Ślęza Wrocław chce rozpocząć drugą rundę od zwycięstwa

Rozpoczyna się druga runda spotkań sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi Kobiet. Koszykarki Ślęzy Wrocław w meczu 14. kolejki EBLK podejmą Eneę AZS Poznań. 

W pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi drużynami wrocławianki bez większych problemów rozprawiły się ze swoimi przeciwniczkami, pokonując je 91:50. Tak duża różnica pozwoliła trenerowi Arkadiuszowi Rusinowi wprowadzić na parkiet wszystkie zawodniczki, które były gotowe na występ. Najlepiej spisała się Marissa Kastanek, która w 17,5 minuty zdobyła 19 punktów. Ogólnie rzecz ujmując, praktycznie każda zawodniczka żółto-czerwonych wniosła coś do tego imponującego zwycięstwa. Pomimo jego rozmiarów oraz słabej dyspozycji Enei AZS-u w ostatnich spotkaniach, w Ślęzie panuje pełna mobilizacja.

– Pierwsza runda nie ma znaczenia. Musimy podejść do niedzielnego meczu z tym samym nastawieniem co zawsze i skupić się na rzeczach, które musimy robić dobrze. Zwłaszcza po ostatnim spotkaniu musimy ograniczyć straty i poprawić defensywę, przede wszystkim w grze 1 na 1. Trzeba zagrać najlepszy mecz, na jaki nas stać i z tygodnia na tydzień się poprawiać. Wszystkie drużyny w lidze są zdolne do sprawienia niespodzianki, więc musimy być skoncentrowane i zagrać na 100 procent – powiedziała Cierra Burdick.

W październikowym spotkaniu obu drużyn defensywa Ślęzy funkcjonowała tak, jakby sobie tego życzył Arkadiusz Rusin. Wrocławianki wymusiły 17 strat rywalek i zatrzymały je na 39 proc. skuteczności z gry. Kluczem do kolejnej wygranej nad poznaniankami będzie właśnie obrona. W ostatnich starciach, z wyłączeniem zwycięskiego meczu z CCC Polkowice, to właśnie defensywa była sporym problemem koszykarek 1KS-u.

– Dopóki obrona nie zacznie funkcjonować tak, jakbym chciał to trudno opowiadać o tym, jak powinniśmy grać. To wszystko jest teoretycznie proste i w pierwszym meczu pokazaliśmy to, zatrzymując Poznań na 50 punktach. Do łatwego zwycięstwa trzeba to powtórzyć, a taki wyczyn nie jest prosty przeciwko jakiemukolwiek zespołowi, jeżeli popełnia się dużo błędów indywidualnych – podkreślał szkoleniowiec Ślęzy.

W tygodniu w drużynie brązowych medalistek Energa Basket Ligi Kobiet doszło do zmian kadrowych. Z klubem pożegnała się Monika Naczk, która do końca sezonu będzie reprezentować barwy Sunreef Yachts Politechniki Gdańskiej. Dzień później oficjalnie potwierdzony został powrót do Ślęzy Wrocław Eliny Dikeoulakou. 29-letnia rozgrywająca pomogła Ślęzie wywalczyć wspomniany brązowy medal, a w tym sezonie ma nadzieję na podobny finisz sezonu.

– Niezwykle cieszę się, że mogę być z powrotem we Wrocławiu. Wyjeżdżałam stąd z wieloma wspaniałymi wspomnieniami, a przede wszystkim z brązowym medalem. W zespole panowała dobra atmosfera, więc chciałam tutaj wrócić. Nie trzeba było mnie długo przekonywać do powrotu, czułam się tutaj jak w domu i mam nadzieję, że uda nam się zapisać kolejną piękną kartę w historii klubu – powiedziała Dikeoulakou.

