Ślęza Wrocław niepokonana mimo zaciętej końcówki

Koszykarki Ślęzy Wrocław po trzech rozegranych spotkaniach w Energa Basket Lidze Kobiet wciąż mają na koncie komplet zwycięstw. W pierwszym meczu przed własną publicznością wrocławianki pokonały Pszczółkę Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin 80:78.

Niedzielne spotkanie rozpoczęło się dobrze dla gospodyń, które szybko wyszły na prowadzenie. Podopieczne Arkadiusza Rusina grały do środka i na zewnątrz, niemal wszystkie swoje punkty zdobywając ze strefy podkoszowej bądź po rzutach z dystansu. W pierwszej kwarcie zza łuku trafiły Taisiia Udodenko i Terezia Palenikova, które również w poprzednich spotkaniach Ślęzy były czołowymi postaciami jeżeli chodzi o punktowanie. Po niecałych pięciu minutach po drugiej trójce Słowaczki koszykarki 1KS-u prowadziły już 17:5 i były na dobrej drodze do zbudowania okazałej przewagi.

Jednak zespół z Lublina jest doskonale znany z tego, że żadne prowadzenie nie jest dla niego zbyt wielką przeszkodą do pokonania. Choć praktycznie cała pierwsza kwarta rozegrała się pod dyktando Ślęzy, to Pszczółka potrafiła odrobić część strat i pokazać, że będzie walczyć do samego końca.

Druga odsłona spotkania była typową wymianą ciosów. Na każdy dobry fragment wrocławskiej drużyny swoją odpowiedź miał zespół z Lublina. Gospodynie dalej prezentowały się dobrze w defensywie, ale w ataku zwolniły nieco tempo. Oba zespoły trafiły tylko pięć rzutów z gry, resztę punktów zdobywając na linii rzutów osobistych. Faule nadawały ton grze, bowiem na ławce przez większość drugiej kwarty z powodu trzech przewinień musiała spędzić Cierra Burdick, na baczności musiały się mieć również reprezentantki Ukrainy – Udodenko oraz Kateryna Rymarenko. Spore znaczenie miały także faule drużynowe, bowiem kumulowanie się przewinień osobistych powodowało, że każdy faul kończył się rzutami wolnymi.

Tuż przed przerwą wydawało się, że Ślęza będzie miała dwucyfrową przewagę po 20 minutach gry, lecz w ostatnich 90 sekundach lublinianki wykorzystały pięć z sześciu osobistych, na co gospodynie odpowiedziały tylko dwiema próbami Marissy Kastanek. W ten sposób zamiast 12 punktów zapasu wrocławianki miały ich dziewięć.

W trzeciej kwarcie podopieczne Arkadiusza Rusina znów zaczęły mocno, bo od celnych trójek Udodenko i Sydney Colson. Po jednym rzucie dołożyły Palenikova oraz Burdick, a po stronie zdobyczy Pszczółki w tej części spotkania widniały tylko cztery punkty. Prowadzenie 52:35 okazało się być najwyższym, jakim Ślęza mogła się cieszyć w tym spotkaniu. Dwie następne akcje to celne rzuty Brianny Kiesel oraz Julii Adamowicz. Zawodniczki te były głównym motorem napędowym zespołu z Lublina i to głównie one organizowały akcje ofensywne Pszczółek.

Brązowe medalistki Energa Basket Ligi Kobiet z zeszłego sezonu utrzymywały jednak bezpieczny dystans, głównie za sprawą dobrego występu Palenikovej. Na trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty z dystansu trafiła Karina Szybała i znów Ślęza prowadziła 17 punktami (59:42). To był jednak poważny sygnał alarmowy dla przyjezdnych, które musiały rozpocząć odrabianie strat, jeśli chciały mieć szansę na wyjechanie z Wrocławia ze zwycięstwem.

I podopieczne Wojciecha Szawarskiego zareagowały w najlepszy możliwy sposób, zdobywając 10 punktów bez odpowiedzi, tym samym nawiązując kontakt z zespołem Ślęzy. Przed ostatnią kwartą nieco spokoju wrocławskiej publiczności przywróciła Marissa Kastanek, tuż przed końcem trzeciej części meczu trafiając rzut niemal z połowy boiska.

