Defensywa daje Ślęzie Wrocław zwycięstwo nad Politechniką Gdańsk

W meczu 11. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała DGT Politechnikę Gdańską 67:54, tym samym kończąc pierwszą rundę zmagań z bilansem siedmiu zwycięstw i czterech porażek.

Wrocławianki zaczęły to spotkanie źle, bowiem w pierwszych trzech akcjach nie były w stanie zatrzymać drużyny z Gdańska. Choć wynik Ana Pocek otworzyła wynik indywidualną akcją, to szybko za trzy trafiła Jenna Smith, a po pudle Neveny Jovanović z dystansu pod kosz przebiła się Alice Nayo. W odpowiedzi z linii rzutów osobistych dwa punkty zdobyła Cierra Burdick, ale na to swoją kontrę miała skrzydłowa DGT Politechniki, która ponownie dość łatwo sforsowała defensywę Ślęzy. Jeszcze raz powtórzyła tę sztukę minutę później i gospodynie prowadziły 9:4. Po drugiej stronie parkietu mieliśmy festiwal złych rzutów z dobrych pozycji. Koszykarki Ślęzy raz za razem rozprowadzały defensywę rywalek szybkimi podaniami, ale gdy przychodziło do rzutów, to brakowało celności.

Tego samego nie można powiedzieć o gdańszczankach – po punktach Presley Hudson trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Jego zespół potrzebował jednak jeszcze trochę czasu, aby wejść na właściwe obroty, a koszykarki Politechniki robiły wszystko, aby do tego momentu zbudować sobie jak największą przewagę. Po trafieniach Smith i Nayo po pięciu minutach było 15:6. Prowadzenie gospodyń szybko o połowę zmniejszyła Cierra Burdick akcją 2+1. Jedyne rozwiązanie, jakie funkcjonowało w drużynie z Wrocławia to wejścia pod kosz. Jakakolwiek próba zdobycia punktów z odległości dalszej niż trzy metry kończyła się trafieniem w obręcz, nie zaś do niej. Festiwal pudeł pozwolił Martynie Koc przywrócić swojemu zespołowi dziewięciopunktową przewagę po tym, jak kapitan reprezentacji Polski trafiła z dystansu. Dopiero w końcówce pierwszej kwarty zawodniczki Ślęzy zrezygnowały z rzutów dystansowych i półdystansowych na rzecz ataków na kosz. To natychmiast przyniosło skutek. Wrocławianki w 1,5 minuty zdobyły osiem punktów bez odpowiedzi gospodyń i zmniejszyć straty do zaledwie jednego punktu.

Prowadzenie DGT Politechniki 20:19 po rozpoczęciu drugiej kwarty trwało zaledwie dwadzieścia sekund. Czujna Magdalena Szajtauer przechwyciła piłkę źle podaną przez Presley Hudson, a w kontrze nie pomyliła się Abigail Glomazic. W następnej akcji Agnieszka Haryńska znalazła Martynę Koc, ale Ślęza błyskawicznie odpowiedziała kolejnymi punktami reprezentantki Szwecji. Taki rozwój wydarzeń sprawił, że trener Vadim Czeczuro poprosił o czas. W kolejnych 60 sekundach posiadanie piłki zmieniało się co chwila – głównie za sprawą czterech strat popełnionych przez zawodniczki obu drużyn. Na tej wymianie lepiej wyszła drużyna gospodarzy, ponieważ w międzyczasie Agnieszka Haryńska zdobyła dwa punkty i ponownie dała swojemu zespołowi minimalne prowadzenie. Kolejny zwrot akcji nastąpił dzięki punktom Neveny Jovanović z półdystansu, a chwilę później za sprawą Dominiki Owczarzak Ślęza po raz pierwszy w tym spotkaniu miała trzy punkty przewagi.

Wrocławianki zacieśniły szyki w obronie, ale wciąż nie potrafiły się wstrzelić, co uniemożliwiało im zbudowanie prowadzenia. Ten stan rzeczy uległ zmianie po tym, jak sygnał do ataku indywidualną akcją dała Cierra Burdick. Kapitan Ślęzy trafiła na 29:26, a potem trzykrotnie rozpoczęła akcje ofensywne swojego zespołu. Za pierwszym razem Ana Pocek znalazła Nevenę Jovanović, za drugim Burdick podała do Pocek, a serię 8:0 zakończyła Abigail Glomazic, wykorzystując przechwyt i asystę amerykańskiej skrzydłowej 1KS-u. W niecałe półtorej minuty zrobiło się 35:26 dla żółto-czerwonych i nie pomogła nawet przerwa na żądanie dla trenera Czeczuro. Po trzech minutach od ostatniego trafienia Politechniki punkty dla swojej drużyny zdobyła Presley Hudson, a minutę później uczyniła to Alice Nayo. Po punktach francuskiej skrzydłowej o czas poprosił trener Rusin. Udało się zatrzymać serię punktową gdańszczanek, ale po drugiej stronie nie wpadł żaden z czterech rzutów i do przerwy Ślęza prowadziła tylko 35:30. W pierwszej połowie koszykarki ze stolicy Dolnego Śląska spudłowały wszystkie 12 prób za trzy – gdyby wpadło choć kilka, spotkanie to na pewno nie byłoby tak wyrównane.