Etatowa reprezentantka Łotwy zadebiutuje w spotkaniu z Eneą AZS-em, choć jak mówił trener Rusin, na tę chwilę trudno powiedzieć, w jakiej roli i w jakim zakresie czasowym zobaczymy ją na boisku. Powrót Dikeoulakou powinien pomóc rozwiązać kilka bolączek żółto-czerwonych. Między innymi tę ze stratami, które chce wyeliminować opiekun wrocławskiej drużyny.

– Mecz z Toruniem był kolejnym meczem, w którym generujemy straty otwierające łatwe punkty dla przeciwnika. Z takimi stratami mieliśmy skończyć już dawno, a wciąż się przytrafiają i to są problemy, które staramy się zwalczyć. Jednak jak widać, każde kolejne spotkanie pokazuje, że nie jest to proste – tłumaczył Rusin.

Zespół z Poznania miał walczyć o play-offy, ale na razie bierze udział w walce o utrzymanie. Wrocławianki po porażce z Energą Toruń i trudnej końcówce pierwszej rundy chce nabrać rozpędu przed kluczową częścią sezonu. Obie drużyny potrzebują w niedzielę zwycięstwa. Zapowiada się bardzo interesujący pojedynek. Początek meczu Ślęza Wrocław – Enea AZS Poznań w niedzielę o godz. 16. Bilety w cenie 10 i 18 można kupić za pośrednictwem serwisu biletin.pl bądź w kasie hali AWF przed rozpoczęciem spotkania.

Najbliższy rywal Ślęzy – Enea AZS Poznań

W niedzielę, 13 stycznia, koszykarki Ślęzy Wrocław rozpoczną drugą rundę zmagań w Energa Basket Lidze Kobiet. Przeciwnikiem wrocławianek będzie zespół Enei AZS-u Poznań. 

Podopieczne Marka Lebiedzińskiego z pewnością nie tak wyobrażały sobie pierwszą rundę spotkań ligowych. Poznanianki zamiast bić się o play-offy muszą po raz kolejny szykować się na walkę o utrzymanie w lidze. Poznanianki wygrały tylko raz, pokonując w piątej serii gier Widzew Łódź 81:70. Wydawać by się mogło, że od tego spotkania koszykarki z Poznania rozpoczną lepszy okres gry, jednak stało się odwrotnie – od tego momentu ani razu nie posmakowały zwycięstwa. Dwukrotnie było bardzo blisko – w starciu z PGE MKK Siedlce Jazmine Davis mogła trafić za trzy na dogrywkę, zaś w pojedynku przeciwko Ostrovii Ostrów Wlkp. na dziesięć minut przez końcem Enea AZS prowadziła 13 punktami.

Władze klubu z Poznania postanowiły zareagować na taki stan rzeczy i umowę z klubem rozwiązała reprezentantka Czarnogóry Irena Matović. Według medialnych doniesień ten sam los może czekać Olenę Samburską. W Enei AZS-ie nie zawodzą liderki – Khaalia Hillsman co mecz notuje double-double, zdobywając średnio 16 punktów i zbierając 10 piłek. Wspomniana Samburska w tej chwili stała się trzecią opcją w ataku, ale nie imponuje skutecznością z gry, trafiając tylko 38 proc. rzutów. Ten sam problem doskwiera Magdalenie Parysek-Bochniak, która w zeszłym sezonie była najskuteczniejszą Polką na parkietach EBLK. Obecnie 29-letnia skrzydłowa gra o siedem minut mniej niż w PGE MKK Siedlce, oddaje też siedem rzutów mniej, wykorzystując 38 proc. z nich. W Siedlcach trafiała niemal 45 proc. Pozostałe zawodniczki z Polski nie mają większego wpływu na statystyki zespołu.

Koszykarki z Poznania mają obecnie wiele problemów, a do tego w klubie nie ma już trzeciej najlepszej strzelczyni zespołu. Więcej odpowiedzialności będzie musiało spocząć na barkach pozostałych zawodniczek, jeśli podopieczne Marka Lebiedzińskiego chcą powalczyć o utrzymanie, a w najbliższej perspektywie sprawić niespodziankę we Wrocławiu.

