„W końcówce zdecydowało doświadczenie i umiejętności”

Prezentujemy zapis konferencji prasowej po meczu Ślęza Wrocław – VBW Arka Gdynia, w którym wrocławianki przegrały 72:76.

Jelena Skerović (trenerka VBW Arki Gdynia): Gratulacje dla zespołu Ślęzy, zagrały bardzo dobry mecz. Wiemy, że zawsze gra się tu bardzo ciężko i Ślęza bardzo dobrze gra we własnej hali. Gratuluję też mojemu zespołowi, bo ostatecznie sięgnęłyśmy po zwycięstwo, choć miałyśmy duży problem. Po przerwie na reprezentacje tak chyba musi być, ale nie było tego widać u Ślęzy. Nasz największy problem dzisiaj to było realizowanie założeń, wszystko to, o czym rozmawialiśmy przed meczem dopiero w końcówce ostatniej kwarty zaczęłyśmy wykorzystywać. Gdy nam się to udawało, doprowadzałyśmy Ślęzę do ostatnich sekund w ataku i nieprzygotowanych rzutów. Miałyśmy także przechwyty w tych momentach. Myślę, że był to bardzo dobry mecz, dużo było zmian prowadzenia. Oba zespoły zagrały dzisiaj naprawdę dobrą koszykówkę. Idziemy dalej.

Julia Niemojewska (koszykarka VBW Arki Gdynia): Tak, jak powiedziała trenerka, po takiej przerwie gra się ciężej. Szczególnie, że trafiłyśmy na zespół z Wrocławia grający we własnej hali. Było to naprawdę trudne zadanie, ale przyda nam się przed środowym spotkaniem w Turcji, więc myślę, że to było dobre pobudzenie. Wrocław zagrał bardzo dobrze w obronie, na szczęście udało nam się to przełamać i wygrałyśmy.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): Gratulacje dla zespołu z Gdyni. Cóż… na pewno szkoda porażki. To nie był zły mecz w naszym wykonaniu. Może troszeczkę zabrakło wyrachowania, jak objęliśmy prowadzenie siedmioma punktami i tak naprawdę szybko przeciwnicy wrócili do tego meczu. W końcówce zdecydowało doświadczenie i umiejętności. Rywalki w trudnych sytuacjach pocelowały, jak zresztą osiem razy dwie zawodniczki na parkiecie. Nam tego brakuje, jesteśmy czytelni. Nie może cała gra opierać się na Steph, która gra bardzo dobry sezon. W każdym meczu jest mądrym graczem, co mnie tylko cieszy. Ale ona potrzebuje graczy obwodowych, żeby było uzupełnienie, bo wtedy jest miejsce. My mamy miejsce, ale dla nas kosz jest za mały, bo nie możemy pocelować.

Stephanie Jones (zawodniczka Ślęzy Wrocław): Przez trzy i pół kwarty grałyśmy naprawdę dobrą koszykówkę. Dzieliłyśmy się piłką, realizowałyśmy założenia w obronie. W ostatnich minutach mogłyśmy mieć więcej posiadań, w których zadbałybyśmy o piłkę i popracowałybyśmy w obronie. To przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść gości. Poza tymi momentami myślę, że zagrałyśmy dobry mecz.

Arka odpłynęła Ślęzie w samej końcówce

Koszykarki Ślęzy Wrocław były bardzo blisko pokonania VBW Arki Gdynia w meczu 9. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Żółto-czerwone nie były jednak w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i ostatecznie przegrały 72:76.

W pierwszych minutach spotkania toczyło się starcie pomiędzy Ślęzą Wrocław i Marissą Kastanek. Była rzucająca 1KS-u zdobyła osiem punktów w 2,5 minuty – tyle samo, co cała drużyna z Wrocławia. Pierwsze oczka dla Arki autorstwa innej zawodniczki niż Kastanek to skuteczny layup Kristiny Higgins przy stanie 11:8 dla gospodyń. Gdynianki objęły prowadzenie po tym, jak Jasmine Thomas trafiła wszystkie trzy rzuty osobiste, a po dwóch kolejnych akcjach Kamili Borkowskiej było 17:13 dla VBW Arki.