Po przerwie obie drużyny potrzebowały czasu, aby znaleźć odpowiedni rytm gry. Straty popełniły Cierra Burdick, Klaudia Niedźwiedzka i Dominika Owczarzak. Nevena Jovanović wciąż nie mogła wstrzelić się z dystansu, a Alice Nayo spudłowała trzy kolejne rzuty i również oddała piłkę za darmo. Cały ciąg tych wydarzeń trwał 2,5 minuty, po których pierwsze punkty w trzeciej kwarcie zdobyła Magdalena Szajtauer. W kolejnej akcji wreszcie przełamała się Nayo trafiając z dystansu, ale po drugiej stronie parkietu nie do zatrzymania była Abigail Glomazic. Siła i szybkość szwedzkiej skrzydłowej sprawiała spore problemy defensywie zespołu z Gdańska, trener Czeczuro nie miał żadnej zawodniczki, która mogłaby ograniczyć wpływ Glomazic na grę.

Po punktach Szwedki na 41:33 szkoleniowiec gospodyń poprosił o czas i rozkręcająca się ofensywa Ślęzy wyhamowała. To pozwoliło Alice Nayo na skuteczną akcję 2+1, ale obrona koszykarek z Wrocławia stała na wysokim poziomie, dzięki czemu utrzymywały się one na prowadzeniu w oczekiwaniu na kolejne trafienia. Te przyszły po trzech minutach od udanego rzutu Glomazic, oba rzuty osobiste wykorzystała Cierra Burdick. Na punkty z gry wrocławianki musiały zaczekać jeszcze minutę, kiedy to Magdalena Szajtauer dobiła niecelny rzut Burdick. Końcówka trzeciej kwarty należała do Dominiki Owczarzak. Najpierw rozgrywająca Ślęzy trafiła dwa osobiste, potem sama przebiła się pod kosz, a równo z syreną kończącą tę część spotkania asystowała przy punktach Agaty Dobrowolskiej. Żółto-czerwone miały 13 punktów przewagi i powoli, ale systematycznie dokładały kolejne oczka.

Decydująca część meczu rozpoczęła się od punktów Darii Marciniak po kolejnej asyście Owczarzak, a w następnej akcji Agata Dobrowolska w osiem sekund po zbiórce Neveny Jovanović znalazła Cierrę Burdick, która trafiła na 55:38. Trener Czeczuro poprosił o czas, próbując jeszcze odmienić losy spotkania. Tuż po wznowieniu gry punkty zdobyła Jenna Smith, ale na nieszczęście koszykarek z Gdańska ofensywa obu zespołów ponownie zatrzymała się na dwie minuty. Zawodniczki DGT Politechniki walczyły nie tylko ze Ślęzą, ale i z upływającym czasem. Po okresie wielu spudłowanych rzutów Sylwia Bujniak podała do Presley Hudson, a ta weszła pod kosz i zmniejszyła straty do rozmiarów z końca trzeciej kwarty. W tej sytuacji przerwę na żądanie otrzymał szkoleniowiec Ślęzy. Jego zespół nie zdobył punktów od 2,5 minuty i coś trzeba było zmienić.

Roszady przyniosły pożądany skutek dopiero półtorej minuty później, gdy Magdalena Szajtauer zebrała piłkę po pudle Abigail Glomazic i zdobyła punkty spod kosza. Przy stanie 57:42 o przerwę ponownie poprosił trener Czeczuro, ale zamiast poprawy gry swoich podopiecznych musiał patrzeć, jak po 17 próbach za trzy punkty w wykonaniu zawodniczek Ślęzy ta osiemnasta, autorstwa Dominiki Owczarzak, w końcu wpadła do kosza. Chwilę później rozgrywająca Ślęzy znalazła Darię Marciniak i żołto-czerwone prowadziły 20 punktami – 62:42. Do końca spotkania zostały 3,5 minuty, więc tylko kataklizm mógł odebrać wrocławiankom zwycięstwo. Zamiast tego w końcu z dystansu trafiła Jovanović, a swoje świetne spotkanie zwieńczyła Abigail Glomazic. Przy stanie 67:47 Politechnika zdobyła ostatnie siedem oczek meczu wykorzystując tym razem problemy ze skutecznością Ślęzy, lecz to było zdecydowanie za mało, żeby odwrócić losy spotkania.

