Ślęza i MUKS z awansem do półfinałów MP U-13K

Za nami trzy dni koszykarskich emocji związanych z turniejem ćwierćfinałowym Młodzieżowych Mistrzostw Polski U-13K. Losy awansu do dalszej fazy rozgrywek ważyły się do ostatnich minut ostatniego spotkania.

Po pierwszym dniu wydawało się, że rozstrzygnięcia już zapadły i pozostałe mecze będą tylko dopełnieniem obowiązków. Na otwarcie turnieju MUKS Bydgoszcz za sprawą agresywnej obrony już po pięciu minutach prowadził z ISWJ Wisła 17:4. Do przerwy przewaga bydgoszczanek wynosiła 23 punkty. Koszykarki ze Śląska wyszły jednak na drugą połowę całkowicie odmienione i, wliczając dorobek z końca pierwszej części spotkania, zdobyły niesamowite 21 punktów z rzędu! Przy wyniku 42:35 dla MUKS-u znakomita seria podopiecznych Justyny Pilch dobiegła końca i poszliśmy w drugą stronę. Passa 11:2 autorstwa zawodniczek z Bydgoszczy rozwiała wszelkie wątpliwości i pomimo ambitnej postawy wiślaczek dwa oczka w tabeli dopisał sobie zespół MUKS-u.

Następnie przyszła pora na spotkanie gospodyń, Ślęzy BFD Wrocław, z MKS-em Kusy Szczecin. Był to mecz absolutnie bez historii, wrocławianki kompletnie zdominowały swoje rywalki, o czym najlepiej świadczy fakt, że ani razu koszykarkom Kusego nie udało się zdobyć chociażby pięciu punktów z rzędu. Ślęza prowadziła od deski do deski, kończąc spotkanie serią 23:2. W zespole Łukasza Bartnickiego zapunktowała każda z 12 desygnowanych do gry zawodniczek.

Jednak kto pomyślał, że los zespołu Kusego w sobotnim starciu z MUKS-em jest przesądzony zdecydowanie się pomylił. Koszykarki ze Szczecina pozwoliły rozgrywać akcje Nadii Kłobukowskiej, skutecznie ograniczając poczynania innych zawodniczek z Bydgoszczy. W efekcie sama Kłobukowska oddała aż 30 rzutów, trafiając 13 z nich. Bydgoszczanki na potęgę pudłowały swoje próby za trzy, nie trafiając żadnego z 12 rzutów. Po stronie Kusego ofensywa była zdecydowanie bardziej zbalansowana. Ton nadawała Hanna Godyń (29 punktów i aż 37 rzutów z gry!), a ponad 10 punktów zdobyły także jej trzy koleżanki. Efekt? Aż 19 punktów przewagi szczecinianek, które regularnie powiększały swoje prowadzenie, ani przez chwilę nie pozwalając MUKS-owi rozpędzić się tak, jak dzień wcześniej.

Kolejny mecz Ślęzy, tym razem z ISWJ Wisła, to znów spotkanie, w którym poza początkowymi fragmentami nie było żadnych wątpliwości co do tego, że wrocławianki sięgną po wygraną. Przewaga warunków fizycznych była aż nadto widoczna, bowiem żółto-czerwone zaliczyły według oficjalnych statystyk oszałamiającą liczbę 91 zbiórek, w tym 54 w ataku. Drużyna Łukasza Bartnickiego rzucała na kosz aż 113 razy. Zawodniczki z Wisły tylko w pierwszej kwarcie były w stanie zatrzymać Ślęzę, kolejne minuty to wyłącznie budowanie zapasu punktowego przez gospodynie. Różnica ostatecznie wyniosła 47 oczek, co przy zwycięstwie Kusego nad MUKS-em właściwie zagwarantowało gospodyniom awans do półfinału.