Niemniej Pszczółka wróciła do gry i ostatnie dziesięć minut wcale nie było tak spokojne, jakby sobie tego życzył trener Arkadiusz Rusin. W zespole z Lublina punktowała już niemal wyłącznie Kiesel, która z dużą łatwością wykorzystywała kolejne akcje. Amerykańska rozgrywająca Akademiczek zdobyła pierwsze dziewięć oczek swojego zespołu w czwartej kwarcie, lecz pomimo znakomitej dyspozycji 25-letniej zawodniczki Ślęza na pięć minut przed ostatnią syreną wciąż miała dość bezpieczną przewagę w wysokości 13 punktów.

Wydawało się, że Terezia Palenikova i Marissa Kastanek kontrolują wynik. Po ostatnich dwóch punktach Słowaczki, na 1:42 przed końcem spotkania było 79:69 dla gospodyń. Co więcej, gdy na zegarze pozostawało 18 sekund, koszykarki 1KS-u wciąż prowadziły dziewięcioma oczkami. Wtedy jednak po raz ostatni o swoim ogromnym talencie dała znać Kiesel, pokazując, że potrafi punktować niczym gwiazdy NBA.

Amerykanka najpierw trafiła trójkę, chwilę później wykorzystała stratę Palenikovej i bez problemu wykorzystała lay-up, a po kolejnej pomyłce Ślęzy została sfaulowana przy próbie rzutu z dystansu. Gdyby trafiła i wykorzystała osobisty, mielibyśmy dogrywkę. Ale w decydującym momencie spudłowała i wykorzystała dwa z trzech rzutów wolnych. To dało zwycięstwo Ślęzie, choć wrocławianki najadły się sporo strachu.

Taka końcówka nie może się przytrafiać zawodniczkom z Wrocławia, o czym na pomeczowej konferencji mówili zarówno Arkadiusz Rusin, jak i Terezia Palenikova. Na szczęście dla żółto-czerwonych, tym razem skończyło się na strachu.

Ślęza Wrocław – Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin 80:78 (23:15, 17:16, 22:21, 18:26).

Ślęza: Palenikova 19, Udodenko 17, Burdick 11, Kastanek 10, Colson 7, Miletić 6, Dobrowolska 4, Szybała 3, Marciniak 3, Naczk 0.

Pszczółka: Kiesel 34, Adamowicz 15, Szajtauer 11, Rymarenko 9, Vrancic 6, James 2, Poleszak 1, Butulija 0, Grygiel 0, Mistygacz 0.

Koszykarki Ślęzy przed pierwszym meczem sezonu we własnej hali

W niedzielę o godz. 17 w hali wrocławskiej AWF Ślęza Wrocław podejmie Pszczółkę Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin w meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Będzie to pierwsze spotkanie brązowych medalistek z zeszłego sezonu na własnym parkiecie.

Pierwsze dwa mecze zespół Arkadiusza Rusina wygrał przekonująco. Spotkanie 1. kolejki z Eneą AZS-em Poznań zakończyło się wynikiem 91:50, tydzień później w Gdańsku wrocławianki zwyciężyły 83:51. W obu tych konfrontacjach kluczową rolę odgrywała defensywa, która tradycyjnie jest aspektem gry, na który szkoleniowiec Ślęzy najczęściej zwraca uwagę.

– Miałem sporo pretensji do defensywy w pierwszej połowie spotkania i to przede wszystkim zaprząta mi teraz głowę – powiedział Rusin po meczu z Sunreef Yachts Politechniką Gdańską, ale nie zdradził, które elementy szwankują najbardziej. – Przed nami dwa trudne spotkania, zaczyna się okres grania z rywalami z górnej półki. My wiemy, jakie mamy niedociągnięcia, nad czym musimy pracować i cały czas się tym zajmujemy – dodał szkoleniowiec Ślęzy.