Wrocławianki zawdzięczają wygraną swojej defensywie, bowiem podobnie jak Artego Bydgoszcz i Arka Gdynia, zatrzymały zespół Politechniki poniżej 55 punktów. W ataku tylko dwie trafione trójki na 21 sprawiły, że spotkanie to było bardziej wyrównane, niżby sobie tego życzył trener Arkadiusz Rusin. Gospodynie nie miały za to odpowiedzi na siłę Ślęzy pod koszem, co dało żółto-czerwonym aż 44 punkty. Koszykarki 1KS-u będą musiały jednak zagrać znacznie lepiej, jeśli w piątek mają pokonać Wisłę Kraków w ostatnim meczu przed przerwą świąteczno-noworoczną.

DGT Politechnika Gdańska – Ślęza Wrocław 54:67 (20:19, 10:16, 8:16, 16:16).
DGT Politechnika: Nayo 18, Koc 13, Hudson 8, Smith 7, Bujniak 4, Niedźwiedzka 2, Haryńska 2, Adamczyk 0, Mohamed 0, Ostrowska 0, Strzelczyk 0, Duszkiewicz 0.
Ślęza: Glomazic 16, Burdick 15, Owczarzak 11, Jovanovic 7, Pocek 6, Szajtauer 6, Marciniak 4, Dobrowolska 2. Piędel, Klatt DNP.

Ślęza Wrocław kończy maraton spotkań wyjazdem do Gdańska

W sobotę, 14 grudnia, o godz. 18:00 Ślęza Wrocław zmierzy się na wyjeździe w meczu 11. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet z DGT Politechniką Gdańską. Dla wrocławianek to przedostatni mecz ligowy w 2019 roku.

Trzy mecze w tydzień oraz dalekie wyjazdy do Lublina i Gdańska – tak wygląda ostatnie kilka dni w wykonaniu zawodniczek Ślęzy Wrocław. Na tę chwilę ten najtrudniejszy jak do tej pory moment sezonu można uznać za udany, choć do pełni zadowolenia z pewnością brakuje wygranej z Pszczółką Lublin. Wrocławianki zrehabilitowały się za tę porażkę pokonując w środowy wieczór mistrzynie Polski – drużynę CCC Polkowice. Żółto-czerwone od połowy drugiej kwarty kontrolowały przebieg spotkania, a derbowe rywalki tylko momentami zbliżały się na niebezpieczny dystans. Zasłużona wygrana w starciu z wiceliderem Energa Basket Ligi Kobiet dodała otuchy zawodniczkom Ślęzy. Trudne spotkania z Pszczółką i CCC kosztowały jednak sporo energii i zmęczenie daje się koszykarkom 1KS-u we znaki.

– Myślę, że jesteśmy bardziej zmęczone fizycznie niż psychicznie. Wygrana z CCC Polkowice bardzo pomogła naszemu morale, ale wciąż mamy niekompletny skład i przez to krótszą ławkę rezerwowych. Nasz sztab szkoleniowy bardzo mądrze podchodzi do tematu naszego zmęczenia w tym okresie, cały czas pracujemy nad kondycją ze znakomitym specjalistą jakim jest trener przygotowania motorycznego Bartosz Pasternak. Dzięki temu jesteśmy gotowe aby walczyć na sto procent w każdym spotkaniu – mówi kapitan Ślęzy Cierra Burdick.

Środowy mecz zakończył się około godz. 21, a już w piątek wczesnym popołudniem Ślęza obrała kierunek na Gdańsk, żeby zmierzyć się z DGT Politechniką. To daje tylko czwartkowe popołudnie oraz piątkowy poranek aby skupić się wyłącznie na ekipie Vadima Czeczuro. Czy w tak krótkim czasie można przygotować coś specjalnego pod jakiegokolwiek rywala? Amerykańska skrzydłowa wrocławianek zapewnia, że nie ma z tym żadnego problemu.

– Miałyśmy dwa treningi, które pozwoliły nam przestudiować najważniejsze zagrywki rywala i przygotować się na nie w obronie. Spędzamy bardzo dużo czasu na analizie video, tak że nawet w tak krótkim czasie możemy się skupić na mocnych stronach Politechniki. Oczywiście nie mamy na to tyle czasu, co zawsze, bo przeważnie możemy poświęcić na te sprawy prawie tydzień, ale tak czy inaczej jesteśmy przygotowane – tłumaczy kapitan 1KS-u i dodaje, że pomimo roli faworyta, Ślęza musi zagrać z gdańszczankami jak równy z równym. Zwłaszcza, że oba zespoły sąsiadują ze sobą w tabeli. – Politechnika to dobry zespół, na pewno nie będzie to dla nas łatwe spotkanie. Nie ma mowy o lekceważeniu przeciwnika, który znajduje się w strefie play-off. Musimy podejść do tego meczu przygotowane i skupione, najlepiej z takim samym nastawieniem jak w środę przeciwko CCC – podkreśla Burdick.

