Najskuteczniejsze rywalki: zawodniczki zagraniczne (cz. 2)
Prezentujemy druga część rankingu najlepiej punktujących zawodniczek zagranicznych, które mierzyły się ze Ślęzą Wrocław od sezonu 2014/2015. W zestawieniu nie brakuje koszykarek doskonale znanych kibicom żółto-czerwonych oraz gwiazd międzynarodowego formatu.
W trakcie sześciu sezonów Ślęzy Wrocław w Energa Basket Lidze Kobiet nie brakowało zawodniczek, które sprawiały zespołowi z Wrocławia wiele problemów swoją grą. Zagraniczne koszykarki rzadko spędzają w naszym kraju więcej niż sezon-dwa, ale w tym czasie potrafią zapisać się na kartach historii, zarówno całej ligi, jak i naszego klubu. To właśnie gwiazdy z zagranicy stanowią o sile niemal każdego klubu, biorąc na siebie ciężar zdobywania punktów. Prezentujemy listę najlepiej punktujących, na które zawsze trzeba było zwracać uwagę podczas przygotowywania się do meczu. Spośród wszystkich nazwisk wybraliśmy szesnaście, aby podzielić to zestawienie na dwie równe części. Każda z bohaterek naszego rankingu mierzyła się ze Ślęzą co najmniej pięć razy, aby definitywnie udowodnić, że akurat te koszykarki sprawiały żółto-czerwonym sporo problemów. W ten sposób na liście zabrakło między innymi Brianny Kiesel, Laury Miskiniene, Allie Quigley czy Artemis Spanou. Nie przedłużając – zapraszamy do lektury drugiej części zestawienia.
8. Kateryna Rymarenko (112 punktów, 14 punktów na mecz) – pierwotna wersja tego zestawienia miała obejmować wyłącznie byłe zawodniczki Ślęzy i została obmyślona właśnie z myślą o ukraińskiej skrzydłowej. Wydawało się, że po odejściu z Wrocławia Rymarenko zawsze znajdowała sposób, aby rzucić nam kilkanaście punktów i udowodnić, że niekoniecznie rezygnacja z jej zatrudnienia była dobrym pomysłem. Po dokładnym sprawdzeniu liczb możemy powiedzieć, że aż tak źle nie było, choć na pewno w pamięci kibiców Ślęzy zapadły występy z marca 2018, a przede wszystkim z lutego zeszłego roku. W pierwszym ze wspomnianych meczów zdobyła 22 oczka (8/15 z gry), ale jej Enea AZS Poznań przegrała 68:81. Drugi to absolutny popis mierzącej 185 centymetrów zawodniczki. 26 oczek, 6/8 za trzy, 7 zbiórek, 3 asysty i tyle samo przechwytów. Gra Rymarenko była głównym powodem, dla którego Pszczółka pokonała wówczas Ślęzę 88:82.
W minionym, przedwcześnie zakończonym sezonie Ukrainka przeniosła się do Artego Bydgoszcz i tylko trzykrotnie wystąpiła w wyjściowej piątce. W pierwszej konfrontacji z wrocławiankami w sezonie 2019/2020 miała problemy z faulami, przez co zdobyła tylko trzy punkty. Ale już w drugiej pokazała, co potrafi, rzucając 11 oczek w niewiele ponad 23 minuty. Już zawsze jej rzut z dystansu zawsze będzie miał większe szanse na znalezienie drogi do kosza niż wielu innych, równie wybitnych specjalistek od trójek.
7. Dragana Stanković (197 punktów, 15.2 punktu na mecz) – trudno uwierzyć, że Dragana Stanković potrzebowała zaledwie dwóch sezonów, żeby uzbierać blisko 200 punktów przeciwko Ślęzie. Nie ukrywamy, że odetchnęliśmy z ulgą, gdy okazało się, że w sezonie 2019/2020 nie będzie kontynuować przygody z Artego Bydgoszcz, bo z pewnością dołożyłaby kolejnych kilkadziesiąt oczek. Reprezentantka Serbii to absolutny top, jeżeli chodzi o grę w strefie podkoszowej – jej szeroki arsenał zagrań w połączeniu z siłą i techniką to zabójcza kombinacja, która w większości przypadków daje efekty w postaci kilkunastu punktów na mecz. Nie inaczej było oczywiście w konfrontacjach mierzącej 195 centymetrów środkowej ze Ślęzą Wrocław.
