale wiadomo, że bardzo trudno stawiać jakiekolwiek konkretne cele zanim nie dowiemy się, jak będzie wyglądał nasz skład i reszta drużyn. Na pewno całym sercem, całą sobą zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby następne dwa sezony zakończyć jak najwyżej – kończy zawodniczka 1KS-u.

Weronika Gajda to pierwsza oficjalnie ogłoszona przez klub zawodniczka Ślęzy Wrocław na sezon 2025/2026. W najbliższych tygodniach będą pojawiać się kolejne informacje o koszykarkach, które pozostały w drużynie z Wrocławia bądź do niej dołączą.

Weronika Gajda
ur. 
27 stycznia 1989 
wzrost: 
174 cm
pozycja: 
rozgrywająca
przebieg kariery:
2004-2011: Enea AZS Poznań
2011-2017: Energa Toruń
2017-2024: KGHM BC Polkowice
2025-obecnie: Ślęza Wrocław

Ślęza po siedmiu latach znów z medalem!

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały MB Zagłębie Sosnowiec w drugim meczu rywalizacji o brązowy medal i po siedmiu latach przerwy ponownie stanęły na ligowym podium.

Wrocławianki rozpoczęły to spotkanie znakomicie, po dwóch minutach wychodząc na prowadzenie 10:3. Pięć punktów zdobyła Aleksandra Mielnicka, pozostałe pięć dołożyły Digna Strautmane i Schaquilla Nunn. Po tym piorunującym początku ofensywa 1KS-u zatrzymała się na trzy minuty, w trakcie których koszykarki z Sosnowca za sprawą trójek Kamili Borkowskiej i Elin Gustavsson odrobiły niemal wszystkie straty.

Akcje Mielnickiej i Ryan dały Ślęzie jeszcze trochę oddechu, ale gospodynie w końcu doprowadziły do remisu. Wrocławianki pod koniec pierwszej odsłony jeszcze raz objęły prowadzenie, lecz ostatnie słowo w tej kwarcie należało do Borkowskiej. Środkowa gospodyń najpierw trafiła z półdystansu, a następnie doskonale wykorzystała swoje warunki fizyczne zdobywając punkty spod kosza.

Ślęza po wznowieniu gry dostała zastrzyk energii od Martyny Pyki, która najpierw przebiła się pod kosz, a następnie zebrała piłkę po niecelnym rzucie Robbi Ryan i asystowała przy punktach Natalii Kurach. Tuż po oczkach podkoszowej 1KS-u ponownie miał miejsce długi okres bez zmiany wyniku na tablicy. Zagłębie pozostawało bez skutecznej akcji przez pięć minut, do momentu aż Borkowska trafiła kolejną swoją trójkę na 21:20. Ślęza szybko odpowiedziała oczkami Strautmane, ale inicjatywa wciąż pozostawała po stronie gospodyń.

Te za sprawą Keke Calloway i Gustavsson prowadziły 25:22, a wrocławianki były w trakcie jeszcze jednego okienka bez poprawy swojego dorobku. Niemoc ofensywna zakończyła się w ostatnich 90 sekundach, kiedy to żółto-czerwone zdobyły siedem oczek z rzędu i wyszły na prowadzenie. Ważna była zwłaszcza trójka Pyki, która pozwoliła przyjezdnym zejść do szatni z czterema punktami zapasu.

Początek trzeciej kwarty to wymiana ciosów, z której lepiej wyszła drużyna z Wrocławia, dokładając dwa oczka do swojej przewagi. Jednak sosnowiczanki utrzymywały się na dystansie dwóch posiadań, na przykład za sprawą zbiórki w ataku Aleksandry Pszczolarskiej, która zamieniła ją na punkty. Nawet po akcji 2+1 Martyny Pyki Zagłębie jeszcze nie powiedziało ostatniego słowa, odpowiadając trzema punktami Borkowskiej z linii rzutów osobistych. Jednak od tego momentu Ślęza zaczęła wreszcie budować prowadzenie. Z półdystansu trafiły Ryan i Schaquilla Nunn, dwa punkty po rzutach wolnych dołożyła Mielnicka. Kluczowym momentem okazał się faul niesportowy Gabriele Nikitinaite, która miała już wcześniej na koncie faul techniczny i musiała opuścić parkiet. Konsekwencją tego pierwszego przewinienia były dwa celne wolne Ryan i trójka Digny Strautmane. Dzięki temu obrotowi zdarzeń Ślęza po 30 minutach prowadziła 49:36.

