Beniaminek z Gdańska pokonany po strzelaninie
W meczu 19. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała AZS Uniwersytet Gdański 97:92, choć beniaminek postawił wrocławiankom naprawdę trudne warunki.
Od pierwszych minut największe problemy Ślęzie sprawiała Tierra Ruffin-Pratt. Skrzydłowa AZS-u szybko zaznaczyła swoją obecność na parkiecie, zdobywając pierwsze sześć punktów dla swojego zespołu – w tym cztery z linii rzutów osobistych. Wrocławianki potrzebowały trochę czasu, aby odpowiedzieć na mocny start Amerykanki. Dopiero niecelny rzut Ruffin-Pratt, który sprawiłby, że gdańszczanki wyszłyby na prowadzenie 8:2 dał gospodyniom okazję na przejęcie inicjatywy. Sygnał do ataku dała Dominika Owczarzak, kończąc akcję 2+1, a chwilę potem spod kosza trafiła Agata Dobrowolska, odpowiadając na punkty Gabrielle Ortiz. Ślęza objęła prowadzenie po niespełna czterech minutach, kiedy dwa osobiste na punkty zamieniła Cierra Burdick. Żółto-czerwone mogły się cieszyć z przewagi jedynie kilka sekund, bowiem już w kolejnej akcji za trzy trafiła Olena Samburska.
Rzuty trzypunktowe były drugą mocną bronią AZS-u. Gdy piłka nie trafiała w ręce Ruffin-Pratt, koszykarki znad morza często szukały okazji do spróbowania swoich sił z dystansu i próby te kończyły się sukcesem z dużą skutecznością. Za trzy oprócz Samburskiej trafiła także Olga Frolkina, a swoją cegiełkę dołożyła oczywiście również liderka drużyny Mirosława Orczyka, czyli Ruffin-Pratt. To dzięki jej trójce przyjezdne wyszły na prowadzenie 17:13, zaskakując swoje rywalki i zebraną na trybunach publiczność. Do remisu dwoma rzutami doprowadziła wyraźnie podrażniona Cierra Burdick, ale gdańszczanki ani myślały odpuszczać – kolejne punkty amerykańśkiej skrzydłowej AZS-u oraz Olgi Frolkiny wymuszały na żółto-czerwonych odpowiedzi, które na ich szczęście przychodziły dość szybko. Ślęza wreszcie odskoczyła rywalkom na dwa posiadania po trzypunktowym rzucie Darii Marciniak, a czteropunktowa przewaga utrzymała się do końca pierwszej kwarty dzięki punktom Neveny Jovanović po rzutach osobistych.
Druga odsłona rozpoczęła się od celnych wolnych Owczarzak i wreszcie dobrej gry w defensywie. Wrocławianki przy stanie 29:23 wymusiły trzy straty rywalek – AZS najpierw popełnił błąd 24 sekund, potem odgwizdano kroki Ruffin-Pratt, a następnie Ortiz podała piłkę wprost w ręce Jovanović. Co niezwykle istotne dla Ślęzy, dwa z tych trzech błędów udało się wykorzystać i zamienić na pięć punktów – za trzy trafiła Dobrowolska, a chwilę później dwa oczka dołożyła Daria Marciniak. Trener Mirosław Orczyk musiał poprosić o czas, lecz po wznowieniu gry Samburska spudłowała z dystansu, a po drugiej stronie parkietu Burdick dograła piłkę do Owczarzak, która się nie pomyliła. Trwającą 3 minuty i 20 sekund niemoc ofensywną AZS-u w drugiej kwarcie przełamała Ruffin-Pratt, ale wciąż to Ślęza dyktowała warunki. Nevena Jovanović najpierw sama zdobyła dwa punkty, a w kolejne akcji dwukrotnie zebrała piłkę w ataku i przyczyniła się do dwóch oczek Abigail Glomazic. Trafienie Szwedki dało wrocławiankom najwyższe prowadzenie w meczu – 40:25.
Przewaga ta szybko stopniała o pięć oczek – kolejne punkty zdobyła Ruffin-Pratt, a po niecelnej próbie dystansowej Dajany Butuliji po drugiej stronie parkietu Olga Frolkina skutecznie przymierzyła zza łuku. Na ten rozwój wydarzeń błyskawicznie zareagował trener Arkadiusz Rusin prosząc o czas. Time-out przyniósł co prawda udaną akcję zakończoną punktami Butuliji, ale było to wyłącznie zwieńczenie najlepszego okresu gry wrocławianek w tym meczu. Kolejne półtorej minuty przyniosło trzy kolejne straty Ślęzy, których konsekwencją były jedynie dwa oczka Oleny Samburskiej. Przed zakończeniem drugiej kwarty po trzy punkty zdobyły rosyjskie zawodniczki AZS-u – Olga Frolkina wykorzystała wszystkie osobiste po faulu Cierry Burdick przy próbie trafienia trójki, a z dystansu przymierzyła Anna Pachurina. Ślęza odpowiedziała rzutem za trzy Dominiki Owczarzak i łatwymi punktami Talii Caldwell, co pozwoliło gospodyniom zejść do szatni z w miarę komfortowym, jedenastopunktowym prowadzeniem.