To, kto zajmie drugie miejsce premiowane grą w kolejnej fazie MMP U-13K pozostawało jednak kwestią otwartą. Teoretycznie szanse na awans miał każdy – nawet koszykarki z Wisły, które musiały pokonać przeciwniczki ze Szczecina określoną różnicą punktów. Zanim do gry wkroczyłaby matematyka, trzeba było najpierw wywalczyć wygraną na parkiecie. I zawodniczki ISWJ zaczęły przedostatnie starcie turnieju tak, jak powinny. Walka była niezwykle zacięta i do przerwy oba zespoły różniło tylko sześć punktów. Jednak w trzeciej kwarcie dynamika spotkania uległa zmianie – Kusy zdobył 10 oczek z rzędu i wyszedł na prowadzenie 29:43. Sześcioma punktami z rzędu odpowiedziało ISWJ, zmniejszając straty do rozmiarów 36:45, lecz od tego momentu ton rywalizacji nadawały koszykarki ze Szczecina, które ostatecznie cieszyły się z wygranej i musiały liczyć na korzystny wynik w meczu Ślęza – MUKS.

Przez 25 minut wszystko układało się po myśli Kusego, bowiem Ślęza prowadziła przez większość czasu. MUKS nie pozwolił gospodyniom na odskoczenie i cały czas trzymał się blisko, starając się wykorzystywać straty i niecelne rzuty żółto-czerwonych. Jednego i drugiego nie brakowało – żółto-czerwone popełniły aż 40 strat i trafiły tylko 30 proc. swoich prób. Konsekwencja w grze koszykarek z Bydgoszczy przyniosła im prowadzenie tuż przed końcem trzeciej kwarty, które powiększyło się do rozmiarów 48:43 za sprawą 11 punktów z rzędu. Ślęza mogła jeszcze odwrócić losy meczu, ale wspomniane błędy skutecznie to uniemożliwiły. MUKS na kilka minut przed końcem prowadził 59:49, a wraz z końcową syreną bydgoszczanki mogły tańczyć i świętować, popłynęły także łzy szczęścia.

Wygrana dała zespołowi znad Brdy awans, ale za sprawą małych punktów z pierwszego miejsca do półfinałów awansowała Ślęza. Kolejny etap walki o mistrzostwo Polski zaplanowano na weekend 28-30 maja. Miejsce zawodów z udziałem koszykarek Ślęzy BFD Wrocław poznamy wkrótce.

 

