,

Mineral Zdrój kolejny sezon gra ze Ślęzą!

Zwycięskiego składu się nie zmienia, a do tego powiedzenia można też dodać, że nie zmienia się również mistrzowskiej wody. Mineral Zdrój przedłużył na kolejny sezon umowę sponsorską ze Ślęzą Wrocław i pozostaje wyłącznym dostawcą wody dla koszykarek oraz piłkarzy Ślęzy.

– Gdy rozpoczynaliśmy współpracę ze Ślęzą, wrocławianki zdobyły brązowy medal. Rok później było historyczne złoto wywalczone po 30 latach, a w zeszłym sezonie koszykarki po raz kolejny stanęły na ligowym podium. Idąc prawem serii liczymy na kolejną wygraną w Energa Basket Lidze Kobiet. Cieszymy się, że nasza współpraca będzie trwała dalej – mówi Wojciech Panfil z firmy Mineral Zdrój.

– Firma Mineral jest z nami już od trzech sezonów i to współpraca, z której jesteśmy bardzo zadowoleni. Dziękuję za to, że nadal cieszymy się zaufaniem Minerala i cały nasz klub będzie mógł używać mistrzowskiej wody Mineral Zdrój – komentuje Katarzyna Ziobro, prezes zarządu Ślęzy Wrocław.

Tak jak w minionych latach, woda Mineral Zdrój będzie używana przez zespół koszykarek występujący w Energa Basket Lidze Kobiet oraz przez trzecioligowych piłkarzy 1KS-u. Oprócz tego produkty firmy Mineral będą dostępne w trakcie spotkań w sklepie klubowym, korzystać z wody będą również dziennikarze oraz goście VIP. Firma Mineral będzie się promować podczas meczów EBLK i w trakcie wszystkich klubowych wydarzeń.

„Przede wszystkim zaprząta mi głowę defensywa”

– Nie możemy pozwalać rywalom na zdobywanie tak dużej liczby punktów w tak krótkim czasie – powiedziała po meczu z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską Marissa Kastanek. Defensywa była tematem przewodnim także w wypowiedzi Arkadiusza Rusina. 

Arkadiusz Rusin: Nasza ofensywa powoli się zazębia, ale wiadomo, że potrzebujemy jeszcze czasu. Sporo pracy jest głównie przed naszymi rozgrywającymi, bo oprócz tego, co sobie zakładamy przed meczem, to one nadają ton ofensywie. Miałem sporo pretensji do defensywy w pierwszej połowie spotkania i to przede wszystkim zaprząta mi teraz głowę. Łapaliśmy faule w bonusie, pozwalaliśmy rywalom na zdobycie łatwych punktów, to zdecydowanie musimy wyeliminować. W końcówce należy wziąć pod uwagę fakt, że trener Knap dokonał sporej rotacji składem, co pewnie wpłynęło na to, że Gdańsk w tej kwarcie miał tylko pięć oczek.

Przed nami dwa trudne spotkania, zaczyna się okres grania z rywalami z górnej półki. My wiemy, jakie mamy niedociągnięcia, nad czym musimy pracować i cały czas się tym zajmujemy. Przeciwnicy mogą obejrzeć filmy z naszych spotkań i to przeanalizować. Nie ma dla nas większego znaczenia, czy w środę gramy czy pauzujemy, bo jesteśmy już w jakimś rytmie meczowym. Natomiast biorąc pod uwagę fakt, że gramy teraz z rywalem, z którym teoretycznie mamy się bić o wysokie miejsce w tabeli, te kilka dni więcej na przygotowanie może być dla nas czymś korzystnym.

Marissa Kastanek: W drugiej kwarcie to nie tyle Gdańsk zagrał lepiej, co my wypadłyśmy z rytmu. Byłyśmy bardziej pasywne, niż byśmy sobie tego życzyły, nasze rzuty nie wpadały, a defensywa zawodziła. Nie możemy pozwalać rywalom na zdobywanie tak dużej liczby punktów w tak krótkim czasie. Napędzałyśmy ofensywę przeciwniczek stratami i niepotrzebnymi faulami. Nie tak to powinno wyglądać. Po przerwie zdecydowanie wzięłyśmy się do pracy, wróciłyśmy do tego, jak powinnyśmy grać w obronie i widać było efekty tej zmiany.