W trzeciej części meczu zapas punktowy Ślęzy chwilowo urósł do 13 oczek po tym, jak po dwa punkty zdobyły Burdick i Caldwell, ale w kolejnej akcji za trzy po raz kolejny trafiła Pachurina. Pudła wrocławianek dały przyjezdnym szansę na dalsze zmniejszenie strat, co skrzętnie wykorzystała Gabrielle Ortiz również popisując się celną trójką. Trener Rusin nie zaregował prośbą o czas dając swoim podopiecznym szansę na opanowanie pożaru. To jednak nie nastąpiło – jeden rzut osobisty na punkt zamieniła Ruffin-Pratt, a po niecelnej próbie Jovanović z dystansu trafiła kolejna zawodniczka AZS-u, tym razem Samburska. Dominika Owczarzak dała Ślęzie nieco oddechu zdobywając dwa punkty na 55:50, ale nie zmieniło to faktu, że w cztery minuty żółto-czerwone roztrwoniły aż osiem oczek przewagi. Dopiero w połowie trzeciej kwarty szkoleniowiec 1KS-u poprosił o przerwę, lecz nie przyniosła ona pożądanego efektu, bowiem jego podopieczne wciąż nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu w ofensywie.
Taki obrót wydarzeń napędził koszykarki beniaminka, które mogły polegać na swojej liderce. Tierra Ruffin-Pratt wciąż była nie do zatrzymania, jej wejścia pod kosz regularnie kończyły się przewinieniami zawodniczek Ślęzy i to niezależnie od tego, która z nich w danym momencie miała za zadanie ograniczyć wpływ amerykańskiej skrzydłowej na mecz. Gdańszczanki za sprawą akcji 2+1 w wykonaniu Ruffin-Pratt (tym razem faulowanej przez Dajanę Butuliję) doprowadziły do remisu i utrzymywały równowagę pomimo przełamania żółto-czerwonych. Co więcej, po kolejnej trójce Samburskiej piłkę w ręce Gabrielle Ortiz podała Dominika Owczarzak, a amerykańska rozgrywająca znalazła w kontrze Frolkinę i ta również przymierzyła za trzy. Gdańszczanki w 10 minut nie tylko odrobiły 11 punktów straty, ale i wyszły na trzypunktowe prowadzenie. Sensacja wisiała w powietrzu.
Ślęza musiała zmienić coś w swojej grze i pokazać siłę. Pierwsze półtora minuty decydującej części spotkania było właśnie taką demonstracją. Najpierw Nevena Jovanović wymusiła przewinienie Ruffin-Pratt i przeprowadziła akcję 2+1. Chwilę później Dominika Owczarzak zrobiła dokładnie to samo, faulowała Frolkina. Serię 8:0 zwieńczyła Cierra Burdick. Gospodynie wyszły na pięć punktów przewagi, ale w żadnym wypadku nie oznaczało to, że rywalki pogodziły się już z porażką. Wręcz przeciwnie, Ruffin-Pratt wywalczyła dwa osobiste, a potem podała piłkę do Ortiz, która trafiła z dystansu na 70:72. Kolejne dwie akcje w wykonaniu Ślęzy to trójki Burdick i Darii Marciniak przedzielone łatwym layupem Ruffin-Pratt. Na 6 minut przed końcową syreną żółto-czerwone prowadziły 80:72 po trafieniu Jovanović.
Przewaga ta nie utrzymała się nawet trzy minuty. Nie trzeba pisać, kto stał za odrabianiem strat przez AZS. Tierra Ruffin-Pratt wykorzystała oba osobiste, trafiła za trzy i za dwa i z prowadzenia 84:77 zrobił się remis. A że Cierra Burdick podała piłkę do Frolkiny, która wykorzystała ten prezent przy okazji dając się sfaulować Nevenie Jovanović, na niewiele ponad 2,5 minuty to przyjezdne miały inicjatywę i korzystny wynik – 87:84.
Przed Ślęzą znowu stało spore wyzwanie i wrocławianki ponownie zareagowały pozytywnie. Dwa razy trafiła Burdick, trójkę dołożyła Jovanović i w 60 sekund zrobiło się 91:87 dla Ślęzy. Oczywiście nie był to koniec emocji, choć żółto-czerwone chciały „zabić” ten mecz i uniknąć dalszych nerwów. Misja ta zakończyła się niepowodzeniem, bo na 11 sekund przed końcem ostatnią, jak się okazało, trójkę trafiła Frolkina zmniejszając straty do trzech punktów – 92:95. Gdańszczankom nie udało się jednak wymusić straty, a sfaulowana przez Samburską Jovanović dokończyła dzieła, trafiając oba rzuty osobiste. Na kolejne trójki AZS-owi zabrakło już czasu.
92 punkty zdobyte przez zespół z Gdańska to rekordowa liczba – żaden zespół w nowej historii występów Ślęzy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym nie uzbierał we Wrocławiu tylu punktów. Gdańszczanki pobiły rekord ustanowiony w 2016 roku przez koszykarki z Gorzowa Wielkopolskiego, które na inaugurację sezonu 2016/2017 pokonały 1KS w hali AWF-u 90:81. Aż 36 z nich zdobyła Tierra Ruffin-Pratt, która wymusiła dwanaście przewinień. Koszykarki AZS-u trafiły 13 rzutów z dystansu i dzięki temu utrzymywały się w grze. Ślęza zdominowała strefę podkoszową, notując 50 oczek w pomalowanym, ale wrocławianki pomimo zwycięstwa nie mogły być zadowolone. Beniaminek napędził im mnóstwo strachu, a gra defensywna pozostawiała wiele do życzenia. Był to z pewnością niezwykle poważny sygnał alarmowy przed zbliżającymi się coraz większymi krokami play-offami.
Ślęza Wrocław – AZS Uniwersytet Gdański 97:92 (27:23, 22:15, 13:27, 35:27).
Ślęza: Owczarzak 24, Burdick 23, Jovanovic 20, Glomazic 8, Marciniak 8, Dobrowolska 5, Butulija 5. Klatt, Piędel, Szajtauer DNP.
AZS: Ruffin-Pratt 36, Frolkina 23, Ortiz 14, Samburska 13, Pachurina 6, Kosalewicz 0, Stępień 0. A. Kuras, P. Kuras, Szczęśniak DNP.