Młodzieżowe Mistrzostwa Polski U-13K. Turniej ćwierćfinałowy – grupa D

ISWJ Wisła – MUKS WSG Supravis Bydgoszcz 48:66 (10:23, 9:19, 18:11, 11:13).
ISWJ: Maciejczyk 20, Gałązka 7, Hołomek 7, Mołodyńska 5, Wronka 5, Maria Pilch 2, Nowicka 2, Bielesz 0, Kwiatoń 0, L. Cieślar 0, M. Cieślar 0. Melania Pilch DNP.
MUKS WSG Supravis: Kłobukowska 19, Siepa 10, Z. Janicka 10, Kietrys 9, Paliga 8, Preihs 6, Wlaźlak 2, A. Janicka 2, Durczak 0, Czaja 0, Kotłowska 0, Leszczyńska 0.
Ślęza BFD Wrocław – MKS Kusy Szczecin 95:44 (22:8, 25:8, 21:17, 27:11).
Ślęza BFD: Kaciuba 21, Nehrebecka 16, Kochajkiewicz 10, Gryszko 10, Gliniak 9, Olejniczak 8, Łuczak 8, Łaban 4, Koreń 3, Bartkowska 3, Hutnik 2, Kozińska 1.
MKS Kusy: Godyń 23, Janiak 8, Piątkowska 4, Koralewska 2, M. Nowak 1, Drulla 0, Piechowska 0, Szews 0, G. Nowak 0, Zamaro 0.
MKS Kusy Szczecin – MUKS Bydgoszcz 81:62 (23:12, 16:16, 20:20, 22:14).
MKS Kusy: Godyń 29, Kosińska 17, Janiak 13, Koralewska 12, M. Nowak 4, Szews 2, G. Nowak 2, Zamaro 2, Piechowska 0, Piątkowska 0. Drulla DNP.
MUKS WSG Supravis: Kłobukowska 31, Z. Janicka 11, Siepa 7, Kietrys 6, A. Janicka 4, Kotłowska 2, Leszczyńska 1, Wlaźlak 0, Durczak 0, Preihs 0, Czaja 0, Paliga 0.
Ślęza BFD Wrocław – ISWJ Wisła 79:32 (13:6, 26:6, 21:10, 19:10).
Ślęza BFD: Łuczak 19, Nehrebecka 12, Olejniczak 8, Koreń 7, Skrzyńska 6, Beharier-Mróz 6, Gryszko 5, Kaciuba 4, Bartkowska 4, Hutnik 4, Gliniak 2, Kochajkiewicz 2.
ISWJ: Hołomek 8, Gałązka 8, Maciejczyk 6, Bielesz 4, Mołodyńska 4, M. Cieślar 2, Maria Pilch 0, Melania Pilch 0, Kwiatoń 0, L. Cieślar 0, Nowicka 0, Wronka 0.
ISWJ Wisła – MKS Kusy Szczecin 55:66 (10:14, 14:15, 16:19, 15:18).
ISWJ: Gałązka 18, Hołomek 10, Maciejczyk 10, Wronka 9, Mołodyńska 3, Kwiatoń 3, Bielesz 2, Maria Pilch 0, Melania Pilch 0, L. Cieślar 0, M. Cielar 0, Nowicka 0.
MKS Kusy: Godyń 19, Janiak 16, Koralewska 8, Kosińska 7, Szews 4, Piechowska 3, Drulla 2, Piątkowska 2, Zamaro 2, G. Nowak 2, M. Nowak 1.
MUKS WSG Supravis Bydgoszcz – Ślęza BFD Wrocław 64:54 (7:12, 18:15, 19:16, 20:11).
MUKS WSG Supravis: Z. Janicka 23, Kłobukowska 19, Kietrys 9, Paliga 6, Durczak 3, Preihs 2, Wlaźlak 0, Czaja 0, Siepa 0, A. Janicka 0, Leszczyńska 0.
Ślęza BFD: Gryszko 11, Łuczak 11, Nehrebecka 10, Kozińska 8, Kochajkiewicz 5, Olejniczak 4, Kaciuba 2, Beharier-Mróz 2, Skrzyńska 1, Koreń 0, Łaban 0, Gliniak 0.
Nagrody indywidualne
MVP Drużyny: Martyna Nehrebecka (Ślęza BFD Wrocław), Zuzanna Janicka (MUKS WSG Supravis Bydgoszcz), Hanna Godyń (MKS Kusy Szczecin), Sara Hołomek (ISWJ Wisła)
MVP Turnieju: Nadia Kłobukowska (MUKS WSG Supravis Bydgoszcz)

Harmonogram spotkań 1/4 finału MP U-13K

Poniżej prezentujemy terminarz spotkań 1/4 finału mistrzostw Polski U-13K, które w dniach 14-16 maja odbędą się w hali wrocławskiej AWF. 

Przypominamy, że wszystkie mecze zostaną rozegrane bez udziału publiczności. Zapraszamy serdecznie do oglądania transmisji.

Piątek, 14 maja

godz. 15:30 – ISWJ Wisła – MUKS WSG Supravis Bydgoszcz (transmisja: https://youtu.be/RV2618KBV2g)

godz. 17:45 – 1KS Ślęza BFD Wrocław – MKS Kusy Szczecin (transmisja: https://youtu.be/qL1-RXkNKNo)

Sobota, 15 maja

godz. 12:30 – MKS Kusy Szczecin – MUKS WSG Supravis Bydgoszcz (transmisja: https://youtu.be/SNH_Jdt5L4Y)

godz. 14:45 – 1KS Ślęza BFD Wrocław – ISWJ Wisła (transmisja: https://youtu.be/o9lRRvuLMLQ)

Niedziela, 16 maja

godz. 12:30 – ISWJ Wisła – MKS Kusy Szczecin (transmisja: https://youtu.be/2U3nrLpGEQk)

godz. 14:45 – 1KS Ślęza BFD Wrocław – MUKS WSG Supravis Bydgoszcz (transmisja: https://youtu.be/ux6KHO4dEz0)

Ślęza Wrocław gospodarzem ćwierćfinałów mistrzostw Polski U-13K

Od piątku do niedzieli, 14-16 maja 2021 w całej Polsce rozgrywane będą turnieje ćwierćfinałowe mistrzostw Polski w kategorii U-13K. Gospodarzem jednego z turniejów została Ślęza Wrocław.