Patrząc w statystyki całego zespołu DGT Politechniki przede wszystkim należy zwrócić na jedną rzecz – rzuty za trzy punkty. Gdańszczanki oddają ich najwięcej w lidze, średnio 25 na mecz, niemal osiem prób więcej niż Ślęza. Także jeżeli chodzi o skuteczność, zespół z Gdańska prezentuje się dobrze na tle reszty ligi. 33.6 proc. celnych trójek to piąty wynik w EBLK. Prym w tym aspekcie wiedzie Presley Hudson. Rozgrywająca Politechniki trafia za trzy ze znakomitą skutecznością 53.6 proc., a ten wynik imponuje tym bardziej, że jest rezultatem blisko sześciu rzutów dystansowych na mecz. Hudson ze średnimi 15.6 punktu, 4 zbiórek i 4.7 asysty to zdecydowanie liderka zespołu Akademiczek. Na tablicach dobrze sprawuje się tercet podkoszowy Alice Nayo, Jenna Smith i Martyna Koc. Kapitan DGT Politechniki i reprezentacji Polski wprowadza wiele spokoju w grę swojej drużyny.

O ile ofensywa zespołu prowadzonego przez Vadima Czeczuro wygląda dobrze, tak wciąż szkoleniowiec ekipy z Gdańska nie jest w stanie rozwiązać problemów z obroną. Tylko raz, w ostatniej kolejce przeciwko grającej bez Krystal Vaughn Wiśle Kraków DGT Politechnika zatrzymała rywalki poniżej 65 punktów, wygrywając 70:63. Ta sztuka udała się Ślęzie aż siedem razy. Do zwycięstwa w Gdańsku będzie potrzebny ósmy raz.

– Wszystko zależy oczywiście od defensywy. Musimy ograniczyć rzuty trzypunktowe rywalek, zwłaszcza w wykonaniu obwodowych, które ostatnio grają na dobrej skuteczności. Nie stać nas na oddanie walki na tablicach, wiem że mają dobrze zbierające koszykarki, które nie odpuszczają żadnej piłki. W ataku przede wszystkim musimy dbać o piłkę, rywalki będą grały kombinowaną defensywę i musimy się do niej dostosowywać. Jeśli zrealizujemy to wszystko, powinnyśmy wyjechać z Gdańska ze zwycięstwem. Trzeba zagrać na sto procent, walczyć w każdej akcji i zachować koncentrację przez pełne 40 minut – kończy Cierra Burdick.

Początek meczu DGT Politechnika Gdańska – Ślęza Wrocław zaplanowano na godz. 18.

 

Derby Dolnego Śląska dla Ślęzy Wrocław!

W derbowym meczu 7. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław pokonała CCC Polkowice 76:70 po niezwykle emocjonującym starciu.

Obie drużyny wystartowały niezwykle imponująco – po zaledwie dwóch minutach mieliśmy 8:6 dla CCC, które choć tak jak Ślęza trafiło trzy rzuty, to w przeciwieństwie do wrocławianek, dwa z nich były rzutami dystansowymi. To absolutnie nie przeszkodziło żółto-czerwonym, bo nie minęła kolejna minuta, a mieliśmy już 11:10 dla gospodyń. Kolejne 60 sekund? Kolejne siedem punktów – 14:14. W zespole z Wrocławia prym wiodły Nevena Jovanović oraz Ana Pocek, które podzieliły między siebie pierwsze 14 oczek dla 1KS-u. Atak CCC był bardziej zrównoważony, bowiem punkty zdobyły cztery zawodniczki mistrzyń Polski. Chwilę potem na 16:14 trafiła piąta – Danielle Robinson. Obaj trenerzy łapali się za głowy widząc postawę swoich zawodniczek w obronie, ale i oni z pewnością musieli być pozytywnie zaskoczeni widząc, jak trzynaście kolejnych rzutów trafia do kosza.