Ślęza nie zamierzała jednak oddawać inicjatywy przyjezdnym. Sygnał do odrobienia strat dała Anna Jakubiuk, dwa punkty tuż po time-oucie dla Arkadiusza Rusina dołożyła Ieshia Small, a serię 7:0 zwieńczyła akcją 2+1 Stephanie Jones. Tym samym w półtorej minuty gospodynie nie tylko doprowadziły do remisu, ale i wyszły na trzypunktowe prowadzenie. Koszykarki z Gdyni zdołały jednak zmniejszyć tę różnicę do zaledwie jednego oczka po punktach Nathalie Fontaine i Julii Niemojewskiej.

Druga odsłona zaczęła się od kolejnych trójek Marissy Kastanek, która do tego czasu spędziła na parkiecie zaledwie sześć minut, a i tak miała na koncie już 14 punktów. Kapitan Arki miała wsparcie w postaci Higgins i Thomas, które skutecznie odpowiadały na punkty Jakubiuk i Karoliny Stefańczyk. Ślęzie udało się przełamać opór gdynianek za sprawą Anny Jakubiuk, która najpierw przymierzyła z półdystansu, a następnie przejęła podanie Thomas i zdobyła kolejne dwa punkty. Trenerka Jelena Skerović musiała poprosić o czas, ale nie zmienił on diametralnie obrazu gry. W efekcie oba zespoły schodziły na przerwę przy remisie – 37:37.

Od początku trzeciej kwarty ton wydarzeniom na parkiecie nadawały Stephanie Jones i Anna Jakubiuk. Amerykańska podkoszowa zdobyła pierwsze trzy punkty dla 1KS-u, cztery kolejne dołożyła reprezentantka Polski, a mocny początek wspomnianego duetu zwieńczyła pierwsza po przechwycie drugiej. Ślęza po czterech minutach drugiej połowy prowadziła 46:39 i wydawało się, że wrocławiankom udało się wreszcie przejąć inicjatywę.

Gdynianki miały jednak inne plany i najpierw za trzy trafiła Kastanek, a następnie trójkę trafiła Haley Górecki. Na oba te rzuty odpowiedź miała Natalia Kurach, więc prowadzenie Ślęzy jeszcze przez chwilę było bezpieczne. Ale już w kolejnych akcjach zapunktowały Kamila Borkowska i Fontaine, więc zrobiło się tylko 51:50 dla żółto-czerwonych. Jeszcze kilka chwil oddechu dała swojej drużynie Jones, lecz kilkadziesiąt sekund po jej skutecznej akcji pod koszem kolejny raz z dystansu nie pomyliła się Górecki i znów mieliśmy remis. Obie drużyny wyprowadziły jeszcze po jednym ciosie, ale po 10 minutach drugiej połowy status quo zostało utrzymane.

Bitwa trwała również w decydującej części meczu. Gdy jedna ze stron uciekała, druga natychmiast ją doganiała. Raz przewagę miała Ślęza, raz Arka. Długo nie miało to jednak większego znaczenia, ponieważ co by się nie wydarzyło, zaraz był remis. I wydawało się, że mecz nieuchronnie zmierza w stronę dogrywki. Wtedy jednak dwa osobiste trafiła Górecki, a po pudle Jakubiuk za trzy, niska skrzydłowa Arki pokazała kapitan Ślęzy jak trafiać zza łuku. Trzecia trójka Amerykanki z polskimi korzeniami sprawiła, że gdynianki na minutę przed końcem prowadziły 76:69. Co prawda Julia Drop już w kolejnej akcji trafiła za trzy, ale te punkty jedynie zmniejszyły rozmiary porażki.

Porażki, której wcale mogło nie być. Ślęza dominowała pod koszem (48:28 w punktach z pomalowanego), ale zabrakło wsparcia z ławki. W punktach rezerwowych Arka wygrała 29:4, koszykarki znad morza trafiły też o pięć trójek więcej. Nie pomógł niemalże perfekcyjny występ Stephanie Jones (27 punktów, 12/12 za dwa) i popis Anny Jakubiuk (15 punktów, 6 przechwytów). Zabrakło bardzo niewiele, ale, jak mówił ostatnio selekcjoner reprezentacji Polski w piłce nożnej, liczy się tylko wynik. A ten był korzystny dla Arki.