A półtorej minuty później rywalizację rozstrzygnęła Martyna Pyka, która sama zdobyła osiem punktów bez odpowiedzi rywalek, wykorzystując dwie asysty Robbi Ryan i przechwyt Aleksandry Mielnickiej. 57:36 po sekwencji nokautujących ciosów kapitan 1KS-u. Od tego momentu wystarczyło „tylko” kontrolować przebieg wydarzeń i Ślęza to robiła. Gdy tylko Zagłębie zdobywało punkty, żółto-czerwone odpowiadały. Czas grał na korzyść wrocławianek, które utrzymywały koncentrację, aby bezpiecznie dowieźć prowadzenie i zwycięstwo do brzegu. To zadanie zostało zrealizowane i gdy tylko rozległa się końcowa syrena, rozpoczęło się wielkie świętowanie.

Na szersze podsumowania przyjdzie czas, na tę chwilę wystarczy tylko jedno zdanie – Ślęza Wrocław po siedmiu latach i na osiemdziesięciolecie klubu ponownie znalazła się na podium mistrzostw Polski. I tego całej żółto-czerwonej rodzinie nikt nie zabierze.

MB Zagłębie Sosnowiec – Ślęza Wrocław 54:70 (18:15, 7:14, 11:20, 18:21).
MB Zagłębie: Borkowska 25, Gustavsson 17, Burliga 4, Calloway 4, Pszczolarska 2, Jarząb 2, Wnorowska, Nikitinaite, Tyszczak, Micek 0.
Ślęza: Pyka 14, Ryan 12, Strautmane 10, Mielnicka 9, Nunn 8, Kurach 6, Gajda 4, Kozik 3, Wińkowska 2, Hjern, Rakowska 0.

Ostatni taniec? Ślęza zagra w Sosnowcu o brąz

Koszykarki Ślęzy Wrocław w środę o godzinie 18:00 w Arenie Sosnowiec zagrają z MB Zagłębie Sosnowiec drugi mecz o brązowy medal. Gospodynie tego starcia muszą zwyciężyć, jeśli chcą przedłużyć swoje nadzieje na zajęcie miejsca na podium. Cel Ślęzy jest zgoła odmienny – zakończyć tę krótką serię już w tym meczu. 

Patrząc na środowy pojedynek wyłącznie przez pryzmat pierwszego spotkania można by założyć, że losy tej rywalizacji są rozstrzygnięte. W KGHM Ślęza Arenie koszykarki 1KS-u rozbiły MB Zagłębie 83:64, wygrywając od pierwszej do ostatniej akcji meczu, a w pewnym momencie prowadziły nawet 26 punktami. Takie założenie byłoby jednak całkowicie błędne. Zespół z Sosnowca znalazł się pod ścianą i w środę będzie grać o życie, chcąc doprowadzić do definitywnie decydującego starcia, które, jeśli będzie potrzebne, odbędzie się w piątek we Wrocławiu. W szeregach żółto-czerwonych będzie zatem potrzebna pełna koncentracja, z czego doskonale zdają sobie sprawę zawodniczki drużyny ze stolicy Dolnego Śląska.

– Wiadomo – gdy walczy się o medale, to nie można się poddać. Obstawiam, że Sosnowiec wyjdzie w pełni skoncentrowany i będzie chciał w swojej hali przed swoimi kibicami wywalczyć zwycięstwo. My oczywiście zrobimy wszystko, żeby im to uniemożliwić. Chcemy wraz z naszymi kibicami, którzy z nami pojadą i będą nas wspierać, cieszyć się z wygranej. Mam nadzieję, że wyjdziemy na parkiet i zrobimy to, co do nas należy – mówi Weronika Gajda.

A co należy zrobić? O tym też wspomina rozgrywająca Ślęzy.

– Trzeba zrobić to, co zrobiłyśmy przed niedzielnym meczem. Musimy się skupić na tym, co trener nam podpowiada i realizować założenia, żeby grało nam się łatwiej. Skoncentrujemy się na mocnych punktach Zagłębia, ale tak naprawdę musimy wyjść i zagrać swoją koszykówkę. Jeśli wyjdziemy nastawione tak, jak w pierwszym meczu, że idziemy po swoje, to myślę, że będzie dobrze – tłumaczy Gajda.