Artego dwukrotnie stawało naprzeciwko wrocławianek w play-offach, co oznaczało aż dziewięć dodatkowych meczów, w których trzeba było zatrzymać Stanković. Można powiedzieć, że udało się to w jakimś stopniu tylko raz, w drugim meczu półfinałów sezonu 2017/2018. Wtedy to Serbka zdobyła zaledwie dwa punkty, ale i tak zdołała zebrać 11 piłek i zablokować pięć rzutów. To właśnie cały urok Dragany – nawet jeśli nie idzie jej w ofensywie (co zdarza się rzadko), to potrafi wpłynąć na mecz swoją defensywą. W pozostałych konfrontacjach nie było opcji, żeby ją zatrzymać, koszykarki Ślęzy musiały robić wszystko, aby po prostu ograniczyć zagrożenie płynące z jej strony. W 2018 roku się nie udało, to Artego było górą. Ale już rok później, pomimo 16,5 punktu na mecz od Stanković, triumfowała Ślęza. Jej pojedynki z Cierrą Burdick i Taisiią Udodenko zdecydowanie były ozdobą ćwierćfinałowej rywalizacji 1KS-u z zespołem z Bydgoszczy.
6. Leonor Rodriguez (107 punktów, 15.3 punktu na mecz) – podobnie jak Stanković, także i Rodriguez potrzebowała dwóch sezonów żeby zapisać się w naszym zestawieniu. Mierząca 180 centymetrów wzrostu była zawodniczka Wisły przewyższała swoje rywalki na pozycji numer 2 i wykorzystywała dodatkowe centymetry, aby oddawać lepsze rzuty. Groźba celnej trójki była na tyle spora, że otwierało się dla Hiszpanki miejsce w strefie podkoszowej, a to była dla niej woda na młyn. Nie zawsze bowiem 28-letnia zawodniczka popisywała się trafieniami z dystansu – regularnie przebijała się pod kosz, wykorzystując swoją dynamikę i umiejętność kontroli nad piłką żeby wymuszać przewinienia przeciwniczek. W ponad połowie meczów ze Ślęzą Rodriguez dała się faulować przynajmniej trzykrotnie, zaś pięciokrotnie trafiała przynajmniej jedną trójkę. A to wszystko na blisko 50-procentowej skuteczności z gry.
Najlepszy występ Hiszpanki przeciwko żółto-czerwonym przypadł w najważniejszym momencie – 22 punkty (7/13 z gry), 4 zbiórki i 3 asysty w meczu numer trzy rywalizacji o brązowy medal w sezonie 2017/2018. Na szczęście dla wrocławianek była jedyną zawodniczką Wisły Kraków, która zdobyła więcej niż 10 punktów i to Ślęza mogła cieszyć się z trzeciego z rzędu sezonu na ligowym podium.
5. Emma Cannon (78 punktów, 15.6 punktu na mecz) – Cannon zawdzięcza miejsce (i to tak wysokie) na naszej liście swojej pierwszej konfrontacji ze Ślęzą. W hicie 6. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Arka podejmowała zespół z Wrocławia i potrzeba było aż dwóch dogrywek, żeby wyłonić zwycięzcę tego niezwykle emocjonującego starcia. To dało Cannon aż 41 minut na pokazanie swoich umiejętności i amerykańska skrzydłowa zrobiła pełen użytek z tego czasu. Zdobyła 31 oczek, trafiając 13 z 21 rzutów, do czego dołożyła osiem zbiórek i pięć asysty. Cannon ze względu na przekroczenie limitu fauli zabrakło w ostatnich trzech minutach drugiej dogrywki i bez swojej liderki Arka przestrzeliła siedem kolejnych rzutów, przegrywając ostatecznie 92:98.