Ślęza Wrocław – VBW Arka Gdynia 72:76 (22:21, 15:16, 18:18, 17:21).
Ślęza: Jones 27, Jakubiuk 15, Kurach 11, Small 8, Drop 7, Stefańczyk 3, Jaworska 1, Kuczyńska, Mielnicka 0. Brezinova, Kulesha DNP.
VBW Arka: Kastanek 24, Górecki 14, Thomas 11, Borkowska 11, Higgins 8, Fontaine 4, Żytkowska 2, Niemojewska 2, Szymkiewicz, Podgórna 0.

Koniec długiej przerwy! Ślęza Wrocław wraca do gry

W niedzielę, 4 grudnia, o godzinie 18:00 koszykarki Ślęzy Wrocław rozegrają mecz 9. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Ich rywalkami w hali wrocławskiej AWF będą brązowe medalistki EBLK z zeszłego sezonu – VBW Arka Gdynia. 

Ze względu na pauzę w ósmej serii gier żółto-czerwone musiały czekać aż trzy tygodnie na kolejne spotkanie po porażce z AZS-em UMCS-em Lublin. Nie oznacza to jednak, że koszykarki 1KS-u w tym czasie próżnowały. Renata Brezinova, Julia Drop i Anna Jakubiuk przebywały na zgrupowaniach reprezentacji, Martyna Kurkowiak występowała w meczach 1 ligi kobiet, zaś Patrycja Jaworska, Wiktoria Kuczyńska, Agnieszka Skowron i Karolina Stefańczyk zagrały w turnieju LOTTO 3×3 ligi. Reszta drużyny po krótkim wolnym także przygotowywała się do tego spotkania, trenując w hali AWF.

– Z całą drużyną tak naprawdę rozpoczęliśmy treningi we wtorek, po powrocie zawodniczek z kadry. Myślę, że to jest wystarczający czas, żeby wrócić do swoich systemów, przede wszystkim w ataku i do przypomnienia zasad w defensywie na najbliższy mecz – mówi trener Ślęzy Wrocław Arkadiusz Rusin.

– Mieliśmy na kadrze dwa mecze, z czego się bardzo cieszę, bo jednak trzy tygodnie bez spotkania to trochę długo. Jestem cały czas w formie meczowej, od tego tygodnia trenujemy wszystkie w komplecie, więc mam nadzieję, że forma meczowa przyjdzie i że będziemy dobrze prezentować się w niedzielnym starciu – dodaje kapitan żółto-czerwonych Anna Jakubiuk.

Naprzeciwko żółto-czerwonych staną brązowe medalistki mistrzostw Polski z zeszłego roku, koszykarki VBW Arki Gdynia. Gdynianki w tym sezonie również aspirują walki o medale, obecnie zajmując w tabeli 2. miejsce, legitymując się bilansem sześciu zwycięstw i dwóch porażek. Obie przegrane podopiecznych Jeleny Skerović były minimalne, 70:72 z PSI Eneą Gorzów Wielkopolski i, zdecydowanie bardziej sensacyjna, 57:59 z MB Zagłębiem Sosnowiec. Zespół znad morza ma za to na koncie wygraną z mistrzyniami, BC Polkowice, 53:50.

– Myślę, że w tym sezonie każdy z każdym może powalczyć. Ta liga jest tak ściśnięta, że już było wiele niespodzianek, dlatego wyjdziemy na ten mecz z wolą walki i wolą zwycięstwa. Nikt nie podda się przed spotkaniem tylko dlatego, że zespół z Gdyni zajmuje drugie miejsce w tabeli – podkreśla Jakubiuk.

Drużyna z Gdyni to bardzo zbalansowana ekipa, w której nie ma żadnej specjalnej liderki punktowej. Najwięcej oczek na mecz zdobywa Haley Górecki, Amerykanka z polskimi korzeniami. Absolwentka uczelni Duke legitymuje się średnimi na poziomie 12.7 punktu, 3.3 zbiórki i 3.5 asysty, trafiając 1.7 trójki na mecz. Wtóruje jej Kamila Borkowska – dwumetrowa środkowa VBW Arki w końcu realizuje swój ogromny potencjał i ma największy EVAL w zespole, na który składają się 10.9 punktu, 7.1 zbiórki, 1.3 przechwytu i 1.6 bloku na mecz. Są to bardzo dobre statystyki jak na 20-letnią podkoszową, która w tym sezonie zrobiła bardzo duży krok w swoim rozwoju, a znakomite biorąc pod uwagę fakt, że Borkowska co spotkanie spędza na parkiecie tylko 18 minut!