Jeśli wrocławiankom uda się zrealizować cel, jakim jest pierwszy od siedmiu lat i szósty w historii klubu brązowy medal mistrzostw Polski, będzie to słodkogorzkie zwieńczenie sezonu 2024/2025. Ślęza była o krok od finału, ale ostatecznie musiała stanąć do walki o brąz. Jednak naturalnie krążek tego koloru także będzie wielkim sukcesem żółto-czerwonych, które przed rozpoczęciem rozgrywek nie były stawiane w roli pretendentek do medalu. Ale to wciąż teoria, a praktyka wskazuje na to, że przed podopiecznymi Arkadiusza Rusina jeszcze jeden bardzo duży krok w tej rywalizacji, znacznie trudniejszy niż ten pierwszy. Decydującego kroku nie udało się postawić w półfinale pomimo dwóch szans na pokonanie drużyny z Gorzowa, teraz, jak deklaruje Gajda, wraz z koleżankami z drużyny zrobi wszystko, aby ta sytuacja się nie powtórzyła.

– W Gorzowie źle zafunkcjonowały nasze głowy. Nie wiem, czy byłyśmy tak bardzo przestraszone, że możemy tę serię zamknąć, że ona nam uciekła. W czwartym meczu nie zaczęłyśmy źle tego spotkania, ale potem zaczęło nam się wymykać spod kontroli. Na pewno jednak szybko uczymy się na błędach i wierzę, że ta sytuacja się nie powtórzy – deklaruje koszykarka 1KS-u.

Początek drugiej konfrontacji o brązowy medal pomiędzy MB Zagłębiem Sosnowiec i Ślęzą Wrocław w środę, 9 kwietnia o godzinie 18:00. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.

Ślęza o krok bliżej brązu

Ślęza Wrocław pokonała MB Zagłębie Sosnowiec w pierwszym meczu o brązowy medal Orlen Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone już w otwierającej spotkanie kwarcie ustawiły sobie ten pojedynek.

Mecz zaczął się dość niemrawo, bo po dwóch minutach było tylko 4:0 dla Ślęzy, ale za to w kolejnych 120 sekundach wpadło już 10 oczek i gospodynie prowadziły 10:4. Sosnowiczanki tylko sporadycznie odpowiadały na poczynania ofensywne żółto-czerwonych, co pozwoliło podopiecznym Arkadiusza Rusina na budowanie przewagi. Jednak pomimo tego, że na tablicy wyników było 17:8, to szkoleniowiec 1KS-u pierwszy poprosił o czas po skutecznej akcji Klaudii Wnorowskiej. Rozmowa z zespołem pomogła, bo Ślęza błyskawicznie przeprowadziła serię 6:0, powiększając swoją przewagę do 15 oczek. Przyjezdne odpowiedziały pięcioma oczkami, ale ostatnie słowo tej kwarty należało do Digny Strautmane, która najpierw trafiła z półdystansu, a potem przebiła się pod kosz, ustalając wynik pierwszej kwarty na 27:13.

Drugą odsłonę rozpoczęła Aleksandra Mielnicka czterema oczkami, potem to samo zrobiła Weronika Gajda i prowadzenie Ślęzy urosło do 20 punktów. Ofensywa żółto-czerwonych zatrzymała się na dwie i pół minuty, w międzyczasie przyjezdne dołożyły do swojego dorobku pięć punktów, ale nie były w stanie zmniejszyć strat jeszcze bardziej.

W krótkim odstępie czasu skuteczne akcje przeprowadziły Robbi Ryan, Gajda i Mielnicka, ta ostatnia trafiła trójkę na 42:25. Sosnowiczanki odpowiedziały swoim zrywem, dwukrotnie punkty zapisała przy swoim nazwisku Wnorowska, z półdystansu z kolei trafiła Keondria Calloway. Mielnicka trafiła kolejną trójkę przerywając serię rywalek, ale Zagłębie po celnych osobistych Wnorowskiej i łatwej akcji Kamili Borkowskiej znów urwało cztery oczka z prowadzenia. Pierwszą połowę zakończyła Weronika Gajda rzutem z dystansu, przywracając Ślęzie czternastopunktowe prowadzenie.

Drużyna gości po przerwie chciała spróbować wrócić do rywalizacji, lecz wszystkie atuty pozostawały po stronie gospodyń. Sześć punktów w cztery minuty zdobyła Robbi Ryan, dwa oczka dołożyła Digna Strautmane, a po celnym osobistym Schaquilli Nunn było 58:41 dla Ślęzy. Ten fragment gry poskromił ambicje sosnowiczanek, które przez cztery minuty gry zdobyły tylko dwa punkty za sprawą Wnorowskiej. W tym samym czasie żółto-czerwone uzbierały aż 16 oczek, wymuszając cztery przechwyty z rzędu, które potem zamieniły na łatwe punkty. W efekcie gdy kapitan MB Zagłębia zamieniła oba rzuty osobiste na oczka, na tablicy wyników widniał rezultat 69:45 dla 1KS-u. Trener Jorge Aragones posłał do gry Ninę Micek oraz Marię Burligę, które pracowały obok Aleksandry Pszczolarskiej, Elin Gustavsson i Alicji Jarząb.