Oznacza to, że w przyszły weekend we wrocławskiej hali AWF odbędzie się sześć spotkań, których stawką będzie awans do półfinału. Oprócz drużyny Ślęzy BFD Wrocław o prawo gry w kolejnym etapie mistrzostw Polski powalczą ISWJ Wisła, MUKS WSG Supravis Bydgoszcz oraz MKS Kusy Szczecin.

Turniej odbędzie się bez udziału publiczności, ale z każdego spotkania przeprowadzimy transmisje. Wszystkie mecze będzie można zobaczyć na platformie YouTube, linki do poszczególnych starć znaleźć klikając w poniższy przycisk.

Partnerem turnieju jest Blue Forest Development: https://kardamonowa.pl/

Kolejny sezon współpracy Ślęzy i Alektum

Firma Alektum pozostaje partnerem Ślęzy Wrocław i będzie współpracować z naszym klubem także w rozgrywkach 2021/2022.

Współpraca z dotychczasowymi partnerami i sponsorami to podstawa budowania budżetu Ślęzy Wrocław w nadchodzącym sezonie. Bardzo cieszymy się, że firma Alektum podchodzi do nas niezmiennie z wysokim zaufaniem i chęcią kontynuacji naszych działań.

Alektum Group swoją siedzibę we Wrocławiu ma przy ul. Kilińskiego, a w branży zarządzania wierzytelnościami operuje od 1992 roku. Wszystko zaczęło się w Goteborgu – Alektum to bowiem firma, która swoją działalność rozpoczęła w Szwecji. Obecnie prowadzi działania na 18 rynkach w całej Europie, w tym także w Polsce. W 2015 roku doszło do połączenia niemal 30 firm w Alektum Group, dzięki czemu firma jest w stanie wspierać klientów od samego początku procesu windykacji.

W Alektum doskonale wiedzą, że żadna firma ani sektor nie są dokładnie takie same – dlatego z taką starannością dba się o to, aby spełnić wymagania i preferencje każdego klienta. Proces windykacji prowadzony jest od początku do końca, a podczas niego pracownicy Alektum skupiają się na tym, aby znaleźć skuteczny sposób na zapłatę długów, a także świadczyć wysokiej jakości usługi. Firma oferuje szeroką gamę produktów i usług – od kampanii marketingowych i informacji kredytowych potrzebnych w przypadku płatności, po administrowanie całym przepływem faktur. Posiada również zespół prawników specjalizujących się w różnych dziedzinach prawa i sektorach. Alektum pomaga uzyskać lepsze przepływy pieniężne, zmniejszyć straty kredytowe i utrzymać dobre relacje z klientami.

„Sport pokazał nam w tym sezonie swoje brutalne oblicze”

Tydzień po zakończeniu sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi Kobiet rozmawiamy z Julią Tyszkiewicz. Skrzydłowa Ślęzy podsumowuje sezon w wykonaniu żółto-czerwonych, a także opowiada o byciu kapitanem zespołu, trudnościach z „czyszczeniem głowy” i lekcjach z najbardziej szalonego sezonu w życiu.

Za nami sezon 2020/2021 Energa Basket Ligi Kobiet. Zanim przejdziemy do szczegółów, jak podsumowałabyś go ogólnie, w szerokiej perspektywie?

Ten sezon podsumowałabym jako lekcję dla nas wszystkich. Można mówić o braku szczęścia, który miałyśmy, ale ja uważam, że poprzez brak doświadczenia w naszym zespole każda z nas dostała solidną lekcję pokory, koszykówki i tego, jak każda sekunda jest ważna. Myślę, że wszyscy sportowcy powinni przejść przez tego typu sezon i jeżeli mądrze wykorzystamy te lekcje, to tylko będzie działać na naszą korzyść.

W najbliższy weekend ruszają play-offy EBLK i pierwszy raz od powrotu do Ekstraklasy zabraknie w nich Ślęzy Wrocław. Czy da się zidentyfikować jedną, główną przyczynę takiego stanu rzeczy, czy to bardziej złożona historia?