Tę niesamowitą passę Ślęzy i CCC przerwała pudłem Cierra Burdick, ale już w następnej akcji Nevena Jovanović zabrała piłkę Anie Marii Filip i bez problemu zdobyła łatwe punkty z kontry. Na to trafienie odpowiedziała sama Filip, a w kolejnych trzech akcjach punkty zdobywały Pocek, Robinson i Agata Dobrowolska. W efekcie na cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty mieliśmy wynik 20:20, a tego rezultatu na takim etapie gry raczej nikt się nie spodziewał. Następne posiadania to punkty Jovanović oraz Robinson i wreszcie przerwa na złapanie oddechu, bo warto podkreślić, że przez cały ten czas żaden ze szkoleniowców nie poprosił o przerwę. Na trafienie Deneshy Stallworth przyszło kibicom czekać „aż” minutę i 14 sekund. Jeszcze zanim wszyscy mogli wziąć głęboki oddech po wydarzeniach z pierwszych dziesięciu minut gry, Ślęza za sprawą Abigail Glomazic wyrównała stan meczu, a dzięki Magdalenie Szajtauer wyszła na prowadzenie 26:24.

Druga odsłona rozpoczęła się równie mocno, jak pierwsza, ale wyłącznie po stronie Ślęzy. Najpierw Cierra Burdick trafiła dwa osobiste, potem po stracie Danielle Robinson Ana Pocek przebiła się pod kosz, a następnie piłkę oddała Monika Naczk i po podaniu Dominiki Owczarzak serię 6:0 zakończyła Burdick. Dwie straty z rzędu oznaczały czas na trenera Kovacika. Po przerwie na żądanie… piłkę straciła Stallworth, a po drugiej stronie parkietu za dwa trafiła Nevena Jovanović. Piłkę do gry wprowadziło CCC i już po ośmiu sekundach była w rękac serbskiej rzucającej Ślęzy po złym podaniu Robinson. Tym razem nie udało się wykorzystać błędu, ale kolejne fatalne zagranie amerykańskiej rozgrywającej zamieniła już na punkty Dominika Owczarzak. Ślęza w trzy i pół minuty zdobyła dziesięć punktów, CCC zrobiło z kolei pięć strat.

Niewiele czasu minęło, kiedy pojawiły się straty numer sześć i siedem, ale wrocławianki nie były w stanie zrobić z nich użytku. Przyplątały się własne straty, zabrakło skuteczności z rzutów osobistych, obrona CCC potrafiła także wymusić niecelne próby z gry. Choć żółto-czerwonym nie udawało się powiększać przewagi, to po drugiej stronie wykonywały znakomitą pracę, prowadząc w pewnym momencie 37:24. Polkowiczanki na pierwsze punkty w drugiej kwarcie musiały czekać aż sześć minut, kiedy to dwa oczka z linii rzutów osobistych zdobyła Ana Maria Filip, a na trafienie z gry kolejne 50 sekund, znów przełamanie dała reprezentantka Francji. W tym czasie Ślęza była w trakcie swojej passy trzech minut bez punktów, więc po udanej akcji Filip na 28:37 trener Arkadiusz Rusin poprosił o czas. Po wznowieniu gry Ana Pocek dała zespołowi z Wrocławia dwa punkty po rzutach wolnych, ale dość szybko odpowiedziała Robinson. Końcówka pierwszej połowy to skuteczna akcja 2+1 Abigail Glomazic, trafione osobiste Robinson i Burdick oraz wejście pod kosz Weroniki Gajdy, którą zdążyła jeszcze sfaulować Magdalena Szajtauer. Rozgrywająca reprezentacji Polski dołożyła oczko z linii rzutów wolnych i do przerwy Ślęza prowadziła 44:35.

Po przerwie sygnał do ataku dała Ana Pocek skutecznym wejściem pod kosz, ale jej koleżanki nie poszły za tym ciosem, pozwalając rozkręcić się zespołowi CCC. Polkowiczanki znowu potrzebowały trochę czasu, żeby zdobyć punkty, ale na ich szczęście nie trwało to sześciu minut, a dwie. Najpierw spod kosza trafiła Artemis Spanou, a chwilę potem Weronika Gajda. O to, żeby podopieczne Marosa Kovacika nie zrobiły serii punktowej zadbała Agata Dobrowolska trafiając za trzy punkty, choć faulowała ją Miljana Bojović. Niestety skrzydłowej Ślęzy nie udało się dokończyć rzadko spotykanej akcji 3+1. CCC za sprawą Danielle Robinson szybko zdobyło cztery punkty, a w kolejnej akcji pomarańczowych amerykańska rozgrywająca znalazła Monikę Naczk, która przymierzyła z dystansu. Tylko kolejne punkty Dobrowolskiej pomiędzy tymi wydarzeniami pozwoliły Ślęzie utrzymać dwa posiadania dystansu od rywalek.

