Lea Miletić: „Zrealizowaliśmy nasze założenia”
Zapraszamy do zapoznania się z zapisem konferencji po meczu InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. – Ślęza Wrocław, w którym wrocławianki zwyciężyły 69:63.
Arkadiusz Rusin: Gratuluję swoim zawodniczkom przede wszystkim tego, jak zagrały w defensywie i tego, że starały się realizować to, co założyliśmy przed meczem. Chcieliśmy spowolnić tempo, na pewno nie grać otwartej koszykówki. Wiadomo, że gorzowianki to najbardziej ofensywna drużyna w naszej lidze. W pierwszej połowie udało się to przede wszystkim poprzez zatrzymanie szybkich ataków oraz małą liczbę strat. W pierwszym meczu obu drużyn to była nasza bolączka. Mimo popełnionych błędów w ataku, nieźle on funkcjonował. Liga co parę dni pokazuje, że play-offy będą bardzo trudne dla wszystkich. To będą bardzo równe pary, być może oprócz CCC, które wydaje się być topowym zespołem, ale reszta zespołów będzie się bić i będą to wyrównane starcia. Jeszcze raz gratuluję zawodniczkom dzisiejszego meczu.
Lea Miletić: Przede wszystkim dziękuję przeciwniczkom za trudne i zacięte spotkanie, dziękuję również trenerowi Rusinowi za przygotowanie nas do tego meczu oraz bardzo dobry scouting. To był dla nas trudny tydzień ze względu na mecz w środku tygodnia i nie miałyśmy zbyt wiele czasu na to, aby przygotować się do dzisiejszego spotkania. Trener był cierpliwy i pracował z nami nad zachowaniem koncentracji przez cały ten czas. Pokazałyśmy tę koncentrację na parkiecie. Zdecydowanie chciałyśmy spowolnić mecz. Wiedziałyśmy, że rywalki mają znakomitą rozgrywającą i dobrze spisują się pod koszem. Zrealizowaliśmy nasze założenia i jestem niezwykle zadowolona z wygranej.
Dariusz Maciejewski: Gratuluję trenerowi Rusinowi, bo wykonał kawał dobrej roboty – zarówno on, jaki i cały sztab oraz oczywiście zawodniczki. Z przebiegu meczu myślę, że Ślęza wygrała zdecydowanie. Co prawda walczyliśmy do końca, zeszliśmy w końcówce na cztery punkty straty i wszystko było w naszych rękach, ale decydujące fragmenty przegraliśmy. W obronie zrealizowaliśmy założenia, bo zatrzymaliśmy Ślęzę poniżej 70 punktów. Pracowaliśmy nad tym przez dwa ostatnie treningi, bo w Krakowie wyglądało to naprawdę źle. Ponownie zaczynamy pierwszą kwartę źle, a zawodniczki wyjściowego składu po kilku minutach wszystkie siedziały na ławce, to niespotykana sytuacja. Wejście drugiej piątki napędziło zespół i było dużo lepiej. Jeżeli jednak przegrywa się kwartę 11 punktami, a potem mimo dwóch wygranych kwart nie wygrywa się meczu, to znaczy, że początek spotkania był bardzo istotny. Za dużo było dziur, szczególności w grze podstawowych zawodniczek i trudno było prowadzić ten zespół. Mecz w Krakowie kosztował nas bardzo dużo sił, także walczyliśmy tam do końca, położyliśmy wszystkie siły na jedną szalę. Mieliśmy dziś zbyt słaby dzień, za dużo zawodniczek nie grało swojej koszykówki i przez to mieliśmy problemy w ataku. Teraz mamy znikome szanse na zakończenie sezonu w pierwszej czwórce. Przegraliśmy dziś bitwę i niezależnie od tego, kogo przydzieli nam los, możemy w play-offach wygrać wojnę.
Kyara Linskens: Gratulacje dla Ślęzy. Dzisiejszy mecz był tym, na czym chciałyśmy budować swoją formę i musiałyśmy wygrać to spotkanie. Niestety przegrałyśmy, głównie poprzez znakomity plan na mecz rywali. Przeciwniczki grały dobrze w obronie, miałyśmy problemy ze zdobywaniem punktów. Po drugiej stronie parkietu popełniłyśmy dużo błędów i pozwalałyśmy na łatwe rzuty. Ślęza grała bardzo drużynowo, dobrze dzieliła się piłką.