Borkowska i Wnorowska powróciły na rozpoczęcie czwartej kwarty, ale nie były w stanie odmienić losów spotkania. Ślęza miała wszystko pod kontrolą, a czas grał na korzyść wrocławianek. Zespół z Sosnowca próbował niwelować stratę, zdobywając siedem punktów z rzędu, lecz wrocławiankom wystarczyły sporadycznie zdobywane punkty, żeby utrzymywać bezpieczny dystans. Gdy na trzy minuty przed końcem meczu Martyna Pyka trafiła za trzy na 79:61, emocje definitywnie się zakończyły i kwestią do rozstrzygnięcia pozostał jedynie wynik końcowy. Ostatecznie wrocławianki zwyciężyły 83:64, choć gdyby była taka potrzeba, wygrałyby zapewne wyżej.

Żółto-czerwone dominowały pod koszem, zdobywając 48 oczek, miały też więcej punktów ze strat (29:14) i z szybkiego ataku (24:15). Wrocławianki wymusiły aż 27 strat, grając agresywnie od samego początku spotkania i skutecznie narzucając Zagłębiu swoje warunki gry. Zwycięstwo przybliża Ślęzę do brązowego medalu, ale nie można spodziewać się, że w środę w Arenie Sosnowiec MB Zagłębie zagra tak, jak w niedzielę w KGHM Ślęza Arenie. Przed koszykarkami ze stolicy Dolnego Śląska jeszcze sporo pracy, jeśli chcą aby brązowe krążki zawisnęły na ich szyjach. Drugi mecz pomiędzy Ślęzą i Zagłębiem 9 kwietnia o godzinie 18:00 w Sosnowcu.

Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec 83:64 (27:13, 22:22, 22:11, 12:18).
Ślęza: Mielnicka 18, Ryan 17, Gajda 16, Strautmane 12, Pyka 11, Kurach 4, Nunn 3, Wińkowska 2, Kozik, Rakowska 0. Hjern DNP.
MB Zagłębie: Wnorowska 21, Pszczolarska 13, Gustavsson 8, Jarząb 6, Calloway 5, Borkowska 4, Burliga 3, Nikitinaite 2, Micek 2, Tyszczak 0.

Podrażniona Ślęza gotowa do walki o brąz

W niedzielę, 6 kwietnia o godzinie 16:00 koszykarki Ślęzy Wrocław rozegrają w KGHM Ślęza Arenie pierwszy mecz o brązowy medal Orlen Basket Ligi Kobiet. Przeciwnikiem żółto-czerwonych w rywalizacji do dwóch zwycięstw będzie MB Zagłębie Sosnowiec. 

Wrocławianki podejdą do walki o brąz po bolesnej półfinałowej porażce. W piątym meczu były bardzo blisko awansu do finału, lecz ostatecznie po dogrywce uległy PolskiejStrefieInwestycji Enei AJP Gorzów Wielkopolski. Teraz błyskawicznie muszą się pozbierać i ponownie stanąć do bitwy, a pojedynek z drużyną z Sosnowca absolutnie nie będzie należał do łatwych. W sezonie zasadniczym Ślęza wygrała u siebie 80:62, ale w Sosnowcu górą były koszykarki Zagłębia, pokonując 1KS 75:61, w pewnym momencie prowadząc aż 32 punktami. To najlepiej pokazuje klasę rywala, który stanie naprzeciwko żółto-czerwonych w niedzielne popołudnie.

Sosnowiczanki pokonały w ćwierćfinale Eneę AZS Politechnikę Poznań 3:1, a następnie uległy VBW Gdynia 0:3, przegrywając każde spotkanie średnio 16 punktami. W związku z tym podopieczne Jorge Aragonesa miały cały tydzień na odpoczynek i przygotowania do starcia o brąz, czego zdecydowanie nie może powiedzieć Ślęza. Wrocławianki dopiero w środę zakończyły zmagania półfinałowe, w każdej z pięciu bitw dając z siebie absolutnie wszystko. Teraz kluczem będzie nie tylko regeneracja fizyczna, ale i odpowiednie przygotowanie mentalne. Okolicznością łagodzącą problem zmęczenia jest fakt, że rywalizacja o brąz toczy się tylko do dwóch zwycięstw, nie zaś do trzech, jak w przypadku rozgrywki finałowej. Mecze o miejsce na najniższym stopniu ligowego podium oprócz niedzieli odbędą się także w środę, 9 kwietnia w Sosnowcu oraz, w przypadku remisu po dwóch grach, w piątek 11 kwietnia w KGHM Ślęza Arenie.