Na pewno cieszy nas to, że nie musimy w środę grać meczu, to daje nam więcej czasu żeby lepiej przygotować się do niedzielnego spotkania i trochę bardziej odpocząć. Dzięki temu na treningach będziemy mogły wejść na wyższy poziom, a to jest niezbędne. Lublin to bardzo dobra drużyna i czeka nas wyrównane spotkanie. Jeżeli przytrafi nam się taka kwarta, w której momentami zabraknie nam koncentracji, to z pewnością za to zapłacimy. Musimy być gotowe na ciężką bitwę przez całe spotkanie.

Nie przeszkadza mi to, że wchodzę na boisko z ławki. Nie ma znaczenia, kto zaczyna spotkanie, ważne jest, kto je kończy. Trener Rusin ma plan i ja w ten plan wierzę. Jesteśmy drużyną i każda z nas ma swoją rolę, z której się wywiązuje. Jeżeli byłoby inaczej, to stanowiłybyśmy tylko zbiór indywidualności, który chce tylko grać dla swoich statystyk. Jestem zadowolona ze swojej roli i bardzo pozytywnie nastawiona do kierunku, w którym podąża ta drużyna.

Spojrzenie w liczby: Sunreef Yachts Politechnika Gdańska

Koszykarki Ślęzy Wrocław wygrały spotkanie drugiej kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, pokonując na wyjeździe Sunreef Yachts Politechnikę Gdańską 83:51. Oto 12 statystyk, które rozszerzą obraz tego starcia.

3 – tak jak przed tygodniem w Poznaniu, tak i w meczu z Politechniką Gdańską zespół z Wrocławia doskonale ograniczał rywalkom możliwości trafienia za trzy punkty. Zawodniczki Rafała Knapa 19 razy próbowały powiększyć swój dorobek o trzy oczka, ta sztuka udała się im tylko trzykrotnie (15 proc. skuteczności) – wszystkie celne próby zostały oddane w najlepszej w wykonaniu gospodyń drugiej kwarcie. Wrocławianki tym razem nie były tak skuteczne, jak w Poznaniu, ale i tak trafiły pięć razy na trzynaście prób, co dało 38 proc. skuteczności.

5 – tylko tyle punktów zespół z Gdańska zdobył w ostatnich 10 minutach meczu. Ślęza zatrzymała rywalki na 20 proc. celnych rzutów, zdobywając przy tym 19 oczek i ostatecznie powiększając przewagę do imponujących 32 punktów.

9 – kluczowa dla losów spotkania okazała się seria dziewięciu punktów bez odpowiedzi rywala w wykonaniu koszykarek Ślęzy Wrocław. Miała ona miejsce między trzecią a piątą minutą pierwszej kwarty i pozwoliła wrocławiankom odskoczyć na 11 oczek. W tym czasie koszykarki z Gdańska zanotowały trzy straty i spudłowały trzy rzuty. Od tego momentu zawodniczki 1KS-u nie oglądały się za siebie i zaczęły budować zapas punktowy, który pozwolił wygrać to spotkanie.

11 – ostatni celny rzut z gry autorstwa koszykarki Sunreef Yachts Politechniki, która nie nazywała się Maegan Conwright padł pod koniec trzeciej kwarty. Po udanym lay upie Natalii Gwizdały zawodniczki beniaminka spudłowały dziewięć kolejnych prób. Amerykańska rzucająca w czwartej kwarcie trafiła dwukrotnie, a jeden rzut osobisty wykorzystała Katarzyna Śmietańska, dla której był to jedyny punkt w tym meczu.

25 – to był kolejny mecz Ślęzy, w którym w ofensywie doskonale funkcjonował cały zespół. Aż 25 z 34 celnych rzutów wpadło po asyście jednej z żółto-czerwonych. W tym aspekcie ton reszcie zespołu nadała Sydney Colson, która zanotowała siedem ostatnich podań. Pięć asyst zanotowała Cierra Burdick, cztery były autorstwa Taisii Udodenko, co jedynie potwierdza, że podkoszowe Ślęzy mają oczy dookoła głowy.