To złożona historia. Nigdy nie jest tak, że wszystko da się zrzucić na jeden czynnik i to będzie wyczerpujące wytłumaczenie. Prostą odpowiedzią jest to, że przegrałyśmy mecze, których nie powinnyśmy były przegrać. Nie spisałyśmy się w spotkaniach, w których decydowały sekundy, pojedyncze akcje – to jest łatwa odpowiedź. Jako sportowcom jest nam bardzo przykro i boli nas to, że nie gramy w play-offach, bo oczywiście, że wolałybyśmy znaleźć się w tej czołowej ósemce. Co więcej, uważam, że miałyśmy szanse trochę namieszać. Moim zdaniem nasz zespół miał duży potencjał i nie wykorzystałyśmy go w pełni. Jest nam przykro także ze względu na kibiców, bo nie przeżywają tych emocji, które wiążą się z występem w play-offach.

„Jeśli będziemy walczyć, jeśli będziemy takimi harpaganami, to wszystko jest przed nami” – tak mówiłaś przy ogłoszeniu twojego powrotu do Wrocławia. Walki nie można wam odmówić, ale czasami sama walka nie wystarczyła.

Walka nie wystarczyła, ale z wyłączeniem wyjazdu do Polkowic i meczu z Gorzowem u siebie, w każdym spotkaniu walczyłyśmy do końca i zostawiałyśmy na parkiecie serce oraz całe zdrowie. Tego nie można nam odebrać i odmówić. Zabrakło nam troszkę doświadczenia. Taki niestety jest sport.

Start 3-0 napawał optymizmem, a potem przytrafił się mecz w Sosnowcu, w którym z +7 do przerwy zrobiło się -10 po trzeciej kwarcie i ostatecznie skończył się porażką. Następnie wyjazd do Bydgoszczy, o którego szczegółach nie trzeba wspominać. To były momenty, w których coś w drużynie pękło?

Zdecydowały głowy, dużą rolę odegrał aspekt psychologiczny. Zaczęłyśmy się trochę podłamywać. W meczu z Bydgoszczą rzeczywiście coś w nas pękło. Uważam, że od tamtej porażki naprawdę trudno było nam się podnieść psychicznie. Nie było jednak tak, że przychodziłyśmy na treningi i mecze ze spuszczonymi głowami – nic takiego nie miało miejsca.

Wyszło, jak wyszło. Każdy sezon różni się od siebie i teraz nie da się cofnąć czasu. Czasem brakuje kilku sekund, paru punktów. Wiele razy w tym sezonie brakowało nam naprawdę niewiele, żeby odnieść zwycięstwo. Te rozgrywki udowodniły nam dobitnie wagę codziennej ciężkiej pracy nad detalami. Sport jest brutalny i przez ostatnie miesiące pokazał nam w pełni swoje brutalne oblicze.

Do kluczowych braków można też dołożyć brak zdrowia, które w pewnym momencie was opuściło. Mam na myśli wizytę w Toruniu, kiedy porażka nie wchodziła w grę, a jednak wracałyście do domu na tarczy.

Trzeba podkreślić, że do tego spotkania podchodziłyśmy po dwutygodniowej przerwie spowodowanej przymusową kwarantanną. Miałyśmy z tyłu głowy, że jesteśmy bez treningów i bez odpowiedniego przygotowania do tego meczu. Brakowało też w tym spotkaniu Sug Sutton. To nie był łatwy moment, jeden z wielu trudnych epizodów w tym zwariowanym, zupełnie innym niż wszystkie sezonie.

Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że możliwości wyjścia grupowego i „wyczyszczenia głowy” były niezwykle ograniczone. W tym sezonie kursowałyście niemal wyłącznie między halą a domem.