ENEA AZS POZNAŃ – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Trener: Marek Lebiedziński.

Kadra: Jazmine Davis, Kinga Demczur, Julia Niemojewska, Marta Nowicka (rozgrywające), Olena Samburska (rzucająca), Magdalena Parysek-Bochniak, Aleksandra Parzeńska (skrzydłowe), Khaalia Hillsman, Dominika Urbaniak (środkowe).

OSTATNIE 5 MECZÓW LIGOWYCH

9. kolejka: Arka Gdynia – Enea AZS Poznań 91:69 (29:24, 19:17, 20:19, 23:9)
Enea AZS: Hillsman 22, Samburska 15, Davis 10, Matović 8, Parysek-Bochniak 6, Demczur 2, Nowicka 2, Urbaniak 2, Parzeńska 2, Stefańczyk 0, Niemojewska 0.

10. kolejka: Enea AZS Poznań – PGE MKK Siedlce 85:88 (24:30, 22:17, 15:23, 24:18)
Enea AZS: Hillsman 26, Davis 16, Matović 14, Parysek-Bochniak 10, Samburska 9, Demczur 7, Nowicka 3, Urbaniak 0, Parzeńska 0.

11. kolejka: Ostrovia Ostrów Wlkp. – Enea AZS Poznań 74:72 (9:17, 14:16, 18:21, 33:18)
Enea AZS: Hillsman 29, Nowicka 14, Samburska 10, Demczur 6, Niemojewska 5, Parysek-Bochniak 4, Urbaniak 3, Parzeńska 1, Stefańczyk 0, Matović 0.

12. kolejka: Enea AZS Poznań – InvestInTheWest Enea AZS-AJP Gorzów Wlkp. 71:94 (23:22, 20:29, 13:27, 15:16)
Enea AZS: Parysek-Bochniak 18, Urbaniak 13, Samburska 11, Parzeńska 0, Hillsman 8, Nowicka 5, Niemojewska 4, Piechowiak 1, Stefańczyk 0

13. kolejka: Wisła CanPack Kraków – Enea AZS Poznań 89:66 (20:12, 24:24, 16:14, 29:16)
Enea AZS: Davis 23, Hillsman 20, Parysek-Bochniak 6, Samburska 5, Nowicka 4, Parzeńska 4, Urbaniak 2, Niemojewska 2.

Elina Dikeoulakou wraca do Ślęzy Wrocław!

Pierwszym ruchem transferowym do klubu w 2019 roku jest Elina Dikeoulakou. 29-letnia rozgrywająca powraca do Wrocławia po kilku miesiącach spędzonych w Chinach. 

Dikeoulakou (d. Babkina) to doświadczona reprezentantka Łotwy, która w przeciągu swojej kariery występowała w najlepszych klubach w Europie. Zeszły sezon podzieliła pomiędzy występy w CCC Polkowice i Ślęzie Wrocław, do której dołączyła w lutym zeszłego roku. W żółto-czerwonych barwach wystąpiła jak do tej pory w 20 spotkaniach, w których zdobyła 230 punktów i zanotowała 76 asyst.

– Niezwykle cieszę się, że mogę być z powrotem we Wrocławiu. Wyjeżdżałam stąd z wieloma wspaniałymi wspomnieniami, a przede wszystkim z brązowym medalem. W zespole panowała dobra atmosfera, więc chciałam tutaj wrócić. Nie trzeba było mnie długo przekonywać do powrotu, czułam się tutaj jak w domu i mam nadzieję, że uda nam się zapisać kolejną piękną kartę w historii klubu – powiedziała Dikeoulakou.

Po zdobyciu brązowego medalu mistrzostw Polski Łotyszka przeniosła się do Chin, gdzie trenerem ekstraklasowej drużyny Shanxi Flame jest jej mąż, George Dikeoulakos. Brak występów nie powinien być jednak przeszkodą, ponieważ nowa-stara rozgrywająca Ślęzy trenowała pod okiem prawdziwego specjalisty.

