Ślęza Wrocław wypunktowała niezwykle nieskuteczną Polonię

Koszykarki Ślęzy Wrocław pokonały SKK Polonię Warszawa w pierwszym meczu po przerwie reprezentacyjnej. Żółto-czerwone już na początku spotkania przejęły kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie i utrzymały ją do ostatniej syreny.

Świetnie w to spotkanie weszła Lovisa Hjern, która zdobyła pierwsze sześć punktów dla 1KS-u. Polonia na początku meczu utrzymywała dystans do swoich rywalek – po cztery oczka zapisały przy swoich nazwiskach Anna Pawłowska i Sierra Moore. Ale od stanu 10:8 koszykarki Ślęzy przeprowadziły serię 8:0, zmuszając trenera Fourniera do wzięcia czasu i tym samym skutecznie odskakując przeciwniczkom. Te nie były w stanie złapać odpowiedniego rytmu w ofensywie, co uniemożliwiało im odrabianie strat. Koszykarki z Warszawy nie zdobyły więcej niż trzech punktów z rzędu, więc gospodynie po swojej passie miały dość pewną kontrolę nad meczem.

Złota szansa Polonistek na zlikwidowanie deficytu miała miejsce w drugiej kwarcie, kiedy to Ślęza przez ponad pięć minut nie zdobyła żadnych punktów z gry. Co więcej, w tym okresie miała na koncie tylko jedno oczko, dopisane do dorobku 1KS-u po celnym rzucie osobistym Schaquilli Nunn. Po takiej niemocy ofensywnej w wykonaniu żółto-czerwonych na tablicy wyników powinien być co najmniej remis, ale zespół ze stolicy prezentował się tylko nieznacznie lepiej.

W efekcie zanim Aleksandra Mielnicka przeprowadziła wreszcie akcję dającą Ślęzie dwa oczka, wynik drugiej kwarty wynosił 4:1 dla przyjezdnych. Zdecydowanie za mało, żeby goście mogli myśleć o nawiązaniu rywalizacji. Zwłaszcza, że Mielnicka nie zamierzała się zatrzymać i dołożyła kolejne cztery oczka, po chwili Robbi Ryan trafiła dwa osobiste i prowadzenie wróciło do dwucyfrowej różnicy. Ślęza schodziła do szatni z jedenastoma oczkami przewagi, ale nie można było zakładać, że losy meczu są już rozstrzygnięte, bo Polonia w każdej chwili w końcu mogła się „wstrzelić”, a to odmieniłoby losy spotkania.

Jednak nic takiego nie miało miejsca – to po prostu nie był dzień koszykarek z Warszawy. Zamiast pogoni i podjęcia rękawicy przez Polonię od samego początku trzeciej kwarty, to Ślęza dyktowała warunki. Aleksandra Mielnicka i Anna Wińkowska szybko powiększyły przewagę żółto-czerwonych o cztery oczka. Chwilę później kolejne pięć dołożyła Lovisa Hjern, trafiając przy okazji pierwszą trójkę dla gospodyń w poniedziałkowym spotkaniu. Na drugą nie trzeba było długo czekać, bo po minucie zza łuku przymierzyła Ryan i Ślęza prowadziła już 47:24.

Dopiero Daria Dubniuk otworzyła konto Polonii w trzeciej odsłonie, dopisując sobie trzy punkty. Ale nie było mowy o żadnej passie punktowej w wykonaniu warszawianek, bo w odpowiedzi na rzut reprezentantki Ukrainy z dystansu trafiła Digna Strautmane. Chwilę potem Łotyszka dodała kolejne dwa oczka, dając swojej drużynie najwyższe prowadzenie w meczu – 52:27. Choć do ostatniej syreny zostało 13 minut i nie takie powroty widział świat sportu, to przyjezdnym do końca trzeciej odsłony udało się odrobić tylko siedem oczek, więc Ślęza wciąż miała bardzo komfortową sytuację przed ostatnią kwartą spotkania.

Żółto-czerwone musiały „tylko” odpowiadać swoimi udanym akcjami na skuteczne poczynania ofensywne Polonii. I tak właśnie się działo. Gdy zespół gości trafiał, wrocławianki miały odpowiedź. W ostatnich dziesięciu minutach ani przez chwilę nie było niepotrzebnych nerwów, a prowadzenie Ślęzy nie spadło poniżej 16 oczek. Ostatecznie wynik zatrzymał się na rezultacie 71:53, co oznaczało trzecie zwycięstwo w sezonie dla podopiecznych Arkadiusza Rusina.

Niezwykle trudno jest wygrać mecz koszykówki, trafiając zaledwie 29 procent swoich prób. A taką właśnie skuteczność z gry miały koszykarki Polonii. „Czarnym Koszulom” nie pomogło nawet aż 19 zbiórek w ataku, które tak frustrowały szkoleniowca Ślęzy. Te drugie szanse przełożyły się na jedynie 13 oczek, dodatkowo obrazując gigantyczne problemy warszawianek z celnością rzutów. Oczywiście przyłożyła się do tego defensywa 1KS-u, ale w poniedziałkowy wieczór w KGHM Ślęza Arenie rzuty Polonii po prostu nie wpadały, nawet z otwartych pozycji. Wrocławianki mogły polegać na swoich obwodowych – Lovisa Hjern trafiła sześć z ośmiu rzutów, Robbi Ryan siedem z 15. Amerykanka dołożyła do tego również cztery przechwyty.

W najbliższej kolejce przed Ślęzą kolejne domowe starcie. Już w sobotę do KGHM Ślęza Areny zawita zespół Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin. Poprzeczka idzie w górę, a żółto-czerwone muszą stanąć na wysokości zadania. Piąta seria gier Orlen Basket Ligi Kobiet pokazała po raz kolejny, że każde zwycięstwo jest na wagę złota. Początek starcia Ślęzy z AZS-em o godzinie 16:00. Bilety na to spotkanie są już dostępne w serwisach Empik Bilety i Going.

Ślęza Wrocław – SKK Polonia Warszawa 71:53 (24:13, 11:11, 21:14, 15:15).
Ślęza: Ryan 19, Hjern 15, Wińkowska 12, Mielnicka 10, Nunn 7, Strautmane 5, Pyka 3, Kozik, Kurach 0. Skowron DNP.
SKK Polonia: Moore 12, Dubniuk 8, Manala 8, Pawłowska 6, Nicholson 5, Bukowczan 5, Sosnowska 4, Marciniak 3, Janczak 2, Masłowska 0. Lubaszka, Lagutkowa DNP.