28 – wrocławianki były bezlitosne, jeżeli chodzi o wykorzystywanie błędów beniaminka z Gdańska. Z 21 strat popełnionych przez zespół Politechniki powstało 28 łatwych punktów dla drużyny Arkadiusza Rusina. W odwrotnej sytuacji Politechnice udało się dołożyć do dorobku 10 oczek po 14 błędach w wykonaniu Ślęzy.

38 – a dokładnie 38 minut i 39 sekund. To czas, w którym zawodniczki z Wrocławia były na prowadzeniu w niedzielnym spotkaniu. W tym starciu był tylko jeden remis – 2:2 po 65 sekundach. 26 sekund później na 4:2 trafiła Taisiia Udodenko i od tego momentu Ślęza już się za siebie nie oglądała.

42 – brązowe medalistki Energa Basket Ligi Kobiet z zeszłego sezonu w Gdańsku były nie do zatrzymania na tablicach. Choć do gry była już gotowa Martyna Koc, wciąż w kadrze Sunreef Yachts Politechniki brakowało czołowej podkoszowej – Emily Potter. To przełożyło się na 42 zbiórki zespołu z Wrocławia, w tym aż 16 ofensywnych. To przełożyło się na 14 punktów drugiej szansy.

56 – w drugiej i trzeciej kwarcie Ślęza nie trafiała rzutów spoza pomalowanego, ale ta strefa parkietu była głównym celem ataków wrocławskiej drużyny. Dość powiedzieć, że w całym spotkaniu zawodniczki Arkadiusza Rusina zdobyły 56 punktów, czyli więcej, niż rywalki przez 40 minut ze wszystkich pozycji.

70 – doskonały start żółto-czerwonych w postaci 30 punktów w pierwszej kwarcie nie byłby możliwy, gdyby nie znakomita skuteczność rzutów z gry. 12 celnych rzutów, tylko pięć nietrafionych – to równa się 70 proc. udanych prób i dało Ślęzie przewagę przed zaciętą drugą odsłoną meczu.

73 – pierwsze dwa spotkania zakończone różnicą 73 punktów na korzyść wrocławskiej drużyny to najlepszy bilans z dwóch kolejnych spotkań od przełomu 2015 i 2016 roku. Wtedy to w drodze po brązowy medal koszykarki z Wrocławia pokonały na wyjeździe PGE MKK Siedlce 93:65, a następnie rozbiły w hali AWF-u Widzew Łódź 101:48, co dało łączną wygraną różnicą 81 punktów. W minionych sezonach były też różnice +63 (druga i trzecia kolejka poprzedniego sezonu), +68 (piąta i szósta kolejka sezonu 2016/17) i +70 (1o i 11 kolejka sezonu 2016/17).

100 – Sydney Colson zagrała znakomite spotkanie, trafiając wszystkie sześć rzutów z gry i oba osobiste. Do stuprocentowej skuteczności dołożyła cztery zbiórki, siedem asyst, dwa przechwyty i blok.

Zasłużone zwycięstwo Ślęzy Wrocław w Gdańsku

Koszykarki z Wrocławia bardzo dobrze rozpoczęły sezon Energa Basket Ligi Kobiet, po wygranej w Poznaniu triumfując również w Gdańsku. Mecz niemal przez cały czas toczył się pod dyktando zawodniczek 1KS-u.

Już od pierwszych minut widoczna była przewaga zespołu gości, który przyjechał do Gdańska z chęcią powtórzenia imponującej wygranej z 1. kolejki sezonu. W tym celu dobrze musiała funkcjonować defensywa i przedmeczowe założenia w pierwszych dziesięciu minutach zostały spełnione. Podopieczne Arkadiusza Rusina wymuszały straty swoich rywalek, a szybkie kontry i zespołowa koszykówka w ataku pozycyjnym pozwalały budować przewagę.

Po zaledwie pięciu minutach Ślęza miała ponad 10 punktów zapasu, a nikt w zespole z Wrocławia nie myślał o zwalnianiu tempa. Doskonale spotkanie rozpoczęła Marissa Kastanek, która potrafiła zarówno trafić z dystansu, jak i dynamicznie wejść pod kosz. Gdańszczanki nie miały odpowiedzi na amerykańską rzucającą z polskim paszportem. Równie dobrze prezentowała się Sydney Colson, która była aktywna we wszystkich fazach gry. Wraz z końcem pierwszej kwarty wrocławianki prowadziły 30:16 i trener Sunreef Yachts Politechniki Rafał Knap miał się nad czym głowić.