– W Chinach bardzo dużo pieniędzy inwestuje się w młodzież i trenerów. Miałam tam zajęcia indywidualne z człowiekiem, który pracuje z LeBronem Jamesem czy Kawhi Leonardem. Miałam niezwykłe szczęście, że mogłam z nim współpracować. Nie mogę się doczekać ponownego debiutu w barwach Ślęzy – przyznała koszykarka 1KS-u.

– Już od jakiegoś czasu rozglądałem się na rynku za nominalną rozgrywającą, od początku sezonu widać, że nie funkcjonuje to tak, jakbym tego oczekiwał. Nie ma osoby, która dałaby zespołowi wentyl bezpieczeństwa. Na razie nie będę oceniał, czy jest gotowa czy potrzebuje czasu. Musimy zagrać i wygrać mecz niedzielny, później mamy dwa tygodnie do kolejnego spotkania i wtedy będzie można wprowadzać ją do zespołu. Teraz jest krótki okres przygotowań do meczu z Poznaniem – powiedział Arkadiusz Rusin.

Elina Dikeoulakou pierwszy mecz w barwach Ślęzy Wrocław w 2019 roku rozegra już w najbliższą niedzielę, kiedy rywalem wrocławianek będzie Enea AZS Poznań. Początek tego starcia o godz. 16.

Kastanek: „Nie wyobrażam sobie, żeby zabrakło nas w play-offach”

– Musimy słuchać trenera, wierzyć w to, że jego schematy przyniosą pożądany efekt i potem realizować je na parkiecie – mówi Marissa Kastanek w rozmowie podsumowującej pierwszą część sezonu w wykonaniu koszykarek Ślęzy Wrocław.

Ślęza Wrocław zakończyła pierwszą rundę spotkań na szóstym miejscu. Jaką ocenę wystawiłabyś waszym poczynaniom w tej połowie sezonu?

Biorąc pod uwagę nasz bilans: 4 albo 4+. Ale patrząc na naszą grę, myślę, że zasługujemy na trójkę. Nie gramy dobrze, nie nauczyłyśmy się z naszych pomyłek tyle, ile powinnyśmy. Można popełniać błędy, ale nie powinno się ich powtarzać. Trenerzy cały czas próbują wyeliminować te niedociągnięcia. Z tego powodu oceniam nas na trzy. Pracujemy naprawdę ciężko, mamy bardzo dobrą drużynę, jeżeli chodzi o nastawienie do pracy, o chęć trenowania i rozwijania się. Trener podczas jednego z ostatnich treningów dobrze to ujął – szwankuje nasze skupienie na szczegółach i gdy już się czegoś nauczymy, musimy to zakodować w naszej pamięci, a nie popełniać wciąż te same błędy. Jeśli nie będziemy w stanie wyeliminować tego w tej rundzie, znajdziemy się w sporym dołku przed play-offami. Mamy jeszcze 12 meczów i wiele może się zmienić w trakcie tych spotkań.

Czyli to kwestia tego, że lepiej wyglądacie na treningach, a potem w trakcie spotkań pojawiają się problemy?

Nie, wyglądamy tak samo tu i tu. Gramy tak, jak trenujemy. Pracujemy ciężko, tak jak podczas spotkań, bo nigdy nie odpuszczamy, ale do ciężkiej pracy musi też dołączyć praca mądra. Musimy zrozumieć przekaz trenerów, utrwalić go w głowach, a potem wykonać na boisku. Wiemy, co robić, ale czasami problem tkwi w przeniesieniu tego na parkiet.

Dzieląc tę rundę na pół mamy z jednej strony bilans 6-0, z drugiej 2-4. Powodem słabszego finiszu jest wyłącznie poziom rywali, czy na coś trzeba zwrócić uwagę w grze zespołu w drugiej części rundy?