Podstawowe podkoszowe VBW Arki to Kristina Higgins (9.9 pkt, 6.5 zb) i Nathalie Fontaine (6.3 pkt, 3.4 zb). Grą zawodniczek znad morza dyryguje Jasmine Thomas, była rozgrywająca TTT Ryga. Amerykańska „jedynka” Arki to jedna z najlepszych zawodniczek ligi, jeżeli chodzi o przechwyty, notując 2.1 na mecz, w tym aż 6 przeciwko BC Polkowice. Defensywą nadrabia niezbyt spektakularne liczby w ataku (9.4 pkt, 4.6 as, 38 proc. z gry). Trenerka Skerović może polegać na dobrze skalibrowanym celowniku Marissy Kastanek, która, jak doskonale wiedzą wszyscy we Wrocławiu, potrafi przymierzyć i trafić kilka trójek w meczu. Żółto-czerwone muszą uważać również na przebojową Magdalenę Szymkiewicz. Młodzieżowa reprezentantka Polski świetnie umie znaleźć drogę do kosza i zdobywać punkty z najtrudniejszych pozycji.

– To zespół, który gra szerokim składem i tak naprawdę dyspozycja dnia decyduje o tym, kto może być liderem. Myślę, że nie ma wyraźnego lidera, którego można już przed meczem tak określić. W trakcie meczu potrafią stać się nim różne zawodniczki i w każdym spotkaniu może tę rolę pełnić kto inny. Na obwodzie można wyróżnić każdą zawodniczkę. Wiadomo – parametry Borkowskiej czy Higgins to jest zagrożenie dla nas i na to będziemy się szykować – opisuje rywala szkoleniowiec Ślęzy.

W naszej pamięci pozostaje wspaniałe zwycięstwo odniesione przez żółto-czerwone w Gdyni w listopadzie zeszłego roku. Trener Arkadiusz Rusin z pewnością będzie miał przygotowany plan na powtórzenie tego triumfu, a w rękach i nogach koszykarek Ślęzy będzie to, żeby powtórzyć swój sukces. Choć VBW Arka to faworyt niedzielnego spotkania, w żadnym wypadku nie można przekreślić szans 1KS-u na czwartą wygraną w tym sezonie.

– Gdynia to zespół waleczny, ale my też jesteśmy, więc myślę, że nie ustępujemy im na krok w tej kwestii. Na pewno będziemy przygotowane taktycznie na zespół z Gdyni i mam nadzieję, że dobrze wejdziemy w ten mecz – kończy Anna Jakubiuk.

Początek meczu w niedzielę, 4 grudnia o godzinie 18:00. Bilety w cenie 30 i 15 zł dostępne będą w kasie hali przed meczem. Przypominamy, że dzieci i młodzież do lat 14 wchodzą na trybuny za darmo. Transmisję ze spotkania przeprowadzi portal emocje.tv, aby obejrzeć to spotkanie należy wykupić miesięczny abonament.

,

Seria porażek PZU Ślęzy II trwa nadal

Koszykarki PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław przegrały w meczu 10. kolejki 1 ligi kobiet z Eneą AZS-em II Poznań. Dla żółto-czerwonych to piąta porażka z rzędu.

Ze względu na przerwę na mecze reprezentacji trener Grzegorz Zieliński mógł skorzystać z zawodniczek występujących zazwyczaj w I drużynie Enei AZS-u. Mowa głównie o Alicji Rogozińskiej i Weronice Piechowiak, choć w kadrze I drużyny są także Malina Piasecka i Weronika Jarecka.

Pomimo tego przez pierwsze minuty koszykarki PZU Ślęzy II nie tylko toczyły wyrównaną walkę, ale i były na prowadzeniu. Świetnie to spotkanie rozpoczęła Aleksandra Mielnicka, która zdobyła siedem z pierwszych dziewięciu punktów 1KS-u. Później inicjatywę przejęły przyjezdne, bezlitośnie wykorzystując przestój w ofensywie gospodyń, który zamienił się w serię punktową 15:0 dla poznanianek. Podopieczne Jarosława Krysiewicza przez sześć minut nie były w stanie znaleźć sposobu na powiększenie swojego dorobku punktowego – udało się to dopiero Mielnickiej na minutę przed końcem pierwszej kwarty. Ostatni akcent tej odsłony należał do Igi Woźnej, która dała swojemu zespołowi 10 punktów przewagi po 10 minutach meczu.