W trzeciej kolejce, która została rozegrana w minioną środę w przeciwieństwie do najbliższych rywalek zespół z Wrocławia pauzował. Lublinianki grały u siebie z Wisłą CanPack Kraków i przegrały to spotkanie 56:66. Aż 21 punktów zdobyła serbska rzucająca Dajana Butulija, a główną bolączką Pszczółek była skuteczność pod koszem, które w pomalowanym trafiły zaledwie 17 z 40 rzutów. Tego, że gra pod obręczą nie jest mocną stroną zespołu z Lubelszczyzny nie ukrywał Wojciech Szawarski.

– Ciężko wygrać z Wisłą, gdy nie trafia się kilkunastu rzutów spod kosza. Nie możemy sobie na takie coś pozwalać. Musimy wykorzystywać każdą okazję. Brakuje nam siły pod koszem. Myślę, że na ten moment to jest nasz największy problem – wyjaśniał trener Pszczółki Lublin.

Środowa porażka z krakowiankami oznacza, że po trzech seriach spotkań lublinianki mają na koncie tylko cztery punkty, co plasuje je na siódmym miejscu w tabeli. W drugiej kolejce przegrały bowiem z InvestInTheWest Eneą Gorzów Wlkp. 69:87. Jedyną wygraną w tym sezonie Pszczółka zanotowała na otwarcie sezonu, pokonując Ostrovię Ostrów Wlkp. 76:67. Taki rozwój sytuacji na początku rozgrywek nie zadowala koszykarek z Lublina.

– Po poprzednich dwóch meczach mamy spory niedosyt i chcemy pokazać że w tym zespole jest spora siła. Do Wrocławia jedziemy z ogromną chęcią wygrania meczu, bo nie chcemy przegrać trzeciego spotkania z rzędu na początku sezonu – podkreślała Dorota Mistygacz, była zawodniczka Ślęzy, a obecnie skrzydłowa Pszczółki.

Historia pokazuje, że starcia pomiędzy Ślęzą, a Pszczółką to zawsze zacięte mecze. Co prawda w większej ilości spotkań górą były wrocławianki, ale lublinianki zawsze grają do końca i potrafią wyjechać z Wrocławia z kompletem punktów. Miało to miejsce chociażby w grudniu zeszłego roku, kiedy to wygrały 73:68. Kibice powinni się zatem spodziewać walki o każdą piłkę i wyrównanej rywalizacji.

– Trener ma swój plan na ten mecz i doskonale wie, jak zagrać przeciwko Lublinowi. Drużyna się zmieniła personalnie i to nie jest tak, że mogę z łatwością powiedzieć, jak rozpracować Pszczółkę. To bardzo ambitny zespół i czeka nas trudne spotkanie. Lublinianki to niewygodny przeciwnik dla każdego i nie odpuści ani na minutę. Musimy być skupione przez 40 minut, to dla nas najtrudniejszy test jak do tej pory. Dzięki pauzie miałyśmy więcej czasu, żeby przygotować się do tego spotkania i mam nadzieję, że wyjdzie nam to na dobre – powiedziała Agata Dobrowolska, która w zeszłym sezonie pełniła rolę kapitan Pszczółki.

Podczas niedzielnego spotkania będzie działać strefa zabawa dla dzieci organizowana przez partnera klubu w programie 500po500 – Labibu Wrocław. Przypominamy, że dzieci poniżej 5 roku życia wchodzą na mecze Ślęzy Wrocław za darmo. Bilety na pierwsze domowe starcie wrocławianek w tym sezonie można kupić za pośrednictwem serwisu biletin.pl bądź bezpośrednio przed rozpoczęciem meczu w kasie hali. Mecz będzie także transmitowany w telewizji Sportklub – początek o godz. 17.

Pięć pytań do… Doroty Mistygacz

Przed pierwszym domowym meczem Ślęzy Wrocław w tym sezonie Energa Basket Ligi Kobiet, w którym wrocławianki zmierzą się z Pszczółką Polskim-Cukrem AZS-em-UMCS-em Lublin porozmawialiśmy z Dorotą Mistygacz. 25-letnia skrzydłowa spędziła we Wrocławiu trzy sezony, w ostatnim z nich, 2015/16, zdobywając z 1KS-em brązowy medal.