Drugi mecz sezonu zasadniczego to kolejny thriller. Cannon udało się uniknąć problemów z faulami, ale tym razem doskwierała jej słaba skuteczność z gry (5/13). Gdyby nie 7/8 z linii rzutów osobistych, występ Amerykanki trudno byłoby zaliczyć do udanych. W serii o brąz Cannon grała niewiele – maksymalnie 23,5 minuty, nie miała też tak wielkiej roli w ofensywie zdominowanej przez Barborę Balintovą i Nię Coffey, co przełożyło się na średnią 10 punktów na mecz. Możliwe, że bliżej Cannon do formy z końcówki sezonu 2018/2019, ale niesamowity występ z początku rozgrywek daje jej wysokie miejsce w naszym zestawieniu.
4. Leah Metcalf (98 punktów, 16.3 punktu na mecz) – rozgrywająca z USA była już pod koniec swojej kariery w Polsce gdy mierzyła się ze Ślęzą w sezonach 2014/15 i 2015/2016. Nie przeszkodziło to jej jednak w zdobyciu 25 punktów w listopadzie 2014 roku dla ROW-u Rybnik czy 24 i 23 oczek w sezonie zasadniczym 15/16 w barwach Pszczółki Lublin. Najlepszym dowodem, że Ślęza po prostu „leżała” Leah Metcalf jest następujący fakt – w sezonie 2015/16 przeciwko żółto-czerwonym miała tyle samo spotkań z ponad 20 punktami co przeciwko reszcie ligi. Warto również wspomnieć o 15 oczkach (5/6 za 3) w finale Pucharu Polski 2016. Amerykanka umiała i lubiła rzucać z dystansu – w starciach z wrocławiankami trafiła 10 trójek. Na szczęście dla Ślęzy, zabrakło jej amunicji w ćwierćfinale rozgrywek 15/16 – zdobyła w nich łącznie 15 oczek, co obniżyło jej średnią punktów przeciwko 1KS-owi aż o cztery punkty. Gdyby nie ten dwumecz, Metcalf byłaby liderką tego zestawienia.
3. Darxia Morris (99 punktów, 16.5 punktu na mecz) – Darxia Morris to rzucająca w pełnym tego słowa znaczeniu. Zawodniczka niezwykle wszechstronna, która swoją energią wypełniała każde miejsce na parkiecie. Perfekcyjna kontrola nad piłką, szeroki wachlarz zwodów na koźle i dynamiczne wejście pod kosz. Miała błyskawiczny rzut, potrzebowała mniej niż sekundę żeby od otrzymania piłki ustawić nogi i oddać rzut. Jej próby często znajdowały drogę do celu, co widać po miejscu w zestawieniu. Mecz z października 2015 roku, kiedy trafiła tylko jeden z siedmiu rzutów to absolutny wypadek przy pracy, który kosztował ją spadek na trzecią pozycję w naszym rankingu.
Gwiazda Morris najbardziej błyszczała po transferze z Artego Bydgoszcz do Energi Toruń. W barwach „Katarzynek” mierząca 172 centymetry koszykarka weszła na zupełnie inny poziom. Od trenera Algirdasa Paulauskasa dostawała średnio 36 minut na mecz, mogła też co spotkanie oddawać ponad 16 rzutów. Trafiała wtedy ze skutecznością 44.5 proc, co przełożyło się aż na 509 oczek, z których 44 wpadło przeciwko Ślęzie. W pierwszej konfrontacji z wrocławiankami w sezonie 2016/17 trafiła 10 z 14 rzutów za dwa. Na całe szczęście trójki nie były wówczas mocną stroną Morris – we wspomnianym spotkaniu trafiła jedną z trzech, zaś w marcu 2017 spudłowała wszystkie siedem prób, a i tak zdobyła 19 oczek. Warto też podkreślić aż dziewięć przechwytów – łącznie w tamtych rozgrywkach zabrała rywalkom aż 55 piłek, przegrywając rywalizację o tytuł najlepszej z Mauritą Reid i Sharnee Zoll-Norman.