Zawodniczki z Wrocławia rozpoczęły mozolne odrabianie strat, ale o zmniejszenie deficytu nie było łatwo. Poznanianki miały odpowiedź na każdą udaną akcję żółto-czerwonych. Gdy tylko gospodyniom udawało się zdobyć kolejne punkty, po drugiej stronie parkietu zawodziła defensywa i zespół Enei AZS-u II utrzymywał bezpieczną przewagę kilku posiadań. Nawet jeśli pod koniec kwarty żółto-czerwonym udało się zrobić serię 6:0, to w moment oddały cztery oczka rywalkom i w efekcie do przerwy różnica punktowa pomiędzy obiema drużynami nie uległa zmianie.

W trzeciej kwarcie lepiej wystartowały koszykarki gości, które z pewnością wiedziały, że w ostatnich meczach ta część spotkania nie wychodziła PZU Ślęzie II za dobrze. Zaczęło się od punktów Aleksandry Żukowskiej i Alicji Rogozińskiej, a jedno oczko z linii rzutów osobistych dołożyła Weronika Piechowiak. Na udaną akcję Agnieszki Skowron drużyna z Poznania odpowiedziała trójką Maliny Piaseckiej, dwoma skutecznymi wejściami pod kosz Żukowskiej i celnym osobistym Rogozińskiej. W kilka chwil z 10 punktów przewagi Enei AZS-u II zrobiło się 19 i wydawało się, że w tym meczu wszystko jest już jasne. Wtedy jednak w przeciągu minuty PZU Ślęza II zdobyła sześć punktów, a po dwóch celnych osobistych Żukowskiej kolejne cztery i gospodynie dały sobie szansę na odwrócenie losów spotkania w czwartej kwarcie.

Początek decydującej odsłony przejęła Sandra Dubiel, która zdobyła osiem punktów z rzędu i zmniejszyła straty PZU Ślęzy II do sześciu oczek. Swoje akcje skutecznie zakończyły również Aleksandra Mielnicka i Karolina Szarszaniewicz, dzięki czemu na 5,5 minuty przed końcem spotkania było tylko 56:54 dla Enei AZS-u II. Trójka Sary Pająk po layupie Weroniki Piechowiak sprawiła, że 1KS przegrywał tylko jednym punktem. Jednak zamiast pójść za ciosem i objąć prowadzenie, gospodynie pozwoliły przeciwniczkom na serię 8:0 i znów trzeba było odrabiać dziewięć punktów różnicy. Ta misja prawie się udała, bo po osobistych Skowron i Mielnickiej oraz trójce tej drugiej zrobiło się 66:62 dla zespołu z Poznania. Drużynie prowadzonej przez Jarosława Krysiewicza zabrakło jednak czasu, żeby dopiąć swego i ostatecznie to poznanianki schodziły z parkietu z wygraną.

Z pozytywów – młodym wrocławiankom udało się przełamać klątwę trzeciej kwarty i walczyć do samego końca. Wciąż brakuje im jednak koncentracji i powtarzalności. Gra falami prowadzi właśnie do tego, co wydarzyło się w meczu z Eneą AZS-em II, a więc ciągłego gonienia, a następnie oddawania inicjatywy na dłuższe fragmenty. W takiej sytuacji ciężko jest walczyć o kolejne zwycięstwa w 1 lidze.

Oby zła seria pięciu porażek została przełamana w najbliższą sobotę, gdy zespół z Wrocławia zagra w Łodzi z miejscowym Grotem Widzewem. Początek tego starcia o godzinie 18:00.

PZU Ślęza II MOS Wrocław – Enea AZS II Poznań 64:68 (11:21, 17:17, 14:15, 22:15).
PZU Ślęza II: Mielnicka 23, Kurkowiak 10, Dubiel 10, Pająk 8, Szarszaniewicz 6, Skowron 5, Ryng 2, Baran, Boreczek 0. Wowra DNP.
Enea AZS II: Dżochowska 12, Żukowska 12, Jarecka 10, Piechowiak 7, Rakowska 5, Rogozińska 5, Główczak 5, Bartczak 4, Piasecka 3, Haegenbarth 3, Woźna 2, Koryzna 0.

