Twierdza Gdynia zdobyta przez rozpędzoną Ślęzę Wrocław!
Ślęza Wrocław pokonała VBW Arkę Gdynia w meczu 6. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Wrocławianki przerwały passę 934 dni bez porażki mistrzyń Polski na własnym parkiecie w spotkaniu ligowym.
Ofensywa Ślęzy potrzebowała kilku chwil, żeby wejść w mecz, dlatego też na prowadzeniu dość szybko znalazła się drużyna gospodyń. Przewaga 4:0 nie była jednak na tyle okazała, żeby przebudzone żółto-czerwone nie zdołały odrobić strat, więc po trzech minutach meczu mieliśmy remis. Po stronie Arki prym wiodła Megan Gustafson, ale miała wsparcie w postaci Alice Kunek i Romane Bernies, które trafiały spod kosza i z półdystansu. Wrocławianki starały się dotrzymywać rywalkom kroku, lecz od stanu 4:4 przez długie fragmenty pierwszej kwarty były o dwa-trzy posiadania za mistrzyniami Polski.
Przy wyniku 16:10 dla gospodyń trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas, bo musiał wybić przeciwniczki z rytmu. Gdynianki do tego momentu nie spudłowały ani jednego rzutu z gry, po timeoucie skutecznym rzutem popisała się także Marissa Kastanek. Problemy z celnością w końcu zaczęły się pojawiać, co pozwoliło Ślęzie zbliżyć się do rywalek. Najpierw po asyście Dominique Wilson trafiła Patricia Bright, a chwilę potem podanie amerykańskiej obwodowej 1KS-u na trzy punkty zamieniła Wiktoria Kuczyńska. Gospodyniom chwilową ulgę dała Morgan Bertsch udanym wejściem pod kosz, ale już w kolejnej akcji za trzy nie pomyliła się Wilson. Ostatnie słowo w pierwszej odsłonie należało do Wiktorii Kuczyńskiej, która wykorzystała oba rzuty osobiste i po 10 minutach Ślęza prowadziła 22:21.
Druga odsłona rozpoczęła się od akcji 2+1 Wilson, na którą Bertsch szybko odpowiedziała celnym rzutem z półdystansu. Inicjatywa była jednak po stronie Ślęzy. Najpierw za trzy trafiła Drop, a chwilę potem oglądaliśmy kolejną akcję 2+1, tym razem w wykonaniu Anny Jakubiuk. Ślęza prowadziła 31:24 tylko kilkanaście sekund, bo trójką popisała się Marissa Kastanek.
Przez kolejne dwie minuty piłka nie znalazła się w żadnym z obu koszy, ale gdy Megan Gustafson przełamała tę niemoc ofensywną, to jednocześnie otworzyła worek z punktami. W następne 150 sekund wpadło sześć rzutów z gry i dwa osobiste. Był to bardzo zacięty i wyrównany fragment gry, po którym gdynianki wyszły na prowadzenie 38:37. Wrocławianki po przerwie dla trenera Rusina i rzutach Bright i Anny Jakubiuk odzyskały inicjatywę, ale tylko na chwilę. Najpierw trafiła Bernies, chwilę potem akcję 2+1 przeprowadziła Gustafson. Wrocławianki miały swoje szanse na punkty, lecz zamiast tego tuż przed przerwą Monika Jasnowska popełniła faul uznany przez sędziów za niesportowy, a dwa oczka z linii rzutów osobistych dołożyła Alice Kunek.
Skrzydłowa Arki zakończyła drugą kwartę i otworzyła trzecią skutecznym wejściem pod kosz. Koszykarki Ślęzy musiały zareagować, żeby mecz nie wymknął się spod kontroli i zrobiły to w idealny sposób – trójki Wilson i Drop wyrównały stan spotkania na 47:47. Gdynianki odpowiedziały za sprawą Gustafson, ale będąca w znakomitej formie strzeleckiej Drop przymierzyła z dystansu raz jeszcze i ponownie się nie pomyliła.
To trafienie sprawiło, że na fali była Ślęza, lecz wrocławiankom nie udało się w pełni wykorzystać tego okresu gry. Żółto-czerwone wygrały trzyminutowy fragment trzeciej kwarty 7:2, ale po punktach Wiktorii Kuczyńskiej nie były w stanie zatrzymać Kunek po drugiej stronie parkietu. Australijka z irlandzkim paszportem dwukrotnie wykorzystała podanie Bernies żeby trafić za trzy, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 59:57. Natychmiastowa reakcja trenera Arkadiusza Rusina wyhamowała oba zespoły, bowiem przez pozostałe do końca tej części meczu 3,5 minuty nie uświadczyliśmy już żadnego celnego rzutu z gry. Wpadło zaledwie pięć osobistych – trzy dla gospodyń, dwa dla przyjezdnych, co w końcowym rozrachunku pozwoliło Ślęzie wygrać tę kwartę 18:17, ale wciąż oznaczało to przewagę gdynianek 62:59.