Sosnowiczanki awans do strefy medalowej okupiły problemami zdrowotnymi. W meczach pierwszej rundy play-off z kontuzjami parkiet opuściły Taylor Soule i Aleksandra Kuczyńska. Ta pierwsza, która w sezonie zasadniczym zdobywała średnio 16.2 punktu i 6.2 zbiórki doznała urazu ścięgna Achillesa, Kuczyńska zaś była bardzo ważną zmienniczką na obwodzie i jej wkładu w grę Zagłębia też będzie brakować. Pod nieobecność tego duetu jeszcze większa odpowiedzialność ciąży na Kamili Borkowskiej, Gabby Nikitinaite i Keondrii Calloway. Ta pierwsza co mecz gwarantuje double-double, jest też najlepiej blokującą ligi. Borkowska, która podpisała kontrakt na obóz treningowy w Connecticut Sun doskonale rozumie się na parkiecie z Nikitinaite, która bez patrzenia potrafi zagrać podkoszowej MB Zagłębia idealne podanie pod kosz. A oprócz tego 26-letnia rzucająca trafiła niemal 50 trójek w sezonie. Z kolei Calloway to niezwykle dynamiczna rozgrywająca, choć należy przyznać że obrona VBW Gdyni poradziła sobie z zatrzymaniem Amerykanki. Zawodniczka drużyny z Sosnowca w trzech półfinałowych starciach zanotowała średnio tylko 7 punktów na mecz.

Trener Aragones może jeszcze liczyć na Klaudię Wnorowską – kapitan sosnowiczanek rozgrywa bardzo dobry sezon i na pewno będzie ważną częścią swojej drużyny. Na przestrzeni całych rozgrywek notuje 12.1 oczka, trafia niemal 35 proc. rzutów za trzy i dodaje do tego blisko 5 zbiórek na mecz. Polską rotację zamykają Aleksandra Pszczolarska (8.6 punktu i 5.5 zbiórki) oraz Alicja Jarząb (4 punkty/mecz). Szkoleniowiec MB Zagłębia korzysta także z Elin Gustavsson, ale Szwedka w niczym nie przypomina zawodniczki, która doskonale radziła sobie w barwach AZS-u UMCS-u Lublin. 32-letnia podkoszowa ma niewiele ponad 3 punkty na mecz, tylko dwukrotnie od stycznia przekraczając barierę 10 oczek. Wciąż jest to jednak koszykarka, która spędza na parkiecie blisko 18 minut, a zatem nie można będzie jej całkowicie odpuścić w przygotowaniach do rywalizacji o brąz.

W zespole Ślęzy oczywiście panuje ogromne zmęczenie po rozegraniu pięciu meczów na przestrzeni tygodnia, ale widać także ogromne zaangażowanie i wolę walki. Drugi sezon z rzędu żółto-czerwone muszą zadowolić się walką o brąz i z pewnością będą chciały uniknąć goryczy porażki, którą czuły przed rokiem przegrywając z VBW Gdynią. Żółto-czerwone muszą do niedzieli poradzić sobie z porażką w półfinale i przekuć ją w sportową złość oraz determinację do bitwy o medal. Ten wciąż bez dwóch zdań pozostaje w ich zasięgu i choć trudno w tej serii wskazać faworyta, to równie trudno byłoby skreślić którąś z drużyn przed tym, jak piłka pójdzie w górę. A to oznacza ogromne emocje i walkę na całego, której pierwszy akt odbędzie się już w niedzielę. Być może będzie to ostatni domowy mecz koszykarek Ślęzy w sezonie 2024/2025, dlatego też zachęcają one do zajęcia miejsca na trybunach.

Początek meczu Ślęza Wrocław – MB Zagłębie Sosnowiec w niedzielę, 6 kwietnia o godzinie 16:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł można kupić za pośrednictwem platform Empik Bilety oraz Going., a także w dniu meczu w kasie hali. Dzieci chodzące do szkoły podstawowej mogą zająć miejsce na trybunach za darmo, wystarczy pobrać bilet w kasie hali. Transmisję z meczu przeprowadzi platforma emocje.tv w systemie PPV. Miesięczny abonament kosztuje 34 złote, można również wykupić dostęp na 24 godziny w cenie 15 złotych.