I w drugiej odsłonie jego podopieczne prezentowały się znacznie lepiej we wszystkich aspektach gry. Przede wszystkim poprawiła się obrona – koszykarki beniaminka grały zdecydowanie aktywniej, agresywnie i wysoko wychodziły do przydzielonych im rywalek i uniemożliwiały spokojne rozegranie piłki. Ślęza w pierwszych momentach drugiej kwarty potrzebowała czasu, żeby przystosować się do tej zmiany, co pozwoliło odrobić gospodyniom kilka oczek.

Po trzech minutach drugiej części spotkania Arkadiusz Rusin poprosił o czas i wraz z kolejnymi akcjami było widać, jak jego zawodniczki odzyskują rytm w ofensywie. Udało się zatrzymać próbę zmniejszenia strat w wykonaniu Politechniki, a w minutach prowadzących do przerwy między połowami miała miejsce niemal wymiana cios za cios. Ostatecznie w tej odsłonie o punkt lepsza była drużyna gospodyń.

Wraz z wznowieniem gry obie ekipy wróciły do szybkiego zdobywania punktów, w pierwszych 90 sekundach padło aż pięć celnych rzutów. To wysokie tempo i dobra skuteczność nie utrzymały się jednak zbyt długo – w następnych momentach więcej było strat i niecelnych prób aniżeli udanych zagrań ofensywnych. Więcej z gry miały wrocławianki, które nieznacznie powiększyły swoją przewagę. W tej części spotkania wszystkie celne rzuty wpadły z obszaru podkoszowego.

Decydująca kwarta to już popis defensywy Ślęzy Wrocław, zawodniczki Arkadiusza Rusina nie pozwoliły swoim przeciwniczkom na praktycznie nic. Z akcji zapunktowała jedynie Maegan Conwright – jej koleżanki przez 10 minut nie były w stanie oddać ani jednego celnego rzutu z gry. Także Amerykanka w końcowych fragmentach miała z tym problem – ostatnią swoją próbę trafiła na siedem minut przed ostatnią syreną.

Brązowe medalistki Energa Basket Ligi Kobiet z zeszłego sezonu miały pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i spokojnie punktowały, na niecałą minutę przed końcem za sprawą udanego lay upu Kariny Szybały powiększając swoją przewagę do 32 punktów. Wrocławianki od początku do końca spotkania zachowały koncentrację, uporały się ze zmianą schematu defensywnego zespołu z Gdańska i w pełni zasłużenie pokonały beniaminka.

Sunreef Yachts Politechnika Gdańska – Ślęza Wrocław 51:83 (14:30, 20:19, 12:15, 5:19).
Politechnika: Conwright 13, Pyka 9, Holopainen 9, Gwizdała 5, Bujniak 5, Koc 4, Szymańska 2, Strzelczyk 2, Haryńska 1, Śmietańska 1, Duszkiewicz 0, Ostrowska 0.
Ślęza: Kastanek 18, Burdick 16, Udodenko 15, Colson 14, Palenikova 10, Miletić 4, Marciniak 4, Szybała 2, Naczk 0, Dobrowolska 0.

Ślęza Wrocław przed historycznym starciem z beniaminkiem z Gdańska

Po udanej inauguracji sezonu Energa Basket Ligi Kobiet, w której koszykarki Ślęzy Wrocław wygrały z Eneą AZS-em Poznań 91:50 przyszedł czas na spotkanie z beniaminkiem rozgrywek – Sunreef Yachts Politechniką Gdańską. Dla gdańszczanek będzie to pierwszy w historii klubu mecz w EBLK przed własną publicznością.

Tydzień treningów wrocławskiej drużyny po imponującym zwycięstwie w Poznaniu okazał się być dość specyficzny. Zawodniczki Ślęzy dostały dzień wolny w środę, co w trakcie sezonu zdarza się niezwykle rzadko. Jednak, jak tłumaczył trener wrocławskiej drużyny Arkadiusz Rusin, na tym etapie rozgrywek można było sobie na to pozwolić.