Przewagę, która utrzymała się przez niecałą minutę. Udane wejścia pod kosz Jakubiuk i Stefańczyk przechyliły szalę na korzyść Ślęzy, a ofensywa Arki przez trzy minuty nie potrafiła znaleźć sposobu na zdobycie punktów. Dopiero czas, o który poprosił trener Gundars Vetra przyniósł pożądany efekt. Zagrywka rozrysowana przez trenera poskutkowała punktami Gustafson, na które jednak błyskawicznie odpowiedziała Jakubiuk. Ten fragment meczu zakończył się udaną dobitką autorstwa Magdaleny Szymkiewicz na 66:65 dla zespołu z Gdyni.
Przez kolejne dwie minuty znowu nie wpadł ani jeden rzut, ale tym razem przełamanie nadeszło ze strony Ślęzy, a konkretnie od Dominique Wilson. Chwilę później Bright dobiła rzut swojej rodaczki, a w następnym posiadaniu Wilson ponownie się nie pomyliła. Co niezwykle istotne, Arka wciąż miała w tej kwarcie na koncie tylko cztery punkty. To oznaczało, że po wejściu pod kosz Wilson trener Vetra musiał poprosić o czas, bo gospodynie przegrywały 66:71. Wrocławianki miały szansę na poprawienie swojego zapasu punktowego, ale amerykańska obwodowa Ślęzy popełniła faul w ataku, a po drugiej stronie Kunek dograła do Gustafson, która nie myli się w takich sytuacjach. Kolejne posiadanie żółto-czerwonych zakończyło się jeszcze gorzej, bowiem po stracie Wiktorii Kuczyńskiej trójkę trafiła Bernies.
49 sekund do końca, wynik na tablicy 71:71. Nerwy sięgają zenitu, kolejna dogrywka z udziałem Ślęzy wisi w powietrzu. Zwłaszcza, że Julia Drop została zablokowana przez Gustafson. Ale Bernies, która chwilę temu dała swojemu zespołowi remis, tym razem popełniła błąd. Piłkę zabrała jej Drop, przekozłowała na drugą stronę parkietu i zaatakowała strefę podkoszową. Tym razem Gustafson już nie dała rady – 73:71 Ślęza.
Po timeoucie dla Arki wrocławianki fenomenalnie zachowały się w defensywie i wymusiły błąd pięciu sekund. Koszykarki 1KS-u miały piłkę i pięć sekund do końca, ale przy własnym wyprowadzeniu Anna Jakubiuk wyszła poza parkiet, co dało gdyniankom jeszcze jedną szansę. Kropkę nad i postawiła Julia Drop, która przechwyciła katastrofalne podanie Morgan Bertsch, co przypieczętowało kolejną niesamowitą wygraną koszykarek Ślęzy.
Podopieczne Arkadiusza Rusina przerwały passę 934 dni bez porażki Arki Gdynia na własnym parkiecie w meczu ligowym. Licząc tylko sezon zasadniczy, passa ta trwała 979 dni.
Wrocławianki po raz kolejny pokazały determinację, zaangażowanie i konsekwencję w realizowaniu założeń meczowych. Dołożyły do tego skuteczność z dystansu (8/16 za 3) i ograniczyły poczynania Arki w strefie podkoszowej (34:30 dla 1KS-u w punktach z pomalowanego). W nagrodę za swoje wyczyny koszykarki Ślęzy spędzą przerwę reprezentacyjną na fotelu lidera Energa Basket Ligi Kobiet. W pełni zasłużenie.
VBW Arka Gdynia – Ślęza Wrocław 71:73 (21:22, 24:19, 17:18, 9:14).
VBW Arka: Gustafson 20, Kunek 19, Bernies 11, Kastanek 8, Szymkiewicz 6, Bertsch 4, Begić 2, Borkowska 1, Podgórna 0. Rudzka DNP.
Ślęza: Wilson 20, Jakubiuk 14, Bright 12, Drop 11, Stefańczyk 9, Kuczyńska 7, Jasnowska 0. Jasińska, Szmyrka 0.