Wiadomo, że takie wyjścia scalają drużynę i są tym bardziej potrzebne, gdy zespołowi nie idzie. Starałyśmy się spotykać w domach, ale to nie to samo co wyjście do kina, na koncert, do restauracji. Brakowało tego, przede wszystkim dla zagranicznych zawodniczek. Nie mogę sobie wyobrazić bycia w obcym kraju i kursowania wyłącznie sala-dom, sala-dom. Nasze myśli krążą nieustannie wokół koszykówki i bardzo ważne jest, żeby wyrwać się raz na jakiś czas, na krótką chwilę. Wyjść na pizzę, do restauracji z całą drużyną, czy nawet samemu pójść do kawiarni, wypić kawę i poczytać książkę. Musimy dbać o to, żeby głowa była czysta, żeby nie żyć w stu procentach koszykówką, żeby była odskocznia. Gdy kumulują się porażki, to jest wręcz niezbędne, a w tym szalonym sezonie było o to niezwykle trudno.

Trener Arkadiusz Rusin powierzył ci rolę kapitana i na twoich barkach leżała odpowiedzialność za podtrzymywanie atmosfery w drużynie. Patrząc na ten sezon, miałaś chyba pełne ręce roboty?

Ustaliłyśmy na początku, że moja rola będzie polegała bardziej na tym, żeby pomóc coś załatwić, a my wszystkie musimy się wspierać. Dziewczyny były wspaniałe, bardzo mi pomagały. Nie ukrywałam przed nimi, że w tym sezonie uczyłam się bycia kapitanem i nie wiedziałam, jak ciężka jest to rola i jaką niesie za sobą odpowiedzialność. Starałam się, jak mogłam. Mam nadzieję, że chociaż trochę spełniłam oczekiwania wynikające z bycia kapitanem. Trafiło mi się to w młodym wieku, zazwyczaj przypadało to starszym, bardziej doświadczonym koszykarkom. One byłyby na pewno większym autorytetem niż ja. Mimo to, starałam się scalać drużynę, tworzyć poczucie jedności. Porażki nie ułatwiały tego zadania, bo istniało ryzyko kłótni, sporów, oskarżeń. Tego uniknęłyśmy, na każdym kroku powtarzałyśmy sobie, że niezależnie od wyników i sytuacji jesteśmy w tym razem i musimy sobie wspólnie poradzić z każdym wyzwaniem, jakie przed nami stało.

Choć brakowało wyników, to możesz powiedzieć, że jako drużyna tworzyłyście zgrany kolektyw, wspierałyście się przez cały czas?

Zabrakło liderki, która na nas krzyknie, poustawia wszystko tak, jak być powinno, ale wszystkie dziewczyny wspierały się wzajemnie, pomagałyśmy sobie w trudnych momentach. Na parkiecie było trudno, bo jako młody zespół musiałyśmy się uczyć na błędach, których oczywiście nie brakowało. Poza parkietem naprawdę było super, stanowiłyśmy dla siebie wsparcie. Bardzo się cieszę, że mogłam w tym sezonie grać z tak życzliwymi, sympatycznymi i pozytywnie nastawionymi dziewczynami. Rzadko zdarza się, że powstaje tak zgrana i dobrze rozumiejąca się drużyna, która rzeczywiście tą drużyną jest. Gdy sezon dobiegł końca, każdej było żal, że zmarnowałyśmy naszą szansę, żeby wspólnie coś osiągnąć.

Z wyłączeniem GTK Gdynia, czerwonej latarni ligi, mieliśmy najgorszy bilans meczów u siebie. Brak kibiców, którzy zawsze wspierali was z trybun był aż tak odczuwalny? Wsparcie na pewno przydałoby się w tych nerwowych końcówkach.

Oczywiście, że tak. To jest kwestia bezdyskusyjna. Kibice to szósty zawodnik, zwłaszcza kibice z Wrocławia kojarzą się z pełną halą, z głośnym dopingiem przez cały mecz i tego brakowało. To kolejny dowód na to, że za nami dziwny sezon. Gdy wychodzi się na parkiet przed kibicami, mobilizacja jest wspaniała, jest pewnego rodzaju dreszczyk emocji i to coś naprawdę świetnego. Wsparcia fanów brakowało bardzo. Każda z nas musiała szukać dodatkowej motywacji wewnątrz, co jest wyzwaniem dla niektórych sportowców. Jednym pomaga gra przy pustych trybunach, bez presji z ich strony. Innym to przeszkadza i ja zaliczam się do tej grupy. Uwielbiam pełne hale, głośny doping i nie wyobrażam sobie, że kolejny sezon rozegramy przy pustych trybunach.