Myślę, że zdecydowanie ma to związek z tym, z kim mierzyliśmy się w tych połowach. Patrząc na tabelę widać, że pierwsze mecze były dla nas łatwiejsze niż te w drugiej części rundy. Myślę, że to ma ogromny wpływ na nasz bilans. W pierwszej połowie trener powtarzał nam, że grając w ten sposób pod koniec roku nie będzie to wyglądało dobrze, że silniejsi rywale wykorzystają nasze pomyłki i będzie nas to kosztowało. Toczyłyśmy wyrównane pojedynki z rywalami z czołówki, ale o wyniku decydowały detale. Może przeciwko słabszym przeciwnikom nie mają one tak wielkiego znaczenia, ale już w starciach z liderami te szczegóły stają się naszymi wielkimi problemami.

Ma to przełożenie na wasz bilans we własnej hali?

Na pewno to ma duży wpływ. Nie chcemy nigdy przegrywać we własnej hali, musimy się skupić na sobie i na indywidualnej defensywie. Z tego wynikają nasze problemy. Jeśli nie potrafimy zatrzymać rywalek, nie możemy wyprowadzać lubianych przez nas szybkich ataków.

Oprócz porażki z Widzewem była jeszcze jakaś, która nie powinna była się przytrafić, albo wygrana którą podarowałyście przeciwnikom?

Niekoniecznie podarowałyśmy, ale gdybyśmy lepiej realizowały założenia trenera, to spotkania z Gorzowem, Energą i być może Artego mogły się potoczyć inaczej. Przez większość każdego z tych meczów wynik był na styku, ale w pewnym momencie miałyśmy kilkuminutowe przestoje. Nie wykonywałyśmy tego, co powinnyśmy były robić, co powiedział nam trener. Myślę, że mogłyśmy odmienić wyniki tych meczów. Możemy przegrywać mecze, gdy przeciwnik jest od nas znacznie lepszy, gdy kompletnie zaskakuje nas jakimś rozwiązaniem. Nie dlatego, że wiemy, co dana zawodniczka lubi i jej na to pozwalamy. Takie porażki nie powinny się nam przytrafiać, bo jesteśmy w stanie to zatrzymać. Jeśli ktoś jest lepszy, kiedy robisz wszystko dobrze i dajesz z siebie wszystko, ale i tak przegrywasz – w porządku, zdarza się. Ale w naszym przypadku tak nie jest. Nie czujemy się gorsze, nie popełniamy błędów, którym nie jesteśmy w stanie zapobiec.

W ostatnich sześciu kolejkach zagracie cztery bardzo trudne wyjazdy. Trener Rusin mówił po meczu z Energą, że macie miesiąc na poprawienie tego, co obecnie szwankuje. Forma ma przyjść właśnie na ten decydujący fragment sezonu?

Musi. Obecnie można na to patrzeć z dwóch stron. Można być złym, że pierwszy raz od kilku lat nie gramy w Pucharze Polski albo wykorzystać cały ten miesiąc na to, żeby się przygotować. Pracować jeszcze ciężej, spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, a potem skupić się na tym, co nam najgorzej wychodzi. Teraz mamy na to idealny czas, więc musimy to wykorzystać. Wszyscy są gotowi, dziewczyny chcą pracować. Mamy moment, żeby przeanalizować nasze indywidualne występy i zastanowić, się, co jesteśmy w stanie poprawić. W lutym i marcu mamy naprawdę trudny okres, każdy mecz może się okazać kluczowy. Teraz trzeba dać od siebie jeszcze więcej niż dotychczas, abyśmy były gotowe na te starcia.

Jaka jest w tym momencie największa siła zespołu, a nad czym trzeba popracować przed play-offami?