Wrocławianki wróciły na właściwe tory po tym, jak za trzy trafiła Nevena Jovanović, a chwilę później dwa oczka z półdystansu dołożyła Magdalena Szajtauer. Rzuty te sprawiły, że gospodynie przynajmniej na chwilę znów miały dziesięć punktów przewagi. CCC oczywiście nie miało w planach składać broni, a swoje koleżanki do lepszej gry starała się motywować Artemis Spanou. Grecka skrzydłowa nie tylko nakręcała resztę zespołu słowami wsparcia, ale i robiła to zdobywając kolejne punkty. Pięć oczek przedzielonych punktem Abigail Glomazic po rzucie osobistym zmniejszyło prowadzenie Ślęzy do sześciu punktów. Spanou nie otrzymała jednak wsparcia od swojej drużyny, a wręcz przeciwnie. Na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty sędziowie podyktowali faul techniczny przeciwko jednemu z trenerów drużyny z Polkowic, który na darmowe oczko zamieniła Cierra Burdick. Kapitan Ślęzy nie pomyliła się z linii rzutów osobistych także po faulu ratującej sytuację w obronie Spanou i mieliśmy 62:51. Ostatnie słowo należało do przyjezdnych, które najpierw za sprawą Greczynki, a następnie Francuzki Filip zdobyły trzy oczka po rzutach wolnych.

Polkowiczanki miały do odrobienia osiem punktów straty, a Ślęza w pierwszych chwilach czwartej kwarty grała tak, jakby prowadzenie plątało żółto-czerwonym nogi. Najpierw spudłowała Pocek, potem linię końcową przekroczyła Agata Dobrowolska, a chwilę potem to samo zrobiła Nevena Jovanović. Koszykarki 1KS-u miały sporo szczęścia, że w tym fragmencie gry ich rywalki zdobyły tylko dwa oczka dzięki Weronice Gajdzie. Pierwsze punkty dla Ślęzy były autorstwa Any Pocek, która wykorzystała oba osobiste. Na kolejne trafienie którejkolwiek z zawodniczek trzeba było czekać 2,5 minuty i ku radości kibiców gospodarzy celny rzut oddała Cierra Burdick. Do końca meczu pozostało niewiele ponad pięć minut, a wrocławianki prowadziły 66:56.

Zawodniczkom CCC uciekały sekundy, a one nie potrafiły zrobić użytku z kolejnych akcji. Co prawda udawało się im powstrzymywać ataki Ślęzy, ale wciąż miały do odrobienia kilkupunktową stratę. Decydujący zryw rozpoczęła Denesha Stallworth, która wraz z Miljaną Bojović zwiodła defensywę Ślęzy i po podaniu swojej rozgrywającej zdobyła dwa oczka. Kolejne dwa dołożyła po faulu Any Pocek i na 2,5 minuty przed końcową syreną gospodynie straciły połowę ze swojej przewagi. Pudło Neveny Jovanović i piąty faul Pocek przełożyły się na punkty Bojović, która skutecznie weszła pod kosz. Nerwy kibiców Ślęzy ukoiła nieco Dominika Owczarzak, która wymusiła piąte przewinienie serbskiej jedynki CCC i wykorzystała oba rzuty osobiste. Po drugiej stronie mecz z powodu przekroczenia limitu fauli zakończyła Magdalena Szajtauer, a dwa punkty z linii zdobyła Stallworth.

Półtorej minuty do końca, trzy punkty przewagi Ślęzy. W takich momentach piłka powinna wędrować do kapitan i właśnie to zrobiła Dominika Owczarzak notując swoją szóstą asystę w meczu. Zawodniczka Ślęzy dostarczyła piłkę Cierrze Burdick, która wygrała walkę ze Spanou i przeprowadziła akcję 2+1 na 72:66. CCC szybko odrobiło dwa punkty po trafieniu Stallworth, ale wciąż zostały jeszcze cztery i to okazała się granica nie do pokonania. Ślęza podarowała rywalkom prezent w postaci błędu 24 sekund, ale one odwdzięczyły się tym samym i dołożyły od siebie również faul na Nevenie Jovanović. Serbka z zimną krwią wykorzystała oba rzuty osobiste na 74:68. Polkowiczanki stać było jeszcze na punkty z rzutów wolnych Stallworth, ale w walce o cud Julia Tyszkiewicz sfaulowała Jovanović, ta ponownie się nie pomyliła i Ślęza wygrała 76:70.

Wrocławianki prowadziły przez ponad 32 minuty, w pewnym momencie aż 13 oczkami. CCC po serii 0:15 na przełomie pierwszej i drugiej kwarty dopiero w samej końcówce zbliżyło się na jedno posiadanie, ale Ślęza zawsze miała pomysł na to, żeby utrzymywać bezpieczną przewagę. Rozsądna i skuteczna gra przełożyły się na zasłużone zwycięstwo.

Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 76:70 (26:24, 18:11, 18:19, 14:16).
Ślęza: Pocek 19, Jovanović 18, Burdick 14, Glomazic 8, Dobrowolska 7, Owczarzak 6, Szajtauer 4, Marciniak 0. Piędel, Klatt DNP.
CCC: Robinson 14, Filip 14, Stallworth 12, Spanou 10, Gajda 10, Bojović 7, Naczk 3, Tyszkiewicz 0. Tomaszewicz, Jackowska DNP.

Ślęza Wrocław gra derby z CCC dla Alexa!

W środę, 11 grudnia, o godz. 18:30, w hali wrocławskiej AWF Ślęza Wrocław podejmie CCC Polkowice w derbowym meczu 7. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet. Podczas spotkania będzie trwać zbiórka charytatywna dla Alexa Jutrzenki, który choruje na bardzo trudną do pokonania chorobę. 

Zaledwie sześciomiesięczny Alex Jutrzenka choruje na zanik mięśni typu pierwszego – najostrzejszą postać tej choroby. Jego rodzice podjęli walkę o uratowanie życia swojego syna, jednak los wyznaczył cenę horrendalną. Aby dać Alexowi szansę i przeprowadzić terapię genową, która jest jedyną szansą na powrót do zdrowia, trzeba uzbierać dziewięć milionów złotych. Jest to największa charytatywna zbiórka w historii Polski. Już teraz wsparło ją ponad 120 tys. osób, łącznie zebrano blisko siedem milionów. Podczas meczu Ślęza Wrocław – CCC Polkowice klub przeprowadzi sprzedaż cegiełek, które uprawniać będą do losowania atrakcyjnych nagród. Do wygrania będą między innymi koszulki meczowe koszykarek Ślęzy Wrocław z autografami wszystkich zawodniczek oraz gadżety klubowe i upominki od sponsorów. Cały dochód ze sprzedaży cegiełek zostanie przeznaczony na leczenie Alexa.

W środowy wieczór do hali AWF-u przyjedzie drużyna mistrza Polski – CCC Polkowice. Ślęza mierzyła się z drużyną prowadzoną przez Marosa Kovacika w ramach przygotowań do trwającego obecnie sezonu Energa Basket Ligi Kobiet. Wówczas oba zespoły wygrały u siebie, a oba spotkania były dość wyrównane. Obecnie CCC zajmuje 2. miejsce w ligowej tabeli i legitymuje się bilansem siedmiu wygranych oraz dwóch porażek. Ślęza po przegranych z Arką Gdynia i Pszczółką Lublin plasuje się na siódmym miejscu z bilansem 5-4. Warto jednak mieć na uwadze, że będąca pozycję wyżej DGT Politechnika Gdańska ma rozegrane 10 spotkań i dlatego znajduje się w stawce wyżej od Ślęzy.

Poprzednie dwa sezony były dla zespołu z Polkowic znakomite jeżeli chodzi o arenę krajową. „Pomarańczowe” bez większych problemów sięgnęły po dwa tytuły mistrza Polski, w obu przypadkach przechodząc przez fazę play-off bez porażki. W trwających rozgrywkach może być o to trudniej.

– Ostatni sezon i trwający teraz są bez porównania, jeżeli chodzi o konstelację polkowickich gwiazd. Myślę, że obecny zestaw nie jest najlepszy w lidze – moim zdaniem zespół z Gdyni jest teraz mocniejszy – ocenia trener Arkadiusz Rusin i wskazuje mocne strony najbliższego rywala Ślęzy. – W ostatnich meczach była skuteczna z obwodu i to pozwala jej zdobywać punkty, ale siła CCC tkwi w rękach Artemis Spanou, Danielle Robinson i kontuzjowanej Conde – dodaje szkoleniowiec 1KS-u.

Nie oznacza to jednak, że CCC można całkowicie zlekceważyć. Choć nie jest to bezdyskusyjny faworyt do mistrzostwa, to nadal kadrowo polkowiczanki stanowią czołową siłę ligi. Siłę podopiecznych Marosa Kovacika widać chociażby w rozgrywkach europejskich. W tym sezonie występują one w EuroCupie, gdzie z czterema wygranymi awansowały do kolejnej rundy rozgrywek. Przeciwko takiemu rywalowi będzie trzeba postawić twarde warunki.

– Jak najbardziej spodziewam się meczu walki, meczu emocji. Kiedy gramy z takim przeciwnikiem, który ma dużą siłę pod koszem, trzeba sprowadzić ten mecz do mocnej obrony, fauli, wymuszania jak największej liczby strat rywalek. To jest nasza szansa na zwycięstwo w tym spotkaniu – mówi Dominika Owczarzak.