Czy pomimo tego, że kibice nie mogli wejść na trybuny, czułyście ich wsparcie?

Wsparcie było odczuwalne, bo grałyśmy ze świadomością, że kibice oglądali nas w internecie. To jednak mimo wszystko nie to samo, co bezpośredni kontakt, co okrzyki wsparcia z hali, co nas ogromnie mobilizuje i robi sporą różnicę. Jesteśmy bardzo wdzięczni kibicom za to, że byli z nami, że spędzali czas przed ekranami i trzymali za nas kciuki. Bardzo doceniam ich przywiązanie oraz lojalność i mam nadzieję, że już w przyszłym sezonie będziemy mogli spotkać się w halach.

Co dobrego można wyciągnąć z tego sezonu? Jakie lekcje pomogą Ci w dalszej karierze?

Wszystkie mecze przegrane w ostatnich sekundach nauczyły mnie, że nawet najmniejszy błąd ma znaczenie, że skupienie przez 40 minut to jest absolutna konieczność. Spotkanie można przegrać w każdej akcji, w każdej sekundzie. Wyniosłam z tego trudnego sezonu nowe znajomości, nowe przyjaźnie, to jest bardzo ważne. Pamiętajmy, że przez siedem-osiem miesięcy musimy się ze sobą codziennie spotykać i cieszę się, że stworzyłyśmy mocne i dobre więzi.

Z Twojego punktu widzenia to był mimo wszystko okres, który przynajmniej w jakimś stopniu możesz uznać za udany? Zanotowałaś najlepsze wyniki właściwie w każdej kategorii statystycznej.

Wrocław mi służy, jestem tu szczęśliwa. I to jest chyba w tym wszystkim najważniejsze. Gdy kobieta jest szczęśliwa, to ma wszystko poukładane w głowie i myśli nie są zajęte czym innym. Wtedy może skupić się na pracy. Ten sezon dał mi bardzo dużo, włożyłam w niego dużo pracy i zaangażowania. Pracowałam z całym sztabem szkoleniowym, za każdy trening jestem im wdzięczna. Wiem, że mam jeszcze w swojej grze dużo mankamentów, bo sportowiec zawsze powinien mieć nad czym pracować, ale na pewno koszykarsko zrobiłam duży krok do przodu. Udowodniłam sobie, że rzeczy, których wcześniej nie potrafiłam zrobić, nie są tak trudne, jak mi się wydawało. Teraz tylko pozostało mi jeszcze ciężej nad nimi pracować i je doskonalić. Jestem bardzo wdzięczna za ten sezon.

Nieco z przymrużeniem oka – żałujesz, że nie zakwalifikowaliśmy się do Suzuki Pucharu Polski? Nie mówię o walce o puchar, ale o konkursie rzutów za trzy punkty. W całej lidze nikt nie trafiał z dystansu z taką skutecznością jak ty.

Można tak gdybać… Stawiły się tam wspaniałe zawodniczki, strzelczynie wyborowe…

Bez fałszywej skromności!

Naprawdę! Specyfika tego konkursu jest bardzo duża, w minutę trzeba oddać 25, to nie jest łatwe. Ciąży na tobie presja czasu, nie ma chwili, żeby ułożyć sobie rękę, musisz rzucać, rzucać, rzucać. Żałuję, że jako drużyna nie miałyśmy okazji pojechać na puchar, mogłybyśmy sprawić jakąś małą niespodziankę. To już jednak za nami, trzeba teraz patrzeć w przód.

No właśnie – na razie odpoczynek, regeneracja mentalna, ale zaraz trzeba będzie myśleć o przyszłości.

Tak, jak powiedziałam wcześniej – Wrocław mi służy, czuję się tu bardzo dobrze. Mamy bardzo dobre warunki do rozwoju i chciałabym tu kontynuować swoją karierę. Pozostaje tylko kwestia znalezienia porozumienia. Ślęza to klub, który zawsze powinien bić się o jak najwyższe cele. Pomimo trudności nikt nie składa broni i robi się tu wszystko, żeby powrócić na szczyt. Mam nadzieję, że po tych trudnych czasach jak najszybciej uda się to osiągnąć.