Naszą największą siłą jest nasza młodość i granie tylko w jednych rozgrywkach. Mamy energię, mamy czas aby odpocząć i odpowiednio przygotować się na rywala. Z drugiej strony brak doświadczenia może być naszą słabością. To nie tak, że nie czujemy gry, ale zagrałyśmy łącznie mniej meczów niż inne zespoły, więc tego doświadczenia na parkecie może nam brakować. Więc może to być nasz atut, ale i nasza słaba strona. Wciąż jesteśmy całkiem nowym zespołem i choć już się znamy i rozumiemy, to młode zawodniczki siłą rzeczy nie są tak doświadczone jak weteranki. Z zawodniczek, które grały w systemie trenera Rusina zostałyśmy tylko ja i Karina, więc tak długo jak będziemy dobrze realizować założenia trenera, to w play-offach powinnyśmy wyglądać dobrze.

W takim razie musi wam bardzo brakować Agnieszki Majewskiej, której doświadczenie jest nieocenione.

Tak. Ktoś taki jak Agnieszka jest bardzo ważny dla zespołu. Aga rozumie trenera i potrafi przekazać jego słowa zespołowi, co jest niezwykle istotne. Staram się pełnić jej obowiązki, ale pomiędzy mną i trenerem wciąż jest niewielka bariera językowa. Nie mamy jeszcze jednej doświadczonej Polki w zespole, więc w tym zakresie brakuje nam Agnieszki. Ale z drugiej strony mamy dużo dziewczyn, które chcą się uczyć, które cały czas się rozwijają, więc sobie radzimy.

Dopuszczasz do siebie myśl, że Ślęza może znaleźć się po 26. kolejce poza czołową ósemką?

W żadnym wypadku. Myślę, że znajdziemy się w play-offach. Jeśli wykonamy naszą pracę tak, jak należy i zaliczymy taką rundę jak ta pierwsza, to skończymy sezon w ósemce. Może uda nam się odwrócić drugą część sezonu i wygrać cztery spotkania, a przegrać dwa? Wszystko może się zmienić, ale nasz los zależy od nas. Oczywiście nie mówię, że automatycznie jesteśmy w play-offach, ale nie wyobrażam sobie, żeby nas w nich zabrakło.

Czy przy tak wyrównanej stawce ma dla was znaczenie, na którym miejscu skończycie sezon zasadniczy?

W tej lidze nie ma to większego znaczenia. Każdą drużynę w tej lidze stać na niespodziankę. Oczywiście miejsca 1-4 są lepsze, bo grasz więcej meczów u siebie, ale w play-offach każdy rywal będzie wymagający. Duże znaczenie ma to, jak dobrze czujesz się przeciwko danemu przeciwnikowi. Może nasze rozegranie akcji go zaskoczy, może potrafimy zatrzymać ich gwiazdę, to jest klucz do sukcesu. W zeszłym roku źle czułyśmy się przeciwko Gorzowowi, a my lubiłyśmy mecze z Polkowicami. CCC z kolei dobrze grało się z Gorzowem, więc ważne jest to, jak dany rywal nam leży.

W takim razie który zespół w tym roku z perspektywy pierwszej rundy mógłby być potencjalnie najlepszym rywalem dla Ślęzy?

Zobaczymy, jak rozwinie się druga runda, bo wiele może ulec zmianie, ale dobrze wyglądałyśmy w starciu z Arką Gdynia. Energa też jest dobrym przeciwnikiem, jesteśmy podobnymi zespołami, ale w minioną niedzielę popełniłyśmy mnóstwo głupich błędów, wynik nie odzwierciedlał naszej rywalizacji.

Czy możecie powiedzieć, że rozumiecie już założenia trenera Arkadiusza Rusina?