Kariera Morris w Polsce zakończyła się w kontrowersyjny sposób – po tym, jak trafiła do najlepszej piątki rozgrywek 16/17 Amerykanka odmówiła przyjazdu do Polski na sezon 2017/2018 i została zawieszona przez PZKosz na cztery miesiące.
2. Maryia Papova (133 punkty, 16.6 punktu na mecz) – gdyby zaszła taka potrzeba, Maryia Papova byłaby liderką tego zestawienia. Reprezentantka Białorusi ma niesamowity talent do zdobywania punktów, a do tego bez większych problemów radzi sobie na pozycji 3/4, więc w zależności od sytuacji, może wykorzystać swoją przewagę wzrostu bądź szybkości. Zważywszy na fakt, że zarówno w Gorzowie Wielkopolskim, jak i w Gdyni spędzała na parkiecie około 26 minut można założyć, że jej dorobek punktowy spokojnie mógł być bardziej okazały. Swoją historię starć ze Ślęzą rozpoczęła od 30 oczek w listopadzie 2018 roku – 7/15 za dwa, 3/6 za trzy, 7/7 z linii… W rewanżu wrocławianki zrobiły dużą pracę, zatrzymując Białorusinkę na ośmiu punktach przy skuteczności 18.2 procent i… to był ostatni mecz, w którym Papova rzuciła Ślęzie mniej niż dziesięć oczek. W półfinałach miała średnią 18 oczek, robiąc wszystko, żeby doprowadzić zespół z Gorzowa do finału. Po tym, jak w meczu numer 1 zdobyła 15 oczek, dzień później popisała się jeszcze lepszymi liczbami, grając pełne 40 minut i rzucając 23 punkty.
Latem reprezentantka Białorusi przeniosła się nad morze i w gdyńskim dream teamie nie zawsze musiała grać pierwsze skrzypce. Owszem, były mecze takie jak 20 i 25 oczek z CCC Polkowice czy 19 punktów w starciu z byłym zespołem, ale już przeciwko Ślęzie nie było potrzeby, żeby trener Vetra cedował na swoją skrzydłową odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Ale nawet utrzymanie średniej z Gorzowa nie dałoby Papovej pierwszego miejsca na naszej liście.
1. Yvonne Turner (129 punktów, 18.4 punktu na mecz) – podobnie jak w przypadku rankingu Polek, także i tutaj wystarczył jeden udany sezon w barwach Wisły Kraków, żeby Yvonne Turner zajęła pierwsze miejsce na liście. Amerykańska rozgrywająca to jedyna zawodniczka w naszym zestawieniu, która nigdy nie zagrała przeciwko Ślęzie meczu, w którym zdobyłaby mniej niż 10 punktów. Najgorzej wypadła w debiucie przeciwko żółto-czerwonym, rzucając właśnie 10 oczek. Już w następnym meczu pokazała pełnię swoich możliwości, zdobywając 26 punktów i pokazując swoją wszechstronność. Turner znakomicie spisuje się w grze 1 na 1, idealnie korzysta z zasłon i jest jednoosobową armią, jeżeli chodzi o grę z kontrataku – po zbiórce w obronie mało kto jest w stanie ją dogonić.
Mierząca 179 centymetrów rozgrywająca nie ma żadnych oporów przed wchodzeniem pod kosz, bo zazwyczaj kończy się to punktami bądź przewinieniem rywalki. W drugim meczu półfinałów sezonu 2015/2016 była faulowana aż 11 razy, co przełożyło się na 14 rzutów osobistych. Do tego dołożyła pięć zbiórek i siedem asyst, co przełożyło się na… porażkę Wisły 65:71. Na przestrzeni całej serii legitymowała się średnimi 18.6 punktu, 5.2 zbiórki, 4 asysty, trafiając blisko 40 proc. rzutów z gry. Trudno sobie wyobrazić lepszą passę pięciu meczów i Turner zasłużenie plasuje się na pierwszym miejscu naszej listy. Całe szczęście, że grała w Polsce tylko jeden sezon.