Powtórka z „rozrywki” w starciu z MUKS-em

Koszykarki PZU Ślęzy II MOS-u Wrocław przegrały w meczu 9. kolejki 1 ligi kobiet z MUKS-em Poznań 44:72. Ponownie gra żółto-czerwonych kompletnie posypała się w drugiej połowie spotkania.

Problemy w ataku koszykarek 1KS-u były widoczne od samego początku, bowiem wrocławianki spudłowały każdy z pierwszych ośmiu rzutów z gry. Na szczęście dla nich rywalki także miały kłopoty ze skutecznością. Dlatego też gdy po pięciu minutach spotkania Sara Pająk wreszcie trafiła za trzy, PZU Ślęza II przegrywała tylko 5:9. Od tego momentu do końca pierwszej kwarty żółto-czerwone utrzymywały się w grze i były na dystansie jednego posiadania od rywalek.

Po wznowieniu gry sytuacja na parkiecie nie uległa zbytnio zmianie. Wciąż dominowały pudła i nieudane akcje, kończące się stratami. Doszedł do tego jeszcze jeden element – faule, które przerywały grę i kompletnie pozbawiły mecz dynamiki. Był to korzystny obrót wydarzeń dla zawodniczek z Wrocławia, które dzięki temu wyszły na prowadzenie, gdy wszystkie trzy osobiste zamieniła na punkty Aleksandra Mielnicka. Rozgrywająca PZU Ślęzy II dołożyła jeszcze cztery oczka w dwóch kolejnych akcjach i 1KS prowadziły 23:17. Następnie przez trzy minuty żadna ze stron nie potrafiła zmienić tego wyniku – ta sztuka udała się najpierw Aleksandrze Szubie, a następnie Nikoli Baturze, które zmniejszyły straty gospodyń do dwóch oczek. Ostatni akcent pierwszej połowy należał do Martyny Kurkowiak, która trafiła trzy z czterech rzutów osobistych i sprawiła, że drużyna gości schodziła na przerwę z prowadzeniem.

Wrocławianki cieszyły się przewagą dość krótko, bowiem zaledwie dwie minuty. Koszykarki MUKS-u wyszły na parkiet zupełnie odmienione, grając z większą energią, a przede wszystkim z o wiele lepszą skutecznością. Od stanu 28:23 dla 1KS-u, poznanianki zdobyły 13 punktów z rzędu i całkowicie przejęły inicjatywę w tym spotkaniu. PZU Ślęza II odpowiadała tylko sporadycznie, nieskutecznie próbując narzucić swój styl gry. Nie pomagała trwająca wciąż niemoc w ofensywie – celowniki wrocławianek były skalibrowane nad wyraz źle. A to była woda na młyn dla gospodyń, które systematycznie punktowały i powiększały swoje prowadzenie. Po trzeciej kwarcie z trzypunktowej straty zrobiło się 12 punktów zapasu.

Żółto-czerwone mogły jeszcze spróbować wrócić do rywalizacji, ale seria 12:2 na otwarcie czwartej odsłony definitywnie zakończyła emocje w sobotnim starciu. Końcówka meczu to już absolutna dominacja podopiecznych Macieja Brodzińskiego, które od stanu 59:40 wygrały resztę meczu 18:2 i ostatecznie pokonały wrocławianki 77:42.

Koszykarki PZU Ślęzy II ponownie nie były w stanie znaleźć odpowiedzi na agresywniejszą grę rywalek po przerwie. To bolączka, którą trzeba będzie rozwiązać jak najszybciej i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Do tego czasu każde spotkanie wrocławianek może być klasycznym meczem dwóch połów.

Żółto-czerwone już w czwartek będą chciały pokazać, że wyciągnęły wnioski z weekendowej porażki. Tego dnia o godzinie 18:00 w hali sportów walki AWF podejmą Eneę AZS II Poznań. Wstęp na trybuny wolny.

MUKS Poznań – PZU Ślęza II MOS Wrocław 77:42 (15:14, 8:12, 24:9, 30:7).
MUKS: Batura 20, Piotrowska 12, Dymała 11, Sobańska 9, Burzyńska 8, Szuba 8, Błaszczak 3, Kasztelan 3, Przybylska 3, Klatt, Winkel, Sitek 0.
PZU Ślęza II: Pająk 16, Mielnicka 12, Kurkowiak 6, Baran 4, Harasimów 2, Skowron 2, Szarszaniewicz, Wowra, Boreczek, Ryng 0.