Jeszcze nie w pełni. Potrzebujemy zaufania, obrona całą drużyną wymaga zaufania systemowi, koleżankom i trenerowi. Oglądając mecz z CCC, które nie miało dobrej skuteczności, można zobaczyć, że nasza drużynowa obrona była znakomita. Wiedziałyśmy, jak się ustawić, kiedy pomóc, a gdy przycisnęłyśmy, mogłyśmy polegać na sobie. W starciu z Toruniem kompletnie tego nie było. Każda z nas grała swoje. Dwa mecze, dwa różne zespoły. Jeśli mamy być jednością, musimy sobie zaufać. To główny aspekt, nad którym będziemy teraz pracować. Gdy ja zagram nieco bardziej agresywnie, muszę wiedzieć, że ktoś mi pomoże. To trudne w każdej drużynie, więc trzeba się tego nauczyć grając razem i rozmawiając ze sobą. Nie tylko przekazując sobie komunikaty, ale ich słuchając. Musimy słuchać trenera, wierzyć w to, że jego schematy przyniosą pożądany efekt i potem realizować je na parkiecie.

Pokusisz się o prognozę najbliższych czterech miesięcy i typ na końcowe rozstrzygnięcia?

Nie ma takiej możliwości. Sport jest nieprzewidywalny. Mogą się przytrafić kontuzje, które odmienią całą drużynę. Może się wydarzyć naprawdę wiele, ktoś może dołączyć do jednego z zespołów i wziąć ligę szturmem, ktoś może zaliczyć słabą rundę.

W takim razie z jakim nastawieniem podchodzicie do drugiej rundy. Jaką mentalność będziesz chciała zaszczepić w zespole jako kapitan?

Musimy koncentrować się w danym momencie na jednym meczu, a wewnątrz tego meczu na jednej akcji. Przez całe 40 minut. Musimy być w stu procentach zaangażowane w to, co dzieje się tu i teraz. To zaczyna się na treningach, niezależnie od tego, jakie ćwiczenie wykonujemy, skupiamy się na nim w pełni. Chcę, aby treningi miały więcej elementów rywalizacji, aby wszystko, co robimy miało znaczenie. Ktoś przegra i ktoś wygra, co wpłynie na zaangażowanie. Każda pomyłka musi mieć znaczenie. Takie nastawienie musi nam towarzyszyć w drugiej rundzie. To nie tak, że jedna z nas popełnia mnóstwo błędów, cała drużyna robi kilka mniejszych, co kumuluje się w wielką serię pomyłek. Żadna z nas nie popełnia 20 strat w meczu, wszystkie mamy jedną, dwie, co pozwala rywalom punktować. W danym momencie jedna z nas zrobi coś źle, a na przestrzeni całego meczu każda gdzieś się pomyli i to przekłada się na nasze porażki.

Monika Naczk odchodzi ze Ślęzy Wrocław

Monika Naczk nie zagra już w żółto-czerwonych barwach. 23-letnia rozgrywająca otrzymała zgodę na znalezienie nowego klubu.

Reprezentantka Polski, która dołączyła do klubu w lipcu ubiegłego roku z Ostrovii Ostrów Wlkp. wystąpiła w siedmiu spotkaniach Ślęzy. W niespełna godzinę spędzoną na parkiecie zdobyła 10 punktów, zebrała sześć piłek i zanotowała cztery asysty.

– Cztery miesiące treningów i spotkań pokazały, że potrzebujemy nieco wszechstronniejszej opcji na pozycji rozgrywającej i takiej zawodniczki będziemy szukać. Nie chcieliśmy w związku z tym blokować Monice opcji grania i dostała zgodę na znalezienie sobie nowego klubu – tłumaczył trener Ślęzy Wrocław Arkadiusz Rusin.

– Chciałabym podziękować całemu klubowi Ślęza Wrocław za współpracę, a także kibicom z Wrocławia. Na każdym meczu tworzycie niesamowitą atmosferę bez względu na wynik na tablicy i przebieg spotkania. Zawsze dajecie zawodniczkom niesamowitą energię i jesteście z zespołem. Dlatego jeszcze raz dziękuję za ten czas i do zobaczenia – powiedziała Monika Naczk.

W najbliższych dniach klub ogłosi pierwsze wzmocnienie zespołu w tym roku.