Powroty do Wrocławia są jeszcze dla Ciebie czymś specjalnym?
Nie jest to już nic specjalnego. Mam tutaj dużo znajomych i rodzinę, więc na pewno dobrze tu przyjechać, ale ze sportowego punktu widzenia to normalne spotkanie. Może tylko pierwszy mecz po odejściu z Wrocławia był dla mnie bardziej emocjonujący, a tak to po prostu zawsze lubiłam grać w tej hali i nic ponad to.

Tylko Dominika Poleszak i Kaja Grygiel są Pszczółkami dłużej od Ciebie. Możesz już teraz powiedzieć, czym tegoroczny skład waszej drużyny różni się od tych z poprzednich lat?
Na pewno mamy w tym sezonie młodszy skład, są z nami Julia Adamowicz i Magda Szajtauer, które bez wątpienia są jednymi z najbardziej utalentowanych młodych Polek i stanowią spore wzmocnienie naszego składu. Jak co roku zawodniczki ze Stanów Zjednoczonych są inne, ale taki stan rzeczy ma miejsce praktycznie w każdym zespole. Mamy bardzo podobny zespół pod kątem stylu gry – Kasia Rymarenko dobrze zastępuje Katerynę Dorogobuzową, a Brianna Kiesel gra podobnie do Feyondy Fitzgerald. Jedyna różnica jest pod koszem – w zeszłym sezonie mieliśmy tam Uju Ugokę, która była niższa i bardziej dynamiczna, teraz gra tam Kai James, zdecydowanie wyższa i silniejsza zawodniczka.

Początek w wykonaniu waszej drużyny na pewno was nie zadowolił, jakie są nastroje w drużynie po tych trzech kolejkach?
Jesteśmy średnio zadowolone po tych meczach. Wiedziałyśmy doskonale, że z Ostrovią Ostrów Wlkp. trzeba było wygrać i innej możliwości nie zakładałyśmy. Natomiast spotkania z Gorzowem Wielkopolskim i u siebie z Wisłą Kraków przegrałyśmy na własne życzenie i mamy po nich niedosyt. Do Wrocławia jedziemy z ogromną chęcią wygrania meczu, bo nie chcemy przegrać trzeciego spotkania z rzędu na początku sezonu.

Krótki odpoczynek po meczu z Wisłą i długa podróż do Wrocławia nie stanowią dla was problemu?
Wiadomo, że nie jest to dla nas wygodna sytuacja, tym bardziej że tydzień wcześniej grałyśmy w Gorzowie, a to dla nas kolejny bardzo długi wyjazd. Wczoraj grałyśmy mecz, dziś już trenowałyśmy, jutro i pojutrze czekają nas kolejne treningi, a w sobotę wyjeżdżamy. Nie jest to nic przyjemnego, ale po tylu latach gry jesteśmy przygotowane na takie sytuacje i sobie z tym poradzimy.

Jakiego spotkania możemy się spodziewać w niedzielne popołudnie, co będzie waszą mocną stroną?
Myślę, że będzie to ciekawe spotkanie. Mecze ze Ślęzą zawsze są zaciętymi spotkaniami, a do tego będzie to wasz pierwszy mecz przed własną publicznością. Kibice na pewno dopiszą, a dziewczyny będą chciały się dobrze zaprezentować. My będziemy na pewno walczyć o każdą piłkę i nie odpuścimy, to na pewno będzie nasza mocna strona. Tak jak mówiłam, po poprzednich dwóch meczach mamy spory niedosyt i chcemy pokazać że w tym zespole jest spora siła.

Najbliższy rywal Ślęzy Wrocław: Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin

W niedzielę w meczu 4. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet koszykarki Ślęzy Wrocław podejmą we własnej hali Pszczółkę Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin. Przed tym spotkaniem przyglądamy się bliżej kolejnemu rywalowi wrocławskiej drużyny.