Rozgrywająca Ślęzy w ostatnich dwóch spotkaniach była najlepszą zawodniczką zespołu, ale z pewnością chciałaby zamienić tytuły MVP na wygrane z Arką Gdynia i Pszczółką Lublin. Zwłaszcza, że oba były jak najbardziej w zasięgu żółto-czerwonych. Zarówno u siebie z Arką, jak i w Lublinie z Pszczółką, Ślęza wychodziła na dość komfortowe prowadzenie w połowie drugiej kwarty, aby potem oddać inicjatywę rywalkom, a następnie pomimo ambitnych prób powrotu do rywalizacji ostatecznie przegrywać. Jeden raz to jeszcze wypadek przy pracy, zwłaszcza przeciwko liderowi. Druga taka sytuacja to już powód do niepokoju. Skąd taki problem?

– Nie wiem, w czym tkwi przyczyna i szukamy jej, bo bardzo chciałybyśmy, żeby to się zmieniło. Mogłyśmy w Lublinie pójść za ciosem, zdobyć dwa punkty i powiększyć przewagę. Tego trafienia z łatwej pozycji nie ma, a potem tracimy trzy oczka i prowadzenie maleje. W tych momentach nie możemy się rozluźniać, tylko być jeszcze bardziej skoncentrowane i nie myśleć o tym, że udało się wypracować minimalną przewagę, tylko pracować jeszcze mocniej i robić wszystko, żeby budować ją dalej – podkreśla Owczarzak.

Drugim problemem, obok rozluźnienia, jest brak skuteczności. W obu ostatnich porażkach celność rzutów z gry była mniejsza niż 40 proc., co naturalnie przełożyło się na zdobycz punktową mniejszą niż 60 oczek. I nawet solidna obrona w takim wypadku nie zawsze może pomóc w wywalczeniu kompletu punktów. Choć brzmi to trywialnie – trzeba po prostu trafiać, z czego zawodniczki Ślęzy zdają sobie doskonale sprawę.

– Zespołowo gramy dobrze i potrafimy sobie znaleźć pozycje, ale rzeczywiście brakuje wykończenia i brakuje skuteczności. Obrona, na którą od początku sezonu stawia trener, funkcjonuje przyzwoicie. Potrafimy zatrzymać zespoły na 55-60 punktów, co jest dobrym wynikiem. Przeciwko drużynie takiej jak CCC Polkowice ta defensywa musi być jeszcze lepsza, a do tego mam nadzieję, że będziemy odpowiednio dysponowane rzutowo i nasze próby będą wpadać do kosza – życzy sobie rozgrywająca 1KS-u.

Derby to zawsze jedne z najważniejszych spotkań w kalendarzu ligowym, niezależnie od dyscypliny sportu. Ostatnie konfrontacje pomiędzy Ślęzą i CCC należały do zaciętych i niezwykle emocjonujących. Środowe spotkanie zaplanowano na godz. 18:30, co powinno pozwolić większości kibiców spokojnie dotrzeć do hali wrocławskiej AWF. Wsparcia fanów obu drużyn spodziewa się zawodniczka Ślęzy.

– Podejdziemy do tego spotkania bardzo zmotywowane. Mam nadzieję, że na trybunach pojawi się sporo kibiców i będą dla nas wsparciem, ale pewnie też pojawią się kibice z Polkowic. Derby mają zawsze dodatkowy smaczek, a my po nieudanym meczu w Lublinie będziemy chciały się odbić – kończy Dominika Owczarzak.

Początek meczu Ślęza Wrocław – CCC Polkowice o godz. 18:30, bilety w cenie 18 i 10 zł można kupić za pośrednictwem serwisu biletin.pl bądź bezpośrednio przed spotkaniem w kasie hali.

Britney Jones odchodzi ze Ślęzy Wrocław

32-letnia rozgrywająca Britney Jones żegna się ze Ślęzą Wrocław po czterech miesiącach gry w klubie. Mierząca 174 centymetry zawodniczka rozegrała w żółto-czerwonych barwach osiem ligowych spotkań.

W trakcie pobytu we Wrocławiu Jones legitymowała się średnimi na poziomie 11.4 punktu, 1.5 zbiórki oraz 3.1 asysty na mecz. W meczu z AZS-em Uniwersytetem Gdańskim jedyny raz znalazła się w wyjściowej piątce. Jej najlepszy występ w tym sezonie to spotkanie przeciwko Enei AZS-owi Poznań, w którym zdobyła 30 punktów (10/13 z gry), do których dołożyła cztery zbiórki i pięć asyst.

Dziękujemy Britney za pomoc w rozwoju sportowym klubu w ostatnich czterech miesiącach i pozytywne podejście do pracy, życzymy powodzenia w dalszej karierze.

Nazwisko nowej zawodniczki Ślęzy Wrocław klub ogłosi w najbliższych dniach.