Ślęza o krok od niespodzianki na inaugurację sezonu
Koszykarki Ślęzy Wrocław przegrały 74:79 w pierwszym meczu sezonu 2024/2025 z KGHM BC Polkowice. Żółto-czerwone podjęły rękawicę w walce z mistrzyniami Polski i do samego końca wywierały presję na faworytach z Zagłębia Miedziowego.
Polkowiczanki szybko otworzyły wynik – już w pierwszej akcji za trzy trafiła Alexis Peterson. Ale w przeciwieństwie do konfrontacji z zeszłego sezonu, kiedy niemalże natychmiast gospodynie przejęły inicjatywę, tym razem Ślęza cały czas była w grze. Co więcej, objęła prowadzenie 9:8. Co prawda szybko znów to koszykarki z Polkowic miały przewagę za sprawą trójki Weroniki Piechowiak, ale kolejne osiem punktów padło łupem wrocławianek. I niespodziewanie w połowie pierwszej kwarty na tablicy wyników widniało 17:11 dla Ślęzy. A dwie minuty później prowadzenie żółto-czerwonych urosło do ośmiu punktów, gdy Schaquilla Nunn dobiła niecelny rzut Digny Strautmane.
W tym momencie trener Karol Kowalewski poprosił o czas, lecz zamiast odrabiania strat znów uderzyła Ślęza, a konkretnie Martyna Pyka trafiając na 24:14. I dopiero w tym momencie polkowiczanki zaczęły atakować – za trzy przymierzyły Julia Piestrzyńska i Wiktoria Zasada, ale przyjezdne odpowiedziały skutecznymi akcjami Natalii Kurach i Strautmane. Celny rzut z półdystansu autorstwa Emmy Cannon zmniejszył deficyt gospodyń do siedmiu oczek. 29:22 dla 1KSu – śmiało można powiedzieć, że po pierwszej kwarcie tego wyniku spodziewał się mało kto.
Mistrzynie w przerwie między kwartami omówiły sobie najważniejsze kwestie i zaczęły pracować. Efekt? Osiem punktów z rzędu duetu Cannon-Anete Steinberga i prowadzenie gospodyń 30:29. Nie był to jednak cios, który całkowicie wybił z rytmu wrocławianki – te szybko wróciły do swojej gry. Z linii rzutów osobistych punktowały Kurach i Nunn, z gry zaś Robbi Ryan i Strautmane. Na 4,5 minuty przed końcem pierwszej połowy żółto-czerwone prowadziły 35:32.
Po kolejnych akcjach Ryan i Strautmane było już 40:34, co zmusiło trenera Kowalewskiego do wzięcia kolejnego czasu. Po timeoucie polkowiczanki zaczęły forsować grę pod kosz, co przyniosło im dziewięć punktów z rzędu i kolejne prowadzenie. Anna Wińkowska doprowadziła do remisu po asyście Martyny Pyki, ale dwa rzuty osobiste Steinbergi dały gospodyniom przewagę po 20 minutach.
Trzecią odsłonę rozpoczęła Maria Jespersen trafiając zza łuku, ale Ślęza szybko odpowiedziała punktami Aleksandry Mielnickiej i Kurach, a po skutecznym wejściu pod kosz Ryan wrocławianki znów objęły prowadzenie – 49:48. Kolejne minuty przyniosły wymianę ciosów. Żadna ze stron nie była w stanie przejąć inicjatywy i odskoczyć rywalkom. Gdy próbował robić to zespół prowadzony przez Arkadiusza Rusina, rywalki znajdowały sposób na trzymanie się blisko. Polkowiczanki miały odpowiedź na niemal każdą udaną akcję przyjezdnych, w efekcie czego przed ostatnią częścią meczu był remis 58:58 i wciąż losy spotkania były bardzo dalekie od rozstrzygniętych.
Czwarta kwarta zaczęła się od trójki Kurach, na którą Cannon odpowiedziała rzutem z półdystansu. Nunn trafiła jeden z dwóch osobistych, w efekcie czego Ślęza prowadziła tylko 62:60, ale to i tak wystarczyło, żeby trener Kowalewski znów poprosił o czas. Jego podopieczne wyszły na parkiet podwójnie zmotywowane i zaangażowane, wymuszając dwie straty koszykarek Ślęzy, zdobywając przy tym 6 punktów z rzędu. Reakcja Arkadiusza Rusina była natychmiastowa – timeout i rozmowa z zespołem. Nie przyniosła jednak ona pożądanego skutku, wciąż to zespół z Polkowic nadawał ton wydarzeniom na parkiecie.
Po przerwie z półdystansu znów przymierzyła Cannon, a po niecelnym rzucie Martyny Pyki pod kosz przebiła się Alexis Peterson, która została obsłużona idealnym podaniem przez Steinbergę i trafiła na 70:62. Ślęza starała się odrobić bardzo duże jak na ten moment meczu straty, próbując wprowadzić nerwowość w szeregi rywalek. Jeden rzut osobisty na punkt zamieniła Ryan, Nunn zaś dobiła niecelny osobisty Kurach, ale po drugiej stronie parkietu po raz kolejny firmowy rzut oddała Cannon, zatrzymując zryw wrocławianek.
Te miały jeszcze w sobie jeszcze jeden atak, ponownie doprowadzając do zaledwie trzech punktów straty – dwukrotnie bardzo dobrze pod koszem znalazła się Martyna Pyka, a z czterech metrów przymierzyła Nunn. Na 82 sekundy przed końcem Ślęza wciąż miała szansę, ale musiała zatrzymać rywalki, a następnie zdobyć punkty samemu. Niestety dla żółto-czerwonych i mocnej grupy kibiców 1KS-u mecz zamknęła Steinberga trafiając z dystansu. Ślęza odpowiedziała jeszcze trójką Ryan, ale to było już za mało i polkowiczanki przetrwały atak swoich rywalek, ostatecznie wygrywając 79:74.
Koszykarki z Wrocławia zagrały bardzo dobre spotkanie, przede wszystkim podchodząc do niego z wiarą, że zespół z Polkowic da się pokonać. Na pewno zabrakło Ślęzie Lovisy Hjern, która dochodzi do siebie po urazie odniesionym niecałe dwa tygodnie temu. Reszta zespołu dała z siebie wiele i napędziła mistrzyniom sporo strachu. Polkowiczanki oparły się na doświadczeniu Steinbergi i Cannon, które zdobyły 15 z 21 punktów swojej drużyny w czwartej kwarcie.
Przed Ślęzą teraz domowa inauguracja sezonu. Już w sobotę 12 października o godzinie 18:00 wrocławianki podejmą w KGHM Ślęza Arenie Eneę AZS Politechnikę Poznań. Bilety w cenie 30 i 15 zł dostępne są w sprzedaży w serwisach Going. oraz Empik Bilety, wejściówki będzie można tradycyjnie kupić także w dniu meczu. Klub przypomina, że dzieci w wieku szkolnym mają możliwość zajęcia miejsca na trybunach za darmo.
KGHM BC Polkowice – Ślęza Wrocław 79:74 (22:29, 23:14, 13:15, 21:16)
KGHM BC: Cannon 26, Steinberga 19, Peterson 13, Piechowiak 8, Piestrzyńska 5, Jespersen 5, Zasada 3, Gajda 0. Niełacna, Jeziorna DNP.
Ślęza: Ryan 22, Nunn 16, Strautmane 13, Pyka 10, Kurach 6, Mielnicka 5, Wińkowska 2, Kozik 0. Skowron, Koryzna DNP.