Tradycyjnie już rozpoczynając przedstawienie przeciwników Ślęzy należy wspomnieć o rewolucji kadrowej, jaka miała miejsce latem. Z lubelskim zespołem pożegnało się pięć ważnych zawodniczek. Najbardziej odczuwalnym miał być brak nigeryjskiej środkowej – Uju Ugoki, która wybrała francuskie La Roche-Vendée. Choć 25-letnia reprezentantka Nigerii mierzyła niewiele jak na pozycję numer 5 – zaledwie 183 centymetry, jej talent do zajmowania pozycji i walki pod koszem był nie do podważenia. W zeszłym sezonie zasłużenie została wybrana najlepszą środkową sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi Kobiet i była jedyną koszykarką obok Kelley Cain z Energi Toruń, która skończyła rozgrywki z double-double – Ugoka notowała 15.6 punktu i 10.8 zbiórki na mecz.

Oprócz niej z Lublina odeszły: amerykańska rozgrywająca Feyonda Fitzgerald (16.9 punktu na mecz), Ukrainka Kateryna Dorogobuzowa (9.1 punktu na mecz) oraz kapitan Pszczółki Agata Dobrowolska (3 punkty na mecz). Dodatkowo z powodu poważnej kontuzji przedwcześnie musiała zakończyć karierę Marta Witkowska (6.6 punktu na mecz). Statystyki punktowe nie zostały przytoczone przypadkowo, bowiem w zeszłym sezonie Pszczółka zdobywała co mecz średnio 69.4 punktu. Dodając wszystkie zdobycze zawodniczek, które latem opuściły Lublin otrzymujemy aż 73 proc. punktów całej drużyny, co z pewnością stanowiło spory problem dla zespołu Wojciecha Szawarskiego.

Na Lubelszczyźnie szybko postanowiono uzupełnić braki kadrowe. Zakontraktowano duet Amerykanek – Briannę Kiesel i Kai James, kontrakt z klubem podpisały także reprezentantki Polski Julia Adamowicz i Magdalena Szajtauer. Z rumuńskiej Aleksandrii sprowadzono Bośniaczkę Irenę Vrancic, a kadrę zamknęła znana z mistrzowskiego sezonu Ślęzy Wrocław Kateryna Rymarenko.

Jak na razie roszady kadrowe można uznać za udanę. James w meczu przeciwko Ostrovii Ostrów Wlkp. zanotowała double double (16 punktów i 11 zbiórek), Kiesel skończyła spotkanie z InvestInTheWest Eneą Gorzów Wlkp. z 25 punktami i sześcioma asystami, zaś Rymarenko w trzech spotkaniach zdobyła łącznie 33 oczka. Oczywiście mówiąc o lubelskiej Pszczółce nie można zapominać o Dajanie Butuliji – serbska rzucająca szybko znalazła swój rytm i po słabszym pierwszym meczu w dwóch kolejnych miała odpowiednio 12 i 21 punktów.

Te dobre występy indywidualne nie przełożyły się jednak na wyniki. Lublinianki pokonały na inaugurację Ostrovię 76:67, ale tego należało się spodziewać. W starciach z zespołem z Gorzowa oraz w środowym starciu z Wisłą CanPack Kraków koszykarkom Wojciecha Szawarskiego nie udało się zwyciężyć. W Gorzowie przegrały 87:69, zaś Wisła wygrała w hali im. Zdzisława Niedzieli 66:56.

W ostatnich trzech sezonach obie drużyny spotykały się ze sobą aż dziesięciokrotnie. Siedem razy wygrywała Ślęza, trzy razy zwyciężył zespół z Lublina, ale należy wspomnieć że jedna z tych wygranych miała miejsce w finale Pucharu Polski. W 2016 roku Pszczółka wygrała 66:58. Wrocławianki zrewanżowały się rok później, eliminując koszykarki z Lublina na etapie ćwierćfinałów. Ostatnie spotkanie obu zespołów we Wrocławiu miało miejsce w grudniu 2017 roku, wtedy to pomimo 30 punktów Marissy Kastanek wygrały przyjezdne – 73:68.