W spotkaniu 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet wrocławianki zagrały bardzo dobre 40 minut, a defensywa brązowych medalistek z zeszłego sezonu w drugiej połowie funkcjonowała bez zarzutu. Dość powiedzieć, że w ostatniej odsłonie sobotniego starcia zespół z Poznania zdobył zaledwie siedem punktów, a przez cały mecz tylko dwukrotnie udało się gospodyniom oddać celny rzut za trzy punkty. W ofensywie aż pięć zawodniczek Ślęzy skończyło spotkanie z ponad 10 punktami.

– Na pewno nasza defensywa będzie kluczem do tego, żeby zacząć spotkanie tak dobrze, jak w Poznaniu. W każdym meczu chcemy prezentować taki styl jak w zeszłą sobotę – twarda obrona, szybki atak i na pewno będziemy cały czas do tego dążyć –  podkreślała przed spotkaniem w Gdańsku rozgrywająca 1KS-u Monika Naczk.

– W ostatnim meczu podeszliśmy do spotkania bardzo dobrze mentalnie. Każda zawodniczka była przygotowana i pokazała niemal optymalną dyspozycję. Do kolejnego meczu podejdziemy z należytą koncentracją, a jeżeli będziemy pokazywać swoje mocne strony, to na pewno jesteśmy groźnym rywalem dla każdego – zapewniał z kolei Rusin.

Jeżeli przedmeczowe zapowiedzi zostaną w niedzielne popołudnie przełożone na parkiet Centrum Sportu Akademickiego Politechniki Gdańskiej, gospodynie, Sunreef Yachts Politechnika Gdańska, powinny mieć przed sobą niemałe wyzwanie. W historycznym debiucie zespół znad morza wyraźnie uległ Wiśle CanPack Kraków 59:104. Należy jednak podkreślić, że w drużynie prowadzonej przez Rafała Knapa zabrakło dwóch kluczowych podkoszowych – Emily Potter oraz Martyny Koc. Najlepiej spisała się zawodniczka, która ma być liderką ofensywy Politechniki, amerykańska rzucająca Maegan Conwright, która zdobyła 21 punktów i rozdała cztery asysty.

– Inauguracja nie przebiegła pomyślnie głównie przez problemy zdrowotne aż pięciu naszych podstawowych zawodniczek. Mimo wszystko przez pierwsze 20 minut meczu pokazywałyśmy, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi – mówiła zawodniczka zespołu z Gdańska Marianna Duszkiewicz.

– Obraz Politechniki, który widzieliśmy w Krakowie nie jest taki, jaki możemy zobaczyć w niedzielę. To specyficznie grająca drużyna w defensywie, często zmienia schematy i na to musimy być gotowi – podkreślał Arkadiusz Rusin.

Powrót Potter i Koc oraz pozostałych podstawowych zawodniczek powinien z pewnością pomóc Sunreef Yachts Politechnice w nawiązaniu wyrównanej walki z koszykarkami Ślęzy, ale pomimo tego to wrocławianki są faworytkami niedzielnego starcia. Na każdym kroku podkreśla się jednak wagę koncentracji, której koszykarkom 1KS-u nie może zabraknąć. Dla gdańskiej publiczności spotkanie to będzie pierwszym ekstraklasowym meczem w historii, zatem można spodziewać się żywiołowego i głośnego dopingu, a zawodniczki 1KS-u muszą skupić się na swojej grze, żeby osiągnąć odpowiedni rezultat.

– Oczywiście po wysokiej i imponującej wygranej w sobotę wszyscy są w świetnych nastrojach, mamy sporą pewność siebie, ale nie możemy w związku z tym stracić koncentracji i dalej pracować na niedzielny sukces. Trener nie pozwala nam na lekceważenie przeciwnika. Jeśli w Gdańsku wyjdziemy na parkiet z taką samą energią i skutecznością, co w Poznaniu, znowu powinnyśmy zwyciężyć – powiedziała Cierra Burdick.

Spotkanie pomiędzy Sunreef Yachts Politechniką Gdańską a Ślęzą Wrocław zaplanowano na godz. 17. Z tego starcia zaplanowana jest transmisja internetowa.