Lublinianki pozostały niewygodnym przeciwnikiem dla każdego zespołu w lidze i nie inaczej będzie w niedzielne popołudnie. Mecz Ślęzy z Pszczółką z pewnością będzie zaciętą i wyrównaną batalią i to pomimo tego, że Pszczółka grała w środowy wieczór, a przed nią jeszcze podróż do Wrocławia.

Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Wojciech Szawarski

Kadra: Brianna Kiesel, Irena Vrancic, Martyna Cebulska, Kaja Grygiel (rozgrywające), Dajana Butulija, Uliana Datsko (rzucające), Dorota Mistygacz, Julia Adamowicz, Dominika Poleszak, Kateryna Rymarenko (skrzydłowe), Kai James, Magdalena Szajtauer (środkowe).

MECZE LIGOWE

1. kolejka: Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – Ostrovia Ostrów Wlkp. 76:67 (14:15, 25:17, 20:16, 17:19)
Pszczółka: James 16, Rymarenko 13, Adamowicz 12, Mistygacz 8, Szajtauer 7, Butulija 6, Vrancic 5, Grygiel 4, Poleszak 3, Datsko 2

2. kolejka: InvestInTheWest Enea Gorzów Wlkp. – Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin 87:69 (20:17, 23:20, 24:14, 20:18)
Pszczółka: Kiesel 25, Rymarenko 16, Butulija 12, James 11, Adamowicz 5, Mistygacz 0, Szajtauer 0, Vrancic 0, Poleszak 0

3. kolejka: Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – Wisła CanPack Kraków 56:66 (11:17, 17:15, 12:22, 16:12)
Pszczółka: Butulija 21, Kiesel 12, Adamowicz 9, Rymarenko 4, Mistygacz 2, Poleszak 2, Vrancic 2, Szajtauer 2, James 2

 

W niedzielę domowa inauguracja Ślęzy. Bilety i karnety w sprzedaży

Po ponad pięciu miesiącach oczekiwań na powrót Energa Basket Ligi Kobiet do Wrocławia odliczanie dobiega końca. W niedzielę o godz. 17 koszykarki Ślęzy Wrocław zmierzą się z Pszczółką Lublin. Bilety na to spotkanie są już w internetowej sprzedaży.

Spotkanie czwartej kolejki EBLK będzie pierwszym meczem Ślęzy w hali wrocławskiej AWF w tym sezonie. Brązowe medalistki mistrzostw Polski z zeszłego sezonu mają za sobą dwa wygrane starcia wyjazdowe, w trzeciej serii spotkań pauzują. Piłka w spotkaniu z Pszczółką Polskim-Cukrem AZS-UMCS Lublin pójdzie w górę o godz. 17. Bilety w cenie 18 i 10 zł na ten niezwykle ciekawie zapowiadający się pojedynek można kupować za pośrednictwem strony biletin.pl (link poniżej). Po wybraniu swojego biletu należy go opłacić drogą elektroniczną.

Wejściówki na domową inaugurację Ślęzy Wrocław będzie można zakupić również przed spotkaniem w kasie hali.

Bilet ulgowy przysługuje:

  • wszystkim osobom uczącym się, którzy w momencie zakupu biletu posiadają ważną legitymację szkolną lub studencką oraz nie ukończyły 26. roku życia
  • emerytom
  • rencistom
  • osobom niepełnosprawnym

Dzieci do 5. roku życia na mecze Ślęzy wchodzą bez opłat.

Przypominamy również, że trwa sprzedaż karnetów, które obejmują wszystkie mecze domowe żółto-czerwonych w sezonie 2018/19. Wejściówki można nabyć w najbliższy czwartek i piątek w siedzibie klubu przy al. Paderewskiego 35 bądź bezpośrednio przed spotkaniem z Pszczółką. W tym sezonie dostępne są trzy rodzaje abonamentów: normalny (130 zł), ulgowy (65 zł) oraz VIP (500 zł), który daje dostęp do sali VIP przed i po spotkaniu.